Aż serce rośnie krzepione jednością Zachodu wobec rosyjskich zakusów na niepodległość Ukrainy. Jeśli jednak cały demokratyczny świat gremialnie potępia zakusy, to już zdefiniowanie owej jedności gdy zagrzmią działa agresorów, nastręcza pewne kłopoty. Bo oczywiście wszyscy są przeciw, ale jaka będzie reakcja na ewentualny atak nie wie prawdopodobnie nawet jasnowidz Krzysztof Jackowski. Natomiast jaka nie będzie wie niemal każdy, a Putin przede wszystkim. Otóż nie będzie adekwatna, bowiem amerykańskie i natowskie działa nie zagrzmią. A sankcje ekonomiczne i marsowe oblicze Bidena ich nie zastąpią.
Wszak bez względu na to czy konflikt rozgorzeje czy nie, po krótszym, lub dłuższym czasie sytuacja międzynarodowa wróci do pozimnowojennej normy. I nastanie czas domorosłych analityków. Oni wyjaśnią nam, Nicusiom, jak się sprawy miały, mają i mieć będą. Czy Putin skrewił czy wręcz odwrotnie, osiągnął zamierzony cel? Czy wkrótce polityczna mapa Wschodniej Europy zmniejszy się o kilka niepodległych bytów czy powiększy, zwłaszcza na terenach rozparcelowywanej Ukrainy? Czy Nord Stream 2 znów stanie się zwykłym przedsięwzięciem gospodarczym? Czy Biden uspokojony europejską stabilizacją nada priorytet rywalizacji z Chinami? Czy… Czy… Czy…
A co mi tam, wtrącę do tych rozważań swoje, ściślej zapożyczone z popkultury, trzy tynfy. “Que sera sera, co będzie pokaże czas… Lecz tak naprawdę nie dzieje się nic. I nie stanie się nic aż do końca…” Ot, taka diagnoza przyszłości, a la Doris Day i Grzegorz Turnau.
No to uporawszy się z geopolityką wracam na krajowe podwórko, do naszych baranów, sorry, w kontekście, o którym poniżej, do naszych wieprzy. Pociągam nosem. Od chlewu trąci fetorkiem “Folwarku zwierzęcego”. I gdyby jakaś magini teatru zechciała po “Dziadach” wykreować kompilację powieści Orwella z “Weselem” Wyspiańskiego, poeta mówiąc: “A to Polska właśnie”, zamiast dotykać biustu panny młodej wskazałby palcem na chlew. Zaś Chochoł nuciłby smętnie: “Nie pieprz Pietrze pieprzem wieprza, bo przepieprzysz pieprzem wieprza.”.
Tyle w konwencji ezopowej. Teraz więc pora na łopatologię. Wspomniani przeze mnie Nicusie stanowili nawiązanie do tytułu powieści Maksa Wolskiego “Nicuś”. Proszę tego Gombrowicza progresu nie mylić z librecistą “Halki” i z wybitnym satyrykiem, bo cóż oni winni. Dzieła jeszcze nie czytałem. Szkoda mi sześciu dych na dogadzanie mym wypaczonym gustom. Co innego za darmochę. Dlatego czekam aż “Nicuś” przywędruje do Storytela.
Przejrzałem natomiast kilka recenzji. I na tym prywatnym reserczu, bez publicznego eksponowania swych refleksji, bym poprzestał. Ale ponieważ wykwit elokwencji niejakiej Kingi Dunin wymknął się z lewackiego śmietnika i zyskał pewien rozgłos, postanowiłem podążyć tropem erupcji jej szarej komórki, no, może dwóch. Otóż owa damessa, dołączając do chóru wujów i ciot awangardy modernizmu, obnażyła istotę polskości. I już wiadomo, że kraj nad Wisłą zamieszkują osobniki o krzywych ryjach i karkach wieprzów.
Zerknąłem w lustro. Ryj się zgadza, lecz nad karkiem muszę nieco popracować. I po pewnym czasie może dorównam wzorcowym okazom z elytarnego salonu. Myślę o pewnej telewizyjnej celebrytce. Podziwiam medialnych kauzyperdów, jednego o końskiej aparycji, drugiego o posturze sumity, trzeciego… Obserwuję z uznaniem dynamiczny przyrost masy eurodeputowanej o nazwisku tyleż długim, co zgrzytliwym… Wystarczy przykładów, by wpędzić w kompleksy chuderlaków o gębach pokerzystów. A szalejąca inflacja ciągle zwiększa liczbę anemików zaciskających pasa, co oddala ziszczenie wizji Kingi Dunin, że wszyscy Polacy to jedna rodzina… Adamsów.
Sekator
Ps.
- A niegdyś podobno mieliśmy sztywne karki - ni to pyta, ni twierdzi mój komputer.
- Cytujesz Broniewskiego - potwierdzam z uznaniem. - Ale karki wieprzów, mój Eustachy, też mają swoje zalety. Wyślizgują się z każdej obroży.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 1938
Sprzęt ppanc kraje natowskie Ukrainie przekazały i będą przekazywać.
powieści Maksa Wolskiego “Nicuś”
Ponoć to tylko pseudonim.
Bzdura. Bloger usłyszał plotkę z trzeciej ręki na temat recenzji książki przeczytanej przez Dunin i na tej bazie wysnuł pozbawioną cienia prawdy tezę co w/w kobieta napisała o Polakach.
Pani Dunin napisała recenzję Nicusia, że tak, tak jest, ale jest tym znudzona. Czyli dołączyła, pewnie już dawno, do chóru wujów.
Autorze, jeszcze.. nie zginęła, póki się śmiejemy.
"Chór wujów i ciot awangardy", biorę jak swoje, a i - kark starczy, pooglądam - bez tarczy. Tę, zostawiam bojcom. Bo, już nie - bojownikom o waszą i nasza, nie moją... ZBOWiD wsiegda żyw - ORMO czuwa, też!
Pytanie do Autora posiadam i wypowiadam: wujowie i cioty to, raczej... gerontokracja. A, jak to byby-ło*o generacji FDJ? Namnożyło się ichnich z "metą", (idziem na metę, po setę) trza by ich i nich - etykiet(k)ą...
Wszak, wszystko już było, cyt. Ob. Tureckiego - nazwie się onych i wiadomo, czy osikowym kołkiem, czy może - do wora, a wór do... awangardy, młode zastępy.
Dziękuję
Pozdrawiam