"Wyznaczenie daty przyjęcia przez Polskę nowej waluty niemiecko-unijnej, czyli Euro... bo po co nam waluta narodowa i centralny Narodowy Bank Polski, skoro w niemieckim Frankfurcie nad Menem jest EBC - Europejski Ban Centralny emitujący Euro!"
Jak na razie ten postulat publicznie nie został zgłoszony przez obecny rząd, ale nie ma co się łudzić, że temat ten został porzucony. Jestem bowiem pewien, iż w bardzo niedługim czasie rząd D. Tuska zacznie propagandowo "urabiać" Polaków, aby zmniejszyć ich opór przed wprowadzeniem waluty Euro w Polsce. A frontalny atak na polską złotówkę nastąpi wtedy, gdy "koalicja 13 grudnia" rozpocznie ostateczną wojnę z NBP i jego prezesem prof. Adamem Glapińskim. Będzie to trudne, ale "koalicja 13 grudnia" już pokazała, że prawo i praworządność to dla niej puste słowa!
Trzeba sobie też uzmysłowić, iż konieczność istnienia waluty Euro jest też jednym z postulatów tych, którzy chcą stworzyć z UE jedno scentralizowane Państwo Europa ze stolicami w Berlinie i Brukseli. A niestety obecny rząd jest podnóżkiem elit unijnych i zgodzi się na wszystko, co nakaże mu Berlin, Paryż czy Bruksela z naciskiem oczywiście na Berlin.
Dlatego też już dzisiaj musimy głośno krzyczeć i zawczasu pokazać D. Tuskowi, że jako Polacy nie zgodzimy się na utratę przez Polskę własnej waluty, bo to jest dla nas po prostu skrajnie niekorzystne, zarówno pod względem ekonomiczno-finansowo-gospodarczym, jak i społeczno-politycznym.
O zaletach i wadach posiadania przez państwo własnej waluty napisano dziesiątki artykułów, odbyto wiele konferencji naukowych, uczy się też o tym na uczelniach czy kierunkach ekonomicznych.
Skupiając się na pozytywach posiadania własnej waluty to ogólnie całość dyskusji na ten temat można sprowadzić do kilku podstawowych konstatacji, które stanowią clou korzyści z posiadania własnej waluty [2], [3], [4], [5], [6]. Wskazując zaś pozytywy łatwo zidentyfikować - jako przeciwstawne - wady z braku posiadania krajowej waluty i wprowadzenia w to miejsce np. Euro.
I. PIENIĄDZ: RYS HISTORYCZNY I STAN OBECNY.
Historia pieniądza takiego jak dziś znamy jest bardzo długa i sięga czasów Fenicjan ok. 1000 r. p.n.e.
Jednak handel w Europie kwitł już w neolicie i bardzo długo była to wymiana "towar za towar" (barterowa) a u schyłku tej wymiany pojawiły się pieniądze towarowe i tzw. płacidła, czyli wybrane towary pełniące funkcję środka płatniczego (np. bydło w regionie śródziemnomorskim, konie na stepach Euroazji, zboże na Bliskim Wschodzie, herbata w Azji Południowo-Wschodniej, ziarna kakaowca w Ameryce Środkowej, sól) czy też przedmioty, które jedynie symbolizowały wartość i pozwalały ludziom oszczędzać lub kupić dowolny towar (np. muszle w Chinach, Indiach, Japonii, Afryce, Azji i Oceanii, kamienne toporki w Nowej Gwinei i Europie Środkowej, krążki marmuru na Nowych Hybrydach, agaty na Borneo czy nefryty w Chinach).
Później pojawił się pieniądz kruszcowy, gdzie za określone towary płacono metalami o akceptowanej powszechnie wartości, które bito m.in z żelaza, brązu czy miedzi, by ostatecznie wskazać, że metalami wymiany będą złoto i srebro. I właśnie monety srebrne i złote stały się miernikiem wartości wszelkich dóbr. Bite monety musiały wtedy zawierać określoną ilość srebra a przede wszystkim złota. W tym mniej więcej czasie datuje się też powstawanie nazw walut, które związane były z określonym obszarem ich bicia i uznawania takiej waluty i najczęściej dotyczyły konkretnych miast, regionów i państw. Tak powstały m.in takie waluty jak: polski złoty, czeska korona, niemiecka marka, angielski funt, rosyjski rubel, węgierski forint, etc. Na monetach często bito sylwetki władców (królów), biskupów czy symbole narodowe takie jak godła państwowe.
