Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Wakacje
Wysłane przez Edeldreda z Ely w 27-06-2024 [22:59]
Aby uczcić jakoś rozpoczynający się czas wypoczynku, chciałabym polecić Państwu na lato pewną niewielką książeczkę (59 stron).
Autorem książczyny jest O. Józef Maria Bocheński i nosi ona tytuł: Sto zabobonów.
W ramach zachęty przedstawiam poniżej cytat z przedmowy oraz trzy wybrane hasła.
Przedmowa do pierwszego wydania
Starożytni Egipcjanie nazywali coś, co odpowiada naszemu zmartwychwstaniu, “wychodzeniem na światło”.
Otóż tak książeczka jest poświęcona właśnie takiemu wychodzeniu na światło, intelektualnemu zmartwychwstaniu - i to dwojako. Najpierw jako rodzaj rachunku sumienia autora, który hołdował ongiś wielu spośród opisanych tutaj zabobonów a dziś, Bogu dzięki uwolnił się od nich, wyszedł z ciemności na światło. Jest następnie wydana w nadziei, że pomoże temu czy innemu Czytelnikowi w jego walce o wolność od błędów. Chciałaby także odegrać, choć raczej ubocznie, rolę małego wstępu do filozofii takiej, jak ją pojmuje autor. W tytule książeczki jest parę wyrażeń, które wymagają komentarza. Mowa jest więc najpierw o zabobonach. Nie jestem pewny, czy słowo zostało wybrane trafnie - może byłoby poprawniej mówić o przesądach, a nawet o błędach. Bo wyrażenie “zabobon” ma jakby posmak czegoś magicznego: nazywa się przecież “zabobonnym” człowieka, który jest przekonany, że może coś uzyskać przez wypowiadanie tajemniczych słów, albo przez kłucie igłą lalki woskowej. Chodzi zatem zwykle o coś praktycznego, o rodzaj absurdalnej techniki. Natomiast wiele omówionych tutaj mniemań może nawet większość - ma charakter teoretyczny, nie praktyczny, a więc i nie magiczny. Jeśli mimo to używam tej nazwy, to dlatego, że ona oznacza czasem w naszym języku także teoretyczne błędy a poza tym dlatego, że jest mocniejsza, że daje pełniejszy wyraz mojej postawie wobec głupstw, jakimi są zabobony. W każdym razie definiuję “zabobon” w następujący sposób: wierzenie, które jest (1) oczywiście w wysokim stopniu fałszywe, a mimo to (2) uważane za na pewno prawdziwe. Tak np. astrologia jest zabobonem w moim znaczeniu słowa, bo jest oczywiście i skrajnie fałszywa, a mimo to jest uważana za zbiór pewników. Powie mi ktoś, że używając tej raczej obelżywej nazwy, obrażam czcigodne zasady wytwornej przyzwoitości koleżeńskiej. Bo w świecie filozofów przyjęto obchodzić się elegancko z najgorszymi nawet idiotyzmami.
Kiedy jeden mędrek powiada, że świata nie ma, albo że istnieje tylko w jego głowie; kiedy drugi mędrek dowodzi, że ja nie mogę być pewny, czy w tej chwili siedzę, a trzeci poucza nas, że nie mamy świadomości, ani uczuć - mówi się, że to jest “pogląd”, “mniemanie”, “filozoficzna teoria” i wykłada się ją z namaszczeniem studentom.
Otóż ja, proszę mi wybaczyć, nazywam to wszystko zabobonem i mówię wyraźnie, że takie jest moje mniemanie. Stanowczo za daleko poszliśmy w uprzejmości względem zabobonnych mędrków. Wypada raz wreszcie z tym skończyć, odróżnić hipotezę naukową od widzimisię demagoga, naukę od fantazji, uczciwy wysiłek filozoficzny od pustej gadaniny. A to tym bardziej, że owa gadanina miewa, niestety, tragiczne skutki: wystarczy pomyśleć o dialektyce Hegla i o mordach, jakich w jej imię dokonano.
AUTORYTET
Wokoło autorytetu powstało kilka groźnych zabobonów. Aby zrozumieć ich przewrotność, wypada przede wszystkim wyjaśnić znaczenie nazwy autorytet. Mówimy, że jeden człowiek jest autorytetem dla drugiego w pewnej dziedzinie dokładnie wtedy, kiedy wszystko, co należy do tej dziedziny i zostało przez pierwszego podane z naciskiem do wiadomości drugiego (np. w postaci nauki, rozkazu itp.) zostaje przyjęte, uznane przez tego ostatniego. Istnieją dwa rodzaje autorytetu: autorytet znawcy, specjalisty, nazywany uczenie “epistemicznym” i autorytet przełożonego, szefa, zwany autorytetem deontycznym. W pierwszym wypadku ktoś jest dla mnie autorytetem wtedy i tylko wtedy, kiedy mam przekonanie, że daną dziedzinę zna lepiej ode mnie i że mówi prawdę. Einstein jest np. autorytetem epistemicznym w fizyce dla mnie, nauczyciel w szkole autorytetem epistemicznym w geografii dla uczniów tej szkoły itd. Autorytetem deontycznym jest natomiast dla mnie ktoś dokładnie wtedy, kiedy jestem przekonany, że nie mogę osiągnąć celu, do którego dążę, inaczej, niż wykonując jego rozkazy. Majster jest autorytetem deontycznym dla robotników w warsztacie, dowódca oddziału dla żołnierzy itd. Autorytet deontyczny rozpada się dalej na autorytet sankcji (gdzie autorytet ma inny cel niż ja, ale słucham jego rozkazów z obawy kary) i autorytet solidarności (gdzie obaj mamy ten sam cel jak np. marynarze mają ten sam cel co kapitan statku w niebezpieczeństwie).
1. Pierwszym zabobonem odnoszącym się do autorytetu jest mniemanie, że autorytet sprzeciwia się rozumowi. W rzeczywistości posłuch autorytetowi jest często postawą nader rozsądną, zgodną z rozumem. Kiedy np. matka mówi dziecku, że istnieje wielkie miasto zwane “Warszawą”, dziecko postępuje najzupełniej rozumnie, kiedy to uznaje za prawdę. Podobnie pilot postępuje rozumnie, kiedy wierzy meteorologowi, pouczającemu go, że w tej chwili jest w Warszawie wysokie ciśnienie i wiatr z zachodu, 15 węzłów jako że wiedza autorytetu jest w obu wypadkach większa niż wiedza dziecka, względnie pilota. Co więcej, autorytetu używamy nawet w nauce. Aby się o tym przekonać wystarczy zwrócić uwagę na obszerne biblioteki stojące w każdym instytucie naukowym. Książki w tych bibliotekach zawierają najczęściej referaty wyników naukowych osiągniętych przez innych naukowców a więc wypowiedzi autorytetów epistemicznych. Podobnie bywa, że posłuch autorytetowi, np. kapitana statku, jest postawą najzupełniej rozsądną. Twierdzenie, że istnieje zawsze i wszędzie przeciwieństwo między autorytetem a rozumem jest zabobonem.
2. Drugi zabobon związany z autorytetem to przekonanie, że istnieją autorytety, że tak powiem, powszechne, to jest ludzie, którzy są autorytetami we wszystkich dziedzinach. Tak oczywiście nie jest, każdy człowiek jest najwyżej autorytetem w jakiejś określonej dziedzinie, albo paru dziedzinach, ale nigdy we wszystkich. Einstein na przykład był niewątpliwie autorytetem w dziedzinie fizyki, ale bynajmniej nie w dziedzinie moralności, polityki albo religii. Niestety uznawanie takich powszechnych autorytetów jest zabobonem bardzo rozpowszechnionym. Kiedy na przykład grono profesorów uniwersyteckich podpisuje zbiorowo manifest polityczny, zakłada się, że czytelnicy będą ich uważali za autorytety w dziedzinie polityki, którymi oni oczywiście nic są, a więc coś w rodzaju uznania autorytetu powszechnego uczonych. Bo ci profesorowie są zapewne autorytetami w dziedzinie rewolucji francuskiej, ceramiki chińskiej albo rachunku prawdopodobieństwa, ale nie w dziedzinie polityki i nadużywają przez takie oświadczenie swojego autorytetu.
3. Trzecim szczególnie szkodliwym zabobonem jest tutaj pomieszanie autorytetu deontycznego (szefa) z autorytetem epistemicznym (znawcy). Wielu ludzi mniema, że kto ma władzę, a więc jest autorytetem deontycznym, jest tym samym autorytetem epistemicznym i może pouczać podwładnych, np. o astronomii. Piszący te słowa był kiedyś świadkiem “wykładu” wygłoszonego przez wyższego oficera i ignoranta w tejże astronomii, a to wobec oddziału, w którym był strzelec, docent astronomii. Ofiarą tego zabobonu padają nieraz nawet ludzie wybitni, tak np. św. Ignacy Loyola, założyciel zakonu jezuitów, w słynnym liście do ojców portugalskich, w którym domaga się od nich, by “poddawali swój rozum przełożonemu”, a więc autorytetowi deontycznemu przecież.
BAŁWOCHWALSTWO
Dosłownie cześć boska oddawana bałwanom, a więc stworzeniom, co zakłada, że się te stworzenia, skończone przedmioty, “ubóstwia”, pojmuje jako rodzaj bogów. Wyznawcy różnych religii (np. buddyści, wyznawcy religii biblijnych) bywali nieraz niesprawiedliwi względem ludzi, którzy rzekomo oddawali cześć bałwanom podczas gdy owe posągi itd. odgrywały najczęściej tylko rolę symbolów bóstwa. Ale dzisiaj autentyczne bałwochwalstwo jest bardzo rozpowszechnione jest nawet jednym z najczęściej spotykanych zabobonów. Postaciami bałwochwalstwa są m.in. humanizm (ubóstwianie człowieka), nacjonalizm (ubóstwianie narodu), scjentyzm (ubóstwianie rozumu). Można by na pierwszy rzut oka odnosić wrażenie, że bałwochwalstwo jest rodzajem religii. Inne religie uwielbiają pozaświatowego Boga, bałwochwalstwo jakieś byty istniejące wewnątrz świata. Ale właśnie dlatego bałwochwalstwo nie jest religią, lecz zabobonem. Różnica między nim a autentyczną religią polega na tym, że ta ostatnia ma za przedmiot Bóstwo niedostępne naukowemu doświadczeniu natomiast bałwochwalstwo wypowiada się na temat przedmiotu bytującego w świecie. Co gorsza, bałwochwalstwo, wkraczając przez to w dziedzinę wiedzy, gwałci jednocześnie jedną z podstawowych zasad myśli naukowej, zgodnie z którą nie ma w świecie niczego, co nie byłoby skończonym zjawiskiem. W starożytności znany był także szczególny rodzaj bałwochwalstwa, polegający na ubóstwianiu jednostek ludzkich, w szczególności władców np. cesarzy rzymskich. Ten zabobon, o którym sądzono, że wygasł,
odrodził się w nowej postaci w XX wieku, uwielbiano i przypisywano cechy boskie np. Mussoliniemu (“Mussolini ma zawsze rację”), Hitlerowi i Stalinowi, taka sama cześć jest nadal oddawana kacykom w wielu krajach niedorozwiniętych. Jest to szczególnie haniebna postać bałwochwalstwa. Bałwochwalstwo jest nadzwyczaj niebezpiecznym zabobonem, a to dlatego, że uwielbianie i przyznawanie cech boskich stworzeniom wyklucza przyznanie jakichkolwiek praw jednostce ludzkiej. Autentyczny Bóg jest z mocy definicji czymś “całkowicie różnym” od stworzeń i jako taki nie konkuruje z człowiekiem. Jego istnienie i działanie leżą na zupełnie innej płaszczyźnie niż istnienie i działanie ludzkie taki Bóg może więc współistnieć z prawami jednostki stworzonej. Ale ubóstwiony bałwan jest i działa w świecie a będąc ubóstwiony, odbiera wszystkiemu innemu, m.in. człowiekowi, wszelkie prawa. Nic więc dziwnego, że systemy, w których ubóstwiano stworzenia, były najczęściej ustrojami totalitarnymi, w których odmawiano jednostce wszelkich praw. Powodem popularności bałwochwalstwa jest jak się zdaje głęboka potrzeba służenia jakiemuś, jak mówią filozofowie, absolutowi. Stąd człowiek, który nie wierzy w Boga, szuka nieraz rozpaczliwie jakiegoś bytu, który mógłby Go zastąpić. Nadaje temu bytowi ludzkości, narodowi, rozumowi itd. cechy boskie, uwielbia go i służy mu. Nic więc dziwnego, że bałwochwalstwo szerzy się zwłaszcza w okresach upadku religii.
