Czego nas uczy Artur Schopenhauer dzisiaj?

Schopenhauer uczy nas dzisiaj, że:

  • Bóg istnieje
  • Dobro i zło to realne byty, wpływy, siły oddziaływujące na rzeczywistość i przejawiające się w niej, przez nas.

 
Te dwa wnioski możemy zobaczyć dzisiaj, bo wtedy, gdy Schopenhauer pisał, to uważał swój przekaz z ateistyczny, uważał mylnie, choć starał się uczciwie.

Artur Schopenhauer urodził się w Gdańsku. Miał bardzo bogatego ojca, który zmarł, gdy Artur miał 20 lat i obdarzył przez to syna majątkiem i niezależnością finansową. Schopenhauer został filozofem, profesorem filozofii, najpierw w Berlinie, potem we Frankfurcie nad Menem, gdzie z okien mógł widzieć przepływającą rzekę.

Oświecenie kontra współczesność.

Przy zetknięciu z Schopenhauerem czy dowolnym z filozofów owego czasu wieku XVIII i XIX uderzać dzisiaj musi szereg obserwacji:

  • każdy z nich n a p r a w d ę  chciał wyjaśnić naturę świata i rzeczywistości,
  • każdy był przekonany, że m o ż e  to uczynić i jemu się właśnie udało,
  • każdy uważał, że to w a ż n e, każdy z tworzących wyjaśnienia świata filozofów i duża część populacji.

To wszystko są owoce oświecenia, epoki, prądu, nastawienia, wg. którego świat jest poznawalny i wyjaśnialny za pomocą rozumu ludzkiego. Każdy człowiek może ów świat poznać i zrozumieć, trzeba tylko umożliwić mu edukację i potrzebny jest jego wysiłek.  Zupełnie inaczej jest dzisiaj, w epoce hamburgera, netflixu i masowych mediów, w epoce “po oświeceniu”, w post-oświeceniu, inaczej mówiąc w post-modernizmie. Początek XX wieku przeorał nadzieje oświeceniowe, dowiódł, że wielkie idee kończą się choć niekoniecznie materializują, milionami trupów. Człowiek po tych wojnach, po prostu chciał żyć. Chciał kochać. Chciał chodzić. Chciał małej, normalnej, doświadczalnej codzienności, gdzie nie byłoby może rozumienia całej rzeczywistości, ale byłoby trochę człowieczeństwa, bezpośredniego odczucia wspólnoty, ulgi, zabawy, wolności do tego właśnie.

Dlatego dzisiaj nie ma filozofów, jacy byli dawniej. Bo to jest – nie ważne. Bo ważne są odsetki od kredytu, ważna jest możliwość wybuchu wojny lub pandemii. Ważne jest zatrudnienie i rozrywka. To, jaka jest natura i istota rzeczywistości, jest dzisiaj dla wszystkich doskonale nie ważne. Ważne, żeby znośnie lub dobrze funkcjonować.

Dawniej każdy dochodził prawdy samemu i uczciwie, niezależnie od wyników tego dochodzenia. Współcześnie nikt, żadnej prawdy nie dochodzi, niektórzy odgrzewają stare kotlety w postaci poglądów tych dawnych myślicieli, a większość bez najmniejszych oporów uczciwość sprzedaje za karierę i pozycję, nie mówiąc niczego “od siebie”, tylko powtarzając chwilowo korzystne materialnie i społecznie, dostarczane powszechnie poglądy. Tak jak bogiem oświecenia był rozum i odkrywanie za jego pomocą rzeczywistości, tak bogiem współczesności jest korzyść własna. Nic dziwnego, że występują różnice w postawach.

Przesłanie Schopenhauera

Zdaniem Schopenhauera świat to “wola i przedstawienie”.

Nie postrzegamy świata – to stwierdził Kant. Postrzegamy “fenomeny” czy inaczej “obrazy”, jakie powstają w naszym umyśle w kontakcie z rzeczywistością. One są dla nas światem, ale one nie są światem. Obiektywnie nie istnieje kolor czerwony, on istnieje w umyśle, w świadomości człowieka.

Schopenhauer poszedł dalej i stwierdził, że samo istnienie rzeczywistości jest subiektywne, świat to “przedstawienie”, “obrazy” jakie wytwarza ludzki umysł. Dlaczego je wytwarza? Dlaczego niezróżnicowaną, niepoznawalną rzeczywistość, poznajemy jako zróżnicowany świat? Bo pcha nas do tego jakaś siła. Siła która powoduje wszystko. Popycha rośliny do zapuszczania korzeni i wzrostu, zwierzęta do zjadania roślin, inne do zjadania zwierząt, ta sama siła wymusza na ludziach poznawanie świata jako różnorodności i wymusza na nich rozmaite działania, które w istocie są egoistyczne, w efekcie bezcelowe, bo życie ludzkie się kończy, w skutkach krzywdzące z reguły dla innych.

Wnioski z Schopenhauera dzisiaj

Należy się zgodzić ze wspomnianym filozofem, że to, czym człowiek dysponuje, to “przedstawienie” rzeczywistości, pewien jej “obraz”, obraz subiektywny, powstający w umyśle. Jednak wypada uzupełnić to stwierdzenie o kluczowe uwagi, wnioski.

Rzeczywistość istnieje obiektywnie

Z tego, że jedyne czym dysponujemy to “przedstawienie się” lub “obraz” obiektów rzeczywistości, nie znaczy, że owe obiekty nie istnieją obiektywnie. Widząc w zniekształcającym lustrze możemy widzieć przedmiot w sposób “dziwny”, ale to nie znaczy, że ten przedmiot nie istnieje. Rzeczywistość i jej przedmioty istnieje obiektywnie, w tym sensie, że bez udziału naszej świadomości mogą one wchodzić w interakcje z innymi przedmiotami, w tym z nami samymi. Brak w naszym umyśle obrazu otwartej studzienki kanalizacyjnej przed nami, nie zmieni skutków naszego postawienia nogi nad nią.

Przedstawienia rzeczywistości nie pochodzą od nas

W słynnym dziele Thomasa Nigela “What Is It Like to Be a Bat?”, zamieszczony jest wywód (dowód), że nie możemy sobie wyobrazić, nawet przy najlepszych chęciach i wysiłkach, jak to jest być nietoperzem. Nie możemy, bo nie mamy zmysłu echolokacji. Ale jest coś znacznie ważniejszego. Nie mamy w sobie “przedstawień” mogących obrazować efekty tego zmysłu. Dzieli nas od nietoperza nie tylko budowa fizyczna, dzieli nas od niego posiadane “obrazowanie” świata. Możemy bowiem przechowywać w świadomości dwa rodzaje informacji, informację jako dane oraz informację jako właśnie “przedstawienie”. W pierwszym przypadku wiemy np., że to, co poznajemy to fala elektromagnetyczna o długości 700 nm. To informacja jako dane. W drugim przypadku “widzimy” kolor czerwony! Czy to “to samo”, co uprzednio wspomniana informacja o tym, że to fala elektromagnetyczna o określonej długości? Nie – to nie to samo. My kolor czerwony “czujemy”. On “jest” w nas, dla nas dostępny. Tak samo jak kolor różowy, ale tym razem nie istnieje taka fala elektromagnetyczna, której długość odpowiadałaby temu kolorowi, a jednak kolor różowy najoczywiściej “widzimy” i on “jest” w naszej świadomości w naszym poznaniu.

Nie wiemy dlaczego widzimy “drzewo” jako drzewo i wszystko inne tak, jak to właśnie widzimy. Nie wiemy skąd się biorą te “przedstawienia” rzeczywistości. Nie wynikają one bezpośrednio ani z otoczenia, ani z elektrycznych impulsów płynących neuronami. Możemy przecież je sobie “wyobrazić”. Możemy widzieć, za pomocą języka, zamiast oczu, łącząc docierające do nas impulsy elektryczne z tego narządu, z nieznanym nam mechanizmem przetwarzania ich na obraz postrzeganego świata. Jeśli obrotowi głowy i temu co przed nią, będą towarzyszyć impulsy z języka odzwierciedlające to, co przed nami, to człowiek poprzez ten język, zobaczy to, co jest przed nim. Świat, w jakim żyjemy w naszej świadomości, jest z jednej strony warunkowany rzeczywistością, potem naszymi zmysłami, ale następnie, “przedstawieniami”, które wskazywał Schopenhauer, które mamy, które “odczuwamy”, bo jakoś “odczuwamy” kolor, wiemy, znamy, czerwoność, różowość. Nie wiemy skąd. Te “przedstawienia” są nam “dane”, są nam dostępne. Skąd? Kto lub co je tworzy czy udostępnia?

Ludzie z zachowaniem różnic i wyjątków, generalnie mają dostępne takie same “wyobrażenia”, “przedstawienia”. Dlaczego? Dlaczego każdy nie ma innego? Dlaczego postrzegamy kolory (pomińmy tu wady wzroku)? Przecież ktoś mógłby kolory postrzegać, a inny wcale nie albo postrzegać inne aspekty, “przedstawienia” fal elektromagnetycznych, niż dane ludziom kolory. Wygląda tak, jakbyśmy wszyscy byli podłączeni do tego samego “źródła” “przedstawień”. Jakbyśmy oglądali rzeczywistość przez te same, dawane nam okulary.

Wskutek danych nam “przedstawień”, my rzeczywistość odczuwamy, a nie tylko posiadamy o niej informacje. Owo “odczuwanie rzeczywistości”, czyli postrzegania świata, jest procesem o niewyjaśnionej naturze i przyczynie, procesem powszechnym, dotyczącym wszystkich ludzi jako ludzi.

Postrzeganie jako tworzenie istnienia

Idea Schopenhauera była taka, że wszystko istnieje tylko pozornie, fikcyjnie i bierze się z tego, że ktoś to postrzega, sobie wyobraża. Zatem postrzeganie powoduje “istnienie”, choć owo istnienie w efekcie Schopen Hauer (zażartujmy) uważał za nierzeczywiste.

Czy postrzeganie powoduje istnienie? Współczesna nauka odpowiada twierdząco, na poziomie tzw. zdarzeń i cząstek elementarnych. To znaczy, że elektron jeśli nie jest obserwowany, postrzegany, istnieje – potencjalnie, a nie faktycznie. Jest nie cząstką o określonym położeniu, rozmiarze, prędkości, ale jest falą prawdopodobieństwa istnienia, która jako istnienie się zmaterializuje, jeśli elektron zechcemy “zobaczyć”. Postrzegając elementy świata, wchodzimy z nimi w interakcję i w efekcie współkształtujemy je.

To nie działa w skali makro, w skali pociągu, fotela, itd. Ale czy możemy całkowicie wykluczyć nasz wpływ na rzeczywistość, poprzez  s p o s ó b   w jaki patrzymy, a jaki ją postrzegamy? Z pewnością ów “sposób” postrzegania wpływa na ludzi wokół nas, a nawet czasem na istoty żywe. Kwiaty ponoć źle rosną w domu, gdzie kwas i ciemne emocje nieustannie.

Nie sposób nie przywołać tu podstawowego postulatu dziecka, które raz po raz dopominać się będzie od rodzica lub opiekuna: “Ale zobacz! Jak skaczę, mieszam, robię itd,”.  Nie sposób uciec od tej wielkiej potrzeby ludzi, aby być, aby zostać DOSTRZEŻONYM. Dostrzeżonym w sensie wielości takich dostrzeżeń i w sensie głębi takiego dostrzegania. Tak jakbyśmy, tak jak dzieci, wiedzieli, że żeby istnieć, to trzeba być postrzeganym, dostrzeganym. Stąd może idea ze świata religii, że Bóg nie tyle świat stworzył, co go postrzega, w każdym elemencie, w każdym momencie. Istnienie rzeczywistości jest więc efektem postrzegania jej przez to, co jest poza nią, przed nią, jest przedrzeczywistością, jest Bogiem.

Wola rządząca światem

Schopenhauer był pesymistą, negatywistą, deterministą z domieszką buddyzmu. Uważał, że wszystkim kieruje jakaś siła, która wszystko popycha do takich, a nie innych, działań. Te działania postrzegał jako złe, jako żerowanie jednych fenomenów (roślin, zwierząt, ludzi) na innych. Świat jest zły z natury rzeczy i inny nie będzie. To naturalne, że jedne byty żyją kosztem drugich i inaczej być nie może. Jedyne co można, to starać się z tego świata uciec, poprzez sztukę, kontemplację, oderwanie się od pchającej nas do działania, ślepej, nierozumnej siły, którą nazywał wolą.
I tu wypada Schopenhauerowi przyznać rację. Każda żywa komórka, oddala się od tego, co jej szkodzi i dąży do tego, co sprzyja jej przeżyciu. Każda roślina realizuje takie procesy i działania, które prowadzą do przetrwania jej i gatunku z jakiego pochodzi. Każde zwierzę ma “wbudowany” zbiór instynktów, które popychają je do działania. Jednak w przypadku człowieka pojawia się coś jeszcze. Wg Jean Paula Sartra istnieją dwa rodzaje bytów, byty “w sobie” i byty “dla siebie”. Te pierwsze są, jakie są i działają zgodnie z tym jakie są. Nie są wolne. Człowiek jest bytem “dla siebie”, to znaczy zdolnym do zmiany siebie samego, to znaczy jest wolny, a nie zdeterminowany jak pozostała przyroda. Pies nie może nie być psem, ale człowiek, może przestać być człowiekiem.

Słusznie więc Schopenhauer zauważa istnienie impulsów, czasem skomplikowanych strategii zachowań, wymuszających na elementach rzeczywistości pewne działania, głównie prowadzące do ich lub ich gatunku przetrwania. Błędnie nie widzi sensu tych impulsów i pewnej racjonalności i celowości siły, która je tworzy i wpisuje lub udostępnia – tu głównie organizmom żywym.

Wola Schopenhauera istnieje. Ale jest to wola stwórcza. Z rzeczywistości nieożywionej tworzy cząstki, gwiazdy, planety, pierwiastki, związki chemiczne. Tworzy, następnie różnicuje i rozwija rzeczywistość ożywioną. Bo “na początku” na Ziemi była tylko zupa pierwotnych komórek, który żyły, żeby żyć. Poprzez proces nieskończonej ilości przemian, te komórki, sinice, wytworzyły na Ziemi cały tlen zawarty w jej atmosferze. Doszło do symbiozy wzajemnej komórek, a więc pojawienia się mitochondriów. Pojawiły się organizmy wykorzystujące do życia tlen. Powstawały nowe, coraz to bardziej rozwinięte i wyspecjalizowane gatunki. Powietrze wypełniły najpierw latające gady, potem ptaki. W wodzie od dawna, była masa życia, która wyszła na ląd. W końcu pojawił się świadomy tego wszystkiego i samego siebie – człowiek, który 20 tysięcy lat temu, zaczął na ścianach jaskini w Lascaux malować świat.

Twierdzić, że ta siła czy wola, która steruje wszystkim, nie ma celu, że działa opacznie, to wyprzeć się rozumu i logiki wbrew jasnemu świadectwu zmysłów i wiedzy. Nie. Ta siła istnieje, powoduje wszystkim i najwyraźniej dąży. Dąży to tworzenia rzeczywistości, potem życia, potem człowieka, któremu wydaje się dawać i wolność i zdolność współtworzenia dalszej rzeczywistości. Zawsze dążyła do stworzenia – Ciebie. Jaka jest twój cel i twoja rola “do odegrania” w życiu, to już następne pytanie. Ważne, że jesteś. Istniejesz. Stałeś się, w finale niepoliczalnej ilości niemożliwych do opisania oddziaływań owej “woli”, siły.

Dobro i zło

I nie ma racji Schopenhauer postrzegając działania pod wpływem tej siły jako złe. Zwierzęta nie są złe, nawet jeśli polują i pożerają siebie nawzajem. Działają zgodnie z “instynktem”, więc nie można przyporządkować im kategorii “złe”, gdy wilk zabija jelenia, lew antylopę, czy wąż dusi swoją ofiarę. One to robią, aby przetrwać i nie mają żadnego innego wyjścia, ani wyboru. Z ludźmi jest inna sprawa. Człowiek może przekraczać własne naturalne mechanizmy i tworzyć nowe. Człowiek może z tego powodu być zły. Może być też zły z tego powodu, że nie ma ograniczeń jak zwierzęta, co do tego, ile chce. Najedzony lew nie pójdzie zabić następnego zwierzęcia nawet jeśli ma okazję. To bez sensu. Nie zje więcej, a straci energię. Człowiek, zawsze może chcieć więcej. To fundamentalna różnica, stwarzająca możliwość zaistnienia egoizmu.

Ludzie potrafią krzywdzić dla satysfakcji z samego krzywdzenia. Zabijać dla przyjemności zabijania. Dominować innych dla odczucia dominacji. Unicestwiać wszystko dla dziwacznej, przerażającej, ale faktycznej, przyjemności z niszczenia i unicestwiania. Sąd się biorą – można by powiedzieć – chore przyjemności? Skąd takie tendencje? Ale nie wiemy też skąd się biorą tendencje do tworzenia sztuki, do aktów miłosierdzia i miłości, do szukania prawdy. “Światło w ciemności świeci i ciemność go nie ogarnęła” opisuje rzeczywistość język religii.

Religijne konsekwencje ateizmu Schopenhauera

Być może jesteśmy “podłączeni”. Podłączeni do “przestrzeni” poza, skąd mamy nasze “odczucia i przedstawienia” świata, skąd przychodzą do nas impulsy i tendencje. Wzorce zachowań i ról. Skąd bierze się to, co nazywamy “dobro” i “zło”, z czym w jakiś sposób możemy się mieszać, przenikać, wchodzić w interferencje. Jakby w rzece tej szopenhauerowskiej woli tworzącej życie, był jakiś wściekły nurt, owo życie starający się niszczyć, umniejszać, degenerować. Jakby istniały “pierwiastki zła na wyżynach niebieskich”.

Artur Schopenhauer był ateistą. Ale jego spostrzeżenia dzisiaj prowadzą do konkluzji silnie teistycznych. Przedstawienia jakie się pojawiają w naszej świadomości wydają się mieć pochodzenie spoza naszej rzeczywistości. Wola tak opisywana przez niego, ma wyraźny cel i jest to cel twórczy i stwórczy, a skoro tak, owa wola jest racjonalna i ma intencje, a stąd już krok do osobowego Boga. Tak, na świecie dominuje zło i ludzie są często, może w większości źli. Ale istnieje też, w sumie w niezrozumiały sposób, dobro i są ludzi i zachowania to dobro przenoszące w naszą ludzką rzeczywistość. Ostatecznie nie jesteśmy zdeterminowanymi marionetkami woli, których jedynym zadaniem jest uciec z tego bezsensownego życia poprzez kontemplację lub umartwianie się, ale jesteśmy wolnymi ludźmi, którzy mogą wybrać, a to znaczy mogą przekroczyć samych siebie i współtworzyć lub współniszczyć. A nie jedynie konsumować w kurczowym przywarciu do swojej małej codzienności, której finisz będzie na cmentarzu,w  urnie, trumnie lub gdziekolwiek indziej.
 
Omówieniea Schopenhauera {TUTAJ} i {TUTAJ}



Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika NASZ_HENRY

28-05-2024 [10:46] - NASZ_HENRY | Link:

 

Jego filozofia  nigdy nie przyniosła dużego zysku, ale bardzo wiele mi zaoszczędziła 🌼 

 
 

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

28-05-2024 [15:48] - Imć Waszeć | Link:

Nie wiem czy ktoś załapał ten żart ;)
Z niemieckiego słowo "Haúer" jest tłumaczone przez Google Translator jako "tusker", zaś na Polski jako "Tusk". Z kolei "Schopen" to "shoppe/sklep" (staroangielskie określenie "Ye'olde'shoppe"), ale w czeskim oznacza "zdolny do". W niderlandzkim "schoppen" to "kopnąć" np. kogoś. No ale już wystarczy tych podpowiedzi :]
Skoro już o tych subtelnościach językowych, to "bat" można w języku angielskim tłumaczyć też jako "kij".
Ponieważ artykuł odnosi się do zalinkowanego poprzednio filmu, to nadmienię tylko, że ten prowadzący wykład to z gestykulacji i artykulacji wykapany młody Ulrich Schrade. Przynajmniej ja tak go zapamiętałem. Kto zaliczał w poprzednim stuleciu filozofię na PW, ten wie zapewne o kogo chodzi.
https://en.wikipedia.org/wiki/...
https://pl.wikipedia.org/wiki/...

PS: Spróbuję utrzymać tempo i jeszcze poszerzyć granice wyobrażeń o naszym świecie: https://www.youtube.com/watch?...
https://en.wikipedia.org/wiki/...