Największe niebezpieczeństwo

Andrzej Owsiński
 
Największe niebezpieczeństwo
 
Żyjemy w świecie stałych zagrożeń począwszy od wojny, morowego powietrza / dosłownie i w przenośni/, rewolucji obyczajowej, zalewu obcej kultury, a do tego jeszcze zwykłego zaboru i dywersji wewnętrznej.
Jak na jedno pokolenie, które ledwo się wyrwało z bolszewickiego postronka, to chyba aż nadto.
A jednak te wszystkie zagrożenia bledną wobec realnej perspektywy wymierania narodu, które rozpoczęło się w końcu XX wieku i wprawdzie chwilami udawało się ten proces powstrzymywać uzyskując minimalny przyrost naturalny, ale większość minionych lat notuje „przyrost ujemny”.
Jest to proces obejmujący niemal całą Europę, ale statystycznie niektóre kraje ratują się imigracją z której szczególnie islamska cechuje się wielodzietnością korzystając z dobrodziejstwa dodatków rodzinnych i innych przywilejów przysługującym licznym rodzinom.
W efekcie tego procesu nominalnie Europa nie zostanie wyludniona, ale będzie już w innej strefie kulturowej.
 
Polska, jak na razie broni się przed tego typu imigracją i dlatego utrzymuje jeszcze ciągle zwartość kultury. Jest to rezultat przywiązania do tradycji narodowej związanej silnie z wyznaniem religijnym. Ze wszystkich chrześcijańskich narodów europejskich Polacy wykazują się najaktywniejszym udziałem w życiu religijnym mimo wielu niedostatków w organizacji tego życia zarówno z winy pozostałości po bezbożnej PRL, jak i uleganiu zachodnio europejskiej obojętności religijnej przyjmowanej wraz z blichtrem „nowoczesności”.
Nie bez winy jest w tym zakresie hierarchia kościelna w Polsce, zapatrzona w siebie i dystansująca się od wiernego ludu.
 
Przed wojną Polska charakteryzowała się najwyższym wskaźnikiem urodzeń w Europie, wprawdzie Holandia miewała wyższy wskaźnik przyrostu naturalnego, ale wynikało to z relatywnie niższej śmiertelności.
Szczególnie wielka liczba urodzeń występowała w latach dwudziestych, w tym w roku 1925 przy ludności około 27 mln urodziło się 1.036 tys. dzieci.
Ten stan mimo pewnego spadku w latach trzydziestych utrzymywał się nawet w czasach wojny, a i po wojnie jeszcze w roku 1955 przy ludności około 28 mln urodziło się 794 tys. dzieci. Niestety z biegiem lat liczba urodzeń spadała żeby w końcu wieku zejść poniżej liczby zgonów.
Jakie były przyczyny tego spadku?
Po pierwsze zmieniła się polityka władz, które wprawdzie niewiele pomagały rodzinom posiadającym dzieci, ale stosowały system restrykcji w stosunku do wszelkich działań zapobiegających ciąży i opodatkowania bezdzietnych.
W drugiej połowie ubiegłego wieku władze PRL doszły do wniosku że Polaków zaczyna być za dużo / nie wykluczone że w wyniku oceny sowieckiej/ i otworzyły szeroko możliwości unikania dzietności.
Wprawdzie warunki materialne poprawiły się szczególnie w czasach „gierkowszczyzny”, ale ciągle fatalna sytuacja mieszkaniowa nie sprzyjała zakładaniu rodzin i posiadaniu dzieci.
Trzeba bowiem mieć na uwadze fakt że to już nie były czasy powojenne kiedy nie oglądając się na poziom bytowania młodzi ludzie pobierali się i mieli dzieci.
 
Katastrofa gospodarcza jaka dosięgła Polskę w końcu lat  osiemdziesiątych ubiegłego stulecia spowodowała zubożenie społeczeństwa przez braki zaopatrzeniowe, galopującą inflację i wzrost bezrobocia.
W okresie „transformacji” masowa emigracja zarobkowa wywołała dodatkowo kryzys demograficzny gdyż objęła przede wszystkim ludzi młodych.
Wysoki poziom bezrobocia utrzymywał się przez dłuższy czas i dopiero w drugiej połowie obecnego dziesięciolecia sytuacja uległa poprawie.
Pozostaje ciągle jeszcze niski poziom zarobków i brak mieszkań.
Wprowadzenie relatywnie wysokiego dodatku na dzieci poprawiło chwilowo bilans urodzeń i zgonów, ale okazało się że jest to jednak za mało żeby skutecznie przezwyciężyć kryzys.
Sądzę że kluczową sprawą jest sytuacja mieszkaniowa młodych małżeństw, większość z nich nie ma swojego mieszkania. Nabycie jest niedostępne dla ich kieszeni, a wynajem z powodu małej podaży zbyt kosztowny i nie opłaca się w zestawieniu z kosztami nabycia na własność.
O tych sprawach pisałem niedawno z racji „rekordowego” osiągnięcia 200 tys. mieszkań oddanych do użytku w ubiegłym roku.
Jest to, po pierwsze – za mało gdyż dla stopniowego wychodzenia z kryzysu mieszkaniowego trzeba budować  300 tys. mieszkań rocznie, a po wtóre – wyśrubowane ceny mieszkań uniemożliwiają ich nabycie przez młode małżeństwa.
Jedynym wyjściem z tej sytuacji jest zwiększenie budownictwa z zaangażowaniem bezpośrednio zainteresowanych pomijając mafijny układ developerski.
Powiązanie problemu mieszkań z równoczesnym stwarzaniem pożytecznych i godziwie wynagradzanych miejsc pracy powinno poprawić sytuację zarówno przez zahamowanie zarobkowej emigracji jak i spowodować liczniejsze zawieranie małżeństw z zapewnieniem większej ich trwałości i chęci rozwoju rodziny.
 
