Atak na św. Jana Pawła II i kult Stalina – ten sam cel

Klasyczne zestawienie dzieła boskiego z szatańskim uprawianym w celu zniszczenia dzieł bożych i triumfu szatańskich. Atak na kościół rzymsko katolicki, prowadzony od wieków, współcześnie przeżywa apogeum związane z próbą obalenia całej kultury chrześcijańskiej, której kościół powszechny jest najsilniejszą ostoją. Bolszewicy wiedzieli o tym bardzo dobrze i dlatego formalnie występując przeciwko wszystkim religiom prześladowali szczególnie kościół katolicki.
Współcześni ich kontynuatorzy, przybrawszy inną, bardziej perfidną maskę, również koncentrują swoje niszczycielskie wysiłki w tym kierunku. Ponieważ są sprytniejsi od prymitywnych bolszewików, posługują się narzędziami bardziej wyrafinowanymi.
Żerują na negatywnych uczuciach ludzkich, stosunkowo łatwych do wywołania, takich jak zazdrość, zawiść, negacja osiągnięć, a przede wszystkim pozbawienie nimbu świętości i wielkości. To wszystko jest podłe, ale niekaralne, natomiast oskarżanie o przestępstwo, jakim jest ukrywanie przestępcy, bez przedstawienia na to dowodów – stanowi fakt pomówienia i jest czynem karalnym. Praktycznie w takich sprawach jedynie prawomocny wyrok sądowy jest niepodważalnym dowodem.
Niezależnie zatem od demonstrowania opinii społecznej, należy nie tylko dla ochrony statusu świętego, ale wprost dla ludzkiego prawa ochrony dóbr osobistych, wejść na drogę sądową. Jeżeli osoba pomówiona nie żyje, może wystąpić w jej imieniu każdy kto osobiście odczuwa przykrość z tego tytułu. Dla wielu milionów ludzi na świecie, niezależnie od związków religijnych, Jan Paweł II jest Osobą szczególnych zasług dla ludzkości i pamięć o Nim powinna podlegać specjalnej ochronie. Jeżeli ktokolwiek chce ją podważyć, to ma jedyną drogę postępowania sądowego w celu uzyskania potwierdzenia prawdy swoich zarzutów. Zmarłych nie można sądzić, ale można wpływać na zmianę ich wizerunku na podstawie udowodnionych czynów.
Sprawa ma jeszcze jeden aspekt, poruszany przeze mnie już kilkakrotnie przy różnych okazjach. jest nim szafowanie odpowiedzialnością zbiorową. Po pierwsze uznaje się, że stan osób konsekrowanych, a szczególnie hierarchię kościelną, można traktować jako zbiorową osobę prawną, odpowiadającą za czyny osobiste członków tej zbiorowości, którą po krótce określa się jako “kościół”. Jest to oczywiste nadużycie, kościołem jest bowiem “zgromadzenie wiernych”, a nie stan kapłański czy inni przedstawiciele osób konsekrowanych. To celowo błędne określenie, używane dla oskarżenia całego kościoła, funkcjonuje bezkarnie, gdyż brakuje stanowczych wyjaśnień ze strony hierarchii, z której wielu przedstawicieli zachowuje się tak, jakby to oni byli tym “kościołem”, a przynajmniej mieli prawo do jego wyłącznej reprezentacji.
A przecież, między innymi, ich obowiązkiem jest nauczanie katechizmu (”Idźcie i nauczajcie wszystkie narody”).
Trzeba też pamiętać o rozróżnieniu odpowiedzialności religijnej od prawnej, tą pierwszą ponosi przede wszystkim namiestnik Chrystusowy, czyli papież i następcy apostołów – biskupi, tą drugą kierownicy osób prawnych w organizacjach kościelnych, a więc proboszczowie, administratorzy apostolscy, przeorowie, rektorzy itd. Nie ma takiej osoby prawnej jak “kościół”.
Według powszechnie stosowanego współczesnego prawa osoba prawna, a nawet zbiorowisko nieformalne, może ponosić odpowiedzialność karną za dążenie do przestępstwa traktowanego jako swoje zadanie.
W przypadku organizacji kościelnych nie wchodzi to w rachubę, nie można zatem stosować oskarżenia o przestępstwo zbiorowości, jeżeli dokonane zostało przez osobę wchodzącą w jej skład. Można natomiast i należy je stosować wobec osób podejrzanych o popełnienie przestępstwa, w tym też ukrywania ściganych przestępców. W każdym przypadku może to dotyczyć imiennie określonych osób, a nie osoby prawnej, czy zbiorowości.
Tłumaczenie szczególną odpowiedzialnością organizacji kościelnej jest chybione, gdyż taką samą szczególną odpowiedzialność ponoszą szkoły, przedszkola czy inne placówki wychowawcze, a nawet organizacje zbiorowe.
