Żyjemy w kraju, w którym – jak za okupacji – jeżeli człowiek chce przeżyć, musi „kombinować”. Podziemie gospodarcze istniało u nas tak długo, jak byliśmy okupowani, czyli ponad 200 lat. Dzięki niemu zresztą przeżyliśmy te lata, potem wojnę, a potem okupację sowiecką. I o ile do podziemia zbrojnego należało wówczas 3% społeczeństwa, o tyle do gospodarczego wszyscy bez wyjątku. W tej chwili sytuacja wygląda podobnie.
Jak powiada encyklopedia - szara strefa to finansowy obszar zdrowej gospodarki. Dochody osiągane z produkcji niezakazanej przez prawo, są ukrywane w całości lub w części przed organami administracji państwowej, podatkowej, celnej itp.
Wysokie podatki w gospodarce oficjalnej, spadek realnych dochodów obywateli, bezrobocie – oto obecne przyczyny powstawania „szarej strefy”. Jednak to że kryzys obchodzi się z nami póki co tak łagodnie to konsekwencja istnienia owej szarej strefy, nie wspominając o transferach dewizowych od Polaków pracujących za granicą.
Polacy są europejskimi rekordzistami jeśli chodzi o udział szarej strefy w krajowym PKB. Średnia dla całej Unii Europejskiej to tylko 15%, natomiast 25-30% naszego PKB to dochody z szarej strefy. W miarę pogłębiania się zarówno kryzysu gospodarczego, jak i kryzysu państwa - szary człowiek coraz bardziej jest zdany na własną przedsiębiorczość.
Dzięki niej jednak łatwiej znosimy kryzys. Dzięki niej w ogóle znosimy kryzys.
W dobie kryzysu szara strefa stanowi naturalny bufor ograniczający ubóstwo i realne bezrobocie. Polacy zwalniani z pracy w ramach cięcia kosztów nie trafiają na bruk, tylko do szarej strefy. Ich poziom życia co prawda się obniża, ale nie dochodzi do dramatów.
W 2000 r. szara strefa odpowiadała zaledwie za 17% gospodarki, w 2001 r. - 16,8%, w 2002 r. - 15,4%, w 2003 r. - 15,8%, w 2004 r. - 14,5%, w 2005 r. i 2006 r. - 15,9%, a w 2007 r. wyniosła 14,7%.
W Polsce praca „na czarno” to często jedyny sposób pracodawcy na obniżenie kosztów zatrudnienia, a dla pracownika – lepiej płatna lub jedyna możliwa do znalezienia praca. Zatrudniający nie musi wtedy uiszczać świadczeń i podatków, składek na ubezpieczenia społeczne, ceł, opłat koncesyjnych i ekologicznych –całego tego haraczu ściąganego bez miłosierdzia przez rozbójnicze państwo.
Ma to zazwyczaj miejsce w branżach, w których ryzyko skutecznej kontroli jest minimalne - w rolnictwie, czy budownictwie.
Część przedsiębiorców także wcale się nie rejestruje i nie ujawnia swojej działalności. Usługi budowlano-remontowe świadczone w prywatnych domach, sprzedaż obwoźna, handel na bazarach, giełdach samochodowych, zatrudnianie cudzoziemców nie posiadających pozwolenia na pracę, korepetycje i prywatne nauczanie - to najczęstsze przykłady pracy w szarej strefie.
A tam, gdzie już firmy nie da się ukryć, ukrywane są przychody, lub też zaniża się wysokość faktycznego wynagrodzenia, co automatycznie obniża świadczenia.
Absurdy łupienia ludności i próby obrony delikwenta przed złupieniem obrazuje znakomicie podejście do ustawy fiskalnej dla dorabiających emerytów. Wiadomo, że emerytura w naszym kraju to kwota wystarczająca na zapłacenie czynszu, rachunków i niewiele ponad to. Resztę emeryt musi dorobić. Ale obowiązujące limity dorabiania dla ponad 1,4 mln emerytów, którzy nie osiągnęli wieku emerytalnego po prostu wpędzają ich w szarą strefę. Nie mogą oficjalnie przekroczyć pewnego pułapu dochodu, bo to powoduje, że ZUS zmniejszy lub nawet zawiesi wypłatę ich emerytury – toteż część wynagrodzenia muszą otrzymywać na czarno.
Wielu z nich zresztą na chwilę przed przejściem na emeryturę otwiera działalność gospodarczą tylko po to, aby robić dokładnie to samo dla swojego byłego pracodawcy. Dzięki temu jednak omijają nową ustawę.
Pozostali młodsi dorabiający emeryci, tzn. ci, którzy nie prowadzą biznesu, ale zarabiają na etacie, też nie mogą dorabiać, ile chcą. ZUS zmniejsza lub zawiesza ich świadczenie, jeśli osiągną dodatkowy przychód przekraczający 70 % średniej płacy. Jeśli dorobią ponad 130 % tej wartości, ZUS w ogóle zawiesi wypłatę. Natomiast jeśli osoby, które mają prawo do emerytury pomostowej i wykonują pracę w szczególnych warunkach lub o szczególnym charakterze dorabiają, to ZUS zawiesza im wypłatę świadczenia bez względu na wysokość zarobku.
Polska szara strefa w 2011 to 28,1 %. PKB, czyli 350 mld zł! To dużo w porównaniu z północną i zachodnią Europą (10-15 %), więcej nawet niż w południowej części kontynentu (20-25%). W krajach Unii gorzej jest tylko w Bułgarii, Rumunii, Słowenii i republikach bałtyckich. Tak więc w Polsce i byłych demoludach mamy wręcz do czynienia z równoległą, podziemną gospodarką.
W ostatnich dwóch latach szara strefa rosła wszędzie, nawet w Niemczech, Szwecji czy Szwajcarii. To wynik globalnego kryzysu. Ludzie zwalniani z firm decydowali się bowiem na pracę na czarno, a ci, którym obcięto pensje, dorabiali na boku. W Polsce szara strefa zwiększała się wprawdzie wolniej niż w innych krajach Europy, ale wysoki jej udział w gospodarce przyczynił się do podtrzymania koniunktury. Jak to możliwe?
Ponad 2/3 pieniędzy zarabianych na lewo trafia do legalnej gospodarki, a to ją pobudza i łagodzi recesję. To niejedyny pozytyw płynący z podziemnej gospodarki. Poza tym lewe przychody podnoszą standard życia co trzeciemu pracownikowi. Ludzie z szarej strefy są bardziej pracowici, przez co bardziej zajęci, dzięki czemu nie sieją fermentu społecznego, nie uczestniczą w demonstracjach, bo nie mają na to czasu.
Na szczęście dla nas – ministra Rostowskiego w sprawie szarej strefy najbardziej interesuje kreatywna księgowość. W związku z tym zaczął oficjalnie uwzględniać całą szarą strefę w naszym PKB. Taki ruch - według niego - ma poprawić makroekonomiczne wskaźniki Polski, a w tym relację długu publicznego do PKB, co jest ważne dla wejścia do strefy euro. Możemy mieć tylko nadzieję, że zanim do tego dojdzie, UE zbankrutuje.
W rankingu Banku Światowego Paying Taxes 2010 Polska w porównaniu z rokiem 2009 spadła ze z 142 miejsca na 151. Wśród 182 badanych krajów, Polska ulokowała się pomiędzy Brazylią a Wybrzeżem Kości Słoniowej. Według tego rankingu szara strefa sięgnęła w Polsce 30 % PKB.
Jeszcze gorszy wynik zajęła Polska w kategorii łatwości płacenia podatków mierzonej według ilości godzin, które pracownicy podatnika są zmuszeni poświęcić rocznie, aby spełnić wszystkie rygory biurokracji. Zajmuje to Polakowi 395 godzin. Nic dziwnego, że Polska zajęła 155 miejsce, pomiędzy Gruzją i Jamajką.
Ze względu na ilość i uciążliwość przeszkód biurokratycznych w prowadzeniu działalności gospodarczej podatnicy postrzegają państwo i jego organy jako zamierzających ich obedrzeć ze skóry rzezimieszków. I nie bez racji.
W 1995 roku Centrum Adama Smitha w Warszawie przeprowadziło badania nad rozmiarem konfiskaty dochodu statystycznej rodziny pracowników najemnych, zatrudnionych poza rolnictwem. Po zsumowaniu wszystkich podatków, opłat i składek, jakie rodzina ta pod przymusem wpłaca na rzecz władzy publicznej okazało się, że państwo konfiskuje jej aż 83 % rocznego dochodu! Mroczne średniowiecze z jego dziesięciną jawi się w świetle uprawianego przez nasze państwo zbójnickiego procederu jako czasy sielanki.
Według raportu Banku Światowego z 2010 roku ponad jedna trzecia światowego PKB jest nieopodatkowana a udział szarej strefy w gospodarce światowej powiększa się z roku na rok.
Pierwsze miejsce w raporcie zajęła Gruzja, gdzie nieopodatkowana część PKB wyniosła aż 72,2%. Najmniejszą szarą strefę ma Szwajcaria – 8,4%, a tuż za nią plasuje się USA – 9%.
Globalna szara strefa, według ocen analityków Nomura miała wartość około 2,5 bln USD w 2007 roku:
Z tych 2,5 bln USD około 460 mld USD przypadało na USA, 170 mld USD na Chiny a 120 mld USD na Meksyk i Hiszpanię.
W Polsce w przeliczeniu owych 28,1% na tegoroczny PKB oznaczałoby to ponad 390 mld złotych poza oficjalnym obiegiem.
Nieuproszczenie przepisów podatkowych i równoczesne podwyższanie stawek VAT może spowodować jeszcze większą ekspansję szarej strefy. Nieoficjalnie szacuje się, że pracuje w niej co dziesiąty Polak, zaś jeszcze więcej osób czerpie częściowe korzyści z pracy nielegalnej, bo oprócz tej opodatkowanej wykonują nieopodatkowaną.
Do pracy „na czarno” bardziej niż wysokie daniny popycha ludzi gąszcz przepisów i koszt wygenerowania oficjalnego miejsca pracy. Większość miejsc pracy w szarej strefie nie zaistniałoby nigdy w obiegu oficjalnym, po prostu dlatego, że byłyby za drogie.
Gdzie szara strefa rozwija się najprężniej? Problem dotyczy głównie branży budowlanej, rolnictwa i ogrodnictwa, handlu, gastronomii oraz hotelarstwa. Nierejestrowana praca przeważa na rynku korepetycji oraz opieki na dziećmi i osobami starszymi.
Mniej byłoby szarej strefy gdyby były logiczne ustawy. Choćby w agroturystyce. Małe pensjonaty i kwatery prywatne traktuje się jak duże pensjonaty i hotele. Trudno nazwać domy 4-pokojowe pensjonatami,ale dla urzędu skarbowego nie ma nic trudnego. Jeżeli ktoś chce sobie dorobić do budżetu domowego w czasie wakacji – dostaje do zapłacenia 17% podatek. Taki sam płaci Sheraton. A przecież często jest to jedyny dodatkowy zarobek właścicieli tych domów.
Zresztą rząd dziarsko dalej sięga do kieszeni przedsiębiorcy.
W 2011 podwyższono składki ZUS dla osób prowadzących działalność gospodarczą o około 600 zł. więcej.
Zapowiedziano likwidację 50% i 20% kosztów uzyskania przychodów, ulgę internetową, i tzw. ulgę na dzieci, a także zmniejszono aż o 70% dotacji z budżetu państwa do Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Oprócz podwyżki stawek podatku VAT obniżono zasiłek pogrzebowy.
Nie ma co liczyć na jakiekolwiek uproszczenie dżungli podatkowej, bo nasz rząd i dookolna sitwa "to są specjaliści od łowienia ryb w mętnej wodzie i w ich interesie jest aby pozostała mętna"(JKM). Zresztą dzięki temu powstała wygodna dla rządu sytuacja, w której każdy obywatel jest wobec prawa przestępcą, bo tak skonstruowane zostało prawo, aby nie miał szansy nim nie być.
Wniosek jest jeden – trzeba zdać sobie sprawę, że jesteśmy pod okupacją kondominium rosyjsko-niemieckiego reprezentowanego przez polskojęzycznych sprzedawczyków.
Przejdźmy na Polskę podziemną gospodarczo, bo tylko tak my się wyżywimy i przetrwamy. Bo rząd – wiadomo – i tak się wyżywi i bez nas.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 4754
bardzo dziękuję za miłe słowa. Świetny wykład! Bardzo sobie cenię Michalkiewicza.
Pozdrawiam:)