Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

Blichtr

jazgdyni, 21.11.2020



Pamiętacie "Pana cygaro"? Tak, tak, to Ireneusz Sekuła, który według jakże przenikliwej prokuratury warszawskiej, popełnił samobójstwo w taki sposób, że "Malizna" Danielak, pruszkowski zbir, strzelił mu trzy razy w brzuch, gdy przyszedł do Sekuły odebrać 2 mln dolarów, które ten był winien, chyba wszystkim znanemu Pershingowi (też marnie skończył). Wyłgał się z tej afery, bez jednego zadrapania, nasz żydowski geniusz gospodarczy Bogusław Bagsik, który właśnie trzymał wszystkie kwity, również Sekuły.

Na drugim planie plątają się jeszcze takie tuzy, jak ówczesny premier Oleksy, czy prokurator generalny Cimoszewicz, którzy też lubili sobie zapalić solidne i grube cygaro Cohiba Esplendidos. Długość 178 mm, średnica 18,65 mm.
Wyjaśnię – esplendidos to po hiszpańsku wspaniały.
Czyli pełen blichtr do kwadratu.




Po transformacji 89, gdy na salony władzy wkroczyli ludzie z nizin (Wałęsa, Frasyniuk), z ubogiej pseudo – inteligencji (Geremek, Michnik, Kuroń) i zbiry z Pruszkowa i Wołomina, to pierwsze co się stało, to zauroczenie życiem burżuazji.
Nie tym prawdziwym życiem, bo o tym nie mieli pojęcia, gdyż nikt z prawdziwej burżuazji ich jeszcze do siebie nie dopuszczał, tylko tym mirażem, który przyswoili z Hollywoodu i taśm VHS.


Nie wiedzieli zatem, że to pic na wodę, a konkretnie właśnie blichtr, czyli coś, co każdemu wyedukowanemu człowiekowi kojarzy się z tandetą.
Bo blichtr to pozory. To namiastka i przejaskrawienie. Tani efekt, pozorność i fasadowość. Szkiełko, które błyszczy jak diament.


Tak więc lata dziewięćdziesiąte, jak naród nadal bieduje, a spora część ciągle żyje w nędzy, którą stanem wojennym zbudowali łotrzy – Jaruzelski z Kiszczakiem, wybrani, wszyscy bezwzględnie połączeni ze służbami, które dla zmylenia śladów nieustannie się przepoczwarzały – od Informacji i KBW do WSI i UOP, za niezbędny element nowych czasów uznali zachodni glamour, nie zdając sobie sprawy, że to właśnie jest blichtr, tandeta – efekciarstwo z kabaretów, wodewili i festiwalu w Rio de Janeiro.


Nie wiem, czy jest to do dzisiaj, lecz zawsze mnie zdumiewały i nawet fascynowały domy, albo mówiąc ich slangiem – rezydencje, faktycznie jakieś posiadłości; jak jadąc na południe, mijając Łódź, gdzieś w okolicach Rzgowa, albo może Zgierza, nie pamiętam dokładnie, widziałem duże domy, z gipsowymi lwami przy wjeździe, które miały ściany wykładane kawałkami błyszczących lusterek. Niesamowite! Tak obrzydliwe, że aż fascynujące. Kwintesencja tandetnego blichtru za dużą kasę.
Oto polska nowa burżuazja. A właściwie jej prymitywna wizja.


Białe skarpetki do buraczkowego garnituru posła Kierwińskiego i szerokie, ostentacyjne biało – czerwone krawaty ludzi Leppera przeminęły.
Lecz mentalność blichtru i pozorów trzyma się dobrze.


Tak... Była jeszcze fascynacja Kwaśniewskiego... pardon moi prezydenta Kwaśniewskiego tenisem. Te sflaczałe, pełne alkoholu mięśnie starały się biegać i posyłać piłeczkę na drugą stronę siatki. Gdzie zresztą czekał jeszcze bardziej sflaczały grubas Oleksy.
Albo jak Kwaśniewski, z tą swoją pindowatą żonką, wysłali córeczkę na bal księżniczek do Paryża. Czaicie? Wieśniaki lewackie dają córkę na bal księżniczek! Czy to nie jest zatrucie umysłowe? Pełen blichtr.


Lecz najlepszy z nich wszystkich, tych post-sowieckich cieci, był gostek, który nazywał się Dochnal. Bodajże Marek Dochnal. Pamiętacie? Otóż on mając dosyć sportów dla pospólstwa, tego ciągłego mordobicia, albo biegania, na kacu po kolejnej imprezie, postanowił rozpowszechnić w Polsce królewski sport – polo. Gracze siedzą na szkolonych pełnokrwistych koniach, wielkich jak stodoła, mają takie laseczki i ganiają za piłeczką. To Lewandowski i Grosicki mogą biegać na własnych nogach. Panowie do tego używają koni. Kultura musi być. A jakże!
Tak to nasz pospolity, siermiężny burak, przekształcił się w wytwornego banana.
A na małym paluszku sygnet z kryształem Swarowskiego, imitującym 2 karatowy brylant.


Tusk i jego paczka darmozjadów, od początku karmiona przez wzbogaconego i ze zmienionym nazwiskiem żyda, którego właśnie niedawno pochowali godnie, po katolicku, niejakiego Wiktora Kubiaka, też kochała blichtr. Wspomniane cygara Cohiba Eslendidos obowiązkowo dostarczali dyplomaci – ambasadorowie . Wina na imprezy (bo piwsko i gorzała przestały smakować. Przynajmniej oficjalnie.) dobierał wysokiej klasy sommelier i nawet panom butelki otwierał, by ci na końcu mogli sobie pociągnąć z gwinta.
A jak pan premier Tusk, władca świata, wypił za dużo, to bił żonę. Musiał w końcu, jak człowiek ulicy, ten cały blichtr odreagować po męsku. Bo – we Wrzeszczu mówili – gdy się baby nie bije, to jej wątroba gnije.




