https://assets.zerohedge…;W tym zamachu na wartości rozmywanej od dekad naszej cywilizacji zwycięży ten kto ma siłę przekonań i odwagę aby ją użyć, czy to w ataku, czy też w obronie. Dziś dla atakowanej zewsząd cywilizacji najważniejsze dla przyszłości są wybory prezydenckie w Ameryce. To od ich wyniku zależeć będzie los zwolenników wolności słowa i zachowania praw obywatelskich jednostki. Od tego będzie zależało czy plantatorzy globalnego kibutzu zdecydują się domknąć wszystkie furtki, czy w wypadku oszałamiającej wygranej Trumpa przegrupowują się do lepszego przygotowania następnego uderzenia, a może zwyciężą teraz?
Zaniepokojenie może budzić następująca sytuacja w której prawie połowa populacji odżywia się posianą dla niej zieloną trawą propagandy w mediach głównego ścieku i lewackich mediach społecznościowych. Zadbane owieczki tym się odżywiają nie zauważając, że urocze pastwisko jest przemieszczane coraz bliżej Rzeźni. Tak naprawdę to z badań wynika (Brent Bozell III), że 30% wyborców jest za lewakami, 35% za konserwatystami, a 35% nie wiele obchodzi o co w tym kraju chodzi…
Dziś niebezpieczeństwo i zagrożenia widzimy nie tylko na ulicach Francji, Anglii, czy Niemiec. Zielona planeta o którą podobno tak bardzo dbają zaborczy globaliści, dla jej dobra rujnując narodowe gospodarki, broczy czerwienią krwi. Na wschodzie Europy między sobą walczą nienasyceni terytorialnie Słowianie (Rosja-Ukraina). Na środkowym wschodzie dzielnie walczą między sobą semici (Arabowie i Żydzi) i Persowie. Jedni mają program od rzeki do rzeki (Żydzi), drudzy (czyli Arabowie) nieco skromniej od rzeki do morza. Na dalekim wschodzie Azji swoją nowo stworzoną dzięki inwestycjom (finanse i technologia) zachodnich globalistów potęgę używają komunistyczne-faszystowskie Chiny pragnące rozszerzyć swoje granice (Tajwan, morze południowochińskie). Właśnie w tym narodowo socjalistycznym chińskim modelu totalnej kontroli nad populacją zakochani są gurowie NWO jak paskudny diabeł Soros i jego aborcyjny i depopulacyjny wspólnik Bill Gates.
Wiele mówi się o tym, że wojna na Ukrainie zwiędnie jeśli prezydenturę wygra DJT, wiadomo, że Trump jest przeciwnikiem wojen i militarnych prowokacji. Jest facetem kultywującym zasady zdrowego rozsądku, którego troską są sprawy pierwszego kręgu, czyli pomyślność i biznes własnych obywateli bez jakichś ideologicznych czy globalistycznych obciążeń. Jednak jego prezydentura była dla globalistów kierujących Głębokim Państwem wypadkiem przy pracy i oni są gotowi zrobić wszystko, aby już bardziej doświadczony Trump nie został ponownie prezydentem. Najpierw utrudniali mu rejestrowanie kandydatury w poszczególnych stanach, następnie włóczyli go po sądach, mocno bijąc go po kieszeni, następnie cudem uniknął śmierci od kuli zamachowca.
Kiedy jego konkurent do prezydentury okazał się schorowanym staruszkiem z demencją, podmieniono go na 60 letnią rozchichraną pół hinduskę, która raptem ogłosiła się czarną. Niestety i ona, choć niewątpliwie cwana, ma problemy z publicznym wypowiadanie się, dlatego trzymają ją pod kloszem (podobnie jak Bidena w wyborach 2020 r.). Dotychczas udzieliła jedynie jednego wywiadu w którym nie zabłysnęła (nagrany wywiad z którego udostępniono jedynie 18 minut). Już jutro, we wtorek odbędzie się debata między Trumpem, a Kamalą Harris, która wiele nam wyjaśni. Od wyników tej debaty wiele będzie zależało i trudno powiedzieć jaki będzie miała przebieg i finał.
