Pojawiło się wczoraj na tym blogu pojęcie coaching patriotyczny. Zostało ono wyjęte przez jednego z komentatorów wprost z wypowiedzi profesora Zybertowicza. Pojęcie to i jego zastosowanie wobec nas wszystkich, oparcie na tym pojęciu metody, która ma uczynić Polskę bardziej polską i bardziej patriotyczną uważam za jeden z większych skandali medialnych, uważam także, że posługiwanie się takimi pojęciami jak coaching patriotyczny degraduje nas jako społeczeństwo i naród znacznie bardziej niż różne dziejowe nieszczęścia.
Co to jest coaching? Według mnie jest to taki intelektualny chód sportowy. Kiedy widzimy chodziarza na zawodach dokładnie wiemy o co temu facetowi chodzi (nomen omen). On chciałby podbiec, ale nie może. Wygląda więc tak jakby chciał a nie mógł i to jest szczera prawda – nie może bo go zdyskwalifikują i nie zdobędzie medalu, na którym mu zależy. Popatrzmy teraz na jakiegoś coacha. Włączymy sobie film z tuby, gdzie widać takiego ancymona i wyłączmy głos. No i jak on wygląda? Dokładnie tak samo jak chodziarz sportowy. On także chce a nie może. On chce powiedzieć prawdę i męczy się okropnie, ale nie może jej powiedzieć, bo został wytrenowany do kłamstwa i kłamać musi. Po to w końcu przeszedł ten trening. Profesor Zybertowicz zaś pisze co następuje:
"Sekwencja planu dla Polski jest następująca. Po pierwsze, należy skatalogować te liczne, tysięczne oddolne inicjatywy ludzi z patriotyzmem w sercach, którzy tworzą przybierający na sile "Archipelag Polskości". Po drugie, istnieje potrzeba zorganizowania kongresu polskości, który wytyczy ścieżki łączenia składającego się z małych wysp i wysepek archipelagu w większe, żywotne organizmy. Po trzecie, ścieżki konsolidacji wymagają wzmocnienia przez profesjonalnie przygotowane warsztaty patriotycznego przywództwa dla osób, które już ukazały swój potencjał, tworząc (często jakby z niczego) okrzepłe już inicjatywy. Dobrym rozwiązaniem byłoby uruchomienie programu coachingu patriotycznego dla liderów o największym potencjale, który przyspieszy i sprofesjonalizuje proces konsolidacji "Archipelagu Polskości".
Alternatywne spojrzenie na naszą rzeczywistość dojrzewa. W nas. Dzięki tym, którzy tworzą setki, tysiące oddolnych projektów z polskością w sercu."
Coaching patriotyczny dla liderów na największym potencjale? Co to znaczy? Żeby to wyjaśnić posłużę się fragmentem tekstu, który niedawno zamieścił tu Godziemba, znany i lubiany bloger. Oto fragment:
Kolejną formą promocji kolektywizacji był ruch korespondentów wiejskich, który miał za zadanie między innymi przedstawianie świata z punktu widzenia komunistów, a także wychowywanie chłopów. Ruch ten wzorowany na sowieckim ruchu korespondentów robotniczo-chłopskich, w 1950 roku skupiał około 12 tysięcy członków. Korespondenci mieli „w rodzimych wsiach i gminach szerzyć piękną ideę spółdzielczości produkcyjnej, zwalczać antynarodową działalność kułaków i spekulantów (…) oraz brać przykład z braci radzieckich, chłopów-kołchoźników, którzy pod kierownictwem wodza i nauczyciela mas ludowych całego świata, Józefa Stalina wywalczyli szczęśliwe życie nowej, socjalistycznej wsi”. Bezkrytyczne opiewanie życia w kołchozach, zamieszczanie donosów na „kułaków” sprawiło, iż zdecydowana większość polskich chłopów z wrogością traktowała jego członków.
Ja naprawdę za długo już chodzę po świecie, żeby się na takie plewy nabrać raz jeszcze. Żeby uwierzyć, że teraz będzie cudownie, bo to nasi, wreszcie nasi i oni już dopilnują wszystkiego jak trzeba bo mają w sercach patriotyzm. Otóż kiedy profesor Zybertowicz zakłada, że będzie prowadzony program szkoleń dla liderów z największą ilością patriotyzmu w sercu to oznacza, że jest na to jakiś budżet. Z moich doświadczeń zaś wynika, że budżet jest wrogiem patriotyzmu, no chyba, że patriota ma możliwość we własnym zakresie budżet ów wypracować. Czyli dysponuje własnością, wykształceniem, ma zdolności i wokoło jest tyle wolności, że on może stosując jeden z wymienionych sposobów żyć i jeszcze pomagać innym w tym, by stali się lepszymi patriotami. W każdym innym przypadku budżet i szkolenia oznaczają jedynie demoralizację, spadek zaufania, szyderstwo i klęskę. I tak będzie również w tym wypadku. Uniknąć jednak już tego nie zdołamy, bo jak rozumiem budżet jest już gotowy do podziału i liderzy inicjatyw patriotycznych ustawiają się już w kolejce do wybranych coachów, by ci ich przeszkolili w zakresie miłości ojczyzny.
