Codziennie dokonujemy wyborów, od banalnych, jak ten, jaki założyć sweter, po rozstrzygające o naszym życiu, jak choćby: mieć, czy nie mieć dzieci. Z niektórych wyborów, a w zasadzie ich skutków, jesteśmy zadowoleni, inne wywołują w nas dreszcze grozy, a na samą myśl o nich wzdychamy: o Boże, co ja zrobiłem/zrobiłam.
Jest jednak taka koncepcja, według której niezależnie od tego, co wybieramy, to zawsze wybieramy ponoć to, co w danym momencie było nam najbardziej potrzebne. Trudno tę koncepcję zrozumieć i uznać za słuszną, gdy patrzy się na takie życiowe wybory, jak np. poślubienie alkoholika i skazanie się na ciągłą jazdę bez trzymanki. Trudno zrozumieć tę koncepcję, gdy patrzy się na takie decyzje, jak zaufanie po raz n-ty komuś, kto nas okrutnie oszukał i wdepnięcie w rolę ofiary oszustwa po raz n-ty plus, bo przecież kto miałby potrzebę być oszukanym?
A jednak... jak inaczej wytłumaczyć powtarzanie się pewnych niekorzystnych wydarzeń w życiu? Jak wytłumaczyć wchodzenie niektórych ludzi w pewnych sytuacjach wciąż do tej samej wody, choć widać z daleka, że to jakieś bagno jest? Czy przemawia przez nich jakaś nieuświadomiona chęć samounicestwienia? Albo samoumartwienia? A może sprawa wygląda jeszcze inaczej?
Przywołajmy tutaj popularne powiedzenie, że "zawsze może być gorzej". Wychodząc z tego założenia, być może nasze życiowe wybory, także te złe, są jednak i tak lepsze od tego, co mogłoby nas spotkać, gdybyśmy podjęli inną decyzję. Być może nawet zły wybór chroni nas przed gorszym? Może poślubienie tego przywołanego alkoholika, jakkolwiek wydaje się to absurdalne, chroni przed poślubieniem np. mordercy?
No cóż, może tak, a może nie. W zasadzie, to nie wiemy tego, czy to tak działa, bo wadą tego sposobu rozumowania jest to, że wybierając, realizujemy w danym momencie jeden scenariusz, a wszystkie inne pozostają w sferze gdybań i potencji i nie jesteśmy w stanie przeżyć życia po raz drugi, by sprawdzić inną ścieżkę i porównać skutki.
Jakie jednak konsekwencje może mieć podejście o zawsze najlepszym z możliwych wyborze, choćby nawet okazał się zły, trudny, itd? Może takie, że w każdej sytuacji warto dostrzec jej pozytywną stronę, uznając, że dany wybór, a dokładniej jego negatywna strona, jest dla nas życiową lekcją, którą musimy przerobić, by wydarzyło się coś innego, co... znowu będzie lekcją, która, jeśli przerobimy ją raz a dobrze, pchnie nas w końcu do przodu?
Bo życie to trochę takie kolejne lekcje w naszej drodze przed najważniejszym egzaminem. A jakim, to niech każdy z Was dopowie sobie sam, w zależności od tego, dokąd zmierza i co lub Kogo spodziewa się na tym egzaminie spotkać.
_____
PS. Wszelkie sugestie, że w tym tekście może chodzić o wybory polityczne, uważam z góry za fałszywe. No, ale jeśli tak to błędnie zinterpretujecie, to już Wasz wybór :-).
____
A co do wszelkich wyborów, to proszę, zajrzyjcie na mój blog OPOWIEŚCI WĘDROWNE i wybierzcie sobie coś do poczytania. Np. o takim pająku, co cierpliwie czeka na swoją ofiarę [Pająk - cierpliwe czekanie], albo o rusałce kratkowcu, co stracił życie [Jak rusałka kratkowiec stracił życie] i wiele innych ciekawostek z życia lasu. I nie tylko.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 5045
Za całym szacunkiem, mężowie zwykle rozpijają się po ślubie. Wychodzenie za alkoholika to po prostu głupota. Teraz prawo chroni kobiety. Alimenty są lepiej ściągane. Rozwód to jedyne rozsądne wyjście z tej patologii jaką jest alkoholizm małżonka.
PS. W Rosji przemoc domowa została całkiem niedawno, parę lat temu, uznana za dozwoloną, dopiero dwukrotne zgłoszenie przemocy na policję rodzi jakieś negatywne skutki, zwykle dla mężczyzny.
Ależ to bardzo naiwne jest. Wręcz głupota. Najpierw niech się wyleczy, dopiero potem ślub, co również jest obarczone wielkim ryzykiem, bo choroba może w każdym momencie nawrócić.
PS. Rosja to przykład, że co w Polsce jest niedopuszczalne, tam jest normą. Co kraj to obyczaj.