Żeby myśleć o przyszłości narodu należy w pierwszej kolejności stworzyć warunki dla jego egzystencji. Wejście do Europy zachodniej wytworzyło w oczach polskiego społeczeństwa obraz poziomu życia jaki powinniśmy osiągnąć.
 Można zachęcić ludzi w Polsce do wydajnej pracy dla pożytku swojego, lokalnej społeczności i narodu, a tym samym stworzyć dostateczne podstawy materialne dla naszych perspektyw rozwojowych.
Jest to sprawa wymagająca potraktowania jako bezwzględny priorytet działań rządu, organizacji samorządowych, a także inicjatywy indywidualnej i społecznej.    
Trudno bowiem uwierzyć że naród który jeszcze niedawno przodował w Europie w dziedzinie przyrostu naturalnego nagle pozbawił się tej cechy, trzeba przynajmniej stworzyć warunki dla sprawdzenia rzeczywistego stanu nastawienia młodych pokoleń Polaków do problemu życia rodzinnego i posiadania dzieci.
Z moich wnuków, ich najbliższego otoczenia i środowiska mam prawo wnosić że udzielenie pomocy w stworzeniu warunków egzystencji rodziny daje pozytywne rezultaty.
Potrzebna jest też praca wychowawcza w kierunku przygotowania do życia rodzinnego, a nie jak to się obecnie nachalnie lansuje – seksualnego. Musi w tym względzie ulec zasadniczej zmianie polityka oświatowa i dobór kadry nauczycielskiej.
 
Na wielką skalę rozwiązanie tego problemu wymaga zaangażowania wszystkich sił w państwie, bo przecież jeżeli nie zapewni się istnienia narodu w przyszłości to wszelkiego rodzaju działania polityczne na rzecz Polski nie mają sensu.

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Jabe

30-08-2020 [22:05] - Jabe | Link:

Od niepamiętnych czasów rodziny były wielodzietne. Jeśli tylko śmiertelność była stosunkowo niska, przyrost naturalny był wysoki. Nie trzeba było pomagać. Przypuszczam, że sto lat temu w Polsce wciąż tak było.

Dlaczego więc, przy hojnej pomocy państwa, przyrostu nie ma? Moim zdaniem dlatego, że państwo zredukowało rodzinę do prokreacji. Nie jest ona już zabezpieczeniem na starość, bo system emerytalny jest obowiązkowy. W razie choroby (teoretycznie) leczeniem zajmuje się państwo. Uczy też państwo. Państwo zapewnia szeroko rozumiane bezpieczeństwo, albo przynajmniej jego iluzję. Na to wszystko trzeba pracować, więc pomimo rozwoju mało zostaje. Do tego atomizacja społeczeństwa, w którym relacje międzyludzkie zostały zastąpione formalnymi kontaktami z urzędami, dotyka także rodzinę.

Podobnie jest w bogatszych krajach, w których wprowadzono socjal. Wciąż chyba wyjątkiem jest amerykańska prowincja, a to jeden z niewielu krajów, w których do niedawna stawiały tamę socjalistycznym pomysłom. Czy w jakimś kraju, który dawno posłuchał podpowiedzi socjalistów, przyrost jest wysoki?

Precz z socjalizmem!

Zaś opowiadanie, że rozwiązaniem jest samodzielne budowanie domów z pomocą państwa, można wytłumaczyć wiekiem Autora.

Obrazek użytkownika Boruta

31-08-2020 [13:59] - Boruta | Link:

Ej dżabe, dżabe ... lepiej już  "precz z preczem"...Tobie widocznie tak samo jak wszystkim innym "wolnościowcom" wszystko czego nie rozumiesz kojarzy się z "socjalizmem"...ale nie przejmuj się, z tego się wyrasta.
PS
Spadek urodzeń w głównej mierze spowodowany jest zmianami strukturalnymi i zamianą modelu gospodarowania co z kolei jest wynikiem postępu technologicznego na niespotykaną skalę w stosunku do poprzednich wieków.
Wykładając to łopatologicznie wygląda to tak, że w czasach naszych dziadów kiedy nie było maszyn (lub stopień umaszynowienia produkcji rolnej i przemysłowej był jeszcze w powijakach ... jak w pierwszej połowie XX wieku w Polsce) każda para rąk do pracy to był dar Boży czy to na gospodarstwie, czy w warsztacie tkackim u ojca lub u wuja. Wielodzietne rodziny na rynku tak samo jak wielotysieczne armie na polu walki zapewnialy przewagę w walce o przetrwanie...(single w tamtych czasach nie mieli szans).
Wraz z nastaniem ery przemysłowej ten model zaczął się kruszyć, a obecnie jego erozja narasta lawinowo. Nie ma to wiele wspólnego z "socjałem" bo w dużej mierze dzieje się to niezależnie od niego (jedynie brak "socjału" może ten proces tylko przyspieszyć albo co obserwujemy,  wypchnąć nadwyżkę urodzonych z krajów południa do krajów północy)

Obrazek użytkownika Jabe

31-08-2020 [14:58] - Jabe | Link:

Nie napisał Pan, jak odstąpienie od socjalizmu może erozję demograficzną przyspieszyć. Raczej nie ma Pan na myśli braku środków materialnych na zakładanie wielodzietnej rodziny, bo ten problem rozwiązał postęp technologiczny na niespotykaną skalę. Zresztą nawet jeśli nadal liczyłaby się każda para rąk do pracy, wystarczyłoby znowu pozwolić dzieciom zdobywać fach, pracując.

Obrazek użytkownika Marek1taki

31-08-2020 [17:58] - Marek1taki | Link:

"zmianami strukturalnymi i zamianą modelu"
Oj Boruś, Boruś. Za dużo szatanizmu się najadłeś i ci się pusto odbija.

Obrazek użytkownika Roz Sądek

31-08-2020 [00:09] - Roz Sądek | Link:

@Autor "Musi w tym względzie ulec zasadniczej zmianie polityka oświatowa i dobór kadry nauczycielskiej."
Programy szkolne, cały system oświaty i kadra nauczycielska to być lub nie być narodu. Nie jest to odkrywcze, ale z jakichś powodów nie występuje w nagłówkach gazet, nie jest przedmiotem regularnych debat i raczej nie zanosi się na jakiekolwiek zmiany.
 

Obrazek użytkownika Marek1taki

31-08-2020 [10:10] - Marek1taki | Link:

Poczucie zagrożenia nie wpływa tak destrukcyjnie na rozrodczość, nawet okupacja hitlerowska i stalinowska tak nie zadziałały. Stan wojenny też nie - można go zestawić pod tym względem z efektem stanu pandemii.
To rewolucja kulturowa sprawiła pozbawienie sensu życia w skali społecznej w obrębie cywilizacji łacińskiej. Imigranci muzułmańscy mogą się w Europie rozmnażać dzięki temu, że się nie asymilują.
Druga sprawa to materialna, czyli socjal.
Trzecia sprawa to bezpośredni wpływ rewolucji kulturowej na młodzież: pranie mózgów w szkołach, koedukacja w szkołach, antykoncepcja, przedłużenie okresu uczenia się kobiet powyżej optimum płodności (21-24lata).
Czwarta sprawa to zatrucie środowiska  biologicznego kumulujące się z wiekiem.
Zatrucie środowiska i wiek to kwestia możliwości, wcześniejsze to brak chęci.
 

Obrazek użytkownika Roz Sądek

31-08-2020 [17:34] - Roz Sądek | Link:

Rzadko się z Panem zgadzam, ale jest cos z tym wiekiem rozrodczości. Dwudziestoletnia kobieta nie znajduje obecnie partnera, bo dwudziestolatek, potencjalny ojciec jej dzieci ma w tym czasie w głowie siano. Oprocz tego jest gołodupcem i na dodatek jedyna jego zaradność życiowa to umiejętność pokonywania kolejnych poziomów w strzelankach. Jeszcze 30, 40 lat temu jego rówieśnik miał w większości fach w ręku, kilka lat pracy zawodowej i odbytą służbę wojskową. Nie miał, jak wszyscy, oszczędności, ale mnie więcej poukładane w głowie co zamierza w życiu. Układanie w głowie rozpoczynało się w domu, potem w szkole, wojsku i zakładzie pracy. 
 

Obrazek użytkownika Marek1taki

31-08-2020 [18:42] - Marek1taki | Link:

@ Roz Sądek. Cieszy mnie i to. Zgadzamy się w sprawie wynikającej z prawa naturalnego - w tym wypadku naturalnej biologii. Do opisanych przez Pana okoliczności przyrody dodam spostrzeżenie nie tylko z ostatniej niedzieli, że na randkę 18-20latki wybierają się ubrane jak kobiety, seksownie ale elegancko i dojrzale a chłopak przychodzi na spotkanie w krótkich portkach.

Obrazek użytkownika mmisiek

01-09-2020 [00:03] - mmisiek | Link:

Ja bym do tej listy dorzucił jeszcze skrajny konsumpcjonizm - absolutnie nic bowiem nie jest obecnie tak intensywnie promowane, praktycznie w każdych mediach i o każdej porze, kupuj, kupuj, kupuj. Nie ma takiej siły aby coś takiego się nie odbijało na stanie umysłów.