Staram się na ogół unikać oglądania reklam w telewizji. Są one jednak wszechobecne i często się na jakąś trafia. Zauważyłam, iż zaszła w nich pewna zmiana, zwłaszcza jeśli chodzi o reklamowanie produktów spożywczych. Dawniej starano się podkreślać ich różne zalety - wyborny smak, cenne wartości odżywcze itp. Obecnie zaczyna dominować coś, co nazywam "negatywną reklamą". Mówi się w niej głównie o tym, czego w danym produkcie nie ma,
Do napisania dzisiejszej notki skłoniła mnie reklama pewnych parówek. Ich główną zaletą miał być jakoby "brak konserwantów". To oczywiste kłamstwo - gdyby tak było, to zepsułyby się one po jednym, góra dwóch dniach i nie dałoby się nimi handlować. Do kupna mięsa z kurczaków zachęca się twierdząc, że ptaki te były karmione paszą "bez dodatku GMO". Czy to prawda - nie wiadomo. To nie jest nowe zjawisko. Od dawna reklamuje się żywność zawierającą "zero kalorii", a ostatnio napoje i słodycze "bez cukru". O różnych, często podejrzanych, słodzikach się milczy.
Mamy tu wyraźną sprzeczność. Z jednej strony badania naukowe prowadzą do coraz skuteczniejszych metod konserwowania żywności oraz do modyfikowania roślin [także genetycznie] tak by dawały większe plony i były odporne na choroby. Z drugiej strony efekty tych badań są przedmiotem agresywnych kampanii potępiających je w czambuł. Nie jest jasne - czemu ma to służyć? Zepsuta żywność jest groźniejsza dla zdrowia niż konserwanty, a pleśń jest dużo bardziej rakotwórcza niż GMO.
Dużo osób wzruszy ramionami i powie, że przecież nikt nie wierzy reklamom. To nieprawda - gdyby tak było, to nikt nie umieszczalby ich w telewizji, płacąc za to ciężkie pieniądze. To, co głoszą reklamy ma znaczene.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 4393
"Rzecznik prasowy Ministerstwa Zdrowia, były funkcjonariusz GW i były rzecznik ZUS za rządów Tuska, w porozumieniu z ministrem Niedzielskim, wiecznym urzędnikiem zatrudnianym przez kolejne rządy od czasów Oleksego, za radą Horbana, byłego doradcy byłej minister Kopacz, ogłosił nowy etap walki z pandemią. Wstęp do ogłoszenia był tradycyjny, po pierwsze wszystko zależy od nas, po drugie Niemcy wprowadzają. A co konkretnie? Po dzielnej rocznej walce z „pandemią” okazało się, że przyłbice, szaliki i nawet maseczki szyte z taką pasją przez „szafiarki”, dyktatorów mody i znane firmy odzieżowe, nie chronią przed pomorem. Przez rok mówili o tym, nie eksperci, ale „płaskoziemcy” i tak historia zatoczyła koło. Wniosek? Musimy być odpowiedzialni, jak Niemcy i zakładamy maseczki chirurgiczne."
https://www.kontrowersje…
To jeszcze nie wszystko. Ten sam cytat ilustruje drugą negatywną kampanię rządu. Konkretni podwójną miarę wobec obsad instytucji. Miarę zgodną z mentalnością Kalego jak się mówiło w czasach gdy marksiści nie obsadzali swoimi ludźmi instytucji. Ilustruje dobór "państwowców" za rządów PiSu. Okazuje się, że dobra zmiana nie walczy z czerwonym morem. Ona go tworzy i firmuje.
1. Wiadomośc z radia wnet dziś : bigtech stopniowo przjmuje prawie cały rynek reklamy. Wzrost rynku reklamy w internecie ( na przykładzie Australii) zasila przede wszystkim bigtech - 95%.
2. Duża część reklam w Polsce nie spełnia standartu minimum kultury. To chyba oczywiste, szczególnie w TV.
3. Mam wrażenie graniczace z pewnością , że teksty ważne , wymagające powagi i uwagi są atakowane na portalach prawicowych przez towarzyszącą im reklamę nakierowaną na rozproszenie, zniesmaczenie a może i wyposażone w treści działające na podświadomość. I wcale nie wynika to z reklamy profilowanej pod odbiorcę. Po prostu pojawiają się obrzydliwe rzeczy i psują wygląd. Portale prawicowe muszą z czegoś żyć, ale to wygląda jakby ktoś wrzucał do nich smieci. To jak reklama szamb platikowych wkopnych w tomiku poezji.
4. Inwigilacja konsumentów jest faktem, inwigilacja naszego życia staje się faktem, inwigilacja naszych dusz puka do drzwi.
Goszczę na portalach prawicowych i śmieci nie zauważam.
Bo do takich nie zaliczam reklamy wyjazdów zagranicznych, kupna lornetek, sprzętu turystycznego, kursów edukacyjnych etc. Nie oznacza to, iż korzystam z tych ofert.
Tak w ogóle, to nieładne świadectwo sobie, Komentatorze wystawiłeś, podobnie zresztą jak swojego czasu Redaktor Lis.
Wyparcie się. Nieładnie się tak samemu oszukiwać.
Lusterka w monitorze nie masz , to nie widzisz .
Patrz Pan. To jakieś dziwne firmy. Znakomita większość tych znaczących na rynku wręcz żąda od swej kadry kierowniczej, prezesów etc. ograniczenia do minimum, a niekiedy likwidacji kont w mediach społecznościowych. Niektórych moich znajomych, podobnie jak ja, zajadłych przeciwników obecnej władzy, trochę to oburzało, ale czego się nie robi dla sutej wypłaty.
Między innymi z bardzo prostego powodu, konkurencja czyha, nie ma to nic wspólnego z PiS, ani z PO, bo jesteśmy mało wrażliwi.
Co innego gdy jakiś kolo, wysoko postawiony w drabinie decyzyjnej zamieści na fejsie pieczoną świnię na potajemnej imprezie w czasie Ramadanu w kraju muzułmańskim.
W Polsce Niemiec może wyrażać zadowolenie i pragnienie dokończenia działań Hitlera. Nikt nie próbował zdyskontować tego skandalu.
W Lidl, to juz 'same polskie', ale jak słyszę, ' jak pracuja dla dobra polskiej gospodarki', to juz reka sama chwyta za pilota.