O obyczajach polskich - różni autorzy

Dzisiejszy wpis rozpocznę od opowiadania, które stanowi o bogactwie polskiej kultury, a raczono nim najmłodsze pokolenia Polaków.

"Jesienią z daleka, z nieba, z lazuru przybywają białe niteczki babiego lata.

Nawet maleńkie dzieciny wiedzą, że są to niteczki, które na złotym kołowrotku przędzie Najświętsza Panienka i spuszcza na ziemię, aby ją z niebem niejako związać.

Wrześniowym rankiem zaczepiła się jedna z tych ślicznych, białych, serdecznych niteczek o szczyt wyniosłego drzewa.

Ujrzał ją ukryty w liściach pajączek i szybko, a zręcznie spuścił się po niej na ziemię.

Tam na krzaczku tarniny prząść zaczął siateczkę swą, coraz większe zataczając kółko, coraz większe robiąc oczka.

I tak, siateczka ta pajęcza, co unosiła się jakby w powietrzu, nadzwyczaj mądrze została założona : jednym brzegiem dotykała cierni i liści, drugim trzymała się owej z góry niteczki. Ale dobrych trzeba oczu, by tę górną niteczkę dojrzeć, bo zda się, nie ma ona początku - lecz ginie gdzieś wysoko, wysoko, gdzieś aż pod tymi chmurami, co bawią się na błękitnym niebie.

Dni mijały szybko. Coraz bardziej było jesiennie, coraz bardziej ponuro, coraz zimniej. Więc kryły się i marły brzęczące, różnobarwne muszki, i rzadko która złapała się w pajęczą siateczkę naszego szarego pajączka, który główką kiwał i nóżkami przebierał.

Znudziło mu się to wreszcie i postanowił rozszerzyć swe panowanie. Dzięki niteczce z góry mógł rozpiąć swą przędzę na krzaczku całym, który wyglądał wnet w promieniach rannego słonka jak okryty białą, niepokalaną, serdeczną gazą, przetykaną gęsto istnymi jakby brylancikami. Dumną była naszą prządka ze swej roboty. Nie było to już małe, mizerne, ubożuchne stworzonko, co ongiś spuszczało się po białej, niepokalanej, serdecznej niteczce babiego lata, by prząść przędzę swą i pędzić swe życie, o już nim nie było ! Zrobił się z niego najpotężniejszy pająk z całej okolicy, na którego patrzył z zazdrością cały ród pajęczy. Podziwiano jego robotę, szczęście i powodzenie we wszystkim. Próbowano mu szkodzić, cała pracę zniszczyć, ale niteczka z góry, której nie widziały, której istnienia, działania i ważności nie znały i nie przeczuwały inne prządki-pajączki udaremniała wszelkie złośliwe i wrogie napaści.

Aż pewnego razu szron pierwszy pokrył ziemię, opadł cieniuchną warstwą na listki, zważył kwiatki i trawki. Najśmielsza nawet muszka nie byłaby się w taki dzień bez ciepła i słonka odważyła opuścić zacisznego swego pod piecem kącika.

Nasz pająk był wściekły. Nie dość, że zimno i mokro, jeszcze ma mu muszek zabraknąć !

Zły i rozdrażniony niemało, obchodził swe państewko. Ale wszędzie zastawał porządek, wszystkie oczka wiązały się doskonale, trzymały się wyśmienicie. Nagle aż podskoczył. Dojrzał na górnej krawędzi pajęczej siateczki swej jakąś białą, niepokalaną, serdeczną niteczkę, której zdało mu się, że nie zna, że jej nigdy dotychczas nie widział. Tak jest, to jakaś nitka obca, niewygodna i niebezpieczna, a może i niebezpieczna, wroga ? Wszystkie inne niteczki zaczepione były to o ciernie tarniny, to o ździebełka trawnika, wszak pajączek znał je wszystkie - ale ta oto nie łączyła się z niczym w całej tak sztucznej, złożonej budowie, ot, była tylko z powietrza, tak, jakaś tam sobie nić z góry.

