Zacznę to tego że nie zamierzam tutaj dyskutować o tym czy był to zamach czy nie. Według mnie był to zamach i cały tekst będzie napisany biorąc pod uwagę taki właśnie przebieg zdarzeń. Napiszę tylko jeszcze że wielu ludzi uznaje że był to zamach lub „błąd pilotów” niestety tylko na podstawie emocji lub uprzedzeń. Ja natomiast nie widzę nic dziwnego w zamachach. Nie jest to dla mnie temat tabu. Polityczne zamachy i zabójstwa są dla mnie taką samą częścią współczesnego świata jak wojny i inne takie wynalazki. Liczą się fakty. Z tymi zaznajomiłem się jak sądzę gruntownie. Po to właśnie by nie bazować na czyichś osądach. Ostatecznie uznałem że teoria o „błędzie pilota” jest po prostu absurdalna. I nie chodzi mi nawet o to że szczątki samolotu zostały rozkawałkowane na strzępy mimo że ten spadł z niskiej wysokości (ok 15m, gdy zawiodła próba wznoszenia się) ale że po prostu trzeba być jakimś pilotem debilem by popełnić sugerowane, przypisywane pilotom błędy. Poza tym istotne jest że nie doszło nigdy do żadnych badań tej katastrofy. W szczególności ze strony polskiej. Cały raport Komisji Millera jest oparty na zwykłej fikcji. Nie zostały przeprowadzone podstawowe badania. Ani miejsca katastrofy ani wraku itp. Nawet zdjęć chyba nie ma żadnych. Stąd takie a nie inne moje zdanie. Tak jak napisałem. Nie widzę powodów by uznawać teorię zamachu za z góry dziwniejszą od teorii katastrofy. Przeciwnie. Historia raczej sugeruje że duże i ważne zdarzenia nie dzieją się przypadkiem. A późniejsze kłamstwa i ukrywanie przyczyn są naturalną koleją rzeczy.
Tak więc ok był zamach. Co z tego wynika?
Po pierwsze ktoś musiał wydać decyzję i zorganizować. Oraz musiał mieć powody. Tylko że to nie jest hop-siup. Zamachy nie są mile widziane. W związku z tym należy mieć konkretne powody by to robić oraz być przygotowanym na następstwa. Zamach to coś dużo więcej niż podłożenie bomby. To przede wszystkim polityczna otoczka. Tak należy to zrobić by się udało a potem by nie ponieść konsekwencji za ten czyn.
By nie rozwlekać weźmy rzeczy najprostsze.
Organizatorem głównym musieli być oczywiście Rosjanie. Czy jednak byli tymi, którzy wymyślili tą koncepcję? To już nie wydaje się być takie pewne. Co takiego naprawdę ważnego zyskiwali na takiej akcji? Jeśli celem był L. Kaczyński przykładowo, czy nie prościej było doprowadzić do jego porażki wyborczej, w tym samym roku? Mając na uwadze tuszowanie Zamachu przed rząd Tuska oraz postawę Komorowskiego, czy jednolity przekaz medialny zakłada się przecież zwykle że grupa stojąca za Zamachem była bardzo silna. Wystarczająco silna by przeprowadzić wybór swojego prezydenta. Czy to za pomocą manipulacji medialnej czy też fałszerstw wyborczych. Taka miękka opcja byłby przecież dużo lepsza. W szczególności dla rządu, Układu w Polsce. Który musiał w wielkiej części wziąć odpowiedzialność za Zamach, oraz całą tą naprawdę brudną robotę na siebie.
Według mnie mamy tutaj istotne znaki zapytania. O których się nie mówi gdyż zwykle cała dyskusja skupia się na tym czy zamach był czy nie a nie kto i dlaczego. Dla mnie w każdym razie nie jest jasne co było na tyle istotnego żeby organizować Zamach. W szczególności jeśli przyjmiemy że chodziło o L. Kaczyńskiego. W Polsce przecież prezydent nie ma dominującej roli a i kadencja Lecha właśnie się kończyła.
