Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

Wakacje

Edeldreda z Ely, 27.06.2024
Aby uczcić jakoś rozpoczynający się czas wypoczynku, chciałabym polecić Państwu na lato pewną niewielką książeczkę (59 stron). 
Autorem książczyny jest O. Józef Maria Bocheński i nosi ona tytuł: Sto zabobonów. 

W ramach zachęty przedstawiam poniżej cytat z przedmowy oraz trzy wybrane hasła. 


Przedmowa do pierwszego wydania

Starożytni Egipcjanie nazywali coś, co odpowiada naszemu zmartwychwstaniu, “wychodzeniem na światło”.
Otóż tak książeczka jest poświęcona właśnie takiemu wychodzeniu na światło, intelektualnemu zmartwychwstaniu - i to dwojako. Najpierw jako rodzaj rachunku sumienia autora, który hołdował ongiś wielu spośród opisanych tutaj zabobonów a dziś, Bogu dzięki uwolnił się od nich, wyszedł z ciemności na światło. Jest następnie wydana w nadziei, że pomoże temu czy innemu Czytelnikowi w jego walce o wolność od błędów. Chciałaby także odegrać, choć raczej ubocznie, rolę małego wstępu do filozofii takiej, jak ją pojmuje autor. W tytule książeczki jest parę wyrażeń, które wymagają komentarza. Mowa jest więc najpierw o zabobonach. Nie jestem pewny, czy słowo zostało wybrane trafnie - może byłoby poprawniej mówić o przesądach, a nawet o błędach. Bo wyrażenie “zabobon” ma jakby posmak czegoś magicznego: nazywa się przecież “zabobonnym” człowieka, który jest przekonany, że może coś uzyskać przez wypowiadanie tajemniczych słów, albo przez kłucie igłą lalki woskowej. Chodzi zatem zwykle o coś praktycznego, o rodzaj absurdalnej techniki. Natomiast wiele omówionych tutaj mniemań może nawet większość - ma charakter teoretyczny, nie praktyczny, a więc i nie magiczny. Jeśli mimo to używam tej nazwy, to dlatego, że ona oznacza czasem w naszym języku także teoretyczne błędy a poza tym dlatego, że jest mocniejsza, że daje pełniejszy wyraz mojej postawie wobec głupstw, jakimi są zabobony. W każdym razie definiuję “zabobon” w następujący sposób: wierzenie, które jest (1) oczywiście w wysokim stopniu fałszywe, a mimo to (2) uważane za na pewno prawdziwe. Tak np. astrologia jest zabobonem w moim znaczeniu słowa, bo jest oczywiście i skrajnie fałszywa, a mimo to jest uważana za zbiór pewników. Powie mi ktoś, że używając tej raczej obelżywej nazwy, obrażam czcigodne zasady wytwornej przyzwoitości koleżeńskiej. Bo w świecie filozofów przyjęto obchodzić się elegancko z najgorszymi nawet idiotyzmami.
Kiedy jeden mędrek powiada, że świata nie ma, albo że istnieje tylko w jego głowie; kiedy drugi mędrek dowodzi, że ja nie mogę być pewny, czy w tej chwili siedzę, a trzeci poucza nas, że nie mamy świadomości, ani uczuć - mówi się, że to jest “pogląd”, “mniemanie”, “filozoficzna teoria” i wykłada się ją z namaszczeniem studentom.
Otóż ja, proszę mi wybaczyć, nazywam to wszystko zabobonem i mówię wyraźnie, że takie jest moje mniemanie. Stanowczo za daleko poszliśmy w uprzejmości względem zabobonnych mędrków. Wypada raz wreszcie z tym skończyć, odróżnić hipotezę naukową od widzimisię demagoga, naukę od fantazji, uczciwy wysiłek filozoficzny od pustej gadaniny. A to tym bardziej, że owa gadanina miewa, niestety, tragiczne skutki: wystarczy pomyśleć o dialektyce Hegla i o mordach, jakich w jej imię dokonano.
 
