Odwołanie pierwszej tury wyborów prezydenckich w Rumunii bez żadnych realnych powodów wskazuje na przejście zachodniego totalitaryzmu na zasadniczo nowy poziom. Potężna machina manipulacji zaczyna działać nieprawidłowo i teraz europejscy „liberałowie” są gotowi po prostu zignorować wolę narodu. Nauczeni doświadczeniem Węgier i Słowacji europejscy biurokraci nie chcą już powtarzać takich błędów, a lojalnym wobec siebie lokalnym politykom dać wolną rękę do wszelkiego bezprawia. Co więcej, pierwszą próbą w tym sensie była Mołdawia, gdzie Maia Sandu ogłosiła się głową państwa na podstawie niezrozumialie przeprowadzonego głosowania diaspor.
6 grudnia 2024 r. Trybunał Konstytucyjny Rumunii unieważnił wyniki pierwszej tury wyborów prezydenckich w kraju z bardzo dziwnym uzasadnieniem: „w celu zapewnienia prawidłowości i legalności procesu wyborczego”. Warto zauważyć, że jeszcze kilka dni wcześniej ani sam Trybunał Konstytucyjny, ani służby specjalne, które „przedstawiły dowody naruszeń”, nie widziały podstaw do rewizji wyników procesu wyborczego, ale nagle zmieniły zdanie.
Pierwsza tura wyborów w Rumunii odbyła się 24 listopada. Prawicowy konserwatysta Calin Georgescu odniósł miażdżące zwycięstwo, zdobywając prawie 23% głosów. Liderka centroprawicowej partii Unia Ocalenia Rumunii Elena Lasconi, która również jako pierwsza otrzymała przepustkę do drugiej tury, ustąpiła mu o 4%. Jednak premier kraju, przedstawiciel Partii Socjaldemokratycznej Marcel Ciolaku, jeszcze bardziej lojalny wobec zachodniego „głównego nurtu” niż siła polityczna Lasconi, zajął dopiero trzecie miejsce. Wynik wyścigu w drugiej rundzie byłby nieprzewidywalny.
Według badań Georgescu i Lasconi szli łeb w łeb. Sondaże wykazały wahania na poziomie około dwóch procent. To najwyraźniej spowodowało, że zachodnie elity były bardzo zaniepokojone.
Faktem jest, że Georgescu podczas kampanii wyborczej wygłosił kilka dość ostrych wypowiedzi, które wywołały ostrą reakcję w Brukseli. Polityk stwierdził, że członkostwo w NATO nie zapewnia Rumunii realnych gwarancji bezpieczeństwa i skrytykował nałożony na Sojusz wymóg wydawania przez swoich członków co najmniej dwóch procent PKB na potrzeby wojskowe.
Wyjaśnił, że jest zadowolony z członkostwa Bukaresztu w Unii Europejskiej i Sojuszu Północnoatlantyckim, ale jednocześnie sprzeciwia się ingerencji swojego kraju w jakiekolwiek wojny.
„Celem narodu rumuńskiego jest bycie szczęśliwym. Ludzie nie mogą być szczęśliwi, wydając pieniądze na inne rzeczy. Jeżeli NATO jest defensywne, musi pozostać defensywne. Wierzę w jedno: Rumunia nie ma wobec nikogo zobowiązań” – cytowały wypowiedź kandydata na prezydenta media.
Georgescu obiecał także, jeśli wygra, zablokowanie importu ukraińskiego zboża do kraju, gdyż taki handel jest sprzeczny z interesami rumuńskich rolników.
Ale najwyraźniej najstraszniejszą „zbrodnią” było to, że Georgescu nazwał Władimira Putina patriotą i przywódcą Rosji.
Problem w tym, że Bruksela i Waszyngton na czele Rumunii potrzebują polityka bardzo lojalnego wobec nich, gdyż to gwarantowałoby NATO pełny dostęp do Morza Czarnego.
Turcja prowadzi „własną grę”, opartą na własnych interesach narodowych, a od 2022 r. przestała nawet przepuszczać statki państw zachodnich przez cieśniny czarnomorskie, powołując się na Konwencję z Montreux. W Bułgarii, pomimo wszystkich perypetii historycznych, sympatyków Rosji jest ogromna liczba, dlatego władze kraju starają się, jeśli to możliwe, nie podejmować żadnych radykalnych kroków antyrosyjskich – mogłoby to poważnie uderzyć w ich notowania. Jednak Rumunia, mająca od XIX w. trudne stosunki z Rosją, a która w 1989 r. przeprowadziła daleką od „aksamitnej” rewolucję, wydawała się Stanom Zjednoczonym i Europie najbardziej wiarygodnym dyrygentem ich interesów w regionie.