Zadałem wczoraj komentatorom atakującym mój tekst proste pytanie: wymieńcie dziesięć choć z tych tysięcy oddolnych inicjatyw patriotycznych, o których mówi profesor Zybertowicza. Nie wymieniono ani jednej. Rozumiecie – ani jednej. Ja nie znam poza Klubami Gazety Polskiej, których zadaniem jest jedynie kupowanie tej gazety i innych wydawnictw redaktora Sakiewicza, poza Rodzinami Radia Maryja, ani jednej inicjatywy patriotycznej, która zajmowała by się krzewieniem tak przez profesora Zybertowicza umiłowanego patriotyzmu i prawdziwej wiedzy o Polsce i jej historii. Pomijam tu skromnie moje własne wydawnictwo i moją własną książkę „Baśń jak niedźwiedź”, która spełnia stawiane przez Zybertowicza kryteria. Pomijam, bo program ten nie jest przeznaczony dla mnie, ale dla patriotów „prawdziwych”, ja zaś – co widać wyraźnie – nie aspiruję do uczestnictwa w nim. Ostrzegam wręcz, że jeśli zbliży się do mnie jakiś patriotyczny coach zachowam się dalece nieprzyzwoicie i brutalnie.
Apeluję jeszcze raz – jeśli znacie jakieś oddolne, patriotyczne inicjatywy wymieńcie je w komentarzach, albo zgłoście je wprost do Zybertowicza. Może ludzie potrzebujący dostaną kawałek grosza na działalność, a tego coacha jakoś przecież przetrzymają.
Teraz konkrety: są w Polsce dwie silne i oparte o lokalne struktury organizacje. Są to diecezje i parafie rzymskokatolickie oraz okręgowe zarządy lasów państwowych i nadleśnictwa. To silne i stabilne struktury, w dodatku dysponujące majątkiem nieruchomym i generujące budżety. Wśród ludzi związanych z Kościołem i wśród leśników jest mnóstwo patriotów. Tworzą oni naturalną siatkę pokrywającą cały kraj. Wielu z nich należy do PiS, wielu głosuje na Jarosława Kaczyńskiego. Dlaczego nie oprzeć odnowy politycznej i duchowej – nie bójmy się tego słowa – na tych ludziach. Nie mówię o wszystkich, a o tych, którzy są w PiS lub z PiS sympatyzują. Dlaczego? Już wam mówię.
Ponieważ w terenie są jeszcze struktury PiS, są one biedne, nie mają majątku ani lokali, ich członkowie czują się oszukani, a kierownicze stanowiska w tych strukturach zajmują cwaniaczkowie lub brutalne chamy. Kiedy przyjeżdża do takiej powiatowej komórki ktoś z centrali, dajmy na to Mariusz Kamiński, widzi on całą tę nędzę i myśli, że skoro szef PiS na duży i dynamiczny powiat jest kompletnym imbecylem, to znaczy, że ci którzy do partii się zapisują są jeszcze gorsi. Tymczasem jest dokładnie odwrotnie. Ponieważ nie działa tu zdrowa i naturalna konkurencja, dzięki której osoba mająca silną pozycję w rejonie, pozycję zawodową, społeczną mogłaby piastować także kierownicze stanowisko w PiS. Nie działa, bo struktura jest niewydolna. Dlatego dokonuje się selekcji negatywnej i namaszcza się gamoni. Oni tworzą potem tak zwany krajobraz polityczny. I cieszą się poparciem centrali – bo skoro nie ma lepszych....? Lepsi są, ale odchodzą zniechęceni. Nikt poważny, żaden nauczyciel, albo właściciel firmy nie będzie słuchał na zebraniach co ma mu do powiedzenia jakiś sprzedawca z bazaru któremu za pomocą kolegów udało się przejąć władzę w lokalnym PiS, a teraz jeszcze – za wzorową postawę – Zybertowicz nagrodzi go szkoleniem u coacha.