ELITA
Autentyczna elita to tyle co ogół najwybitniejszych ludzi w danym społeczeństwie, najwybitniejszych pod względem charakteru, wiedzy, inteligencji, zdolności twórczych itd. W tym znaczeniu elita jest przeciwieństwem ludu. Najważniejszym dzisiaj zabobonem odnoszącym się do elity jest przekonanie, że jest ona niepotrzebna albo nawet szkodliwa dla społeczeństwa, że wiec należy wszelką elitę niszczyć i nie dopuszczać do jej tworzenia. Tak np. w wielu szkołach w Stanach Zjednoczonych nie wolno dawać uczniom złych stopni przy egzaminach, aby “nie dawać przywilejów” zdolniejszym dzieciom. Zwolennicy tego zabobonu mówią też zwykle wiele o tym, jak elita wyzyskuje lud itd. Powinno być rzeczą jasną, że chodzi o zabobon. Uleganie mu, pociąga za sobą groźne skutki dla społeczeństwa. Jest tak dlatego, że dobrobyt, postęp a nieraz i samo życie społeczeństwa zależy od tego, czy potrafiło ono wytworzyć dobrą elitę. Społeczeństwo bez elity skazane jest na skostnienie i rychłą śmierć. Główną przyczyną powstania tego zabobonu jest - obok naturalnej ludziom zazdrości - inny, przeciwny poniekąd zabobon, którego istotą jest uważanie za elitę ludzi, wyróżniających się wyłącznie pochodzeniem od rodziców bogatych albo wpływowych, a więc należących do arystokracji albo do “nomenklatury” urzędniczej. Tego rodzaju kasty nie mają nic wspólnego z autentyczną elitą - mają zarazem tendencję do zamykania się w sobie. Ich istnienie i ich pretensje do wyższości są odczuwane przez innych jako niesprawiedliwość - i stąd rodzi się niechęć do każdej, nawet autentycznej elity. Z elitą związany jest wreszcie trzeci zabobon, niezależny w zasadzie od dwóch pierwszych - a mianowicie mniemanie, że członkowie elity nie powinni być lepiej opłacani niż inni. Poprawna postawa jest odwrotnością tego zabobonu: społeczeństwo, które chce mieć dobrą elitę, musi zachęcać ludzi do wejścia do niej, m.in. przez nadzieję lepszych zarobków. Nic nie opłaca się lepiej niż taka polityka.
O Ojcu Bocheńskim:
1. Wiki https://pl.wikipedia.org/wiki/...
2. Prof. Michał Heller: https://www.youtube.com/watch?...
Komentarze
22-06-2024 [20:35] - Zbyszek_S | Link: Pouczające i ciekawe.
Pouczające i ciekawe.
22-06-2024 [21:05] - Ptr | Link: Wiele tych wątków. Aby
Wiele tych wątków. Aby filozofowie wypowiadali się precyzyjnie. Aby współcześnie nie czczono bałwanów. Aby społeczeństwo zezwoliło na swą mądrą elitę. Dobre postulaty.
Podzielę się jednak smutnie brzmiącym poglądem: Nie ma możliwości porozumienia pomiędzy nauką ,a wiarą katolicką. Ten dialog jest możliwy na poziomie nauk ścisłych czy społecznych jednak to co głosi religia katolicka jest czystą wiarą -nie może być udowadniane naukowo. U podstaw religii są przeszłe , obecne i przyszłe cuda. I można zbudować na tej podstawie teorię wszystkiego , ale nie można jej udowodnić naukowo. Przesłanki z innych nauk mogą tę teorię jedynie uprawdopodobnić na potrzeby niewierzących.
22-06-2024 [21:29] - Edeldreda z Ely | Link: @Ptr
@Ptr
Proszę wystawić sobie, że Ojciec Bocheński uwzględnił w swych rozważaniach także hasło pt. "wiara" :-)
22-06-2024 [23:36] - Ptr | Link: Ok. Podejście naukowe. Nauka
Ok. Podejście naukowe. Nauka nie toleruje czegoś nieporównywalnie większego od niej, czego nie może nawet niczym zmierzyć. Zauważmy, że w życiu człowiek kierujący się tylko nauką byłby uważany za dziwaka lub idiotę.
Trudno zgadnąć co on tam o wierze jako zabobonie mógł napisać. Może jak myślący jak protestant chciał zracjonalizować wiarę do pragmatyzmu oraz zredukować ją do roli prostowania ścieżek przed nowym realizmem i centralizmem-zamordyzmem religijnym. Za przeproszeniem.
23-06-2024 [16:14] - Ptr | Link: P.S. Sprawdziłem. Nie napisał
P.S. Sprawdziłem. Nie napisał o wierze jako zabobonie , ale że twierdzenie ,że wiara jest zawsze ślepa jest zabobonem. Na szczęście.
23-06-2024 [19:42] - Edeldreda z Ely | Link: @Ptr
@Ptr
Dokładnie, załączam więc, by nie było wątpliwości:
"WIARA
Nasza wiara oznacza dwie różne rzeczy:
1. przedmiotowo, to w co się wierzy,
2. podmiotowo, sam akt wierzenia, przyjmowania za prawdę, i postawę człowieka wierzącego.
W drugim znaczeniu wiara jest aktem, przez który wierzący uznaje za prawdziwe jakieś zdanie dlatego, że chce je uznać, a więc pod naciskiem woli. Istnieje parę zabobonów dotyczących wiary. Jeden z nich przeczy, by w wierze występowało jakiekolwiek twierdzenie, zdanie i sprowadza wiarę do uczucia. Jest to oczywisty zabobon, mieszający powód, dlaczego się wierzy, z tym, w co się wierzy. Nie można na serio wierzyć, jeśli się nie wierzy w coś. Powiedzenie “Wierzę, ale nie ma niczego, w co wierzę” jest bełkotem, nonsensem. W każdym wierzeniu istnieje pewna treść, a tą treścią jest jakieś zdanie uważane za prawdziwe. Tak np. kiedy wierzę, że Izydor spłaci swoje długi, uważam za prawdziwe zdanie “Izydor spłaci swoje długi”.
Inny zabobon głosi, że wiara jest aktem nierozumnym, w tym znaczeniu, że wierzący nie ma żadnej racji, żadnego rozumnego uzasadnienia dla swojej wiary. I to mniemanie jest zabobonem, bo człowiek umysłowo zdrowy nie może uznać za prawdziwe, tj. uwierzyć w zdanie bez jakiejś racji, jakiegoś uzasadnienia. Jeśli chodzi o akt wiary, przez który przyjmuje się światopogląd, wydaje się, że owo uzasadnienie ma postać hipotezy wyjaśniającej całość danego doświadczenia człowieka, i to nie tylko doświadczenia faktów, ale także wartości moralnych, estetycznych itd. Zanim się ktoś nawróci np. na buddyzm, tworzy sobie hipotezy mniej więcej tej treści: gdybym przyjął (uwierzył w) buddyzm, moje życie nabrałoby sensu, tj. moje doświadczenie zostałoby w pewien sposób uporządkowane. Taka hipoteza nie jest dowodem prawdziwości wiary, akt wiary dodaje do niej “skok” o tyle, że nadaje jej treści pewność. Ale owa hipoteza jest racją, która - chociaż częściowo - uzasadnia akt wiary. Wiara nie jest więc koniecznie “skokiem w ciemność” ani aktem bezrozumnym. Wreszcie inny jeszcze zabobon każe wierzącemu stale wątpić w to, w co wierzy. W rzeczywistości kto wierzy na serio, ten ma pewność tego, w co wierzy.".
28-06-2024 [17:09] - Kazimierz Kozio... | Link: @Ptr: czyzbys sugerowal ze
@Ptr: czyzbys sugerowal ze nauka jest wtedy gdy moze cos zmierzyc? wtedy wiekszosc nauk nie rozni sie od wiary. zreszta nauki scisle tez przyjmuja do wierzenia aksjomaty i buduja swoje teorie na swoich prawdach wiary, maja swoich wyznawcow, dogmaty, piewcow-liderow, misjonarzy, nawet quasi-liturgie i inkwizycje
28-06-2024 [20:25] - Edeldreda z Ely | Link: @Kazimierz Koziorowski
@Kazimierz Koziorowski
Wrzuciłam AI fragment wypowiedzi Penrose'a, oto jak podsumowała nasze "prawdy wiary" :-)
Kluczowe Przemyślenia Penrose'a
Różnica między obliczeniami a myśleniem świadomym: Penrose podkreśla, że przetwarzanie komputerowe, które opiera się na dobrze zdefiniowanych procedurach zakodowanych w formie zer i jedynek, jest fundamentalnie różne od świadomego myślenia. Podczas gdy komputery mogą wykonywać operacje na symbolach, nie posiadają one zrozumienia tych symboli.
Twierdzenie Gödla i jego znaczenie: Penrose odnosi się do twierdzenia Gödla, które mówi, że w każdym wystarczająco złożonym systemie aksjomatycznym istnieją twierdzenia, które są prawdziwe, ale nie można ich udowodnić w ramach tego systemu. Penrose podkreśla, że nasze zrozumienie prawdy nie może być w pełni ujęte przez formalne zasady czy procedury. Zasady te są narzędziami, ale prawda leży poza nimi i wymaga świadomości do jej pełnego zrozumienia.
Prawda a symbole: Penrose argumentuje, że symbole, takie jak 0 i 1, mogą być używane do reprezentowania prawdy i fałszu, ale same w sobie nie są nośnikami prawdy. Prawdziwe zrozumienie wymaga czegoś więcej niż tylko manipulacji symbolami; wymaga świadomości i zdolności do zrozumienia, dlaczego zasady prowadzą do prawdziwych wyników.
Świadomość i zrozumienie: Według Penrose'a, zrozumienie prawdy wymaga świadomości. Tylko świadome istoty są w stanie pojąć, dlaczego coś jest prawdziwe. Świadomość jest kluczowym elementem rozumienia i jest to cecha, która odróżnia ludzkie myślenie od przetwarzania komputerowego.
Wnioski na temat prawdy i świadomości
Prawda: Penrose sugeruje, że prawda jest głębszym konceptem, który wykracza poza formalne systemy i obliczenia. Prawdziwe zrozumienie prawdy wymaga świadomości, która pozwala na wgląd w to, dlaczego dane zasady prowadzą do prawdziwych wyników.
Świadomość: Penrose widzi świadomość jako kluczową dla zdolności do rozumienia. Świadomość pozwala na refleksję nad zasadami i wynikiem ich stosowania, co jest poza zasięgiem maszyn opartych na obliczeniach.
Ograniczenia maszyn: Penrose podkreśla, że nawet najbardziej zaawansowane komputery, które mogą przetwarzać ogromne ilości danych i wykonywać skomplikowane obliczenia, nie są w stanie zrozumieć. Ich działania są ograniczone do manipulacji symbolami bez głębszego zrozumienia, co jest cechą wyłącznie świadomych istot.
Podsumowanie
Penrose argumentuje, że istnieje fundamentalna różnica między świadomym myśleniem a przetwarzaniem komputerowym. Prawda i zrozumienie są nierozerwalnie związane ze świadomością, co sugeruje, że nasze obecne podejście do sztucznej inteligencji i obliczeń nie może w pełni uchwycić istoty ludzkiego umysłu i jego zdolności do rozumienia prawdy.