Blichtr istnieje wszędzie na świecie. Tandetę i taniochę w okresie kolonizacji wpychano tubylcom na dzień dobry. Złoto, diamenty i inne precjoza bogatego świata, kupowano za paciorki i perkal.
Od dawna tani blichtr był symbolem biedy i zacofania. A u nas, proszę bardzo, stał się stałym elementem życia młodych, wykształconych i z dużych miast. Ogarnął też dużą część ludzi kultury. Nie oparli się jemu tak zwani nasi biznesmeni (znam wielu prezesów, którzy, i owszem, zarejestrowali firmę, lecz nadal nie zatrudniają nikogo, nie robią nic, nie mają dochodów, a mimo tego każą się tytułować prezesem, a pytani o zawód, dumnie odpowiadają – jestem biznesmenem. T o też oczywiście pewna wynaturzona forma takiego blichtru, która ma dodać splendoru i szacunku.
A politycy to zupełnie osobny temat. Generalnie powiem, że oni prawie wszyscy są totalnym blichtrem.


Młodzi z dużych miast łykają wszystko, co im podrzuca zdegenerowane lewactwo i pop-kultura zachodu. Męskie stringi – proszę bardzo. Szogun na głowie wzorem ukochanych aktorów i piłkarzy – natychmiast, jak tylko włosy urosły, nasze ulice zaroiły się młodzieńcami, którzy mozolnie, co rano przez godzinę, budują wysoką strukturę na pustej głowie. Netflix uczy ich skomplikowanych technik miłości nie heteronormatywnych (to fajne słowo też im podrzucono).
A te jakże dzisiaj popularne na demonstracjach rynsztokowe wzbogacanie codziennego i publicznego słownictwa o grube słowa klasy wyp**dalaj, je*ać, pier*lę – co już parę lat temu zaprezentował na demonstracji poważny, żydowski działacz Seweryn Blumsztajn, to już w sferach tych ich wszystkich na zachodzie,wykształconych, z dużych miast, istnieje od dobrych dziesięciu lat. Wyrazem stosowanym jako niedowierzanie, albo niechęć, lub tylko niezgodę jest dobrze znane i u nas - Fuck You! Powtarzane tak często i gęsto, że nasze tradycyjne ku*wa wysiada, A reszta bardziej wymyślnych obscenicznych wyrażeń, rozpełzła po świecie z narodzinami hip – hopu. Którym dzisiaj zresztą nasi wielkomiejscy imprezowicze gardzą, lecz całe słownikowe szambo przyswoili i nawet się tym rozkoszują




Jednak najgorsze jest to, już poza wizualnymi i akustycznymi demonstracjami ideologii blichtru, ten pozorny, pusty blask fałszu, ogarnął umysły wielkich grup ludzi. I to od sprzątacza szaletów dworcowych po profesorów renomowanych uczelni. Po co rozmyślać głęboko i przemawiać mądrze i logicznie, jak lepsza jest płytka namiastka – frazesy, pustosłowie, banały i stereotypy. W rzeczywistości ludzie blichtru na każdy temat zawsze mówią to samo.
Mistrzem słownego blichtru jest dla mnie poseł Borys Budka. Jest niesamowity! Jak tylko go widzę w telewizorze, ucinam rozmowy, pogłaśniam i z nabożną uwagą chłonę jego słowa. Zawsze jest to widowisko najwyższej klasy. Indyjskie Bollywood zatrudniłoby go natychmiast do obsadzania w roli maharadży zwracającego się do poddanych. A kto nie dość uważnie go słucha, jest ścinany natychmiast.


Ci nasi malutcy – dzieciaki i nastolatki starają się jakoś dostosować to tego fałszu tanich błyskotek. Zaliczam do tego również to całe lgbt. Kombinują sobie, a potem wyciągają wnioski. Raz dobre, innym razem złe.
Lecz czasami są bardzo sprytni i inteligentni.
Moja ulubiona licealistka, spryciula i mądrala, a jednocześnie skromna i nieśmiała, jak wszystkie dziewczyny w jej wieku zakochała się na zabój w rówieśniku. Wiecie jaka jest miłość wtedy . Można schudnąć w tydzień 10 kilo. Albo przytyć. To zależy. Obiekt miłości to intelektualna czołówka klasy. I tenże chłopiec, żeby iść za modą, a także by wzbudzać większe zainteresowanie swoją dziwnością, oświadczył, że po prawdzie to on jest kobietą. Oczywiście w klasie sensacja. Lecz po chwili była jeszcze większa, bo nasza sprytna skromnisia natychmiast dodała: - To ja się też przyznam – tak naprawdę, ja z kolei czuję się mężczyzną.
I tak oto rozkwitła młodzieńcza miłość. On – kobieta, a panienka to chłop.
Mógłbym dodać bajkowo – i żyli potem długo i szczęśliwie, gdyby nie to, że to autentyczny fakt, który własnie się dzieje. Tak oto myślący młodzi uczą się żyć w świecie fałszu, blichtru i kłamstwa.




.
 
  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 14285
tricolour

tricolour

21.11.2020 16:04

A Gulbinowicz z Dziwiszem, to dopiero blichtr...
Białe skarpetki do garnituru wysiadają przy stule na goły tors i oczętom wzniesionym, by nie rzec - wzwiedzionym.
Ale cicho sza, tego nie ruszamy jak piątki dla futrzaków...
RinoCeronte

RinoCeronte

21.11.2020 16:55

Dodane przez tricolour w odpowiedzi na A Gulbinowicz z Dziwiszem, to

W stanie wojennym to by Pan jadł z ręki Kardynała... Teraz to czas na wolność totalną - tak przynajmniej uczą starsi i mądrzejsi.
Tomaszek

Tomaszek

21.11.2020 17:01

Dodane przez tricolour w odpowiedzi na A Gulbinowicz z Dziwiszem, to

Pieprzysz jak ta córka esbeka co Ks. Jankowskiego widziała jak ją z kindybałem ganiał po podwórku milicyjnego bloku . A ci co ich widziałeś  to przypadkiem Durszlaków na głowach nie mieli ?
Pers

