Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

O wolności prasy

Coryllus, 16.04.2012
Co to znaczy wolna prasa? Celowo piszę prasa, a nie media, choć może powinienem dodać jeszcze do prasy portale internetowe, bo czasy się zmieniły i gazet papierowych ma być podobno coraz mniej. Otóż o wolnej prasie możemy mówić w takiej sytuacji, kiedy przypadkowy autor z ulicy może wejść do redakcji i zaproponować redaktorowi działu jakieś swoje teksty. Tenże zaś redaktor po namyśle może się zgodzić na to i autor zarobi sobie trochę grosza. Zważywszy na ilość tytułów wychodzących w Polsce, nawet biorąc pod uwagę podziały polityczne, sprawny autor mógłby teoretycznie utrzymywać się z samego pisania. I ja to właśnie robiłem przez bardzo długi czas, zanim zacząłem sprzedawać książki. Tak po prostu. Najpierw chodziłem do redakcji osobiście, potem wysyłałem tam teksty. I nigdy, z wyjątkiem działu miejskiego GW, nie spotkałem się z odmową druku, czy jakimś ostentacyjnym szyderstwem. Po prostu kawałki te były kupowane, płacono za nie marnie, ale ja produkowałem tego tyle, że spokojnie mogłem kontynuować budowę domu i przy pracującej żonie starczało na życie.
O ile jednak w połowie lat dziewięćdziesiątych, kiedy zaczynałem, można było wejść do redakcji i zaproponować właściwie każdy temat, o tyle później dla autora z ulicy pozostawały już tylko działy rozrywkowe, jakieś tak zwane michałki. Ja się wcale nie wyrywałem do wielkiej publicystyki, przeciwnie, widząc co się w tych działach opinii dzieje, trzymałem się zawsze bardzo daleko od nich. Dopóki nie zacząłem prowadzić bloga. Dlaczego? Otóż dlatego, że działy polityczne, gospodarcze, działy opinii i kultury najwcześniej stały się domeną kilku jedynie osób, które na zawołanie zabierały głos w każdej właściwie sprawie. Tak w gazowni, jak i na prawicy wytworzył się specyficzny typ publicysty, który zna się na wszystkim i o wszystkim powie, mniej lub bardziej głupio, ale chodzi o to, że to właśnie ten, a nie ktoś inny ma mówić. Inni mają słuchać. I pamiętam jak przekonywałem kolegów, że Zaremba nie ma w istocie nic do powiedzenia, ale mi nie wierzono. I pamiętam jak szydziłem z Ziemkiewicza, ale wyśmiewano mnie i mówiono, że to wielki pisarz. A dodatek „Europa Idei” jeśli trafił w moje ręce natychmiast wędrował do kominka, taki był świetny i publicystycznie doskonały. Pamiętam również jak robiłem wywiad z Wildsteinem dla pewnej lokalnej gazety i zdziwiłem się, że Wildstein jest po prostu miłym i ciepłym człowiekiem, a nie jakimś krwiożerczym, politycznym zwierzęciem. Wszyscy ci ludzie, o których tu napisałem byli dla wielu z nas i dla wielu z nas są nadal gwarantem wolności mediów. Jest to czysty absurd. Oni sami już od dawna zapomnieli co to jest wolność mediów. Ich kariera nabrała rozpędu w czasie kiedy powstawał dziennik „Życie” pod kierownictwem Wołka i toczy się nie przerwanie ruchem jednostajnym, zmierzając właściwie nie wiadomo gdzie. To nie ma nic wspólnego z wolnością, a bardzo wiele z obłędem. Przypomina