Z obserwacji dołów partyjnych, z niemożności i strachu przed naprawą chorej partyjnej struktury rodzą się takie pomysły jak ten cały archipelag polskości. Polska potrzebuje przede wszystkim wolności od podatków, wolności słowa, wolności zarabiania pieniędzy, oraz jedności nie kolejnej sieci protegowanych, którzy nauczyli się patriotyzmu na filmach Poręby, a wyszlifowali go w trakcie szkoleń organizowanych przez znajomych profesora Zybertowicza. Za pomocą zdeprawowanych oszustów i łasych na pieniądze cwaniaków nie odwojuje się Polski. To jest złudzenie. Podstawą tego złudzenia zaś jest wiara w to, że lada moment wyjaśniona zostanie Tragedia Smoleńska.
Nawet jeśli zostanie wyjaśniona to zostanie wyjaśniona tylko częściowo, tylko chwilowo i przeciwko nam. Ponieważ tak naprawdę nie potrafiliśmy sprawić, że Smoleńsk jest nasz. On ciągle jest ich. I nie możemy tego zmienić, tylko ów stan pogłębiamy. Żadne śledztwo tu nic nie pomoże, bo i tak wszystko zależy od obcych. Kiedy oni zechcą dowiemy się jakichś szczegółów. Potem zaś ludzie wyjdą na ulicę, bo poczują się oszukani. A jeśli nie będą w zdrowym odruchu chcieli wyjść, to zostaną wyprowadzeni, przez liderów lokalnych inicjatyw patriotycznych wytrenowanych przez coachów. Nie uda się wsadzić nikogo za kraty, wasze dzisiejsze pohukiwania szanowni koledzy blogerzy zamienią się w kaca już na wiosnę. Nie uda się nic poza kolejnym przedstawieniem pod tytułem - „Wściekli Polacy wychodzą na ulicę”. Wszystko zostanie po staremu tylko kto inny będzie nas pilnował. Podjęto cały szereg poważnych działań mających na celu zamienić nas w bydło. I my się temu poddajemy bez chwili refleksji. To źle.
Przypominam, że moje książki można już kupić w Warszawie w księgarni Tarabuk przy ulicy Browarnej 6, a także w sklepie Foto-Mag przy Alei KEN 83 lok.U-03, tuż przy wyjściu z metra Stokłosy, naprzeciwko drogerii Rossman. Można je też kupić w księgarni "U Iwony" w Błoniu oraz w księgarniach w Milanówku po obydwu stronach torów kolejowych, a także w tymże Milanówku w galerii "U artystek". Aha i jeszcze w galerii "Dziupla" w Błoniu przy Jana Pawła II 1B czyli w budynku centrum kultury. No i już od dawna, o czym zapomniałem, znajdują się w księgarni Polskiego Ośrodka Społeczno Kulturalnego w Londynie. Cały czas oczywiście są one dostępne na stronie www.coryllus.pl oraz na stroniehttp://www.ksiazkiprzyhe…. Uwaga! Atrapia i Toyah dostępne są jedynie w sklepie Foto-Mag, bo tak i już. Może kiedyś będą także gdzie indziej, ale na razie ich tam nie ma. Książkę Toyaha o liściu można kupić jeszcze w Katowicach w księgarni "Wolne słowo" przy ul. 3 maja. Od dziś książki – w tym Toyah - dostępne są także w księgarni Ojców Karmelitów w Poznaniu przy ul. Działowej 25. Trzeba wejść do tak zwanej furty i tam jest ta księgarnia. O każdym następnym punkcie dystrybucji będę informował na blogu.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 5079
nie zwalczał bym poglądów profesora, tylko realizował - swoje własne i Jego...dość swarów...czas na działanie...DOBRE SA WSZYSTKIE SRODKI PROWADZACE DO TEGO SAMEGO CELU...
swoje poglądy realizuję konsekwentnie w postaci książek. Poczekajmy co zrealizuje profesor Zybertowicz.
swoją równie konsekwentnie - póki co buduje. Cały wykład mówi właśnie o zbudowaniu strony/plaftormy wymiany. Nie wiem, czy to wykiełkuje, natomiast odpowiadając na Twoje pytanie - szereg jest inicjatyw które starają się docierać do ludzi z niezależnym przekazem - i chociażby to jest tego rodzaju działalność. Wspomnę niezależną, na której Autor publikuje, przyzwoity portal wpolityce.pl, albo bardzo fajną inicjatywę radia wnet.
Autor zakłada że wyłącznie środowisko RM i PiS może budować takie środowiska. Profesor - i tu się z nim zgadzam - mówi, że cenne są wszystkie inicjatywy. Monopolu nie ma i należy dążyć do jakiegoś zakresu porozumienia.
