Dwa uwłaszczenia

Któregoś dnia wziąłem kolejny raz do ręki Dziedzictwo Zofii Kossak (PAX ’63). Chciałem zwrócić uwagę na pewien fragment, w którym Wojciech Gałczyński, na pieszo, wrócił z Syberii do swoich Siąszyc koło Kalisza i na ogólnym przyjęciu powitalnym sąsiedztwa zaczął się domagać uwłaszczenia chłopów. I tu cytat:
”Stary Unrug z Sulwowa […]

- Czy chłopstwo dobrze się czuje – zaczął – tego nie wiem. Myślę, że czuje się źle. Czy potrzebujemy zmiany – także nie wiem. Chce jej na pewno, bo panowie emisariusze przewracają chamom w głowie. Rzecz leży gdzie indziej: ani w sentymentach, ani w jakowejś awersji, jeno w tym, że uwłaszczenia zrobić nie można bez ruiny kraju. Pamiętam, jak krzyczano, pyskowano, że szlachta manifestu połanieckiego nie przyjęła, że przez szlachtę insurekcja wzięła w łeb. Ale jakże było manifest połaniecki uznać? Nie warcholstwo, nie skąpstwo, tylko czyste niepodobieństwo. Łatwo przyszło Naczelnikowi napisać: „Chłopi są wolni”. Szkoda, że omieszkał dodać, jak to należy przeprowadzić. Zgódźmy się dziś na insurekcję Wojciecha i uwłaszczmy naszych chłopów. Na przyszły rok będzie w tych powiatach głód. Bo gdzie kapitał, gdzie narzędzia do obróbki, gdzie inwentarz? Nie potrzeba parobka, by przyszłość przewidzieć: szlachcic z torbami pójdzie, ale chłopi będą z głodu ziemie gryźć.
- Przecież ta ziemia jest obrabiana i sprzężaju wystarcza – oponował gospodarz.
- Wystarcza, mój drogi, wtedy kiedy na tysiącu morgów czy więcej rządzi jedna głowa. Nie wystarczy, jeżeli zacznie rządzić kilkadziesiąt ciemnych zakutych baranich łbów. Wieleż razy z kredką w ręku wyliczałem to panom emisariuszom! Cyfry – ważniejsza rzecz od sentymentu. Oni na to powiadają: „Nasz bezduszne cyfry nie obchodzą. My wierzymy w zapał”.
- Durnie!
- Jednakże w innych krajach…
- Wojciechu, łaskawco, złe argumenty dobierasz. Gdybyśmy mieli własne państwo,  jak niegdyś i pełny skarb, gdyby rząd wykupił od szlachty ziemię i rozdał chłopom – byłoby i tak ciężko dworom, lecz ostatecznie dałoby się utrzymać… W obecnej koniunkturze, mając Moskali na karku. To niemożliwe.
- Można by ograniczyć wydatki …
- Dawno zostały zredukowane. Minęły czasy, kiedy bywały zbytki i lej-rozlej. Dziś u każdego chuda kiełbasa, chuda fara. Żeby jejmość nie wiedzieć, jak nalegała na wojaż czy Bady, nie pojedzie nigdzie. Póki Moskale rządzą, nie poradzimy nic” (t. 1, s.40-41).

Co powiedziałby ówczesny Rosjanin, późniejszy bolszewik lub współczesny komunista? Powiedzieliby to samo, że rosyjska władza nauczyła Wojciecha rozumu. Warto zwrócić uwagę, iż w okresie od 1848 r., w którym dzieje się akcja, aż do dziś, nie zmieniło się nic. Nul! Do dziś argumentację Unruga odbiera się jako krwiopijczą, kogoś, kto był ciemny i bił chłopów.
A gdy po II wojnie na ziemiach odzyskanych polskie władze dokonały uwłaszczenia PGR-ów, stało się dokładnie to, co powiedział 150 lat wcześniej stary Unrug i wszyscy ówcześnie zebrani się z nim zgodzili. Po likwidacji PGR-ów zapanowała tam taka bieda, której mało kto z nas mieszkających poza tym obszarem doświadczył. Jako reportażysta jeździłem po tych ziemiach i widziałem. Chciałem napisać o nich książkę reportażową, ale tłumaczono mi, że „po co ci to, wchodzimy do Europy. Wszystko, co było nie jest już ważne, bo jest za nami”. Odbijałem się od braku wyobraźni i jakiejś wielkiej ściany oczekiwania na unijne pieniądze. Nie wiem, co ci ludzie sobie wyobrażali, ale podobno złoto miało lać się z nieba. Takie mieliśmy wówczas pojęcie.

