Stale obowiązująca wskazówka dla Polaka: chcesz zrobić karierę w UE – oskarżaj Polaków o wszystko co najgorsze.
Dowodów na to mamy w nadmiarze, począwszy od nieustannych “polskich obozów śmierci” po “polskich kolonizatorów”, no i oczywiście “wyssanych z mlekiem matki antysemitów”.
Próby wyjaśniania nie dają żadnych rezultatów, gdyż w tym wszystkim nie chodzi o żadną prawdę, ale o stworzenie wokół Polski niesprzyjającej atmosfery.
Oczywiście “is fecit cui prodest”, a są nimi w pierwszej kolejności nasi mili sąsiedzi, którym po prostu Polska wadzi w ich wzajemnych stosunkach. Można do tego dołożyć przedstawicieli “holokaustbiznesu”, ale to już w innym układzie.
Piszę o tym bowiem przy zupełnie niewinnej okazji podania informacji o Aleksandrze Siła-Nowickim, notariuszu w Beresteezku na Wołyniu, na co otrzymałem komentarz, że oczywiście był Polakiem, gdyż Ukrainiec nie mógł zajmować takiego stanowiska. Pominięto nawet moją uwagę że był to akt oczywistej dyskryminacji, a nie wyróżnienia, byle tylko przypiąć łatkę Polsce.
Wprawdzie ten komentarz nie jest aż tak daleko posuniętym oskarżeniem o prześladowanie Ukraińców jak w filmie o Wołyniu gdzie nawet stanowisko sołtysa było zastrzeżone dla Polaków. Oczywiście piszący, czy wypowiadający takie oskarżenia w innej formie, nie mają najmniejszego pojęcia o faktycznych stosunkach na polskich Kresach, liczą jednak na uznanie ze strony możnych w Europie, lub po prostu wykonują określone zadania.
W odróżnieniu od nich moje informacje mogę czerpać z autopsji, jako rodowity Wołyniak.
Wołyń przypadł Polsce jako wynik wyraźnie niekorzystnego dla Polski traktatu ryskiego i to mimo kolosalnego polskiego zwycięstwa militarnego, ale taka już była “specjalność historyczna” polskiej dyplomacji. Oskarżany przez rodaków o wszystko co najgorsze Piłsudski dał naszej delegacji w Rydze znakomity argument dodatkowy po zwycięskiej bitwie niemeńskiej w postaci zagonu na Korosteń, którym zademonstrował, że bolszewicy będą bici w każdych warunkach. W tych okolicznościach “rozbiór” Ukrainy i Białorusi zakrawał na kpiny, albowiem zwycięska Polska otrzymała skrawki tych ziem, a przegrana bolszewicka Rosja znakomitą większość.
Tylko, że zabór rosyjski został potraktowany jako naturalna należność, a polski jako “kolonizacja”.
Przypomina to czołowy artykuł w rzekomo białoruskiej gazecie wychodzącej w zagarniętym przez rosyjskich bolszewików Mińsku (dawniej “Litewskim”): “Razhrom biełopalakau w 1920 hoddzie” – U rezultaci hentaho mołnienośnoho (błyskawicznego – rusycyzm, po białorusku “małanka”, lub “błyśkawycia”) razhroma biełopalaki zachwacili zachadniuju czaść Biełarusi i Ukrainy”.
(Tłumaczenie chyba zbędne.)
Z formalnego punktu widzenia z chwilą unieważnienia przez władze rosyjskie aktu rozbiorów Polski, zostają przywrócone prawne granice z 1772 roku, podobnie miało to miejsce w stosunku do Litwy i Prus. Na tym tle “przyznanie” Polsce Galicji jako spadku po Austro-Węgrzech przez radę ambasadorów było bezprawne. Rada mogła stwierdzić jedynie, że unieważnienie aktów rozbiorowych przywraca prawo Polski do granic z 1772 roku. A te granice są niczym innym jak tylko rezultatem Unii Lubelskiej, a nie żadnego podboju czy “kolonizacji”.