Nie widzę potrzeby organizacji tak drastycznego przedsięwzięcia. Ale przecież to nie wszystko. Kolejną sprawą jest wydawałoby się niesprzyjający klimat. Jak każdy wie akcja toczy się w czasach słynnego Resetu. Czyli odnowienia pozytywnych stosunków między Rosją a Zachodem a w szczególności USA. Oficjalnie zaczął się on w marcu 2009r. ale wydarzenia w Gruzji poprzedniego roku pokazują że Rosja już wtedy czuła się na tyle pewnie by przeprowadzić tam operację zakończoną pełnym dla siebie sukcesem przyklepanym sprzyjającą Rosji reakcją medialną i uznaniem opinii światowej opinii publicznej. I chociaż w wojnę gruzińską wmieszał się właśnie Lech Kaczyński przestrzegający przed Rosją to Gruzja została uznana za prowokatora. Zamach Smoleński miał miejsce raptem rok po radosnym spotkaniu H. Clinton z Ławrowem. Polityczne przygotowania musiały więc uwzględniać prowadzoną przez Rosję politykę resetu. Jak przeprowadzić Zamach a jednocześnie pozostać pozytywnym, przyjaznym krajem? Wobec tzw. mas nie problemu gdyż te przecież nigdy się dowiedziały że był Zamach. Ten pozostaje lokalną polską specyfiką. Co innego jednak politycy. Ci, najdalej kilka dni później musieli znać prawdę. Czyli cały świat polityki musiał dowiedzieć się prawdy.
I przejść nad tym do porządku dziennego.
Jakim sposobem? To kolejne ciekawe pytanie. Może nikogo na Zachodzie L. Kaczyński nie obchodził?
Najwyraźniej, skoro uznano że Zamach nie jest podstawą do wycofania się z polityki resetu i przyjaźni. Jednak jest tu też drugie dno. Rosjanie po prostu musieli wiedzieć zawczasu że taka będzie reakcja Zachodu. Gdyż w przeciwnym wypadku sprawa stałaby się głośna. Łatwo można by ją wykorzystać przeciwko Rosji, jako środek nacisku. A przykładowo ta starała się o przyjęcie do WTO. Co było bardzo istotne jeśli Rosja zamierzała prowadzić ekspansję energetyczną, rozkręcać sprzedaż ropy i gazu. To między innymi w ramach omawiania tej sprawy Biden przybył w marcu 2011 roku do Moskwy.
Moskwa, Biden przy Grobie Nieznanego Żołnierza.
Biden obiecał że poprze starania Rosji i ta stała się członkiem WTO 16 grudnia 2011.
Ale oczywiście nie tylko Biden odwiedzał Moskwę. Dobre stosunki z Miedwiediewem będącym prezydentem Rosji w latach 2008-2012 mieli właściwie wszyscy. Także oczywiście Merkel, która jak chyba sama sugerowała, lepiej dogadywała się z Miedwiediewem niż z Putinem, który bywał wobec niej złośliwy. Miały też oczywiście miejsce inne imprezy. Jak przykładowo szczyt NATO-Rosja w Lizbonie w listopadzie 2010r. Wiki:
„Było to trzecie posiedzenie Rady w jej historii. Jej uczestniczy we wspólnym oświadczeniu zobowiązali się do podejmowania działań „w kierunku osiągnięcia prawdziwego strategicznego i nowoczesnego partnerstwa, opartego na wzajemnym zaufaniu, przejrzystości i przewidywalności w celu stworzenia wspólnej przestrzeni pokoju, bezpieczeństwa i stabilności na obszarze euroatlantyckim”
Czyli jak widać Zamach Smoleński nie zaburzył w żaden sposób przejrzystości i partnerstwa.
Słowem Rosjanie pod względem politycznym nie musieli się niczego bać. Co rodzi kolejną kwestię. Czemu nie przyjąć, skoro tak wszystko ładnie grało, że Rosja powiadomiła swoich partnerów na Zachodzie zawczasu?