Ówczesny wójt Człuchowa zawiózł mnie do wymarłej wsi, gdzie dzieci jadły tylko raz dziennie i uważały to za normalne. Żadnego życia, nikogo wokół gospodarstwa. Słońce świeci, jest ciepło, a wszyscy, prawdopodobnie, wystraszeni siedzą w domach. Wieś wyglądała, jak zupełnie wyludniona. Przerażające. Obok była inna wieś. Podjechaliśmy pod polną drogę, która prowadziła do pierwszych zabudowań. Stanęliśmy na jej początku, wójt spuścił głowę na kierownice, i powiedział, proszę iść tą drogą. Nie miałem pojęcia o co chodzi. Wysiadłem, i po kilkudziesięciu krokach w bujnej trawie widzę pierwszego w dziwnej pozie leżącego mężczyznę, nieco dalej w podobnie drugiego, trzeciego… Było ich pięciu lub sześciu. Wówczas narkotyki nie były w powszechnym obiegu, ale wino za dwa złote na tzw. burg, mógł kupić każdy. Lubię wino i w swoim życiu wypiłem go dość dużo. Skosztowałem i natychmiast wyplułem, bo czegoś podobnego trudno sobie było wyobrazić.

W okolicy Bornego Sulinowa, gdy Sowieci wyprowadzili się, swoją bazę pozostawili pustą. Wcześniej biedota, przez jakąś dziurę w płocie, chodziła do kantyny rosyjskiej i kupowała taniej. Obok było rybne jezioro, które mieszkańcom dostarczało dodatkowo ryb. Gdy wykupił je Niemiec, postawił ochroniarzy i zabronił miejscowej ludności zbliżania się do jego brzegów. Zarabiali więc na zbieractwie runa leśnego. Pracę można było podjąć tylko okresowo, w pobliskim tartaku. Ciekawy byłem, jak żyją, jak wyglądają ich mieszkania w środku? Wszedłem do jednego z nich: kuchnia na fajerki a na jej środku ogromny gar z gotującą się zupą. Zapach raczej niezbyt przyjemny. Ściany długo niemalowane. Przy otwartych drzwiczkach kuchni stoi kobieta i uśmiecha się nieśmiało: zęby zepsute i skromne ubranie, ale czyste. Zapytałem o kilka rzeczy i w ten sposób wywiązała się rozmowa. Na koniec zapytałem, czy mogę zapytać o jej nazwisko panieńskie? Spuściła ze wstydem głowę i zaczęła płakać. Wyszedłem. Wokół biegało kilkoro dzieci, także były czyste. Uderzało, że wszyscy posługiwali się literacka polszczyzną. 

W miejscowościach przygranicznych kwitł handel i przemyt: papierosami, garnkami i Bóg wie czym jeszcze. Na cmentarzu w Gubinie są pochowani młodzi chłopcy, którzy przyłapani przez niemiecki helikopter na przeprawie przez Nysę, zostali wciśnięci pod wodę. W tym samym Gubinie, gdy padł duży zakład włókiennicze, zaroiło się od agencji towarzyskich. Pytałem miejscowego policjanta, powiedział, że tylko raz zrobił obławę i więcej nie ma zamiaru. Bo zgarnął jakiegoś wójta bez spodni i musiał mu oddać swoje. Itd.

I to były skutki drugiego uwłaszczenia, tym razem rosyjskich pogrobowców. Tragedii tej ziemi nie opisał chyba nikt. To nieprawdopodobne, ale ówczesne władze były tak zajęte sobą, że zapewne nie zauważyły, że napełniał się kielich historii. Gdy Moskale odeszli, dopiero mógł nastąpić rytualny rabunek czerni – niestety, z sankcją państwową. Wówczas dokonała się prawdziwa zemsta chłopa nad panem (tym razem państwowym). Połóżmy zasłonę na poziom tych przemian. Stary Unrug miał całkowitą rację. I tyle jest warta ta cała historia marksistowska. Jak ważne jest, aby wszystkie wydarzenia historyczne widzieć w szerokiej perspektywie.
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Jabe

29-04-2021 [21:33] - Jabe | Link:

Jest takie pojęcie: klasa średnia, ani pany, ani chamy.

Obrazek użytkownika u2

29-04-2021 [22:21] - u2 | Link:

W komunie nie ma klasy średniej, są tylko pany i chamy. Chamy są zmuszani do likwidacji panów przez Żabę aka Jabe.