Mimo nachalnej propagandy jaką jest film Reset ma on kilka pozytywnych aspektów. Najważniejszym jest przypomnienie całej tej historii. Są wypowiedzi, jest trochę ówczesnego klimatu. Odrzuciwszy wałkowanie różnych antytuskowych dupereli mamy przedstawione pewne punkty zahaczenia z owego czasu.
Np. stały charakter działań Putina. Widać tą silną rękę, pragnienie zapanowania nad rozprzężeniem z czasów Jelcyna i chęć przywrócenia mocarstwowej pozycji Rosji. Widać że Putin, jego otoczenie miało konkretną wizję. Po pierwsze złapać u siebie wszystkich za mordę i nie pozwalać na wyskoki na własnym podwórku. Po drugie nie ustępować już Amerykanom na krok. I po trzecie odbudować przynajmniej niektóre sektory gospodarki, w szczególności zaś, zdobywać pieniądze potrzebne na realizację programu silna Rosja.
Z drugiej strony dla odmiany mamy przypomnienie stosunku świata do Rosji. Autorzy filmu (i pewnie jego widzowie) widzą wszędzie ruskich agentów. Patrzą poprzez pryzmat ostatnich wydarzeń choć jakoś ci wszędzie znajdujący agenci wiele nie zdziałali. Bo to tylko część prawdy. Agenci to jedno. A ogólne czasy i klimat to drugie. Wtedy w szczególności, Rosja nie była postrzegana jako duże zagrożenie. Raczej kojarzyła się z rozpadającą się infrastrukturą, przestarzałą technologią i gospodarką. Owszem nikt nie miał wątpliwości kim jest Putin ale dla wielu jawił się też jako ktoś to opanuje tamtejszy chaos i pomoże prowadzić interesy w Rosji na czytelniejszych, mniej korupcyjnych warunkach.
W istocie mało komu zależało na twardym kursie wobec Rosji. Świat przeżywał okres prosperity. Także my w Polsce. Po ciężkich latach 90-tych, rzeczy zaczęły się powoli klarować. Ludzie mieli zupełnie co innego w głowie niż chęć powrotu do czasów Zimnej Wojny. Takie było podejście całej Europy. Putin oczywiście mógł mieć swoje niecne plany ale nie musiał zaraz chwytać się nie wiadomo czego. Wystarczyło mu korzystać z tego co jest. Odgrywać kolesia, który chce handlu, interesów z Europą itp.
W filmie zarzuca się Tuskowi i spółce miękkie podejście. Tylko że ono i tak było twarde porównując z innymi krajami. Oczekiwaniami ze strony sceny politycznej. I społeczeństwa. Zwykłą propagandą filmu jest zarzucanie im uległości skoro Polska nie mogła liczyć na poparcie innego kursu. Zwyczajnie nie było oparcia. Co pokazuje choćby historia Fotygi. Ona sama też nie miała ochoty na żadne udry z Rosją. Weto postawiła, bo... wszyscy mieli Polskę gdzieś.
Była tylko jedna siła, która pragnęła ostrzejszego kursu wobec Rosji i na której można było się próbować oprzeć. Tą siłą byłą administracja Busha. Która naciskała na budowę Tarczy. Autorzy filmu dzisiaj rzucają chwytliwe zarzuty. Tylko że sondaże w Polsce pokazywały że ludzie się jakoś nie garną do tego projektu, nie chcąc by Polska stawała się głównym wrogiem Rosji. By Polska nadstawiała karku dla innych. Jednak mimo tego, właśnie opornego środowiska, Tusk z Sikorskim (Waszczykowskim) poprowadzili negocjacje do końca, umowa została podpisana.
Tylko że w USA zmieniła się władza.
Ta nowa, już wcześniej dawała sygnały że nie chce Tarczy. Nawet w filmie jest mowa że Tusk był naciskany przez Demokratów z różnych kręgów. Wszyscy oni byli przeciwni budowie Tarczy. No i byli pewni przejęcia władzy. Tyle Rachoń gada o ruskich naciskach ale nie raczy wspomnieć że najważniejsze były te amerykańskie, gdyż to oni kreowali projekt. Bez nich nic nie mogło się udać.
Mamy więc sytuację
Putin do Tuska: kierujemy rakiety w Polskę, zastanów się.
Clinton i spóła: wkrótce obejmiemy władzę, zastanów się Tusku jakie chcesz mieć z nami relacje.
Europa: Tusk, po ci to? Bawmy się.
I co robi Tusk? Podpisuje umowę. Wbrew Putinowi, polegając jedynie na odchodzącym już Bushu i wystawiając się na strzał Obamy i spóły.
A co robi Rachoń i spóła? Rzuca oskarżeniami że Tusk był miękki.
To się nazywa bezczelną i chamską propagandą.
Jedźmy jednak dalej. Bo wtedy zaczyna robić się ciekawie. Podczas kiedy film plując swoją propagandą zarzuca Tuskowi że Sejm nie ratyfikował umowy, że zwlekał choć Czesi parli do przodu, to prawda jest taka że Czesi... też nie ratyfikowali umowy w Parlamencie. Nie ratyfikowali bo rząd nie miał w tej sprawie takiego poparcia jak to się kreuje. Nie ratyfikowali w ogóle. Temat radaru, który tam miał powstać przepadł. Podczas kiedy polski Sejm za Tuska w końcu ratyfikował, choć w Czechach, nowy rząd, z Tarczą i radarem definitywnie się pożegnał. Ale czy Rachoń powie o tym swojej widowni spijającej słowa z jego ust?
