5 idei nt. przyjemności, uzależnienia i dobrostanu ducha!

Uzależnienie jest wtedy, gdy cię ciągnie do czegoś, gdy nie możesz powiedzieć "nie", tylko łykasz, bierzesz, patrzysz, robisz. Ono jest wtedy, gdy czerpiesz z tego szybką przyjemność albo satysfakcję. Ono ma miejsce wtedy, gdy po tych impulsach przyjemności przychodzi zniechęcenie, słabszy nastrój, rozdrażnienie, wręcz depresja. Uzależnienie nie jest "zero-jedynkowe". Jest procesem stopniowalnym. Dla jednych znośnym. Inni przestają sobie z tym radzić albo dyskomfort życia staje się poważniejszy.

To wszystko ponoć naturalne procesy naszego mózgu, związane z potrzebą przetrwania człowieka w otoczeniu, w którym przyjemności było... mało i trzeba się o nie było porządnie starać. Ale otoczenie się zmieniło. Te przyjemności walą do każdego z półek sklepowych, z ekranów komputerowych, z małych, "niewinnych" smartfonów. W zasadzie możesz być pewna, pewien, że w tej nawale jest coś specjalnie dla ciebie. Coś co tobie będzie sprawiać przyjemność, drenując twoją energię, dobre samopoczucie. Co to takiego? Czy narkotyki? Trawka? Alkohol? Słodycze? Tik Talk? Twitter? Facebook? Blogi? Seriale? Gry komputerowe? - Wybieraj! A! Instagram! I... coca cola?!

Gdyby to wszystko była prawda, obserwowalibyśmy generalny wzrost złego samopoczucia, bo przecież okazji do uzależnień, ofert przyjemności jest jak nigdy dotąd. Tak właśnie nasz świat się zmienił, że przyjemności "rozpuszczalnych" inaczej "instant" mamy nieprzebraną ilość.

Doktor Lembke twierdzi, że aby przedmiot uzależnienia działał musi być maksymalnie dostępny, musi mocno oddziaływać na nasze poczucie przyjemności, musi być nowy lub przynosić coś nowego. I taki właśnie jest niezmierzony wachlarz ofert dla każdego mieszkańca Ziemi. To już nie jest ta Ziemia, do której nasze organizmy były przyzwyczajone i przygotowane by na niej żyć.
Ilość przypadków depresji wzrosła na świecie w ciągu 27 lat o 50%.

Co więcej ilość osób o negatywnych odczuciach znacznie bardziej wzrosła w krajach rozwiniętych i bogatych niż w tych zacofanych i biedniejszych. Innymi słowy i bardziej kraj jest rozwinięty, tym mniej szczęśliwi wydają się być mieszkający w nim ludzie, a obecny poziom odczuwanej depresji o różnym poziomie jest najwyższy w historii.

5 idei:

Idea nr 1: Działanie układu nerwowego można porównać do huśtawki albo wagi. Układ nerwowy stara się utrzymać ją w stanie równowagi. Jedną z szal obciążają odczucia przyjemności, zaś drugą bólu. Gdy człowiek doświadcza większej dawki szybkiej przyjemności, mózg dokłada na przeciwną szalę dyskomfort aby zrównoważyć przyjemność. Gdy przyjemność ustanie, waga-huśtawka przechyli się w stronę odczuć dyskomfortu. Stąd pojawi się większa chęć i potrzeba, ponownego doświadczenia przyjemności. Procesy te nie są świadomie postrzegane, bo odczucia negatywne następują po pewnym czasie i są bardziej rozciągnięte w czasie.

Idea nr 2: Nadmiar przyjemności. Jak na wstępie wspomniano liczba środków dostarczenia przyjemności, szybkiej i natychmiastowej, jest bezprecedensowa. Co więcej, podstawową postawą ludzi stała się "pogoń za szczęściem". Przemysł medialny zamienił przy tym znaczenia słów "szczęście" oraz "przyjemność", tak że pogoń za szczęściem w większości wypadków staje się pogonią za przyjemnością.

Idea nr 3: Celem odzyskania równowagi przez układ nerwowy należy wprowadzić "post od przyjemności". Taka czynność przyniesie początkowo pogorszenie stanu emocji i odczuć, ale po pewnym czasie poczujemy ponoć więcej energii do działania, lepszy nastrój, więcej równowagi duchowej. Ile ma trwać taki post, żeby zaszły pożądane zmiany? Tu dr Lembke jest nieprzyjemna - mówi, że 30 dni na start.

Idea nr 4: Po okresie postu, należy wprowadzić ścisłe ograniczenia korzystania z przyjemności co do częstotliwości i czasu korzystania. Propozycja pani Lembke wydaje się z jednej strony dość ascetyczna - 2 dni po 2 godziny. Z drugiej strony, jak się jest od czegoś uzależnionym czy podatnym na uzależnienie, to najmniejsze dawki mogą spowodować nawrót uzależnienia. Nie jest więc dobrze "próbować po troszeczku".

Idea nr 5: Świadomie doświadczane trudności i dyskomfort dadzą w efekcie poprawę nastroju w dłuższym horyzoncie czasu. Organizm równoważy huśtawkę nie tylko wtedy, gdy ją przechylimy w stronę przyjemności. Dokonuje takiej interwencji, gdy ją przechylimy w stronę odczuć trudnych, może przykrych, czy czasem wręcz bolesnych. Jako przykłady dr. Lembke przytacza bycie morsem, a więc kąpiel w bardzo zimnej wodzie. Ćwiczenia fizyczne oraz dłuższy post od jedzenia. Wszystkie te działania powinny z pewnym opóźnieniem i w sposób rozciągnięty w czasie wydatnie poprawić nasz nastrój.

Tu ilustracja:

W filmie przytoczony jest eksperyment dwóch "psychopatów" - żartuję - w fartuchach, którzy razili psa prądem elektrycznym. Przy pierwszych wstrząsach oczy mu zaczęły wychodzić i popuścił mocz. Przy drugich, już nie było takich sensacji. A gdy go uwolnili i wypuścili na łąkę to latał szczęśliwy. E... to głupie. Ale tak jest w filmie.

Efekty jakie możemy osiągnąć za pomocą postu od tego, co nas pociąga, nie przyjdą od razu i nie będą trwałe. Świat nadal będzie nam wręcz wpychał w ręce, dłonie, oczy niezliczoną liczbę ofert doznania jakieś tam szybkiej satysfakcji czy przyjemności. Kęs, klik, koment, polubienie... Kultura skonstruowana jest tak, by ludzi ukierunkowywać na poszukiwanie przyjemności, by w niej właśnie upatrywać doznania określanego jako "jestem szczęśliwy". Stąd zachowanie spokojnej głowy, dobrego nastroju i dużego zasobu energii i pasji jakie możemy zaangażować w kreowane przez nas przedsięwzięcia, wymagać będzie od nas - stałej uwagi i powtarzalnych starań. Ale ponoć warto:

Slajdy to zrzuty z ekranu z filmu kanału "After Skool", którego adres znajduje się {TUTAJ}. Pani Lembke omawia w innym z wywiadów poziom przyjemności, a konkretniej dopaminy, generowany przez różne nasze aktywności. Proszę zgadywać w skali od 0 do 200, ile daje tabliczka czekolady, seks, papierosy. Otóż liczby są trochę zaskakujące, bo wynoszą 50, 100, 150. Może sfałszowane? Przecież tabliczka czekolady jest najlepsza! No... prawie. Substancje psychoaktywne podnoszą ten poziom do 1000 jednostek.

Jeśli to dla ciebie wartościowa notka to się cieszę. Jeśli nie, to się nie martwię. Pozostaje pytanie czy ty masz takie rzeczy, aktywności lub zachowania, które pociągają cię na tyle, że trudno ci sobie ich odmówić. Które wzbudzają w tobie szybkie impulsy, poczucie satysfakcji i/lub przyjemności. Może odczuwasz potem, z naciskiem na potem, odrobinę obniżenia energii, słabszy nastrój, których nie wiążesz z wcześniejszym sobie dogadzaniem?

Dla mnie jedną z takich aktywności jest definitywnie internet i różne formy komunikacji w tej przestrzeni. Przyznaję się bez bicia. Więc jest pytanie czy należy z tym coś robić? Czy może po prostu pogadać? No bo bądźmy poważni, miesiąc bez facebooka, twittera, blogów takich czy innych i wiadomości ze świata? Przecież tyle rzeczy ważnych - może się dziać!
A jednak. A jednak coś jest w tym opowiadaniu pani doktor z Stanford University. Może wypróbować, a nie gadać? Czy się uda? Ba... spróbujmy zatem. Od jutra. Przez 30 dni. Przynajmniej! Ale będzie jazda :) Że boki zrywać :)

To... na razie. Życzę dobrej zabawy przez blogi i komentarze, ale i refleksji. Jak skończę, to powiem albo i nie powiem. Bo szczerze mówiąc, kogo to właściwie obchodzi? Jesteśmy tu po to, aby przeżyć swoje chwile konfliktów, uznania, poparcia, drobnych agresji. Jesteśmy tu dla zabawy i dla doświadczania satysfakcji i czegoś przyjemnego. I o to w tym wszystkich chodzi. Może ze szkodą dla nas? No... od jutra zaczynam. Pewnie wrócę pojutrze :) Albo i nie, bo ja stara szkoła.
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Ijontichy

03-02-2023 [08:48] - Ijontichy | Link:

Skąd się wziął ten nowotwór językowy "dobrostan"??? Ja to zobaczyłem w telefonie swoim---dobrostan baterii i pamięci...ocipieli?