Takie założenie jest po prostu najsensowniejsze. Skoro jesteś partnerem to nie robisz przyjaciołom brzydkich niespodzianek. Nie stawiasz ich w niezręcznej sytuacji. Dlaczego mają się o tobie wyrażać pozytywnie sami z siebie? Mimo że wykonałeś brzydkie, niespodziewane, drastyczne, posunięcie. Dlaczego oni, mają teraz świecić oczami za ciebie? Powielać twoją narrację? Niby z jakiej racji? Dlaczego później mają też cię popierać zapraszać itp?
Tak dochodzimy do logicznego wniosku. Rosyjska operacja polityczno - medialna miała szansę na pełen sukces tylko w przypadku pewności co do reakcji politycznej na Zachodzie. A tą z kolei najlepiej było zapewnić sobie zawczasu. Sondując całą sprawę wcześniej. Powiadamiając wcześniej. Tak by nikt nie był zaskoczony, by nie było niedopowiedzeń, nacisków, niespodzianek, dziwnych sugestii, wątpliwości. Po prostu tak by wszyscy od razu wiedzieli jak się zachować i co mówić.
Słowem. Zimno patrząc. Wszyscy istotni gracze musieli wiedzieć wcześniej co się stanie. Nie tylko B. Komorowski jak zasugerował w swojej słynnej radiowej wypowiedzi. Ta wskazuje raczej na to że to nie była nadzwyczaj tajna wiedza. I jeśli traktujemy obce wywiady poważnie, przykładowo taką CIA to ta i tak musiała wcześniej wiedzieć także. Ale też Rosja nie musiała się tym przejmować gdyż zajęła się tym na szczeblu politycznym.
No ok. Czyli Rosjanie organizują zamach dogadawszy się wcześniej z Zachodem. Tak by to wyglądało. Ale tak wracamy do wcześniejszej kwestii. Czy dlatego doszło do Zamachu bo nikt nie stanął w obronie L. Kaczyńskiego, który był wszystkim obojętny? Czy może dlatego doszło do zamachu bo się dogadano w kwestii L. Kaczyńskiego?
Ta druga opcja jest bardziej przekonywująca gdyż pierwsza sugeruje ruski kaprys. Mamy reset, przyjaźń a tu ruskie wyskakują ze swoim pomysłem likwidacji prezydenta Polski (bez wyraźnego powodu) i od tak wszyscy nie mają nic przeciwko. Druga wersja jest o tyle lepsza gdyż przyjmuje że zgoda na zamach i autorstwo decyzji było szersze. Takie założenie, przyjęcie że doszło do jakiegoś rodzaju mafijnego sądu kapturowego tłumaczy rzeczy najprościej. Czyli łatwość z jaką Rosja uzyskała polityczne wsparcie. Brak jakichkolwiek zgrzytów.
No i do dzisiaj panującą zgodę co do tej sprawy.
Nie wiemy jednak wciąż dlaczego oraz konkretnie kto wydał wyrok.
Jednak mamy dla odmiany porównanie z innym analogicznym wydarzeniem. Czyli zestrzeleniem malezyjskiego samolotu wykonującego lot MH17. Mamy całą historię, która powinna dużo powiedzieć ale która najwyraźniej nie mówi nic uznającym Katastrofę Smoleńską za Zamach.
Jest bowiem lipiec rok 2014. Przelatujący nad Ukrainą samolot zostaje zestrzelony. Wszyscy giną. Natychmiast dochodzi do wielkiej wrzawy oraz kreacji różnych teorii. Wśród których te zrzucające winę na Ukrainę są całkiem powszechne i nawet mogą być przekonujące. Nie przeszkadza to jednak zarówno rządowi Holandii jak i niezależnym badaczom czy dziennikarzom na prowadzenie własnego dochodzenia. Ci właśnie ustalają istotne rzeczy wskazujące na rzeczywistych sprawców. Za którymi stoi kontrolowany przez Rosję sprzęt wojskowy. Swoje ważne efekty dochodzenia publikują przykładowo w latach 2015 - 2016 na internetowej stronie Bellingcat.