AUTORYTET
Wokoło autorytetu powstało kilka groźnych zabobonów. Aby zrozumieć ich przewrotność, wypada przede wszystkim wyjaśnić znaczenie nazwy autorytet. Mówimy, że jeden człowiek jest autorytetem dla drugiego w pewnej dziedzinie dokładnie wtedy, kiedy wszystko, co należy do tej dziedziny i zostało przez pierwszego podane z naciskiem do wiadomości drugiego (np. w postaci nauki, rozkazu itp.) zostaje przyjęte, uznane przez tego ostatniego. Istnieją dwa rodzaje autorytetu: autorytet znawcy, specjalisty, nazywany uczenie “epistemicznym” i autorytet przełożonego, szefa, zwany autorytetem deontycznym. W pierwszym wypadku ktoś jest dla mnie autorytetem wtedy i tylko wtedy, kiedy mam przekonanie, że daną dziedzinę zna lepiej ode mnie i że mówi prawdę. Einstein jest np. autorytetem epistemicznym w fizyce dla mnie, nauczyciel w szkole autorytetem epistemicznym w geografii dla uczniów tej szkoły itd. Autorytetem deontycznym jest natomiast dla mnie ktoś dokładnie wtedy, kiedy jestem przekonany, że nie mogę osiągnąć celu, do którego dążę, inaczej, niż wykonując jego rozkazy. Majster jest autorytetem deontycznym dla robotników w warsztacie, dowódca oddziału dla żołnierzy itd. Autorytet deontyczny rozpada się dalej na autorytet sankcji (gdzie autorytet ma inny cel niż ja, ale słucham jego rozkazów z obawy kary) i autorytet solidarności (gdzie obaj mamy ten sam cel jak np. marynarze mają ten sam cel co kapitan statku w niebezpieczeństwie).
1. Pierwszym zabobonem odnoszącym się do autorytetu jest mniemanie, że autorytet sprzeciwia się rozumowi. W rzeczywistości posłuch autorytetowi jest często postawą nader rozsądną, zgodną z rozumem. Kiedy np. matka mówi dziecku, że istnieje wielkie miasto zwane “Warszawą”, dziecko postępuje najzupełniej rozumnie, kiedy to uznaje za prawdę. Podobnie pilot postępuje rozumnie, kiedy wierzy meteorologowi, pouczającemu go, że w tej chwili jest w Warszawie wysokie ciśnienie i wiatr z zachodu, 15 węzłów jako że wiedza autorytetu jest w obu wypadkach większa niż wiedza dziecka, względnie pilota. Co więcej, autorytetu używamy nawet w nauce. Aby się o tym przekonać wystarczy zwrócić uwagę na obszerne biblioteki stojące w każdym instytucie naukowym. Książki w tych bibliotekach zawierają najczęściej referaty wyników naukowych osiągniętych przez innych naukowców a więc wypowiedzi autorytetów epistemicznych. Podobnie bywa, że posłuch autorytetowi, np. kapitana statku, jest postawą najzupełniej rozsądną. Twierdzenie, że istnieje zawsze i wszędzie przeciwieństwo między autorytetem a rozumem jest zabobonem.
2. Drugi zabobon związany z autorytetem to przekonanie, że istnieją autorytety, że tak powiem, powszechne, to jest ludzie, którzy są autorytetami we wszystkich dziedzinach. Tak oczywiście nie jest, każdy człowiek jest najwyżej autorytetem w jakiejś określonej dziedzinie, albo paru dziedzinach, ale nigdy we wszystkich. Einstein na przykład był niewątpliwie autorytetem w dziedzinie fizyki, ale bynajmniej nie w dziedzinie moralności, polityki albo religii. Niestety uznawanie takich powszechnych autorytetów jest zabobonem bardzo rozpowszechnionym. Kiedy na przykład grono profesorów uniwersyteckich podpisuje zbiorowo manifest polityczny, zakłada się, że czytelnicy będą ich uważali za autorytety w dziedzinie polityki, którymi oni oczywiście nic są, a więc coś w rodzaju uznania autorytetu powszechnego uczonych. Bo ci profesorowie są zapewne autorytetami w dziedzinie rewolucji francuskiej, ceramiki chińskiej albo rachunku prawdopodobieństwa, ale nie w dziedzinie polityki i nadużywają przez takie oświadczenie swojego autorytetu.
3. Trzecim szczególnie szkodliwym zabobonem jest tutaj pomieszanie autorytetu deontycznego (szefa) z autorytetem epistemicznym (znawcy). Wielu ludzi mniema, że kto ma władzę, a więc jest autorytetem deontycznym, jest tym samym autorytetem epistemicznym i może pouczać podwładnych, np. o astronomii. Piszący te słowa był kiedyś świadkiem “wykładu” wygłoszonego przez wyższego oficera i ignoranta w tejże astronomii, a to wobec oddziału, w którym był strzelec, docent astronomii. Ofiarą tego zabobonu padają nieraz nawet ludzie wybitni, tak np. św. Ignacy Loyola, założyciel zakonu jezuitów, w słynnym liście do ojców portugalskich, w którym domaga się od nich, by “poddawali swój rozum przełożonemu”, a więc autorytetowi deontycznemu przecież.
 
BAŁWOCHWALSTWO
Dosłownie cześć boska oddawana bałwanom, a więc stworzeniom, co zakłada, że się te stworzenia, skończone przedmioty, “ubóstwia”, pojmuje jako rodzaj bogów. Wyznawcy różnych religii (np. buddyści, wyznawcy religii biblijnych) bywali nieraz niesprawiedliwi względem ludzi, którzy rzekomo oddawali cześć bałwanom podczas gdy owe posągi itd. odgrywały najczęściej tylko rolę symbolów bóstwa. Ale dzisiaj autentyczne bałwochwalstwo jest bardzo rozpowszechnione jest nawet jednym z najczęściej spotykanych zabobonów. Postaciami bałwochwalstwa są m.in. humanizm (ubóstwianie człowieka), nacjonalizm (ubóstwianie narodu), scjentyzm (ubóstwianie rozumu). Można by na pierwszy rzut oka odnosić wrażenie, że bałwochwalstwo jest rodzajem religii. Inne religie uwielbiają pozaświatowego Boga, bałwochwalstwo jakieś byty istniejące wewnątrz świata. Ale właśnie dlatego bałwochwalstwo nie jest religią, lecz zabobonem. Różnica między nim a autentyczną religią polega na tym, że ta ostatnia ma za przedmiot Bóstwo niedostępne naukowemu doświadczeniu natomiast bałwochwalstwo wypowiada się na temat przedmiotu bytującego w świecie. Co gorsza, bałwochwalstwo, wkraczając przez to w dziedzinę wiedzy, gwałci jednocześnie jedną z podstawowych zasad myśli naukowej, zgodnie z którą nie ma w świecie niczego, co nie byłoby skończonym zjawiskiem. W starożytności znany był także szczególny rodzaj bałwochwalstwa, polegający na ubóstwianiu jednostek ludzkich, w szczególności władców np. cesarzy rzymskich. Ten zabobon, o którym sądzono, że wygasł,
odrodził się w nowej postaci w XX wieku, uwielbiano i przypisywano cechy boskie np. Mussoliniemu (“Mussolini ma zawsze rację”), Hitlerowi i Stalinowi, taka sama cześć jest nadal oddawana kacykom w wielu krajach niedorozwiniętych. Jest to szczególnie haniebna postać bałwochwalstwa. Bałwochwalstwo jest nadzwyczaj niebezpiecznym zabobonem, a to dlatego, że uwielbianie i przyznawanie cech boskich stworzeniom wyklucza przyznanie jakichkolwiek praw jednostce ludzkiej. Autentyczny Bóg jest z mocy definicji czymś “całkowicie różnym” od stworzeń i jako taki nie konkuruje z człowiekiem. Jego istnienie i działanie leżą na zupełnie innej płaszczyźnie niż istnienie i działanie ludzkie taki Bóg może więc współistnieć z prawami jednostki stworzonej. Ale ubóstwiony bałwan jest i działa w świecie a będąc ubóstwiony, odbiera wszystkiemu innemu, m.in. człowiekowi, wszelkie prawa. Nic więc dziwnego, że systemy, w których ubóstwiano stworzenia, były najczęściej ustrojami totalitarnymi, w których odmawiano jednostce wszelkich praw. Powodem popularności bałwochwalstwa jest jak się zdaje głęboka potrzeba służenia jakiemuś, jak mówią filozofowie, absolutowi. Stąd człowiek, który nie wierzy w Boga, szuka nieraz rozpaczliwie jakiegoś bytu, który mógłby Go zastąpić. Nadaje temu bytowi ludzkości, narodowi, rozumowi itd. cechy boskie, uwielbia go i  służy mu. Nic więc dziwnego, że bałwochwalstwo szerzy się zwłaszcza w okresach upadku religii.