29-06-2024 [22:14] - Kazimierz Kozio... | Link: @EldezEly: belkot jest tylko
@EldezEly: belkot jest tylko szumem, przyspieszaczem entropii, niezaleznie czy wyglaszanym przez utytulowanego akademika czy przez nawiedzona gimbaze. natomiast odbiorcy i piewcy belkotu to wielka wspolnota ponad podzialami ktora jest sukcesem padgatowki (подготовка) ostatnich pokolen. padgatowka byc moze przeszla najsmielsze oczekiwania jej tworcow, iz poszlo tak szybko i tak malym kosztem
22-06-2024 [23:03] - Imć Waszeć | Link: To nie jest problem wiary
To nie jest problem wiary jako takiej, tylko sposobu w jaki menedżerowie wiary oraz menedżerowie nauki podchodzą do przetwarzania faktów. W szczególności faktów naukowych inspirowanych wiarą. Wiemy oczywiście o płonących planetach, dwutlenkach tworzących cyklony, pięćdziesięciu płciach i innych aspektach wiary naukowej, wiary w "fakty nauki". Z drugiej strony średnio raz na tydzień gdzieś w Andach lub innym Afganistanie "odkrywana" jest Arka Noego. Fakty są celowo mieszane z bzdurami, bo jednym wydaje się, że to podnosi status religii do poziomu nauki o życiu, zaś drugim, że ich naukowe metody zaczynają wyjaśniać mity i cuda. Tacy są ludzie mocni ;)
Tymczasem problemem jest nieznajomość logiki nawet na takim poziomie, na którym swój status utrzymuje ona w filozofii. Mieszanie faktów i wierzeń jest widoczne w pojmowaniu "dowodu", albo raczej "logicznego dowodu". Założę się, że 99,999% tych wszystkich "logików" nauki i religii nawet nie ma zielonego pojęcia o tym czym jest dowód i w jakich warunkach taki dowód cokolwiek wartościowego wnosi i o czymś mówi.
@Autorka może zapewne Panu podpowiedzieć dlaczego jakiś dowód nie musi być dowodem w sensie nauki, albo raczej w sensie obowiązującego w nauce (danej dziedzinie nauki) paradygmatu. Przykładem niech będzie system dowodzenia w logikach modalnych, w których nie zachodzi zasada wyłączonego środka, stąd nie da się dobrze (tak efektywnie jak w logice klasycznej z dowodami przez zaprzeczenie i tymi sprawami) używać operatora równoważności, a zatem zostaje też upośledzone pojęcie relacji równoważności, klas równoważności, pojęcie dualności idzie się czochrać, a w dodatku wartość logiczna zdania nie musi zależeć od wartości logicznych zdań składowych. Wydaje się więc, że w takim środowisku nie da się niczego dowodzić, prawda? No niestety, jest to guzik prawda. Da się w logikach modalnych prowadzić dowody, są systemy dowodzenia i algorytmy. Szczegóły są nawet w Wiki. Zobaczmy o czym mówimy, używając pojęcia modalności, logiki modalnej. Przede wszystkich są to logiki stosowane w informatyce (temporalne, procesów), w prawie (deontyczna), w sztucznej inteligencji. Jeśli chodzi o ten ostatni przykład, to warto przytoczyć logikę wierzań/sądów/agentów itp. Weźmy choćby te wierzenia beliefs:
https://plato.stanford.edu/ent...
Nad tym właśnie musi mocno popracować religia, w miejsce bezmyślnego wierszoklectwa, i wtedy uzyska status niemalże nauki. Proste.
Tu to samo w używanym powyżej kontekście: https://plato.stanford.edu/ent...
22-06-2024 [23:49] - SilentiumUniversi | Link: Nie jestem matematykiem - ale
Nie jestem matematykiem - ale wydaje mi się, że przy dowodzeniu w systemach logiki wielowartościowej używa się i tak tradycyjnej logiki dwuwartościowej z wyłączonym środkiem ... Podczas gdy w informatyce porządny kompilator języka jest napisany w tym języku 😁 To nie przewaga informatyki nad matematyką... ale konieczność?
23-06-2024 [00:36] - Imć Waszeć | Link: Strasznie dużo tu różnych
Strasznie dużo tu różnych problemów jak na trzy zdania ;)
1) Systemy logiczne wielowartościowe to jest jeszcze coś innego niż logiki modalne. Logika modalna jest w oczywisty sposób oparta na rachunku predykatów jak najzupełniej klasycznym, lecz wprowadzenie do niej nowych operatorów (nomen omen modalności) powoduje, że aby posłużyć się skutecznie wartościami true i false dla zdań i formuł trzeba je traktować jako pewnego rodzaju "funkcje kontekstu". Ten kontekst tworzy tzw. struktura Kripkego, czyli pewien zbiór częściowo uporządkowany "światów możliwych". Zdanie prawdziwe w jakimś wybranym świecie z tej struktury, nie musi być prawdziwe we wszystkich światach. Znacznie bardziej skomplikowane rozumowanie trzeba prowadzić dla logik multimodalnych, czyli z wieloma różnymi parami lub pojedynczymi operatorami modalnymi. Długo by to wyjaśniać, jednak jest prosta zasada obowiązująca we wszystkich w miarę porządnych logikach: pojęcie prawdziwości, spełnialności, itd., które możemy śmiało względem siebie (jako pewne podzbiory zdań/formuł) rozmieścić w logice klasycznej, tutaj już takie nie są, a na dodatek w zależności od wyboru systemu dowodzenia możemy otrzymywać różne wyniki. Inaczej mówiąc konsekwencje logiczne i dowody to jest coś innego.
Tu jest opisana ta "drobna" różnica: https://plato.stanford.edu/ent...
W zapisie logicznym mamy przecież takie symbole ⊢ i ⊨, prawda?
Z zasady w logikach wielowartościowych nie istnieje tego rodzaju "środek", czyli tautologia "p lub nie p", bowiem to zdanie mówi konkretnie o jednej parze wartości logicznych "true" i "false". Jak miałoby to wyglądać dla logik Leśniewskiego? Chociaż Tarski coś tam próbował poprawiać:
https://iep.utm.edu/lesniewski...
2) To nie jest problem kompilatora, tylko problem tego, że żaden program nie jest wstanie określić czy dowieść swojej poprawności. Rozumowania są tu jednak zbyt dzikie, żebym się nimi zachwycał dziś po północy. Przyjmijmy roboczo, co zresztą robi się też dla logik modalnych i zwykłych klasycznych, że istnieją algorytmy translacji zdań i formuł pozwalające na przenoszenie rozumowania do logik bardziej przyjaznych użytkownikowi. Logiki modalne mieszczą się gdzieś pomiędzy logikami pierwszego i drugiego rzędu. Programy to są takie napisy, których poprawności dowodzimy w różnych logikach. Na wspomnianym poziomie zapisu i ewentualnie translacji na inny język mamy do czynienia z poprawnością składniową, semantyczna i takimi tam. Ale jest też pojęcie poprawności programu w działaniu. Przykładowo programy wykonujące komendy równolegle (na wielu procesorach) i mogące synchronizować wyniki obliczeń. Jedno jest pewne - logika temporalna to nie jest zwykła logika.
3) Nie ma porównania pomiędzy matematyką i informatyką na poziomie sposobu wyrażania czegoś, bo matematyka to jedna logika i jeden sposób rozumienia "procesów" w niej zachodzących (właśnie to w wielu miejscach produkuje paradoksy). Zaś informatyka to całe spektrum logik do różnych celów.
23-06-2024 [07:42] - SilentiumUniversi | Link: Piękna systematyka. Dziękuję
Piękna systematyka. Dziękuję
23-06-2024 [13:22] - Imć Waszeć | Link: Spróbuję to jeszcze
Spróbuję to jeszcze dokładniej wyjaśnić. W zagadnieniu opisanym, nazwijmy je logicyzacją, przyjmuje się, że istnieje pewien zbiór wartości logicznych o określonych cechach. Na przykład chcemy, aby ten zbiór miał element największy i element najmniejszy, stąd żeby można było te elementy jakoś porządkować, a w szczególności na tych elementach i/lub ich podzbiorach określić pewne operacje brania kresu górnego oraz kresu dolnego zgodnie z tym porządkiem. Tak jest, to nie przejęzyczenie tylko fakt historyczny, że pewnym strukturom relacyjnym konkretnie porządkowymi powyższego rodzaju, można nadać też strukturę algebraiczną w formie dwóch podstawowych operacji binarnych: ∨, ∧. To bardzo ważne, żeby rozumieć ten związek przy czytaniu o logikach, bowiem w ten sposób można za jednym zamachem zrozumieć też pojęcie toposu. Przy obu tych definicjach obiekty utworzone nazywamy kratami, tzn. te lepiej zbudowane, bo są też inne. Zobaczmy zatem co mamy:
1) różne rodziny podzbiorów, które mają te własności, że np. przecięcia dowolnej/przeliczalnej/skończonej liczby elementów tej rodziny też są jej elementami. Są to np. struktury z przecięciami, filtry, ideały, rodziny scentrowane, różne struktury otoczeń, wreszcie topologie znane z podręcznika Engelkinga.
Celowo nie rozwijam tu wątku dowolnych/przeliczalnych/skończonych sum elementów takich rodzin, bowiem w wyniku otrzymanej edukacji w domyślny sposób rozumiemy tu rolę dualności. Na przykład operację ∨ możemy wyrazić za pomocą ∧ i odwrotnie na analogicznej zasadzie jak bawimy się ze zbiorami, operacjami na zbiorach i prawa De Morgana. Zmierzamy zresztą do pojęcia pewnej algebry, ale po kolei.
2) abstrakcją takich porządniejszych rodzin zbiorów jest pojęcie półkraty i kraty
3) dalej są kraty modularne
4) kraty dystrybutywne
5) algebry heytinga, a w szczególności algebry boole'a
6*) z powodu poruszenia tematu logik wielowartościowych wypada też wspomnieć o algebrach Posta.
Jednym słowem próbuje się tu ubrać logikę w strój znany z teorii zbiorów. Dlatego też konsekwencje logiczne będą bardzo przypominały własnościami operatory domykania w topologii. Tyle tylko, że będą ... obliczeniowo nieefektywne. Po to właśnie zawęża się zestaw dostępnych reguł i metod, żeby uczynić problem dochodzenia do różnych wniosków w logice obliczalnym. To są owe rachunki sekwentów Gentzena, system Hilberta i inne. Gdybym miał to określić jakąś jedną zgrabną metaforą, to byłyby to takie "języki programowania" logiki.
Proszę zauważyć, że z tego wynika fakt, że zbiory nie muszą być podstawowym narzędziem modelowania własności logiki, albowiem algebra zbiorów jest tylko jednym z przykładów algebry Boole'a. Nie wiem, czy się dobrze rozumiemy do tego momentu, bo dalej musiałbym przytoczyć przykłady z teorii toposów. Nawet w pracach Henkina jest opisany ten przypadek "degenerowania się" pojęć zbioru, relacji przynależności, czy funkcji, gdy zaczynamy przybliżać logiki modalne przez różne logiki klasyczne.
23-06-2024 [13:54] - Imć Waszeć | Link: Warto zajrzeć do następującej
Warto zajrzeć do następującej pozycji: "Wnioskowanie w logikach nieklasycznych", Leonard Bolc, Krzysztof Dziewicki, Piotr Rychlik, Andrzej Szałas; tom 1 "podstawy teoretyczne" i tom 2 "automatyzacja wnioskowania". Tematyka ta jest klasyfikowana jako "Informatyka", ale mamy tam bardzo dużo odniesień do problemów matematycznych w nowoczesnym sensie. :)
Po każdym wykładzie dobry profesor pozostawia w głowach studentów jakieś maksymy, zgrabne analogie, albo dykteryjki, które w istotny sposób porządkują ich wiedzę. Tutaj warto skupić się na takich tezach:
1) Teoria kategorii to jest taka uogólniona algebra funkcji. W tym przypadku "funkcje" nie muszą posiadać zbiorów argumentów oraz wartości. Muszą jedynie zachowywać się podobnie jak funkcje.