'Precz z tą nicią zbyteczną, głupią !'.

Słowo się rzekło, ha ! Jednym zamachem przeciął ową białą, niepokalaną, serdeczną babiego lata niteczkę, to niebiańskie swego losu i istnienia przędziwo, przeciął na dwoje. - I już się cieszył swym triumfem, swą zręcznością i mądrością ! Ale co to takiego ?

W tej samej chwili cała siateczka, cała zmyślna i mozolna pajęczynka opadła, zwisła, niteczki się poplątały, oczka rozerwały. Biedny pająk spadł na ziemię na jakąś trawkę uschłą i wielkimi oczyma patrzył na tę ruinę, na swój upadek. I zemdlał ze strachu i smutku. A gdy przyszedł do siebie, ze ściśniętym serduszkiem spoglądał długo na szczątki pięknego królestwa swego, gdzie tak dobrze mu było, gdzie się pracowało i żyło, opływając we wszystko" (Koperska A., Zasady polityki chrześcijańskiej, nakład księgarni św. Wojciecha, Poznań, 1921).

Oto stare polskie opowiadanie. Podejrzewam, że oprócz niego, nasze polskie społeczeństwo (jak też i inne społeczności) znało wiele podobnych, mądrych opowieści, którymi umilano życie i uczono kultury nieodmiennie połączonej z religijnością, najmłodsze pokolenia Polaków. Wielu członków wolnomularstwa długo starało się zastąpić te polskie opowiadania, całkowicie zmyślonymi i opartymi na magii bajkami. Jak Państwo myślicie, czy starania te powiodły się i czy nie ma żadnego powrotu do typowo polskich przypowieści, za pośrednictwem których nauczano dzieci rozwagi i właściwego postępowania w życiu ?

A oto, co proponowano polskiej młodzieży :

"Życie jest poważnym bardzo, od pierwszej jego chwili do ostatniej; nie można więc o nim mówić z żartami i uśmiechem na ustach. I Ty powinieneś to zrozumieć już teraz.

Niestety, jakże wielu i nie tylko młodych ludzi nie zdaje sobie z tego sprawy, nad tym się nigdy nie zastanawia. (...).

Jakże Wy mało rozważacie w sercu, jak mało pamiętacie o powadze życia.

I to jest przyczyną, że tak wielu niestety z Was schodzi na bezdroża. Kto Was zna, ten wie, jak rzadko znajduje się między Wami taki, w którym byłaby jakaś rdzenna złość, wprost złą wola, pogarda rzeczy wielkich i świętych. Może ona czasem jest w słowach, ale jestem głęboko przekonany, że nie ma jej w duszy.

Ale gubi Was lekkomyślność. I boleć trzeba nad tym o tyle więcej, o ile każdy z Was prędzej czy później poznaje swój błąd i pragnąłby go naprawić ! Niestety, często jest już na to za późno. I boleć trzeba nad tym, tym więcej, że społeczeństwo traci w nim siłę, która mogłaby oddać mu niejedną znaczną przysługę.

Więc, Drogi Przyjacielu, tej lekkomyślności, niezrozumienia życia musisz się strzec jak największego Twego wroga ! Jest ono bowiem poważne bardzo ! Nim, to znaczy tym szeregiem czynów, które się na nie złożą, masz spełnić trzy wielkie i trudne obowiązki.

Pierwszy, to uwielbienie Tego, który Ci je dał; drugi, to przyczynienie się do szczęścia bliźnich; trzeci, to zdobycie tego szczęścia dla siebie samego. A Bóg, ludzkość, Twoje własne szczęście, czy to słowa nie dość poważne ? (...).

Jeżeli dalej całe życie jest tak poważne, to jest nim niewątpliwie każdy jego okres, każdy jego rok, miesiąc, godzina, chwila; więc żadnej z nich nie możesz przeżyć lekkomyślnie.