w dodatku sytuację w tak zwanych pismach kobiecych, w których pracowałem przez jakiś czas. Oto kiedy Niemcy zakładali te swoje wydawnictwa na początku lat dziewięćdziesiątych zatrudniali tam różne panie w wieku raczej nie przekraczającym trzydziestki. Panie owe, a potem coraz częściej również panowie uczynili z tych redakcji swoje prywatne folwarki i trzeba było bardzo mocnych nieraz narzędzi, żeby jedną z drugą ze stołka w takim pisemku wysadzić. Budżety jakie się tam przewalały były nieliche, a ciągła ekspansja i produkcja nowych tytułów dawała możliwość dodatkowych zarobków. Tak to już bowiem jest, że kiedy ktoś robi jedną gazetę do południa, to po południu może napisać drugą i wziąć za to dodatkowy pieniądz. Więcej – ktoś taki może obłożyć swoich pracowników w ramach godzin przewidzianych umową o prace obowiązkiem pisania dla tej nowo powstającej gazety i wziąć pieniądze za nich. Nic im oczywiście o tych pieniądzach nie mówiąc. To są w takich miejscach praktyki nagminne. Praca w wydawnictwach kobiecych była więc dla pewnej grupy osób niesłychanie ciekawa i frapująca, a osoby te usprawiedliwiały swoją życiową postawę i coraz większą łapczywość misją. Misja dotyczyła tego czego zwykle dotyczą misje, czyli oświecania ludzi niewiele ze świata rozumiejących. W miarę jak młode panie redaktorki się starzały wzrastało w nich poczucie misji, które u pewnych osób zamieniło się w fanatyzm. Koniec tych praktyk był zgoła fantastyczny, bo w wielu wypadkach niemiecki wydawca orientował się, że pani lub pan w wieku nazwijmy to niewczesnym, nijak nie może firmować pisma dla młodych dziewczyn. Niemcy jak wiadomo nie mają skrupułów i wywalają na bruk bez gadania. Kończyło się to wszystko zwykle jakimiś procesami o urażoną dumę, jakimiś histeriami i łzami.  Nie zawsze jednak bo od czego mamy chirurgów plastycznych. Wiele pań, już w bardzo wczesnym okresie zaczęło poprawiać sobie to i owo, a w miarę jak ich zarobki rosły one stawały się coraz młodsze i oddalały od siebie widmo zwolnienia. Oczywiście były takie osoby, które skąpiły na chirurga i ich los był nie do pozazdroszczenia. Większość jednak zorientowała się o co chodzi i widzę je do dziś na wewnętrznej stronie okładki rozmaitych pisemek.
Z tym parciem na chirurga wiązało się również to, że w pismach kobiecych nie dawało się nijak zarobić ani grosza nie mając mocnego polecenia. Nie było miejsca dla autorów z ulicy po prostu. No, bo jeśli trzeba sobie powiększać cycki, bo Niemiec z pracy wyrzucić może, to przecież nie można dopuścić do tego, by szpalty wypełniały teksty jakichś przypadkowych osób. Pisma kobiece zaczęły więc przypominać getta dla osób dotkniętych natręctwem polegającym na konieczności poprawiania swojego wyglądu. I tym są do dzisiaj.
Dla autorów swobodnych, pozostawało coraz mniej miejsca. Ja pisałem na przykład dla takich periodyków jak „Charaktery” oraz rozmaite wydawnictwa ezoteryczne. Było z tym trochę śmiechu, kiedyś opowiem. Płacili nieźle. Produkowałem także różne rzeczy dla działów turystycznych, głównie z terenu Polski. Ostatni taki tekst napisałem dla dodatku turystycznego do „Rzeczpospolitej”, a potem przerzuciłem się na portale internetowe i wiodło mi się nieźle, póki nie okazało się, że publicystyka sieciowa jest tak samo ograniczana jak ta kobieca, no i ta poważna zwana czasem nie wiadomo dlaczego „normalną”. Okazało się, że miejsca jest coraz mniej, a tekst wszędzie są o tym samym i dotyczą tych samych nieustająco kwestii, czyli pijaństwa Polaków, seksu Polaków, który jest do niczego, przeniewierstw Kościoła i jego sług oraz kosmitów lądujących w różnych nieprawdopodobnych miejscach i uciekających z nich zanim zdąży zbliżyć się redaktor z mikrofonem.
Pamiętam dobrze Rybitzkiego kiedy pracował w Pardonie, który jak wieść niesie zamknięto na prośbę Igora Janke. Pamiętam różne inne inicjatywy, które znikały, bo rozwijała się publicystyka blogerska, w której prym wiedli ci właśnie, co to znaliśmy ich z „naszych” gazet i „naszych” programów telewizyjnych. I dalej tak jest. Więcej - rzecz jest rozwojowa - bo oto powstają kolejne „nasze” pisma, w dodatku historyczne i będzie jeszcze lepiej. Pisma te powstają na takiej samej zasadzie jak nowe projekty w wydawnictwach niemieckich. To znaczy piszą tam ciągle ci sami ludzie, tak jak w blogosferze, jak w Rzeczpospolitej, ci sami których widać w „naszej” telewizji i słuchać w „naszym” radio. Niektórzy z nich wykładają także w „naszych” uczelniach. I wszędzie tam gdzie są powiększa się obszar wolności słowa i swobody przekazu. Oni są tego gwarantem. Mają ci ludzie pewien komfort, którego nie miały dziewczyny do Bauera, z Axel Springer i Gruner und Jahr. Nie muszą powiększać sobie cycków, wygładzać zmarszczek ani likwidować celulitu. Przeciwnie – im więcej zmarszczek i celulitu w ich przypadku tym lepiej. Wyglądają wtedy dostojniej, poważniej i godniej. Jedyne operacje na jakie sobie pozwalają, to te dokonywane za pomocą foto szopa. I tak widoczny na zdjęciu w portalu www.niezlaezna.pl Rafał Ziemkiewicz ma wygląd człowieka, który najpierw upił się do nieprzytomności a potem włożył głowę do ula pełnego pszczół. Sami zobaczcie. Redaktor Sakiewicz zaś w miarę jak się starzeje coraz bardziej przypomina Mieczysława Czechowicza, a jego pogadanki dobranockę zatytułowaną „Miś z okienka”. Z innymi jest podobnie. Najgorsze jest to,  że z tymi młodymi także. Oni, mając po trzydzieści kilka lat, już są mędrcami, już patrzą chmurnie w przyszłość, już mają doświadczenie i wiedzę potrzebną do rozstrzygania największych problemów świata tego. A co będzie później. Szkoda gadać. Pewnie jakiś rodzaj beatyfikacji, bo inaczej tego nie widzę. Może się jednak zdarzyć, że ktoś się zorientuje i zechce to wszystko przewietrzyć. Co wtedy? Wolę o tym nie myśleć. Oznaczać to będzie bowiem definitywny koniec wolności słowa i wolności prasy, a nam pozostanie już tylko rewolucja i podpalanie redakcji w obronie „naszych”. No chyba, że niezastąpiona gazownia da im jakiś etat i nie pozwoli zginąć z głodu.

Zapraszam wszystkich na stronę www.coryllus.pl, gdzie można kupić książki moje, toyaha, oraz płyty z polską muzyką ludową. Książki można także kupić w księgarni Tarabuk w Warszawie przy Browarnej 6, w sklepie Foto Mag przy stacji metra Stokłosy, w księgarni Karmelitów w Poznaniu przy Działowej 25, oraz w pensjonacie „Magnes” w Szklarskiej Porębie. Są także w Londynie, w polskiej księgarni mieszczącej się w budynku POSK
  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 6079
Coryllus

Coryllus

16.04.2012 14:47

Dodane przez HENRY w odpowiedzi na POMYSŁ - dzisiaj już drugi ;-)

Przeceniasz swojego naczelnego. Podsuwałem mu ten pomysł jesienią w czasie spotkania w Grodzisku Mazowieckim - żeby po prostu wydawać GP w Londynie jako darmówkę. Popatrzył na mniej jak na martwego ptaszka i nic nie powiedział.
Domyślny avatar

HENRY

16.04.2012 14:56

Dodane przez Coryllus w odpowiedzi na Henry

taki On mój naczelny jak Ziemkiewicz Twój. Wydawanie wersji papierowej jest nie ekonomiczne i Sakiewicz miał rację, że nie kupił Twojego pomysłu. Publikacja w Internecie wybranych gotowych materiałów to tylko kwestia tłumaczenia. A prestiż gazety się podwaja i nie tylko ;-)
Coryllus

Coryllus

16.04.2012 16:22

Dodane przez HENRY w odpowiedzi na PO PIERWSZE

To po co wydaje papierową, jak jest nieekonomiczne?
Domyślny avatar

HENRY

16.04.2012 16:52

Dodane przez Coryllus w odpowiedzi na Henry

PO angielsku @Coryllusie, po angielsku nie będzie zbytu ;-)
Coryllus

Coryllus

16.04.2012 17:23

Dodane przez HENRY w odpowiedzi na Polska się sprzedaje a

Ale on to miał wydawać dla Polonii, po polsku.
Domyślny avatar

Student

16.04.2012 13:36

autorom jeszcze w życiu nie spotkałem. Wstyd tylko, że na Niezależnej tak wielu tego chamstwa tu na blogu nawet nie zauważyło. Cham chama chamstwem pogania, warci wszyscy siebie jesteście.
Coryllus

Coryllus

16.04.2012 14:28

Dodane przez Student w odpowiedzi na Tak prymitywnych uwag na temat wyglądu jako argumentu przeciwko

Wszystko przez to, że za krótko żyjesz.
Domyślny avatar

szara_komórka

16.04.2012 13:49

Postawmy pytanie czy z samej swojej natury prasa może być wolna? Odpowiedź moja brzmi- nie. Bo to jest biznes a nie organizacja "caritas". I wcale tak naprawdę "odbiorcom" nie zależy na tym, żeby była wolna. Myślę, że chodzi im o to aby coś ciekawego przeczytać, o czymś ważnym się dowiedzieć i żeby przynajmniej część wiadomości była prawdziwa. Chociaż, przez wtłuczenie do świadomości przeciętnego odbiorcy "prawdy", że "prawda leży pośrodku", warunek prawdziwości przestał mieć dla niego jakieś szczególne znaczenie. Weźmy się za "nadawców-wydawców". Tutaj trzeba ich rozróżnić na tych, którzy trzymają kasę i tych, którzy "zapełniają szpalty". Tym trzymającym kasę, jak w każdym biznesie, zależy aby kasy przybywało, a nie na jakiejś wolności, ta jest przeszkodą. Jak się to robi w porządnym biznesie? Trzeba sobie wychować tzw. "target". A gdzie ten target znaleźć i żeby był duży i dał się najmniejszymi nakładami wychować? No, tak, tak - "ciepło, ciepło". Kto ma to realizować? I teraz przechodzimy do tych, którzy zapełniają szpalty. Czy ktoś taki jak Pan próbujący zmusić przysłowiowy "target" do myślenia jest im potrzebny? No po co? Po co im pchanie się w kłopoty? Na dodatek mają na pęczki takich, którzy skrupułów jakie ma Pan czy Toyah i niektorzy inni nie mają. Pomijając chłam dziennikarstwa, mają też takich, nawet równie zdolnych jak Wy, którym to wszystko o czym Wy piszecie po prostu "wisi", a liczą się dywany, "okienko" i kasa, przecież jeżeli sprowadzili się do wielkiego miasta muszą jakoś spłacić te kredyty, ... itp. I mamy: tańce na głodzie, gwiazdy w kisielu, drzyzgi w maglu i ... wie co jeszcze. I tak się robi "target". Od przedszkola. I na koniec co w takim razie z wolną prasą, (mediami)? Czy nie było jej i nie będzie? Będzie, pojawi się w momencie wielkiego bum, gdy nagle wydawcom i politykom zatrzęsie się grunt pod nogami, a w rezultacie "nadawcy-wydawcy" stracą azymut. Wtedy możecie być im potrzebni. Wtedy będzie "pieredyszka", a później wszystko wróci w utarte ścieżki.
Domyślny avatar

Gostek

16.04.2012 14:10

Dodane przez szara_komórka w odpowiedzi na O wolności prasy

A jak czytam juz po raz n-ty ten TARGET u twego guru, idola i u ciebie, bo nie ma odpowiednika polskiego oczywiście to z głupoty waszej niedobrze mi się robi. Do tego poniżanie kogos za wygląd godne ciebie i twego idola, ciebie, bo nawet nie zauważyłeś tego chamstwa i nie zwróciłeś guru uwagi, że chamieje do reszty. No ale jak ktoś całe zycie sr..ł za stdołą to skąd się ma pewnych rzeczy nauczyć
Coryllus

Coryllus

16.04.2012 14:46

Dodane przez Gostek w odpowiedzi na ALEŻ ODKRYCIA, NOBEL MUROWANY.

Po co tu przyłazić i dziamdziasz? Nie czytaj, będziesz zdrowszy.
Domyślny avatar

szara_komórka

16.04.2012 16:12

Dodane przez Gostek w odpowiedzi na ALEŻ ODKRYCIA, NOBEL MUROWANY.

Ty już wiesz co to - "target", prawda? No dobrze już, dobrze. Waruj. Daj głos.
Coryllus

Coryllus

16.04.2012 14:29

Dodane przez szara_komórka w odpowiedzi na O wolności prasy

Ważna jest też by wiedzieli, która część informacji jest prawdziwa, a która nie:-)
Domyślny avatar

Reytan

16.04.2012 14:24

i informacyjny tekst. Autor moglby pewnie napisac prawdziwa historie prasy po 1989. Ale i to co tutaj czytamy to rewelacja.
Coryllus

Coryllus

16.04.2012 14:44

Dodane przez Reytan w odpowiedzi na Bardzo ciekawy

Całej historii nie mógłbym napisać, ale obszerne fragmenty tak.
Domyślny avatar

ASPAL

16.04.2012 14:53

"Problem" z dziennikarzami jest taki,że prawie każdy z nich ma rodzinę,którą nakarmić trzeba,podatki muszą płacić,gdzieś tam muszą mieszkać,posyłać dzieci do szkoły,tankować autka na stacjach benzynowych albo płacić za bilety komunikacji miejskiej i tak dalej,i tak dalej...Trawą ze skwerku miejskiego rodziny nie nasycisz. Wszystko drożeje,a żyć trzeba.Może mają komfort uprawiając "wolny zawód",a może i nie mają. Możliwe,że kasza z pióra gęściejsza jest niż ta z pracy innej,fizycznej,urzędniczej,być może,że sami miotają się bo "wszystko nie tak miało być",miała być wolność,a jest łańcuch konkretnej redakcji,pisma,szefa,żony szefa,właściciela,udziałowca i Bóg jeden wie co tam jeszcze.Jedni idą z prądem,drudzy pod prąd(ci mają gorzej),ale to już taki zawód,ryzyko wpisane w "działanie na niwie".A czy są wolni? Czy wolność dziennikarska to tylko chimera? I gdzie tu miejsce dla takiego czytelnika jak ja,który chciałby uczciwości,rzetelności,prawdomówności (choćby i prawda bolała)?
Coryllus

Coryllus

16.04.2012 16:21

Dodane przez ASPAL w odpowiedzi na "Problem" z dziennikarzami

Zapewniam cię, że gdybyś próbował negocjować swoją pozycję w jakiejkolwiek redakcji argumentując: bo mam dzieci i kredyt, zabili by cię śmiechem. Daj spokój.
Domyślny avatar

kocilol

16.04.2012 17:30

będę po pana stronie Coryllusie. Poza: "nie<>przerwanie" się z panem zgadzam.
Domyślny avatar