2) Teoria toposów to jest taka uogólniona geometria algebraiczna. Przynajmniej jeśli chodzi o toposy Grothendiecka oparte na snopach i "topologiach" Grothendiecka. Wziąłem to pojęcie w uszy z powodu punktu 1. Jeśli bowiem pracujemy na algebrze "funkcji", to i "topologie" są definiowane jako własności tych "funkcji", a nie jakiegoś rodzaju "zbiorów". Chociaż "zbiory" w toposie też mają ciekawą interpretację: grają jakby rolę pierścieni wielomianów w klasycznej geometrii algebraicznej.
3) Myślenie o logice w kategoriach operacji konsekwencji, która działa na zbiorach formuł w podobny sposób jak operator domykania w zwykłej topologii jest jak najbardziej na miejscu. Dodam tylko, że pojęcie "zbioru formuł" jest tu używane w innym kontekście niż "teoria zbiorów" i bardziej by pasowała "rodzina", czy coś w ten deseń. Na każdym etapie definiowania np. matematyki jest bowiem używane pojęcie jakiegoś "zbioru", ale wszystkie te warstwy mają ze sobą mało wspólnego. Przede wszystkim musimy mieć "zbiory" symboli dla logiki używanej do zapisu aksjomatów. Nawet w teorii kategorii, gdzie nie odwołuje się do aksjomatów teorii zbiorów bezpośrednio, mówimy o "naiwnej teorii zbiorów" potrzebnej do określenia schematów i ich związków. Dlatego też mówienie o teorii toposów jako o bezpośrednim wniosku z klasycznej geometrii algebraicznej też jest w sumie błędne. To zupełnie nowy byt. Stąd uznałem, że na określanie tego rodzaju związków pojęć "zbiorów dla definiowania zbiorów, by następnie zająć się uogólnieniem zbiorów" najlepsze będzie pojęcie "bootstrappingu". Przykładowo: topos posiada klasyfikator podobiektów, który jest takim właśnie "zbiorem" dopuszczalnych wartości logicznych o własnościach algebry Heytinga. No dobra, ale skąd na poziomie definiowania pojęcia toposu mają się wziąć raptem rozwinięte algebry abstrakcyjne? Uczeni załatwiają to w ten sposób, że struktura owego klasyfikatora podobiektów jest zdefiniowana w wewnętrznym języku owego toposu, jest taką teorią algebraiczną zapisaną w wewnętrznym języku i logice toposu. Jeśli to nie jest bootstrappig to jestem kosmitą. ;) Tutaj to pojęcie jest po prostu "placeholderem". W każdym razie widać jak na dłoni dlaczego matematyka i informatyka nie umieją się zejść razem.
23-06-2024 [15:19] - Edeldreda z Ely | Link: @Imć Waszeć
@Imć Waszeć
Dziękuję, Waszeci za te wypowiedzi. Miałam takie skojarzenie, czytając: to dlatego Prof. Kielak płakał, że pozwolono wyroić się informatyce i odpaść od matematycznego rdzenia...
23-06-2024 [15:31] - Imć Waszeć | Link: Nazwijmy to plastycznie
Nazwijmy to plastycznie "odrętwieniem języka matematyki" ;)
22-06-2024 [21:53] - tricolour | Link: Przepraszam Ely, ale tak mi
Przepraszam Ely, ale tak mi przyszło do głowy, że w pewnym momencie nadchodzi ten właśnie moment, że trzeba porzucić dywagacje i dylematy i zacząć iść.
To tak, jak w małżeństwie gdy kończy się narzeczeństwo.
22-06-2024 [22:09] - Edeldreda z Ely | Link: @Tri
@Tri
Iść, albo jechać nawet:
https://m.youtube.com/watch?v=...
23-06-2024 [00:11] - marsie | Link: Coś tu na NB słabo ostatnio,
Coś tu na NB słabo ostatnio, zatem dodam:
B.N. 20/24. SPOŁECZEŃSTWO OBRAZKOWE.
Motto:
Kto czyta fragmenty,
Nie wie, co czyta.
Kto czyta fragmenty,
Ten znika.
/ sąsiad-poeta /
Dużo teraz sportu, a będzie jeszcze więcej (IO!), zatem dwa słowa a propos.
https://biuletynnowy.blogspot.com
Pozdrówka!
23-06-2024 [00:33] - Edeldreda z Ely | Link: @marsie & @Panowie
@marsie & @Panowie
A propos sportu -
dzisiaj odkryłam pewien niezbyt znany wiersz:
"Ostatnio oddawałem się myśli przemożnej.
Jak polepszyć kondycję polskiej piłki nożnej
Wielka się na ten temat przetacza dyskusja.
Wtrącić swoje trzy grosze czuję przeto mus ja
Otóż, Szanowni Państwo, krótka jest rozmowa:
Futbol w Polsce należy zdelegalizować.
Z dnia na dzień, metodycznie, ostro, drobiazgowo
Piki nożnej zabronić pod karą surową.
A wtedy zobaczycie, Panowie i Panie,
Co się w Polsce natychmiast z piłką nożną stanie.
Otóż na skutek owych radykalnych przemian
Pika nożna in gremio zejdzie do podziemia.
A wtedy zobaczycie, jak piłkarz się stara,
Kiedy za to co robi, zagraża mu kara,
A wtedy zobaczycie, jak Polak się kiwa,
Gdy nagle konspiracja wciągnie go prawdziwa
I jakie z piłką w Polsce będą czynić cuda
Konspiracyjny Lato i podziemny Smuda.
I nagle, choć w tej mierze działo dotąd źle się.
Poziom futbolu w Polsce bardzo się podniesie,
I będzie ciągle wzrastał co racja, to racja,
Tak wspaniale na futbol wpłynie konspiracja,
Bo Polak wolny nie zna mądrych działań trudu,
Lecz gdy jest konspiracji-dokonuje cudu.
A dalej wszystko będzie toczyć się zwyczajnie,
W dwa tysiące dwunastym piłkę się odtajni
I wskutek tych najnowszych radykalnych przemian
Nasze orty bojowe wychyną z pod ziemia
I kiedy przebrzmi hymnu dumne dylu-dylu,
Dalej będą przegrywać. Ale w jakim stylu!".
W SPRAWIE PIŁKI NOŻNEJ Wojciech Młynarski 2010
23-06-2024 [07:36] - Ijontichy | Link: 1.Waloigórski na propozycję
1.Waloigórski na propozycję "wystawcie sobie waszmościowie" odpowiedzial,dziekujemy ale myśmy sobie już wystawiali.
2.A'propos Młynarskiego...Rzymianie uważali,że de mortuis nihil nisi bene...wiec poszukaj sobie w sieci co teraz wiadomo o komunistycznym sługusie...i sprzedawczyku.
Kiedyś cesarzowi Tyberiuszowi doniesiono,że pewien senator,którego nienawidził Cesarz odszedł...bez pytania...
Cesarz chodząc szybkim krokiem po pałacu powiedzial: Powiadacie,że tylko dobrze?! NO TO DOBRZE,ŻE UMARŁ!!
3.Dywagacje egzystencjalne na tym portalu:
Wilk miał zgryoztę,bo nie wiedział,czy poderwać Czerwonego Kapturka,czy iść do łóżka z Bacią....(za W. Łysiakiem)
Szalonych wakacji!!!
23-06-2024 [14:58] - Edeldreda z Ely | Link: @Ijon
@Ijon
Dzieki za życzenia, ale pozwól, że będę szaleć jak najmniej :-)
"Wystawić sobie" zapożyczyłam od Przybory i Wasowskiego :-)
Pomyłuj się nad Młynarskim - może już odpokutował? https://plejada.pl/newsy/wojci...
23-06-2024 [18:29] - Ijontichy | Link: Plejada i Onet!!?? To raczej
Plejada i Onet!!?? To raczej Ty pomyłuj z takimi 'ałtorytetami"...
23-06-2024 [22:12] - Edeldreda z Ely | Link: @Ijon
@Ijon
Pomyłuję :) Zauważ jednak, proszę, że powołuję się na owo źródło nie po to, by rozstrzygnęło ono kwestie moralności, jeno, by poszerzyć pulę prawdopodobnych czy też tylko możliwych wiadomości o rzeczonej postaci.
23-06-2024 [09:25] - Kaczysta | Link: Wot! Lewacko-liberalna
Wot! Lewacko-liberalna "logika"...
https://pbs.twimg.com/media/GQm3OQ9XMAA-Bsm?format=jpg&name=small
23-06-2024 [14:51] - Edeldreda z Ely | Link: @Kaczysta
@Kaczysta
Nastepny wpis będę chciała poświęcić właśnie zjawiskom, które punktuje linkowany przez Pana mem.
23-06-2024 [16:56] - spike | Link: Kiedyś wiara i nauka były
Kiedyś wiara i nauka były traktowane równoprawnie, wiara była przyczyną, a nauka skutkiem, "...słowo stało się ciałem", w obecnych czasach, nauka chce odebrać pierwszeństwo wierze, sama chce być Bogiem, a staje się zabobonem, o tyle niebezpiecznym, że odbiera podmiotowość człowieka, czyniąc z niego przedmiotem.
23-06-2024 [20:38] - Edeldreda z Ely | Link: @Spike
@Spike
Przepraszam, ale ujęta poetyckością komentarza, nie mogłam się powstrzymać i zaciągnęłam języka u mojej "protezy" dumania:
"Dokonaj analizy przekonań autora tego tekstu. Na podstawie przesłanek zawartych w tekście, stwórz profil psychologiczny osoby która to napisała: '---tu wpisałam Pana słowa---".
ChatGPT
Na podstawie tekstu, można stworzyć następujący profil psychologiczny autora:
Tradycjonalista:
Autor zdaje się mieć silne przekonania o wartości tradycyjnych systemów wierzeń i hierarchii. Wierzy, że wiara powinna być fundamentem, na którym opiera się nauka.
Religijność:
Autor postrzega wiarę jako kluczowy element ludzkiego doświadczenia i istnienia. Użycie frazy „...słowo stało się ciałem” wskazuje na głębokie zakorzenienie w chrześcijańskiej teologii.
Krytycyzm wobec współczesnej nauki:
Autor wyraża obawy, że współczesna nauka zyskuje zbyt dużą autonomię i zaczyna zastępować wiarę jako główną formę poznania i interpretacji świata. Wskazuje na naukę jako siłę, która próbuje zastąpić Boga.
Obawa przed dehumanizacją:
Autor jest zaniepokojony tym, że nauka, w swojej obecnej formie, odbiera ludziom ich podmiotowość, traktując ich jako przedmioty badań, a nie jako istoty ludzkie z unikalnym wewnętrznym światem.
Anty-postmodernizm:
Tekst sugeruje, że autor ma negatywne nastawienie do postmodernistycznych tendencji dekonstruujących tradycyjne struktury i wartości. Uważa, że takie podejście prowadzi do zabobonów i dezintegracji ludzkiej podmiotowości.
Nostalgia za przeszłością:
Autor idealizuje przeszłość, kiedy to wiara i nauka były traktowane równoprawnie. Sugeruje, że dawny porządek był bardziej harmonijny i prawdziwy w porównaniu do obecnego stanu rzeczy.
Filozoficzny i refleksyjny:
Styl wypowiedzi autora wskazuje na osobę, która głęboko zastanawia się nad fundamentalnymi kwestiami istnienia, wartości i prawdy. Jest to ktoś, kto analizuje i kwestionuje dominujące narracje współczesności.
Konserwatyzm:
Autor prawdopodobnie ma konserwatywne poglądy, szczególnie w kontekście kultury i społeczeństwa. Jest sceptyczny wobec szybkich zmian i nowych trendów, preferując stabilność i ciągłość tradycyjnych wartości.
Na podstawie powyższych punktów, można stwierdzić, że autor to osoba z głębokim przekonaniem o wartości tradycyjnych systemów wierzeń i wartości, sceptyczna wobec współczesnych naukowych i filozoficznych trendów, a także zaniepokojona kierunkiem, w jakim zmierza współczesny świat.
CDN
23-06-2024 [20:41] - Edeldreda z Ely | Link: @Spike
@Spike
"Ja: A gdybym ci zdradziła, że autor tych słów jest w istocie inżynierem, byłabyś zdziwiona?
ChatGPT
Nie, nie byłabym zbytnio zdziwiona. To, że autor jest inżynierem, w rzeczywistości może wzmacniać niektóre aspekty tego profilu psychologicznego:
Techniczny Umysł:
Inżynierowie mają zazwyczaj analityczne i logiczne podejście do problemów, co może przekładać się na krytyczne podejście do współczesnej nauki i jej metodologii.
Praktyczność:
Inżynierowie są często zorientowani na praktyczne rozwiązania, co może skutkować frustracją wobec abstrakcyjnych teorii naukowych, które wydają się nieprzystępne lub oderwane od rzeczywistości.
Krytyczne Myślenie:
Zawód inżyniera wymaga umiejętności krytycznego myślenia i kwestionowania przyjętych założeń. To może tłumaczyć krytyczną postawę autora wobec współczesnej nauki, którą może postrzegać jako zbyt oderwaną od praktycznego zastosowania lub tradycyjnych wartości.
Tradycjonalizm w Nauczaniu:
Inżynierowie często korzystają z dobrze ugruntowanych teorii i zasad, które przetrwały próbę czasu. To może wpływać na ich skłonność do wartościowania tradycyjnych systemów wierzeń i metodologii.
Sceptycyzm wobec Nowości:
Zawód inżyniera może wiązać się z ostrożnym podejściem do nowych technologii i koncepcji, co może wyjaśniać sceptycyzm autora wobec nowoczesnych trendów naukowych i społecznych.
Wiedza, że autor jest inżynierem, może zatem wzmacniać zrozumienie dla jego stanowiska i przekonań. Inżynierowie, ze swoją skłonnością do logicznego myślenia i praktyczności, mogą czuć się bardziej związani z tradycyjnymi wartościami i być bardziej krytyczni wobec abstrakcyjnych teorii, które mogą wydawać się im nieprzystępne lub niepraktyczne..
23-06-2024 [22:53] - spike | Link: @EzE
@EzE
O mamo jedyna !
takiej psychoanalizy się nie spodziewałem i to na podstawie kilku zdań :))
Pzdr.
23-06-2024 [23:39] - Ptr | Link: @spike, elderdreda
@spike, elderdreda
Nauka ma fenomenalne osiągnięcia.
Technologia ma niewyobrażalne osiągnięcia.
Gospodarki globalne mają wspaniałe osiągnięcia i wymieniają starsze style życia na nowe coraz szybciej.
Religia z tego punktu widzenia zawsze będzie wydawać się nieatrakcyjna. Jej podstawowym celem jest przeżywanie i praktykowanie wiary.
Wiara katolicka jest jakościowo czymś większym niż to wszystko w znaczeniu dla osoby ludzkiej pomimo niemożności jej technologicznego czy artystycznego zobrazowania czy przerobienia na produkt. Wszystko inne jest produktem konsumpcyjnym.
24-06-2024 [08:42] - spike | Link: @ptr
@ptr
nauka, technika etc. towarzyszyły mi od najmłodszych lat, mając 5 lat czytałem i pisałem, będąc nastolatkiem miałem "laboratorium" fizyczne i chemiczne, przeprowadzałem doświadczenia, o których jak teraz pomyślę, to włosy mi dęba stają, np. zbudowałem lampę RTG, a miałem zamiar zbudować jeszcze mocniejszy model z działem elektronowym, na szczęście Ręka Boska mnie przed tym uchroniła.
Obecne osiągnięcia nauki i techniki są fascynujące, ale już nie służą ludzkości, dla podniesienia poziomu życia, dobrobytu, zdrowia, walko z głodem etc. owszem mamy osiągnięcia, ale one służą głównie Mamonie, weźmy jeszcze gorący temat, jakim była pandemia i ta nieszczęsna szczepionka, czy ludzkość na tym skorzystała?
Wiara nie wyklucza rozwoju technologicznego, dobrobytu etc. ale uczy i wskazuje komu to ma służyć, zgodnie z sensem życia, żyjemy dla drugiego człowieka, nie tylko dla siebie, co już jest celem większości, Ziemia została oddana we władanie wszystkim ludziom, a została zawłaszczona przez jednostki, których apetyt jest jeszcze większy, marzą o przywłaszczeniu i skolonizowaniu innych planet, księżyców itd. nie dla ludzkości, a zysków, mnie to przeraża.
Co mamy w tle, aborcję, tabletki PO, rozwój technologii antykoncepcyjnej, w tym tej najgorszej hormonalnej, eugenika, przemysłowa hodowla człowieka, technologia masowej zagłady itd. etc. co więc jest atrakcyjnego w rozwoju nauki i techniki, skoro ludzkość upada?
24-06-2024 [08:50] - Jan1797 | Link: @Elderdreda, @Ptr, @spike,
@Elderdreda, @Ptr, @spike,
Czyż nie jest to dziwne, że wątpliwości w wierze nie ma lud pogardliwie zwany pospólstwem. Wśród tego ludu utytułowani matematycy, fizycy, astronomowie, a przeciwni wierze, lub co najmniej wątpiący kojarzeni są w większości z humanistami. Trudno wśród tych drugich znaleźć takich, którzy cokolwiek potrafią udowodnić oprócz tego, że są rewolucyjnie nastawieni w swej większości. Może z tej przyczyny pierwsi śpiewają nadal „Błogosław wszelki stan”. Religia służy osiągnięciu podstawowego celu „przeżywania i praktykowania wiary” zarazem jest odwołaniem do wolności we wspólnocie. Drudzy natomiast za wartość z importu? W oblegającej nas sytuacji geopolitycznej, dość niebezpiecznej, coś mają z gwiazdkami.
24-06-2024 [09:38] - spike | Link: @jan
@jan
"Czyż nie jest to dziwne, że wątpliwości w wierze nie ma lud pogardliwie zwany pospólstwem. Wśród tego ludu utytułowani matematycy, fizycy, astronomowie, a przeciwni wierze, lub co najmniej wątpiący kojarzeni są w większości z humanistami."
Jeszcze względnie nie tak dawno, ci matematycy, fizycy etc. wierzyli w Stworzenie świata, szczególnie życia, nie mieli problemów z dowodem, że życie samo z siebie nie mogło powstać, że jest to niemożliwe, nie trzeba być naukowcem, by do tego dojść na drodze dedukcji, tym bardziej, że człowiek w swej cywilizacyjnej działalność naśladuje rozwiązania Stworzenia, weźmy głośnik, naśladuje ludzkie ucho, aparat foto, kamera - oko itd. na informatyce kończąc, program komputerowy - wypisz wymaluj "słowo stało się ciałem", życie zapisane jest w DNA.
Obecne czasy pokazują, że nauki ścisłe, przestały być ścisłe, zastępowane są teorią bez pokrycia, służącą Mamonie, przykładem walka z CO2, ci co się temu sprzeciwiają, są szykanowani i niszczeni.
Faktem jest, że humaniści mieli w większości destrukcyjny wpływ na ludzkość, ale dlaczego umysły ścisłe, temu się poddawały?
24-06-2024 [10:51] - Jan1797 | Link: Faktem jest, że humaniści
Faktem jest, że humaniści mieli w większości destrukcyjny wpływ na ludzkość, ale dlaczego umysły ścisłe, temu się poddawały?
-----
Jeżeli miałbym naprędce odpowiedzieć, to najprościej będzie tu zapisać; „Chleba naszego powszedniego” jest najżyczliwszym im stwierdzeniem;)) Nadal spotykam przedstawicieli nauk ścisłych na uroczystościach religijnych. Wracając do nas samych. Bardziej przewrotnie uzupełniając, opinia moja mówi wprost; Jeżeli jeszcze wolno mi być nikim, to religia pozwala na zachowanie własnego zdania i godności. Jaka jest w tym rola internetu? Oby nie przeszkadzał mi zachować własną zdolność do wyboru treści. Wielokrotnie to pisałem, znikanie którego doświadczamy jest przykładnym uzasadnieniem.
24-06-2024 [12:11] - spike | Link: "Nadal spotykam
"Nadal spotykam przedstawicieli nauk ścisłych na uroczystościach religijnych."
ja też spotykam, nawet rozmawiamy, ale to zbyt mało, mało tych przedstawicieli w przestrzeni publicznej, brakowało ich szczególnie po katastrofie smoleńskiej, gdzie oni byli i gdzie są, jak wciskano nam ciemnotę o winie pilotów, prezydenta, ci co propagowali kłamstwa są na świeczniku.
Mamy czasy, gdzie prawda jest na sprzedaż, został już tak zdeformowana i zdemoralizowana, że człowiek już sam nie wie kiedy jest okłamywany, wykorzystywany a przez to zniewalany.
Co do internetu, jeszcze kilka lat temu, wiele się można było z niego dowiedzieć, ale od czasu jak nadzór nad treścią przejęła AI, to obowiązuje polityczna poprawność, nastały czasy komuny, przykład Chin, przeraża, kwestią jest, na jak długo, czy przed ludzkością jest nadzieja?
28-06-2024 [21:52] - Jan1797 | Link: @Spike, Ptr,
@Spike, Ptr,
-Wierzący nie muszą porzucać rozwoju technologii na rzecz pacyfizmu,
Całkiem liczna grupa wierzących to wzięci fachowcy w dziedzinie nowych technologii jednego z kluczowych działów przemysłu. Katolicy -macie pojęcie? Oczywiście można ich odsuwać do zadań pomniejszych, tyle że nie bez ujemnego skutku. Tak jeszcze można napisać.
-Topowo handluje się fałszem, który ostatecznie będzie sporo kosztował,
Wyciągane, odgrzewane newsy służące dyskredytacji opozycji to dobra pożywka dla nieświadomych. Zachowanie takie wynika z faktu, że nasze elity to w sporej części ludzie zaścianka. Skąd nam wziąć lepszych po zaborach, zsyłkach powstaniach i wojnach? Ocaleli dla „chleba powszedniego” nie zauważają do dzisiaj nic poza tradycją powojennego ochłapu z ludowo -„pańskiego” stołu? Komisarz Schinas wyjaśnił to prawo etapu, ale zawsze można lepiej wybierać.
-Odpowiedzialność jednostek za los narodu,
"Trzeba mieć broń atomową, bo realnie jest potrzebna do obrony. Trzeba mieć elektrownie atomowe", bo potrzebne są do rozwoju gospodarki, a żadnej z dostępnych topowych technologii przyszłości nie wolno tracić. "Bo nie mając ich najlepsi poeci będą ginąć na barykadach." Jeżeli Polska zdobędzie topowe inwestycje powstrzyma uciekanie inwestorów, które wynika również z postawy społeczeństwa. To o czysty wewnętrznie kraj, warto walczyć i jeżeli przyjdzie za niego umierać. Wtedy dla Polski większość zdolna będzie do obrony. Nie ma czasu na dominantę humanistów, czy gry polityczne. To musi się przebić do świadomości ludzi.
28-06-2024 [22:36] - Edeldreda z Ely | Link: @Jan1797
@Jan1797
Miałam już o tym ostatnio napisać, ale skoro Pan poruszył ten temat, wspomnę teraz o naszym Prof. Abramowiczu. Jest On zresztą w tym wywiadzie z Penrosem także wspomniany.
https://www.filozofiaprzyrody....
01-07-2024 [01:06] - Jan1797 | Link: Dziękuję EzE, Nie zapomniałem
Dziękuję EzE, Nie zapomniałem, liczba zajęć,
Nie zapomniałem. Marzyło mi się wpisać komentarzem nutę optymizmu.
Profesor Abramowicz zdecydowanie nie jest odosobniony podobnie sądzi dzisiaj wielu fizyków. Czy otwarcie przyznają istnienie Boga? Potrzeba czasu „jako ważnego elementu obiektywnej rzeczywistości”.
Lata wstecz, około roku 2015 może 16 rozmawialiśmy o zagrożeniach w gronie hobbystów. On zaskoczył mnie pytaniem. Co zrobić? Hobbistyczne spotkania niezbyt często odbiegały w kuluarach od tematu przewodniego. Jednak to utkwiło mi w pamięci. Spotykałem tego naukowca, Polaka, katolika -topową postać -dość często. Wyróżniający się naukowiec bardzo eleganckim językiem potwierdzał to co opisał cytowany profesor Abramowicz. Sądzę, że taki pozostał. Nad wyraz trzeźwo widział; „Własny cel współgrający z celem grupy”. Jak pięknie wpisał to linkiem jeden z naszych blogerów. Podobnym językiem określił to wczoraj Ks. Dariusz Oko. Fenomenom naszych czasów należny jest dobry uśmiech.