Niestety, bezprawnie został uznany pogląd rosyjski, że granice z Polską powinny być ustalane na nowo bez nawiązywania do stanu prawnego. Sprzyjało temu również stanowisko Dmowskiego, uznającego, że Polsce należą się tereny bezsprzecznie zamieszkałe przez większość polską, ale też i znajdujące się w sferze oddziaływania polskiej kultury.
W związku z tym widział w polskich granicach: Kowno, Mińsk Litewski, Żytomierz i Kamieniec Podolski.
Można oczywiście dodać do tego kilka innych miast kresowych, ale takie podejście niesłychanie osłabia pozycję negocjacyjną, gdyż otwiera furtkę do możliwości kwestionowania polskiej argumentacji tak przedstawianej.
Piłsudski z kolei, dążąc do wyznaczania granic polskich wpływów i stworzenia kordonu przeciwko rosyjskiej ekspansji w każdej postaci, oparł się na idei “samostanowienia narodów” próbując stworzyć sfederowane z Polską Białoruś i Ukrainę, a Wilno uzyskać za pomocą fikcyjnego tworu “Litwy Środkowej”. Ta idea oczywiście padła pod ciężarem rzeczywistości, w której ani Ukraina ani Białoruś nie były w stanie stworzyć jakiejkolwiek trwałej struktury państwowej.
Bolszewicy oczywiście takimi drobiazgami nie przejmowali się i powołali fikcyjne republiki ukraińską i białoruską, wchodzące w skład rosyjskiej federacji, przekształconej w 1922 roku w “Związek Socjalistycznych Sowieckich Republik”. Nazwa równie kłamliwa jak i poprzednia.
Poza innymi postanowieniami, haniebne dla polskiej delegacji w Rydze było uznanie i podpisanie umowy z fikcyjną sowiecką republiką ukraińską, której ukraiński tekst został napisany przez polskiego delegata Leona Wasilewskiego, gdyż żaden z przedstawicieli “Ukrainy” nie znał tego języka.
W efekcie Polska z całego koronnego obszaru przedrozbiorowego zagarniętego przez Rosję odzyskała na własne życzenie tylko część Wołynia, z którego stworzono Województwo Wołyńskie ze stolicą w Łucku. Mimo znacznej redukcji liczby polskich mieszkańców Wołynia w czasie zaborów w miastach przeważała kultura polska obok całkowicie izolowanej żydowskiej. Istniały też olbrzymie zaległości w rozwoju cywilizacyjnym, celowo utrzymywane przez Moskali.
Z własnych obserwacji mogę zrelacjonować rozwój stosunków w moim rodzinnym powiecie – horochowskim, jedynym nowostworzonym, gdyż pozostałe wołyńskie powiaty stanowiły spadek po zaborczych “ujezdach”. Jak pamiętam z lat dwudziestych XX w. w powiecie nie było ani jednego kilometra bitej drogi, do najbliższej stacji kolejowej w Iwaniczach trzeba było jechać końmi przeszło 40 km, w tym część drogą dylową. W miasteczkach powiatu nie było ulic brukowanych poza kilkoma pozostałymi jeszcze z czasów przedrozbiorowych. O elektryczności można było pomarzyć, podobnie jak o kinie czy radiu.
Ciężar odpowiedzialności za rozwój powiatu ponosił samorząd, reprezentowany przez sejmik. Ze względu na kierowniczą rolę, jaką spełniał w nim mój Ojciec, działacz samorządowy, który po wyjściu z wojska, a raczej ze szpitala po wyleczeniu ran odniesionych w wojnach z bolszewikami i Litwinami, zabrał się z zapałem do odbudowy Polski, miałem szczególną możliwość obserwowania zmian.