Nikt jednak nie oskarża szkoły za przestępstwo nauczyciela.
Mamy w tym przypadku zjawisko celowego działania na szkodę kościoła, pojętego jako zgromadzenie wiernych, o czym oczywiście oskarżyciele nie fatygują się dowiedzieć.
Problemem jest również poruszany przeze mnie kilkakrotnie fakt “ukrywania wiedzy o przestępstwie” przez osoby konsekrowane. Nie ma takiego przestępstwa jak “wiedza o przestępstwie”, istnieje natomiast instytucja świadka przestępstwa, który może być pociągnięty do odpowiedzialności karnej za udzielanie fałszywych informacji w celu ukrycia faktu przestępstwa.
Zawsze to dotyczy konkretnych osób, natomiast postępowanie kościelne w zakresie ujawniania grzechu, który może, ale nie musi być przestępstwem, i odwrotnie, nie stanowi o obowiązku doniesienia władzom cywilnym.
Taki obowiązek istnieje w stosunku do poszczególnych osób wezwanych w charakterze świadków, przy czym świadek ma prawo odmówienia zeznań dla ochrony określonych przez siebie dóbr.
Oskarżyciele, o których w znakomitej większości należy użyć pojęcia “oszczercy”, chcieliby żeby w tym zakresie zapanowało powszechne donosicielstwo, a zatem chcą powrotu bolszewizmu.
Właśnie a propos “bolszewizmu” mamy do czynienia, w odwrotności do poprzednio omówionej sprawy, z dążeniem do “wybielenia”, a nawet “ubrązowienia” postaci największego zbrodniarza w dziejach – Józefa Stalina.
Dość ciekawy to zbieg okoliczności i jest chyba wyrazem tej samej lub zbliżonej postawy. Z jednej strony oskarża się o naruszenie zasad obowiązującej w chrześcijańskim świecie moralności, a w drugim uznaje się, że ta moralność nie obowiązuje określonych osobników.
Definicja jest taka:
„Stalin był wielkim władcą, największym w dziejach Rosji i jednym z największych na świecie, a zbrodnie, które popełnił to tylko cena jego wielkości i dlatego nie mogą one stanowić jakiejkolwiek przeszkody w uznaniu jego geniuszu.
Największym jego osiągnięciem jest wygranie II wojny światowej i uratowanie ludzkości przed Hitlerem. Tylko bezwzględne dowodzenie przez Stalina pozwoliło odnieść to zwycięstwo.”
Te wszystkie twierdzenia i wiele innych to stek kłamstw.
Po pierwsze Stalin jawi się jako najważniejszy sprawca II wojny światowej. Począwszy od Rapallo, aż po traktat Ribbentrop – Mołotow był inicjatorem i wspierał jak mógł niemieckie dążenia rewanżowe. Wiedząc, że stworzenie “frontu ludowego” w Niemczech, na wzór francuskiego, rozłoży państwo, nie dopuścił do powołania wspólnego z socjalistami rządu komunistów w Niemczech na przełomie lat dwudziestych i trzydziestych, pozwalając Hitlerowi dojść do władzy, mimo, że nie posiadał większości w parlamencie. Wycofał się z pomocy republikańskiej Hiszpanii uprzednio odarłszy ją z wszelkich dóbr dla ułatwienia Hitlerowi drogi do wojny w Europie. Ukoronowaniem tej perfidnej gry był oczywiście pakt, a właściwie tajny protokół z 23 sierpnia 1939 roku.
Stalin zachęcił Hitlera do spisku, mimo pełnej świadomości jego zamiarów przekształcenia wszystkich słowiańskich państw, z Rosją na czele, w niewolniczy obóz służący Niemcom.
Ustalenie wspólnej granicy niemiecko-sowieckiej ułatwiało napaść na Sowiety, których armia rękami Stalina była pozbawiona dowództwa i zdezorganizowana.
Wydaje się po prostu niewiarygodne, że tak podejrzliwy bandyta, jakim był Stalin, nie wziął pod uwagę najprostszej konsekwencji spisku moskiewskiego. Nie wierzył w niemiecką agresję jeszcze w chwili kiedy już się zaczęła. Uzyskawszy potwierdzenie tego faktu zamknął się w Kuncewie (czego najlepszym dowodem jest przemówienie Mołotowa do “sowieckiego” narodu z 22 czerwca 1941 roku) i ze strachu zaczął przygotowywać drugi Brześć, usiłując wykorzystać pośrednictwo Bułgarii. Tylko że Hitler, pewny szybkiego zwycięstwa, nie chciał żadnego pokoju. Stalina przed nieuchronną klęską uratowała bezbrzeżna i zbrodnicza głupota Hitlera, który nie wykorzystał masowego poddawania się czerwonoarmistów, mordując ich, a także fakt utrzymania kołchozów jako najlepszej formy organizacji niewolniczej pracy na roli.