Jaki budżet ma radio wnet? Nie wiem. W polityce? Też nie wiem. Ale te inicjatywy wypaliły do tego stopnia, że we wnet można usłyszeć reklamy, wpolityce robi się mocno opiniotwórcze. Każda kuźnia myśli niezależnej powinna być ceniona.
Aha - to że prof. Zybertowicz jeździ, dociera do ludzi, dyskutuje to fakt - równie namacalny jak Twoja książka (a może bardziej???).
Pozdrawiam
oddolna inicjatywa patriotyczna kibiców Bałtyku. podaję jako przykład, żadnych grantów nie prosząc. zarazem zgadzam się raczej z autorem powyższego. pomóc nam moze chyba już tylko szaleństwo...ale historia często tak właśnie działa...wiosna nadal jest pełna nadziei, niechaj więc i autor jej nie traci :)
Na czym polega ta inicjatywa, bo my tu nie wiemy.
Tam kupują na pniu kazdą polityczną analize ktora wyprowadza na manowce.
stąd nieszczęśniku i biedaku.
Sam demaskujesz sie najlepiej.
"W szczególny sposób trzeba spojrzeć na niezwykle ważne dla funkcjonowania społeczeństw, dwie gałęzie wiedzy; socjologię i psychologię, Zwłaszcza na sposób ich wykorzystywania, w zakresie socjo i psychotechnicznego oddziaływania na grupy społeczne i jednostki, czyli tzw. inżynierię społeczną. Przykładem tego typu działań w naszym kraju są wynaturzone, ale robiące oszałamiającą karierę praktyki PR-owskie. W naszym polskim wydaniu sprowadzają się one do nachalnego manipulowania opinią publiczną poprzez oddziaływanie na nasze najniższe instynkty. Można powiedzieć PR rządzi ! (?) Na czym opiera się lansowana u nas inżynieria społeczna. Obowiązują dwie podstawowe zasady; mówić dobrze o promowanej partii, ideologii, politykach, programach itd. itp. i jak najgorzej o wszelkiej maści przeciwnikach, przy czym dominującymi muszą być elementy kampanii negatywnej czyli oczernianie konkurentów. W prowadzonych kampaniach PR-owskich, zwłaszcza przez obóz rządowy, nie ważne jest czy mówi się prawdę o rywalizujących stronach. Kłamstwa, półprawdy, przeinaczenia, niedopowiedzenia, matactwa, fałszerstwa, fingowanie zdarzeń negatywnych i pozytywnych, wszystko to ma służyć zniszczeniu za wszelką cenę przeciwnika i wypromowaniu własnej formacji. Pojęcie dobra wspólnego w polskim PR nie występuje. Konieczność aktywnego udziały, ze strony polityków w nie ustających praktykach PR-owskich powoduje, że po jakimś czasie, zatracają oni zdolność prawdziwej oceny sytuacji i zaczynają wierzyć w „prawdy” głoszone na potrzeby kampanii wyborczej. W trakcie walki politycznej pod dyktando PR-u u wielu osobników reprezentujących wcześniej dość znaczny poziom inteligencji, można zaobserwować regres intelektualny i obniżenie lub całkowity zanik inteligencji, która jest zastępowana przez „poprawne myślenie”." (fragment )
I do tego, nie ważne, stare czy nowe ale służby w tle.
Pisze Pan niezwykle ciekawie i o niezwykle waznych rzeczach. Przyznaje, ze sam jestem w tym momencie zaintrygowany tym czy Pan Profesor Zybertowicz wybierze swoich znajomych, czy tez moze zrobi jakis konkurs, w razie gdyby ktos mu dal pieniadze na zorganizowanie tych szkolen, o ktorych Pan pisze. Tyle tylko, ze moim zdaniem to nie jest wcale takie wazne. Wazne sa dwie rzeczy: (1) zeby tego typu inicjatywy istnialy, (2) zeby bylo ich wiecej niz jedna, tak zeby mozna bylo sobie wybrac to co nam bardziej odpowiada.
Bowiem ten fragment z artykulu Pana Godziemby, ktory Pan przytacza powyzej, ja odbieram wlasnie jako argument za tym, zeby patriotycznych inicjatyw bylo jak najwiecej: nasi wrogowie robia tego typu robote skutecznie juz od dziesiecioleci.
pozdrawiam
Dla mnie patriotyczna inicjatywa to jest - na przykład - wydanie przedwojennych pamiętników Edwarda Wojniłłowicza, które są fantastyczne, ale nie mogą doczekać się współczesnej edycji. Inicjatywa patriotyczna to jest uratowanie ośrodka "Karta", który własnie chcą zamknąć. Niestety to są sprawy poza zainteresowaniem profesora. tak mi się zdaje. Może się mylę.
