Tak ktoś złośliwy mógłby podsumować wczorajszą /30.03.2012/ demonstrację "Solidarności" przed Sejmem. Dwa dni temu w mojej notce "Solidarność - ciało obce? Czy te protesty są szczere?" /TUTAJ/ omówiłam pierwsze trzy dni manifestacji przeciw podniesieniu przez rząd Tuska wieku emerytalnego do 67 lat. Napisałam wtedy: "Gdy myślę o tym, zaczynam podejrzewać, że PiS oraz Solidarności chodzi o to, by stworzyć pozory, że są przeciw reformie emerytur, ale tak naprawdę nie mają nic przeciw temu, by Tusk przepchnął swój pomysł. Ponieważ 90% Polaków jest temu przeciwnych, to premier skompromituje się wtedy w oczach ludzi i łatwiej będzie się go pozbyć. Moje przypuszczenia są, być może, całkowicie błędne, ale jakoś nie mogę się od nich uwolnić."
Jeśli chodzi o PiS, to z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że moje podejrzenia były błędne. Jarosław Kaczyński oświadczył wczoraj, że jeśli PiS dojdzie do władzy, to natychmiast anuluje "reformę emerytalną" Tuska, a poprzedniego dnia powiedział to samo przemawiając przed Sejmem. A co można dziś powiedzieć o "Solidarności"? W linkowanej powyżej notce stwierdziłam:
"Czy można jednak powiedzieć, że związkowcy ci przyjechali do Warszawy? Chyba nie. Oni w żaden sposób nie starali się nawiązać kontaktu z warszawiakami. Interesowało ich tylko odegranie spektaklu przed urzędnikami URM. Reszta miasta mogła nie istnieć. Robiło to wrażenia czegoś w rodzaju "inwazji Marsjan", kompletnie obcego ciała, które pojawiło się nagle w Alejach Ujazdowskich.". I dalej: "Przepowiadano też, że w piątek, w czasie debaty sejmowej na temat referendum przed Sejmem pojawi się znacznie więcej ludzi. Być może, ale w tym miejscu może się zebrać nawet kilka tysięcy osób i nikt tego nie zauważy. Wiem, co mówię, poszłam potem Wiejską na plac Trzech Krzyży. W odległości kilkuset metrów nie było już niczego świadczącego, że niedaleko odbywa się jakiś protest. Nie było żadnych plakatów, nikt nie rozdawał ulotek.".
Niestety przebieg wczorajszego wiecu raczej potwierdził moje krytyczne uwagi. Pojawiło się wprawdzie dużo więcej osób, ok. 20 tysięcy, ale większość z nich trwała zgromadzona na skwerku przed Sejmem oglądając debatę na telebimie. Grupki związkowców opuszczały demonstrację i spacerowały Piękną i Alejami Ujazdowskimi. Zachowywali się jednak jak typowi turyści zwiedzający miasto. Bardzo charakterystyczne jest to, iż związkowcy zaczęli zwijać transparenty, wsiadać do autokarów i rozjeżdżać się w swoje strony jeszcze PRZED głosowaniem Sejmu w sprawie referendum. Zupełnie, jakby organizatorzy obawiali się, że wieść o jego wyniku wywołać może spontaniczną reakcję, która popsuje spektakl.
Władze to wyczuły i traktowały związkowców z niesłychaną pogardą i arogancją. Nie wpuszczono ich delegacji na galerię sejmową, a premier Donald Tusk posunął się nawet do nazwania przewodniczącego Dudy "pętakiem". Ta lekceważąca postawa rządu miała jednak jeden dobry skutek. Prorządowe media dość obszernie relacjonowały zarówno debatę sejmową jak i wiec, kłamiąc nieco mniej niż zwykle. Widać tu różnicę między wczorajszą manifestacją , a marszem "Solidarności" w dniu 30.06.2011 /opisałam go /TUTAJ//. Wtedy zgromadziło się cztery razy więcej uczestników i rzeczywiście był to pokaz siły. Przerażone media robiły, co mogły, by pomniejszyć jego znaczenie.
Tak więc, ostatnie demonstracje "Solidarności" w Warszawie trudno uznać za sukces związku. Było nim jednak zebranie 1,5 milionów podpisów pod wnioskiem o referendum oraz doprowadzenie do debaty w tej sprawie. To, ze wszystkie telewizje pokazały wystąpienie przewodniczącego Dudy - to już jest coś. Trzeba jednak pomyśleć teraz o nowych, chyba bardziej radykalnych środkach nacisku na rząd.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 7672
Tego nie było w programie przedstawienia.