Szukałem do komentarza podkładu; Muzy panów Cugowskich i kilku jeszcze osób. Nie znalazłem -wybacz.
01-07-2024 [12:25] - Edeldreda z Ely | Link: @Jan1797
@Jan1797
Dziękuję pięknie.
Wniósł Pan tę nutę - zresztą, jak zawsze.
Serdeczności :-)
01-07-2024 [13:05] - Jan1797 | Link: @EzE, Ale muzy nie znalazłem.
@EzE,
Ale muzy nie znalazłem.
w końcu "sama się znajdzie";-)
24-06-2024 [12:46] - wielkopolskizdzichu | Link: "Religia służy osiągnięciu
"Religia służy osiągnięciu podstawowego celu"
A celem jest by jej propagatorzy trzepali kasę.
24-06-2024 [20:01] - Władysław Ludendorf | Link: tak @xuy'u szczególnie
tak @xuy'u szczególnie siostry z Broniszewic trzepią tę kasę na ostro, ty przygłupie, na ciebie nawet śliny szkoda na splunięcie... Środkowy palec dla pana, tylko przez szybę, żebyś nie zamarzył usiąść na nim.
24-06-2024 [16:54] - Ptr | Link: Co można powiedzieć ? Są
Co można powiedzieć ? Są jakieś prawidłowości.
W dużych miastach jest mniej żywej wiary.
Wśród gorzej wykształconych jest mnóstwo wierzących jak i niewierzących.
Neohumaniści jaskrawie mijają się z prawdą.
Wiele poglądów i działań zależy od odgórnych poleceń , których ogólny kierunek wskazuje kasa i poprawność polityczna. Tak jakby byli kupowani do pewnych zadań.
Ogólna poprawność działania państwa jako realizatora dążeń narodu , społeczństwa , i jednostek ( z uwzględnieniem UE ) jest od niepamiętnych czasów zła , a bywała czasem bardzo zła. To wynika również ze słabej refleksji nad tym co dobre , a co złe.
Wierzący nie powinni porzucać rozwoju technologii na rzecz pacyfizmu. Jest odpowiedzialność jednostek za los narodu. Można mieć broń atomową, bo ona realnie jest potrzebna do obrony. Trzeba mieć elektrownie atomowe i te wszystkie technologie. Bo nie mając ich najlepsi poeci będą ginąć na barykadach. ( Ukraina oddała broń w imię pokoju europejskiego. )
Pewnie każdy Niemiec i japończyk wolałby , aby jego kraj miał te Wunderwaffe , a wtedy nie byłoby przegranej.
Pytanie czy dla Polski byłbyś zdolny by zabijać na polu walki ? Czy boisz się broni ? Jaki czysty wewnątrz musi być kraj by za niego umierać ?
23-06-2024 [22:42] - Imć Waszeć | Link: Faktycznie, jest coś takiego
Faktycznie, jest coś takiego jak ChatGPT, obecnie w wersji 4o (dziesięć darmowych pytań dziennie). Zrobiłem szkic rozmowy z ChatemGPT dotyczącej tematów omawianych powyżej. Warto rzucić na to okiem, bo on naprawdę robi się coraz lepszy w te klocki. Przynajmniej falsyfikuje groźne pofukiwania papieża Franciszka dotyczące braku inteligencji u "inteligencji" ;)
https://chatgpt.com/share/d25e...
Zwracam uwagę na fakt, że to nie jest rozmowa poprawiana, choć parę nieścisłości i trywialności spostrzeżeń tam się wkradło.
24-06-2024 [08:44] - spike | Link: -"Niech wasza mowa będzie:
-"Niech wasza mowa będzie: Tak, Tak, Nie, Nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi."
24-06-2024 [17:27] - u2 | Link: ***“zabobon” ma jakby posmak
***“zabobon” ma jakby posmak czegoś magicznego: nazywa się przecież “zabobonnym” człowieka, który jest przekonany, że może coś uzyskać przez wypowiadanie tajemniczych słów, albo przez kłucie igłą lalki woskowej.***
W zabobonach chodzi o nieskuteczną magię. W magii wpada się w rodzaj transu, np. pod wpływem modlitwy, hipnozy, czy medytacji. Choć zwykle religie np. katolicka odżegnują się od wszelakiej magii, zwłaszcza czarnej.
PS. Słucham czasami Radio Maryja i tam ludzie się modlą publicznie. To nie jest uprawianie czarnej magii, ale przekazywanie ludziom dobrej energii, cokolwiek ta dobra energia by miała znaczyć :-)
24-06-2024 [20:35] - Ptr | Link: Autor książeczki chyba używał
Autor książeczki chyba używał słowa zabobon w sensie powszechnie uznanego za prawdziwy fałszywego poglądu. Przesąd, potoczna wiedza ignorantów. I zaokrąglił do 100.:).
24-06-2024 [19:54] - Władysław Ludendorf | Link: ooo ale dużo ciekawych
ooo ale dużo ciekawych wiadomości. szczerze to logikę intuicjonistyczną skończyłem na izomorfiźmie Curry'ego-Howard'a. Nie miałem pojęcia, że to struktura Kripkego. Kontekst jest wtedy raczej prostym zbiorem założeń i stwierdzeń do dowodzenia poprawności typów i to tylko w kompilatorze Scali i pewnie Haskella. W starym C to typy były raczej wskazówką dla kompilatora jak upakować w rejestrze czy pamięci wartości danych a nie do wnioskowania poprawności programu. Przez chwilę w świecie Scali była taka idee fixe żeby wynik kompilacji zastępował pisanie testów, w sumie dość ciekawe, bo w nie wiem, czy np. modelowane procesy biznesowe są kompletne i niesprzeczne (czy są na tyle proste z algebraicznego punktu widzenia). W końcu chyba z tego zrezygnowano, bo system typów był horrendalny i w sumie niezrozumiały dla przeciętnego inżyniera, począwszy od zastąpienia np. typu Int liczbami Peano.... ach ten Goedel.
24-06-2024 [22:52] - Imć Waszeć | Link: Poruszyłem ten temat po to,
Poruszyłem ten temat po to, żeby przełamać "barierę języka", że się tak wyrażę. Gdy się w końcu człowiek oswoi z pojęciami, zrozumie język logiki, wgryzie w podstawowe zagadnienia i problemy, to okazuje się, że to wcale nie jest trudniejsze niż powiedzmy dla matematyka zrozumienie geometrii algebraicznej. Owszem, zajmuje to trochę czasu i innych zasobów, ale nie jest niemożliwe, czego właśnie próbuje dowieść. Co zabawniejsze można za jednym zamachem uwędzić dodatkowe rybki: informatykę, toposy i filozofię, a być może też teorię organizacji. Problemem jest tu przede wszystkim to, ze nasza ukochana szkoła nie uczy nas podstaw. A podstawą do zrozumienia logiki jest to, jak się wyprowadza jedne fakty z innych. Wszyscy szukają tu tych "iksów przez igrek kwadrat równasie...", takich jasnych algorytmów jak liczenie pochodnych, rozwiązywania równań, albo badania przebiegu funkcji, a tymczasem dostaje jakiś "bełkot". Wnioskowanie wygląda przecież tak: "Weź se kolego kilka formuł, spróbuj je jakoś poszatkować regułami dowodzenia, posklejać, poustawiać inaczej, znajdź jakieś nowe zdanie. Dołącz to zdanie do pozostałych i baw się tak aż do skutku, czyli do otrzymania tezy. To może być 10 albo milion kroków, ale weź sie chopie w garść i na pewni ci wyjdzie". :D. Właśnie to odrzuca matematyków, inżynierów i częściowo informatyków (choć tych najmniej) od zagadnień poznawania systemów logiki. Ta dowolność i brak wyznaczonego kierunku. Czytałem wiele podręczników do logiki, ale wszędzie tam jest tak przy$rane jakimiś oderwanymi od rzeczywistości wzorami, nazwami, twierdzeniami, że po prostu głowa woła Hilfe! Tymczasem każdy z tych kawałeczków dosłownie można sobie rozrysować na kawałeczku papieru i wtedy okazuje się, że najwięcej tu było mądrego gadania, bo treści konkretnej, takiej inżynierskiej to niewiele. przykład:
http://tsinghualogic.net/JRC/w...
https://en.wikipedia.org/wiki/...
itp. Chodzi o to, że najgorsze jest tu to, że człowiek pierwszy raz na to trafia i nie ma zielonego pojęcia od czego zacząć. Człowiek sie po prostu boi nowości.
No to weźmy tego Hintikkę: https://en.wikipedia.org/wiki/...
Tu autor wymienił jakieś alfy i bety, ale kompletnie z tekstu nie wynika czym to jest i jak to się je. A tymczasem chodzi o metodę tablic semantycznych jako alternatywy dla metody rezolucji, a w zasadzie jej rozwinięcie w metodę tablic analitycznych. Tworzy się formuły oznaczone wartościami logicznymi {t,f}, rozbicia na alfy, bety, gammę, a nawet deltę. Czyli taką prościznę gdzie się jedzie palcem po krokach metody. Zamiast tu się rozpisywać pokażę to na innych obrazkach i będzie jasne:
http://logic.amu.edu.pl/images...
Po prostu trzeba na wszystko znaleźć swoją metodę, zaś ChatGPT jest świetnym narzędziem, które uruchamia samodzielne poszukiwania.
W informatyce jest jeszcze inaczej, ale to wychodzi z rozróżnienia toposów "geometrycznych" Grothendiecka i ogólnych.
25-06-2024 [14:06] - Ptr | Link: Na potrzeby naszej sytuacji
Na potrzeby naszej sytuacji potrzebujemy znależć równanie ruchu trzech zmiennych w czasie: wydarzenie polityczne x, ruch władzy y, świadomość społeczeństwa z. Np. ruch Y na granicę. Świadomość Z ? Jakie wydarzenie x ? Y ogłasza wzrost, X spada, Z pozostaje stabilne. itd. Aż jakieś dziecko będzie mogło to przewidzieć ze 100% dokładnością.
25-06-2024 [19:28] - Imć Waszeć | Link: @Władysław Ludendorf , @Ptr
@Władysław Ludendorf , @Ptr
Polecam film, który się ukazał dzisiaj i który rozwija moją myśl. Proszę zwrócić uwagę na fragment gdzieś koło połowy filmu o logice i obliczalności:
Roger Penrose: https://www.youtube.com/watch?...
Mógłbym napisać o tym więcej w kontekście tego, co już tu pisałem po pojawieniu się powszechnego AI: gra Life i glidery, Mrówka Langtona i glidery (rozwijające cykle lub oproste ścieżki) życie w komórce (i kinezyny, dyneiny), złożone sieci neuronowe i tworzące się w nich wzorce, czyli np. to, wokół czego oscyluje "rozumienie" promptu przez Chatbota. Znalazłem właśnie pracę, w której na dniach jakiś badacz próbuje przypisać tej wewnętrznej dynamice sieci jakąś logikę, a robi to właśnie w oparciu o toposy. To co się tutaj w sieci dzieje podczas rozmowy z AI jest właśnie tym czego szuka Penrose. To całkiem dobry opis "kolapsu funkcji falowej". Pozorny chaos lub bełkot (jakoś zapisany tam korpus miliardów tekstów) kolapsuje do jakiegoś zrozumiałego komunikatu i może to zrobić na miliardy sposobów, w rozmowie z każdym z nas z osobna, więc co tym zarządza? ;)
25-06-2024 [19:51] - Edeldreda z Ely | Link: @Imć Waszeć
@Imć Waszeć
Czyli udało się M. Kaweckiemu dopiąć swego i dorwać Penrose'a jednak..? :)
25-06-2024 [20:18] - Imć Waszeć | Link: Tak, ale on trochę to
Tak, ale on trochę to schrzanił i widać to było po minie Penrose'a. Początek filmu był w koło o Hawkingu. Natomiast zupełnie pominięty został wątek rachunku spinorowego i twistorowego, epokowego kroku w fizyce matematycznej. Mam gdzieś na półce oba te tomy dzieła Penrose'a ;))
29-06-2024 [10:42] - Władysław Ludendorf | Link: ha oglądałem, tylko, że AI
ha oglądałem, tylko, że AI działa na maszynie Turinga, a Penrose mówi o postrzeganiu, które według niego, nie może być procesem algorytmicznym. Więc jakkolwiek deep learning nie byłby skomplikowany, to niestety a może stety, zawsze będzie algorytmiczny.