Na wizerunkowym zapleczu obydwu partii zachodzą interesujące przesunięcia, były wiceprezydent Dick Cheney jak i jego boss b. prezydent GW Bush mocno związani z przemysłem wojennym poparli demokratkę Kamalę Harris. Podobnie poparła Harris była republikańska kongresmenka córka Cheney, Liz, oraz “płaczek” b. kongresmen Adam Kinzinger. Do tego grona możemy zaliczyć neokonów jak: Mitt Romney, John Bolton, Mike Pence, Bill Kristol, czy Mitch McConnell.
Z kolei na stronę Trumpa przeszła b. demokratyczna kongresmenka z Hawajów i b. wiceprzewodnicząca Partii Demokratycznej Tulsi Gabbard, którą obok RFK Jr, Trump zaprosił do zespołu nadzorującego przejmowanie władzy w razie swojej wygranej w wyborach prezydenckich. Trump ogłosił również, że Elon Musk będzie odpowiedzialny za dokonanie przeglądu polityki i wydatków administracji Biden/Harris w razie wygranej Trumpa.
RF Kennedy Jr otwarcie jakiś czas temu przeszedł na stronę Trumpa pokazując się z nim na wyborczym wiecu, jednocześnie zaapelował do swoich zwolenników aby również poparli Trumpa, szczególnie w siedmiu “swing states”, bo tam wyborcy zdecydują kto zostanie 47-ym prezydentem USA. W rozmowie z The Epoch Times Kennedy przekazał, że ok. 57% jego zwolenników w “swing states” zagłosuje na Trumpa. Parafrazując hasło Trumpa (MAGA) powiedział: “Uczyńmy Amerykę Ponownie Zdrową” i stwierdził: ”Głos oddany na Trumpa to głos na Kennedy”...
Jak na dłoni widać, że przeciwnicy Trumpa to przeciwnicy obywatelskich wolności jednostki, dla których (za Majakowskim) jednostka jest bzdurą, zerem i jej prawa można i trzeba poświęcić dla dobra ogółu, a nawet dla dobra Matki Planety. Jest takie powiedzenie, że jeśli nie jesteś wierzący to uwierzysz nawet w byle co, cokolwiek sugestywnie ci podsuną. Dla lewaków, postępowców, futurystów historia jest niczym, dziedzictwo i kultura przodków są niczym. Najważniejsza jest wizja przyszłości, konserwatyzm , zasady, kultura i religia są jedynie zużytymi już reliktami przeszłości i tylko przeszkadzają osiągnąć “progres”, dlatego trzeba je odrzucić.
Wizja lewicowej szczęśliwej przyszłości zawsze zaczyna się rozbudowanym rządem, socjalistyczną kontrola zasobów, edukacji, życia społecznego przez biurokrację, pogoń za desygnowanym wrogiem i odebraniem praw i wolności jednostce. Pierwszą ofiarą zawsze jest wolność słowa, czyli cenzura wobec przeciwników politycznych, którzy przecież nie mają prawa głosić innych idei jak tylko te zatwierdzone przez cenzorów.
No cóż, dziś w wielu krajach obserwujemy zmagania Głębokiego Państwa na służbie globalistów dążących do zdławienia wolnego słowa przez coraz bardziej autorytarną władzę wyalienowaną z tradycji narodu, jego historii i wartości w pogoni za utopijną wizją przyszłości w której nic nie będziesz miał i będziesz szczęśliwy…
Jacek K. Matysiak Kalifornia, 2024/09/09
Ostatnio coraz bardziej narasta we mnie przekonanie że jest ścisły związek między przebiegiem kampanii wyborczej w USA a kampanii wojennej na Ukrainie a i także w okolicy Izraela.
