idei t.zw. "braterstwa narodów". Była ona popularna zwłaszcza za czasów komunistycznych kiedy to wciąż słyszało się o "braterstwie narodów radzieckich" względnie "braterstwie narodów Jugosławii". Sam pomysł był jednak znacznie starszy niż komunizm i rozwijał się równolegle do idei "państwa narodowego" i "prawa narodów do samostanowienia", które to pomysły wywodzą się z wieku XIX, a korzeniami tkwią w filozofii Johanna Gottfrieda Herdera, XVIII- wiecznego filozofa niemieckiego. Nie licząc Szwajcarii i Wielkiej Brytanii, za pierwsze wcielenie idei związku wolnych i równych narodów można uważać Królestwo Belgii powstałe w 1830 roku.
Prawdziwym okresem tryumfu idei państw - związków ponadnarodowych był okres bezpośrednio po pierwszej wojnie światowej kiedy to w roku 1918 powstała Czechosłowacja, w 1922 ukonstytuował się Związek Sowiecki, a w latach 1918-1929 uformowało się Królestwo Jugosławii. Jest rzeczą niezwykle ciekawą, że wszystkie te trzy twory rozpadły się właściwie w tym samym momencie, a mianowicie w roku 1991. W przypadku Czechosłowacji był to "aksamitny rozwód", rozpadowi Związku Sowieckiego towarzyszyło stosunkowo niewiele krwawych zajść /n.p. w Wilnie/. Tylko Jugosławia załamała sie w wyniku okrutnych wojen, które spowodowały ponad 200 000 ofiar.
Z Unią Europejską było na pozór zupełnie inaczej. Gdy wspomniane trzy państwa rozpadały się. Unia Europejska starała się na mocy traktatu z Maastricht /1987 r./ przekształcić w super państwo z jednolitą walutą /euro/ i przyjmowała wciąż nowych członków. Wydawało się, że jej potęga rośnie wciąż i tylko wnikliwy obserwator mógł zauważyć, że jest to w istocie "impreza na ładną pogodę". Gdy tylko na horyzoncie pojawiały się chmury, Unia nagle znikała i liczyć zaczynały się Niemcy, Francja, Wielka Brytania czy Hiszpania, a często wkraczały też Stany Zjednoczone. Tak było w przypadku wojen bałkańskich, epidemii pryszczycy, czy tez zajęcia przez Maroko hiszpańskiej wysepki.
Tak samo jest w mijającym właśnie roku 2011. Druga fala kryzysu finansowego postawiła pod znakiem zapytania nie tylko istnienie wspólnej waluty, ale i samej UE. Nagle ważne są tylko Niemcy, Francja i w mniejszym stopniu Wielka Brytania. Odrzucono demokratyczne i wspólnotowe pozory. W dzisiejszym Salonie24 pisze o tym Zbigniew Kuźmiuk w notce "Koniec Unii w dotychczasowym kształcie" /TUTAJ/, a Giz 3miasto we wpisie "Polska w roli obserwatora, czyli po co ten cały hałas?" /TUTAJ/ omawia skromną rolę Polski w tych wydarzeniach. Na początku grudnia portal Wpolityce.pl przypomniał doskonały tekst Tomasza Gabisia o Unii, w którym autor, za Enzensbergerem, stwierdził, iż "Unia nie jest więzieniem narodów, ale "zakładem poprawczym"" /TUTAJ/.
Wygląda więc na to, że po dokładnie dwudziestu latach UE dosięga to samo fatum, co wspomniane wyżej trzy państwa ponadnarodowe. Niewykluczone, że ideę "braterstwa narodów czeka kolejna klęska. Być może, taki jest los każdej utopii.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 5742
Ciekawy tekst, choć, pewnie z racji krótkości, ciut uproszczeniowy.ZSRR był państwem sukcesyjnym imperium rosyjskiego, i sam był imperium, mowy tam nie było o dobrowolności poszczególnych republik. UE powstawała i rozrastała się dobrowolnie i jeszcze niektóre państwa prosiły o przyjęcie, a niektórym, nawet Wielkiej Brytanii na mocy francuskiego veta, początkowo odmawiano.To wielkie różnice. Czechosłowacja i Jugosławia znowu wzięły się głównie z rozpadu Austro-Węgier, i to, kto z kim ma być w nowych państwach,odbywało się w dużej części nie na mocy decyzji poszczególnych narodów, tylko zwycięzców I wojny światowej i ich polityków i w pewnej mierze na złość i dla ukarania przegranych:Austrii i Węgier.
TRAMMER - BLOGERSKA TŁUSZCZA3006674 | 17.12.2011 21:17