WITKACY (85)

Umrę skoroś i Ty umarła
przetnę sobie żyletką gardło
by psychiatra młodszego pokolenia
nazwał Ciebie – schizofrenią.
Po 85 latach nikt już chyba nie dotrze do prawdy, jak wyglądał 18 września 1939roku, we wsi Jeziory gdzieś w sarneńskim powiecie, kiedy tam weszło wojsko sowieckie. I jak w wyżej przytoczonym fragmencie wiersza Michała Choromańskiego – umierała Ona – czyli Polska i on – Witkacy – Stanisław Ignacy Witkiewicz – dramaturg, malarz, filozof, jedna z najciekawszych postaci w polskim panteonie sztuki XX wieku. 18 tabletek luminalu i cybalginy krążyło między niebem a ziemią – metaforycznie tak ujmie pół wieku później poeta W.Marszałek. I na ziemi problem pozostał bo nikt się doń nie zabiera, aby go do końca rozwikłać. Gdzie spoczywa największy polski grotesmensch? Swego czasu minister kultury A.Krawczuk, za przyzwoleniem politycznej wierchuszki PRL i ZSRR (jeszcze) przywiózł z sąsiedniej republiki Kraju Rad pospiesznie wykopane szczątki ludzkie i osobiście celebrował ich pogrzeb na Peksowym Brzyzku w Zakopanem. Inscenizacja wionęła groteską, jakby to sam Vitkatius to obmyślił, bo powszechnie było wiadomym, że obok Marii Witkiewiczowej spoczęły prochy nieznanej Ukrainki, a Witkacy gdzieś pod Jeziorami się w grobie przewraca. Ze śmiechu... Bywają poranki przecudne gdy człowiek się budzi – pełen miłości kwietnej do bydląt – a nawet do ludzi... Tym raźnym dwutaktem myślowym z Micińskiego zwykł rozpoczynać dzień Witkiewicz. I z perspektywy czasu jakby łagodniej to można zrozumieć. Pojąć tę nutę programowego cynizmu konsekwentnego katastrofisty. Rewolucję rosyjską widział i przeżył jako oficer elitarnego pułku carskiej lejbgwardii. Przewidział rozwój i dżumę idei Lenina i Trockiego. Przepowiedział schyłek arystokracji ducha, upadek filozofii, religii, sztuki. Sztuka! Gdy jest prawdziwa, to straszne bydlę, złośliwe, egoistyczne, dziś to raczej oswojona wesz, która tańczy na włosku w takt monotonnego bębna najdzikszych ludów – bo pierścień się zamyka i wielkie kolisko poszczególnego bytu zlewa swój śmierdzący pysk z równie śmierdzącym ogonem – krzyczy malarz Kizior Buciewicz z jego ostatniej powieści „Jedyne wyjście”. Ironizował, jak będzie wyglądała Rzeczpospolita, kiedy stery władzy uchwyci niezbyt oświecony „dzierżymorda” klasy dotąd politycznie upośledzonej... Dlatego ostatnimi czasy teatry tak chętnie nie chcą grywać jego przewrotnej groteski „Jan Maciej Karol Wścieklica”. 
Powodzenie sztuki gwarantowane, synekura dyrektora teatru – raczej w opałach. Bo albo mamy „prezia” – geniusza tautologii i patentów lingwistyczno-logicznych na wszechdookolny debilizm – „jestem za a nawet przeciw” czy „plusy dodatnie i ujemne”, to się przytrafi ynny osobnik z politycznego lepprozorium, a trąd jego idejki roznosi się po umysłach tych, co to już raz siedzieli za kratkami, ale ciągle jeszcze mają chrapkę, by za dymną zasłoną immunitetu ukraść ten wymarzony „pierwszy milion”. No tak, ale te obecne kreatury polityczne, to Witosowi (postrzeganemu przez groteskę Witkaca) – nie są godne przysłowiowe sznurówki wiązać. Chyba żeby z tego wyszła pętla, a delikwent miał odwagę wpisać weń główeńkę... Ba! Honor pozostał jeno w kodeksie Boziewicza. Ale któż z lewicy czy prawicy wie co to Honor? W encylopedii (IV-tomowej) jest Honolulu i honować. Honoru nie ma takoż i w IV –tej RP. 
Onegdaj (pospołu z jedną witakocomanką) w 1976r. do Sopotu wraz z 30-ma prześwietnymi pastelami sprowadziliśmy  p.Eugenię Kuźnicką (Witkacy znał ją jako pannę Wyszomirską, a portretując nazwał ją – Asymetryczną Damą) Pani ta dla zachowania całości kolekcji, chciała za psie pieniądze, pozostawić ją na Wybrzeżu. By po jej śmierci „pastelek” rodzina nie rozdrapała na sztuki.  Ale Biuro Wystaw Artystycznych w Sopocie – ewidentnie nie chciało. Witkacy nie był oficjalnie na indeksie, ale dyrektor B. (pełnia nazwiska byłaby reklamą Głupoty I Strachu) wolał się asekurować.
Swego czasu wspaniałą rzeźbę głowy Witkacego zobaczyłem u świetnego gdańskiego artysty – rzeźbiarza Mariusza Kulpy. Twarz jest asymetryczna... demoniczno – naturalistyczna.
Może w jakąś pełną rocznicę śmierci Witkacego ktoś TO dzieło gdzieś wystawi...?...



Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Edeldreda z Ely

18-09-2024 [14:03] - Edeldreda z Ely | Link:

"Żona miała stać się Izydorowi izolacyjną płytą, pancerzem odgradzającym go od świata, fortecą, w której zamknięty przed pokusami życia i tak zresztą nie pierwszej jakości, miał nareszcie dokonać czegoś mającego posmak wielkości; choćby tylko w pojęciowych wymiarach, gdy nie mógł być artystą, muzykiem, politykiem, linoskokiem, żonglerem lub narkomanem - dobre to zawody i dużo zadowolenia dające, ale nie dla niego: zbyt wielki miał apetyt intelektualny (...)... Czasy nie były odpowiednie dla wielkości innego gatunku niż pojęciowej i wielkości wyższej rangi, w znaczeniu przetwarzania rzeczywistości przez oddzielne indywiduum. Na dnie duszy, jak każdy zresztą najprzeciętniejszy człowiek (jakiś pułkownik lotnictwa, wiceminister czy nauczyciel ludowy, a nawet gimnazjalny), czuł się Izydor (troszkę choćby) powołanym do jakichś wyższych celów: politycznych, wojskowych, ekonomicznych, czy diabli wiedzą jakich, ale wyższych, miał na wszystkich punktach tych swoje własne teorie, których z powodu ich dzikości nigdy prawie publicznie nie eksponował. Faute de mieux niech to sobie będą i pojęcia, gdy społeczeństwo (o niewdzięczne nadstworzenie!) nie wyniosło go na jakąś inną wyżynkę, dla zdobycia której nie kiwnąłby nawet palcem.". S. I. Witkiewicz, Jedyne wyjście. 
Ja też mam intelektualny apetyt, dlatego nie zostałam narkomanem ;-) 
Cześć pamięci najgenialniejszego schizoida naszych czasów! 
 

Obrazek użytkownika u2

18-09-2024 [14:32] - u2 | Link:

***schizoida naszych czasów***

To że miał kotkę o imieniu Schizofrenia  nie czyni z niego schizofrenika. Cierpiał na ostrą depresję, która w końcu skutkowała samobójstwem w wieku zaledwie 54 lat. Nie było jeszcze wtedy psychoanalityków, którzy mogliby mu w tej depresji pomóc.

PS. Mało znany jest okres jego służby w Lejbgwardii, po pijaku gadał że uczestniczył w zbiorowych gwałtach. Później również nie był zbyt wiernym mężem. Z pewnością mocno cierpiał, nie tylko z powodu zażywania narkotyków, o których szkodliwości dobrze wiedział.

Obrazek użytkownika Edeldreda z Ely

18-09-2024 [14:55] - Edeldreda z Ely | Link:

Obrazek użytkownika u2

18-09-2024 [15:09] - u2 | Link:

***W 1912 roku Witkacy przebył trwającą około roku psychoanalizę prowadzoną przez dr de Beaurain[10].***

Tyle że Witkacy wpadł w deprechę po samobójstwie swojej narzeczonej w 1914. Psychoanaliza w 1912 dopiero raczkowała i nie miała wypracowanych terapii. Zresztą nawet dzisiaj lekarze potrafią wykończyć pacjenta z chęci zysku - patrz Matthew Perry, który również cierpiał  na ostrą depresję.

Obrazek użytkownika NASZ_HENRY

18-09-2024 [14:33] - NASZ_HENRY | Link:

  

Z tymi artystami i artystkami to na okrągło jest skaranie boskie ;-)
  
 

Obrazek użytkownika Tadeusz Buraczewski

18-09-2024 [18:10] - Tadeusz Buraczewski | Link:

Nie zabrną me twory popod żadne strzechy, Bo wtedy, na szczęście, żadnych strzech nie będzie. W ogóle z tego żadnej nie będzie uciechy, I tylko świństwo równomiernie rozpełźnie się wszędzie.

Obrazek użytkownika Kazimierz Koziorowski

18-09-2024 [20:04] - Kazimierz Kozio... | Link:

"artysta żyjący to jest zawsze problem" - napis sprayem na czarnowiejskiej w krakowie