U dołu: polski grosz z 1539 roku (Zygmunt I Stary - miasto Gdańsk).

Źródło: archiwum wcn.pl.
Bicie cennych monet było kosztowne a do tego transakcje były niewygodne ze względu chociażby na wagę monet. Pojawił się więc pieniądz papierowy, którego pierwowzorem były kwity wydawane przez złotników a oznaczające potwierdzenie zdeponowania u nich złota. Z czasem te kwity oznaczały potwierdzenie coraz mniejszej ilości tego kruszcu przy zachowaniu określonego parytetu złota, co spowodowało rozkwit bankowości, pieniądza dłużonego oraz umożliwiło niemal nieskrępowaną kreację pieniądza przez banki. Ostatecznie zaś banknoty i monety przestały mieć oparcie w dobrach materialnych (jak np. złoto) i tak powstał powszechny dzisiaj pieniądz fiducjarny, którego źródłem wartości jest z reguły dekretowane prawnie monopolu w wykorzystaniu go na danym obszarze jako legalnego środka płatniczego oraz na popycie generowanym przez instytucje państwowe, głównie przez pobór podatków. Wartość pieniądza fiducjarnego opiera się na zaufaniu do emitenta.
Wraz z upływem lat i postępem techniczno-technologicznym pojawiły się: pieniądz bezgotówkowy i elektroniczny. Wyrażają je czeki, weksle, rachunki bankowe i przelewy bankowe oraz karty magnetyczne (karty kredytowe i obciążeniowe są połączone z kontem, z którego jest pokrywane zadłużenie z karty; karty debetowe to karty, z których wypłaty są ograniczone do stanu rachunku). Regulowanie płatności finansowych za pomocą kart magnetycznych może następować wprost z domu, owymi kartami możemy płacić w sklepach, stacjach paliw, a także za pomocą bankomatów możemy wypłacać gotówkę z naszego konta bankowego.
Funkcjonowanie pieniądza fiducjarnego jest jednak uzależnione od systemu bankowego. Płatności elektroniczne nie zawsze funkcjonują, mogą być zablokowane. Przelewy międzybankowe trwają od kilku godzin do kilku dni, podlegają kosztom transakcyjnym (szczególnie przelewy międzynarodowe), kontroli organów państwa. Pieniądz papierowy podlega inflacji, a więc nie jest dobrym środkiem dla tezauryzacji (przechowywania wartości), ponieważ może być dodrukowany przez państwo. W celu wyeliminowania tych wad walut tradycyjnych wynaleziono w 2009 roku pierwszą kryptowalutę Bitcoin, a wkrótce potem kolejne kryptowaluty. Bitcoin jest dobrem rzadkim (nie powstanie nigdy więcej niż 21 milionów jednostek waluty) oraz bardzo szybkim i łatwym do przesłania (transfer możliwy nawet w ciągu 10 minut). Obecnie ta waluta staje się legalnym środkiem płatniczym w wielu krajach.
Obok całego historycznego rozwoju pieniądza od dawna też formułowane są mrzonki o jednej walucie światowej, która stałaby się walutą międzynarodową wypierając tym samym złoto i dolara amerykańskiego jako waluty światowej. Pomysły te są szczególnie forsowane przez elity globalistyczne, które chcą zarządzać światem w ramach Jednego Rządu Światowego (NWO). W latach 40. XX wieku brytyjski ekonomista John Maynard Keynes zachęcał do utworzenia światowego banku centralnego, którego zadaniem byłoby m.in. wypuszczenie jednostki monetarnej o nazwie "bancor". Także administracja prezydenta USA Franklina Roosevelta optowała za jedną walutą, tyle że o nazwie "unitas". Później próbowano stworzyć komunistyczną walutę o nazwie "rubel transferowy", ale od początku ta waluta nie spełniała żadnej funkcji pieniądza międzynarodowego i upadła wraz z rozpadem ZSRR. Dnia 1 stycznia 2002 roku w formie gotówkowej wprowadzono zaś nową walutę Euro w większości krajów UE i części państw będących poza UE. Walutę Euro można uznać jako pierwszą i dla niektórych udaną próbę wprowadzenia wspólnej waluty, która obowiązuje w różnych krajach i stanowi w nich oficjalny środek płatniczy. Niemniej utworzenie jednej waluty światowej cały czas jest forsowane, czego dowodem była propozycja wysunięta w 2009 roku przez prezydenta Kazachstanu Nursułtana Nazarbajewa, który w swojej stolicy Astanie* stwierdził: "Stworzenie światowej waluty powinno znaleźć się na porządku dziennym wszystkich ważniejszych organów politycznych i gospodarczych, szczytów i spotkań, w tym G8 i G20". Propozycję Nazarbajewa poparł m.in. Ronbert Mundell, który w 1999 r. otrzymał Nagrodę Nobla w dziedzinie ekonomii za opracowanie systemu teoretycznego stanowiącego fundament wprowadzenia Euro.
