Już w początkach ubiegłego tysiąclecia cesarze niemieccy po odejściu Ottona III doszli do wniosku, że państwo polskie ze swoją dynamiką stanowi przeszkodę dla rozwoju Niemiec. W odróżnieniu od Czech, które po prostu włączono do cesarstwa, Polskę należało zlikwidować. Energii do działania w tym kierunku starczyło na dwa wieki co pozwoliło na przetrwanie Polsce, mino osłabienia i podziału dzielnicowego. Uzyskaliśmy zatem zawdzięczając naszemu oporowi parę wieków względnego spokoju z tej strony, charakteryzującego się próbami względnie pokojowymi metodami włączyć nas do habsburskiego imperium.
Dopiero w 1701 roku król polski August Mocny zezwolił, na zgubę własnego państwa, tj. Saksonii, elektorowi z Brandenburgii uzyskać tytuł „króla w Prusiech” („król pruski” stanowił jeden z tytułów króla polskiego) stwarzając podstawę dla rozwoju rozbójniczego państwa pruskiego, mianowanego 18 stycznie 1871 roku w Wersalu przez Bismarcka cesarstwem niemieckim. I to właśnie Prusy, powstałe z łaskawości Jagiellonów uznały Polskę za zawadę w ich rozwoju i zorganizowaniu stosunków europejskich.
Kiedy jednak okazało się, że uzyskanie wspólnej, upragnionej granicy z Rosją w wyniku rozbiorów, zakończyło się I wojną światową, powstała Polska jako między innymi istotny element izolacji i bezpieczeństwa w Europie. Niemcy i Rosja bolszewicka uznały, że jest to ich wspólny wróg, którego należy przy pierwszej okazji zlikwidować.
Niestety Francja, której byliśmy potrzebni do restytucji zależnej od niej Rosji, też traktowała Polskę jako kłopotliwego sojusznika i nie wahała się z poświęceniem go na rzecz Rosji, czemu dała wyraz nawet w sierpniu 1939 roku, oferując bolszewikom prawo wejścia do Polski jeszcze przed wybuchem spodziewanej wojny.
Nastroje rewanżowe za klęskę w obydwu krajach, wspomagane jeszcze dążeniem do światowego władania przez bolszewików spowodowały zbliżenie między nimi i w rezultacie Pakt Ribbentrop-Mołotow.
O tym, że jego skutkiem będzie wojna ostrzegał Niemców grożących Polsce taką alternatywą Beck, twierdząc: „oczekujcie zatem sowieckich czołgów w Berlinie”. Sprawdziło się to zresztą co do joty w ciągu sześciu lat.
Z tego doświadczenia bierze się idea pielęgnowania „strefy buforowej”, utrzymywanej w określonym reżymie. Niedotrzymywanie tego reżymu jest powodem obecnej sytuacji Ukrainy i Polski i mamy w tym przypadku historycznie wyjątkowe szczęście, gdyż nie my utartym zwyczajem znaleźliśmy się na pierwszej linii karnej ekspedycji.
Nie odznacza to dla nas całkowitego pozbycia się zagrożenia, pozostajemy w dalszym ciągu na celowniku, a oczekiwana zmiana władzy w Polsce na całkowicie, a nie tylko „sądowo”, podporządkowaną – nie odznacza zmiany w sposobie traktowania. Zmierza jedynie do ułatwienia degradacji Polski do poziomu nie zagrażającego trwałości i podległości tej strefy.
Idealny jej stan byłby zapewne mniej więcej na poziomie redukcji obszarowej Ukrainy o 50% przy ludności około 20 mln i PKB w wysokości 50% rosyjskiego, natomiast Polski również 20 mln i PKB na poziomie najwyżej 50% niemieckiego.
Chcielibyśmy te zamiary potraktować na zasadzie starego żydowskiego kawału jak to synek pyta: „Tate, nasza ciocia co u nas rezyduje to ona jest ubezpieczona?” „Tak synku, jest ubezpieczona od wszelkich wypadków.” „Tate, to jak ona straci rękę, to my dostaniemy 100 tys. dolarów?” „Tak, dostaniemy.” „A jak ona straci rękę i nogę, to ile dostaniemy?” „300 tys. dolarów.” „Tate, a jak ona straci obie ręce i nogi, to ile dostaniemy?” „Oj, ty marzyciel!”
Na to, żeby te „marzenia” szwabsko-kacapskie się spełniły, trzeba utrzymania przynajmniej obecnych stosunków w Europie, a szczególnie kontynuacji zależności UE od Niemiec i nadziei, że uda się przedłużyć kuszenie Ameryki rosyjskim udziałem w walce przeciwko chińskim ambicjom rządzenia światem.