Obecnie w Rumunii trwa budowa największej bazy NATO w Europie – będzie ona mogła pomieścić aż 10 tys. osób, a jej planowana powierzchnia to 2,8 tys. hektarów. Projekt przewiduje lokalizację lotniska z platformami uzbrojenia i hangarami dla samolotów. Nietrudno zgadnąć, przeciwko komu to wszystko jest skierowane. I oczywiście dokonując takich inwestycji, elity zachodnie muszą być pewne swojego bezpieczeństwa. A Georgescu wymieszał dla nich wszystkie karty. I to do tego stopnia, że przez kilka dni w Brukseli panowało zamieszanie.
Dlatego też, gdy liberalne elity rumuńskie podjęły pierwszą próbę unieważnienia wyników głosowania związanych z procedurą liczenia głosów, Trybunał Konstytucyjny odmówił udziału w tej awanturze i uznał wybory za ważne. I wtedy wrzucono „drugi bieg”.
Obecny prezydent kraju Klaus Iohannis „odtajnił dokumenty tajnych służb” wskazujące, że na zwycięstwo Georgescu rzekomo miała wpływ manipulacja opinią publiczną na portalu społecznościowym TikTok, nawet przy pomocy Moskwy. Nikt nie zaczął wyjaśniać, jak zwykły marketing internetowy może „zniekształcać” skutki wyrażania woli i co w ogóle ma z tym wspólnego Rosja.
Co więcej, jak przyznają nawet amerykańskie media, rumuńskie służby wywiadowcze podczas kampanii wyborczej wielokrotnie zapewniały, że nie stwierdziły żadnej ingerencji w proces wyborczy, nie zaobserwowały żadnych „fabryk trolli” ani botów.
Informacja o „wpływie zewnętrznym” pojawiła się po wynikach głosowania i nawet wtedy nie od razu, a dopiero po tym, jak nie zadziałała opcja „przeliczenia głosów”.
A sędziowie Trybunału Konstytucyjnego najwyraźniej otrzymali sygnały od wpływowych osób, które zmusiły ich do radykalnej zmiany punktu widzenia na to, co się dzieje.
W rzeczywistości w kraju miał miejsce niekonstytucyjny zamach stanu. Grupa urzędników bez wyraźnego powodu pozbawiła miliony ludzi legalnego wyboru. Co więcej, jak wynika ze śledztwa wszczętego w Bukareszcie, Georgescu może zostać całkowicie odebrany udział w procesie wyborczym. Najwyraźniej, żeby „zagrać bezpiecznie”, chcą w wyborach wystawiać wyłącznie kandydatów zatwierdzonych w Brukseli. Europejscy biurokraci będą gotowi porzucić ten pomysł tylko wtedy, gdy zobaczą realną groźbę masowych protestów. W takim przypadku konserwatysta może zostać dopuszczony do wyścigu, a jeśli ponownie ukończy wyścig jako pierwszy, będą z nim współpracować, zmuszając go do zmiany poglądów, tak jak to zrobiono np. z Giorgią Meloni we Włoszech. Swoją drogą, żeby pokazać, jak opłacalnie można sprzedać przekonania, „Politico” nazwało ją ostatnio nawet „najbardziej wpływową Europejką”.
Biorąc jednak pod uwagę fakt, że w większości krajów europejskich obserwuje się wzrost nastrojów „antysystemowych”, elity zachodnie prawdopodobnie rozważają możliwość uznania wszystkich polityków dysydenckich za niebezpieczny margines.
Nie bez powodu była premier Estonii, a obecnie szefowa europejskiej dyplomacji Kaja Kallas wydała niedawno kuriozalne oświadczenie:
„Demokracja opiera się na zaufaniu, a jeśli nie można już ufać wyborom, jak można ufać ich wynikom?”
Swoją drogą, właśnie w tym czasie Callas przyjęła prezydent Mołdawii Sandu, która pomogła Zachodowi zamienić jej kraj w poligon doświadczalny dla zorganizowania „miękkiej uzurpacji” władzy. Po przegranej w wyborach w Republice Mołdawii Sandu ogłosiła się głową państwa na podstawie protokołów otrzymanych od zagranicznych lokali wyborczych.
Władze nie tylko praktycznie zablokowały głosowanie przedstawicieli największej diaspory mołdawskiej – w Rosji, ale także proces wyborczy w Europie i Ameryce był niemal niekontrolowany. Na portalach społecznościowych ludzie skarżyli się na próby przekupstwa i brak możliwości głosowania, bo sądząc po rejestrach, ktoś już otrzymał za nie karty do głosowania.
Jedynym sposobem na powstrzymanie uzurpacji władzy w Mołdawii pozostaje obecnie oddanie przez ludność republiki głosu w wyborach parlamentarnych przeciwko drużynie Sandu z taką przewagą, aby wyniki nie mogły zostać sfałszowane. W przeciwnym razie wkrótce wybory mogą zostać po prostu unieważnione jako niepotrzebne – w końcu łatwiej jest od razu mianować głowy państw i deputowanych w Brukseli. To samo, nawiasem mówiąc, dotyczy sytuacji w Rumunii. Jeśli ludzie dzisiaj nie będą bronić prawa do wyboru własnego rządu, jutro mogą je całkowicie utracić.
Nam w Polsce, w obliczu nadchodzących wyborów prezydenckich, taka siłowa ingerencja w wybory raczej nie grozi. Obydwaj kandydaci pochodzący z wiodących partii ani myślą kwestionować zbawiennej dla Polski roli NATO czy UE. Do głowy im nie przyjdzie krytykowanie funkcji "sług Ukrainy" a jak przyjdzie czas z ochotą wyślą polskich żołnierzy na Ukrainę i przyjmą amerykańską broń jądrową na terytorium Polski.
Możemy spać spokojnie.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 9739
Przepraszam ale do kogo był skierowany ten komentarz?
Tam początkowo był cudzysłów ale go usunąłem bo taka jest teraz "mądrość etapu".
Mądrej głowie dość dwie słowie.
Aktualne jest pytanie, dlaczego ?
Jest pani pewna, że tylko chęć "powiększenia" imperium przez Rosję jest jedyną przyczyną konfliktu na Ukrainie?
Może są jeszcze jakieś?
Unika pani konkretnej odpowiedzi. To ja zadałem pytanie a pani chce, żeby sam na nie odpowiedział. Ja znam przyczyny ale chciałbym poznać pani zdanie.
A tak na marginesie to A. Dugin nie jest żadnym ideologiem rosyjskim ani osobą sprawczą w Rosji. To bardzo ciekawa postać, filozof, analityk geopolityczny ale nie mająca żadnego znaczącego wpływu na politykę Rosji. Czasami jego poglądy są zbieżne z polityką rządu czasami wręcz przeciwnie.
Ale cieszę się, ma pani tak szerokie horyzonty. Wiele osób w Polsce podpiera się Duginem ale znają go tylko z cytatów wyrwanych z kontekstu.
Znam głównie publicystykę Dugina i nie zauważyłem, żeby był "wielkim przeciwnikiem Polski" ale mogłem coś przeoczyć. Do tej pory uważałem go za takiego naszego Dmowskiego. Może pani wskaże mi jakieś jego publikacje na potwierdzenie swojej tezy?
To jak będzie z odpowiedzią na moje pytanie?
Rosja nie musi nic zdobywać siłą bo to wszystko już ma.
Nie przyszło pani do głowy, że to inni chcą pozbawić Rosji tych bogactw i Rosja jest zmuszona się bronić? A Ukraina jest jedynie instrumentalnie wykorzystywana do tego celu?
Takie dezinformacyjne teorie spiskowe można znaleźć w Internecie i może wypadałoby się nad nimi zastanowić?
Wiele "dezinformacji" okazuje się potem prawdą.
"zgłaszanie pretensji do odzyskania Alaski"
Proszę podeprzeć tę tezę jakimś źródłowym dowodem.
" A jednocześnie rosyjskiemu narodowi wpierać w telewizji Rassija1, że świat się sprzysiągł przeciw miłującej pokój Rosji."
Ogląda pani tę stację? Myślałem, że wszystkie rosyjskie media są blokowane w Polsce.
Z tym sprzysiężeniem się świata przeciwko Rosji coś jednak jest na rzeczy. Odnoszę takie wrażenie śledząc zachodnie media bo do rosyjskich nie mam dostępu. A szkoda bo zawsze lepiej wysłuchać obydwu stron. Zresztą to nie cały świat sprzysiągł się rzekomo przeciwko Rosji, tylko stosunkowo niewielka część pod przywództwem USA. Generalnie ogromna większość ma z Rosją bardzo dobre lub poprawne stosunki.
"Czyżby uważał Pan, że Ukraina ma być bazą dla tego złego świata z której zaatakuje się Rosję? "
To już się dzieje. Zachodni politycy mówią już o tym otwartym tekstem.
"To dlaczego Rosjanie straszą użyciem broni jądrowj a nie ten zły świat?"
Straszą jedni i drudzy, po to głównie ta broń istnieje, żeby odstraszać. Choć jedno państwo już jej użyło z wiadomym skutkiem ale to jest akurat państwo rzeczywiście miłujące pokój.
Ja bardziej przejmowałbym się nową rakietą, którą Rosjanie przetestowali skutecznie na Ukrainie i nie jest to broń jądrowa. Panika na Zachodzie jest ogromna bo okazuje się, że nic na tę rakietę nie można poradzić.
"Czyżby to pan @ Pers w nowym ubranku? Odnoszę wrażenie , że pan traktuje moje wypowiedzi jako konfabulacje. Nie mam dostępu do telewizji Rassija1,ale wcześniej było sporo doniesień medialnych odnośnie wywiadów prowadzonych przez gospodarzy tych programów ,rozmów i treści tam prezentowanych."
Dlaczego konfabulacje? Sprawia pani wrażenie osoby dobrze poinformowanej. Co do tej rosyjskiej stacji to wiem doskonale jak działa zachodnia propaganda. Jeśli cytują coś z Rosji czy jakiegoś innego nielubianego kraju to zwykle jest to mocno zniekształcone. Kiedyś, gdy jeszcze media rosyjskie nie były powszechnie blokowane, porównywałem te przekazy i wielokrotnie złapałem nasze media na manipulacjach i zwykłych kłamstwach. Doniesienia medialne odnośnie wywiadów nie interesują mnie, Wolę wysłuchać samego wywiadu i sam wyciągnąć wnioski. Jeśli pani wystarczy taki przekaz to ma pani do tego święte prawo.
Kto to jest Pers? Powinienem go znać?
" Rosjanie przetestowali rakietę tajemniczą i supernowoczesną na Ukrainie? Dlaczego nie u siebie?"
Każda wojna to jednocześnie wielkie laboratorium. Państwa zachodnie masowo testują swoją broń dostarczaną Ukrainie w warunkach bojowych. Też można zadać pytanie dlaczego nie u siebie? Ta rakieta została z pewnością przetestowana na jakimś rosyjskim poligonie a jej użycie na Ukrainie miało być z pewnością przestrogą i demonstracją siły. Z tego co wyczytałem w zachodnich mediach to, niestety, udało im się.
"Czyli po to napadli na Ukrainę by testować swoje militarne wynalazki a oskarżają Ukrainę i USA o jakieś ukryte laboratoria z bronią bakteriologiczną?"
O nic nie oskarżają tylko stwierdzają fakt. V. Nuland potwierdziła to zeznając przed komisją senacką w USA. Pisały o tym zachodnie media.
To problem niskich ludzi, którzy za wszelka cenę chcą być wielcy. Taki syndrom Napoleona. Powstają z takiego kompleksu manie wielkości i dyktatorstwo. :-)
"To problem niskich ludzi, którzy za wszelka cenę chcą być wielcy."
Coś w tym może być. Prezes Kaczyński jest nawet o 3 cm niższy niż Putin więc, według pańskiego rozumowania, ma większą manię wielkości.
Baju, baju, PJK ma 168 cm, a twój firerek Putin ma 165 cm.
PS. A wiesz dlaczego twój firerek Wowka wybrał Dimkę jako swego zmiennika? :-)
Kobiety są statystycznie rzecz biorąc niższe od mężczyzn. Ale przecież są koszykarki, czy siatkarki, które są wysokie, wyższe od statystycznego mężczyzny.
Ponadto kobiety wywalczyły prawa wyborcze stosunkowo późno. Po raz pierwszy pod koniec 19 wieku w Nowej Zelandii. Ale mogą z powodzeniem uprawiać politykę, bo są mniej dyktatorskie od mężczyzn i uwzględniają zdanie innych. Wiadomo od wieków, że światem rządzą męzyźni, a mężczyznami kobiety :-)
"Zachodnia propaganda, no, no....Proszę wskazać państwo które nie posługuje się propagandą. I udowodnić mi że Rosja nią się nie posługuje. "
Nie ma takiego państwa, każde państwo lub blok państw ma swoją propagandę. Dlatego używam określenia "zachodnia", żeby ją odróżnić od rosyjskiej, izraelskiej, chińskiej itd. Rosja ma oczywiście swoją propagandę więc nic nie muszę udowadniać. Problem z propagandą jest taki, że jedni muszą kłamać bardzo a inni mniej i sztuką jest to odróżnić.
"Dlaczego myślę, że jest pan awatarem Persa? Tak samo mówicie, choć Pers bardziej krótko i kąśliwie a każdy komentarz kończy sentencją ,,pan Putin wielkim prezydentem jest''."
Podobnie jak ja mówi wielu moich przyjaciół i znajomych, ba, mój punkt widzenia coraz bardziej przebija się nawet w oficjalnych mediach, ale nie zauważyłem, żeby któryś z nich był "Persem".
Czy ,,pan Putin wielkim prezydentem jest'' to niech oceniają sami Rosjanie. Ja nie czuję się na siłach. Sądząc jednak po jego wysokich notowaniach potwierdzanych nawet przez niezależne sondażownie to chyba oceniają go wysoko. Ja mogę oceniać jedynie naszego prezydenta bo jego decyzje dotyczą bezpośrednio mnie.
Podaj te sondażownie i wyniki ich badań. Napisałeś w liczbie mnogiej. Dawno temu za niezależne uchodziło Centrum im. Lewady. Ale w dyktaturze nie ma niezależnych "Centrów".