Stalin sam siebie mianował naczelnym wodzem – marszałkiem, a potem – generalissimusem, prowadząc wojnę na zasadzie: “ani kroku wstecz” i “łobowoje nastuplenije”. Zresztą liczenie dywizji, nawet papieżowi, i armat na “kilometr frontu” to były jego ulubione zajęcia strategiczne. Dowódcy frontów, mimo przeważnie braku kwalifikacji, zorientowali się, że Stalinowi należy opowiadać zmyślone historyjki, a robić swoje i tylko dlatego mogli odnosić zwycięstwa. Ostateczny sukces sowiecki jest niewątpliwy, ale został osiągnięty kosztem niewyobrażalnych ofiar, z których większość obciąża winą sowieckie dowodzenie ze Stalinem na czele. Od samego początku wojny sowiecka przewaga w ilości siły żywej i sprzętu była kolosalna, a mimo to dopiero w 1943 roku, przy wydatnej pomocy aliantów i wymienionych błędach Hitlera udało się odwrócić losy tej wojny. 

Stalin dokonał uprzemysłowienia kraju kosztem głodu, szczególnie na Ukrainie, ale też w samej Rosji i stałych niedostatków zaopatrzenia ludności (z wyjątkiem, oczywiście, kierownictwa partii i rządu). W tym twierdzeniu jest tylko część prawdy, dotycząca ofiar, natomiast dzieło uprzemysłowienia, ograniczonego zresztą do przemysłu ciężkiego i uzbrojenia, to głównie zasługa zamordowanych przez Stalina takich ludzi jak Piatakow czy Bucharin. Jednakże bez udziału przemysłowców niemieckich i amerykańskich nie byłoby sowieckich osiągnięć. Dzieła Stalina to przede wszystkim “Biełomorkanał” i inne temu podobne przedsięwzięcia, kosztujące wiele ofiar ludzkich i straconych materiałów. Masowe mordy i zsyłki z Gułagiem przypisuje się szefom Czeka i następcom, z Jeżowem i Berią na czele, a tymczasem wszyscy oni byli tylko wykonawcami poleceń Stalina, który dbał o przeprowadzanie kolejnych “czystek”. Ostatnią taką szykował tuż przed własną śmiercią, ale już nie zdążył ją wprowadzić. Listę nieszczęść, spowodowanych przez Stalina można ciągnąć w nieskończoność, ale nie stanowią one argumentacji w ocenie jego osoby. W Rosji decydujący jest sukces, szczególnie na arenie międzynarodowej, a w tym przypadku, zawdzięczając Rooseveltowi, Stalin uzyskał kolosalne osiągnięcia. 

Putin – naśladowca, a jak niektórzy wolą, parodysta Stalina korzysta z jego legendy na rzecz swoich imperialistycznych zapędów, pochłaniających również znaczne ilości ofiar. Wśród Rosjan zbrodniczość władców nie stanowi przeszkody w ich ocenie, dlatego stałe wypominanie Stalinowi jego zbrodni nie przynosi skutku. Jest jednak sposób na obalenie mitu “ojca narodów”, jest nim wykazanie jego tchórzostwa i służalczości wobec Hitlera. Tego nie może tolerować żaden Rosjanin, pisałem o tym nie raz, apelując głównie do IPN i rozmawiając o tym z kolejnymi prezesami Instytutu, uzyskując obietnicę zajęcia się tą sprawą. Niestety, jak dotąd, bez widocznych skutków. A wiąże się ona z zasadniczą dla polskiej pamięci narodowej sprawą Katynia.
Otóż, mimo ogromu badań i literatury na ten temat nie wyjaśniono dotąd powodu, dla którego dokonano tej zbrodni nagle i w pośpiesznym trybie. Poprzestano dotychczas na ogólnikowym wyjaśnieniu jako zemsty za 1920 rok, tylko, że to nie wymagało zastosowanego trybu, a ponadto musiałoby objąć też Żymierskiego, Berlinga i wielu innych odznaczonych w tej wojnie.

Również wskazywanie na inicjatywę Berii, który chciał pozbyć się kłopotu, świadczy jedynie o ignorancji na temat funkcjonowania bolszewickiego politbiura za Stalina. Forma przedłożonej 5 marca 1940 roku notatki Berii wskazuje, że było to wykonanie stalinowskiego polecenia, wymagające natychmiastowej decyzji, stąd fikcja posiedzenia politbiura. W interesie sowieckim nie leżało pozbawianie się tak cennych wszechstronnie więźniów (nie jeńców wojennych). Musiał zaistnieć bardzo ważny powód polityczny, przerastający kompetencje Berii.Był nim strach Stalina przed Hitlerem. Decyzję w tej sprawie musiał podjąć już w lutym 1940 roku, w sytuacji dla niego wyjątkowo niekorzystnej, a mianowicie:
-- niepowodzeń na froncie fińskim,
-- półrocznego zastoju na froncie niemiecko-francuskim,
-- katastrofalnego stanu sowieckiej armii w wyniku stalinowskich czystek.

Najważniejsze zaś było podejrzenie, że Hitler może go posądzać o chęć nawrotu do nieudanego zamiaru zaboru Polski. Na to mogło wskazywać odmowa wykonania decyzji podjętej wspólnie 23 sierpnia 1939 roku w tajnym protokole podziału Polski, a nie “wyzwalania zachodniej Ukrainy i Białorusi”. Beria mógł tylko dodać od siebie, że Niemcy uważają, że wyprzedzają Sowiety w “zwalczaniu polskości”, mogąc się wylegitymować masowymi mordami, szczególnie na Pomorzu.
Wszystko to wywołało przerażenie Stalina, połączone z wyobrażeniem możliwości dogadania się Niemców z aliantami, a w następstwie odwrócenie frontu. Pewnym symptomem były zamiary wysłania na fiński front oddziałów francuskich i brytyjskich. Trzeba było zatem w trybie pośpiesznym zapewnić Hitlera o bolszewickiej lojalności.

Pomoc materialna była stale udzielana, ale nie był to argument wystarczający, należało dostarczyć dowód polityczny, wykluczający jakiekolwiek plany wobec Polski poza eksterminacją. Jedynie zbrodnia była w tym towarzystwie dowodem przekonującym, a jej adresatem był osobiście Hitler, stąd potrzeba nie stosowanej dotychczas praktyki decyzji politbiura z podpisem osobistym Stalina. Są pewne poszlaki wskazujące na fakt wiedzy Niemców, jak choćby dostarczenie przez nich poręcznych w strzałach “z przyłożenia” Waltherów 7,65 (policyjnych) i niezawodnej amunicji, ale też możliwe ślady dokumentacyjne odkryte przez Jaroszewicza, Fonkowicza i Stecia w Czosze, co spowodowało ich tajemniczą śmierć, poniesioną w podobnych okolicznościach.
Wszystko to wymaga zbadania nie tylko dla potrzeb prawdy historycznej, ale też dla bieżącego celu politycznego, wskazując na zbrodniczą służalczość i tchórzostwo Stalina.
Jest to cios w całą załganą retorykę historyczną Putina.
Sprawa chyba warta zabiegów.

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika u2

12-03-2023 [22:04] - u2 | Link:

Stalina przed nieuchronną klęską uratowała bezbrzeżna i zbrodnicza głupota Hitlera

Ano, obydwaj chcieli podporządkować sobie świat. Stalin w imię komunizmu, Hitler w imię nazizmu, czyli narodowego socjalizmu. Hitler nie uznawał prawa innych narodów do samodzielnego istnienia i to był jego główny błąd. Hitler wymyślił sztuczną rasę niemieckich Panów i resztę traktował jako ich niewolników.  Stalin również nie uznawał prawa narodów do samodzielnego istnienia, wszystkich traktował jako niewolników komunizmu i to również w końcu rozłożyło Związek Zdradziecki.

PS. Teraz podobne ambicje do kacapii ma kitaj. Moim skromnym zdaniem wojna między tymi dwoma dyktaturami jest nieuchronna.

Obrazek użytkownika wielkopolskizdzichu

12-03-2023 [22:09] - wielkopolskizdzichu | Link:

"Hitler wymyślił sztuczną rasę niemieckich Panów "
Na skalę lokalną powtarza to Prezes Kaczyński, który wymyślił rasę Prawdziwych Polaków i resztę ludzi do zniszczenia.

Obrazek użytkownika wielkopolskizdzichu

12-03-2023 [23:04] - wielkopolskizdzichu | Link:

"Nikt jednak nie oskarża szkoły za przestępstwo nauczyciela."
Policja bez problemu wejdzie na teren szkoły, pokoju nauczycielskiego, mieszkania nauczyciela, natomiast strach nie pozwoli Policji na wejście na teren parafii.

Obrazek użytkownika Jabe

13-03-2023 [06:40] - Jabe | Link:

Żerują na negatywnych uczuciach ludz­kich, sto­sunkowo łatwych do wy­wołania

Niczym co najmniej połowa tu­tej­szych blo­gerów utrzymywanych w stanie emo­cjo­na­lnego wrzenia szczuciem mediów par­tyj­nych. Zwrócenie na to uwagi nie wy­ma­ga­ło­by silenia się na tytułowe wy­gibasy.