Przede wszystkim trzeba było stworzyć ośrodek zarządzania powiatem w Horochowie, miejscowości absolutnie nie przygotowanej do tej roli. Trzeba było wybudować budynki dla różnych służb, osiedla mieszkaniowe i stworzyć infrastrukturę miast: ulice, bruki, chodniki i najważniejsze – zbudować elektrownię. Dla potrzeb kulturalnych zbudowano “Dom Społeczny” z salą kinowo teatralną, biblioteką, a nawet restauracją i pomieszczeniami hotelowymi. W dalszych latach wybudowano nowoczesny gmach świeżo powołanego gimnazjum, szkołę powszechną, a także następne osiedle mieszkaniowe z wodociągiem i kanalizacją, centralnym ogrzewaniem i pomieszczeniami sanitarnymi, jak w Warszawie.
Na tamtym terenie było to coś niespotykanego. Zbudowano też pierwszą bitą szosę, łączącą miasta w powiecie, a także z innymi powiatami i Łuckiem oraz linię kolejową łączącą Lwów z Łuckiem przez Horochów i inne miejscowości powiatu.
Wielkim sukcesem było unowocześnienie rolnictwa na skutek intensywnej komasacji gruntów, likwidacji serwitutów i wprowadzania nowych upraw. Krajobraz wiejski zmieniał się przez wyprowadzanie gospodarstw na “kolonie”, murowane budownictwo, blaszane dachy, zakładanie sadów i chmielarni.
Było to możliwe, gdyż mój Ojciec wybudował dwie cegielnie: jedną w Cehowie pod Horochowem, a drugą, bardzo nowoczesną, w Kutrowie pod Beresteczkiem.
Największym sukcesem był chyba rozwój szkolnictwa, Za carskich czasów tylko w Horochowie i Beresteczku istniały pięcioklasowe szkoły, ale ponieważ nie było przymusu szkolnego dwie trzecie mieszkańców było analfabetami. Po wprowadzeniu obowiązku uczęszczania do szkoły i kursów dla analfabetów ten wskaźnik spadł w 1939 roku do jednej trzeciej.
Wymagało to jednak ogromnego wysiłku włożonego w budowę szkół, mieszkań dla nauczycieli i sprowadzania ich spoza Wołynia, na miejscu bowiem brakowało ludzi z inteligenckimi kwalifikacjami.
W tym miejscu chciałbym się odnieść do zarzutu dyskryminacji Ukraińców.
Jak pamiętam, w całym powiecie horochowskim było dwóch przedstawicieli “Rusinów”, jak sami o sobie mówili, posiadających matury (jeszcze carskie).
Jednym z nich był pan Bałamut, zresztą całą rodziną zaprzyjaźniony z nami, pełniący funkcję dyrektora oddziału Banku Komunalnego z najwyższą pensją w powiecie, a drugim pan Korniejczuk, wiceburmistrz w Beresteczku. Żona jego, też według dzisiejszej nomenklatury – Ukrainka, była nauczycielką w miejscowej szkole.
A z tymi sołtysami, to byłoby śmieszne, gdyby nie wiązało się z tragiczną historią Wołynia, jakkolwiek znam wypadek wybrania na sołtysa jedynego we wsi Polaka, tylko dlatego, że był jedynym piśmiennym mieszkańcem tej wsi.
Na podstawie faktów, które jeszcze mogę mnożyć, mam nie tylko prawo, ale też i obowiązek podania prawdy o wielkim wysiłku Polski niepodległej poniesionym dla podniesienia poziomu cywilizacyjnego Kresów.
Wszystkie wspomniane przeze mnie inwestycje i wiele innych pochodziły ze środków uzyskanych w Polsce centralnej i zachodniej. Sam udział inwestycji rządowych wynosił olbrzymią kwotę jak na owe czasy, 150 milionów zł, a do tego trzeba dodać kredyty bankowe i finanse prywatne, ze środkami mojej rodziny włącznie.