Mój Drogi, powiedz, czy tak życie pojmowałeś ? Być może, że tak było, ale iluż młodych ludzi zrozumieć tego wprost nie chce. Oni żyją z dnia na dzień, bez celu, bez planu; oni nie idą przez życie, ale wałęsają się to tu, to tam, uważają, że ono jest im dane tylko dlatego, aby je przeżyć wesoło, lekko, miło, bez trudu i walki. Oni zapominają, że zaznaczenie ludzkiemu życiu tak błahego a często i grzesznego celu, byłoby przeciwnym mądrości i świętości Boga ! Kto zaś życie tak lekko bierze, jak może mieć zapał i siły do pracy, do walki, jak może nieść wytrwale krzyż obowiązków swego stanu.

To, Mój Drogi, wprost niemożliwe ! A tak żyć, to znaczy narażać się na życia zmarnowanie, na zmarnowanie swego szczęścia.

A zatem lekkomyślność to wróg, i to jeden z największych, najniebezpieczniejszych. Uderz więc na niego ! Walka, co prawda, łatwą nie będzie, bo jesteś młodym, brak doświadczenia życiowego, niedojrzałość sądu, nieopanowanie zmysłów, popęd do wyrwania się jak najprędzej spod wszelkiego kierownictwa i rzucenia w mętny życia wir, a nieraz nawet szlachetne porywy serca, to wszystko toruje drogę lekkomyślności.

O czegóż jednak rozpocząć trzeba tę walkę ? Oto wyrabiaj w sobie rozwagę, konieczną w każdej czynności, bo z drobnych czynów składa się ten wielki czyn, który nazywamy życiem.

Nie pozwól, aby świat, ludzie, przyjaciele porwali Cię tak, abyś nigdy nie miał czasu na skupienie myśli, spokojne zastanowienie, opanowanie porywów. Zostaw dla siebie codziennie jakąś chwile wolną, wejdź w siebie, a przekonasz się, że niejedno przedstawi Ci się inaczej, jak przed chwilą.

Tej chwili spokojnego zastanowienia się potrzebuje każdy człowiek. (...).

Powiesz może, że tę chwilę wolną trzeba znaleźć ? O nie, Mój Drogi; znajdziesz ją łatwo, bo nią może być chwila porannej i wieczornej modlitwy. Jeżeli ona nią będzie, spełnisz niewątpliwie te słowa Pisma : "Pamiętaj na Stwórcę Twego w dniach młodości Twojej" (Eccl. XII, 1).

Niech dalej Twoje rozmowy zwracają się często  do tych wielkich zagadnień, jakie w życiu Twoim masz spełnić; niech książki, które czytasz, przygotowują Cię do ich spełnienia ! Nie unikaj takiej lektury, nie mów, że nudna, bo cóż może być dla Ciebie więcej zajmującego nad to, co toruje drogę Twemu szczęściu. Jeśli tak będziesz czynił, ileż natchnień dobrych nie pójdzie na marne, ile złego unikniesz, ile dobrego w życiu zrobisz, jak doskonale obowiązki stanu spełnisz.

Wejdźże więc na tę poważną drogę ! Nie zapominaj, że życie Twoje rozkwita "na przełomie". Tobie i Twoim rówieśnikom potrzeba powagi i siły wielkiej, abyście chorej ludzkości dopomagali do uzdrowienia jej; abyście w chwilach tak poważnych, jak te, które obecnie przeżywamy, podtrzymali ducha narodu, chronili od zepsucia; bo "narodu duch zatruty, to dopiero bólów ból" "(Podwin A., Drogowskazy. Listy do Młodego Przyjaciela, Spółka W Wydawnicza Polska, Kraków, 1907).

A oto kilka słów skierowanych do dorosłych :

"Powiem wam jeden wielki sekret : nigdy człowiek moralny, uczciwych obyczajów nie wyraża się o rzeczach wiary lekkomyślnie, z przekąsem lub szyderstwem, bo to rzecz dla niego zanadto święta, którą on umie uszanować w sobie i drugich. Skoro więc słyszysz, że ten lub ta dowcipkuje z wiary, filozofuje niesmacznie i niemądrze, to z góry możesz być pewny, że to osobistość licha, obyczajów nadszarganych i dlatego naprzód nie przywiązuj żadnej wagi do słów jego, a po wtóre nie mieszaj się do tej niemądrej rozmowy, a po trzecie staraj się zręcznie sprowadzić temat rozmowy na pole inne" (Załęski S., Konferencje i nauki rekolekcyjne, Nakładem wydawnictw Towarzystwa Jezusowego, Kraków, 1911, s. 162 - 163).

"Panowie i panie, nie bawmy się w filozofów, sceptyków czy racjonalistów, badźmy tym, czym nas Bóg stworzył, Polakami o szlachetnym a czułym sercu, które potrzebuje Boga, modlitwy, nabożeństw i towarzystwa nabożnego. Niech nam nie będzie wstyd pójść ze świecą w ręku w procesji za Najświętszym Sakramentem; bo ta procesja to publiczne przyznanie się do tego, żeś katolikiem, bo ta świeca płonąca, która oświeca i grzeje, to symbol wiary i miłości. Niech nam nie będzie wstrętno godzinę czasu poświęcić Mszy św. śpiewanej z asystą, albo nieszporom, bo te ceremonie i te szaty kościelne, wszystko to ma swoje głębokie a wzniosłe symboliczne znaczenie. Nie wstydźmy się różańca, szkaplerza i bractw kościelnych. Różańcem okręcał prawicę, którą dzierżył walecznie buławę polną, hetman Jerzy Lubomirski, bohater spod Chocimia; szkaplerzem i ryngrafem Matki Boskiej Częstochowskiej zbroili pierś swoją rycerze Sobieskiego spod Wiednia; do bractw religijnych, do Sodalisów Maryi wpisywali się królowie polscy jak : Zygmunt III, Władysław IV, Michał Korybut, magnaci i panny : koniecpolski, Opaliński, Klemens z Ruszczy Branicki. Mam księgę tych imion Sodalisów Maryi z 1606 - 1773 roku w mej celi. Obojętność ta religijna, wstręt ten i formalne uciekanie od nabożeństw i to pozowanie na filozofów i na postępowe damy, to rzecz nie polska, to naleciałość obca - dajmy sobie z tym spokój a raczej powróćmy do onej staropolskiej, prostej a szczerej pobożności, do kościołów, do Mszy św. i nabożeństw, do modlitwy i śpiewów, do Sakramentów świętych i bractw religijnych - i dobrze na tym wyjdziemy" (Załęski, s. 170 - 171).

"Starzy nasi Polacy, przejęci pamięcią na śmierć, takie sobie pro memoria ułożyli :

"Pokój twój, ziemia; grób, sklep i piwnica,
Wyprawa z mary, a łóżko tarcica,
Robak towarzysz, z siedmiu kości szata.
Oto wysługa mizernego świata.
O świecie drogi, kto cię marnie traci,
Całą wiecznością tego nie zapłaci".

W dawnej pobożnej Polsce chowano nieboszczyków w habicie zakonnym, franciszkańskim zwykle. Otóż, na taki habit wystarczyło 7 łokci materii (vide: "z siedmiu kości szata")".
(Załęski, s. 242).

Proszę zwrócić uwagę, że wszystkie staropolskie zwyczaje pobożnościowe zostały przysłonięte rozwojem nowoczesnej etnologii. W Polsce największy rozrost etnologii jako nauki notuje się po II wojnie światowej, mniej więcej od 1950 roku. Jest to w przeważającej mierze "poszukiwanie i badanie" pogańskich zwyczajów ludowych, a staranne omijanie typowo polskich zwyczajów związanych z religią chrześcijańską.