II. KONIECZNOŚĆ POSIADANIA WŁASNEJ WALUTY. POWODY? [7], [8], [9], [10], [11], [12]
Po pierwsze.
Posiadanie własnej waluty jest warunkiem niezależnej państwowości, atrybutem suwerenności. W dzisiejszym świecie suwerenność państwa jest w wielu aspektach ograniczana przez różnego typu uwarunkowania międzynarodowe, w tym unijne, bo do tej UE jednak weszliśmy. Na szczęście są takie obszary, w których nasz kraj wciąż zachowuje swoją suwerenność. Takim obszarem jest polityka pieniężna. Jest to bardzo ważny atut Polski. Z prawem do prowadzenia własnej polityki pieniężnej wiąże się prawo do posiadania własnej waluty narodowej. Co prawda przystępując do UE daliśmy możliwość rezygnacji dla niej z własnej waluty, ale nie został określony żaden termin, kiedy tego dokonamy. I dobrze, bo to możemy przeciągać w nieskończoność a dzisiejszy szef NBP podkreśla, że Polski na razie nie stać na przyjęcie feralnego dla krajów Południa Europy Euro. I oby nas nie było stać do czasu, kiedy ta wspólna europejska waluta upadnie, a tego jestem pewien.
Po drugie.
Własna waluta jest narzędziem zarządzania gospodarką. Manipulując w sensie pozytywnym stopami procentowymi czy też kursem walut oraz kosztami transakcyjnymi istnieje możliwość wpływania na stan i rozwój gospodarki. I jest to wielki atut. Jak wskazują dane od początku funkcjonowania strefy euro kraje dojrzałe posiadające własne waluty narodowe osiągają szybsze tempo rozwoju gospodarczego niż strefa euro ogółem. Co więcej, na poziomie społecznym, czyli odnoszącym się do uwarunkowań na rynku pracy, sytuacja krajów dojrzałych posiadających własne waluty narodowe jest także korzystniejsza. Kraje te charakteryzują się niższym poziomem stopy bezrobocia niż strefa euro. Dotychczasowe doświadczenie pokazuje więc, że możliwe jest osiągnięcie sukcesu gospodarczego, doprowadzenie do szybkiego poziomu wzrostu gospodarczego i dobrej sytuacji na rynku pracy bez likwidacji waluty narodowej. Także wiele krajów o nieco niższym poziomie wzrostu gospodarczego albo nawet krajów jeszcze biedniejszych zachowało swoją walutę narodową i własny bank centralny prowadzący krajową politykę pieniężną. Warto zauważyć, że spośród krajów UE własne waluty zachowały: Bułgaria, Chorwacja, Czechy, Dania, Polska, Rumunia, Szwecja i Węgry. Do tego grona jeszcze niedawno należała również Wielka Brytania, ale po Brexicie jest już traktowana jako kraj poza Unią. I jak na razie nie widać chęci tych krajów do przyjmowania wspólnej waluty.
Po trzecie i chyba najważniejsze.
Własna waluta jest niezbędna w okresach kryzysów i przeciwdziałania im. Stanowi najważniejszy element ochrony własnej gospodarki przed kryzysem. Kiedy gospodarka kraju słabnie, spada popyt wewnętrzny, obywatele mają mniej pieniędzy i mniej kupują, rząd mniej wydaje na inwestycje, wówczas jedyną nadzieją pozostaje trzeci składnik PKB – eksport. W czasach kryzysu waluta krajowa słabnie, rosną kursy walut zagranicznych, co powoduje iż ceny naszych produktów są dla zagranicznych kontrahentów bardziej atrakcyjne. Wówczas jest szansa, że eksport się zwiększy i nadrobi ubytek w części popytu wewnętrznego czy inwestycji rządowych. Dzięki temu bezrobocie ma szansę przestać rosnąć, wpływy do budżetu spadać, gospodarka przestanie się kurczyć. Łatwiej będzie wyjść z kryzysu. Powtarzam: doświadczenie różnych krajów pokazuje, że w sytuacjach osłabienia koniunktury gospodarczej kurs waluty narodowej zazwyczaj się osłabia. Dzięki temu rośnie rentowność eksportu oraz poprawia się opłacalność krajowej turystyki. Pozwala to łatwiej wyjść z okresów stagnacji bądź wręcz recesji. Takich możliwości nie ma, gdy nie ma się własnej waluty i jest się uzależnionym np. od decyzji EBC (Europejskiego Banku Centralnego), który dba dziś tylko o interes Francji i Niemic (ewentualnie Holandii). Posiadanie własnej waluty umożliwia też płynną, dokonywaną przez bank centralny regulację kursu waluty poprzez tzw. interwencje na rynku walutowym, czyli aprecjację lub deprecjację (dewaluację) własnej waluty. Jeśli więc kurs jest za wysoki i tworzy w ten sposób warunki niesprzyjające rozwojowi gospodarczemu, to można go próbować obniżyć poprzez taką interwencję. Ta operacja działa także w drugą stronę. "Nazywa się to wojną walutową. Wtedy gospodarka kraju, który zdewaluował własną walutę jest bardziej konkurencyjna w stosunku do gospodarek sąsiadów. Produkuje taniej. Czy to się sąsiadom może nie podobać? Może. Często się nie podoba. Ba, nawet zawsze. Czy u progu idei powstania wspólnej waluty, nie było przypadkiem pozbawienie gospodarczych konkurentów tego właśnie narzędzia stymulowania własnej gospodarki? Pytanie, moim zdaniem, retoryczne" [4]. Ponadto jest możliwe swobodne regulowanie/ustalanie stopy procentowej, która decyduje o dostępności pieniądza na rynku (oprocentowania kredytów), czyli jego podaży. To też jest bardzo ważny atrybut, gdy gospodarka zaczyna stopniowo popadać w kryzys. Można to zobaczyć na przykładzie obecnego kryzysu koronawirusowego, kiedy to NBP obniżał stopy procentowe, aby polscy przedsiębiorcy mogli (mogą) uzyskiwać tańszy pieniądz a tym samym jakoś uchronić się przed bankructwem.
PODSUMOWANIE
Bez własnej waluty Polska byłaby bezbronna w razie dużych kryzysów i nie mogłaby się rozwijać w takim tempie jak do niedawna, czyli przed koronakryzysem i trwającą wojnę na Ukrainie. Bylibyśmy zdani - z walutą Euro - na łaskę EBC a tym samym moglibyśmy tylko liczyć na jałmużnę od bogatszych od nas krajów, które chcemy dogonić gospodarczo. Bez złotego ta pogoń nigdy się nie uda, bo wielkim krajom w postaci Niemic czy Francji nie zależy, żeby nasza gospodarka dynamicznie się rozwijała i była konkurencyjna w stosunku do nich. Już to przerobiły kraje Południa Europy, gdzie ich konkurencyjność po przyjęciu Euro drastycznie spadła i musiały się po prostu zadłużać ponad miarę. Na walucie Euro najbardziej zyskały Niemcy. Po wprowadzeniu wspólnej waluty Niemcy stały się „Chinami Europy” odnotowując z roku na rok znaczną nadwyżkę w bilansie handlowym z innymi państwami unii walutowej. A pomyśleć, że D. Tusk deklarował, iż Polska może przyjąć Euro nawet w 2012 roku... Ale co mógł wówczas deklarować człowiek całkowicie wspierający niemiecką politykę i gospodarkę?
Tak na zakończenie jeszcze jeden atut posiadania własnej waluty. Mając ją własną Polska jest względnie bezpieczna i nie podzieli losu Grecji sprzed lat . Oczywiście, atak spekulacyjny na polski dług jest możliwy, ale mało prawdopodobny. Co wtedy może zrobić kraj, odcięty od źródeł zewnętrznego finansowania? W ostateczności uruchomić drukarki banku centralnego. NBP mógłby, po drobnej przeróbce ustawy o NBP, skupować polski dług obniżając jego rentowność. Tak jak robi to FED oraz Bank of Japan. Oczywiście wszystko we właściwych proporcjach i przy właściwym ukierunkowaniu strumieni pieniądza w gospodarce.