Usiłowanie dokonania prostego podziału na uprzywilejowanych Polaków i prześladowanych Ukraińców jest z gruntu fałszywe, na Kresach, podobnie jak w całej Polsce, było kilka różnych kryteriów podziału społeczeństwa, kryterium narodowościowe nie było najważniejsze, ale to wymaga odrębnego omówienia.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 2354
A to mnie @Autor pozytywnie zaskoczył. Ukrainiec wiceburmistrzem, a żona nauczycielka. Co prawda podejrzewam, że urzędowym językiem był tylko polski, a szkoła również tylko język polski.
Cytat z książki Piotra Zychowicza pt. Ukraińcy :
Władze Rzeczypospolitej, obejmując władanie nad Galicją Wschodnią, zobowiązały się wobec społeczności międzynarodowej, że terenowi temu zostanie nadana autonomia. Polska zapewniła, że będzie respektować prawa mniejszości ukraińskiej, stworzy we Lwowie ukraiński uniwersytet. Wszystkie te obietnice zostały złamane. Galicja Wschodnia została podzielona na trzy zwykłe województwa: lwowskie, tarnopolskie i stanisławowskie.
Rzeczpospolita realizowała na ich terenie program asymilacyjny, czyli starała się Ukraińców wynarodowić i zamienić w Polaków. Przedstawiciele tej społeczności mieli zamkniętą drogę do kariery urzędniczej. Jak podkreślał profesor Pisuliński, szczytem kariery były dla nich posady dróżnika lub gajowego. Szansa awansu otwierała się tylko wtedy, gdy Ukrainiec decydował się zostać renegatem i przechodził na katolicyzm.
Władze zamykały ukraińskie organizacje społeczne i szkoły, utrudniały ukraińskim dzieciom uczenie się w ojczystym języku.
PS. Oczywiście Galicja wschodnia to nie to samo co Wołyń. Ale ze szkoły pamiętam, że Galicja i Wołyń były rozdzielone kordonem "sanitarnym". Migracja ludzi zwłaszcza ukrów była znacznie utrudniona. Polska chciała zmusić ukrów na przejście na katolicyzm i zwabić ich do polskości. Galicja przypadła Polsce dzięki udanej akcji odbicia Lwowa. Trudno mi oczywiście wyobrazić, że Polska od razu przyznaje autonomię ukrom, których właśnie co podbiła. Tyle, że żywioł ukraiński był tam wielokrotnie większy niż osadnictwo polskie, zwłaszcza na terenach wiejskich. Polska sama borykała się przez dziesięciolecia rozbiorów z utrzymaniem polskości, przeciwko polityce zaborców, więc przyznanie innym większych praw niż mieli sami Polacy mijało się z celem odtworzenia państwowości polskiej. Skończyło to się jak skończyło. Historii nie możemy zmienić. Możemy co prawda dyskutować nad różnymi scenariuszami, co by było gdyby. I wyciągać wnioski na przyszłość. Starać się nie popełniać ciągle tych samych błędów.
Pani Brodacka Falzmann numer jeden w kategoriach żeńskich.
Pan Owsiński numer jeden w kategoriach męskich.
Nigdy nie wpadłabym na pomysł, że chodzi o modę. Dla tych co się interesują współczesną polityką i wiedzą mniej więcej jakie i czyje interesy mają obcy w Polsce, to nie moda, ale wynik tych właśnie interesów. Są wrogowie zewnętrzni - każdy sąsiad, a ci szczególnie agresywni najbardziej, mają interes w osłabianiu Polski i zdobycie maksymalnych wpływów w polskim rządzie. Są wrogowie wewnętrzni - szczególnie ci, których historie rodzinne i nazwiska rodowe kończą się na 1-2 pokoleniu wstecz. Ci stanowią bardzo duży procent społeczeństwa - jest ich tyle ile widać było na marszu Tuska 4 czerwca 2023, w dniu konfidenta. Mają przeważnie polskie nazwiska, ale kiedy bliżej się im przyjrzeć, to obchodzą święta Purim, albo prawosławne, świąteczną choinkę ubierają w pisanki, i jedzą boczuś na wigilię, dziadkowie zaś byli członkami Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy i po 1945 roku przejęli całą administrację PRL-u.