Po prostu dziwi jak słabo Trump atakuje Harris mimo że ta wydaje się być wręcz stworzona na worek treningowy do bicia. Harris ma całą masę słabych punktów, o wielu pisał tutaj sam autor. Ataki Trumpa jednak wydają się być bardziej nakierowane na stworzenie medialnego widowiska, nakręcanie emocji budowanych na różnych drażliwych kwestiach, uwagach czy nawet ciosach poniżej pasa. Owszem jest efektownie, wydaje się że Trump działa bo się dzieje. Tylko że Harris nie traci a nawet zdaje się coś tam zyskiwać.
Ta taktyka zastanawia. Można nawet postawić pytanie: A może Trump nie zamierza wygrać wyborów?
To może mieć sens jeśli przykładowo ktoś tam zamierza zorganizować w USA wielki sajgon. Na początek gospodarczy. Ale wiadomo - jeśli kasy braknie nagle się okaże że polityka Demokratów była jedną wielką iluzją. Ktoś musi na Czarnych i miliony obcych pracować.
A nastanie sajgonu nie jest niemożliwe coraz więcej pęknięć pojawia się w układach globalnej gospodarki.
Ale też możliwe jest inne wytłumaczenie taktyki Trumpa. Powiązane z tym o czym ostatnio piszę w związku z wojną na Ukrainie. Otóż Trump celowo tak prowadzi kampanię by zwiększyć szansę Harris na zwycięstwo. Gdyż jeśli ta będzie prowadzić w sondażach, będzie całkiem duża wyraźna szansa na zwycięstwo Kamali to też oznaczać będzie dużo mniejsze ciśnienie w obecnej administracji USA. Gdyby natomiast wyraźnie prowadził Trump, ekipa Bidena mogłaby przejść do trybu działań nadzwyczajnych. Tak jak to robi Zełenski pod Kurskiem.
Przykładowo właśnie wiedząc że Trump uziemi Zełenskiego, Biden i spóła zrobiliby wszystko by eskalować wojnę nie mając już nic do stracenia, natomiast mając przez kilka miesięcy narzędzia kontroli nad tą wojną. USA mogłoby zezwolić i dać Ukrainie potężniejszą broń. Zmusić NATO nawet za pomocą brutalnej, bezczelnej prowokacji (np. opartej o atom) do wejścia do gry. Po prostu Biały Dom cisnąłby bezwzględnie nie cofając się przed niczym. Także na Bliskim Wschodzie.
Taki układ rzeczy też byłby wytłumaczeniem ewentualnych problemów gospodarczych. Ale przede wszystkim przez te 2 miesiące USA mogłoby kierować przebiegami wojen i albo je wygrać albo doprowadzić do pokoju czy innych rozwiązań na własnych warunkach co w obu wypadkach byłoby wielkim sukcesem obecnej administracji - czymś co mogłoby przeważyć szalę w wyborach. Pokazując siłę obecnej ekipy.
Jednak jeśli Trump będzie odpuszczać. Demokraci mogą obrać inną taktykę. Także odpuścić. Z eskalacją. A Trump zaatakować Harris, tak jak powinien, skutecznie, w ostatnim miesiącu kampanii. Nie dając już czasu ekipie Harris na wojenną eskalację, na skuteczne wykorzystanie tego motywu.
Na wizerunkowym zapleczu obydwu partii zachodzą interesujące przesunięcia, były wiceprezydent Dick Cheney jak i jego boss b. prezydent GW Bush mocno związani z przemysłem wojennym poparli demokratkę Kamalę Harris. Podobnie poparła Harris była republikańska kongresmenka córka Cheney, Liz, oraz “płaczek” b. kongresmen Adam Kinzinger. Do tego grona możemy zaliczyć neokonów jak: Mitt Romney, John Bolton, Mike Pence, Bill Kristol, czy Mitch McConnell.