Nadal nie rozumiem, dlaczego akurat podał Pan przykład Rosji, a nie innego państwa. Czyżby jednak politycznie? ;-)
Dla lepszego kontrastu, sąsiedzi Polski są już 'cywilizowani', oprócz Rosji. Rosja się uwstecznia, podałem konkretny przykład. Skończy się to wielką wojną światową, którą ponoć przewidziała niewidoma Wanga Dimitrowa z Bułgarii.
PS. Co prawda, ponoć Polskę zaatakują jednak znowu "cywilizowani" Niemcy, a nie barbarzyńscy Rosjanie, ale skończy się to sromotną klęską Niemiec :-)
Choroba jest cały czas tu nie ma wyleczonych , tylko się wraca do picia , albo nie . Duża walka ze sobą dla osoby dotkniętej .
Ta Rosja to taka jego "maść na scury" jak mawiał baca . Zaraz napisze że Ukraińcy nie piją w ogóle . Taka jego obsesja , kolejny pajac JzL już trochę niżej napisał o Ruszkiewiczu , którego zamiast białych myszek wszędzie widzi . Zaraz jeszcze napiszą że sława Ukrainie i jej gierojam. Te typy tak mają . Oblazły ostatnio NB i używają sobie tu jak pijany zając w kapuście . Tak że ostrożnie Pani Bogumiło bo trochę się zmieniło .
A wracając do tematu , czy faceci mężowie alkoholiczek nie istnieją ? Tu życie bywa trochę bardziej skomplikowane .
Dokładnie dwa dni temu minęło 45 lat od powiedzenia sakramentalnego TAK
Czy przed ślubem czy już po, piłem i piję tyle by nigdy nie stać się drugim "ruszkiewiczem"
No tak, ale jak tłumaczyć takie zachowanie? Wysoki poziom wiedzy pomaga w dobrym wyborze czyż nie? Jeżeli pomaga, to jak wytłumaczyć niechęć poznawczą dla sięgnięcia na wyższy poziom? Wiedzy, dla uzyskania dobrego wyboru? Otoczenie, jak często to widzę jak otoczenie zastępuje ludziom wiedzę, a Pani? Kto pozwoli decydować za siebie otoczeniu? Osobiście stawiam na statystykę i … no właśnie -intuicję? Kompletnie nie mówię polityce:)) Tyle doznań przyrodniczych chętnie bym opisał, jak znaleźć czas?
Pozdrawiam
Intuicja to pierwsza myśl, która się pojawia. Jeśli potem są wątpliwości, to już jest rozumowanie. Niektórzy mają niezłą intuicję, ale czasami mogą się mylić.
Nikt nie żyje w próżni. Myśl to nasza reakcja na jakieś zdarzenie. Niektórzy nazywają to emocją. Czyli myśl to de facto emocja. Idealnej próżni, jak wskazują eksperymenty fizyczne, nie ma. Więc liczby zero nie ma w przyrodzie. Nie ma zera reakcji na akcję. Pokutuje obecnie teoria wielkiego wybuchu, był nawet serial komediowy pt. Big Bang Theory z Jennifer Aniston. Ale możliwe są inne hipotezy, o których właśnie czytam we wstępie Macieja Iłowieckiego do książki von Ditfurtha pt. "Na początku był wodór". Pojawiają się naturalne pytania, a co było przed wielkim wybuchem, czy na pewno wszechświat się rozszerza, a może ma jakieś granice jak wstęga Moebiusa ? Pytania się mnożą :-)
Co do przywołanej decyzji "poślubiania alkoholika" to nie rozumem pewnej kwestii: Czy osoba poślubiająca alkoholika WIE w momencie podejmowania decyzji, że to jest/będzie alkoholik?
No bo jak NIE WIE, to ocenianie jej decyzji na podstawie niewiadomych, w momencie podejmowania skutków, wydaje się przedwczesne.
A jeśli WIE, że to alkoholik aktualny lub przyszły, to najwidoczniej posiada - możliwe, że nieuświadamiany - taki zbiór przekonań i wartości, którego skutkiem są pozytywne odczucia w momencie podejmowanie tej decyzji. Każdy z nas posiada dużą przestrzeń przekonań i wartości, której nie jesteśmy świadomi na co dzień, ale to nie zmienia faktu jej istnienia i oddziaływania. Np. niskie przekonanie własnej wartości, negatywny stosunek do siebie, może być i bywa przyczyną różnych zachowań autodestrukcyjnych, w tym np. wchodzenia w krzywdzące człowieka relacje.
Jednak wiele tych krzywdzących relacji typu małżeństwo z alkoholikiem, bywa wynikiem zwykłej niewiedzy z kim mamy do czynienia
Wychodzić za kogoś, kogo się nie sprawdziło pod względem alkoholu ? Toż to naiwność, wręcz głupota.