W jaki sposób premier spożywał ogórkową ze słoika?

Monstrualna powódź zalała nie tylko Dolny Śląsk i okolice, lecz także wszystkie media, od gazetek ściennych, po internetowe memy. Bowiem poprawność polityczna nakręcająca wyścig, zwłaszcza stacji telewizyjnych, po mrożące krew niusy, wróć, po rzetelny, empatyczny przekaz z obszarów tragedii, nie pozwala nikomu zwolnić tempa. Przejęte reporterki i reporterzy o nerwach jak postronki, docierają w najbardziej zagrożone miejsca. Szum informacyjny w tonacji górnego C, przebija decybelami Wodogrzmoty Mickiewicza.
A ja, przejęty trwogą, szukam jakiegoś sposobu na choćby minimalne odstresowanie, takiego wszak, by mój dystans do grozy nie przypominał bezdusznego cynizmu. Ale co mi tam, zaryzykuję próbując na przykład dociec po co telewidzowi z Augustowa wiadomość o braku worków z piaskiem w Kłodzku? Dowiezie?
Być może ironizuję? A lokalna łączność też działa perfekcyjnie, jak w trakcie oblężenia Warszawy we wrześniu 1939 roku., gdy radio informowało o płonących kamienicach i gdzie potrzeba ochotników do kopania rowów przeciwczołgowych.
„Uwaga! Uwaga przeszedł! Koma trzy” Ktoś biegnie po schodach. Trzasnęły gdzieś drzwi(…) Ogłaszam alarm dla miasta Warszawy!” Ten wiersz Antoniego Słonimskiego stał się wręcz poetyckim symbolem tamtych tragicznych dni. Potem było gorzej. I w trakcie Powstania wiadomości z jednej strony Marszałkowskiej na drugą docierały przez BBC. Jak teraz z Głuchołazów do Lądka przez TVN 24?
No to jeszcze nieco skojarzeń skrzeczącej pospolitości z sytuacjami sprzed lat. Aż serce rośnie na widok Donalda Tuska, który dowodząc batalią z żywiołem pojawia się na ekranach telewizorów częściej niż pogodynki. I wyobrażam sobie telebimy z sylwetką premiera w pozie Rydza-Śmigłego z plakatu niecącego w obliczu hitlerowskiej agresji ducha narodu hasłem: „silni, zwarci, gotowi”. Marszałek pozował na tle eskadry myśliwców. Premier mógłby mieć za plecami motopompy i amfibie, a w rękach słoik ogórkowej. Wprawdzie finał tamtego września nie zachęca do analogii, ale po tylu latach kontekst blednie, a w dobie kultury obrazkowej optymistyczny propagandowy widoczek byłby jak znalazł.
Poprzednio takim frontmanem inaugurującym każdego dnia wiadomości „Dziennika telewizyjnego”, był Edward Gierek. Starsi pamiętają zapewne frazę otwierającą serwis: „pierwszy sekretarz KC PZPR, towarzysz Edward Gierek, gościł dziś u…”. Zaś archetyp wodza stworzył Wiktor Woroszylski wykpiwając w wierszu z 1946 Stanisława Mikołajczyka.
„On – pośród chłopów w zniszczonym powiecie. On – między swymi w ludowej siermiędze(…) Oklaski dla niego, uśmiechy dla czerni. Wódz, a za wodzem wierni.”
W latach osiemdziesiątych minionego wieku „Wodza” w zupełnie innym kontekście śpiewał „Trzeci oddech kaczuchy”.
Analogie między Pierwszym Sekretarzem, a premierem mąci fakt, że Gierek nie przybywał z gospodarską wizytą ze słoikiem zupy ogórkowej upitraszonej przez żonę, sorry, małżonkę, bo wszędzie witano go chlebem i solą. A swoją drogą, żeby w 21 wieku premier jadał zupę ze słoika, jak gdyby nie stać go było na termos.
O, jego poprzedniczka, Ewa Kopacz, też miewała epizody kulinarne. Na karty historii trafiło jej pytanie do pasażera pociągu: „czy zje pan kanapkę z pasztetem?”. „Wolę z żoną”, padła odpowiedź.
Słoik ogórkowej lśniący niczym buława w ręku premiera, wzbudził uznanie cmokierów. Zapewne wkrótce jakiś progresywny wieszcz sparafrazuje i to z bardziej udanym rymem, dytyramb na cześć zalewajki: „o ogórkowo, ty potraw królowo, kto ciebie jada, chowa się zdrowo…”. precz natrętne skojarzenia ze starym dowcipem o milicjantach unikających jedzenia ogórków konserwowych ze słoika!
Ten apetyczny epizodzik przypomniał mi gówniarski hejt wolnych mediów zdefekowany niegdyś na pierwszą damę, Marię Kaczyńską, za wręczenie mężowi reklamówki z drugim śniadaniem przed odlotem prezydenta w jakąś zagraniczną podróż.
Zamiast pointy przytoczę złośliwy zwischenruf mojego sąsiada. „Wie pan, ostatnio nie otwieram lodówki, by nie natknąć się na Tuska pytającego: może ogórkowej”.
 
Sekator
 
Ps.

- A słyszałeś - pyta mój komputer, - podobno jakiś doktor doniósł do ABW, że niemiecki wywiad usiłował zwerbować go w szeregi radykalnych ekologów typu Bezpotomni z Ostatniego Pokolenia, dla których dobro natury jest ważniejsze od losu ludzi?
- Zapewne konfabulował, - studzę emocje Eustachego. - Wolne media zapytały już o to BND i rzecznik niemieckiego wywiadu zaprzeczył takiemu pomówieniu.
 
 



Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika u2

28-09-2024 [15:31] - u2 | Link:

***gówniarski hejt wolnych mediów zdefekowany***

Dlatego ładnych parę lat temu wymyśliłem na te "wolne media" określenie z francuskiego "merdia" :-)

PS. Warto sprawdzić co po francusku znaczy "putin". Dlatego Francuzi piszą na Władymira Władymirowicza: Poutine :-) :-) :-)

Obrazek użytkownika Tomaszek

28-09-2024 [15:50] - Tomaszek | Link:

A ja myślałem że chodzi o swojskie merdanie . Np ogonem . Pasuje jak ch...usteczka .

Obrazek użytkownika u2

28-09-2024 [16:10] - u2 | Link:

***swojskie merdanie***

Można i tak to interpretować. Mi chodziło o obrzucanie szajsem dumnych i pracowitych Polaków, ale z drugiej strony masz absolutną rację, chodzi również o wazeliniarstwo, tych niby wolnych mediów, wobec zwierzęcych Polakożerców :-)