Dinozaury nie wyginęły od uderzenia asteroidy!

​ ​ Siedziałem na niewygodnym dębowym krześle, które strzelało nie mniej niż mój schorowany kręgosłup, chciałem wreszcie wstać i położyć się spać, ale tłuściutki litr mazurskiej krowy bez ucha nie pozwalał oderwać się od stołu mojemu rozmówcy. Jako osoba, która zna zasady savoir vivre'u i kilka innych trudnych do wymówienia słów pozostawałem przykuty do miejsca wymierającej powoli jak wszyscy niezaszczepieni - dyskusji. Z niecierpliwością zerkałem na twarz czerwoną tak samo jak oblicze byłego ministra choroby i nagłej śmierci jego ekscelencji Szumowskiego, aby oderwać się od dojenia.

- Sytuacja nieciekawa co tu dużo mówic - wybełkotał po czym wymownie przełknął schar śliny i wydoił do cna literatkę. 

- Co tu dużo mówić hmm, to może ja nic nie będę mówił - pokiwałem głową w geście aprobaty
- Przestań chyba nie chcesz żebym tu tak usnął jak to ostatnie bydle bezbożne - przekierował wzrok w kierunku krowy mazurskiej po czym ponownie zagaił - Przecież dobrze wiesz, że samo to to się nie wydoi - zarechotał wykrzywiając usta
- Za kogo ty mnie masz, zostanę tu tak długo jak będzie trzeba - odrzekłem - Drugi dzień świąt, jeśli dziś jej nie wydoisz, to przecież do jutra się zmarnuje. Dobrze więc o czym by tutaj... - nie zdążyłem dokończyć, przerwał mi entuzjastycznie.
- Właściwy człowiek na właściwym miejscu, dobrze gadasz, masz potencjał, wiesz co? Za 10 lat widzę cię jako przywódcę tego kraju, co tam kraju - Europy!

- A no, dzięki, dzięki, ale wiesz właściwie to chciałem porozmawiać o dinozaurach, no bo wiesz te takie duże zielone albo szare jak w parku jurajskim chodzą sobie po trawie albo pływają do tego jedzom pijom.
- No pewnie, oczywiście jasne że tak, temat jest mi znany jak każdy inny - wymamrotał dojąc krowę do literatki

- Wiesz sprawa jest, krótko mówiąć śliska pozwól, że ci to po krótcę wyjaśnię. No od czego by tutaj, a tak jak już wspomniałem duże takie zielone potężne gady z kolcami i łapami takimi wielkimi i zębiskami takimi jak dwie takie krowy tłuste.

- To wiem, do rzeczy, do rzeczy! - ponaglił zniecierpliwiony, po czym przełknął 50 militrów mleka pełnotłustego, oblizał usta i powtórzyl proces dojenia.

-  No tak i niby nam je wszystkie tak dokładnie opisują, a to miliony, setki nawet milionów lat temu było, a oni mówią nam o tym z taką pewnością jakby to je sami na oczy własne widzieli i to z kości oni odczytujom, ja wiesz, osobiście nie mam powodów by im nie wierzyć, ale jedna sprawa mnie zastanawia, nurtuje nawet bym powiedział.
- Taaak, a jaka - spytał zerkając w kierunku krowy mazurskiej
- No bo oni niby takie potężne i silne gady były, a je wszystkie jakiś kamyk z kosmosu spadający wykończył, gady takie wielkie jak trzy razy ten Fiat Seicento wujka, a niektóre to nawet jeszcze chyba dużo większe!

- Przeeeestań, chyba nie chcesz mi powiedzieć, że ty w to wierzysz - pokiwał głową zawiedziony - Bo widzisz, ty się uczysz, ale niestety zbyt wolno! Tak zbyt wolno! Jaki tam kamień z kosmosu, asteroida pozatym! - krzyknąl gestykulując tak gwałtowanie, że o mały włos nie przestraszył krowy mazurskiej ze stołu.

- Tak no to co się stało? Bo wiesz ja ostatnio to taki film oglądałem na National Geogr... 

- Gdzie, co?! - krzyknął wyraźnie poruszony - Włącz sobie TVP info, tam najnowsze odkrycia archeologiczne w pobliżu Gaudynek jasno i wyraźnie potwierdziły, że wszystkie dinozaury jak jeden mąż i żona zostały wykończone przez Koronawirusa.

- Ale jak to tak przez Koronawirusa? - spytałem nie ukrywając zdziwienia.

- No wiesz sam byłem zdziwiony, ale to amerykańscy naukowcy z Massachusetts wszystko potwierdzili, nie ma wątpliwości, wydrapali tego wirusa z jakiejś kości, ale on już martwy był i nie zagrażał, a pozatym oni już wszyscy i tak byli na niego zaszczepieni.

- A no to chyba że tak, dobrze jednak że mamy te szczepionki...