Wielkość Rafała Aleksandra Ziemkiewicza mierzyć można jedynie ilością pięter, jakie zajmował jego wizerunek na pewny, warszawskim budynku tuż przez ukazaniem się pierwszego numeru „Uważam Rze”. Było tych pięter chyba z sześć, a Ziemkiewicz, ogromny i spotworniały parzył na miasto tymi swoimi oczami skrzywdzonego spaniela i nie uśmiechał się wcale. I znać było w tym pomyśle na sprzedaż nowego tygodnika i wielkość i mądrość zarazem. Tak sobie pewnie myśleli ludzie, którzy są dziś wiernymi czytelnikami tego tygodnika i wiernymi czytelniami prozy Ziemkiewicza. Ja, o czym wiecie od dawna, nie należę ani do jednych ani do drugich. Nie należę do fanów Rafała Ziemkiewicza ponieważ uważam go za wyjątkowo miałkiego koniunkturalistę, a jego myśli za płody pokraczne i fałszywe. Człowiek, który używa takich wyrazów jak „polactwo', żeby poprawić sobie humor, człowiek który pisze „czas wrzeszczących staruszków”, żeby zdystansować się do jedynej przytomnej grupy ludzi w kraju nie zasługuje na szacunek. Po co Ziemkiewicz tak pisał? Bo taka była mądrość etapu – po prostu. Teraz zaś mądrość etapu jest inna i Ziemkiewicz pisze inaczej. O tak: Jestem dumny z sarmatyzmu, z kultury i cywilizacji, można by rzec rozproszonej, sieciowej – bez centrów i prowincji, opartej na równości zaścianków.
Ach! Jakież to podobne do tego o czym niedawno pisał ten, no, jakże mu tam...o już wiem...coryllus! Ten co bloga prowadzi, awanturnik taki i furiat sfrustrowany, bez klasy zupełnie. On także pisał, że ziemiaństwo jest organizacją sieciową, ale on pisał o dworach, a nie o zaściankach. Nie ma się więc o co czepiać?
Nie ma?! Oczywiście, że jest o co. Ziemkiewicz reprezentuje ten typ umysłowości, który powtarza jedynie to co już gdzieś kiedyś było powiedziane i od tego natręctwa nie może się uwolnić mimo usilnych starań. Chrzani o tym swoim chłopskim pochodzeniu, o endecji, o niechęci do Piłsudskiego i zamyka w ten sposób całkowicie możliwość debaty uczciwej i realnej, która rozbija się na dwa nurty – na chrzanienie o endecji-piłsucji oraz o liberalizmie-konserwatyzmie. To są główne bloki informacyjne w programie zwanym prawicą. Od dawna piszę o szlachcie, o ziemiaństwie i o jej najważniejszej i podstawowej roli w dziejach kraju. O tym, że bez dworu nie byłoby nic, a już na pewno nie byłoby zaścianka. I Ziemkiewicz to czyta, bo czyta- nie mówicie mi, ze nie, i nie przyjdzie mu do głowy, żeby do mnie napisać, przedstawić się i powiedzieć – interesuje mnie to co pan pisze, może porozmawiamy. To jest poza Ziemkiewiczem, on się na to nigdy nie zdobędzie, bo jest wszak potomkiem chłopa endeka i z byle kim gadał nie będzie, a już na pewno nie z takim co szlachtę popiera. I tak to trwało aż przeszliśmy na kolejny etap, a wraz z nim pojawiła się nowa mądrość. I ja oto ze zdziwieniem zauważyłem pod jednym z tekstów na mojej stronie www.coryllus.pl wpis taki:
Szanowny Panie
mam do Pana prośbę.
Wspólnie z Rafałem Ziemkiewiczem prowadzę od 5 lat klub Ronina. 23 kwietnia mamy wieczór poświęcony ziemianom. Czy mogę wraz z zaproszeniem wysłać Roninom jeden z dwóch (jakie znam) Pańskich tekstów o ziemianach (z Atrapii lub z bloga) - oczywiście z podaniem danych bibliograficznych.