Czy mamy wierzyć że oni popierają Harris? Raczej kompletnie nieprawdopodobne.
Ale wymowne zagranie medialne. Po stronie Harris stają ci, których Amerykanie utożsamiają z wojną. A Po stronie Trumpa ludzie tacy jak Kennedy. Członek rodziny kojarzonej z pokojem.
Tu właśnie najwyraźniej tkwi istota sprawy. Wojna. Trump robi wszystko by nie doszło do eskalacji. Oczywiście nie dlatego że jest jakimś gołąbkiem pokoju. To zwykły bezwzględny interes. Nie chce wojny na warunkach zarządu Demokratów. Dlatego też robi wszystko by zohydzić wojnę w oczach wyborców. Postawić Harris po stronie wojennych podżegaczy zmuszając nijako obóz Demokratów do zaniechania użycia tego narzędzia. Jeśli ci chcieliby na nią postawić - ryzykują wiele. Przede wszystkim porażką wyborczą.
Więc kontynuując i wracając do debaty. Rozkręcenie wojny czy wojen wydaje się być kluczem. Trump robi wszystko by w najbliższym czasie nie doszło do żadnej eskalacji. Dlatego też spodziewam się raczej remisowego wyniku debaty przedwyborczej. Mimo że podobno elokwencja Harris jest nieistniejąca, ona sama niezdolna do samodzielnego prowadzenia poważnej rozmowy. Okaże się że Trump tego nie wykorzysta. Obie strony ogłoszą sukces a eksperci stwierdzą że debata przełomem się nie stała, wyraźnego zwycięzcy nie wyłoniła. Ale kto wie, może nawet, z różnych powodów, uzna się że zwyciężyła w niej Harris.
Jednak USA mają swoją specyfikę. W szczególności wyborcy wahający się. Może to co robi Trump jest właściwe, dotrze w ten sposób do tej grupy wyborców w tych kilku kluczowych staniach?
Może tak, może nie, trudno stwierdzić patrząc z daleka. Dlatego jedyną namacalną rzeczą, która nam może coś mówić o efektach jego kampanii pozostają sondaże. A te raczej nie pokazują budowania przez niego przewagi. Stąd wniosek że jednak Trump w tym momencie nie rozgrywa właściwie. Mimo że wszyscy mają przekonanie że może i powinien to rozgrywać lepiej.
Skoro jednak Trump robi co robi, najwyraźniej ma powód.
Ja mam wrażenie że celowo nie wyciąga najlepszych kart gdyż tego wymaga strategia. Wychodząca daleko poza to co dzieje się w USA.
Obawiam się,że wątpię.
(...) "Amerykański sen" Magdaleny Mielcarz upadł z hukiem
"Amerykański sen" emigrantów z Europy zdecydowanie dobiegł końca. Przekonała się o tym niedawno Magdalena Mielcarz, aktorka znana przede wszystkim z roli Ligii w "Quo Vadis". Artystka w 2007 r. poślubiła amerykańskiego prawnika Adriana Aszkenazego i porzuciła nasz kraj na rzecz mieszkania w Los Angeles. Miasto Aniołów najwyraźniej jednak zawiodło oczekiwania Mielcarz, ponieważ od niedawna wraz z rodziną ponownie zamieszkuje Stary Kontynent. (...)
Los Angeles. Miasto upadłych aniołów
– Widzę narkomanów, ludzi obdartych nie tylko z ubrań, ale przede wszystkim z własnej godności, niekontrolujących własnych odruchów. Nie mogę tego nazwać cywilizacją (...). I to nie są odosobnione czy rzadkie przypadki. To jest miasto zombie. Los Angeles w tej chwili naprawdę obrazuje upadek cywilizacji. Przy okazji zwykłego człowieka, z pracą od 9 do 17, nie stać na nic. Matki z dziećmi mieszkają w samochodach, bo na nic innego nie mogą sobie pozwolić. Jak coś takiego może się dziać w najbogatszym kraju na świecie? – pytała retorycznie poruszona aktorka.