Jednocześnie, jak każdy wie, w tym samym czasie w Polsce władzę obejmuje PiS. Który dla wielu wyborców ma reprezentować stronę prawdy. W szczególności prawdy smoleńskiej. Która, jak ów wyborca wie była zakłamana i ośmieszana. Wraz z szefem sejmowej komisji badającej tą katastrofę, A. Macierewiczem. Wydaje się że wreszcie coś drgnie. Że skoro można w Holandii to i można w Polsce. Jak się jednak okazuje nic takiego się nie dzieje!
Mimo że wydawałoby się moment na pchnięcie dochodzenia naprzód jest idealny! Przecież Putin nie jest już objęty ochroną medialną po zajęciu Krymu i wspierania agresji ukraińskich separatystów. Dodatkowo ten malezyjski lot! Normalnie woda na młyn pracy nowej Komisji, która wreszcie obali kłamstwa Millera.
Z jakiegoś jednak powodu okazuje się że za rządów PiS nacisk na wyjaśnienie charakteru Smoleńska staje się dużo mniejszy niż za rządów PO. Za rządów tak tutaj nielubianego Tuska mieliśmy nieustanny dopływ informacji, nowych faktów, nowych wyjaśnień i nowych zapewnień. Kiedy nastał rząd B. Szydło i zaraz później M. Morawieckiego temat został efektywnie zamknięty. Jak się wydaje nie interesuje on nikogo. Interesujące jest (i jedną z inspiracji do tego tekstu) że w sprawie Sikorskiego holenderskie media i nasze mówią jednym głosem. Natomiast z jakiegoś powodu nie da się tego zrobić w sprawie Smoleńska. To znaczy da! Panuje taka sama cisza.
Która z jakiegoś powodu nie obowiązuje Holendrów zajmujących się losem swoich obywateli, którzy zginęli nad Ukrainą.
Informuje nawet TVN24:
W środę (to jest 8 lutego 2023) holenderscy prokuratorzy poinformowali w Hadze, że międzynarodowy zespół śledczy badający sprawę zestrzelenia boeinga (Joint Investigation Teams - JIT) ustalił, że istnieją "mocne przesłanki", że Władimir Putin osobiście zaakceptował decyzję o zezwoleniu na użycie broni użytej do zestrzelenia samolotu nad Ukrainą
A co ma do powiedzenia polski sąd i polski rząd?
Co mają do powiedzenia członkowie rządu? Czy, ktoś z wielu tutejszych zwolenników tego rządu cokolwiek kojarzy, zna ich wypowiedzi o Smoleńsku?
Bezpośrednią przyczyną powstania tego tekstu był zarzut jaki w komentarzu postawił mi spike. Podobno jestem człowiekiem bez honoru. Między innymi ze względu na Smoleńsk. To ja się pytam. Kto tu naprawdę ma honor?
Dlaczego honorowe ma być wspieranie rządu, który tuszuje prawdę o Smoleńsku? Który tyle naobiecywał i nic nie dotrzymuje? Któremu jednak nie przeszkadza podtrzymywanie smoleńskiej mitologii.
Ale to nie wszystko. Jest coś więcej. Coś ważniejszego. Jest pytanie na które można odpowiedzieć tylko wyzbywszy się emocji. Podchodząc na zimno. Czyli kim są naprawdę nasi obecni sojusznicy? Ci, którzy wzywają do wspierania Ukrainy. Tak samo jak nasz rząd. Którzy także razem w sprawie Smoleńska trzymają gębę na kłódkę.