Pers

21.11.2020 16:09

Te kiczowate domy pod Łodzią należą do Cyganow i byly budowane juz w latach 80'.
Reszta tekstu też taka precyzyjna?
Domyślny avatar

cyborg59

21.11.2020 21:35

Dodane przez Pers w odpowiedzi na Te kiczowate domy pod Łodzią

W Szczecinie, lusterkami otynkowano siedzibę ZMS-u ! No a potem to towarzysze aktywiści brali tę samą ekipę. Kto by takiego o blichtr posądził, jak siedziba przyszłej wiodącej siły narodu świeci się nocą w blasku reflektorów ?! No i te sygnety herbowe. Kolega złotnik wyszukiwał im herby które wygasły bo właściciel skończył na szubienicy za zdradę, mord, gwałt.
To zdecydowanie estetyka yntelygentów pracujących - po WUML-u.
RinoCeronte

RinoCeronte

21.11.2020 16:49

Mnie najbardziej zaskoczył ten "autentyczny fakt " a poza tym spoko feuilleton jak mawia moja wnuczka ;-)
jazgdyni

jazgdyni

21.11.2020 23:31

Dodane przez RinoCeronte w odpowiedzi na Mnie najbardziej zaskoczył

Właśnie nie zmyślona fantazja, tylko rzeczywiste fakty są najbardziej "krwiste" i potrafią zaskoczyć.
Tomaszek

Tomaszek

21.11.2020 16:50

Nie Cohibę co prawda ale równie znamienite Partagas w limitowanej edycji Clinton sprzedawanej w Rosji pokazywał mi niegdyś klijent rosyjski . Miało czerwoną kreskę w trzech czwartych długości i przy niej napis wkładać do sich por czyli dotąd . Może by tak zamówić limitowaną edycję z piorunem i napisem strajk strajk mężczyzn  . Niekoniecznie w dobrych cygarowniach . Byle duże i w metalowum etui . Niech se robią same .
jazgdyni

jazgdyni

21.11.2020 23:32

Dodane przez Tomaszek w odpowiedzi na Nie Cohibę co prawda ale

8-))))))))))))))))))))))))))))))))))
NASZ_HENRY

NASZ_HENRY

21.11.2020 17:09

Tubylczy blichtr to współczesny kult cargo ☺
jazgdyni

jazgdyni

21.11.2020 23:34

Dodane przez NASZ_HENRY w odpowiedzi na Tubylczy blichtr to

Dokładnie! Cholerka - zapomniałem o kulcie cargo. A to bardzo cenna uwaga. Bez przerwy zrzucają nam coś nowego na spadochronach.
Imć Waszeć

Dark Regis

21.11.2020 17:18

Dobrym pomysłem byłoby wpuszczać do sejmu tylko w skarpetkach. Bo klient w skarpetkach jest mniej awanturujący się.
Warmia

Warmia

21.11.2020 17:43

Dodane przez Imć Waszeć w odpowiedzi na Dobrym pomysłem byłoby

"W wolnym człowieku i dobrym obywatelu musi istnieć harmonia między namiętnościami i wiedzą: to właśnie mamy na myśli, mówiąc o człowieku posiadającym smak, i którego właśnie nie potrafimy stworzyć naszą edukacją.
Jesteśmy świadomi, że nauki polityczne, które nie są w stanie pojąć fenomenu moralności, są niedojrzałe, a sztuka, która nie inspiruje się pasją sprawiedliwości, jest trywialna" Allan Bloom
Imć Waszeć

Dark Regis

21.11.2020 20:57

Dodane przez Warmia w odpowiedzi na "W wolnym człowieku i dobrym

Ludwig Wittgenstein... "Każda rzecz jest niejako w przestrzeni możliwych stanów rzeczy. Przestrzeń tę mogę pomyśleć sobie jako pustą, ale nie mogę sobie pomyśleć rzeczy bez przestrzeni." "Granice mojego języka oznaczają granice mojego świata" - Prawda "Dla odpowiedzi, której sformułować się nie da, nie da się także sformułować pytania. Nie ma żadnej zagadki." "Jeżeli da się w ogóle postawić pytanie, to można również na nie odpowiedzieć." - Fałsz. Widać, że nawet "wielcy" mają swoje gorsze dni, dlatego cytaty trzeba wydziobywać z ich dzieł z namysłem i starannie.... nie przymierzając jak czyni to kura ;)) PS: Podpowiedź: 1. "Każda rzecz" to także "pytanie" albo "odpowiedź". Przestrzeń łączy oba, ale przestrzeń musi mieć definicję (wg przyjętych reguł... bla bla). 2. Nawet jeśli nie umiem (jeszcze?) sformułować właściwego pytania ani zadowalającej odpowiedzi, nie znaczy to, iż mówię o czymś bez sensu "w granicach mojego świata" :] "Czy opozycja między duchem nauki a romantyzmem jest czymś nieusuwalnym? Nie sądzę. Uważam nawet, że wielcy uczeni są zwykle Wielkimi Romantykami. I oni starają się zrozumieć język universum i odczytywać ukryty porządek Kosmosu" – ks. prof. Michał Heller "Romantyczny język nauki".
jazgdyni

jazgdyni

21.11.2020 23:49

Dodane przez Imć Waszeć w odpowiedzi na Ludwig Wittgenstein...

@Imć Waszeć
Przykłady <<prawda>> i <<fałsz>> OK.
Ks, Heller ma całkowitą rację. Wszyscy wielcy mędrcy działający w domenie nauki byli romantykami i marzycielami. Wystarczy posłuchać mego ulubionego Penrose'a, czy poczytać przedśmiertne rozważania Hawkinga. I wielu innych.
jazgdyni

jazgdyni

22.11.2020 02:23

Dodane przez jazgdyni w odpowiedzi na @Imć Waszeć

@Imć Waszeć
True....
False...
Hej! Imci! A co powiesz na takie mądrości?
Może prawda nie istnieje i mamy tylko swoje myśli.
Zdanie może być prawdziwe, fałszywe, albo nie wiadomo jakie...