ELITA
Autentyczna elita to tyle co ogół najwybitniejszych ludzi w danym społeczeństwie, najwybitniejszych pod względem charakteru, wiedzy, inteligencji, zdolności twórczych itd. W tym znaczeniu elita jest przeciwieństwem ludu. Najważniejszym dzisiaj zabobonem odnoszącym się do elity jest przekonanie, że jest ona niepotrzebna albo nawet szkodliwa dla społeczeństwa, że wiec należy wszelką elitę niszczyć i nie dopuszczać do jej tworzenia. Tak np. w wielu szkołach w Stanach Zjednoczonych nie wolno dawać uczniom złych stopni przy egzaminach, aby “nie dawać przywilejów” zdolniejszym dzieciom. Zwolennicy tego zabobonu mówią też zwykle wiele o tym, jak elita wyzyskuje lud itd. Powinno być rzeczą jasną, że chodzi o zabobon. Uleganie mu, pociąga za sobą groźne skutki dla społeczeństwa. Jest tak dlatego, że dobrobyt, postęp a nieraz i samo życie społeczeństwa zależy od tego, czy potrafiło ono wytworzyć dobrą elitę. Społeczeństwo bez elity skazane jest na skostnienie i rychłą śmierć. Główną przyczyną powstania tego zabobonu jest - obok naturalnej ludziom zazdrości - inny, przeciwny poniekąd zabobon, którego istotą jest uważanie za elitę ludzi, wyróżniających się wyłącznie pochodzeniem od rodziców bogatych albo wpływowych, a więc należących do arystokracji albo do “nomenklatury” urzędniczej. Tego rodzaju kasty nie mają nic wspólnego z autentyczną elitą - mają zarazem tendencję do zamykania się w sobie. Ich istnienie i ich pretensje do wyższości są odczuwane przez innych jako niesprawiedliwość - i stąd rodzi się niechęć do każdej, nawet autentycznej elity. Z elitą związany jest wreszcie trzeci zabobon, niezależny w zasadzie od dwóch pierwszych - a mianowicie mniemanie, że członkowie elity nie powinni być lepiej opłacani niż inni. Poprawna postawa jest odwrotnością tego zabobonu: społeczeństwo, które chce mieć dobrą elitę, musi zachęcać ludzi do wejścia do niej, m.in. przez nadzieję lepszych zarobków. Nic nie opłaca się lepiej niż taka polityka.
 
 O Ojcu Bocheńskim:
1. Wiki  https://pl.wikipedia.org…
2. Prof. Michał Heller: https://www.youtube.com/…
 

 
  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 8132
Zbyszek_S

Zbyszek

22.06.2024 20:35

Pouczające i ciekawe.
Ptr

Ptr

22.06.2024 21:05

Wiele tych wątków. Aby filozofowie wypowiadali się precyzyjnie. Aby współcześnie nie czczono bałwanów. Aby społeczeństwo zezwoliło na swą mądrą elitę. Dobre postulaty. 
Podzielę się jednak smutnie brzmiącym poglądem: Nie ma możliwości porozumienia pomiędzy nauką ,a wiarą katolicką. Ten dialog jest możliwy na poziomie nauk ścisłych czy społecznych jednak to co głosi religia katolicka jest czystą wiarą -nie może być udowadniane naukowo. U podstaw religii są przeszłe , obecne i przyszłe cuda. I można zbudować na tej podstawie teorię wszystkiego , ale nie można jej udowodnić naukowo. Przesłanki z innych nauk  mogą tę teorię jedynie uprawdopodobnić na potrzeby niewierzących.
Edeldreda z Ely

Edeldreda z Ely

22.06.2024 21:29

Dodane przez Ptr w odpowiedzi na Wiele tych wątków. Aby

@Ptr
Proszę wystawić sobie, że Ojciec Bocheński uwzględnił w swych rozważaniach także hasło pt. "wiara" :-)
Ptr

Ptr

22.06.2024 23:36

Dodane przez Edeldreda z Ely w odpowiedzi na @Ptr

Ok. Podejście naukowe. Nauka nie toleruje czegoś nieporównywalnie większego od niej, czego nie może nawet niczym zmierzyć. Zauważmy, że w życiu człowiek kierujący się tylko nauką byłby uważany za dziwaka lub idiotę. 
Trudno zgadnąć co on tam o wierze jako zabobonie mógł napisać. Może jak myślący jak protestant chciał zracjonalizować wiarę do pragmatyzmu oraz zredukować ją do roli prostowania ścieżek przed nowym realizmem i centralizmem-zamordyzmem religijnym. Za przeproszeniem.
Ptr

Ptr

23.06.2024 16:14

Dodane przez Ptr w odpowiedzi na Ok. Podejście naukowe. Nauka

P.S. Sprawdziłem. Nie napisał o wierze jako zabobonie , ale że twierdzenie ,że wiara jest zawsze ślepa jest zabobonem. Na szczęście.
Edeldreda z Ely