Jeżeli to miało być przedstawienie to i następne ACTA będą ;-)
Patrzę na to z dwóch perspektyw:
1. jako potencjalny przyjezdny manifestant - logistycznie - nie znają Warszawy, ludzi (jak w każdym większym mieście wszyscy anonimowi), zatem po wielu godzinach jazdy tam i z powrotem trudno wyobrazić sobie szwędanie się/"zwiedzanie" Warszawy. Do tego ulotki - komu? Np. wracającemu policjantowi w cywilu albo paniom z URMu co to na "lunch" wyszły, bo od kilku lat światli Polacy nie jadają obiadów tylko "lunche", a oni te ulotki ... Z drugiej strony Warszawiacy wiedzieli o tej imprezie i Ci zainteresowani wsparciem mogli to zrobić, bo doskonale wiedzieli gdzie (oczywiście część po prostu była w pracy ale część ...). Dlatego myślę łatwiej było przyjść i wesprzeć gości niż nie znającym często Warszawy biegać po mieście z ulotkami. Często przed niedawnym wypadkiem z powodu policjantów bywałem w Warszawie (2 razy w roku?) i wiem, że nawet szybkie interCity (najlepsze chyba połączenie w Polsce Katowice-Warszawa) to jednak tam i z powrotem wysiłek, a oni chyba "tłukli " się jakimiś autobusami?
2. Na Węgrzech podobne proporcje - kilka tysięcy GOŚCI z Polski, ale to "tubylcy" ich witali nie odwrotnie i przyszli na powitanie! Niby inne sprawy ale coś na rzeczy - kto kogo wita i wspiera.
Jak Pani myśli? Może ma Pani dużo racji ale..?
Ja po prostu porównuję manifestację przed Sejmem z tą czerwcową i uważam, że ta druga była dużo lepsza. Pszczelarze też byli przyjezdni, a ulotki rozdawali, pochód urządzili i warszawiaków pozdrawiali oraz zachęcali do współudziału.
Teraz zostałem Marsjaninem. I tak się czuję jak ,,obce ciało" które po wykorzystaniu po prostu wyrzuca się na śmietnik nie pytając o zdanie. Przed chwilą w TVInfo p Mordasiewicz z Lewiatana przekonywał że w Polsce emeryturę pobieramy średnio przez 25 lat. Jeśli oni (pracodawcy z Lewiatana)tak potrafią liczyć to miej nas Panie Boże w opiece. Bo jak od lat 50 nie zmienił się wiek emerytalny 65 lat (65+25=90) to średnio mamy żyć 90 lat. Średnio!!! Jeśli nie dożyli niektórzy do 50 to na ich miejsce do statystyki muszą gdzieś żyć emeryci mający 105 lat. Może na Marsie? A może na Marksie? Nie wiem, na pierwszym nie byłem drugiego nie czytałem.Tym czasem według mojej (moherowej) wiedzy przewidywana średnia długość życia w Polsce osób urodzonych w latach 50 to 64 lata kobiety 58 mężczyźni, a urodzeni w latach 90 to 75 i 66,5 . Urodzeni po 2010 r to 71,1 lat. 45 lat płacenia składki niecałe 4 korzystania z niej. I to za dużo? We wszystkich cywilizacjach o których czytałem szanowano starszych, otaczano ich opieką. No cóż może właśnie to podwaliny pod nową całkiem nową?
życia zwłaszcza mężczyzn, każdy wie. Ale w tym kontekście jeszcze jedno złodziejstwo Złodziejskiego Zakładu Ubezpieczeń - wiele osób z naszych najbliższych rodzin nie dożywa emerytury. O odkładali całe życie blisko połowę wypłaty (42%?) na ZUS. To są prywatne pieniądze zabrane z prywatnych dochodów zmarłego członka rodziny!
Gdyby to było choć odrobinę uczciwe państwo, choć trochę, to najbliższa rodzina (córki, synowie, żona, mąż) powinni otrzymać te pieniądze w formie spadku (i to nie opodatkowanego)!!!! Są takie kraje. I to są te nadzwyczajne dochody ZUS. Teoretycznie to powinna być b. bogata firma, ludzie bardzo długo płacą i bardzo krótką biorą środki lub wcale!!!
No ale - 50.000 pracowników ZUS, pałace w każdym mieście itd. Gdy jeśdziłem swego czasu dużo po kraju, zwłaszcza w mniejszych miastach i miasteczkach rzucało się w oczy - dwa najbardziej okazałe budynki: ZUS i Urząd Skarbowy - czyli modek węża który pożera własny ogon. I jak ma byc dobrze?