No i ta gra Pascala z krytyką Dawkinsa w "Bogu urojonym" (tego drugiego mam za głupca, albo hochsztaplera).
Imć Waszeć

Dark Regis

22.11.2020 15:14

Dodane przez jazgdyni w odpowiedzi na @Imć Waszeć

Na takie myśli odtrutką jest teoria liczb. Te różne dziwne zależności, które istnieją ewidentnie, są prawdą bo natrafiamy na nie już na etapie liczenia na palcach. Nie można ich sfalsyfikować w żaden sposób tylko za to, że są dziwne i nieintuicyjne. I to jest sytuacja modelowa dla określenia pojęcia prawdy. Można oczywiście budować różne zdania, z których jedne będą prawdziwe na podstawie wiedzy o liczbach, inne fałszywe, zaś jeszcze inne nierozstrzygalne, ale to nie zmienia faktów. Jedynie określa naszą pozycję startową do jakiegoś uogólnienia np. na pierścienie. Teraz problem nierostrzygalności wygląda zupełnie inaczej. Na bazie pewnego zbioru zdań A będących (uznanych arbitralnie i trochę przypadkowo za) aksjomatami, pewne zdania będą konsekwencjami logicznymi zbioru A, niektóre będzie można udowodnić z A w skończonym ciągu zdań przy użyciu pewnego systemu dowodzenia, ale innych nie. Te zdania T niezależne od A można dołączać do zbioru aksjomatów albo jako T albo jako ~T. Dzięki temu otrzymujemy nową bazę do dowodzenia twierdzeń A'=A+{T} albo też A''=A+{~T}. To ta jak z geometrią Euklidesa albo Łobaczewskiego. Problemy zaczynają się daleko poza zasięgiem oddziaływania tych mądrości z liczb - w nieskończoności. Wtedy zaczyna dawać o sobie znać np. pewnik wyboru AC, który jest niezależny od aksjomatów ZFC, ale jednocześnie jest równoważny na tej bazie paru innym zdaniom, jak np. Lemat Kuratowskiego-Zorna. To znaczy, że równie dobrze moglibyśmy rozważać matematykę z zaprzeczeniem ~AC, ale wydaje się to nam dużo mniej intuicyjne. Pozostaje trzeci przypadek, gdzie AC wywalamy ze zbioru aksjomatów i redukujemy do roli zdania występującego w pewnych teoriach, zaś w innych niekoniecznie. W skrócie (bo już parę razy to wyjaśniałem) rozszerzamy matematykę na obszary, gdzie nie obowiązuje prawo wyłączonego środka w logice - na logiki modalne. A jaka jest najszersza definicja modalności? Otóż wartość logiczna zdania nie musi zależeć od wartości logicznych zdań składowych, ale równocześnie postulujemy szereg związków strukturalnych, które porządkują dziedzinę na tyle (światy lub modele Kripkego z założonym porządkiem częściowym), że jest możliwe płynne przechodzenie pomiędzy światem klasycznym oraz modalnym (toposy). Na koniec mala uwaga: logika modalna ogólnie, czyli jako teoria w szerszym sensie nie respektująca monotoniczności, nie musi siedzieć wewnątrz świata matematyki z logika klasyczną. Ma tam swoje odbicie, wyraźne są jej przejawy, ale na pewno nie jest w nim zawarta. Tu jest ciekawy wywód na ten temat: http://www.pts.edu.pl/te… PS: W życiu codziennym posługujemy się innymi logikami niż binarna, które uwzględniają wiedzę niepewną, cząstkową, czasem sprzeczną. Mamy mechanizmy, które pozwalają nam na stopniowe upewnianie się, rozszerzanie zakresu wniosków i pozbywania się sprzeczności. Tak działa m.in. metoda naukowa. Gdybyśmy używali tylko logiki klasycznej, to wszystkie wnioski już w niej są zawarte i nie ma co rozszerzać.
Imć Waszeć

Dark Regis

22.11.2020 20:51

Dodane przez jazgdyni w odpowiedzi na @Imć Waszeć

@jazgdyni może wyklaruje nieco wypowiedź podanie odpowiedniego przykładu. Najpierw uzupełnię jeden z poprzednich wątków. Oto przykład równania 3-go stopnia, które ma 3 pierwiastki rzeczywiste, które wyrażają się za pomocą pierwiastków, ale z udziałem liczb zespolonych. Liczby 1, (1+sqrt(3))/2, (1-sqrt(3))/2, to zwykłe pierwiastki 3-go stopnia z jedynki: https://www.wolframalpha… A dalej zobaczmy to: https://www.wolframalpha… Tutaj mamy rozwiązanie równania czwartego stopnia, dające odpowiedź na "głupie" pytanie "W jakiej bazie systemu pozycyjnego jedynka ma przedstawienie [11111]. Na obrazku widać równoramienny trójkąt x1=-1, x2=0, x3=-i, x4=i. Teraz zmieniamy tę ostatnią jedynkę na n=2,3,4,... i obrazek przechodzi w czworokąt. Nie jest to ani prostokąt ani romb. Punkty te w kolejnych krokach oddalają się od zera i zbliżają do kształtu kwadratu. Dla n=200000 wygląda to już bardzo ładnie: https://www.wolframalpha… Jednak kształt kwadratu zostanie osiągnięty dopiero w granicy przy nieskończoności. To pierwsze zaskoczenie, gdy regularność kryje się w nieskończoności. Drugi przykład tego samego zjawiska jest w rozkładach repunitów [11..1] w różnych bazach. Na przykład dla B=20, B=30, B=40,.... wartości [11..1] zapisywanych w systemie dziesiątkowym wartości zaczynają od końca tworzyć coś w rodzaju okresu (wzięty w nawias): J(20;31) = 1130254551578947368421(052631578947368421) J(30;31) = 21299082630480931(0344827586206896551724137931) J(40;31) = 1182483594468561001025641025641025641025641(025641) oczywiście J(100;31)=1010..1(01) Jeśli teraz utworzymy takie liczby "0,(okres)", to pierwszy da 1/19, dalej 1/29, 1/39 i 1/99. Mianowniki to są "dziewiątki" w tych systemach (największe cyfry) Podobne zjawisko zachodzi np. dla systemów B=2, B=3 i B=6=2*3 (okresy dadzą 1/5). To oznacza, że idealny okres osiągniemy ewentualnie dopiero w nieskończoności. I teraz rodzi się problem: "widać, że zaburzony początek można zignorować, ale dlaczego?" Jeśli go nie zignorujemy, to on też stanie się nieskończony, czyli rozwali się nasza liczba i będzie "rozdwojona" 'zaburzenie... okresy...'. Taki "mały" problem przenoszenia własności konstrukcji obiektów do nieskończoności. ;) Euler też widział ten sam paradoks i dlatego podawał wzory, które były długo kwestionowane. To pokazuje też, że nie każde "oczywiste" zdanie pozostanie tu prawdziwe po przejściu do granicy. Np. zdanie o coraz dłuższym zaburzonym początku i wreszcie nieskończonym.
Imć Waszeć