Edeldreda z Ely

23.06.2024 19:42

Dodane przez Ptr w odpowiedzi na P.S. Sprawdziłem. Nie napisał

@Ptr
Dokładnie, załączam więc, by nie było wątpliwości:
"WIARA
Nasza wiara oznacza dwie różne rzeczy:
1. przedmiotowo, to w co się wierzy,
2. podmiotowo, sam akt wierzenia, przyjmowania za prawdę, i postawę człowieka wierzącego.
W drugim znaczeniu wiara jest aktem, przez który wierzący uznaje za prawdziwe jakieś zdanie dlatego, że chce je uznać, a więc pod naciskiem woli. Istnieje parę zabobonów dotyczących wiary. Jeden z nich przeczy, by w wierze występowało jakiekolwiek twierdzenie, zdanie i sprowadza wiarę do uczucia. Jest to oczywisty zabobon, mieszający powód, dlaczego się wierzy, z tym, w co się wierzy. Nie można na serio wierzyć, jeśli się nie wierzy w coś. Powiedzenie “Wierzę, ale nie ma niczego, w co wierzę” jest bełkotem, nonsensem. W każdym wierzeniu istnieje pewna treść, a tą treścią jest jakieś zdanie uważane za prawdziwe. Tak np. kiedy wierzę, że Izydor spłaci swoje długi, uważam za prawdziwe zdanie “Izydor spłaci swoje długi”.
Inny zabobon głosi, że wiara jest aktem nierozumnym, w tym znaczeniu, że wierzący nie ma żadnej racji, żadnego rozumnego uzasadnienia dla swojej wiary. I to mniemanie jest zabobonem, bo człowiek umysłowo zdrowy nie może uznać za prawdziwe, tj. uwierzyć w zdanie bez jakiejś racji, jakiegoś uzasadnienia. Jeśli chodzi o akt wiary, przez który przyjmuje się światopogląd, wydaje się, że owo uzasadnienie ma postać hipotezy wyjaśniającej całość danego doświadczenia człowieka, i to nie tylko doświadczenia faktów, ale także wartości moralnych, estetycznych itd. Zanim się ktoś nawróci np. na buddyzm, tworzy sobie hipotezy mniej więcej tej treści: gdybym przyjął (uwierzył w) buddyzm, moje życie nabrałoby sensu, tj. moje doświadczenie zostałoby w pewien sposób uporządkowane. Taka hipoteza nie jest dowodem prawdziwości wiary, akt wiary dodaje do niej “skok” o tyle, że nadaje jej treści pewność. Ale owa hipoteza jest racją, która - chociaż częściowo - uzasadnia akt wiary. Wiara nie jest więc koniecznie “skokiem w ciemność” ani aktem bezrozumnym. Wreszcie inny jeszcze zabobon każe wierzącemu stale wątpić w to, w co wierzy. W rzeczywistości kto wierzy na serio, ten ma pewność tego, w co wierzy.".
Kazimierz Koziorowski

Kazimierz Koziorowski

28.06.2024 17:09

Dodane przez Ptr w odpowiedzi na Ok. Podejście naukowe. Nauka

@Ptr: czyzbys sugerowal ze nauka jest wtedy gdy moze cos zmierzyc? wtedy wiekszosc nauk nie rozni sie od wiary. zreszta nauki scisle tez przyjmuja do wierzenia aksjomaty i buduja swoje teorie na swoich prawdach wiary, maja swoich wyznawcow, dogmaty, piewcow-liderow, misjonarzy, nawet quasi-liturgie i inkwizycje
Edeldreda z Ely

Edeldreda z Ely

28.06.2024 20:25

Dodane przez Kazimierz Kozi… w odpowiedzi na @Ptr: czyzbys sugerowal ze

@Kazimierz Koziorowski
Wrzuciłam AI fragment wypowiedzi Penrose'a, oto jak podsumowała nasze "prawdy wiary" :-) 
Kluczowe Przemyślenia Penrose'a
Różnica między obliczeniami a myśleniem świadomym: Penrose podkreśla, że przetwarzanie komputerowe, które opiera się na dobrze zdefiniowanych procedurach zakodowanych w formie zer i jedynek, jest fundamentalnie różne od świadomego myślenia. Podczas gdy komputery mogą wykonywać operacje na symbolach, nie posiadają one zrozumienia tych symboli.
Twierdzenie Gödla i jego znaczenie: Penrose odnosi się do twierdzenia Gödla, które mówi, że w każdym wystarczająco złożonym systemie aksjomatycznym istnieją twierdzenia, które są prawdziwe, ale nie można ich udowodnić w ramach tego systemu. Penrose podkreśla, że nasze zrozumienie prawdy nie może być w pełni ujęte przez formalne zasady czy procedury. Zasady te są narzędziami, ale prawda leży poza nimi i wymaga świadomości do jej pełnego zrozumienia.
Prawda a symbole: Penrose argumentuje, że symbole, takie jak 0 i 1, mogą być używane do reprezentowania prawdy i fałszu, ale same w sobie nie są nośnikami prawdy. Prawdziwe zrozumienie wymaga czegoś więcej niż tylko manipulacji symbolami; wymaga świadomości i zdolności do zrozumienia, dlaczego zasady prowadzą do prawdziwych wyników.
Świadomość i zrozumienie: Według Penrose'a, zrozumienie prawdy wymaga świadomości. Tylko świadome istoty są w stanie pojąć, dlaczego coś jest prawdziwe. Świadomość jest kluczowym elementem rozumienia i jest to cecha, która odróżnia ludzkie myślenie od przetwarzania komputerowego.
Wnioski na temat prawdy i świadomości
Prawda: Penrose sugeruje, że prawda jest głębszym konceptem, który wykracza poza formalne systemy i obliczenia. Prawdziwe zrozumienie prawdy wymaga świadomości, która pozwala na wgląd w to, dlaczego dane zasady prowadzą do prawdziwych wyników.
Świadomość: Penrose widzi świadomość jako kluczową dla zdolności do rozumienia. Świadomość pozwala na refleksję nad zasadami i wynikiem ich stosowania, co jest poza zasięgiem maszyn opartych na obliczeniach.
Ograniczenia maszyn: Penrose podkreśla, że nawet najbardziej zaawansowane komputery, które mogą przetwarzać ogromne ilości danych i wykonywać skomplikowane obliczenia, nie są w stanie zrozumieć. Ich działania są ograniczone do manipulacji symbolami bez głębszego zrozumienia, co jest cechą wyłącznie świadomych istot.
Podsumowanie
Penrose argumentuje, że istnieje fundamentalna różnica między świadomym myśleniem a przetwarzaniem komputerowym. Prawda i zrozumienie są nierozerwalnie związane ze świadomością, co sugeruje, że nasze obecne podejście do sztucznej inteligencji i obliczeń nie może w pełni uchwycić istoty ludzkiego umysłu i jego zdolności do rozumienia prawdy.
Kazimierz Koziorowski