Na szczęście niektóre polskie religijne zwyczaje ludowe zostały uwiecznione w książkach napisanych przez przedwojennych duchownych katolickich.

Ciekawym i wartym przytoczenia jest przepis uchwały nr 62 pochodzącej z I Polskiego Synodu Plenarnego, mającego miejsce w Częstochowie w dniach 26 - 27 sierpnia 1936 roku :

"Obowiązkiem wiernych jest współpracować z duchowieństwem nad zachowaniem wiary i dobrych obyczajów.

W tym celu katolicy :

a). będą szerzyli zasady nauki katolickiej oraz przeciwdziałali przede wszystkim bezbożnictwu, wolnomyślicielstwu, obojętności religijnej, sekciarstwu, laicyzmowi oraz walce z Kościołem i jego hierarchią;

b). będą bronili przykładem, słowem i pismem etyki chrześcijańskiej, przeciwstawiając się bądź obniżaniu moralności w prywatnym i publicznym życiu, bądź propagandzie etyki sprzecznej z prawem Bożym oraz zwalczając niemoralność w literaturze, teatrze, kinematografie i radio;

c). będą bronili nierozerwalności małżeństwa, czystości pożycia małżeńskiego i świętości rodziny, a przeciwstawiać się zasadom przeciwnym i zgubnym dla rodziny, zwłaszcza błędnym pojęciom o małżeństwie, propagandzie eugeniki zarażonej materializmem, niemoralnemu ograniczaniu potomstwa oraz teoriom lub ustawom, broniącym lub dopuszczającym spędzanie płodu;

d). będą popierali według zasad katolickich akcję, zwalczającą nadużywanie alkoholu i narkotyków". 

Proszę zauważyć, że powyższy przepis łączy wiarę religijną z dobrymi obyczajami, co nieodmiennie wskazuje na nierozłączność religii i kultury w Polsce.

Ten krótki przegląd przedwojennej literatury pozwolił nam na przypomnienie polskich opowiadań dla dzieci, literatury wychowawczej przeznaczonej dla młodzieży oraz młodych dorosłych, jak również na przywrócenie do łask polskich religijnych zwyczajów ludowych. Ponadto, wspomniany został przepis kanoniczny wskazujący na obowiązki Polaków względem wiary chrześcijańskiej. Tyle i aż tyle zyskaliśmy dzięki skrótowej analizie przedwojennych dzieł religijnych.

Za około 2 tygodnie kolejny wpis z niezwykłymi cytatami przedwojennych autorów.

 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika hr.Levak-Levatzky

20-07-2020 [14:51] - hr.Levak-Levatzky | Link:

I taki opis,także z XX w.:
Polska święta,zapita,skurwiona,sprzedajna,z gębą wypchaną frazesem,antysemicka,antyrosyjska,antyniemiecka,antyludzka. Pod obrazem Najświętszej Panienki.
(Andrzej Szczypiorski)

Obrazek użytkownika Tomaszek

20-07-2020 [17:52] - Tomaszek | Link:

Chyba o protoplastach "polackiego" lewackiego pisał . I jabłuszko niedaleko od jabloni upadło ? Co trollu śmierdzący ? Powiedz mentorowi , żeby jak juz ciebie podmienił , to niech ci jeszcze maskowania nauczy . 

Obrazek użytkownika wielkopolskizdzichu

20-07-2020 [21:30] - wielkopolskizdzichu | Link:

O bitwie pod Mątwami kroniki coś wspominają?

Obrazek użytkownika Roz Sądek

21-07-2020 [09:45] - Roz Sądek | Link:

Dobrze, że jest tu ktoś, kto pisze o sprawach poza polityką. Czytam Pani wpisy nieraz kilka razy, i nie tylko ze względu na mój wiek i życiowe doświadczenia, czytając je, upewniam się, że wszytko co dobre już było. Niestety, nie istnieje nawet nikły promyk nadziei, by coś z tego mogło powrócić.
Pozdrawiam