Nie on ci powie że to ... Wina Tuska. A ludzie to posłusznie łykną.
Podczas kiedy nawet dla dziecka wtedy sprawa była oczywista. Obama i spóła nie chcieli Tarczy. Chcieli Resetu z Putinem. A skoro Putin nie chciał Tarczy jak mogło się to skończyć inaczej?
W sieci znalazłem fajny tekst o tym wszystkim. Inne ówcześnie poruszające temat mówią to samo. Przykładowo Ośrodek Studiów Wschodnich:
2 czerwca (2011) czeski wicepremier i minister spraw zagranicznych Karel Schwarzenberg ogłosił, że Czechy nie mają konkretnego planu włączenia się w amerykański projekt tarczy antyrakietowej. Wypowiedź Schwarzenberga, która miała miejsce bezpośrednio po spotkaniu z szefową amerykańskiej dyplomacji Hillary Clinton, jest pierwszym wyraźnym sygnałem prawdopodobnego fiaska amerykańsko-czeskich negocjacji na temat tarczy.
Otwarta wypowiedź na temat braku rezultatów amerykańsko-czeskich negocjacji może świadczyć o zniecierpliwieniu strony czeskiej rozmowami na temat nowego kształtu obrony przeciwrakietowej. Czeskie władze silnie popierały budowę radaru w Czechach w ramach pierwotnego planu amerykańskiej tarczy antyrakietowej, wbrew negatywnemu nastawieniu większości społeczeństwa względem tego projektu.
Taki standardowy motyw. Przyjeżdża ktoś z administracji Obamy i rzeczy się zmieniają.
A oto cytaty z poprzedniego linku:
Dla zorientowanych w temacie decyzja Obamy nie powinna być niespodzianką (Zły klimat w USA dla bazy antyrakiet w Polsce, Program tarczy zamrożony i anulowany?). Już w lutym 2009 Biuro Kongresu ds. Budżetu przedstawiło bowiem alternatywne wizje rozwoju systemu przeciwrakietowego poza USA.
Podczas kiedy Sikorskiemu i Tuskowi Rachoń zarzuca że nie podpisali od razu na kolanach amerykańskiej propozycji mamy tam tekście także:
Mało kto zapoznał się z tekstem umowy. A warto. Umowa jest bowiem skrajnie niekorzystna dla Polski i zawiera liczne asymetryczne zobowiązania, przypominające czasy dominacji ZSRS.
Tego z filmu się nie dowiesz.
Podobnie jak najlepszego. Tego z czym pod koniec wyjechał Rachoń mówiąc o telefonie Obamy, którego Tusk nie odebrał, ale którego treść rozmowy Rachoń poznał gdyż Obama miał powiedzieć: skoro zwlekacie to z Tarczy nici. To się nazywa wiedza!
Skądś Rachoń zna treść treść rozmowy, która się nie odbyła ale nie wie że dzień wcześniej Obama zadzwonił do prezydenta Czech i już wtedy powiedział mu że z Tarczą koniec. Wydawałoby się że prosto było Obamie zadzwonić odrazu do Polski. Ale nie...
Obama zadzwonił dzień później. 17 września w 70 rocznicę napaści Rusków na Polskę. Tylko że Tusk nie odebrał.
Tego samego dnia, Obama ogłosił nową koncepcję obrony przeciw rakietowej.
W dniu 17 września 2009 r. nowy prezydent Stanów Zjednoczonych, Barack Obama, podważając prawidłowość informacji, na których opierała się decyzja o zainstalowaniu tarczy antyrakietowej w Europie Wschodniej, odwołał decyzję o jej zamontowaniu.
(Podobno już nie było zagrożenia ze strony Iranu)
28 marca 2010 sekretarz generalny NATO, Anders Fogh Rasmussen zaprosił Rosję do wzięcia udziału w ogólnym systemie obrony przeciwrakietowej dla rejonu Euroatlantyckiego. „Uważam, że pracując wspólnie nad systemem obrony przeciwrakietowej, NATO i Rosja będą w stanie stworzyć „tarczę” bezpieczeństwa dla całego rejonu Euroatlantyckiego”, oświadczył Rasmussen. „Potrzeba nam takiego podejścia do systemu obrony przeciwrakietowej, w którym bierze się pod uwagę nie tylko wszystkie kraje NATO, ale też Rosję.
Koniec części pierwszej
PS, również w 70 rocznicę innego ważnego dla nas wydarzenia miała miejsce, za Obamy (no i jego vice) pewna katastrofa.
Tak tak, ludziki pisowskie, te ludzki właśnie, wspierają wasz rząd.
A, bo bym zapomniał.
Rachoń prawdę ci powie...
Obama prosi by dano mu czas... Dlaczego Rachoń jego nie uzna za mistrza zwlekania? I udawania głupa?
Nie. Rachoń tego nie powie. W końcu skąd kasę bierze.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 1387
Tak samo Kaczyński i Morawiecki nie są tymi na których kreuje ich propaganda robiona przez tych samych autorów.
Tusk nie jest tym na kogo go wykreowała lemingowa propaganda
Jest zwykłą szują i niemiecką szmatą która nie da się wycierać podłogi bo jeszcze bardziej zabrudzi
I żadne wasze fejki tego nie zmienią
Gładko łykasz absurdalne manipulacje Rachonia i żadnej refleksji. To stan umysłu.
Widać to po Bilkenie czy Bidenie.
https://www.youtube.com/…
z twojego tekstu nie ma co odrzucić, to same duperele :)))
Sake ratuj! Można się na ciebie zżymać ale z pośród wiernych PiS można z tobą pogadać jak człowiek z człowiekiem.