Kazimierz Koziorowski

29.06.2024 22:14

Dodane przez Edeldreda z Ely w odpowiedzi na @Kazimierz Koziorowski

@EldezEly: belkot jest tylko szumem, przyspieszaczem entropii, niezaleznie czy wyglaszanym przez utytulowanego akademika czy przez nawiedzona gimbaze. natomiast odbiorcy i piewcy belkotu to wielka wspolnota ponad podzialami ktora jest sukcesem padgatowki (подготовка) ostatnich pokolen. padgatowka byc moze przeszla najsmielsze oczekiwania jej tworcow, iz poszlo tak szybko i tak malym kosztem
Imć Waszeć

Dark Regis

22.06.2024 23:03

Dodane przez Ptr w odpowiedzi na Wiele tych wątków. Aby

To nie jest problem wiary jako takiej, tylko sposobu w jaki menedżerowie wiary oraz menedżerowie nauki podchodzą do przetwarzania faktów. W szczególności faktów naukowych inspirowanych wiarą. Wiemy oczywiście o płonących planetach, dwutlenkach tworzących cyklony, pięćdziesięciu płciach i innych aspektach wiary naukowej, wiary w "fakty nauki". Z drugiej strony średnio raz na tydzień gdzieś w Andach lub innym Afganistanie "odkrywana" jest Arka Noego. Fakty są celowo mieszane z bzdurami, bo jednym wydaje się, że to podnosi status religii do poziomu nauki o życiu, zaś drugim, że ich naukowe metody zaczynają wyjaśniać mity i cuda. Tacy są ludzie mocni ;) Tymczasem problemem jest nieznajomość logiki nawet na takim poziomie, na którym swój status utrzymuje ona w filozofii. Mieszanie faktów i wierzeń jest widoczne w pojmowaniu "dowodu", albo raczej "logicznego dowodu". Założę się, że 99,999% tych wszystkich "logików" nauki i religii nawet nie ma zielonego pojęcia o tym czym jest dowód i w jakich warunkach taki dowód cokolwiek wartościowego wnosi i o czymś mówi. @Autorka może zapewne Panu podpowiedzieć dlaczego jakiś dowód nie musi być dowodem w sensie nauki, albo raczej w sensie obowiązującego w nauce (danej dziedzinie nauki) paradygmatu. Przykładem niech będzie system dowodzenia w logikach modalnych, w których nie zachodzi zasada wyłączonego środka, stąd nie da się dobrze (tak efektywnie jak w logice klasycznej z dowodami przez zaprzeczenie i tymi sprawami) używać operatora równoważności, a zatem zostaje też upośledzone pojęcie relacji równoważności, klas równoważności, pojęcie dualności idzie się czochrać, a w dodatku wartość logiczna zdania nie musi zależeć od wartości logicznych zdań składowych. Wydaje się więc, że w takim środowisku nie da się niczego dowodzić, prawda? No niestety, jest to guzik prawda. Da się w logikach modalnych prowadzić dowody, są systemy dowodzenia i algorytmy. Szczegóły są nawet w Wiki. Zobaczmy o czym mówimy, używając pojęcia modalności, logiki modalnej. Przede wszystkich są to logiki stosowane w informatyce (temporalne, procesów), w prawie (deontyczna), w sztucznej inteligencji. Jeśli chodzi o ten ostatni przykład, to warto przytoczyć logikę wierzań/sądów/agentów itp. Weźmy choćby te wierzenia beliefs: https://plato.stanford.e… Nad tym właśnie musi mocno popracować religia, w miejsce bezmyślnego wierszoklectwa, i wtedy uzyska status niemalże nauki. Proste. Tu to samo w używanym powyżej kontekście: https://plato.stanford.e…
SilentiumUniversi

Silentium Universi

22.06.2024 23:49

Dodane przez Imć Waszeć w odpowiedzi na To nie jest problem wiary

Nie jestem matematykiem - ale wydaje mi się, że przy dowodzeniu w systemach logiki wielowartościowej używa się i tak tradycyjnej logiki dwuwartościowej z wyłączonym środkiem ... Podczas gdy w informatyce porządny kompilator języka jest napisany w tym języku 😁 To nie przewaga informatyki nad matematyką... ale konieczność?
Imć Waszeć