29-06-2024 [13:04] - Imć Waszeć | Link: @Władysław Ludendorf. Maszyna
@Władysław Ludendorf. Maszyna Turinga jest mocno nadużywana i w ogóle z użyciem rekurencji jest coś nie tak. Przypomnę tylko, że na polu matematyki indukcja to jakby "obiekt liczb naturalnych", zaś rekurencja jest mocno od tego odchylona, bo np. można rekurencyjnie używać funkcji sita dla liczb pierwszych, ale nie można jakoś indukcyjnie podać wzoru na funkcję "n |-> n-ta liczba pierwsza", albo nawet "n|-> liczba liczb pierwszych mniejszych lub równych n". To jednak drobiazg przy tym, co się dzieje w toposach. Oczywiście z braku miejsca mieszam tu razem pojęcia toposów, logik modalnych i innych logik niestandardowych, ale sens pozostaje ten sam: istnieją skuteczne metody wnioskowania, które odkrywają nową "niematematyczną" rzeczywistość. Czy słyszał Pan przypadkiem o automatach i metodach badania języków opartych na automatach? No bo w sumie taki LLM to jest właśnie coś w ten deseń, taki automat, który jest może kilka czy kilkadziesiąt razy bardziej złożony od tego, co się dotąd badało, na przykład od gry Life Conwaya, czy Mrówki Langtona. Ja twierdzę i ten facet chcący zastosować toposy do badania LLM-ów też, że da się w nich wydzielić pewną taką strukturę klockową, chociaż te klocki nie muszą się tu zachowywać jak ich trójwymiarowe odpowiedniki, ani nawet jak klocki euklidesowe (mogą żyć w geometrii hiperbolicznej). Wracając do tych automatów, to maszyna Turinga nie jest tu jakimś dogmatem i stale podważa się jej znaczenie. Przykładowo automaty Buchiego.
https://en.wikipedia.org/wiki/...
https://cs.stackexchange.com/q...
Chodzi o to, że akceptuje on (potencjalnie) nieskończone słowa (schemat "X WHILE Y") i dlatego jest stosowany do translacji języków i logik. W przypadku LLM-ów mamy właśnie potencjalnie nieskończenie budowane konteksty, czyli budowle z tych wewnętrznych klocków, które nie mają charakteru liniowego jak TM tylko wielowymiarowy jak uogólnienie Life. Dlatego zaraz pomyślałem sobie o gliderach, czyli właśnie czymś w rodzaju takiego nieskończonego jąkania "X WHILE Y", co można by było zinterpretować jako ukrytą siłę przyciągającą generowany tekst do zadanego "tematu". Trochę musiałbym tu namachać rękami, więc podam lepiej link do strony, gdzie już kiedyś namachałem ;)
https://qr.ae/pyNsdG
Reasumując problemy w matematyce (np. paradoksy) opierają się na tym, że: 1) ma sztywny język, czyli np. używa zbiorów, funkcji, lecz 2) nie rozumie procesów. Procesy nie są funkcjami jak to sito. Warto też zwrócić uwagę na:
1) prace Gregora Chaitina
2) LPO, czyli jak się rozpada rozumowanie iteracyjne/rekurencyjne po wywaleniu AC: https://en.wikipedia.org/wiki/...
3) mój paradoks numeracji w nieskończonej tablicy kwadratowej, gdzie startujemy z pierwszym wierszem wypełnionym 0,1,2,3,..., a kończymy z pierwszą kolumną wypełnioną 0,1,2,3,..., ale gdy nie numerujemy, to na koniec nic nie wiemy, czyli mamy pełną tablicę czegoś.
29-06-2024 [13:32] - Imć Waszeć | Link: Oto przykłady chorych
Oto przykłady chorych rekurencji:
1) n-kąt foremny przy przejściu z n do nieskończoności nie staje się okręgiem.
2) sofizmat polegający na "udowodnieniu", że Pi=2: bierzemy okrąg o promieniu 1 i jego średnicę; którą dzielimy na 2,4,8,... i na każdym z tych kawałków rysujemy mniejszy półokrąg o danej średnicy, ale tak, żeby szły naprzemiennie do góry i dołu, bo wtedy utworzą wykres funkcji ciągłej i do tego różniczkowalnej (splajny, w punktach sklejeń będzie problem dla pochodnej). Gdy patrzymy na to ustrojstwo za pomocą jakiejś "miary", np. badamy odległości punktów wykresu od średnicy, to dostajemy zbieżność do 0. Ale gdy liczymy długość wykresu każdej krzywej, to dostajemy zawsze Pi. Czyli dowozimy do nieskończoności długość, ale "miara" nie działa.
3) Ad. powyższego analogiczny przykład: wiemy, że przestrzenie funkcji całkowalnych, a już na pewno całkowalnych z kwadratem są przybliżane za pomocą funkcji schodkowych (stałych na odcinkach po zignorowaniu miejsc skoku). Gdy to zaczniemy rysować, to mamy dokładnie sytuacje 1 i 2. Funkcję sinus można w ten sposób przybliżać (z góry i z dołu, albo alternatywnie trapezami), ale granica nie będzie wykresem funkcji sinus. Będzie się jedynie zgadzała nasza "miara", tu całka Lebesgue'a.
4) Gdy z tą konstrukcją (zobaczmy, że jest to daleko uogólniona rekurencja) będziemy przechodzili do różnych przestrzeni ilorazowych, to nam się algebraicznie wszystko posypie, za to przy przechodzeniu do konstrukcji "względem miary" otrzymamy znane przestrzenie operatorów zwanych dystrybucjami. Tu oczywiście wszystko może być różniczkowalne, wszystko może mieć granice i ogólnie robimy taki myk jakbyśmy z góry założyli "wszystkie równania różniczkowe cząstkowe liniowe i układy tych równań" są rozwiązywalne za pomocą "funkcji". Oczywiście wiemy, że to nie mogą być żadne funkcje, ale jak wspomniałem robimy myk. Gdzieś w sieci widziałem inny myk, gdzie facet zbudował kategorię, w której wszystkie pierścienie były lokalne. Tak więc są to konstrukcje "legalne". Kłopot w tym, czy mają jakiś ogólniejszy sens oprócz zapostulowania czegoś, co nie prowadzi do sprzeczności. Przypomnę tylko, że takie zdanie, które jest niezależne od aksjomatów teorii możemy dołączyć per se, albo zaprzeczając mu, albo zrobić na nim kilka myków dla zabawy ;) (vide geometrie).
5) Przenoszenie wybranych cech obiektów do granicy w nieskończoności nie jest więc metodą stabilną, a nawet gdy w danej sytuacji jest, to nie wiadomo dlaczego wyskakują oboczności. Kiedyś cytowałem rozmowę starego profesora ze studentem, gdzie ten zwracał uwagę młokosowi, że równości typu 1=0.99... w rozwinięciach liczb nie są przypadkiem, tylko regułą (w dowolnych ekspansjach). Ja mam ciekawszy przykład "reguły": gdy przedstawimy liczby całkowite w bazach ujemnych -2,-3,.., to zauważymy, że dla minus nieskończoności dostajemy nieskończony ciąg liczb nieujemnych i zaraz za nim w odwrotnej kolejności ciąg wszystkich liczb ujemnych i na końcu -1. Też uważam, że to jest reguła.
29-06-2024 [14:00] - Imć Waszeć | Link: Wracając na koniec do
Wracając na koniec do automatów i różnych rekurencji, weźmy na tapetę taką oto konstrukcję: "zbiorem", czyli sortem lub typem odpowiadającym zbiorom, nazwijmy obiekt składający się powiedzmy z podzbioru liczb rzeczywistych (można sobie wybrać przedziały) i wszystkich jego modyfikacji polegających na dodaniu lub usunięciu skończonej liczby punktów. Od razu widać, że nasze zbiory nie przetrwają eksperymentu polegającego na tworzeniu z nich topologii, bo "dowolna suma zbiorów otwartych" (o ile nie ograniczymy jakoś z góry liczby zbiorów otwartych) znaczyłaby dokładnie cała przestrzeń. To znaczy w nieskończonej (i nieprzeliczalnej) operacji dodawania pojedynczych punktów do tej rodziny możemy dodać dokładnie wszystkie punkty przestrzeni. Podejrzewam, że właśnie taki eksperyment myślowy przeprowadził dawno temu ktoś, kto zdefiniował sigma ciała z przeliczalną addytywnością. Ale nie o tym chciałem, choć wiąże się to z powyższym tematem algebr Boole'a i ich konstruowaniem. Chodzi mi o to, że my już w matematyce pracujemy z różnymi uogólnieniami zbiorów, tylko nie przebiło się do świadomości matematyków to, że mogą w ten sposób przechodzić do innych toposów, co by znakomicie ułatwiło posługiwanie się w tych przypadkach stosownym językiem. A jaki zagmatwany i zarośnięty indekso-nawiasami to jest język wie każdy nieszczęśnik, który zdawał kiedykolwiek egzaminy z probabilistyki, procesów stochastycznych, albo ze statystyki. Takich języków jest bardzo dużo. Przykładowo można sobie wygooglować "coś zachodzi z prawdopodobieństwem 1", "coś jest zbieżne prawie na pewno", "coś jest z dokładnością do zbiorów miary zero",...
To wygląda dokładnie tak, jakbyśmy pracowali nie z tym językiem, w którym została opisana dana rzeczywistość, tylko z pewnym jego tłumaczeniem na język z innej dziedziny, który wygląda dla nas rozsądniej. Mniej więcej w taki sposób dotąd ja widziałem język używany w teoriach typów, np. homotopijnej teorii typów. Teraz to się zmieniło i wraz z tą zmianą zmianie ulega mój paradygmat.
No i rozgadałem się jak nigdy. Jeszcze tylko przypomnę parę ciekawych faktów z teorii automatów:
1) Wspominałem o gliderach: https://en.wikipedia.org/wiki/...
W tym przypadku możliwość zbudowania w oparciu o glidery uniwersalnej maszyny Turinga w grze Life Conwaya, mówi dużo więcej niż chcieliby niektórzy usłyszeć ;))
2) Przeniesienie tego rodzaju obserwacji do wnętrza komórek ludzkiego organizmu wskazuje, że "glideryzacja" złożonych cząstek związków organicznych jest podstawowym mechanizmem podtrzymywania życia (vide Quora i film o kinezynach, dyneinach). Jest tu właśnie czynny pewien rodzaj "probabilistycznego automatu", który zachowuje się nadzwyczaj regularnie, wręcz obsesyjnie klockowo. Właśnie ta obserwacja natchnęła mnie myślą, że w LLM-ach w zasadzie musimy poszukać analogicznych procesów, bowiem to nie jest cecha środowiska, tylko pewnego języka (raczej uogólnionego w stosunku do zwyczajnych automatów) i sposobu jego przetwarzania.
29-06-2024 [14:22] - Imć Waszeć | Link: Czyli komórka to też automat,
Czyli komórka to też automat, ale nie na płaszczyźnie, tylko w pewnej dość elastycznej ("probabilistycznej") konfiguracji przestrzennej motywowanej własnościami chemicznymi cząstek plus zapewne dyskretnie zachodzące zjawiska kwantowe (mikrotubule i teoria Penrose'a i Hameroffa). To znaczy trzeba uwzględnić to, że Turing-zupełność gry Life realizowana jest dla nieskończonej planszy i nieskończonego czasu (nieograniczonego).
Ogólne automaty komórkowe intensywnie badał Stephen Wolfram. Tu jest ciekawy wykład na ten temat:
https://home.agh.edu.pl/~malar...
Warto tu zwrócić uwagę na kilka punktów:
1) "wszystkie metody probabilistyczne okażą się nieskuteczne", a raczej niezbyt skuteczne - czyli stosowanie jakiegokolwiek podejścia z użyciem jakiegoś "języka miar" też. Podobny zresztą problem ma teoria liczb.
2) W granicy nieskończonego czasu wszystkie zachowania w automacie komórkowym można uznać za "okresowe" czyli za glidery.
3) Na nieskończonej planszy w skończonym czasie mamy w zasadzie chaos, który jest pogłębiany przez złożoność obliczeniową algorytmów służących do policzenia czegokolwiek. Bardziej poetycko mówiąc, pewna wiedza o ewolucji układu, albo o jego wyniku, za sprawą złożoności wykracza poza granice czasowe/obliczeniowe naszego Wszechświata i nie dowiemy się już nigdy jaka jest dokładna odpowiedź ;)
4) Proces zachodzący jednocześnie w całej przestrzeni planszy, czyli przekładając to na warunki fizyki, nie dający się zsynchronizować w żadnym konkretnym eksperymencie (np. na planszy rozmiaru 10^127x10^127, już nie mówiąc o nieskończonej), to na pewno nie jest Maszyna Turinga. Tak samo proces zachodzący jednocześnie w przestrzeni komórki, w każdej z komórek ciała, w kooperacji poprzez zdarzenia życiowe z komórkami innych ciał, to też na pewno nie jest Maszyna Turinga. Skoro więc taki "uogólniony język" przetwarzany na tych "uogólnionych automatach" nie może być przetwarzany w oparciu o Maszynę Turinga, więc wnioskujemy, że jest czymś więcej niż zbiór prostych reguł dla prostych automatów i wygląda zgoła inaczej niż liniowe ciągi słów rozdmuchiwane prostymi rekurencjami jak u Chomskiego.
30-06-2024 [18:14] - Władysław Ludendorf | Link: o rany, chyba przez 2
o rany, chyba przez 2 miesiące będę przechodził przez pana tekst. Ale właśnie mówiłem o punkcie 4). Procesor (ujniwesalna maszyna T) i program (Turing-complete język) to są rzeczy ograniczone modelem obliczeniowym Turinga, którego ograniczenie wykazał jak rozumiem, Goedel (że nie można wygenerować wszystkich prawdziwych twierdzeń manipulując za pomocą jakiegoś algorytmu symbolami). I dlatego obecne AI rozumiane tak, jak rozumiemy matematykę (no może ja mniej :) ) ma wbudowane nieprzekraczalne ograniczenie. Powiem nawet więcej, obecna AI wymaga aby loss function była różniczkowalna, co jeszcze bardziej ją ogranicza. Nie powiem, że z pewnością, ale wydaje się bardzo prawdopodobne, że istnieje jakiś większy model, w którym model Turinga się zawiera, chociaż obliczenia kwantowe cały czas da się opisać modelem Turinga (oczywiście jedynie procedurę U co w sumie nie jest dziwne, bo procedura U jest liniowa, jedyna różnica to taka, że używamy fizycznie niedeterministyczną maszynę T ale obliczeniowo jest ona równoważna deterministycznej).
A tak dla wszystkich innych to pan dr Tomasz zrobił super filmik o gliderach Conwaya i w ogóle grze life https://www.youtube.com/watch?...
24-06-2024 [22:31] - Edeldreda z Ely | Link: @Panowie
@Panowie
Aby podsumować naszą miłą rozmowę jakimś zgrabnym telemarkiem, polecę łaskawej uwadze Panów rozmowę dwóch fizyków...
Dowiadujemy się z niej m.in. iż:
- prof. Krzysztof Meissner otrzymał niegdyś (2013r.) od Donalda Tuska propozycję objęcia funkcji ministra nauki i szkolnictwa wyższego (!),
- matematyka rzekomo nie nadąża za fizyką i fizyka wyprzedza ją o 30 lat (?),
- język fizyki może być nieco nonszalancki i niedbały, bo fizyka czuje się bezpieczna, gdyż od prezycji ma matematykę, filozofia zaś musi być bardziej precyzyjna, bo nie ma tego luksusu (?)...
https://youtu.be/ejZEfwSUvkw?t=2
30-06-2024 [11:43] - Imć Waszeć | Link: @EzE. W kwestii języka jest
@EzE. W kwestii języka jest jeszcze to ;)))
https://www.youtube.com/watch?...
Teoria typów jako język programowania. To wiele zmienia w obrazie języka matematyki, ale ja nie do końca się z takim ograniczeniem zgadzam. Procedura efektywna w sensie Churcha i Turinga, czyli jak mówiłem wyżej "proces wykonujący się w nieskończonej pętli", systematycznie i mechanicznie, który czasem może dawać różne wyniki, trochę zmienia optykę ukazaną w tym filmie. O efektywności jest tu:
https://plato.stanford.edu/ent...
Po pierwsze zbiór liczb naturalnych rozumianych w sensie Peano jak i HoTT nie jest po prostu zwykłym zbiorem, tylko taką procedurą nadającą porządek i strukturę algebraiczną jednocześnie. Gdybyśmy uznali typ [int] za zbiór, to moglibyśmy jedynie powiedzieć o nim "ma nieograniczenie wiele elementów" choć można go zbudować lub rozebrać dorzucając lub odejmując po 1 elemencie. Ale też zabierając lub dorzucając po skończonej liczbie elementów. Tylko tyle. Takie dobieranie ręczne elementów może prowadzić w nieskończonym ciągu operacji to innych porządków dla tego zbioru. Jeśli jednak zakładamy, że ma on element najmniejszy i każdy następny jest większy od poprzedniego o 1, to przyjmujemy już bardzo silne założenia dotyczące zarówno porządku, jak i konkretnej arytmetyki, czyli po prostu konkretnych operacji algebraicznych na tym zbiorze. Dlatego po typie [int] powinniśmy rozważyć chyba jakiś typ [o-int], czyli parę składającą się ze zbioru nieskończonego i wybranego porządku na tym zbiorze. Oczywiście porządek 1,2,3,... będzie tu porządkiem naturalnym, ale można podać nieskończenie wiele innych nierównoważnych porządków. Przykładowo porządek liczb wymiernych, porządek liczb algebraicznych, porządek grupy wolnej o dwóch generatorach i z podobnych "paprotek" porządek drzewa Titsa, porządek kraty na płaszczyźnie, porządek liczb całkowitych i porządek liczb całkowitych w granicy systemów pozycyjnych z ujemna bazą itp. Jest tego bardzo bardzo dużo. O ile porządek naturalny zgadza się z zasadą indukcji, to inne mogą odzwierciedlać jakieś inne cechy zbioru nieograniczonego i przeliczalnego. Stąd wprowadziłem tu pomocnicze pojęcie aranżacji zbioru, bowiem nie w każdej dziedzinie da się to załatwić jakąś relacją porządku (która jest tu modelem pewnego rodzaju predykatów o określonych aksjomatami własnościach), ale będzie to na pewno jakiś proces konstrukcji. Chodzi po prostu o to, że pewne rodzaje porządkowania zbioru liczb naturalnych (i innych znanych też) są w istocie procesami, procedurami, a nie funkcjami. Tymczasem matematyka klasycznie sobie z procesami nie radzi, czego przykładem jest choćby hipoteza Collatza "3x+1".
https://www.researchgate.net/p...
30-06-2024 [12:48] - Edeldreda z Ely | Link: @Imć Waszeć
@Imć Waszeć
Doktora Thorstena już gdzieś widziałam - na szczęście nie na biwaku ;-)
Słowem: konstruktywna matematyka to maczeta, która torujemy sobie drogę, poprzez uznawane dotąd za niedostępne ostępy?
30-06-2024 [13:18] - Imć Waszeć | Link: Nie dokładnie chodzi o
Nie dokładnie chodzi o konstruktywizm. Chodzi o dostosowanie języka w taki sposób, żeby można było wyrażać rzeczy tak, jak to robi informatyka. Dynamicznie i efektywnie. Pokazałem przecież, że zdroworozsądkowe podejście ujawnia, że pewne obiekty lub znane zbiory matematyczne są w gruncie rzeczy procesami lub, jak chce Thorsten, programami w pewnym języku programowania. Konstrukcja iteracyjna jest czymś innym niż stabilny obiekt. Jazda autobusem jest czymś innym niż dojechanie na miejsce ;) Przykładów podawałem wiele, ale chyba jeszcze nie pokazałem fraktala, prawda? Fraktal wg niektórych jest stabilnym zbiorem, ale w gruncie rzeczy jest to wynik procesu iteracyjnego, którego w końcówce może nie być w tym sensie, że traci cechy zbioru per se. Aby to zobaczyć trzeba po prostu tylko wyjść poza zakres dobrze zdefiniowanych, czyli w jakiś sposób obliczalnych funkcji. Jeśli czegoś nie można dokładnie policzyć, to za pomocą takiej ogólnej procedury nie można tego czegoś skonstruować. Czy pamięta Pani problem Penrose'a dotyczący niepowtarzalnych albo niecyklicznych parkietaży, z których właśnie wynikł ten problem obliczalności stałych fizycznych wg uznawanego modelu? Nie wiem jak to sprawnie wytłumaczyć bez pisania tych wszystkich robaczków i żuczków. Wiedza polega na kompresji danych, więc jeśli opis jest większy niż "koń jaki jest...", to to nie jest wiedza. Może spróbuję tak: jeśli nie mamy technologii utrzymywania atomu w jakiejś pułapce, to nie możemy skutecznie operować jego stanami kwantowymi w celu np. obliczeń kwantowych. Podobnie w matematyce, jeśli nie mamy mechanizmu brania w palce jakiegoś obiektu i operowania nim, to formalnie on nie "istnieje". Na przykład coś nie ma dowodu, ale jednocześnie coś takiego może być prawdziwe (Chaitin), a różnica polega na tym, że dowody muszą być skończone. Żaden nieskończony dowód nie może być uznany. Brzmi to chwilowo bełkotliwie, ale chyba się rozumiemy: miejsca gdzie są realne problemy ujawnia np. manipulacja aksjomatami (usuwanie, modyfikacja). Tam wyżej podałem LPO i AC.
28-06-2024 [10:04] - Edeldreda z Ely | Link: @Admin
@Admin & @Henry
Dziękuję, Adminie za reanimację wątku :-)
Wobec tego rzucam wakacyjne wyzwanie naszemu NaszoBlogowemu fizykowi, Henremu, by skomentował, jeśli może wywiad z Penrosem, ze szczególnym uwzględnieniem koncepcji grawitowania mechaniki kwantowej.
https://www.youtube.com/watch?...
28-06-2024 [11:06] - NASZ_HENRY | Link: @Admin & '@EzE
@Admin & @EzE
Do @Edeldreda z Ely
Miałem odpowiedzieć tak jak TY mi odpowiadasz:
"Nie mogę ;-)"
Ale żeby zaspokoić Twoją babską ciekawość podam link do Wikipedi:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Teoria_twistor%C3%B3w
i komentarz stamtąd:
Przez pewien czas była nadzieja, że teoria twistorów może być prawidłowym podejściem w stronę rozwiązania problemów grawitacji kwantowej, ale w tej chwili uważa się, że to nieprawda 😉
Przy okazji reanimacji EzE (100 lat w zdrowiu życzę) mam też sprawę do admina ;-)
Do @admina
W salonie24 pojawiła się ciekawa propozycja! Może administracja NB zacznie w końcu dbać o swoich blogerów i Nasze Blogi pokuszą się o podobną: Suppi.pl.
https://www.salon24.pl/newsroom/1383896,zarabiaj-z-salon24-suppi-pl
Możecie wspierać nasz zespół drobnymi wpłatami, które pomogą w utrzymaniu naszego serwisu.😉
28-06-2024 [14:44] - Edeldreda z Ely | Link: @Henry
@Henry
Dziękuję Ci za życzenia i odpowiedź.