Smoleńsk doprowadził do nakręcenia ogromnych emocji przesłaniających rozsądek. Dla wielu jest fundamentalnym punktem odniesienia w polskiej polityce. No i ok. Być może faktycznie jest. Faktycznie jest w stanie pokazać prawdę. Jeśli tylko odrzuci się naiwną mitologię.
Przyjęcie że był zamach nadaje tej historii dużo brutalności. Ale chyba jednak też realizmu. Ludzie starają się uciec od myśli że wojny są dziełem polityków a nie jakichś nieokreślonych sił pozostawiających wszystkich bez winy. Poza wskazanymi palcem złoczyńcami. Są sprawcy. Są wojny. Są zamachy. Takie katastrofy nie bywają przypadkiem.
Przyjęcie że był Zamach ma swoje poważne konsekwencje też jednak. To właśnie opisałem. Nie można wybierać sobie tylko wygodnych dla siebie rzeczy. Zwolennicy teorii Zamachu muszą zmierzyć się z rzeczami bardzo niewygodnymi.
Kto wie jednak czy być może te rzeczy nie układają się w ciekawą całość.
Zobaczymy.
Może uda się dojść kto i dlaczego, choć jak się wydaje cała historia może sugerować że wyjaśnienie może mieć pewne wydawałoby się fantastyczne, elementy. To znaczy wychodzące poza typowe postrzeganie polityki.
Kto ci te bzdury ufundował, i za ile.???
Więc... pozostają tylko takie oskarżenia jak twoje. Jak zwykle.
Oczywiście, że nie obchodził, tak jak obecnie nikogo nie obchodzi Peace w Polen. To był test zachodu przez Putlera, który szykował się do odegrania za rozpad USSR od dłuższego czasu. Miękiszon Obama nie raczył nawet przylecieć na pogrzeb bliskiego sojusznika USA, ale bohaterski Saakaszwili już zdołał obejść międzynarodową obojętność wywołaną rzekomo wulkanicznym pyłem z Islandii.
Teraz historia się powtórzyła. Świat był obojętny wobec pełnoskalowej inwazji Putlera na Ukrainę. Czekał na szybkie poddanie się ukrów. No nie wyszło. Ukry okazali się waleczni, i ograli kacapów jak kilka razy wcześniej na olimpiadach szachowych faworyzowanych moskwicinów :-)
"Bezpośrednią przyczyną powstania tego tekstu był zarzut jaki w komentarzu postawił mi spike. Podobno jestem człowiekiem bez honoru. Między innymi ze względu na Smoleńsk."
-jeżeli dobrze pamiętam, mój zarzut dotyczył innej sprawy, nie przypuszczałem że jesteś tak wrażliwy :)
-Co do Smoleńska, ja od początku czułem, że to zamach, przez moment dałem się zwieść kłamcy i szubrawcy Tuskowi, która zapewniał, że sprawę wyjaśni, do tego Koapaczowa gorąco zapewniała że kopali metr w głąb ziemi, by znaleźć szczątki, do tego te ekshumacje "ręka w rękę" z polskimi patologami etc. a prawda była całkiem inna, wręcz szokująca (że też ona za to karnie nie odpowiedziała).
Jak się okazało, prowadzone śledztwo było fikcją, Tusk je przekazał Putinowi, wg zasady, że raporty Anodiny i Millera nie mogą się różnić, zmieniły całą orientację, a przypieczętowały pewność o zamachu serie tajemniczych samobójstw, o których zapomniałeś, a czarna seria miała swój początek jeszcze przed samym zamachem.
Plan został uruchomiony nieprzypadkowym remontem TU-tki w Samarze, potem "samobójstwo" człowieka znającymi wszystkie tajemnice chyba Michniewicza, który kupił prezenty na święta i nagle odechciało mu się żyć, potem szyfrant Zielonka itd. aż do "samobójstwa" Leppera, który zaczął się panicznie bać, choć planował kampanię wyborczą, umówił się na wywiad, opiekował się ciężko chorym synem, aż życie mu jednak zbrzydło, lista samobójców powiązanych ze Smoleńskiem, jest dość długa, serial Służby specjalne chyba dość trafnie to pokazał.
W kwestii samego zamachu smoleńskiego, planowane było, że zginą obaj Kaczyńscy, wiedzieli, że tylko oni mogą pokrzyżować palny Putina i Berlina, jakim był podział Europu na strefy wpływu, a pewność ugruntowali swoimi wystąpieniami nie tylko w Gruzji, ale działania w kierunku stworzenia zjednoczenia krajów byłego sowieckiego bloku przeciw zagrożeniu agresji Putina, to się potwierdziło.
Przypomnę paskudną sprawę (rzekomego) żartu Komorowskiego z Sikorskim, którzy oblewali częściowy sukces pozbycia się Kaczyńskiego, chyba Komorowski miał powiedzieć, że Lechu zginął, ale jest jeszcze jedna TU-tka dla Jarosława, co niby zostało sądownie zakwestionowane, ale jestem pewien, że tak było., tym bardziej, że łatwo mu było proroczo przepowiedzieć, że Prezydent gdzieś poleci i wszystko może się zmienić.
Jeszcze jedna sprawa, dlaczego nie ma urzędowego raportu o zamachu, odpowiedź jest chyba oczywista, polityka jedno, zdradziecka opozycja drugie, a trzecie i najważniejsze, jedyną tego konsekwencją byłoby zerwanie stosunków dyplomatycznych i wypowiedzenie wojny Putinowi, a wtedy byliśmy bardzo uzależnieni od surowców rosyjskich.
Jak więc miał postąpić Kaczyński ?
Tylko za co? Sama zemsta to jednak chyba nieco mało jak na tak duże przedsięwzięcie. No i jest to polityka. Nie tworzy się polityki sentymentami.
Dlaczego inni politycy na Zachodzie mieli się zgodzić z sentymentami Putina?
Rosja nie była w owym czasie czymś nadzwyczaj potrzebnym Zachodowi do szczęścia. Raczej było odwrotnie. To Zachód był potrzebny Rosji. Jeśli ta chciała uczestniczyć w życiu gospodarczym czy politycznym nie mogła sobie pozwalać na wyskoki, prywatę. Taki Zamach z automatu pokazywał jej prawdziwe oblicze. Kraju, który należy trzymać na dystans.
Putin zasadniczo nie miał żadnych argumentów. Teoria o testowaniu musi zakładać że Putin może sobie na coś pozwolić bo Zachód w jakiś sposób jest uzależniony. Ale wtedy tak nie było. Putin nie miał środków nacisku, Zachód nie miał powodów by ustępować. NS1 był dopiero w budowie. Zresztą jak widać dzisiaj nie okazał się znaczącym argumentem.
RFN nie na relacjach z ZSRR a potem z Rosją zbudowało swoją gospodarczą potęgę. Owszem rodzący się układ z Rosją był dobrym gospodarczym interesem, w szczególności Zachód dostawał łatwiejszy dostęp do tamtejszego rynku. To był typowy układ: z Zachodu popłyną dolary do Rosji. Która potem wyda je na zachodnie samochody itp. Taki sam układ jak z Arabią Saudyjską czy innymi.
Tylko że Zamach był jasnym sygnałem że nie wolno się od Rosji uzależniać. Że należy traktować ją czysto przedmiotowo. Zamach był obnażeniem się Rosji. Jeśli testem, to zdradzającym jej charakter a nie siłę.
No chyba że właśnie, jak piszę, sprawa jest szersza. I Zamach był częścią Resetu i tych wszystkich interesów. W takim układzie Zamach byłby jednym z elementów współpracy. Czymś co wiązało uczestników a nie dzieliło.
Ostatecznie, tak jak napisałem, wierzę że logiczniejsza jest właśnie ta opcja. Wciąż jednak pozostają te trudne pytania. Czym tak podpadł L. Kaczyński (czy bracia razem) - zakładając że to o niego chodziło. Skąd tak drastyczna opcja, której potrzeby, jak dla mnie, nie widać.
Putina szczególnie wku.....rzał temat Katynia, Prezydent Kaczyński w swoich przemówieniach nie owijał w bawełnę, a to szczególnie "bolało" Putina, przypomnę, że historycznie tylko Polska potrafiła przeciwstawić się potędze Rosji, nigdy się nie poddała, zawsze stawiała opór, ze słynną Bitwą bolszewicką".
Dodam. że jak Rosjanie "wyzwalali" Polskę, to Polacy bardziej bali się Ruskich, niż Niemców, relacje choćby tych co przeżyli wojnę potwierdzają to. Rosja od wieków nienawidzi Polski.
Co do wspólników zamachu, gdzieś wyczytałem informację, może pochodzi ona z książki tego niemieckiego dziennikarza, że w zamach były zamieszane trzy kraje, Rosja, Niemcy i Polska, z której miał wyjść "pomysł" pozbycia się Kaczyńskich.
Że Kaczyńscy nie pasowali spiskowcom, może uświadomić fakt, że jakby się im udało pozbyć Bliźniaków", Polska byłaby rozparcelowana, PiSu być może by nie było, niepodzielnie panowałby Tusk, tego chyba nie trzeba dowodzić, że tak by było.
Co do USA, możliwe że też coś wiedzieli, ale pozostali biernymi obserwatorami, nie chcieli się angażować, bo to by rozwaliło politykę resetu.
Przypomnę, że przed rocznicą katyńską pojawił się jakiś dziwny komunikat o szykowanym zamachu terrorystycznym, bez podania kto, gdzie i kiedy, zostało to zignorowane, a Tusk zrobił wszystko, by go dokonano, zacierając wszelkie ślady, od momentu samego startu samolotu, wyjątkowo w tym dniu nie działały wszystkie kamery lotniska.
Owszem sugeruję uczestnictwo USA. Jasne jest że musieli wiedzieć zawczasu. Z tego co kojarzę nawet satelitę skierowali na Smoleńsk by pykał zdjęcia, które pozostają utajnione.
Jesli już to byłbym za zawężeniem mocodowaców do jakiejś grupy na Kremlu.
A ja nie przypadkiem wstawiłem zdjęcie Bidena właśnie a nie przykładowo Pentagonu.
"nikt nie przekonał mnie jednak, że to nie był CFIT."
ciekawe jak można przekonać do CFIT ???
do tego potrzebne jest choćby jakieś pojęcie o katastrofach lotniczych, nic na gębę.
Ja nie jestem fachowcem w tej dziedzinie, ale przeczytałem setki stron w tym temacie, śledzę filmy dok. NatGeo o katastrofach, nie jest to pełna wiedza, ale daje pogląd, jak to wygląda, od strony pilotażu, jak i fizyki lotu. Katastrofa w Smoleński na tym tle jest wyjątkowa, nic się nie zgadza pod względem samej fizyki, a nie można czegokolwiek dowieść bezpośrednio, bo Putina nie oddała dowodu, jakim jest wrak samolotu, czy to nie jest poważna poszlaka dlaczego ?
Ja z ciekawości starałem się zrozumieć najważniejszy wątek, jakim jest "pancerna brzoza".
Nie ma spójności zeznanie działkowicza Bodina z podawanymi "faktami", on zeznaje, że samolot przelatywał tak nisko, że on musiał złapać się samochodu, by go pęd powietrza nie porwał, ale na jego działce nie ma śladu, że taki wir miał miejsce, zgromadzone tam śmieci nie były ruszone, zbita z desek szopa była nienaruszona.
Przypomnę, że brzoza została złamana na wysokości 5,5 m, samolot miał wypuszczone podwozie, wysokie na 2,5 m, więc samolot prawie 'szurał" kołami po ziemi, w botanice nie na to dowodu, poza brzozą, która nie wiadomo wg jakich praw fizyki, łamie się prostopadle do kadłuba samolotu, a powinna równolegle, uszkodzone skrzydło nie potwierdza uderzenia w brzozę.
Ja zrobiłem pewną symulację, na zdjęcie satelitarne działki Bodina nałożyłem w odpowiedniej skali model samolotu, wyszło mi, że nie miał prawa się tam zmieścić, uszkadzając tylko brzozę, działka przypomina "dziurę" w całej otaczającej botanice, w koło są dość wysokie drzewa, więc powinny być ścięte przed działką jak i po wylocie znad niej.
Do tego ta "półbeczka", nad ziemią, nie jest możliwa, bo samolot by zahaczył skrzydłem o ziemię.
Na YT był film paralotniarza dokładnie wg wciskanego toru przelotu nad działką, potwierdza on, że ten przelot jest oszustwem.
Po tylu latach od tragedii nikt nie przekonał mnie jednak, że to nie był CFIT. Zbyt dużo oczywistych dowodów na niego wskazuje, a bezpośrednich dowódów zamachu brak.
To nie był CFIT, czyli kontrolowany lot ku ziemi. Rekonstrukcja przebiegu lotu przez podkomisję marszałka Macierewicza wskazuje, że już podczas lotu nastąpiły dwa wybuchy, więc zderzenie się z ziemią nie było winą pilotów, ani nikogo znajdującego się na pokładzie.
PS. Wybuchy nastąpiły kiedy piloci odchodzili na tzw drugi krąg. Ewidentnie zamach. Pytanie zasadnicze kto podłożył ładunki i kto je zdetonował. Na ziemi był specnaz pod wodzą niejakiego Szojgu. Filmik z YT, który był również na NB wskazuje, że specnazowcy dobijali tych którzy przeżyli lądowanie.
To była katastrofa. I to całkiem typowa dla CFIT. Ale oczywiście można znaleźć tych, którzy się do niej przyczynili. I nie mam na myśli pilotów. A dowody na PRZEBIEG wypadku są w postaci choćby nagrań w kokpicie i śladach na ziemi. A że wydaje się to nieprawdopodobne to inna kwestia. Einsteinowi niemożliwe do istnienia wydawały się czarne dziury, które można było przewidzieć korzystając z jego teorii.
Jednakże, wydaje mi się, że Protasiuk ostatecznie zdołał jakoś wyrwać się z tej pułapki, przejął kontrolę nad samolotem i w ostatnim momencie wyrwał do góry ratując samolot przed rozbiciem się o ziemię. Jednak chwilę później odpalono bombę i tak nastąpił koniec.
Brzozy nie biorę serio.
Ale to tylko moje zdanie. Powyższy tekst jest dla tych, którzy widzą w Smoleńsku zamach. Nie jest celem spieranie się czy był czy nie. Chodzi mi o konsekwencje do jakich prowadzi teza o zamachu.
Z drugiej strony jeśli mieliśmy do czynienia z naturalną katastrofą trzeba pamiętać że wtedy wiele z przypisywanych Tuskowi czarnych cech byłoby jedynie wytworem wyobraźni.
Ja jednak, mimo że w ramach pewnej myśli bronię Tuska to jednocześnie nie uznaję go za niewinnego w tej sprawie. Ale też nie uznaję go za pomysłodawcę. Tusk był i jest zbyt cienki na takie sprawy. Trzeba było czegoś więcej by Putin i spóła wzięli się za organizację Zamachu.
Obojętnie co by BOR nie powiedział i tak to nie miało znaczenia. Miał to być tryumfalny wjazd do Smoleńska Naczelnego Wodza w otoczeniu wiernej generalicji, która zaślepiona wizją awansów dała się wpakować do samolotu, wymazując z umysłu potencjalne konsekwencje przypadku, błędu lub zamierzonego działania.
Przecież to oni pierwsi, a zwłaszcza Błasik, powinni wskazać swemu wodzowi błędne założenia tej ekskursji.