O historiach, które przytacza Autor nie wolno było mówić (mówi o tym J. Rewiński w wywiadzie), bo było to śmiertelnie niebezpieczne w Polsce, ale i poza Polską, tak jak wiedza o Zbrodni Katyńskiej.
Wciąż ktoś fałszuje historię, tak samo jak kiedyś. ALE teraz jest INTERNET. I my jesteśmy! I póki żyjemy możemy ODKŁAMAĆ HISTORIĘ ZAFAŁSZOWANĄ PRZEZ NASZYCH WROGÓW. Oni ją fałszują celowo, bo gdyby mówili prawdę wszyscy musieliby zapłacić Polakom wielkie odszkodowania: Niemcy, Rosjanie, Żydzi, Ukraińcy, nawet Litwini, Łotysze, Słowacy, Austriacy.
Jak odkłamać polską historię w krajach zachodnich i wszystkich innych? To jest proste! Sposób wypróbowany na rosyjskim portalu KONT.
Pod każdym tekstem o Polsce, kiedy zobaczyłam fałsz w tekście albo komentarzach natychmiast podawałam nasz punkt widzenia i linki do opracowań historycznych. Bardzo często artykuł ilustrowany był obrazkami stworzonymi w fotoszopie, bez żadnego linku do źródła, z tekstami po chamsku wklejonymi przez ruską propagandę tak, żeby kompromitować Polskę. To tak ktoś stworzył ową "prognozę pogody w tvp" w której na mapie była przygrodzona do Polski cała zachodnia Ukraina, a nazwy naszych sąsiadów nie miały polskich liter. Łatwo było mi zdemaskować fałszywkę, na kilka dni przed tym jak to pojawiło się naszej tvp.
Otóż teraz nie ma co jojczyć, że nas szkalują! Trzeba się wziąć do roboty! Natychmiast zalogować na wszystkich możliwych zagranicznych portalach (najlepiej tam, gdzie się zna język jako tako, bo Google tłumaczy tak sobie, trzeba sprawdzać) i z uporem maniaka pilnować wszystkich tekstów o Polsce! Dopisywać prawdę, podawać źródła, od razu linki z tłumaczeniami. To samo dotyczy mediów społecznościowych!
cd ...
Tu nie ma czasu do namysłu! Kto tylko dysponuje wolnym czasem, ma ostry język, jest Polakiem, czy w Polsce, czy na emigracji! Loguj się i walcz z wrogami! Nie mamy lepszej broni! Każdy wpis trafić może do kilku, kilkudziesięciu tysięcy natychmiast, a potem do milionów. Każdy taki wpis zmusza naszych bliźnich z innych nacji do myślenia, zastanowienia się, a szczególnie młodych do poszukiwania prawdy, ot chociażby przez poszukanie jak było naprawdę.
Anglicy powinni wiedzieć o polskich i czeskich pilotach, którzy uratowali Anglię przed zniszczeniem przez Hitlera i skąd tylu Polaków zostało w GB po II wś. Wrzucać Anglikom historię misia Wojtka, którego służba skończyła się w zoo w Edynburgu. Historia tego wspaniałego uczłowieczonego zwierza byłaby tematem wielu bajek, filmów dla dzieci i dramatów wojennych, gdyby to był miś amerykański, rosyjski, angielski, albo żydowski. Ale to był miś wychowany przez Polaków uciekających ze Związku Radzieckiego z Armią Andersa i w filmach trzeba byłoby wyjaśnić skąd Armia Polaków znalazła się w ZSRR i dlaczego uciekała z tamtego dobrobytu przez Azję. Potem dlaczego walczyła razem z Armią Brytyjską w Afryce i jaką wdzięczność uzyskała od Korony Brytyjskiej, a także od potomków Menachema Begina.
Młodym Niemcom trzeba uświadamiać kim byli ich dziadkowie, ilu ludzi wymordowali w Polsce, nie tylko Żydów, ale wpierw Polaków, ile dóbr zburzyli, ile ukradli - do tego można wykorzystać wojnę na Ukrainie - Niemcy robili w Polsce to samo co Rosjanie teraz robią na Ukrainie, i do tej pory nie zapłacili Polakom żadnych odszkodowań, czy reparacji. I tylko Polakom nie zapłacili!
Na forach izraelskich trzeba to robić 2x bardziej. Pisać o żydowskich współczesnych kłamstwach, o nierozliczonych żydowskich zbrodniach na Polakach, o terrorze ludzi wyznania mojżeszowego pracujących w służbach specjalnych czyli UB i SB powołanych przez sowietów, o mordowaniu przez nich polskich bohaterów wojennych.
To wszystko trzeba pisać do skutku, we wszystkich językach, na wszystkich możliwych portalach, wszędzie tam gdzie są teksty i komentarze dotyczące Polski! Aż się nauczą na pamieć naszej historii XX i XXI wieku. Jest ku temu najlepszy moment. Bo oto znowu Polska i Polacy stawiają opór imperialnym zapędom kolejnego psychola - Putina ratując Ukraińców. Mają szczęście ci Ukraińcy, że ich przodkowie nie zdołali wymordować wszystkich Polaków. Kto by ich teraz ratował?
No nie, NB nie ma aż takiej publiki. Ile kliknięć jest to widać w statystykach.
Młodym Niemcom trzeba uświadamiać kim byli ich dziadkowie
Oni doskonale wiedzą, mają swoje źródła wiedzy, tyle że udają durni :-)
Ale ty zostałaś zbanowana. No i to że jest tylu użytkowników, nie oznacza, że do wszystkich docierały twoje wiadomości. Jeszcze przed wojną w Gruzji byłem na pewnym szachowym kacapskim forum. Podpadłem kacapom strasznie, bo dałem podpis pewnego kacapskiego żyda, który opisał kim są jego ziomale kacapy. Co prawda nie zostałem zbanowany, ale samowolnie wykreślili mój podpis :-)
Nie obijaj się u2 na NB, tylko PRACUJ na wszystkich dostępnych portalach! W USA tyż!
No i przeczytali, donieśli gdzie trzeba i dostałaś bana. Czasami trzeba sprytniej przekazywać prawdę dla kacapów. Nie wszyscy są tam natural born killers, choć zdecydowana większość jest 'patryjotami' tego nieludzkiego raju krat i mało do nich dociera :-)
Zostałaś gdzieś zbanowana w Polsce ? :-)
Mają szczęście ci Ukraińcy, że ich przodkowie nie zdołali wymordować wszystkich Polaków. Kto by ich teraz ratował?
kwiatka wart 🌼
No nie, zgodnie z prawem międzynarodowym reparacje należą się od okupantów. Czyli w tym przypadku Niemiec i Rosji. Austria była anektowana przez Niemcy. Co prawda sami dążyli do tej aneksji, Hitler był przecież Austriakiem, ale prawnie nie było Austrii.
To że Bagsik i Gąsiorowski uciekli do Izraela, nie oznacza jeszcze, że Izrael jest Polsce coś winien, oprócz wydania przestępców. Morel również tam uciekł, do swoich, ale prawnie był obywatelem PRL.
Stwierdzenie Autora: "Stale obowiązująca wskazówka dla Polaka", jest błędne, to nie jest wskazówka dla Polaka, bo żaden Polak by czegoś takiego nie zrobił. To jest wskazówka dla polskojęzycznej swołoczy, pomiotu wwiezionego na ruskich tankach do Polski i udającej Polaków! Uważanie tej swołoczy za Polaków to ubliżanie tysiącletniej tradycji polskości. Tylko tyle i aż tyle...