pozostaję z szacunkiem
Można go tam przeczytać jak ktoś jest ciekawy, cytuję go tutaj bez nazwiska autora, choć jest ono jawne. Zastanówcie się teraz co ja mogłem odpowiedzieć na takie dictum? No? Już wiecie? Oczywiście, zgadliście. Oto moja odpowiedź:
Szanowny Panie, dziękuję za zainteresowanie moimi książkami. Niestety nie mogę zgodzić się na udostępnienie swoich tekstów do dyskusji w Klubie Ronina. Już wyjaśniam przyczyny. Po pierwsze: wobec dyskusji jaka rozpętała się w związku z ACTA przekonany jestem, że każdy autor winien w obecnej chwili, o ile żyje i ma po temu siłę, strzec produkowanych przez siebie, oryginalnych treści jak źrenicy oka. Nie mogę pozwolić na to, by treści te oderwały się do mojej osoby, jak najbardziej jeszcze żywej i przytomnej oraz poszybowały gdzieś ku jakimś dyskusjom, w których ja - ich autor - nie biorę udziału. Po trzecie; dyskusje na temat ziemiaństwa polskiego toczą się zwykle - i to się nie zmieni - przy udziale tych samych ciągle, fałszywych argumentów, przy użyciu tych samych ciągle zastrzeżeń i aneksów do dyskusji. Brakuje tym - w istocie fikcyjnym i mającym charakter autoprezentacji - przedstawieniom cech dyskusji rzeczywistej. Myślę, że podobnie będzie tym razem. Nie chcę więc by moje przemyślenia, jak Pan zapewne zauważył, dosyć różne od tego co obecne jest dziś na tak zwanym rynku znaczeń, były w to zaplątane. Po czwarte - jako autor opierający promocję swojego dzieła jedynie na szczerej sympatii czytelników oraz ich zaangażowaniu w powstawanie kolejnych książek nie powinienem, przez uczciwość wobec tychże czytelników, żywić w żaden sposób obszaru zwanego mainstreamem, do którego Klub Ronina należy. To mi w niczym nie pomoże, a jedynie może zaszkodzić. Argument o zwiększonej popularności odpada. Sam Pan się zapewne może domyślić dlaczego. Nie mniej jeszcze raz dziękuję Panu za zainteresowanie. Pozostaję z szacunkiem.
Gabriel Maciejewski
Po napisaniu tego listu zaproponowano mi, bym został specjalnym gościem Klubu Ronina, na co zgodziłem się oczywiście, choć z pewnym ociąganiem. Spotkanie – o ile nie zostanie odwołane – ma się odbyć 16 kwietnia, poprowadzi je Grzegorz Braun. W zeszły czwartek zaś, jak pamiętacie byłem gościem Instytutu Sobieskiego, brałem udział w zamkniętej debacie o Polsce, z udziałem Czesława Bieleckiego, Ireneusza Jabłońskiego i Jana Filipa Staniłko. Debata ta została sfilmowana i ma być pokazywana w sieci. Czesław Bielecki wyjaśniał mi w czasie dyskusji, że problemy Polski biorą się właśnie z tego dziedzicznego sarmatyzmu, z tej szlachetczyzny okropnej, która paraliżuje zdrowe działanie i jeszcze powoduje, że ludzie w Polsce nie umieją cieszyć się cudzym sukcesem, a kiedy tylko ktoś zaczyna się wybijać zaraz go niszczą. Ja sobie to zapamiętałem może niezbyt dokładnie, ale można to będzie odsłuchać i zobaczyć jak nagranie znajdzie się w sieci. I ja się z Czesławem Bieleckim całkowicie proszę Państwa zgadzam co do diagnozy, ale nie zgadzam się do do przyczyn choroby. Te na razie pominę. Diagnoza jest słuszna – jeśli ktoś w Polsce ma nowe, oryginalne pomysły, ludzie najpierw go wyszydzają. Tak też było z moim tekstem „O ziemiaństwie”, który został wyśmiany przez elig – oczywiście dla mojego dobra, a także przez licznych komentatorów. Moja obrona – jak zwykle skuteczna - nazwana została - także jak zwykle- chamstwem i frustracją. I tak to sobie tam leżało, póki nie pojawił się Ziemkiewicz i nie zaproponował pożyczenia sobie moich myśli. I ja się na to bardzo wyraźnie nie zgodziłem. Można bowiem myśleć o Polsce na tysiące sposobów i można mieć z tego wiele satysfakcji. I naprawdę nie trzeba czytać mojego bloga. Słyszy pan panie Rafale Aleksandrze?! To nie jest obowiązek, a i przyjemność też taka sobie, bo autor przeklina! Nie trzeba tego czytać i nie trzeba nic pożyczać, jeśli ktoś ma oczywiście mózg na właściwym miejscu.
Możemy mieć różne zastrzeżenia do tego co pisze Eli Barbur, ale zgodzić się musimy z tym o czym mówi motto jego bloga - prawda leży na wierzchu. Eli Barbur ma rację. I ja się o tym dobitnie przekonuję każdego dnia przygotowując drugim tom „Baśni jak niedźwiedź”. Znalazłem takie prawdy leżące na samym wierzchu, że Rałaf Aleksander Ziemkiewicz może nie przetrzymać czytania tych tekstów, o czym uprzedzam już teraz. Nie kupujcie mu więc tej książki jak się już ona pojawi i nie dawajcie mu jej do ręki. Sieciowy zaścianek i dobry dziedzic ratujący Polskę to jest maksymalny poziom emocji jakie pan Rafał może przyjąć na swoją biedną głowę.
Przypominam, że moje książki można już kupić w Warszawie w księgarni Tarabuk przy ulicy Browarnej 6, a także w sklepie Foto-Mag przy Alei KEN 83 lok.U-03, tuż przy wyjściu z metra Stokłosy, naprzeciwko drogerii Rossman. Można je też kupić w księgarni "U Iwony" w Błoniu oraz w księgarniach w Milanówku po obydwu stronach torów kolejowych, a także w tymże Milanówku w galerii "U artystek". Aha i jeszcze w galerii "Dziupla" w Błoniu przy Jana Pawła II 1B czyli w budynku centrum kultury. No i już od dawna, o czym zapomniałem, znajdują się w księgarni Polskiego Ośrodka Społeczno Kulturalnego w Londynie. Cały czas oczywiście są one dostępne na stronie www.coryllus.pl oraz na stroniehttp://www.ksiazkiprzyhe…. Uwaga! Atrapia i Toyah dostępne są jedynie w sklepie Foto-Mag, bo tak i już. Może kiedyś będą także gdzie indziej, ale na razie ich tam nie ma. Książkę Toyaha o liściu można kupić jeszcze w Katowicach w księgarni "Wolne słowo" przy ul. 3 maja. Od dziś książki – w tym Toyah - dostępne są także w księgarni Ojców Karmelitów w Poznaniu przy ul. Działowej 25. Trzeba wejść do tak zwanej furty i tam jest ta księgarnia. O każdym następnym punkcie dystrybucji będę informował na blogu.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 12029
wywodzi się z ziemiaństwa.
za doskonałą, wielokrotnie powtarzaną reklamę.
Bez względu na intencje Szanownego Coryllusa, jedynym istotnym i w pewnym sensie wymiernym, czyli przekładalnym na złotówki, efektem Jego artykułów jest rosnąca popularność osoby i wzrost zapotrzebowania na książki Pana Rafała Aleksandra Ziemkiewicza.
Adwersażom Coryllusa ku uwadze.
O czym ty mówisz Bazyli?
nie dziel i nie jątrz!!!
Jakie pismo? Klinowe? Nie pij więcej.
nie miałem zamiaru Cie urazić, ale taki sam dobry mam stosunek do Ciebie, jak i Ziemkiewicza. Po co to psuć ?
Pozdrawiam
Możesz psuć, mnie nie zależy.
Ziemkiewicz jest taki trochę kombinator, co to pisząc sam się nakręca
(jak wielu żyjących z pisaniny) i wpada na "mądrości", ale już dawno oklepane. Jemu się często po prostu pisze treść wiersza na podstawie pasujących rymów, w przenośni ujmując sprawę.
Nie lubiłem i ja kiedyś Ziemkiewicza za "polactwo", to było w dawnych czasach, kiedy to było faktycznie modne. Dziś nie wypada kopać leżącego, więc i Ziemkiewicz ucieka od swojego dawnego ja.
Zresztą temat obadał Wańkowicz jeszcze we wojnę ("Kundlizm" - prawda, że podobne?), ale on dostał nagrodę za "cukier krzepi", a Ziemkiewicz miał swój program i jest Krusowcem, co mu wytknął Lis w pogawędce z młodą i zdolną młodzieżą inteligęckom, więc Ziemkiewicz w następnym felietonie musiał się "mimochodem" odnieść...
A w ogóle to moja babcia, powiadała podobno, że mądry pisze dla zabawy - głupi czyta bo ciekawy.
I ja tak sobie myślę: żyjąc z pisania, nie ma siły, tworzy się 1% wartościowych rzeczy, a resztę badziewia dla spłaty kredycików.
Więc jeszcze dalej myślę, że trzeba na życie zarabiać uczciwą pracą, a pisać wtedy, kiedy się poukłada w głowie i będzie się pewnym, że to nie sieczka.
Tobyśmy wszyscy byli analfabetami.
A gdyby jeszcze niewiasty zabierały głos wedle Pańskiej rady, to dzieci nie miałyby od kogo nauczyć się gadać i w ogóle nikt by nie gadał.
Drogi Panie, Gdyby Jezus po zmartwychwstaniu pokazał się najpierw św. Piotrowi, to prawdopodobnie do dzisiaj byśmy się o tym nie dowiedzieli.
Ale On zawsze dobrze wiedział co czynić i inteligentnie ukazał się niewieście i za godzinę cała Jerozolima huczała.
Wie Pan, jest taka humoreska. Idzie sobie Maciek, zmęczony usiadł pod dębem i popatrzył na gałęzie a potem na ogród nieopodal położony.
I pomyślał tak: Pan Bóg źle zaprojektował świat. Takie wielkie dynie walają się po ziemi na lichym krzaku.
A tu proszę, potężny dąb a na nim takie małe żołędzie. Gdzie tu rozum ?
Po czym przysnął zmęczony. Nagle coś go uderzyło boleśnie. Obudził się. To żołądź spadł z dębu prosto mu na nos i puściła się krew.
Maciek wtedy przeprosił Pana Boga. Gdyby tak spadła na nos ta wielka dynia, co by było?
Pozdrowienia
Niestety, i mnie życiowe doświadczenie podpowiada, że 99% (kiedyś myślałem, że na pewno 90%) produkowanej pisaniny to komercyjny szajs.
Zupełnie zresztą tak samo jak w każdej innej branży, na przykład odzieżowej i nie ma się co ofukiwać.
Ja tam się zresztą nie martwię, bo żeby przeczytać ten 1%, dwóch żyć za mało. Żeby se kupić, pensji nie starczy, a żeby trzymać na półkach - pałac to śmieszna dziupla.
Gdyby nie sczyścili bibliotek ze starej, bolszewickiej i nie tylko pisaniny, byłoby dokładniej widać, że mam rację.
A tak w ogóle, to w książce "Astronauci", słynny pisarz Lem uważał, że w przyszłości na całym globie będzie panował KOMUNIZM - serio.
A z tym "Ziemniakiewiczem", jak to powiedział Lis-Witalis "farbowany lisek rudy, pełen sprytu i obłudy", to mam jeszcze jeden problem: Nie pamiętam tego, co "u niego" przeczytałem - widać mam słabą pamięć.
"Ludzie w Polsce nie umieja sie cieszyc cudzym sukcesem" i autor zgadza sie z diagnoza p.Bieleckiego a przyczyn narazie nie wyjawnia a moze to autor jest zazdrosny o sukcesy Ziemkiewicza,mozna sie nim nie zgadzac ale zeby tak krytykowac kolege po piorze,raczej polemizowac sie powinno.Brakuje tematow i ludzi,ktorych az sie prosi krytykowac za rozwalanie kraju,odwagi troche.
Literówki wprawdzie dostrzegam, jak mi się zdaje.
Natomiast co do polactwa pana Rafała, no to on się już gdzieś z tego wytłumaczył.
Inteligentnie się wytłumaczył.
No bo przecież należy kochać bliźniego jak siebie samego, ale jego złych cech nigdy nie tolerować.
Mnie się zatem oto zdaje, że Szanowny Pan Redaktor Coryllus ma stosunek do cechy polactwa zupełnie zbieżny z szanownym Rafałem Ziemkiewiczem.
No bo któż od lat wybiera ustrój który panuje i któż wybiera parlamentarzystów, jak nie polactwo ? To co to ma być, nie wolno już nawet pisnąć o tej prze-potwornej głupocie, bo się jaki rodak nagle obrazi, a? Po główkach głaskać ? A wygarnął im.
Tu nie chodzi o pogardę do człowieka, ale po prostu o ostre wytknięcie głupoty, cechy charakteru. Czy też naiwnej niefrasobliwości, za którą słono płacimy od ponad 20 lat, bo wcześniej było się ciężko wyrwać.
Ale kto broni Polakom zrobić porządek.
Ano cecha charakteru zwana polactwem. Typowa dla mentalności chłopów pańszczyźnianych.
Jeszcze jedno, gdy szanowny pan Rafał wydał książkę o tym tytule, to był za to potężnie zaatakowany w Radiu Maryja.
Gdy wyjaśnił o co mu szło, ta krytyka zaraz ustała.
Myślę, że Szanowny Pan Redaktor Coryllus po prostu ma w sprawie polactwa zupełnie podobne zdanie.
Natomiast na szczęście ma w tym momencie znacznie większą bystrość rozumienia potrzeby odrodzenia patriotycznego ziemiaństwa polskiego od szanownego pana Rafała. To świetna wiadomość.
A jeśli i pan Rafał dojrzeje do tego samego, i może narazi się tym powielaniem Szanownemu Panu Coryllusowi, to nic.
Dla Ojczyzny będzie dobrze a reszta głupstwo.
Moje Uszanowanie
Ps. Jak komu z nagła brakuje słów, to przecież można i zakląć, chociaż nie zawsze i nie wszędzie. A nadużycie świadczy o braku inteligencji albo o braku uprzejmości wywodzącym się z braku dobrego wychowania. No bo co pomyśleć o kim, kto co drugie słowo bierze z rynsztoka. A są tacy i to wielu.