Kalifornia to bastion DEMOKRATÓW od dziesięcioleci ... Jeśli wygra Kamala i demokraci będą rządzić w USA drugą kadencję, to do takiego stanu doprowadzą wszystkie stany.
„W tej chwili w Danii, właśnie się przeprowadziłam. Dwa lata temu mieszkaliśmy tutaj przez 6 miesięcy i tak nam się spodobało, że teraz jesteśmy z powrotem, tym razem na rok, a może dłużej, zobaczymy. Mnie bardzo inspirują nowe miejsca, a że moje ADHD jest bardzo intensywne, po jakimś czasie mam potrzebę zmiany, muszę się przenieść. Zderzenie z nową kulturą otwiera we mnie coś nowego. Wcześniej długo mieszkałam w Nowym Jorku, potem w Los Angeles. Niestety teraz całe Zachodnie Wybrzeże przechodzi bardzo trudny czas; Los Angeles jako miasto na wielu poziomach potrzebuje pomocy. Poza tym bardzo ważne dla mnie było, żeby moje dzieci pomieszkały w Europie, żeby znały i rozumiały europejską kulturę” – mówi Mielcarz w wywiadzie dla „Wprost”.
Nie tylko Los Angeles jest miastem upadłym, praktycznie wszystkie północnoamerykańskie tzw. "metropolie", zwłaszcza te rządzone przez "postępowców", to jeden wielki syf, strach wyjść w niektórych dzielnicach na ulicę. Cały tzw. "zachód", w myśl wypowiedzi przypisywanej Gomułce, stoi nad przepaścią i właśnie podnosi nogę żeby zrobić krok do przodu...
chyba nie bezpodstawnie św.Łucja w swoim orędziu przekazuje, (bo niepiśmienna, jak o.Pio), że USA gdy nadejdzie Sprawiedliwość Boża, USA najbardziej ucierpią, jako źródła zła i zepsucia, podobny los ma spotkać Niemcy.
Tak więc, można się spodziewać, że wygra Hariss, lewactwo przed niczym się nie cofną, a w powietrzu wisi wyrok sądu nad Trumpem, a grozi mu więzienie, Trump zwrócił się do sądu, by wyrok ogłoszono po wyborach, co jest wątpliwe, a do tego lewactwo umie fałszować głosowania.
Morawiecki w wywiadzie, na pytanie o aborcji stwierdził, że błędem PiSu było zerwanie z kompromisem aborcyjnym !!!
tym mnie Premier załamał i rozczarował, jak będzie kandydował na prezydenta, to zagłosuję na niego, jak nie będzie lepszego kandydata, albo przeciw POlszewikowi czy Kunfie, bo to jedna stajnia.
Czy ci ludzie nie rozumieją, że jakby nie ruszali tego zbrodniczego kompromisu, to lewactwo i tak na nich nie zagłosuje !!
Jedyną siłą która może coś zmienić, to druga połowa polskich obywateli, którym wszystko wisi i powiewa, jak im bieda i głód zapuka do drzwi, to może ruszą swoje obrosłe w tłuszcz dupska i przepędzą niemieckiego namiestnika, a ich przybywa, liczba zwalnianych rośnie każdego dnia.
Ich nie interesuje merytorycznosc i przesłanie a chałkanie.
Chyba nie jest tak źle, świadomi ludzie interesuję się polityką, bo ona interesuje się nimi, czy tego chcą czy nie. Najgorsze jest to, że politycy idą do polityki "na zarobek", ale również czekają ich łapówki od architektów NWO za to, że użyją pieniedzy podatników, wyborców, aby im popsuć przyszłość, rodzinę, biznes, życie...
Politycy są jak mafiozos, rabują populację, która ich wybrała, dla siebie , ale i na zlecenie z wyższej półki. Są kompletnie wyalienowani ze społeczeństwa...