...coś mi to śmierdzi !!!
przeczytałam tam kilka słów - AGORA, KURON, pełno gwiazdek pięcioramiennych
Panie Coryllus , czy dla dobra Polski Pan działa?????????!!!!!!
dla dobra Szwecji....
Mysle, ze jest wiele osob, dla ktorych przykladami patriotyzmu sa proby wznowienia pamietnikow Wojnillowicza, czy dzialalnosc Osrodka Karta. Kluczowym tutaj slowem w kontekscie naszej rozmowy jest slowo "przykladami". Mysle, ze na dzien dzisiejszy naszym prawdziwym problemem jest nie tyle jakos konkretnych przejawow tego co uznajemy za patriotyzm, a raczej zbyt mala ilosc tych "przykladow".
Pozdrawiam.
PS. Swoja droga, zaintrygowany poprzednio przez Pana sprawa wydawania pieniedzy, teraz jestem ciekaw czy Panstwo Gluzowie wybieraja znajomych, czy organizuja konkursy.
Proszę Pana,
proszę powiedzieć co robić? jak robić?
kto ma to robić? jak się przeciwstawić?
aby Polska przetrwała.
Ja już zwariowałam kto dobry kto zły
Proszę coś doradzić
Pozdrawiam
się Pani modli, to wszystko jest w porządku. Nie trzeba się zbyt głęboko zastanawiać, bo ludzie czasem błądzą, czasem ktoś im źle podpowie, a czasem ich okłamie. Myślę, że prof. Zybertowicz mówi to wszystko w dobrej wierze, że nie widzi tego oszustwa, które zawarte jest we frazie - skatalogowania inicjatyw patriotycznych i patriotyczny coaching. Mam nadzieję, że oprzytomnieje.
Idę spać.
Pomodlę się za Profesora Zybertowicza, Coryllusa,
pomodlę się za Polskę.
Proszę Pana, mam jeszcze jedno pytanie - czy Pan też się modli?
-tak szczerze /poznałam Pana 12 lutego czytając przypadkowo"Łobuz patriotyczny"/
Dobranoc
Katarina
Czasem się modlę.
Spychanie problemu ekchumacji na drugi plan śmierdzi zdradą.
Być może jest to tylko ludzka reakcja, czyli lęk.
Trudno zrozumieć,czemu ten artykuł ma służyć.Niegdysiejsi krytycy prasowi po machnięciu tekściku i podpisaniu paska przy wypłacie spokojnie popijali kawkę przy stoliczku w kawiarence PiW-u.Zanegowali wszystko,co wartościowe i polskie wg dyrektyw,pochwałę otrzymali.Ale wiadomo,że były to nędzne kreatury,beztalencia,przy tym typy bez sumienia,przewaznie obcej nacji.Gdy teraz czytam krytykę kogoś,kto ma pomysł na ożywienie społecznych inicjatyw,dosyć złośliwą i nie prowadzącą do niczego ,mam żal do autora.I dzisiaj mam ochotę nie kupić żadnej z pole canych książek.
ja też nie kupię
szczęście, że nie kupisz. I tak bym ci ich nie wysłał.
Szanowny Coryllusie. Podczytuję Pańskie teksty, tak jak i Toyaha i wielu innych. Piszesz fajnie. Wiadomo, że nie masz patentu na prawdę, bo nikt go chyba nie ma. Ale powiem szczerze, dla mnie jest dosyć bolesnym dysonansem czytanie takich wpisów pod postami czytelników jak: nie kupuj, i tak bym ci nie wysłał. Co jest do cholery. Tak jak z jednej strony nie ma przymusu czytania Twoich książek tak nie ma przymusu zgadzania się z Twoim zdaniem. Więc takie obrażanie się na kogoś kto podważa Twoje tezy, czy wręcz kpi z pomysłów nie licuje z osobę publicznie je głoszącą. Jeśli chcesz poklasku ogranicz swoją aktywność do spotkań z przekonanymi. To jest właściwe forum dla miłośników ochów i achów. Jeśli wypowiadasz sądy publicznie MUSISZ się liczyć i ich niemiłosiernym, nieraz, wykpiwaniem. Powiem wprost. Jeśli zdarza mi się coś kupować na portalu internetowym sprawdzam sprzedającego. Najbardziej o nim świadczą reakcje na negatywy. Tam widać kto zacz.
Bardzo dobrze, niech ich pan nie kupuje, nie są dla pana.