Chiński ślad (1)

Wśród kilku teorii przyczyn wybuchu hiszpanki, jest także jej chiński ślad.
 
    U progu I wojny światowej Chiny były pogrążone w walkach wewnętrznych, toczonych pomiędzy nacjonalistycznym Kuomintangiem a  kontrolującymi ogromne połacie kraju panami wojny – dysponującymi własnymi armiami gubernatorami wojskowymi. Jeden z  nich, generał Duan Qirui, postanowił przystąpić do wojny po stronie Ententy, aby wykorzystać światowy konflikt do wzmocnienia międzynarodowej pozycji Chin.
 
    Początkowo państwa Ententy nie zamierzały dawać Państwu Środka pretekst do domagania się udziału w  potencjalnych powojennych łupach. Dodatkowo Brytyjczycy obawiali się, aby przykład Chin nie podziałał mobilizująco na mieszkańców Indii.  Propozycja wysłania kontyngentu chińskiego wojskowego do Europy została więc odrzucona. 
 
    Dopiero gigantyczne straty poniesione na froncie spowodowały zmianę stanowiska państw Ententy. Poległych trzeba było zastąpić – w  okopach, ale również na tyłach, w  fabrykach i gospodarstwach rolnych. Jednym ze sposobów rozwiązania problemu mieli być Chińczycy. Rząd w  Pekinie zaproponował aliantom praktycznie nieograniczony nabór siły roboczej, pochodzącej głównie z północy – mieszkańcy tej części kraju byli bardziej przystosowani do zimnego i  wilgotnego klimatu zachodniej Europy.
 
    Początkowo, by zachować pozory neutralności, robotnicy oficjalnie pochodzili tylko z  terenów pozostających pod kontrolą zainteresowanych państw. Po oficjalnym wypowiedzeniu  przez Chiny wojny państwom centralnym w sierpniu 1917 roku rozpoczęto rekrutację do pozostającego pod brytyjskim dowództwem Chińskiego Korpusu Pracy, Chinese Labour Corps (CLC).
 
    Jednym z ochotników był 23-letni Wang Fu, pochodzący z  małego miasteczka w prowincji Shantung w północnych Chinach. Do portów traktatowych na półwyspie Szantung ruszył strumień ludzi wywodzących się z najróżniejszych grup społecznych
 
    Kilka tygodni przed wyjazdem młodego Chińczyka w  pobliskiej prowincji Shanxi zaczęła szerzyć się tajemnicza, zaraźliwa i zabójcza choroba. Objawy – podwyższona temperatura, bóle głowy i  mięśni, męczący suchy kaszel – były typowe dla tzw. „zimowej gorączki”, regularnie pojawiającej się jesienią w tamtym regionie od stuleci. Jednak u  niektórych zarażonych rozwijały się znacznie poważniejsze objawy. Ich oddech stawał się chrapliwy i  krótki, a przy każdej próbie zaczerpnięcia powietrza na usta pojawiała się różowa piana, strużki krwi ciekły z nozdrzy i uszu. Powieki puchły, twarz przybierała niebieski kolor. Po czym następował zgon.
 
    Wieści o szybkim rozprzestrzenianiu się zarazy zaniepokoiły urzędujących w  Pekinie przedstawicieli mocarstw zachodnich. Złożona z brytyjskich i francuskich lekarzy komisja uznała, iż chorobą, która spowodowała wybuch zarazy, była dżuma – czarna śmierć. Na początku XX wieku na ogromnych obszarach pomiędzy Bajkałem a  wybrzeżem Oceanu Spokojnego dżuma panowała endemicznie. W  miastach Mandżurii zachorowały dziesiątki tysięcy ludzi, a śmiertelność dominującej wersji płucnej sięgała niekiedy 100 procent.
 
    Zaobserwowane w roku 1917 w  północnych Chinach objawy krwotocznego zapalenia płuc bardzo przypominały dżumę płucną. Zachodni specjaliści nastawali na zorganizowanie kordonu sanitarnego wzdłuż głównych szlaków kolejowych północnych prowincji. Postawiona przez cudzoziemców diagnoza oraz proponowane metody walki z  zarazą nie spodobały się przedstawicielom chińskiej administracji. Według nich choroba nie była żadną dżumą, a jedynie ostrzejszą wersją endemicznej „zimowej gorączki”. Wskazywali przy tym, iż w odróżnieniu do dżumy, śmiertelność „nowej” choroby była stosunkowo niska.
 
    Ponadto Chińczycy obawiali się, by pod pretekstem działań antyepidemicznych Europejczycy nie przejęli kontroli nad kolejnymi częściami rozrywanego przez mocarstwa państwa. Chiny wysłały więc do zakażonej prowincji doktora Wu, którego zadaniem było odnalezienie w  ciałach ofiar epidemii bakterii Yersinia pestis i  ostateczne rozstrzygnięcie kwestii dżumy. Doktor Wu odnalazł inkryminowanego bakcyla, uznając jednak teorię dżumy za wątpliwą.
 
    Tajemnica zarazy z jesieni 1917 roku nie została rozwiązana, a choroba po kilkunastu tygodniach wygasła i  najprawdopodobniej zostałaby zapomniana, gdyby nie jej reperkusje w Europie.
 
    Świeżo przybyli chińscy ochotnicy przechodzili pospieszne badanie medyczne, głównie pod kątem gruźlicy i chorób wenerycznych. Potem wszyscy byli zanurzani w  w  wannie pełnej środka dezynfekującego, a na koniec jeszcze raz spryskiwani byli środkiem odkażającym. Wkrótce okazało się, że cała procedura, mająca na celu wyeliminowanie zagrożenia epidemiologicznego, była kompletnie nieskuteczna.
 
    Zimą z 1917 roku na 1918 wielu ochotników w ośrodkach rekrutacyjnych zaraziło się tajemnicą zarazą od towarzyszy przybyłych z północnych Chin. Wkrótce liczba zachorowań szła w  tysiące, choć - analogicznie jak w północnych prowincjach z- wypadków śmiertelnych było stosunkowo mało. Nadzorujący rekrutację i  transport oficerowie, skierowali setki ochotników na  kilkutygodniową kwarantannę. Rozważano nawet  wstrzymanie całej operacji, ale centrala w Londynie wysyłała wciąż nowe transportowce. Członkowie CLC, nawet jeśli zdradzali symptomy choroby, zostali wysłani do Europy. Jednostki, na których pokłady wchodzili, stawały się statkami zarazy, epidemia wyruszała w świat.
 
CDN.
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Pers

07-06-2021 [08:35] - Pers | Link:

Powodem, dla którego ówczesna technologia nie była w stanie wskazać szczepu zabójczej grypy w tej pandemii, jest to, że grypa nie była zabójcą.
W czasie I wojny światowej z powodu chorób zginęło więcej żołnierzy niż od kul.
Pandemia nie była grypą. Szacuje się, że 95% (lub więcej) zgonów było spowodowanych bakteryjnym zapaleniem płuc, a nie wirusem grypy.
Pandemia nie była hiszpańska. Pierwsze przypadki bakteryjnego zapalenia płuc w 1918 roku miały miejsce w bazach wojskowych, pierwszy w Fort Riley w stanie Kansas.
Od 21 stycznia do 4 czerwca 1918 roku w Fort Riley wstrzyknięto żołnierzom eksperymentalną szczepionkę przeciwko bakteryjnemu zapaleniu opon mózgowych hodowaną na koniach przez Rockefeller Institute for Medical Research w Nowym Jorku.

Kiedy 11 listopada 1918 roku zakończyła się I wojna światowa, żołnierze wrócili do swoich krajów i placówek kolonialnych, rozprzestrzeniając zabójcze bakteryjne zapalenie płuc na całym świecie.
Podczas I wojny światowej Instytut Rockefellera wysłał również swoją eksperymentalną surowicę przeciw meningokokom do Anglii, Francji, Belgii, Włoch i innych krajów, pomagając rozprzestrzenić epidemię na całym świecie.
W pozostałej części 1918 roku, kiedy ci żołnierze - którzy często żyli i podróżowali w złych warunkach sanitarnych - zostali wysłani do walki w Europie, rozprzestrzeniali bakterie na każdym przystanku między Kansas a frontowymi okopami we Francji.

Dlaczego „hiszpanka”? Hiszpania była jednym z nielicznych krajów, które nie brały udziału w I wojnie światowej. Większość krajów biorących udział w wojnie cenzurowała swoją prasę.
Wolne od obaw cenzury pierwsze doniesienia prasowe o masowych zgonach na choroby napłynęły z Hiszpanii. Walczące kraje nie chciały dalej straszyć żołnierzy, więc zadowoliły się wskazaniem Hiszpanii jako kozła ofiarnego.

Jeśli początek pandemii wiązał się z eksperymentem ze szczepionką na amerykańskich żołnierzach, to Stany Zjednoczone mogą woleć nazwać to hiszpańską grypą zamiast Bakterią Fort Riley z 1918 roku lub czymś podobnym. Hiszpańska grypa zaczęła się tam, gdzie podano tę eksperymentalną szczepionkę bakteryjną, co czyni ją głównym podejrzanym jako źródło infekcji bakteryjnych, które zabiły tak wielu ludzi.
Znacznie trudniej byłoby utrzymać marketingową mantrę „szczepionki ratują życie”, gdyby eksperyment szczepionkowy, który miał miejsce w Stanach Zjednoczonych we wczesnych latach produkcji, spowodował śmierć 50-100 milionów ludzi.

Obrazek użytkownika Niezalogowany

07-06-2021 [11:53] - Niezalogowany | Link:

@Pers
Jak zwykle kłamstwo i dezinformacja, rozpoznawalne dla każdego kto ma minimalną wiedzę o działaniu szczepionek.
Niemożliwe jest "zarażenie się" materiałem szczepionki ani "roznoszenie zarażenia" po szczepieniu.
Cały ten blok kremlowskiego bełkotu ośmiesza dokumentnie sam siebie już na starcie.

Obrazek użytkownika Pers

07-06-2021 [11:24] - Pers | Link:

niezalogowany
Tabletki na kremlinoze są już dostępne.

Obrazek użytkownika rolnik z mazur

07-06-2021 [20:22] - rolnik z mazur | Link:

@ nielog

a jakie ty masz wykształcenie medyczne i wiedzę na temat szczepionek? Pochwal się. 
Pers na rację. Istnieje prawdopodobieństwo zmierzające do pewności, że to właśnie zaszczepieni amareykanscy żołnierze ( pojawili się w Europie w 1917 r) przywlekli to g... Swoją drogą moj dziadek, który wtedy służył w armii amerykańskiej ( szkolił kawalerię US Army) wspominał o tym wyszczepianiu na, siłę. Widać to nic nowego. Pzdr

Obrazek użytkownika Pers

07-06-2021 [20:35] - Pers | Link:

rolnik z mazur
//Pers na rację//
Pewnie, że mam rację. Mój śp. Dziadek był na tej wojnie i mi dawno temu opowiadał, że tę francę przywlekli Jankesi.
Też kłamał?

No ale jak ktoś jest "niezalogowany" to nich się wpierw zaloguje a potem poucza...
NB powinny reagować.