[1] https://krzysztofjaw.blo…
[2] https://naszdziennik.pl/…
[3] https://ekonomia.gosc.pl…
[4] https://wpolityce.pl/pol…
[5] https://pl.wikipedia.org…
[6] https://nbp.pl/wp-conten…
[7] https://pl.wikipedia.org…
[8] https://zasobyip2.ore.ed…
[9] https://finanse.wp.pl/hi…
[10] https://finanse.wp.pl/je…
[11] https://czasopisma.uni.l…
[12] https://pl.wikipedia.org…
* Astana jest piękną stolicą budowaną od podstaw od roku 1990. Przez wielu jest uważana za jedną ze stolic lub wręcz stolicę Iluminatów i Masonów: https://forsal.pl/galeri…
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)
http://krzysztofjaw.blog…;
[email protected]
Jeżeli moje teksty nie są dla Państwa obojętne i szanują Państwo moją pracę, to mogą mnie Państwo wesprzeć drobną kwotą.
Z góry wszystkim darczyńcom dziękuję!
Nr konta - ALIOR BANK: 58 2490 0005 0000 4000 7146 4814
Paypal: paypal.me/kjahog
Razi mnie ten biernik, popraw z łaski swojej, bo trudno mi zasnąć będzie 🙏
Dziękuję.
Wspaniała inicjatywa, popieram całą swoją osobą, licząc na takie prawdziwe polskie cechy, niespotykane nigdzie indziej jak: uczciwość, honor, prawda. Bym w końcu mógł się określić jako element zbioru lub też nie należący.
Tak to sobie wyobrażam: my prawdziwi Polacy, pamiętni ogromu cierpień zadanych naszemu narodowi przez niemieckiego (żaden tam nazistowski) najeźdźcę, w imię pamięci pomordowanych, powołując się na honor przodków naszych, z największą radością importujemy niemieckie samochody w ilości 9/10 na wszystkie możliwe, doceniając profesjonalizm wroga w każdym calu. Potemże ukrywamy wszystkie niedomagania przed rodakiem - kupcem ponieważ u nas pieniądze droższe od słowa, jak nas nauczył Pawlak.
Nie mogę się już doczekać. Czas start....
Czas czart, określ się antypolaku, ja pochodzę z Kruszynian i Krynek i mam ciebie tam gdzie Słońce nie dochodzi :-)
PS. Chętnie służę za prawdziwego Polaka :-)
Czyli mamy pierwszą cechę prawdziwego polaka z wyboru, nie z urodzenia: homoseksualista analny albo innootworowy.
Przyda się do wylistowania za dwa tygodnie. Dziękuję.
Cieszę się.
Poproszę o podanie dnia i godziny.
W takim razie niechaj będzie koniec przestępnego lutego, godzina 18:00.
Stawię się :-)
Dziękuję, że się zgodziłeś.
Udanego dnia.
Nie miej żalu do nikogo tylko do siebie niebogo 😉
Mój Ty siewco defetyzmu na zlecenie, jedyny....
https://m.youtube.com/wa…
https://m.youtube.com/wa…
Czyli na dwoje babka wróżyła. Typowe. Boisz się że ktoś ciebie z Peace dorwie, ale ja nie jestem z Peace. Podejrzewam, że Peace ma was oboje w dużym po-ważaniu. A ja do Wrocka mam za daleko. Mój znajomy, słynny arcymistrz szachowy Adam K...ski, wpadł we Wrocku, oferował coś kulsonom, wpadł jak śliwka w kompot. Jak dziecko we mgle, jak europoseł Karpiński, jak posłanka Sawicka :-)
PS. Problem Adasia był w tym, że jest za bardzo znany w innych dziedzinach niż deweloperka. No, wybitny gostek. Tatar z pochodzenia.
Bardzo przepraszam, że w moim repertuarze obelg przeróżnych (który zasadniczo uzupelniam o wpisy kierowane pod moim adresem wyznając zasadę miłości bliźniego oraz żeby uczynić mu wszystko, co uważa za miłe) nie użyłem jeszcze bardziej smakowitych, jeśli kanon smaku określi przeciwna strona układu pokarmowego.
Będę miał na uwadze.