Część prywatyzowanych zakładów miała iść na opłaty starych emerytur, a młode pokolenie miało już w całości dostawać wypłatę i dysponować nią lub obligatoryjnie wpłacać na dowolną lokatę bankową. Kiedyś policzyłem i wyszło mi, że gdyby zamiast do ZUS dawać na zwykła lokatę to nie dość, że na emeryturę szlibyśmy znacznie wcześniej to jeszcze żylibyśmy z niej godnie!!! Jak w wielu krajach, choćby Niemczech, USA gdzie życie zaczyna się na emeryturze - wolny czas, wycieczki itd...Tylko zdrowie i chce się zyć!
Jest : czyli modek węża
Powinno być: czyli model węża
Przepraszam
ZUS marnuje kupę pieniędzy. Z drugiej strony każdy kto tylko może unika płacenia składki. W efekcie płaci ją przede wszystkim budżetówka, a potem budżet finansuje deficyt ZUS. To przekładanie forsy z jednej kieszeni do drugiej też kosztuje. W tym stanie rzeczy , jak to zauważył JKM w "NCz!", budżet straci na podwyższeniu wieku emerytalnego, bo pracownicy będą opłacani z niego dłużej /emerytury są dużo niższe od pensji/.
Zwolennicy Tuska zawsze łgali, łżą i będą łgać. Problem w tym, że wielu ludzi wciąż chce im wierzyć.
Trudno mi jest, jako człowiekowi spoza Warszawy ustosunkować się do
sceptycznych uwag Autorki komentarza, odnośnie demonstracji Solidarnośći przed Kancelarią Premiera i Sejmem, przeciw "dyskusyjnej"/?!/ reformie emerytalnej Tuska. Mnie zastanowiło coś innego, szczególnie tej części demonstracji transmitowanej spod Sejmu, której fragmenty zamieszczono na
"niezależnej.pl". Z wypowiedzi uczestników, większości ludzi młodych,
wyczułem klimat demonstracji z roku 1980, tworzącego wówczas niezależnego
związku zawodowego. Wówczas byłem ich rówieśnikiem i nurtowały mnie te
same problemy, które dzisiaj nurtują ich!. Wróżę im dziś więcej powodzenia, niż wtenczas przypadło go nam. Nadzieja moja tkwi w tym, że
dzisiejsi działacze Solidarności, nie wydają mi się być agentami tajnych służb, jak okazało się to w 1980r!. Całym sercem popieram obecny ich sprzeciw, wobec władzy stworzonej ponoć z nurtu tamtego niezadowolenia. Zamiast być być służebną wobec społeczeństwa, które wyniosło ją do władzy, zdradziła go na rzecz klik bankierskich i mafijno gospodarczych, bowiem tylko o ich intersy z determinacją zabiega!. Hańba zdrajcom!.
Też zauważyłam, ze w piątek było stosunkowo wielu ludzi młodych, zupełnie inaczej niż w poprzednich dniach, w których demonstracje przypominały zebrania klubu emerytów.
bo z przyczyn ekonomicznych(rencista bez renty i potencjalny emeryt-1 rok do
emerytury,jak dobrze pójdzie!)nie uczestniczę w wyjazdach. Trudno mi nawet
w swoim mieście(Kraków) wybrać się dalej od domu,(tramwaj też kosztuje,
tam i z powrotem to dzienna moja stawka wyżywieniowa!) Co najwyżej, mógłbym
brać udział w głodówkach, bo od kilku lat trenuję niedojadanie i mam w tej
dziedzinie doświadczenie!
A tak do rzeczy, protest w Warszawie i uczestnicy, to rzeczywiście spęd
przypadkowych ludzi, których pewnie zwerbowano na zasadzie:chcesz jechać na
wycieczkę....Słabo zorganizowane, po łebkach. Tak PO POlsku! Hasła takie
sobie,zapiewajły (czyli jak dawniej na partyjnych wiecach dyżurni krzykacze
słabo przygotowani)I wydaje misię(tak z migawek) że nie bardzo wiedzieli
(niektórzy z nich) po co przybyli i o co chodzi! W sierpniu 1980 roku też
nie wiedzieliśmy dokładnie o co chodzi: czy o wolność czy tańszą żywność,
czy żeby telewizja i prasa nie kłamała! To przyszło później!
Na szczęście dzisiaj w szeregach tej nowej Solidarności nie ma bolków
ketmanów i innych. Może oni, pozbawieni balastu tewueków i innej swołoczy
nabiorą doświadczenia i wyartykułują jakieś konkretne, lepsze POSTULATY!
Może postulatu zostaną spełnione nie "po stu latach"! ale zaraz!
Tego im życzę! Moje pokolenie zostało stracone przez całą masę TW,bolków,
ketmanów i innych, w szczególności przez prowadzących oficerów bezpieki!!!
1.04.2012 15.46
Też mam nadzieję, że będzie lepiej.