Dark Regis

22.11.2020 21:50

Dodane przez Imć Waszeć w odpowiedzi na @jazgdyni może wyklaruje

Jeszcze raz podam brzmienie paradoksu, który jeszcze chyba nie został odkryty ;) Mamy liczby naturalne: (1,2,3,4,5,6,7,8,9,...) Możemy je ustawić tak (1,3,5,7,9,...;2,4,6,8,...), są to reszty z dzielenia przez 2. Albo tak (1,4,7,...;2,5,8,...;3,6,9,...) dla reszt mod 3. W efekcie można to zrobić dla dowolnego k i reszt mod k i przejść z konstrukcją do nieskończoności. I tu zaczynają się schody, bo wtedy otrzymamy takie ciągi (1,...;2,...;3,...;4,...; ...), czyli już na początku będą stały wszystkie możliwe liczby naturalne. A co będzie stało w nieskończonych ciągach za każdą z tych liczb? Odpowiedź "NIC" nie jest zadowalająca, bo można przeprowadzić identyczną konstrukcję bez numerowania elementów, tak jak w paradoksie hotelu Hilberta. Zobaczmy to z numeracja do pomocy: k=5, (1,2,3,4,5,6,7,8,9,10,...) -> wyjmujemy co piąty (1,6,11,...) i reszta to (2,3,4,5,7,8,9,10,12,...) -> wyjmujemy co czwarty (2,7,12,...) i reszta (3,4,5,8,9,10,...) -> wyjmujemy co trzeci (3,8,13,...) -> dalej co drugi (4,9,14,...) i reszta (5,10,15,...). Widać wyraźnie, że efektywną procedurą (algorytm) osiągam ten sam cel jak liczenie reszt z dzielenia nawet, gdy nie widzę etykietek elementów ciągu (numeracji). Oczywiście aby uzasadnić efektywność procedury trzeba jeszcze napisać jawną postać przekształcenia, które z przypadku k=n przechodzi do k=n+1. No i teraz mamy efektywna procedurę (obliczalną, Church-Turing), która przy przejściu do nieskończoności prowadzi do kompletnie rozbieżnych wniosków. Miodzio, isn't it? :))) PS: Przypomnę tylko, że moje węszenie w tym temacie rozpocząłem od zagadnienia LPO i LLPO: 1) https://en.wikipedia.org… 2) https://ncatlab.org/nlab… 3) Warto rzucić okiem na pracę Yasuhito Tanaki "Undecidability of Uzawa equivalence theorem and LLPO", tam jest jeszcze więcej o tym paradoksie wyłażenia poza klasyczną matematykę z jej wnętrza. Praca jest niedostępna ale mam to: http://emis.impa.br/EMIS… "Undecidability Of Uzawa Equivalence Theorem And Cantor’s Diagonal Argument" - chodzi o ten słynny "dowód" na równoliczność zbiorów Z i Q. Ja od siebie dodam jeszcze jeden problem: "tabelki działania" dla grup nieskończonych. Wiadomo, że "jest ich nieskończenie wiele", ale praktycznie potrafimy podać tylko kilka przykładów (w tym (Z,+)) i to tendencyjnie uporządkowanych, ale nie (Q,+), (Q,*). Jeśli te zbiory są idealnie "równoliczne", to dlaczego algebry na nich aż tak się różnią? To efekt innego porządku. PPS: A oto związek systemów pozycyjnych z toposami: https://mathoverflow.net…
jazgdyni

jazgdyni

24.11.2020 07:23

Dodane przez Imć Waszeć w odpowiedzi na Jeszcze raz podam brzmienie

Wielce Szanowny Matematyku, Imć Waszeci
którego podziwiam bardzo, szczególnie po obejrzeniu po raz 24 genialnego filmu Guya Ritchiego "Snatch", kiepsko u nas zatytułowanego "Przekręt" [https://youtu.be/_c1kBwsv8PM], ponieważ dziedzina którą kocha i w której żyje, posługuje się językiem tajemnym (jak Cyganie w filmie), że nawet wielu wytrwałych matematyków wymięka.
Postanowiłem w pełni zrozumieć matematyczne pojęcie topos. Mówię matematyczne, bo już wieki całe temu, termin ten zastosował chyba Arystoteles w mojej ukochanej metodzie argumentacji, związanej z sylogizmem.
Dzisiaj topos (nie mylić ze spolszczonym topik) to twierdzenie tak oczywiste, że przyjmowane bez dowodu. Na co zawsze rozlega się wrzask nielotnych komentatorów krzyczących - Dowody!; dowód proszę, a gdzie tak jest napisane, itd.
Ale jest szerzej z tym słowem:
W nauce sformułowano wiele innych wyjaśnień pojęcia topos. Definicje te różnią się przede wszystkim ze względu na to, jaką dyscyplinę naukową reprezentuje badacz, który definicję sformułował. Topos uważa się bowiem za pojęcie interdyscyplinarne, występujące w ramach teorii argumentacji i tekstu, które jest wykorzystywane podczas badań szczegółowych w różnych dyscyplinach naukowych i rozmaicie definiowane[1]. Wprowadzony przez Arystotelesa do dialektyki i retoryki termin topos używany jest współcześnie między innymi w teorii literatury, biblistyce, politologii, filozofii, reklamie, public relations, semiologii czy metodologii nauk.
Lecz pragnąłem dokładnie zrozumieć to pojęcie stosowane tutaj hurtownie przez IW w matematyce. Więc jadę dalej. I mamy takie coś:
W matematyce , a topos [,,,] to kategoria , która zachowuje się jak kategorii snopy z zestawów na przestrzeni topologicznej (lub ogólniej: na miejscu ). Toposy zachowują się podobnie do kategorii zbiorów i posiadają pojęcie lokalizacji; są one bezpośrednim uogólnieniem topologii zbioru punktów . Grothendieck topoi znaleźć zastosowanie w geometrii algebraicznej ; bardziej ogólne toposy elementarne są używane w logice . Toposy - https://pl.qaz.wiki/wiki…
No ładnie... wiele mi to mówi.
Na szczęście wreszcie trafiłem tu: "Poukładać matematykę (lub przynajmniej próbować)" Grzegorz Jarzembski, Wydział Matematyki i Informatyki Uniwersytet M. Kopernika w Toruniu [https://www-users.mat.umk.pl/~grzegorz/r1.pdf]. Poczułem w tej chwili nawet szczęśliwy. Nie dam się już więcej Imciemu walić we mnie słowami.
Tam w rozdziale 12, Kategorie, funktory i toposy, w podrozdziale 12.2 Toposy, na stronie 210 mam:
jazgdyni

jazgdyni

24.11.2020 08:11

Dodane przez jazgdyni w odpowiedzi na Wielce Szanowny Matematyku,

@Imć CD
W 1964 roku W. Lawvere26 sformułował własności, które charakteryzują kategorię zbiorów „z dokładnością do równoważności” . Chciał uchwycić i wyrazić w języku kategorii te cechy kategorii zbiorów które zdecydowały, że została ona uznana za podstawę współczesnej matematyki. To, co ostatecznie stało się definicją toposu, to część wyróżnionych przez Lawvere’go własności:
 topos to kartezjańsko domknięta kategoria, w której istnieją wszelkie skończone granice i specjalny obiekt - klasyfikator podobiektów Ω
.
I co? Jajco!  Tak prosto się nie da. Muszę wrócić do strony 206 i dokładnie postudiować i pojąć takie grube sprawy, jak kategorie i funktory. A tam na samym początku taki zgrabny, zachecający cytacik:
„Mathematics is the art of giving the same name to different things” H. Poincare
Jak żyć we współczesnej matematyce Imć Waszeci?! Im więcej chcecie doprecyzować tym większy chaos stwarzacie.
Ale ja jestem uparty, więc wracam do początku.
Jeśli uważasz, że trud poznania jest uzasadniony tylko wtedy, gdy przynosi praktyczną korzyść - daj sobie spokój. (Faktycznie, przez większość inżynierskiego działania tak uważałem)
Jeśli choć raz na jakiś czas pytasz o sens tego, co robisz, to ten tekst jest dla ciebie. To tekst dla tych, którzy zechcą zmierzyć się z pytaniem „czym jest matematyka?” w sposób wolny od edukacyjnego przymusu, powodowani li tylko czystą ciekawością. 
Ale jak to pogodzić z tym, że teraz do szpiku kości jestem filozofem. A C. F. von Weizseacker brutalnie stwierdził: unikanie filozofii jest warunkiem możliwości uprawiania nauk/ [!!!]
Byłbym zdruzgotany, gdyby dalej nie było: (...) reguła ta załamuje się wtedy, gdy nauka dokonuje tzw. wielkich kroków. 
Ufff... właśnie dokonuje. Więc pora postudiować.
Imć Waszeć

Dark Regis

24.11.2020 17:19

Dodane przez jazgdyni w odpowiedzi na @Imć CD

@jazgdyni Faktycznie straszny tam mętlik ;) Może zacznijmy od "klasyfikatora podobiektów". Jeśli chcemy w jakiś sposób "funkcyjnie" powiedzieć, że interesuje nas dany podzbiór B w zbiorze A, to jest na to znany od wieków sposób - funkcja charakterystyczna podzbioru f:A->{0,1}. Przyjmuje ona wartość 1 dla każdego elementu z B i zero dla każdego elementu z A\B. Proste. To jest właśnie klasyfikator podobiektów w toposie booleowskim (taka "zwykła matematyka"). Natomiast jeśli zamiast {0,1} wezmę np. coś takiego {0,a,b,1}, gdzie pomiędzy a i b nie mam żadnej relacji porządkującej, to tworzę pewien topos. Wszystko tam "chodzi" w zasadzie podobnie do kategorii zbiorów i funkcji Set, ale np. nie jestem w stanie poprawnie oddzielić "funkcyjnie" podzbioru od tego, co jest jego dopełnieniem. Powinien szanowny się tego domyślić po flircie ze zbiorami rozmytymi. Dodatkowo ten nowy zbiór "wartości logicznych" nie może być dowolny i przypadkowy, jak to próbowano robić jeszcze w czasach Łukasiewcza (np. postulowano wzięcie {0,1/2,1}), tylko musi spełniać pewne własności, które razem nazywają się aksjomatami teorii krat w ogólności, a specjalnej rodziny krat zwanych algebrami Heytinga w szczególności. Np. {0,1} jest najmniejszą algebrą Boole'a, a o reszcie można wygooglować i poczytać. Algebrą to zwiemy dlatego, że nie ograniczamy się jak w klasycznej definicji krat do relacji porządku lub kresu dolnego i górnego elementów (oznaczanych ^ i v), ale postulujemy też istnienie innych operatorów np. pseudodopełnienia zamiast negacji i pseudoimplikacji zamiast implikacji. Ad. "pseudo" i "implikacji" bez filozofii proszę ;) https://pl.wikipedia.org… no i teraz mamy tak: algebra Boole'a to nasza normalna logika wraz z "zasada wyłączonego środka". Ale ta zasada nie obowiązuje dla algebr Heytinga. Wystarczy wziąć najprostszą znaną ze szkoły algebrę zbiorów (X,suma,przecięcie, dopełnienie,...), konkretnie to "dopełnienie" i zobaczyć, że w definicji alg. Heytinga już nie mówimy o "negacjach", a "implikacja" ma inną definicję. Pod koniec artykułu jest powiązanie tego z topologią, co oznacza, że "logiczne relacje konsekwencji" czyli wynikania, są czymś w rodzaju domknięcia zbioru. Domykamy zbiór przesłanek w pewnej przestrzeni topologicznej, ale domykanie jest tu pewną funkcją. Ostatni akapit odnosi się do tego, że każdy zbiór uporządkowany jest w naturalny sposób kategorią, której obiektami są elementy zbioru, zaś morfizmami relacje porządku pomiędzy nimi. Kategoria zbiorów uporządkowanych po prostu jest kategorią kategorii, zaś kategoria krat, czy algebr boole'a jest jej "podkategorią" (piszę w uproszczeniu, bo musiałbym tu namachać całą teorię funktorów sprzężonych i równoważności pomiędzy kategoriami). Czyli "klasyfikator podobiektów" to w pewnym sensie mierzenie stopni "przynależności" albo "prawdziwości" (vide logika) w kategorii za pomocą innej kategorii. W angielskiej wersji jest więcej z obrazkami: https://en.wikipedia.org…
Imć Waszeć

Dark Regis

24.11.2020 18:49

Dodane przez Imć Waszeć w odpowiedzi na @jazgdyni Faktycznie straszny

Muszę też nawiązać do tego fragmentu "z dokładnością do równoważności". Równoważność jest przecież relacją binarną w danym zbiorze czyli podzbiorem w AxA. Używamy funkcji charakterystycznej tego podzbioru do jej opisania: f(a,b)=1 wtw. a~b. Dlatego jeśli w toposie przyjmę inną definicję "wartości prawdy" (klasyfikator podobiektów), to muszę też inaczej odnosić się do pojęcia "równoważności", prawda? Dlatego w tym celu wymyślono słownictwo teorii kategorii, które zakłada raczej strukturalne podobieństwa pomiędzy kategoriami, niż realne ich związki. Przykładem "klasycznym" niech będzie algebra homologiczna. W teorii kategorii posługujemy się tylko pojęciami obiektu, powiedzmy w kategorii Set zbioru, którego punktów nie musimy wymieniać, oraz morfizmów (strzałek), których nie musimy wiązać z żadnymi realnymi funkcjami. Jeśli powiedzmy na kategorii zbiorów i funkcji Set określimy na każdym zbiorze strukturę grupy, to nie będzie to dobra konstrukcja, bo na zbiorze 100-elementowym możemy takich struktur określić multum, także takich, w których dokonujemy permutacji elementów w ramach już utworzonej struktury. Przykład: zbiór {0,1,2,3,...,99} z działaniem dodawania modulo 100, można swobodnie zamienić takim {s(0},s(1),...s(100)}, gdzie s jest dowolną permutacją i rolę zera będzie grał napis 7 no i co z tego? Tylko że to nic nowego nie wnosi. Dlatego mówimy tylko o funktorze zapominania F:Grp -> Set, który zapomina o strukturze grupy na danym zbiorze i milczymy o różnych takich niejednoznacznościach, twierdząc że jest taki funktor sprzężony G:Set->Grp do F. A co do teorii liczb, to kiedyś już wspominałem, że pewien Chińczyk podał warunki, przy których możliwe jest udowodnienie praktycznie wszystkich starych hipotez np. o liczbach pierwszych bliźniaczych, n-tkach bliźniaczych, hipotezy Goldbacha, Riemanna i Bóg wie jeszcze czego. Tak zwana funkcja Jianga (pewna funkcja sita): https://vixra.org/pdf/08… i mamy tam tak dla każdego z problemów, że jeśli funkcja Jianga J(n,w) jest różna od zera, to mamy nieskończenie wiele rozwiązań problemu, ale gdy zero to jest ich skończenie wiele. Na przykład repunitów dla każdej bazy całkowitej jest skończenie wiele, ale dowodu na to nadal brak; podobnie liczb pierwszych Wiefericha ("zapowiadaczy w kwadracie") wydaje się być tam skończenie wiele, ale też dowodu brak. Wreszcie nie wiadomo jaka jest dokładnie grupa klas ideałów dla pierścieni będących rozszerzeniami Z o liczbę algebraiczną kwadratową. Wiemy za to, że każda grupa abelowa tam jest (zadanie domowe: znaleźć ten fakt, twierdzenie ;). W linkowanej z tydzień lub dwa wcześniej pracy o tym właśnie stoi: https://mast.queensu.ca/… Tam jest mniej więcej tak "nie możemy dowieść, że jest ich skończenie czy nieskończenie wiele" i "nie ma dowodu, że tych pozostałych jest nieskończenie wiele". Czy to aby nie przypomina jako żywo problemu z określeniem dopełnienia zbioru (alg. Heytinga wyżej)? No właśnie. :)))
Imć Waszeć

Dark Regis

24.11.2020 21:04

Dodane przez Imć Waszeć w odpowiedzi na Muszę też nawiązać do tego

A ten pan z Torunia najwyraźniej się nudzi, skoro pomieszał matematykę z filozofią w takich stopniu, jak to widać w załączonym traktacie ;) Ja bym mu dał lepszą robotę. ;) Na przykład B=(N+sqrt(M))/2 jest bazą systemu pozycyjnego. Należy znaleźć opis dla arytmetyki w tym systemie [a...b]+[c...d] = [e..f], [a...b]*[c...d] = [g..h] (*), zbadać rozwinięcia "dziesiętne" okresowe [0.(a...b)] i znaleźć kryteria podzielności oraz rozkłady na czynniki pierwsze/nierozkładalne. Kiedyś cytowałem jak to wygląda w systemie z bazą B=(-3+sqrt(19)), czyli w takim, gdzie 15 ma reprezentację [1111]. A w takim systemie B (link niżej) co my w ogóle wiemy? "Rozwiązanie" w programie Wolfram Matematica x^5+x^4+x^3+x^2+x+1=8934: https://www.wolframalpha… które odpowiada na "głupie" pytanie "w jakiej bazie B liczba 8934 ma przedstawienie [111111]?" Uszy przy rozwiązaniu są celowe, bo nie jest to żadna satysfakcjonująca postać, która mogłaby posłużyć do dalszych badań. Już lepsze byłyby "inżynierskie" ułamki łańcuchowe. Dlaczego to jest interesujące? Bo [111111]=[11][111][91] w każdym systemie (jako pochodzące z rozkładu wielomianu), a co za tym idzie prowadzić może do nieznanego rozkładu na czynniki pierwsze w systemie całkowitoliczbowym, np. dziesiątkowym dla bardzo dużych liczb. To jest akurat krótka liczba ale można wziąć J(p*q*...*r). Inaczej, biorę rowera długości kilku kilobajtów, który jest kluczem szyfrującym w algorytmie RSA (ransomware), przepuszczam to przez niestandardowe systemy liczbowe tak, aby natrafić na wyspę liczb całkowitych, znajduję charakterystyczne cechy rozkładów repunitów ("szwy") i gdy mam szczęście to wracam z rozkładem na czynniki pierwsze. Właśnie dlatego tak ważne są systemy arytmetyki dowolnej precyzji, wykorzystujące wiedzę matematyczną. Kolejnym zastosowaniem inżynierskim będzie precyzyjne naprowadzanie sond i minerów na obiekty w Układzie Słonecznym, ale to dopiero za "kuuuuupę lat", a może dłużej :D (*) "Smocza arytmetyka" zob. https://www.math.uwaterl… Też "smok Heighwaya", A175337 - OEIS, A176416 - OEIS, R5 Dragon Curve. Porównaj z: https://math.ucr.edu/hom… https://download.tuxfami…
jazgdyni

jazgdyni

25.11.2020 02:56

Dodane przez Imć Waszeć w odpowiedzi na A ten pan z Torunia

@Imć Waszeć
Zaraz, zaraz... nie napadałbym tak zaraz na tego gościa z Torunia. Wprost przeciwnie. Osobiście bardzo mu jestem wdzięczny. Gdyż w tej konkretnej dyskusji stanowi on łącznik pomiędzy MOIM światem a PAŃSKIM światem. Może jestem nieco nietypowy - bo zawsze chcę wiedzieć. I więcej - chcę rozumieć. Tymczasem >>90% ludzi na świecie, jeżeli chodzi o matematykę, to chce tylko tyle, żeby im się rachunki zgadzały.
"Ten pan z Torunia" - profesor Jarzembski, swego czasu nawet prorektor UMK, to ceniony matematyk od wielu lat [ https://www.sciencedirect.com/science/article/pii/0022404984900951 ], który pojął, że chyba od nie tak wielu lat, powiedzmy, od prac Cantora, budującego podwaliny nowoczesnej matematyki, matematyka stała się hermetycznym obszarem działań stricte umysłowym, czym, chcąc nie chcąc przypomina filozofię. A żeby było jeszcze dowcipniej - mury grubsze, ściany wyższe, nowoczesną matematykę obudowano wieloma nowymi słowami, ba - nowym alfabetem, a także znakami graficznymi. By postarać się w tym poruszać, to tego dokładnie trzeba się nauczyć, jak liter i podstaw gramatyki w szkole podstawowej.
Zakończyłem studia w 1974. Do emerytury zajmowałem się inżynierią. Ważna w życiu była dla mnie głównie fizyka i wyłącznie matematyka stosowana. W matematyce się tylko liczyło i rozwiązywało zadania. Pan w nowoczesnej matematyce przeprowadza wielce skomplikowane i abstrakcyjne rozważania myślowe. I jak Pan pisze teksty matematyczne, to mają one niemalże zerowe przełożenie dla nie-matematyków. A tego nie lubię. Trzeba objaśniać jak najszerszemu audytorium. To właśnie stara się robić prof. Jarzembski.
Jak na to patrzę i zaczynam pojmować, to dla mnie rewolucyjna zmiana matematycznych paradygmatów. I tak, właśnie tak jak to zostało napisane w "Poukładać matematykę" trzeba iść powoli krok po kroku, by dokonała się umysłowa transformacja.
Podziwiam Pana za to i niewątpliwie jest Pan naukowcem i matematykiem. Czy profesorem - nie wiem. Raczej nie wykłada Pan podstaw nowoczesnej matematyki na pierwszym roku studiów. Jak już, to na trzecim, czyli zakładając, że podstawy są już opanowane.
Rozbudził Pan moje zainteresowanie i ten esej prof. Jarzembskiego będzie bardzo pomocny. Muszę opanować słownik i nową symbolikę. A potem dopiero będę w stanie jako tako podjąć dyskusję i mieć swoje zdanie. Na razie rzuca Pan perły przed wieprze.

Stronicowanie

  • Wszyscy 1
  • Wszyscy 2
  • Następna strona
  • Ostatnia strona
jazgdyni
Nazwa bloga:
Żadnej bieżączki i propagandy
Zawód:
inżynier elektronik, oficer ETO (statki offshore), obecnie zasłużenie odpoczywa
Miasto:
Gdynia

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 1, 130
Liczba wyświetleń: 8,832,957
Liczba komentarzy: 31,995

Ostatnie wpisy blogera

  • PO/KO do góry a PiS dołuje. Dlaczego?
  • Spanikowany Bilderberg wściekle atakuje
  • PAŃSTWO NALEŻY DO NAS

Moje ostatnie komentarze

  • @@@Koncentrując się na antypolskich działaniach tych międzynarodowych cwaniaków z realizacją przez część władzy kraju można sobie wyobrazić w zakresie teorii spiskowych inny, bardzo prawdopodobny…
  • @@@Wyjątek: - cwaniacy z Berlina i opanowanej przez nich Brukseli, to dzisiaj wyjątkowi durnie.Wystarczy sobie przypomnieć zaproszenie emigrantów do siebie, bo tak socjalem rozleniwili swoich Niemców…
  • @Imć WaszećMam glupie pytanie, do dzisiaj zafascynowany linijkami zer i jedynek w chaoyucznej kolejności. Tak więć: - czy wy, matematyce, pracujecie głównie w systemie binarnym, czy również w…

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • PROWOKATOR
  • Czego my nie wiemy, choć powinniśmy wiedzieć.
  • Mafia powstała w Trójmieście. Tak, jak obecny rząd.

Ostatnio komentowane

  • spike, Jeżeli dobrze pamiętam, chodziło o Sumerów, odkryto że posługiwali się systemem liczenia trzydziestodwójkowym (32), co było zaskoczeniem.
  • Lech Makowiecki, [email protected] właśnie miało być. Dziękuję, już poprawiłem...Ostatni nabój (raper Basti & Lech Makowiecki)https://www.youtube.com/watch?v=qBI0g5ZR1uc
  • Zofia, Nastał już czas wskrzesić zapomnianą organizację późnych lat siedemdziesiątych XX wieku o nazwie TOTO. Kto walczył z komuną ten ten skrót rozszyfruje. Oni znowu łby podnoszą i protestują.

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności