Co już dociera a co mechanizm jeszcze blokuje

Wczoraj (26.03.20) na TVN24 (Fakty po Faktach) wysłuchałem rozmowę z prof. Marcinem Królem… Niestety, mamy jeszcze zbyt wielu ludzi, którym łatwiej przychodzi obrona starego, niż wczuwanie się w nowe trendy; którym łatwiej bronić upadłego legalizmu systemowego, niż interpretować nadchodzącą przyszłość. Nie rozumieją oni też, że ich wielka opowieść, podniesiona do roli Biblii, jest już przeszłością, a mówienie o jakimś nowym oświeceniu, w okresie, gdy poziom uczelni ustawicznie spada, a cała humanistyka wymaga gruntownej odbudowy, jest już nieporozumieniem. Idee mają swoje konsekwencje - nadeszły więc czasy weryfikacji, czasy prawdy, których nie można ani okłamać, ani oszukać, ani nawet przekupić. Bardzo przykro było patrzeć na człowieka, który ma niewątpliwe zasługi dla polskiej kultury, jak popełnia harakiri. Pewność siebie Profesora była zadziwiająca.

Co dotarło
Do ludzi dotarła naturalna hierarchia rzeczy. Nastąpił przełom i od tej pory zaczyna się sanacja wypaczonej interpretacji i sztucznie wykreowanej rzeczywistości. Rzeczy duże okazały się ważniejsze od małych. I to jest prawdziwe Oświecenie. Dla jasności, jego parametry, warto wymienić je w punktach, choć sformułowanie ich będzie jeszcze dość pobieżnie. A więc zdaliśmy sobie sprawę:

- że koronawirus wyzwolił ludzkie odruchy i zachowania, które dotychczas zanikały,
- że natura upomniała się o swoje prawa, a to oznacza, że kobieta musi rodzic, mężczyzna walczyć a rodzina wychowywać,
- że odkryła epokę zupełnie innego myślenia przyjazną dla nowych autorytetów – kto szybciej zagospodaruje tę przestrzeń, zdobędzie prym,
- że natura żyje i nie jest lokajem człowieka, lecz odwrotnie, człowiek jest jej maleńką jej cząsteczką,
- że nie zysk za wszelką cenę i dewastacja struktur kulturowych słabszego, lecz szacunek dla kultur, za pomocą których człowiek zorganizował sobie ziemskie życie i określił swoje potrzeby,
- że globalizacja nie oznacza walki „o ogień” i kolonialny zysk, lecz konieczność uznania wielu prawd kulturowych, ale jednocześnie jednej, wspólnej dla wszystkich, prawdy boskiej,
- że  dobrobyt pozbawiony celu i zasad jest złem,
- że jeżeli nie istniej Bóg, to istnieje siła formacyjna, której człowiek nie pojmuje, a która go reprezentuje,
- że poza światem materii istniej świat ducha i że bez niego nie ma życia,
- że nie „balowanie” świadczy o standardzie życie, lecz wiedza – im szersza i głębsza, tym lepsza; nie jest ona ani sztucznie lewicowa, ani życzeniowo prawicowa, lecz obiektywna,
- że istnieje siła niezależna od woli człowieka, która pogodzi nas według własnego uznania,
- że UE nie zdała egzaminu i że do spraw kryzysowych potrzebna jest kompetencja państw narodowych,
- że zło nie jest ciekawsze od dobra,
- że głupocie nie można ulegać,
- że wiemy, iż jeszcze niewiele wiemy,
 
Co blokuje
Zbyt mało osób uświadomiło sobie, że zawalidrogą na szlaku prowadzącym do odzyskania wolności i niepodległości myślenia jest system, w który zakuto kilka ostatnich naszych pokoleń, a który wytworzył złe przyzwyczajenia, odebrał młodym przyszłość, a starym spokojną i refleksyjną starość. Nie uświadomiono też sobie, że odsłonięcie wielkiej perspektywy, wymaga charakteru, wielkich ludzi, szerokich horyzontów i walki z małością. Niestety, rzeczy mniejsze nadal wydają się ważniejsze od większych. Co więc nam przeszkadza?
- polityka, która rodzi fałsz i zło, zawłaszcza naszym życiem i uniemożliwia wzajemne porozumienie,
- filozofia zysku za wszelką,
- dominacja materii nad duchem,
- buta i przesadna ufność w zdobytą umowną wiedzę,
- dominacja zła nad dobrem,
- imperialny i niewolniczy sposób myślenia,
- wiara w boskość możliwości człowieka,
- odwrócenie się od własnych nakazów kulturowych, rozmycie znaczenia słów i pojęcia Boga,
- zapominanie, że jesteśmy niekonieczną częścią przyrody,
- kundlizm, wyuczona głupota, bylejakość,
- system nauczania, wychowania i zniszczona moralność,
- beztroska i brak poczucia odpowiedzialności,
- zniszczenia zdrowych zasad współżycia międzyludzkiego,
- brak szacunku dla pracy, potrzeb kulturowych i odpowiedzialnej wiedzy,
- przyzwolenie dla dominacji zła nad dobrem.

Podsumowanie
Z powyższego zestawienia wynika, że nowy czas postawił przed nami nowe zadania, bez podjęcia których nie będziemy w stanie opanować nadchodzących klęsk. Neologizm dotyczący „tyranii większości” przypomina pretensje starego systemu do robotników o podjęte przez nich strajków. W polskich warunkach obrona legalizmu systemowego kojarzy się z obroną konstytucji Aleksandra I i dyskryminacją własnej – Trzeciomajowej. Wiedza to faktografia, mądrość, to interpretacja. Nowe oświecenie nie nadejdzie, bo z pustego nawet Salomon nie naleje. Mała epoka produkuje małych ludzi, wielka – wielkich. Fałszywy czas, fałszywi prorocy. Upadająca epoka przygotowuje terem pod lepszą, ale jakim kosztem ta przemiana się odbędzie, zazwyczaj decyduje poziom elit odchodzących. W razie bezkrytycznego oporu, ich dorobek zostanie zniszczony przez nich samych, natomiast gdy nieuchronne przemiany zaakceptują i potraktują je w sposób naturalny i płynny, najwybitniejsze osiągnięcia zostaną włączone  w ponaddziejowy dyskurs kulturowy. Takie są nieprzemijające zasady w procesie dochodzenia do prawdy.

Nadchodząca epoka już stała się wyzwaniem dla każdego z nas – chcemy czy też nie, stawia ona człowieka na pierwszej linii frontu w walce o przetrwanie. To nie ludzki geniusz decyduje o kierunku rozwoju cywilizacji, lecz warunki narzuca natura, lub jak kto woli – Bóg. Człowiek musi się dostosować. Najlepszym tego przykładem jest koronawirus. Czymże jest on wobec osiągnięć naszej cywilizacji – a jednak, z jakąż łatwością przewraca ją do góry nogami, przy okazji prostując fałszywe ścieżki.

Dewiza dziejowa mówi, że wszystko musi mieć swoje proporcje i swój umiar. Tragedią człowieka jest to, że nie zna i nie jest w stanie poznać ani tych proporcji, ani celu swojego istnienia; nie wie po co i w jakim celu znalazł się na ziemi; nie wie skąd przyszedł i dokąd zmierza. Ten brak wiedzy o sobie samym rozbija mu poczucie tożsamości, budzi jego niepewność i panikę. Umrzeć muszą wszyscy.

Konkluzja: po co brać udział w wyścigu szczurów, w którym nagrodą jest kłamstwo i bezsens? Czy nie lepiej połączyć siły i pozwolić nowemu rozkwitnąć – po to, by nie tłoczyć złej krwi, którą żywi się zło, lub jak kto woli – diabeł? W tym celu pierwszą rzeczą, jaką wszyscy możemy zrobić, jest zmiana punktów odniesienia. Gdy to zrobimy, natychmiast powiększy się perspektywa myślenia, każdy znajdzie się w większej przestrzeni, a co się z tym wiąże otrzyma większą ilość tlenu, i czasu na refleksję. Bo świat będzie takim, jakimi będziemy my sami.
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Jabe

28-03-2020 [14:29] - Jabe | Link:

Rzecz w tym, że bezprawie było od dawna, a teraz jest tylko więcej tego samego.

Nadchodząca epoka [...] stawia ona człowieka na pierwszej linii frontu w walce o przetrwanie. – Brzmi złowieszczo, zważywszy, ile zła wyrządzili humaniści.

Najlepszym tego przykładem jest koronawirus. [...] z jakąż łatwością przewraca ją [naszą cywilizację] do góry nogami, przy okazji prostując fałszywe ścieżki. – Hmm. Nie sądzę, żeby koronawirus przewracał, tylko pandemia.

pierwszą rzeczą, jaką wszyscy możemy zrobić, jest zmiana punktów odniesienia. Gdy to zrobimy, natychmiast powiększy się perspektywa myślenia, każdy znajdzie się w większej przestrzeni, a co się z tym wiąże otrzyma większą ilość tlenu, i czasu na refleksję. – Pan wybaczy, ale to górnolotna paplanina.

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

28-03-2020 [15:37] - Imć Waszeć | Link:

Czyli już Pan powoli dochodzi do tego samego wniosku co ja, kiedy pisałem o "enklawach" i "protokole enklaw" ;) W skrócie to enklawa jako pojęcie społeczno-polityczne służy do ochrony wyznawanych wartości przed wpływami zewnętrznymi i chroni zewnętrze przed "wartościami" wirusowymi i zachłannymi. Mniej globalizacji i uśredniania wszystkich i wszystkiego pieniądzem i chorym paradygmatem, a więcej myślenia, poznawania, podziwienia i chronienia innych kultur przed zniszczeniem, a będzie dobrze. Miło te słowa podsumowania tu przeczytać.

Pomoc edukacyjna: Co można traktować jako enklawę? Grupę wyznaniową, renomowaną uczelnię, nadzwyczajna kastę, korporację per se. Każdą grupę społeczną, której realnym spoiwem jest pewien kodeks zasad i pewien zasób dóbr chronionych. W przypadku religii wiadomo. W przypadku uczelni są to tytuły i różne nadania tylko dla swoich, lecz nie dla postronnych i rozmaitych parweniuszy. Na przykład w Polsce katedry przechodzą już z ojca na syna i jeśli to zostanie we właściwy sposób skodyfikowane, to niech tam sobie będzie. Ale jednocześnie w takich warunkach nie wolno innym ludziom zakazywać zakładania własnych "dynastii" pod rygorem państwa. Nadzwyczajna kasta nawet nie ukrywa, że byle pisowiec nie ma co u nich szukać. Może czas, żeby byle pisowcy założyli osobną enklawę, hę? Korporacja dziś jest taką śmieszną miniaturą państwa z ustrojem komunistycznym. Na szczęście ludzie nie są przykuci do korporacji jak dawniej chłopi do ziemi. Dlatego te struktury jeszcze są zdolne do pączkowania, a nie tylko do pochłaniania planktonu jak narwale. Niestety, w USA dostrzeżono, że bez przymusu, czasami takie pączkowanie zostaje zablokowane przez działalność niemal quasi religijną. Jak np, Microsoft, który do końca nie widział problemu, ale musiał się podzielić pod naporem rządu:

https://en.wikipedia.org/wiki/....

To jest właśnie zaczątek dla owego tajemniczego protokołu enklaw. Działania rządu skrytykował słynny Milton Friedman, więc gdy wyeliminujemy personalny udział polityków, pozostanie nam coś w rodzaju "Kodeksu Postępowania Handlowego":

"Economist Milton Friedman believed that the antitrust case against Microsoft set a dangerous precedent that foreshadowed increasing government regulation of what was formerly an industry that was relatively free of government intrusion and that future technological progress in the industry will be impeded as a result. In the January 2007 edition of the Journal of Business & Economic Research, Jenkins and Bing argue that, contrary to Friedman's concerns, the settlement actually had little effect on Microsoft's behavior. The fines, restrictions, and monitoring imposed were not enough to prevent it from "abusing its monopolistic power and too little to prevent it from dominating the software and operating system industry." They conclude that, remaining dominant and monopolistic after the trial, it had continued to stifle competitors and innovative technology."

Obrazek użytkownika rolnik z mazur

28-03-2020 [20:41] - rolnik z mazur | Link:

@ Imć Waszeć - nie jestem fanem tego gnoma z Chicago School of Economics. Wyrządził wiele złego w umysłach " rządzących " i nie tylko. Problemem  kapitalizmu jest kapitalista, który siłą rzeczy dązy do monopolu. Taka natura rzeczy. I nic w tym złego nie ma jeśłi nie  nałozy mu sie odpowiednich restrykcji. Te restrykcje są ok jeśli są jasne, czytelne i dotycza wszystkich w jednakowym stopniu.
Nie wiem co będzie po wirusie i o co w tym wszystkim chodzi( na pewno nie o obronę życia ) ale jeśli to potrwa z rok to ci co przeżyją znajdą sie w innej rzeczywistości. Pzdr

Obrazek użytkownika Ryszard Surmacz

28-03-2020 [21:27] - Ryszard Surmacz | Link:

@ Imć Waszeć
Waszmość, z Tobą  zawsze się dobrze rozmawia. Pamiętam
1. enklawy. Ja nigdy nie byłem przeciwny "enklawom", bo są one takim rezerwuarem, zdrowej siły. Miałem jednak okazję obserwować jak one działają. Pierwszą taką enklawą jest Śląsk. On rzeczywiście przechował swoją specyfikę i swój niezmienialny rdzeń, ale jednocześnie jego specyfika nie pozwala mu wyjść poza poziom chłopski. Takie uwarunkowanie pozwala im trwać, ale do końca świata będą tymi pokrzywdzonymi i jęczącymi. Członkowie Związku Polaków w Niemczech chcieli to zmienić, ale nie udało się - z wielu przyczyn. Dziś Ślązacy mogą przetrwać tylko w Polsce, ale krótkowzroczne ich rachuby mogą doprowadzić do podzielenia się losem z  Połabianami. 

Drugą enklawą są kresowianie. To jest grupa, która straciła wszystko - wszystko i za to po wojnie została dodatkowo jeszcze wyśmiana i sponiewierana. Ta enklawa jest nadal duszona w sposób bolszewicki i bezprzykładnie głupi. Może ona tylko umrzeć śmiercią naturalną. Dawniej likwidowała ją komuna, dziś ich potencjał dobijają postkomunistyczne nawyki.  W ich działaniach przewijają się nostalgia i strach. Kolejną enklawą jest stara inteligencja, która ostatkami sił pragnie kultywować swój etos, ale nikt jej nie słucha. Ginie troczona albo patologią, albo ubóstwem i brakiem odbioru. Kolejna jest kościół, który też się rozpada. Najgorsze jest jednak to, że miedzy tymi enklawami nie ma porozumienia i nie będzie. Dlaczego? Bo dzieli nas komuna i wszczepiona bolszewia. Wychowani na lewackim chlebie i czerwonych cukierkach, nie jesteśmy w stanie racjonalnie myśleć. Enklawy muszą się odżywiać swoją  kulturowością, ekonomia musi być jej wypadkową, bo inaczej też splajtuje. Może koronawirus to zmieni, ale jeżeli sami ręcznie nie przełożymy tej przysłowiowej wajchy w sobie, pomóc będzie mógł tylko bat. I to solidny, czyli śmierć wielu ofiar. Człowiek jest również zwierzęciem, i jeżeli nie używa rozumu, zmienić go może tylko tresura. Tak to brutalnie wygląda. Wszystko zależy od świadomości. Tę, którą nosimy w sobie nie nadaje się do niczego. Na początku ma energię do głoszenia wzniosłych haseł, ale szybko kończy tam, skąd wyszła. Analogie amerykańskie do nas nie pasuję zupełnie.
Moim zdaniem my Polacy nie mamy innego wyboru, jak tylko powrót do źródeł, a więc do II RP, bo nadal jest ona zakazana i siłą bezwładności mordowana; bo tam się narodziło wszystko co ważne i jeszcze nie umarło. Tak więc dobrze, że enklawy pozostają, bo stanowią jakiś potencjał początkowy, ale jeżeli nie ożywi ich zdrowy duch, uduszą się z braku tlenu.
Pozdrawiam 

Obrazek użytkownika rolnik z mazur

28-03-2020 [21:37] - rolnik z mazur | Link:

 "Moim zdaniem my Polacy nie mamy innego wyboru, jak tylko powrót do źródeł, a więc do II RP," - Co ty masz kolego z tą II RP ? Toż to żródło wszelkiej obecnej porażki. Nie widzisz tego ? pzdr

Obrazek użytkownika Ryszard Surmacz

28-03-2020 [21:47] - Ryszard Surmacz | Link:

@ rolnik z mazur
Kolego, już nagadaliśmy się tyle na ten temat, że odsyłam do poprzednich komentarzy. Tyle mogę zrobić. Pan wybaczy, ale nie mam ochoty prowadzić dyskusji z komunistycznym sposobem myślenia.

Obrazek użytkownika mjk1

29-03-2020 [11:19] - mjk1 | Link:

@ Ryszard Surmacz.
Kilku Blogerów i jedna Blogerka tłumaczyło, tu na Naszych Blogach, na czym polegało owo komunistyczne myślenie. Otóż komuniści po wojnie, II Światowej, jak doszli w Polsce do władzy, oparli się na ludziach z najniższych warstw społecznych. Przeważnie ściągali do miast bezrolnych parobków, chłopskich i folwarcznych. Im w miastach dawali zatrudnienie i budowali bloki mieszkalne z dwuizbowymi mieszkaniami i wychodkiem na półpiętrze. Dla nich to były pałace, więc z wdzięczności robili wszystko, co władza im kazała. Po każdym takim wpisie zadawałem tym Blogerom i jednej Blogerce, tylko jedno pytanie. Jakie warunki zatrudnienia i egzystencji stworzyła im ta wspaniała Rzeczpospolita z numerem dwa, że pokój z kuchnią i za przeproszeniem sraczem na półpiętrze, był dla nich pałacem i za nic w Świecie nie chcieli wracać do wcześniejszych „luksusów”? Nie odpowiedział nikt, do dzisiejszego dnia. Może Pan spróbuje?
PS. Gdyby chciał Pan porównać osiągnięcia tego dziadowskiego PRL-u z tą wspaniałą II-gą RP, czy choćby jej obecną kontynuacją – chętnie podyskutuję. Uczciwie ostrzegam jednak, że będzie bolało.  
 

Obrazek użytkownika Ryszard Surmacz

29-03-2020 [13:09] - Ryszard Surmacz | Link:

@ mjk1
Pańskie poglądy już znamy. Wybaczy Pan, ale dyskusja z Panem nie przekracza poziomu sracza. A więc nie ma sensu. Nie mam ochoty wysłuchiwać perelowskiego bełkotu. Nie wiem, jak dalej zachowa się koronawirus, ale miejmy nadzieję, że przynajmniej nauczy myśleć i odróżniać epoki. Na koniec podpowiedź, za kilka lat doczeka się Pan renesansu II RP, i wówczas może cokolwiek Pan zrozumie. I proszę nie pisać, że bałem się dyskusji, że brakuje mi argumentów itd. Na ten temat kilkakrotnie już pisałem, i wystarczy.   

Obrazek użytkownika mjk1

29-03-2020 [14:49] - mjk1 | Link:

Bardzo ładnie, że znacie moje poglądy. Szkoda jednak, że nie rozumiecie moich poglądów. Wiem też, że nie brakuje Wam argumentów do dyskusji i nie boicie się jej, ale nie będziecie się zniżali do poziomu nędznego parobka, nazywanego przez was delikatnie poziomem sracza. W nadziei, że nie tylko ja, ale nikt nie doczeka renesansu tego sanacyjnego dziadostwa, pozwolicie, że przedstawię zaledwie niewielki wycinek peerelowskiego bełkotu i zapytam: jak było możliwe odbudowanie i rozbudowanie stoczni w PRL bez pożyczek z Europy Zachodniej i USA skoro po wojnie: Stocznia Gdańska była zrujnowana. Stoczni Północnej nie było. Gdańskiej Stoczni Remontowej nie było. stoczni Wisła nie było, stocznia Nauta nie istniała. Stoczni Marynarki Wojennej nie było. Stocznia Szczecińska zbombardowana. Stoczni Wulkan nie było, stoczni Gryfia nie było, stoczni Parnica nie było, stoczni rzecznej nie było. Ponad setka kooperantów przemysłu okrętowego nie istniała. Czyżby ci wstrętni komuniści, po spłaceniu długów za utrzymanie polskiej armii w Anglii i spłaty własności amerykańskiej w Polsce, ograbili ludność, która po przegranej wojnie była bajecznie bogata i z tego wybudowali nowoczesny przemysł stoczniowy, flotę handlową (PLO, PŻM, PŻB), dalekomorską flotę rybacką w Gdyni i Szczecinie, bałtycką flotę rybacką w Świnoujściu, Kołobrzegu, Władysławowie. Tylko flota obsługująca statki na łowiskach liczyła kilkadziesiąt jednostek. Stocznie budowały statki dla ZSRR (główny, lecz niechciany kupiec), Brazylii, Egiptu, Wietnamu, a nawet Albanii i dzisiejszego największego światowego mocarstwa, jakim są Chiny.
Ponieważ Ci, którzy nigdy nie zniżą się do tak niskiego poziomu, jaki ja reprezentuję i przeważnie na końcu zdania zapominają to, co było na jego początku, pozwolicie, że przypomnę pytanie: jak to wszystko było możliwe bez jakichkolwiek pożyczek i kredytów?
Jako przeciwwagę przedstawicie zapewne sztandarowe osiągniecie drugiej RP, czyli Port w Gdyni o którym sam jej twórca i budowniczy powiedział, że „…pożyczyliśmy pieniądze na dwie Gdynie, a stoi tylko jedna”.

Obrazek użytkownika Ryszard Surmacz

29-03-2020 [18:32] - Ryszard Surmacz | Link:

@ mjk1
No widzi Pan, miałerm rację... A zastanowił się Pan nad tym, jak mogła powstać II RP, jak Pan pisze, to "dziadowskie" , z niczego? Pożyczek wówczas nam odmawiano. Jak można było w ciągu 20 lat zbudować  jednolite państwo z trzech różnych zaborów i trzech różnych świadomości? I jeszcze jedno - państwo to nie stocznia. Odpowiedzi już nie będzie, bo wyobraźni nie staje. I tak to jest na Śląsku. 

Mnie nie chodziło o poziom sracza, lecz o koronny argument, jaki spotyka się na Śląsku: wy chodziliście srać za stodołę, a my mieliśmy swoje na półpiętrach. I proszę nie wyciągać swoich śląskich żalów, bo są one przyniesione jeszcze z Niemiec i do dziś siedzą wyłącznie w Waszych głowach. Powojenną odbudowę Polski, tak czy siak, finansowała cała Polska. Takie są zasady na całym świecie - obywatele odbudowują swój kraj i swoją stolicę. To tyle. Bez odbioru
      

Obrazek użytkownika mjk1

29-03-2020 [20:44] - mjk1 | Link:

@ Ryszard Surmacz.
Ta wspaniała II RP powstała z niczego, dokładnie tak samo, jak z niczego powstały pozostałe państwa w ówczesnej Europie, które otrzymały niepodległość w wyniku pokoju wersalskiego. Proszę porównać poziom rozwoju choćby Łotwy, Estonii, czy Finlandii w ciągu tych samych dwudziestu lat z tym sanacyjnym dziadostwem. Wyśmiewani przez nas Czesi gospodarczo prześcignęli Austrię, odwiecznego zaborcę. Tylko II RP, do końca swoich dni, nie osiągnęła poziomu rozwoju z okresu zaborów i to w żadnym z zaborów. Jeżeli chodzi o Śląsk, to otrzymaliśmy prawie cały przemysł. Niemcom przypadły, Gliwice, Zabrze i część Bytomia. I dzięki wspaniałemu sanacyjnemu zarządzaniu doprowadziliśmy do tego, że w 1938 roku eksodus, na ten skrawek niemieckiego Śląska, był większy jak za pierwszej Solidarności na zachód. Jak wyglądało budownictwo mieszkaniowe w dwudziestoleciu międzywojennym, po obu stronach granicy może Pan zobaczyć i porównać nawet dziś. Jeżeli jest Pan zainteresowany mogę oprowadzić.
Zadałem pytanie proste jak budowa szpadla. Odpowiedział Pan enigmatycznie, że cała Polska finansowała odbudowę. W jaki jednak sposób? O ile wiem, to towarzysz Wiesław zastawił dodatnie saldo w kasie. Gierek zadłużył wprawdzie PRL na gigantyczne 25 miliardów dolarów. Jednak coś za te pieniążki wybudował, choć wtajemniczeni twierdzą, że większość tej kwoty zabrał nas ówczesny najważniejszy sojusznik.  Jeżeli nie wie Pan co, chętnie pokażę i oprowadzę. Tym razem jednak nie tylko po Śląsku. Wydaje mi się też, choć mogę się mylić, że jakby dać dzisiaj równowartość tych 25 miliardów dolarów, to najlepszy w galaktyce rząd, nawet fabryki domów nie wybuduje. Po 1989 roku ta rekonstrukcja sanacji zadłużyła nas już na bilion złotych pieniążków a nie kto inny, tylko politycy PiS-u, jak nie rządzili, przekonywali, że ukryty dług to trzy bilony złotych. I co za to wybudowali? Nawet ani jednej montowni, którymi się tak chwalą. Jeżeli rekonstrukcja sanacji doprowadziła nas do takiego stanu, to na co będzie stać jej pełną replikę? Aż strach się bać.      
 

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

28-03-2020 [21:55] - Imć Waszeć | Link:

Nie nie, ja nie mówię o takich enklawach, które w dużym stopniu są uformowane poprzez naciski zewnętrzne, np. irracjonalne wyparcie, wypchnięcie poza pewien krąg lub tylko poczucie inności lub odrzucenia. Mówię o grupach społecznych, które świadomie się jednoczą w celu ochrony własnego kodu kulturowego przed innymi. Mówię też o kodzie kulturowym w sensie replikatora memetycznego. Wiem, że memetyka to dziś "bzdura", bo komuś tam nie udało się znaleźć "genów" kultury. Z tym, że matematyka też ma swoje przestrzenie bezpunktowe, które sprawują się świetnie. Ogólnie można efektywnie wyróżnić jakieś kulturowe drogocenności bez odwoływania się i definiowania atomów dla tych wartości. No ale to tylko ja wiem, zaś humaniści wiedzą swoje ;) Posiadana ziemia i pochodzenie nie ma tu nic do rzeczy i jest tylko jednym z czynników wpływających na koszyk przywilejów. Jeśli taka grupa chce powiedzmy strzec swojego prawa wyłączności do jakiegoś budynku lub terenu, określa tabu na podstawie swojego uznania, to jednocześnie musi się zrzec czego w kwestii np. prawa (powiedzmy trespasserów sądzi kto inny). Byłaby to taka pula dostępnych możliwości, jak abonament. Przekroczysz abonament, to płać. Przypomnijmy sobie z historii żydowską enklawę w średniowiecznej Polsce - ile pod siebie nagarnęli praw i przywilejów zupełnie za nic? Podczas rozbiorów nawet nie raczyli wywiązywać się z płacenia na armię. Tu w enklawach nawet nie byłoby takiej możliwości. Coś za coś.

Obrazek użytkownika Ryszard Surmacz

29-03-2020 [13:53] - Ryszard Surmacz | Link:

@Imć Waszeć
A..., jeżeli tak, to oczywiście. Takim przykładem są choćby grupy rekonstrukcyjne, poszczególne redakcje i ich tematyka książkowa itd. Jak najbardziej, z tym jednak zastrzeżeniem, że nie mogą one budować V kolumny, czy być wylęgarnią głupoty.
Ja matematyki nie dyskryminuje, w rodzinie mam ich kilku. Ale podkreślałem, że swój wektor życiowy można oprzeć nie tylko na matematyce, ale również na historii, na literaturze, religii itd - byle nie na instynkcie i głupocie. Każdy z przedstawicieli tych kierunków ma swoją metodologię i swoje racje, które gdzieś się zawsze spotykają i uzupełniają.  Warunek - musi je łączyć jeden wspólny cel. Dziś w dobie pleniącej się zarazy, jest to szczególnie potrzebne.
Co do przekroczenia limitu abonamentowego jestem innego zdania. Dostęp do kultury, jeżeli ma się rozwijać, musi być bezpłatny. Zrobiłem film i na jego przykładzie przetestowałem absurdalność przepisów dotyczących praw autorskich. To diabelski pomysł i kaganiec rozwoju.  Wielu ludzi kultury swoje życie poświęca dla niej i żyje na bardzo niskim poziomie ekonomicznym. Jeżeli zaczniemy się limitować, udusimy ją, a przy okazji zabijemy tego ducha, bez którego nie będzie swobodnie żyła. Enklawy powinny mieć niezależne finansowanie z zasobów rządowych, a więc ze wspólnej kasy - oczywiście z wyłączeniem dewiacji. Pytanie, jak wyłaniać talenty? Talenty widać jak na dłoni - są po prostu ciekawe i nie budzą niesmaku. Pobudzają, interesują, coś wnoszą . Jeżeli przekraczają konwenans, to w sposób estetyczny i do przyjęcia. Ale dziś, w świecie beztalencia, dyskusja na ten temat nie ma sensu, bo natychmiast przerodzi się w protest stada wróbli.
Ogólnie, enklawy to ciekawa rzecz. Niebezpieczeństwo tkwi w indywidualizmie Polaków. Coś takiego proponował kiedyś Zybertowicz, ale ucichło. Enklawy mają sens wówczas, gdy istnieje pomiędzy nimi jakaś komunikacja. Ja odwołam się do końcowego okresu zaborów, kiedy wszystkie trzy dzielnice (enklawy), demoralizowane przez pięć pokoleń, doszły do wniosku, że skoro wywodzimy się z jednego pnia, rozmawiamy tym samym językiem i mam wspólną kulturę, to razem musimy budować swoją przyszłość. Banki w Warszawie finansowały ruch organicznikowski w Poznańskiem, a Wielkopolska budowała nową alternatywę. Gdy przyszła niepodległość, administrację zasilili "galileusze" i wszyscy ten egzamin zdali. I to było coś za co - bez żadnych warunków.
Pozdrawiam

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

29-03-2020 [22:05] - Imć Waszeć | Link:

Dobrze, ale dotąd pokazałem jedynie wymiar poziomy enklaw, natomiast uwzględniam jeszcze wymiar pionowy. Taki rodzaj hierarchii, który jednoczy w ramach jednej enklawy (o ile jest potrzeba jej istnienia i ludzie zainteresowani bardzo ogólnym "nic nie robieniem" ;), wszystkie mniejsze enklawy, które chronią ten sam podzbiór wartości. To jest tak, jak harcerstwo, grupy rekonstrukcyjne, bractwa kurkowe, kluby akademickie zajmujące się polityka historyczną itp., ujęte w grupę zwaną powiedzmy "patriotyczni influencerzy". W ten sposób wespół w zespół, ale nie "kupą mości panowie" stanowią większą siłę i większy kawałek tortu czyli abonamentu dostają. Czyli po odrzuceniu jakichś szczegółów i niezgodności powstaje większa grupa, która chroni węższy zbiór wartości. Na samej górze jest państwo, które nie musi nic chronić, prócz porządku w tej hierarchii i tego, by nikt nikogo nie dominował i nie niszczył, czyli chroni tylko zasady protokołu enklaw. To jest w sposób oczywisty koncepcja przeniesiona z teorii systemów operacyjnych dla komputerów na grupy ludzkie i hierarchie.

Chodzi właśnie o to, żeby taki skuteczny i klarowny system nie wymagał żadnej ingerencji i wtrącalstwa człowieka, a już na pewno nie sterowania ręcznego, czyli dyktatora. Istnieje szansa na zrobienie takiej struktury państwa, żeby żadna koteria nie przejęła sterowania i nie zablokowała wind awansu. Tak w nauce, pracy, jak też w kulturze i w sztuce. Niech Pan zobaczy jak broni się przed rozhermetyzowaniem artystyczna "nadzwyczajna kasta", gdzie w każdym (zasobnym w pieniążki i drogim w utrzymaniu) programie w telewizji od dziesiątek lat przewalają się te same gęby. Prawie wszystkie te gęby to dziś okazują się być polszewiki i kodziarze, a więc niech założą sobie enklawę i funkcjonują za swoje, a nie na zasadzie filtru dla wszystkich w państwie. Proste.

Obrazek użytkownika Ryszard Surmacz

29-03-2020 [23:10] - Ryszard Surmacz | Link:

@ Imć Waszeć
Jak sobie przypominam, ten sam plan opisywał Pan rok/dwa temu. Ta sieć musi być zbudowana w oparciu o ludzkie zachowania i odruchy, a właściwie o model polskiej mentalności. Trudna to rzecz. Pasowałby bardziej do społeczeństwa II RP, niż naszego - dlatego, że tamci ludzie operowali większą perspektywą i wiedzieli co to jest niepodległości i niewola. Ta wiedza ogromnie pomaga w każdej organizacji. Ale warto przeprowadzić jakąś symulację na ten temat. Może ona np. wykazać, że to właśnie komputer i jego zasady działania są tym zrozumiałym polem działania, na podstawie którego cała myśl konstrukcyjna enklaw okaże się zupełnie jasna i przystosowana do działania.

Ale jest jedna rzecz, której nie sposób wyeliminować, a przynajmniej nie na tym etapie (skutki koronawirusa), to rola państwa. Państwo jest dla obywatela, ale będzie ono takie, jacy będą Polacy. I tu się niczego nie da zmienić. Nadzwyczajna kasta broni się jak oblężona twierdza. Ona broni swojego świata, który jest już przeżytkiem. I to jest cała myśl konstrukcyjna - to budowa cepa.

I mała dywagacja: większość Polaków nadal kieruje się postkomunistycznymi odruchami i w swoich ocenach nie posiada żadnego punktu odniesienia. Oczywiście prócz własnego. Generalnie, Polacy musza w coś lub kogoś (!) uwierzyć, muszą zobaczyć jakiś sensowny plan na przyszłość. Powstała w ten sposób nadzieja otworzy potrzebę współdziałania i zamknie potrzebę wzajemnej blokady. Jesteśmy bowiem strasznie sklinczowani.

Ale generalnie coś takiego powinno powstać, jako propozycja. Być może zaiskrzy i zostanie rozwinięta. Niemcy nieustannie robią jakieś projekty - wszystkiego. Potem je modyfikują lub rozwijają. I to jest droga, która pokazuje perspektywę i wyłania możliwości. U nas nie ma takiej tradycji.
Pozdrawiam

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

30-03-2020 [17:48] - Imć Waszeć | Link:

W zasadzie to zaczęło się trochę inaczej. Kiedyś pisałem, że zetknąłem się z taką wesołą czeredką piszącą hobbystycznie gry komputerowe. Początkowo nazywała się Onetoofree AB, a teraz Code Club AB. Założycielami tego klubu są Rolf Jansson i słynny Markus Persson vel Notch (ten od Minecrafta). Dziełem tworzonym przez tę grupę była gra Wurm Online. Z różnymi ludźmi, wśród których byli też współtwórcy Wurma, przegadalismy godziny o tym, jak powinna wyglądać porządna gra. Rodziły się różne pomysły na aktywności w grze, role, cele, a także sposoby zarabiania i monetyzacji. Jednym z pomysłów, zresztą zaczerpniętym z innej gry (a raczej ze społeczności Second Life), było wprowadzenie możliwości wydrapania drobnych sum w trawie, przez co ci bardzo pracowici mogli nawet po ciężkiej pracy opłacić abonament miesięczny. Istniała tam wcześniej "typowa" ekonomia dla gier sieciowych MMO, polegająca na możliwości handlu z NPC zasilanym w pieniądz przez pewien skomplikowany algorytm w grze, możliwości wykupienia pozwolenia (writ, deed) na ustawienie własnego kupca w jakimś mieście, wreszcie możliwość pracy "fizycznej" na rzecz innych graczy, którzy realizowali duże projekty. Nie było jednak w tym żadnej płynności, ani gwarancji zwrotu poniesionych kosztów czy pracy. Niestety środowiska ludzi wychowywanych liberalnie najczęściej po prostu kantują i okradają rzesze frajerów, skoro tylko mogą, i nie ma na to sposobu, prócz wprowadzenia globalnych "praw". Takie prawa zostały w końcu wprowadzone, choć z mojego punktu widzenia zupełnie bezmyślnie. Były to m.in. prawa dotyczące miast i dwa rodzaje ustrojów: autorytarny i demokratyczny, prawa dotyczące tworzenia królestw, pomiędzy którymi trwały wojny oparte na zupełnym bezprawiu. Szybko okazało się, że liberalna część znalazła w przepisach dziury i np. zatrudniała się u kogoś lub tworzyła dodatkowe postaci w innym królestwie, żeby tą drogą okradać innych lub robić za konie trojańskie. Początkowo było to nawet zabawne, potem jednak potrzebny był cały system banowania i sprawdzania pokrewieństwa kont. Skórka nie warta wyprawki. Oczywiście natychmiast zaczęto skrzykiwać się i napadać na tych najlepszych w swoim fachu kowali, crafterów, bo bandy spekulantów były wciąż głodne, a bardzo dobre przedmioty chodziły na portalach aukcyjnych nawet po 100 dolarów za sztukę. Wtedy właśnie zacząłem analizować całą sytuację i zastanawiać się nad możliwościami rozdzielenia systemu monetarnego w grze, od systemu realnego, żeby zysk kosztem innych nie był jedynym kryterium uczestnictwa w grze. Jedną z odnóg projektu stało się więc opracowanie zupełnie nowej koncepcji grupowania się graczy w miasta, gildie, związki miast (alianci), wreszcie w państwa. podstawą tej koncepcji był właśnie pomysł na to, żeby każdy wpłacony abonament kartą VISA mógł bardzo długo krążyć w systemie monetarnym świata gry (w strukturze poziomej i pionowej) i nie dać się zbyt łatwymi sztuczkami wyprowadzić na zewnątrz przez rzesze spekulantów. Cała historia ;))

Obrazek użytkownika tricolour

28-03-2020 [16:36] - tricolour | Link:

@Autor

To nie wirus wywraca nasz świat do góry nogami, tylko my wywracamy ten świat, chcąc go obronić przed nowym. Nie da się.

Nowe polega na tym, że eliminuje z życia ludzi starszych i schorowanych, a ci starzy, którzy będą chcieli w nim w ogóle biologicznie żyć, to jako jednostki odizolowane od społeczeństwa i siebie nawzajem. Nic z ich życia wynikać nie będzie.
Nowe polega np. na tym, że z tysiąca niemieckich emerytów ze statku "Deutschland" zostanie połowa żywych, a druga połowa wyląduje w kostnicy wprost z kotwicowiska, co jest akurat dobre, bo takie statki są do niczego.
Nowe polega na tym, że za trzy miesiące z polskiej gospodarki zostaną strzępy, bo spłaszczenie krzywej zachorowania tylko ją wydłuży (całka z tej funkcji to całkowita liczba chorych i wynika ona włącznie z podatności na zachorowanie czyli jest cechą społeczną, a system ochrony zdrowia jedynie modyfikuje jej kształt) czyli ci, co dzisiaj jeszcze zipią, jutro będą zdychać, a zdechną za pół roku w całości. Jest to także na rękę wszystkim tym, którzy chcą mieć z Polsce rezerwuar taniej siły roboczej więc nasza izolacja od Unii ("nie dała ani centa na wirusa") jest tym bardziej na rękę.
Nowe polega także na tym, że niewygodnego, myślącego inaczej obywatela zamkniętego w swoim domu zabierze Zieleń Miejska jako długi pakunek, a sąsiedzi odczują wyłącznie ulgę, jeśli się dowiedzą czym był on "zakażony".

Bądźmy realistami. Nowy wirus nie zniknie tak jak nie zniknął wirus starej, zwykłej grypy. Lekarstwa też nie będzie, jak nie ma na grypę: chorujemy milionami, umieramy setkami, a nowy wirus tylko zmieni skalę. Inaczej mówiąc: trzeba się dostosować do nowych warunków, które polegają wyłącznie - w mojej ocenie - na akceptowalnej nowej liczbie zgonów.

Obrazek użytkownika rolnik z mazur

28-03-2020 [20:23] - rolnik z mazur | Link:

Bardzo słusznie. Akceptowalna liczba zgonów - sto mniej czy więcej - jaka to róznica jesli nas nie dotyczy. Pzdr

Obrazek użytkownika Jabe

28-03-2020 [22:09] - Jabe | Link:

Czasem rządzący stają przed dylematem: ratować podług aktualnej mody, czy zadbać o to, co jest, np. przypilnować, żeby gospodarka się nie padła. Coś za coś.

Obrazek użytkownika Ryszard Surmacz

28-03-2020 [21:33] - Ryszard Surmacz | Link:

@ tricolour
Panie, co pan tu jeszcze robi? Nie jest Pan w stanie odczytać intencji moich artykułów. Nie można czytać po polsku a rozumieć po niemiecku. Proszę się wyłączyć, bo będę nieprzyjemny i potraktuje Pana, tak, jak zapowiadał Pan traktować innych w swoim kąciku personalnym. 

Obrazek użytkownika tricolour

28-03-2020 [23:04] - tricolour | Link:

@RS

Zatem wyłączam się wedle prośby. Pozwolę sobie jedynie na powrót do tego tematu za rok.

Rok wystarczy...

Obrazek użytkownika Kryspin

28-03-2020 [16:43] - Kryspin | Link:

natura upomniała się o swoje prawa, a to oznacza, że kobieta musi rodzic, mężczyzna walczyć a rodzina wychowywać,

Oczywiście, że mężczyzna na szczęście nie musi rodzić,a także rzadko kiedy walczyć o przetrwanie swoje i rodziny,ale kobieta oprócz tego "obowiązku" chyba może jeszcze coś w życiu dla siebie i społeczeństwa robić? Obawiam się, że autor  z rozpędu sam popełnia  harakiri...

Obrazek użytkownika Ryszard Surmacz

28-03-2020 [21:43] - Ryszard Surmacz | Link:

@ Kryspin
Spodziewałem się, że to sformułowanie wywoła kontrowersje. Ja piszę nie o kobiecie, lecz prawach natury. Kobieta jest osobą wolną i może robić co chce, nawet uprawiać najpopularniejszy zawód, ale wszyscy musimy wiedzieć, że wynaturzenia zawsze były prostowane, jak nie ręką człowieka, to siłami natury. Zaświadcza o tym historia. Jeżeli ktoś nie jest w stanie uwierzyć, to wytłumaczy mu koronawirus... I tu niestety, muszę zastrzec, że nie jest to ani fatalizm, ani fanatyzm, lecz konstatacja. Proszę uważniej czytać.

Obrazek użytkownika Marek1taki

30-03-2020 [18:22] - Marek1taki | Link:

@Imć Waszeć 30.03.2020. 17:28 Miałem podobny żart z Założeniem Banku Zbożowego, by uwłaszczyć graczy, tzn. chciałem powiedzieć PESELowiczów na plewach, systemie pieniądza dłużnego opartego o zobowiązania, które wszyscy mamy wobec wszystkich od pokoleń, z ZUS na czele. Kurs plewów do złotówki byłby płynny a jedynie niektóre z danin IIIRP przyjmowałaby w plewach po wyjściowym kursie ustawowym 1:1. Pierwszy problem to wycena naszych wierzytelności. ZUS jest bankrutem, ale ma policzone. 500+ jest ustawowe. Inne wymagałyby np. licytacji w ścisłym kręgu akcjonariuszy, albo innych gier ale ja mało w gry gram.

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

30-03-2020 [20:40] - Imć Waszeć | Link:

Jeżeli Pan mało grał to Pan nie widział do czego są zdolni ludzie. Kiedyś uczestniczyłem przypadkiem w runie na giełdę w Second Life. Jeśli Pan kojarzy kim jest np. Anshe Chung (milionerka z Niemiec), to wie, że to nie było na żarty. Ona miała z pięć firm notowanych na tej giełdzie: jakieś Real Estate, Furnitures itp. Kilku kolesi skrzyknęło się w nocy (u nich w nocy), żeby oskubać drobnych ciułaczy akcji. Przypadkowo miałem wolne i gdzieś około 11:00 zaczęła się zabawa w bujanie kursami. Przewodził im taki gostek z Australii, któremu nie wypalił konkurencyjny projekt giełdy. Jak to zobaczyłem, to od razu złożyłem kilkanaście intratnych zleceń i za bezcen wykupiłem wszystko co się dało. Potem łódeczka poszła w drugą stronę, to posprzedawałem wszystko z zyskiem, jeszcze ze dwa razy tak się odwróciło i miałem na koncie kilkaset tysięcy Linden Dolarów (miejscowej waluty, L$252/US$1). Kolesiom musiały szczęki spaść na dywan. Ale potem sobie pomyślałem po chol... mi amerykańska skarbówka i FBI na głowie i w sposób kontrolowany wytraciłem nadwyżki, poza małą premią za fatygę ;) Następnego dnia prasę obiegła seria katastroficznych artykułów, a giełda już się z tego nie podniosła, choć jeszcze jakiś czas funkcjonowała. Dlatego po części zgadzam się z Karoniem :]

Druga sytuacja była w Wurmie, gdzie pewien gostek ze Stanów garnął pod siebie ile wlezie, nawet małe sumy i chwalił się tym na czacie. Ponieważ gra skwaśniała momentalnie, to zadałem mu takie proste pytanie. Czy wziąłby pieniądze od kogokolwiek nawet nie pytając o cel obdarowania? Powiedział, że jasne, bo pieniądze to pieniądze i nic więcej się dla niego nie liczy. Pieniądze nie są przecież brudne. Więc zapytałem, czy wziąłby pieniądze od skośnookiego nieznajomego, który chciałby tylko za to kilka informacji o jego firmie, albo przeniesienia jakichś papierów w jakieś miejsce? (Nie było wtedy mowy o Chińczykach vs USA, ale podałem to aby przybliżyć problem) On powiedział, że jasna sprawa. Zrobiłby to i zainkasował pieniądze. Mam nadzieję, że CIA i FBI ma na tego idiotę oko aż do dzisiaj ;)

Obrazek użytkownika Marek1taki

30-03-2020 [20:55] - Marek1taki | Link:

To już mamy kandydata na prezesa giełdy ;-)