Gra dość prymitywna, ale jak dotąd, skuteczna.
Mamy zatem narzucające się dwa zadania:
- podtrzymywanie oporu ukraińskiego, gdyż nie jest wykluczone, że następni w kolejce jesteśmy my,
- obalenie obecnej formy „jednoczenia” Europy, która jest niczym innym jak tylko niemieckim folwarkiem i powołanie w to miejsce „Europy Ojczyzn”.
Jest to jedyna szansa na pozbycie się ciążącej nam od wieków roli zawady w utrzymywaniu „normalnych” stosunków europejskich, czyli szwabskiej hegemonii, przed którą już w 1940 roku skapitulowała Francja i uciekła za pomocą brexitu Anglia. Słabością Europy nie jest rozproszenie narodowe, ale wzajemne drobne antagonizmy, a przede wszystkim uległość rządów wobec rzekomych dobrodziejstw płynących z niemieckiego władania.
W tej chwili obserwujemy zjawisko ujawniania się prawdziwego oblicza Niemiec, co jest znakomitą okazją dla zjednoczenia sił i obalenia ich rządów w Europie.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 4240
...obalenie obecnej formy „jednoczenia” Europy, która jest niczym innym jak tylko niemieckim folwarkiem – Oj, to nie taka prosta sprawa. Wypadałoby mieć wprzódy jakąś wizję tego, co ma być. Czcze stawanie okoniem sprowadziło nas do parteru. Potrzebujemy wpierw obalić okrągły stół.
Niemcy popełniają strategiczne błędy nie stawiając na Ukrainę, tylko na Rosję. Zemściło to się na Niemcach w drugiej wojnie światowej, kiedy nie uznali autonomii Ukrainy i powsadzali do oflagu Banderę i Melnyka. Kiedy ich wypuścili, to już było za późno aby pokonać kacapię.
..."czym jest Polska dla polskich eurołajdaków"... Bardzo dobre pytanie z jednym, poważnym zastrzeżeniem, otóż większość ludzi uważa millerków i innych różów von dupen za Polaków, oni nigdy nimi nie byli i nie będą!. To jest polskojęzyczna swołocz, potomstwo chazarsko-mongolskiej dziczy osadzonej w Polsce po drugiej wojnie światowej. Proszę zwrócić uwagę jak głosowali tzw. europsłowie w sprawie paszportów pandemicznych, wszyscy za z wyjątkiem czwórki byli za zamordyzmenm. Na polskim podwórku, ostatnie głosowanie w sprawie bezprawnego oddania polskiej kontroli nad sądownictwem łapówkarskiemu eurokołchozowi - tylko dwoje posłów z PIS było przeciw, około 30 się wstrzymało. Reszta, od lewej do prawej, za obietnice mitycznych eurosrebrników, głosowała przeciwko Polsce. Proszę zwrócić uwagę na wypowiedzi dudaczewskiego i pinokia w Davos, gdzie pojechali się łasić do zboczonej wierchuszki banksterów i neo-komunistów, z nadzieją że ich wazeliniarstwo i wysiłki włóżone we wdrażanie NWO w Polsce zostanie nagrodzone co najmniej poklepaniem po plecach. Reasumując, wygląda na to, że z wybieralnych polityków mających za zadanie obronę polskich interesów, mamy wspomnianą 4 w eurokołchozie i około 40 posłów zasiadających w polskim parlamencie. Reszta to albo zdrajcy, albo tchórze albo użyteczni idioci albo autentyczni idioci, albo kombinacja. Smutne to bardzo i dobrze dla Polski nie wróży, jedyna nadzieja to rozpad eurokołchozu ale słuchając tego co wygadują politycy z różnych krajów na sabacie w Davos, to raczej się nie zdarzy.
Mi to raczej się wydaje , że tej Europy to na siłę nie ma co ratować , bo jak i po co ? Sami to najpierw muszą zrozumieć . Jeszcze przed Europą przyjdzie się nam ratować .
Z konieczności krótko:
a. robi Pan błędy merytoryczne mówiąc dążeniu Niemiec do zniszczenia PL i polskim oporze. Wymienię jedynie hasłowo: Kazimierz Odnowiciel, stała zależność lenna PL od Niemiec i bunty wewnętrzne, gdy stronnictwo władcy próbowało te zależności zerwać, sojusz i przyjaźń z Habsburgami przez cały XVII w., animowana przez PL kolonizacja niemiecka widoczna głównie w miastach.
b. Jeśli zaś chodzi o tezę zasadniczą to też uważam ją za błędną. W średniowieczu, na ogół (poza jakimiś 50 latami) była częścią niemieckiego imperium razem z innymi krajami regionu: Węgrami, Czechami. I polityka regionalna polegała na tym, że najsilniejszy z trójki chciał się z tej zależności uwolnić, a Niemcy tworzyli koalicję z jednym/dwoma z nich i te próby koniec końców gasili. I tak przez cały okres, póki nie doszło do rozpadu Cesarstwa. I moim zdaniem, współczesne Niemcy chcą do tego powrócić - co im się udaje - i co jest też wspierane przez większość elit politycznych (tych prawdziwych a nie malowanych pajaców) Wyszehradu
Geopolitykę tę zmienił diametralnie rozpad Niemiec, powstanie wielkiej Rzeczpospolitej Polsko-Litewskiej (początkowo jako sojusz) i zdobycie Bałkanów przez Imperium Tureckie. Dziś powtórzyła się geopolityka średniowieczna, i to o co Niemcom chodzi to - w wielkim skrócie - niedopuszczenie do odrodzenia się jakiegoś silnego, suwerennego organizmu pomiędzy Rosją a Niemcami, czy choćby na Bałkanach, ponieważ jego powstanie, nawet jako ścisłego sojuszu, oznaczać może trwałe odpadnięcie od Niemiec ich wschodnioeuropejskiego zaplecza (Grupa Wyszehradzka - Mitteleuropa) dzięki któremu uzyskały one w ostatnich latach supremację nad Francją spychając ja do roli junior-partnera w UE.
c. Jeśli zaś chodzi o współczesną PL, to jej elity polityczne widzą tylko jedną realną drogę rozwojową - współpracę z Niemcami, mniej lub bardziej ścisłą. I to są realia.
To byłoby realne, gdyby nie real politik twojego Heimat. Real politik twojego Heimat polega na odrzuceniu sojuszu z USA i brnięcie w sojusz z kacapią. Pomimo tego, że dwa razy taki "sojusz" zakończył sie wojnami światowymi. Teraz prawdopodobnie trzecia wojna światowa już się zaczęła. Za dużo państw z róznych kontynentów jest zaangażowanych w wojnę na Ukrainie.
A gdyby twój Heimat nie prowadził samobójczej real politik oparcia deutsche wirtschaft na kacapskich surowcach to zmusiłoby kacapskiego niedźwiedzia do zmiany imperialnej agresywnej polityki i świat byłby o niebo lepszy.
No i nadal twój Heimat ma szanse, gdyby w końcu zdecydowanie postawił na Ukrainę. Ukraińcy nadal na to czekają. A tak to Polacy się wykazują i wymuszają pewne sprawy jak przekazanie niemieckich czołgów. I to jest jedyna słuszna droga, a nie trwanie w bierności i patrzeniu jak kacapia bombarduje bezbronnych cywilów, w tym dzieci.
I po co te insynuacje? Człowiek może wyjść z kacapii, ale kacap nie umie wyjść z człowieka?
Czyli ty nadal kacapski fornal. Te twoje żałosne narzekania są nawet zabawne, typowe dla człowieka rodem z kacapskiej komuny :-)
Jeśli chodzi tobie o PDT to tak, osiągnął już wiek emerytalny, niech teraz szykuje się na trybunał stanu i dalsze konsekwencje swoich antypolskich "rządów" :-)
Jak najbardziej powinien i reszta rencistów też. Niech te okragostolowe pokolenie zniknie ze sceny politycznej.
O tym decydują wyborcy, a nie czyjeś widzimisię. Niektórzy politycy bez wątpienia powinni być postawieni przed trybunałem stanu, a niektórym warto będzie stawiać pomniki, za to że się poddali antypolskiej agenturze dominującej np. w ubeckich merdiach powstałych z ukradzionych funduszy FOZZ.
Trybunal stanu ? - cos głupszego to juz dawno nie słyszałem. Chlopie od FOZZ to juz czterdzieści lat minelo. Jak długo jeszcze będziesz się tym tlumaczyl. Mysl!
Naprawdę nie rozumiesz? Rozumiesz bardzo dobrze. No chyba, ze cię na studiach nie nauczyli myśleć. Co pewnie nie jest dalekie od prawdy. Pzdr
No i co z tego, skoro ciągle widzę was post-komunistów rozpychających się w Polsce i opluwających niepodległą Polskę. Wy nauczyliście się korzyć przed każdym panem, czy to ze wschodu, czy z zachodu. A to wszystko obecnie dzięki waszej kradzieży środków z FOZZ. FOZZ to matka wszystkich afer w 3RP.
a ty to co? Nie komunista? Taka ona niepodległa jak ty nie- komunista.