Droga sake3
Przecież podróżujemy w kosmosie od niepamiętnych czasów. Ja bym zabrał 3 x 27. Umarli młodo, czyli ulubieńcy Bogów: Jimi Hendrix, Janis Joplin, and number 3: Jim Morrison. Amerykańskie, zajefajne klimaty :-)
https://www.youtube.com/watch?v=_PVjcIO4MT4
Z tych klimatów, o których Pani wspomniała, ja na pewno zabrałabym w taką podróż ten:
https://m.youtube.com/wa…
Ja nie wiem co bym wybrał, lubię praktycznie każdą muzykę, najbardziej mi wpada w ucho muzyka poważna, kiedyś nie cierpiałem skrzypiec, ale jak posłuchałem wirtuozów, to dopiero je odkryłem:)
W pracy jak nad czymś pracowałem to sobie gwizdałem różne melodie, tak się składało, że jak przy okazji byli jacyś współpracownicy i coś tam rozmawiali, to zaraz zapadała cisza, zauważyłem to i spytałem, że jeżeli im to przeszkadza, to przestanę, a oni - ależ skąd gwizdaj sobie, chętnie słuchamy, no i dawałem im "koncerty" :))
Przyznam że nie potrafię grać na jakimkolwiek instrumencie, a tego jest mi brak, zazdroszczę innym. W mojej rodzinie dziadek, wielu wujów, kuzyn potrafili grać na akordeonie, samouki, czasami jak był jakiś zjazd, to odbywały się koncerty, przyznam że całkiem fajne.
Jak już ludzie zaczną podróżować w kosmosie, to z pewnością będzie dostępna dowolna muzyka, jaką sobie zażyczymy, więc nie musimy wybierać i zabierać ze sobą :))
Niektórzy już wędrują:
https://www.youtube.com/…
https://www.youtube.com/…
Czym się to skończy? Nie miejmy złudzeń. Kolejną wojną światową.
Edgar C. Cayce
Stefan Ossowiecki
Czesław Klimuszko
Marian Węcławek
Therese Neumann
https://www.youtube.com/watch?v=b0KRwg3onrQ
3 x 27
https://www.youtube.com/watch?v=b0KRwg3onrQ
Taki Nostradamus raczej wieszczy, że kiedyś ludzie polecą w kosmos, ale nim to nastąpi, ludzkość wiele ucierpi.
Wg mnie, przeciwnie niż zgraja astrofizyków etc. twierdzę, że ludzkość nie nadaje się do kolonizacji kosmosu, mogą coś tam pozwiedzać, ale na tym koniec, za dużo wad ma ludzkość, najgorsza to chciwość.
Oglądam różne dok. o kosmosie, wyprawach, zdobyczach technicznych etc. i co?
dochodzimy do momentu, jakie to minerały będziemy wydobywać, jakie bogactwa sprowadzać itd. a to jak zwykle bywa, będzie przyczyną walki o miejsca wydobycia, polityka i oczywiście wojny.
Ludzkość ma gen samozniszczenia, jesteśmy niebezpieczni sami dla siebie, tu na Ziemi nie potrafimy o nią zadbać, o ludzi itd. a mamy to wywlekać w kosmos, nikt na to nie pozwoli, jeżeli jest jakaś pozaziemska cywilizacja, a dowodzi się, że jest i nas obserwuje, oni do tego nie dopuszczą, bo zniszczymy także ich.
Boże chroń Wszechświat przed ludźmi, bo zrujnują Twoje dzieło.
Bardziej niż przykra to sprawa, ale do nieprzychylnych złotemu raczej nie docierają argumenty mnie bliskie. Z lubością kupuję za gotówkę, szczególnie za monety. A nasze są i zawsze były kapitalne. Już to wcześniej pisałem. Rybak, nasz dziecięcy dukat. Za rybaka były prawie dwa bambinosy. Prawie, bo jak pamiętam kosztował dwa złote osiemdziesiąt groszy i trzeba było dozbierać. Dzieliliśmy później różnie, a przeważnie była nas chmara. Tak było długo, długo, aż do Zamkowej. Mineralna:) I?; Sześć szklanek:) https://www.youtube.com/…
Polskie monety bite w Gdańsku: https://historia.trojmia…;
"1 złoty polski = 30 groszy polskich = 90 szelągów = 540 denarów. System groszowy oparty na grossus, czyli "grubym denarze", w odróżnieniu od denarów brektaetowych. Zygmunt Stary do obiegu w cały państwie wprowadził drugą walutę - dukata bitego ze złota (masa 3,57g- 960 Au) o wartości 45 srebrnych groszy."