Szanowni.
Właśnie przeczytałem sobie, że p. Prezes Kaczyński, po przegranej w sprawie z Radosławem Sikorskim i nakazie zapłaty przez p. Prezesa Kaczyńskiego kwoty ponad 700 tys. PLN na zamieszczenie przeprosin w "Onecie" (wyrok zapadł w warszawskim Sądzie Apelacyjnym, więc nie dziwota) i w odpowiedzi na propozycję Sikorskiego o jego wycofaniu się z domagania się przeprosin, o ile p. Prezes Kaczyński wpłaci 50 tys. PLN na Siły Zbrojne Ukrainy, oświadczył, że: "...„Skoro wpłata na fundusz wsparcia Sił Zbrojnych Ukrainy zamyka mój kontrowersyjny spór z Radosławem Sikorskim, czynię to z satysfakcją...”.
Król Troi, Priam, kiedy doniesiono mu, że Achajowie wycofali się z oblężenia miasta i zostawili pod bramą posąg drewnianego konia, usłyszał od Laokoona (tak przynajmniej zarzekał się Wergiliusz) słynne: "...Timeo Danaos et dona ferentes...", co się tłumaczy: "...Obawiam się Greków, nawet gdy przynoszą dary...". Mądry był człowiek i miał rację, o czym poinformował świat niejaki Schliemann, kiedy dokopał się do tego, co z Troi pozostało po wprowadzeniu wzmiankowanego posągu do miasta, ale z tego że miał rację i że był mądry, żadnego pożytku Trojanie mieć nie mogli, skoro górę wzięli głupcy, którzy zlekceważyli dobrą i mądrą radę, wprowadzając kobyłę w mury.
Obawiam się, że na p. Prezesa Kaczyńskiego zastawiono wyjątkowo perfidną pułapkę, w dodatku wzmocnioną zasadami działania "Polskiego Ładu".
Otóż istnienie długu i jego wymagalność stwierdzane są wyrokiem sądownym, natomiast zgodnie z updof (czyli umiłowaną przez wszystkich, jasną, prostą i klarowną Ustawą o podatku dochodowym od osób fizycznych), umorzenie długu stanowi przysporzenie majątku dłużnika, co podlega opodatkowaniu. Jest tak już od lat, są wyroki sądowe, cała literatura, można sobie zresztą znaleźć w internecie, wystarczy wyguglować frazę "podatek PIT od umorzenia długu" i wywala "na dzień dobry" kilkadziesiąt stron.
Mam nadzieję, że p. Prezes Kaczyński o tym wie, gdyż właśnie stał się szczęśliwym posiadaczem kwoty ponad 700 tys. PLN, "wielkodusznie darowanej mu" przez Radosława Sikorskiego, który publicznie oświadczył, że z windykacji roszczeń rezygnuje, zaś p. Prezes Kaczyński opublikował w internecie potwierdzenie przelewu żądanej przez Radosława Sikorskiego kwoty 50 tys. PLN, w tytule przelewu pisząc, że to o to chodzi (przy okazji upublicznił numer prywatnego konta, co jest jednak dużym ryzykiem w dzisiejszych, spsiałych czasach).
Dzięki temu będzie musiał do rocznego PIT za 2023 r. wliczyć tę kwotę i zapłacić 32% podatku, czyli nieco ponad 220 tys. PLN, no ale to dopiero na 30 kwietnia 2024 r., więc jest chwila czasu na zebranie tej kwoty.
Ale pułapka jest bardziej perfidna niż to się wydaje na pierwszy rzut oka, bo niby p. Prezes Kaczyński ma czas na deklarację i na zapłacenie podatku do 30 kwietnia 2024 r., ale obawiam się, że jeszcze w marcu tego roku osobiście zetknie się z problemem, jaki milionom Polaków zafundowali "pryszczaci" z PIE, którzy w ramach "Polskiego Ładu" z taką lubością dłubali przy wspomnianej updof.
Chodzi o 9% składki zdrowotnej od dochodów - dochody uzyskane w styczniu są włączane do deklaracji DRA za luty, czyli w marcu (a więc składka jest płatna w marcu). Nie jest to może kwota duża, choć jak dla kogo, bo "zaledwie" 63.000 PLN od tego "dochodu", co to Radosław Sikorski zafundował p. Prezesowi, ale potwornie niebezpieczna, bo:
a) naliczana przez ZUS z urzędu (a skoro obydwaj panowie sprawę upublicznili, to nie ma mowy, żeby ZUS odpuścił, bo ktoś w ZUSie może inaczej pójść siedzieć za niegospodarność - nie to, żebym miał temu zaraz coś przeciwko, wręcz przeciwnie, ale tak to działa)
b) egzekwowana przez ZUS z urzędu w trybie administracyjnym
c) egzekwowana bezlitośnie, z zaskoczenia, z blokadą środków na rachunkach i uruchomieniem przymusowej hipoteki - gdyby p. Prezes Kaczyński nie wiedział jak działa ZUS, to zawsze może zadzwonić do p. Abramowicza, Rzecznika MŚP i zapytać, w jego biurze szafy, biurka i półki w magazynach uginają się i pękają w szwach od przykładów, więc ze szczegółowymi informacjami problemu chyba nie będzie.
Cytuję za stroną "Poradnik przedsiębiorcy": "...Przykładowo NSA w wyroku z 21 stycznia 2016 r., II FSK 2805/13, stwierdził, że umorzenie długu, a więc rezygnacja z należnej przez wierzyciela kwoty, stanowi dla dłużnika nieodpłatne świadczenie na jego rzecz. Z chwilą umorzenia długu podatnik uzyskuje przychód, w rozumieniu art. 11 ust. 1 ustawy PIT, stanowiący wartość innych nieodpłatnych świadczeń ze źródła, o którym mowa w art. 10 ust. 1 pkt 9 w zw. z art. 20 ust. 1 ustawy. Sąd podkreślił, że przychodem podatkowym są nie tylko aktywa zwiększające majątek podatnika, lecz także zmniejszenie jego pasywów...".
I proszę się nie łudzić, że ten rzekomy "dochód" nie podlega ubezpieczeniu zdrowotnemu, bo p. Prezes Kaczyński nie jest przedsiębiorcą. "Polski Ład" i składka zdrowotna nie odnosi się do dochodów przedsiębiorców, tylko dochodów opodatkowanych PIT na zasadach ogólnych.
Ale może będzie z tego przynajmniej jeden pożytek, że p. Prezes Kaczyński doświadczy osobiście jak to wszystko działa...
I może wreszcie pogoni towarzystwo, doprowadzając do zmiany przepisów przed wyborami... Nie to, że dla siebie, ale ze świadomością, jakim ciężarem potrafią być nasze ustawy podatkowe i "Polski Ład", szczególnie w rękach instytucji jaką jest ZUS, bo to po prostu wkładanie małpie brzytwy do łapy.
Na początek proponuję przywrócenie karty podatkowej - milion głosów więcej za Zjednoczoną Prawicą jak w mordę strzelił, a może nawet i więcej...
PS (aktualizacja 1 lutego br. o 07:45): w tej sprawie dwie dodatkowe uwagi:
a) jeżeli zostanie zorganizowana zrzutka na zebranie tych 290 tys. PLN, natomiast będzie to miało miejsce po 1 lipca 2023 r., to od nadwyżki zebranej powyżej 54.180 PLN będzie należny podatek 20%, który bezwzględnie trzeba będzie zapłacić (taką nowelizację przepisów właśnie przyjął Sejm, wprowadzając do istniejącego ograniczenia kwoty darowizny od danej osoby, dodatkowe ograniczenie od uzyskanej sumy, sprawa idzie teraz do Senatu, chodzi o tzw. "ustawę deregulacyjną" - pewnie chodziło o utrudnienie życia wszelkiej konkurencji politycznej, a wyjdzie inaczej...);
b) chociaż to "przysporzenie" ma charakter czysto wirtualny, to podatek i zdrowotne są już zupełnie realne, więc kwota na podatek i zdrowotne musi być zarobiona netto, czyli po opodatkowaniu - czym? - podatkiem 32% oraz składką zdrowotną 9% (bo podatek i zdrowotna nie są kosztem uzyskania, przy czym zdrowotna dzięki "Polskiemu Ładowi"). W efekcie aby zarobić netto wspomniane 290 tys. PLN na daniny, trzeba zarobić 470 tys. PLN brutto i odprowadzić 180 tys. danin (w tym 43 tys. zdrowotnej oraz 137 tys. dochodowego), czyli razem z podstawowymi daninami od "przysporzenia" z łaski Radosława, należności wobec Skarbu Państwa wyniosą 470 tys. PLN, czyli 2/3 tej "darowanej" sumy.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 3380
tylko coś mi tu nie pasuje, zasądzona kwota nie jest zadość uczynieniem straty powoda, więc rezygnacja z niej, nie spowoduje uszczerbku na jego majątku, zasądzona jest kwota to koszt, jaki nastąpi po spełnieniu wyroku, a skoro powód wycofuje skargę, więc sprawa powinna być zamknięta.
Podobnych przypadków było kilka, chyba p.Wyszkowski miał podobny problem z Wałęsą, nie wykonał wyroku, nie zapłacił za przeprosiny, ale nie słyszałm, by zapłacił za to jakikolwiek podatek.
Przypomnę, zasądzona kwota nie jest i nie może być darowizną, jest tylko i wyłącznie skutkiem zasądzonych przeprosin, których koszt może wynieść 700 tys. np. TVN wspaniałomyślnie wyemituje przeprosiny za symboliczną złotówkę, to Prezes też się wzbogaci o różnicę?
Można się domyślać, że Prezes Kaczyński skonsultował tą sprawę z biegłym, bo że jest dr prawa, nie czyni go znawcy przepisów podatkowych.
Co do zagrożenia, szczególnie składką zdrowotną, to niestety istnieje, a w najlepszym wypadku jest to kwestia (i to jest najgorsze) interpretacji przez urzędników...
jak wcześniej pisałem, Prezes może wytargować przeprosiny za mniejszą kwotę, więc nie ma to znaczenia?
Coś mi się wydaje, że zasądzone są przeprosiny w określonych mediach, kwota została wymieniona przez obserwatorów, że taki będzie jej koszt, stąd ta kwota 700 tys.
Druga sprawa, jeżeli powód by sam opłacił zasądzone przeprosiny, wtedy roszczenie zwrotu kosztów jest zasadne, a w przypadku darowania, byłby faktycznym przychodem dla dłużnika.
Kojarzy mi się z innym przypadkiem pewnej celebrytki-aktorki, która z jakiegoś powodu nie dostała przewidywanego kontraktu, twierdzi, że straciła te pieniądze.
Tylko łatwiej je podważać, co jest też powodem powstawania masy współczesnego prawnego i biurokratycznego syfu.
Na łożu śmierci stara babcia przekazała "na słowo" swoją nieruchomość wnuczce, jej synowie nie żyli, no i sądu to nie obchodziło, a ogólnie rodzina była dość duża, więc wszyscy mają prawo do spadku, więc pozostała rodzina zrzekała się prawa do spadku, musieli to przedstawić na piśmie i notarialnie, najgorzej było z tymi, którzy od lat mieszkali poza Polską, starsi ludzie, ale załatwili stosowne dokumenty notarialnie, a tam to kosztuje.
Cały proces skompletowania wszystkich zrzeczeń trochę trwał, do tego sam proces był rozciągnięty w czasie, więc podczas jednej z rozpraw sędzia stwierdził, że te zrzeczenia straciły ważność, trzeba je na nowo skompletować, a ci z poza Polski nie zdążyli, zmarli, więc sprawa nie została dokończona, pozostała droga "na zasiedzenie", tak działją w Polsce sądy.
Taką wartość ma dane słowo, w podobnym przypadku muszą być wiarygodni świadkowie, np. lekarz i ktoś jeszcze, a i tak można to podważyć, zapis notarialny prawie nie do ruszenia.
itp
Taa. Tak właśnie! To cenna lekcja udzielania przez państwo.
Można jednak jej uniknąć. Będąc grzecznym, posłusznym obywatelem, nie próbującym się wychylać.
Gdyby chodziło o Tuska, to byście żądali zapłaty zdrowotnej, podatku i odsetek.
Ale próby zmiany prawa, by Kaczyński nie musiał płacić wyroku - nie zauważacie. Kręcicie jak ominąć prawo, dopiero co uchwalone gdy mu łaskawie Sikorski darował trochę zasądzonej kasy.
Bardzo mi się to podoba, bo prowadzi donikąd.
Tak trudno przyznać, z sąd z
Że co ? :-)
Jak nie mazm argumentów to palisz goopa.
Typowe dla litwakow.
Jak nie mazm argumentów to palisz goopa
Że co ? :-)
"Kara ma ostrzegać, wychowywać, ale nie niszczyć zawodowo i prywatnie, czyli doprowadzać do bankructwa. Zresztą dokładnie takich samych argumentów, i słusznie, użył Radosław Sikorski."
"Widzisz przedstawienie, nie widząc rzeczy"
Pani nie bulwersuje ten wyrok, tylko wspaniałomyślność Sikorskiego, jak to "dobry pon" z niego.
Sądzę, że ten wyrok, jest ewenementem w skali światowej, pokazuje, jak wygląda w Polsce prawo, nie zapominając o jego "duchu" sprawiedliwości, co chyba jest też zawarte w przysiędze jaką sędziowie składają. Wg mnie, Kaczyński nie powinien iść na ustępstwo, a wnieść sprawę o kasację wyroku, w ostateczności zwrócić się do Prezydenta o łaskę.
Przypomnę, że Śpiewak został ułaskawiony z wyroku na o wiele mniejszą karę pieniężną, chyba 10 tys., bo wyrok też urągał sprawiedliwości, jedyną korzyścią było to, że już nie demonstruje w "obronie" sędziów, pokazali kim są i gdzie mają sprawiedliwość.
Sądzę, że Kaczyński człowiek honorowy, nie chciał skorzystać z pomocy Prezydenta, by wataha nie miała żeru, do tego przed wyborami.
Oczywiście, a jeśli to nie pomoże to jest jeszcze np. ETPCz. W końcu to Unia może uratować PJK od zdradzieckiego zdradosława, tak jak uratowała 3RP od dealu Waldiego P. z ruskimi na gaz do 2037 roku :-)
Chyba nie trzeba tłumaczyć, że te dwa zdania, mają odmienny sens, pierwsze jest stwierdzeniem, drugie domniemaniem.
Dziennikarze i politycy wykorzystują ten trick, stosując formę pytającą, za co nie ma odpowiedzialności procesowej o oszczerstwo.
"Dziennikarka" Paradowska miała swój trick, mówiła "jak mówią na mieście", co nie było jej stwierdzeniem, a domniemaniem, opartym o plotkę.
Słynny cytat z Wergiliusza to słowa Laokoona, nie Priama.
Swoją drogą, przypominało mi się opowiadanie Lema, kiedy stary gwiezdny pilot opowiadał w knajpie, jak to na jednej z planet żyją gigantyczne, bardzo wolno i długo żyjące stworzenia, rozmowa między którymi trwa eony i dał przykład, jak to jeden z tych stworów pyta drugiego (już nie pamiętam dokładnie, ale sens jest właśnie taki): "Jak się masz?", a na Ziemi w tym czasie budują piramidy, państwa greckie toczą wojny, Aleksander Macedoński podbija Indie i dochodzi do Oceanu Indyjskiego, powstaje Rzym, dzieli się na Cesarstwo Wschodnie i Zachodnie, upada, a dopiero wtedy drugi stwór zaczyna odpowiadać, że po staremu. Na takie dictum przerywa opowiadanie inny pilot, mówiąc że tamten kłamie, a kiedy zebrane towarzystwo żąda wyjaśnień, odpowiada, że przecież Aleksander Macedoński nigdy do Oceanu Indyjskiego nie dotarł, no bo umarł w trakcie wyprawy.
Ale co do Wergiliusza, to oczywiście masz rację, więc poprawiłem...