Logan3331

16.04.2012 17:31

A ty znowu o Rafale Ziemkiewiczu ... Wbij sobie w ten twoj glupi i pusty łeb koleżko. ze żeby dorównać Ziemkiewiczowi to trzeba sobą cośreprezentować ! Ponadto trzeba miećwiedze, erudycje i wysokie IQ. Ty żadnej z tych cech nie posoiadasz, wiec nie podskakuj i sie nie nadymaj koleżko !
Coryllus

Coryllus

17.04.2012 00:13

Dodane przez Logan3331 w odpowiedzi na Ja pier...le !

To prawda IQ mam przerażająco niskie.
Domyślny avatar

jaja -cek

16.04.2012 20:23

wszystkim "kowiernym" dziennikarzynom polecam aby codziennie rano (przy goleniu lub makijażu) przed pójściem do "swojej" polskojęzycznej redakcji słuchali piosenkę W.Młynarskiego pt."Tupnął książę" To o was ta piosenka - o "zatwierdzaczach PRZED cenzorem" ps. "kowierny" (dziennikarz klaun) - termin Anny Politkowskiej o dziennikarzynach na usługach władzy, służalczych, bezkrytycznych, entuzjastycznie i z przekonaniem wykonujących zadania bezkrytycznego chwalenia PIRAMIDY WŁADZY a jednocześnie ubolewających nad podłym charakterem opozycji, posługujących się przeciw opozycji "faktami medialnymi" czyli zwykłymi kłamstwami, obelgami a nawet podłą intrygą
Domyślny avatar

TBochwic

17.04.2012 22:29

nadal otwiera się reklama ipada. Ziemkiewicza ani śladu.

Stronicowanie

  • Pierwsza strona
  • Poprzednia strona
  • Wszyscy 1
  • Wszyscy 2

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 820
Liczba wyświetleń: 3,931,822
Liczba komentarzy: 10,268

Ostatnie wpisy blogera

  • Syn pana prefekta dał głos
  • Szlachta i "szlachta"
  • Nasi bohaterowie

Moje ostatnie komentarze

  • wejdziesz na moją stronę. Nie mogę pozwolić na to, żeby mnie gównem obrzucali...przepraszam.
  • Moje komentarze nie były żadnymi prowokacjami, ale odpowiedziami na prowokacje. Niech się pan już tak mocno mną nie martwi, jak będzie pan chciał sobie coś poczytać, zapraszam na stronę www.coryllus.…
  • Tutaj niczego nie uprawiam, bo nie mam żadnej możliwości. Tymi blogami rządzi administracja, autorzy są tylko dodatkiem. A o takich jak ty to w ogóle szkoda mówić.

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • Bezczelność Ziemkiewicza zwala z nóg
  • Czy Łysiak też kochał Monikę Jaruzelską?
  • Nasi bohaterowie

Ostatnio komentowane

  • , Dzień dobry Przeczytałam całość, niby się zgadzam z opinią o niedocenianiu niektórych Twórców, ale jakieś takie poczucie krzywdy we mnie rośnie. I dlatego piszę, by sprostować to, że niby Rapacki w…
  • , Nie zgodzę się z Pana oceną tej książki. Ale mam do tego prawo. Pan również ma prawo do własnej opinii na jej temat. Uderza mnie jednak to że nie prowadzi Pan rzetelnej krytyki ani polemiki z faktami…
  • , Rzeczywiście - tobie odpisywać nie warto. Więc tylko dla ewentualnych innych - Coryllus sam się stąd wynósł, jak obrażony smarkacz. Napisał o tym wyraźnie na blogu, z którego próbował zrobić…

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności