
Hirō Onoda, japoński żołnierz, który ukrywał się i kontynuował działalność partyzancką przez 29 lat po zakończeniu II wojny światowej w dżungli na filipińskiej wyspie Lubang okupowanej przez Japonię do 1945 r. Onoda, jako ostatni z grupki żołnierzy wyszedł z ukrycia i złożył broń dopiero w 1974 r. na rozkaz swojego byłego dowódcy, majora Taniguchi, po wojnie właściciela księgarni, na widok którego rozpłakał się. Swój oficerski miecz złożył na ręce prezydenta Filipin Ferdinanda Marcosa.
Wcześniej, w roku 1954 oraz 1972 w potyczkach z lokalną policją zginęli dwaj ostatni towarzysze broni Onody.
Po powrocie do Japonii Onoda z dnia na dzień stał się bohaterem narodowym, a po jego śmierci w 2014 r. rzecznik premiera Abe wyrażał się z uznaniem o jego odwadze, poczuciu obowiązku, twardym charakterze i miłości do ojczyzny.
Zakończenie II wojny światowej nie dla wszystkich przyszło w 1945 roku. Choć światowe mocarstwa podpisały wówczas akty kapitulacji, dla wielu żołnierzy formalne dokumenty nie oznaczały końca walki. Wystarczy wspomnieć polskie podziemie niepodległościowe, które zaangażowało się w zwalczanie ustroju komunistycznego zainstalowanego przez Sowietów na ziemiach polskich. Bodaj najbardziej ekstremalnym przypadkiem kontynuacji walki stała się historia porucznika Hiro Onoda z japońskiej armii, który po 1945 roku ukrywał się na Filipinach, wiernie trwając na pozycji. Początkowo towarzyszyło mu trzech innych japońskich żołnierzy. W następujących po wojnie latach prowadzili oni ograniczoną wojnę partyzancką, głównie w celu zdobycia pożywienia. Przez blisko trzydzieści lat Onoda i jego grupa ukrywali się górach Filipin, nie dowierzając informacjom o dawnej kapitulacji Japonii. Miejscowe władze dostarczyły nawet ulotki informujące o zakończeniu wojny w sierpniu 1945 roku. Mimo tego grupa nie chciała się poddać, traktując doniesienia jako wrogą propagandę, która miała na celu wywabienie ich z kryjówki. W 1972 roku ostatni z kompanów Onody został zastrzelony podczas jednej z wypraw partyzanckich. Dwa lata później do porucznika dotarł młody podróżnik Norio Suzuki, który próbował odnaleźć legendarnego żołnierza. Udało się mu porozmawiać z Onodą, który zadeklarował, że opuści ukrycie tylko, jeśli otrzyma odpowiednie rozkazy. W efekcie rozmów, w które zaangażowano japońskie władze, jego przełożony z czasów wojny major Yoshimi Taniguchi przyleciał na Filipiny i nakazał podwładnemu zaprzestanie walki. Trzydziestoletnia wojna Hiro Onody wreszcie została zakończona.
Źródło :
https://twitter.com/dal_refleksje/status/1392381652521787392
Odwracanie uwagi od spraw istotnych.
Po co ta notka o jakimś japońskim idiocie? I jeszcze porównywanie go do Żołnierzy Wyklętych?
husky! Macie dziś na zmianie pijanego prowadzącego?
Wiesz? Bardzo sympatycznie zrobiło się na NP jak was wyrzucili.
Już nawet wycofałem Szperaczkę i Dłubaczkę. Zrobiły dobrą robotę, leszczu :)))))))))))
Jak długo będziesz zostawiał swoje odchody pod każdym tu wpisem.
Won na swoje szambo pajacu
Już dość kaczysta.
Rączki na kołderkę.
Pociąg Shinkansen z Tokio do Osaki...maszynista dostaje komunikat,że gdzieś po drodze wydażylo lekkie trzęsienie ziemi i należy zwolnić na odcinku 20 km pomiędzy
takimi a takim stacjami.
Pociągi i tak są sterowane przez komputery,ale kierownik musiał wypełnic polecenie.
W Osace pociąg mial 1minutę i 23 sekundy opóźnienia...ludzie wysiadają...i z kabiny maszynisty wypada maszynista,klęka na peronie,bije pokłony podróżnym
i przeprasza za spóźnienie! Po czym wyciąga koszule ze spodni,otwiera scyzoryk i szykuje sie do seppuku....na to wypada ochrona i po bijatyce odbiera mu scyzoryk...
Tłumaczenie maszynisty: straciłem twarz,straciłem honor,mój ojciec byl maszynistą na tej trasie,mój syn też jeździ ...zawiodłem Cesarza i ludzi...nie mogę z tym życ!
Został przeniesiony na emeryturę,dostał order od Cesarza i nagrodę od kolei japońskich za honorowe zachowanie...której nie przyjął,bo sie spóźnił.
Rozumiesz psychikę Japończyków? Juz teraz wiesz dlaczego Japonia jest o 200 lat przed nami?
sayonara
Arigatou gozaimasu
P.S.: Przyszło mi również do głowy, że akcja tego maszynisty mogła być równie "potrzebna" jak akcja Bohaterów Basenu Narodowego. Rozładowanie emocji, odwrócenie uwagi. Przy okazji "BBN" Tusk i Gowin wypromowali się jako "ludzcy panowie". No i Wyborcza miała pretekst by uderzyć w papieża Jana Pawła II.