Dark Regis

23.06.2024 00:36

Dodane przez SilentiumUniversi w odpowiedzi na Nie jestem matematykiem - ale

Strasznie dużo tu różnych problemów jak na trzy zdania ;) 1) Systemy logiczne wielowartościowe to jest jeszcze coś innego niż logiki modalne. Logika modalna jest w oczywisty sposób oparta na rachunku predykatów jak najzupełniej klasycznym, lecz wprowadzenie do niej nowych operatorów (nomen omen modalności) powoduje, że aby posłużyć się skutecznie wartościami true i false dla zdań i formuł trzeba je traktować jako pewnego rodzaju "funkcje kontekstu". Ten kontekst tworzy tzw. struktura Kripkego, czyli pewien zbiór częściowo uporządkowany "światów możliwych". Zdanie prawdziwe w jakimś wybranym świecie z tej struktury, nie musi być prawdziwe we wszystkich światach. Znacznie bardziej skomplikowane rozumowanie trzeba prowadzić dla logik multimodalnych, czyli z wieloma różnymi parami lub pojedynczymi operatorami modalnymi. Długo by to wyjaśniać, jednak jest prosta zasada obowiązująca we wszystkich w miarę porządnych logikach: pojęcie prawdziwości, spełnialności, itd., które możemy śmiało względem siebie (jako pewne podzbiory zdań/formuł) rozmieścić w logice klasycznej, tutaj już takie nie są, a na dodatek w zależności od wyboru systemu dowodzenia możemy otrzymywać różne wyniki. Inaczej mówiąc konsekwencje logiczne i dowody to jest coś innego. Tu jest opisana ta "drobna" różnica: https://plato.stanford.e… W zapisie logicznym mamy przecież takie symbole ⊢ i ⊨, prawda? Z zasady w logikach wielowartościowych nie istnieje tego rodzaju "środek", czyli tautologia "p lub nie p", bowiem to zdanie mówi konkretnie o jednej parze wartości logicznych "true" i "false". Jak miałoby to wyglądać dla logik Leśniewskiego? Chociaż Tarski coś tam próbował poprawiać: https://iep.utm.edu/lesn… 2) To nie jest problem kompilatora, tylko problem tego, że żaden program nie jest wstanie określić czy dowieść swojej poprawności. Rozumowania są tu jednak zbyt dzikie, żebym się nimi zachwycał dziś po północy. Przyjmijmy roboczo, co zresztą robi się też dla logik modalnych i zwykłych klasycznych, że istnieją algorytmy translacji zdań i formuł pozwalające na przenoszenie rozumowania do logik bardziej przyjaznych użytkownikowi. Logiki modalne mieszczą się gdzieś pomiędzy logikami pierwszego i drugiego rzędu. Programy to są takie napisy, których poprawności dowodzimy w różnych logikach. Na wspomnianym poziomie zapisu i ewentualnie translacji na inny język mamy do czynienia z poprawnością składniową, semantyczna i takimi tam. Ale jest też pojęcie poprawności programu w działaniu. Przykładowo programy wykonujące komendy równolegle (na wielu procesorach) i mogące synchronizować wyniki obliczeń. Jedno jest pewne - logika temporalna to nie jest zwykła logika. 3) Nie ma porównania pomiędzy matematyką i informatyką na poziomie sposobu wyrażania czegoś, bo matematyka to jedna logika i jeden sposób rozumienia "procesów" w niej zachodzących (właśnie to w wielu miejscach produkuje paradoksy). Zaś informatyka to całe spektrum logik do różnych celów.
SilentiumUniversi

Silentium Universi

23.06.2024 07:42

Dodane przez Imć Waszeć w odpowiedzi na Strasznie dużo tu różnych

Piękna systematyka. Dziękuję
Imć Waszeć

Dark Regis

23.06.2024 13:22

Dodane przez SilentiumUniversi w odpowiedzi na Piękna systematyka. Dziękuję 

Spróbuję to jeszcze dokładniej wyjaśnić. W zagadnieniu opisanym, nazwijmy je logicyzacją, przyjmuje się, że istnieje pewien zbiór wartości logicznych o określonych cechach. Na przykład chcemy, aby ten zbiór miał element największy i element najmniejszy, stąd żeby można było te elementy jakoś porządkować, a w szczególności na tych elementach i/lub ich podzbiorach określić pewne operacje brania kresu górnego oraz kresu dolnego zgodnie z tym porządkiem. Tak jest, to nie przejęzyczenie tylko fakt historyczny, że pewnym strukturom relacyjnym konkretnie porządkowymi powyższego rodzaju, można nadać też strukturę algebraiczną w formie dwóch podstawowych operacji binarnych: ∨, ∧. To bardzo ważne, żeby rozumieć ten związek przy czytaniu o logikach, bowiem w ten sposób można za jednym zamachem zrozumieć też pojęcie toposu. Przy obu tych definicjach obiekty utworzone nazywamy kratami, tzn. te lepiej zbudowane, bo są też inne. Zobaczmy zatem co mamy: 1) różne rodziny podzbiorów, które mają te własności, że np. przecięcia dowolnej/przeliczalnej/skończonej liczby elementów tej rodziny też są jej elementami. Są to np. struktury z przecięciami, filtry, ideały, rodziny scentrowane, różne struktury otoczeń, wreszcie topologie znane z podręcznika Engelkinga. Celowo nie rozwijam tu wątku dowolnych/przeliczalnych/skończonych sum elementów takich rodzin, bowiem w wyniku otrzymanej edukacji w domyślny sposób rozumiemy tu rolę dualności. Na przykład operację ∨ możemy wyrazić za pomocą ∧ i odwrotnie na analogicznej zasadzie jak bawimy się ze zbiorami, operacjami na zbiorach i prawa De Morgana. Zmierzamy zresztą do pojęcia pewnej algebry, ale po kolei. 2) abstrakcją takich porządniejszych rodzin zbiorów jest pojęcie półkraty i kraty 3) dalej są kraty modularne 4) kraty dystrybutywne 5) algebry heytinga, a w szczególności algebry boole'a 6*) z powodu poruszenia tematu logik wielowartościowych wypada też wspomnieć o algebrach Posta. Jednym słowem próbuje się tu ubrać logikę w strój znany z teorii zbiorów. Dlatego też konsekwencje logiczne będą bardzo przypominały własnościami operatory domykania w topologii. Tyle tylko, że będą ... obliczeniowo nieefektywne. Po to właśnie zawęża się zestaw dostępnych reguł i metod, żeby uczynić problem dochodzenia do różnych wniosków w logice obliczalnym. To są owe rachunki sekwentów Gentzena, system Hilberta i inne. Gdybym miał to określić jakąś jedną zgrabną metaforą, to byłyby to takie "języki programowania" logiki. Proszę zauważyć, że z tego wynika fakt, że zbiory nie muszą być podstawowym narzędziem modelowania własności logiki, albowiem algebra zbiorów jest tylko jednym z przykładów algebry Boole'a. Nie wiem, czy się dobrze rozumiemy do tego momentu, bo dalej musiałbym przytoczyć przykłady z teorii toposów. Nawet w pracach Henkina jest opisany ten przypadek "degenerowania się" pojęć zbioru, relacji przynależności, czy funkcji, gdy zaczynamy przybliżać logiki modalne przez różne logiki klasyczne.
Imć Waszeć

Dark Regis

23.06.2024 13:54

Dodane przez Imć Waszeć w odpowiedzi na Spróbuję to jeszcze

Warto zajrzeć do następującej pozycji: "Wnioskowanie w logikach nieklasycznych", Leonard Bolc, Krzysztof Dziewicki, Piotr Rychlik, Andrzej Szałas; tom 1 "podstawy teoretyczne" i tom 2 "automatyzacja wnioskowania". Tematyka ta jest klasyfikowana jako "Informatyka", ale mamy tam bardzo dużo odniesień do problemów matematycznych w nowoczesnym sensie. :) Po każdym wykładzie dobry profesor pozostawia w głowach studentów jakieś maksymy, zgrabne analogie, albo dykteryjki, które w istotny sposób porządkują ich wiedzę. Tutaj warto skupić się na takich tezach: 1) Teoria kategorii to jest taka uogólniona algebra funkcji. W tym przypadku "funkcje" nie muszą posiadać zbiorów argumentów oraz wartości. Muszą jedynie zachowywać się podobnie jak funkcje. 2) Teoria toposów to jest taka uogólniona geometria algebraiczna. Przynajmniej jeśli chodzi o toposy Grothendiecka oparte na snopach i "topologiach" Grothendiecka. Wziąłem to pojęcie w uszy z powodu punktu 1. Jeśli bowiem pracujemy na algebrze "funkcji", to i "topologie" są definiowane jako własności tych "funkcji", a nie jakiegoś rodzaju "zbiorów". Chociaż "zbiory" w toposie też mają ciekawą interpretację: grają jakby rolę pierścieni wielomianów w klasycznej geometrii algebraicznej. 3) Myślenie o logice w kategoriach operacji konsekwencji, która działa na zbiorach formuł w podobny sposób jak operator domykania w zwykłej topologii jest jak najbardziej na miejscu. Dodam tylko, że pojęcie "zbioru formuł" jest tu używane w innym kontekście niż "teoria zbiorów" i bardziej by pasowała "rodzina", czy coś w ten deseń. Na każdym etapie definiowania np. matematyki jest bowiem używane pojęcie jakiegoś "zbioru", ale wszystkie te warstwy mają ze sobą mało wspólnego. Przede wszystkim musimy mieć "zbiory" symboli dla logiki używanej do zapisu aksjomatów. Nawet w teorii kategorii, gdzie nie odwołuje się do aksjomatów teorii zbiorów bezpośrednio, mówimy o "naiwnej teorii zbiorów" potrzebnej do określenia schematów i ich związków. Dlatego też mówienie o teorii toposów jako o bezpośrednim wniosku z klasycznej geometrii algebraicznej też jest w sumie błędne. To zupełnie nowy byt. Stąd uznałem, że na określanie tego rodzaju związków pojęć "zbiorów dla definiowania zbiorów, by następnie zająć się uogólnieniem zbiorów" najlepsze będzie pojęcie "bootstrappingu". Przykładowo: topos posiada klasyfikator podobiektów, który jest takim właśnie "zbiorem" dopuszczalnych wartości logicznych o własnościach algebry Heytinga. No dobra, ale skąd na poziomie definiowania pojęcia toposu mają się wziąć raptem rozwinięte algebry abstrakcyjne? Uczeni załatwiają to w ten sposób, że struktura owego klasyfikatora podobiektów jest zdefiniowana w wewnętrznym języku owego toposu, jest taką teorią algebraiczną zapisaną w wewnętrznym języku i logice toposu. Jeśli to nie jest bootstrappig to jestem kosmitą. ;) Tutaj to pojęcie jest po prostu "placeholderem". W każdym razie widać jak na dłoni dlaczego matematyka i informatyka nie umieją się zejść razem.
Edeldreda z Ely

Edeldreda z Ely

23.06.2024 15:19

Dodane przez Imć Waszeć w odpowiedzi na Warto zajrzeć do następującej

@Imć Waszeć
Dziękuję, Waszeci za te wypowiedzi. Miałam takie skojarzenie, czytając: to dlatego Prof. Kielak płakał, że pozwolono wyroić się informatyce i odpaść od matematycznego rdzenia...
Imć Waszeć

Dark Regis

23.06.2024 15:31

Dodane przez Edeldreda z Ely w odpowiedzi na @Imć Waszeć

Nazwijmy to plastycznie "odrętwieniem języka matematyki" ;)
tricolour

tricolour

22.06.2024 21:53

Przepraszam Ely, ale tak mi przyszło do głowy, że w pewnym momencie nadchodzi ten właśnie moment, że trzeba porzucić dywagacje i dylematy i zacząć iść.
To tak, jak w małżeństwie gdy kończy się narzeczeństwo.
Edeldreda z Ely

Edeldreda z Ely

22.06.2024 22:09

Dodane przez tricolour w odpowiedzi na Przepraszam Ely, ale tak mi

@Tri 
Iść, albo jechać nawet:
https://m.youtube.com/wa…
marsie

marsie

23.06.2024 00:11

Coś tu na NB słabo ostatnio, zatem dodam:
B.N. 20/24. SPOŁECZEŃSTWO OBRAZKOWE.
Motto:
Kto czyta fragmenty,
Nie wie, co czyta.
Kto czyta fragmenty,
Ten znika.
/ sąsiad-poeta /
Dużo teraz sportu, a będzie jeszcze więcej (IO!), zatem dwa słowa a propos.
https://biuletynnowy.blo…
Pozdrówka!
Edeldreda z Ely

Edeldreda z Ely

23.06.2024 00:33

Dodane przez marsie w odpowiedzi na Coś tu na NB słabo ostatnio,

@marsie & @Panowie 
A propos sportu - 
dzisiaj odkryłam pewien niezbyt znany wiersz:
"Ostatnio oddawałem się myśli przemożnej.
Jak polepszyć kondycję polskiej piłki nożnej
Wielka się na ten temat przetacza dyskusja.
Wtrącić swoje trzy grosze czuję przeto mus ja
Otóż, Szanowni Państwo, krótka jest rozmowa:
Futbol w Polsce należy zdelegalizować.
Z dnia na dzień, metodycznie, ostro, drobiazgowo
Piki nożnej zabronić pod karą surową.
A wtedy zobaczycie, Panowie i Panie,
Co się w Polsce natychmiast z piłką nożną stanie.
Otóż na skutek owych radykalnych przemian
Pika nożna in gremio zejdzie do podziemia.
A wtedy zobaczycie, jak piłkarz się stara,
Kiedy za to co robi, zagraża mu kara,
A wtedy zobaczycie, jak Polak się kiwa,
Gdy nagle konspiracja wciągnie go prawdziwa
I jakie z piłką w Polsce będą czynić cuda
Konspiracyjny Lato i podziemny Smuda.
I nagle, choć w tej mierze działo dotąd źle się.
Poziom futbolu w Polsce bardzo się podniesie,
I będzie ciągle wzrastał co racja, to racja,
Tak wspaniale na futbol wpłynie konspiracja,
Bo Polak wolny nie zna mądrych działań trudu,
Lecz gdy jest konspiracji-dokonuje cudu.
A dalej wszystko będzie toczyć się zwyczajnie,
W dwa tysiące dwunastym piłkę się odtajni
I wskutek tych najnowszych radykalnych przemian
Nasze orty bojowe wychyną z pod ziemia
I kiedy przebrzmi hymnu dumne dylu-dylu,
Dalej będą przegrywać. Ale w jakim stylu!". 
W SPRAWIE PIŁKI NOŻNEJ Wojciech Młynarski 2010
Ijontichy

Ijontichy

23.06.2024 07:36

1.Waloigórski na propozycję "wystawcie sobie waszmościowie" odpowiedzial,dziekujemy ale myśmy sobie już wystawiali.
2.A'propos Młynarskiego...Rzymianie uważali,że de mortuis nihil nisi bene...wiec poszukaj sobie w sieci co teraz wiadomo o komunistycznym sługusie...i sprzedawczyku.
Kiedyś cesarzowi Tyberiuszowi doniesiono,że pewien senator,którego nienawidził Cesarz odszedł...bez pytania...
Cesarz chodząc szybkim krokiem po pałacu powiedzial: Powiadacie,że tylko dobrze?! NO TO DOBRZE,ŻE UMARŁ!!
3.Dywagacje egzystencjalne na tym portalu: 
Wilk miał zgryoztę,bo nie wiedział,czy poderwać Czerwonego Kapturka,czy iść do łóżka z Bacią....(za W. Łysiakiem) 
Szalonych wakacji!!!
Edeldreda z Ely

Edeldreda z Ely

23.06.2024 14:58

Dodane przez Ijontichy w odpowiedzi na 1.Waloigórski na propozycję

@Ijon
Dzieki za życzenia, ale pozwól, że będę szaleć jak najmniej :-) 
"Wystawić sobie" zapożyczyłam  od Przybory i Wasowskiego :-)
Pomyłuj się nad Młynarskim - może już odpokutował? https://plejada.pl/newsy…
Ijontichy

Ijontichy

23.06.2024 18:29

Dodane przez Edeldreda z Ely w odpowiedzi na @Ijon

Plejada i Onet!!?? To raczej Ty pomyłuj z takimi 'ałtorytetami"...
Edeldreda z Ely

Edeldreda z Ely

23.06.2024 22:12

Dodane przez Ijontichy w odpowiedzi na Plejada i Onet!!?? To raczej

@Ijon 
Pomyłuję :) Zauważ jednak, proszę, że powołuję się na owo źródło nie po to, by rozstrzygnęło ono kwestie moralności, jeno, by poszerzyć pulę prawdopodobnych czy też tylko możliwych wiadomości o rzeczonej postaci.

Stronicowanie

  • Wszyscy 1
  • Wszyscy 2
  • Wszyscy 3
  • Następna strona
  • Ostatnia strona
Edeldreda z Ely
Zawód:
[email protected]

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 69
Liczba wyświetleń: 314,713
Liczba komentarzy: 2,137

Ostatnie wpisy blogera

  • O nadziei na lepsze jutro, zaciskaniu pasa i światach rozbrojonych z maczug, czyli... Pierwsza rocznica śmierci Tadeusza Buraczewskiego
  • Pod prąd ze Stanisławem Remuszko
  • Humbug

Moje ostatnie komentarze

  • "There is so much beauty in the world"... 
  • Nieprawdopodobne widoki...
  • To ja wrzucę tu coś o wpływowych mężczyznach. Temat mało niedzielny, ale zapoznać się warto: https://youtu.be/1wc4Aca…

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • Coś na deszczowy poniedziałek (+ wtorkowy suplement)
  • Life 3.0
  • Rozum i wola

Ostatnio komentowane

  • u2, Pirat nad Piratami, nadal Piraci na Naszych Blogach! Pamięci Pirata Tadeusza Buraczewskiego! https://www.youtube.com/watch?v=OjY3nfvkJ0Y
  • NASZ_HENRY, ,.,.,..... @EzE... powtórzę tutaj komentarz żeby nie zginął w lochu 😉 Link przydatny będzie, nie tylko dla Ciebie, tak mniemam. https://dakowski.pl/wp-c… Błądzą gwiazdy i ludzie a prawda leży w 2D…
  • Jan1797, I pięknie. Jak porcelana prawdziwa:)Dzięki 

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności