1. Dwudniowy szczyt w Brukseli rozpoczął się wczoraj od uroczystej kolacji. Stan napięcia i głębokie różnice pomiędzy poszczególnymi krajami mogą spowodować, że będzie to swoista ostatnia wieczerza w gronie prezydentów i szefów rządów 27 państw członkowskich.
Wydaje się, że Niemcy i Francuzi mają uzgodnione wspólne stanowisko, choć jeszcze do niedawna ich koncepcje ratowania strefy euro bardzo się różniły. Forsują wspólną politykę fiskalną i automatyczne sankcje za przekroczenie deficytu sektora finansów publicznych powyżej 3% PKB.
Wspólna polityka fiskalna to między innymi ujednolicenie podatku dochodowego od osób prawnych w skali całej Unii Europejskiej o czym Niemcy i Francuzi marzą od dawna.
Na forum instytucji unijnych w szczególności Parlamentu Europejskiego od wielu lat wykazywali, że niższe stawki podatku dochodowego od firm na przykład na Cyprze (10%),w Irlandii (12,5%), czy w Polsce (19%), od tych w Niemczech (30-32% w zależności od landu) czy Francji (33,33%), powodują konkurencję podatkową ,która likwiduje u nich miejsca pracy.
Ale kilka lat temu nawet debata o wspólnych zasadach ustalania podstawy opodatkowania w tym podatku wywoływała tak ogromny sprzeciw państw słabiej rozwiniętych, że jakiekolwiek próby ujednolicenia tego podatku, spełzły na niczym.
Teraz Niemcy i Francja chcą załatwiają całość spraw związanych z podatkami za jednym zamachem, strasząc konkurencję podatkową, krachem strefy euro z apokaliptycznymi konsekwencjami.
2. Kolejna ważna kwestia, która niejako przy okazji miałaby by być przeforsowana to nowy podatek od transakcji finansowych, który miałby być dochodem budżetu UE, a dochody z tego tytułu szacowane są przynajmniej 50 mld euro rocznie.
Tyle tylko, że zdecydowaną część tego podatku zapłaciłoby londyńskie city i dlatego W. Brytania jest mu fundamentalnie przeciwna. Jeżeli to rozwiązanie znajdzie się propozycjach niemiecko-francuskich do Premier Cameron już zapowiedział veto, wobec wszystkich propozycji zmian traktatowych. W tej dziedzinie Anglików wspierają Szwedzi.
3. Wspólna polityka fiskalna to także konieczność „opiniowania” budżetów narodowych w Brukseli, zanim zajmą się nimi parlamenty poszczególnych krajów członkowskich.
Zapowiadając tę propozycję Niemcy i Francuzi mówili tylko o opiniowaniu budżetów, a teraz coraz mocniej mówią także o tym, że parlamenty narodowe musiałby uwzględnić poprawki budżetowe naniesione przez KE. Logiczne, bo inaczej całe to opiniowanie nie miałoby sensu.
Tyle tylko, że przyjęcie takiego rozwiązania prawie całkowicie ubezwłasnowolnia rządy państw członkowskich, a także ich parlamenty i w konsekwencji godzi w podstawy demokracji. Nie podoba się to wielu krajom ale na razie publicznie nie padły jakieś zdecydowane sprzeciwy.
4. Jest jeszcze jedna kwestia z której politycy w tym także ci reprezentujący nasz kraj nie do końca zdają sobie sprawę.
Rachunkowość budżetowa i ta unijna i ta nasza zawiera rozwiązanie, które jest szczególnie niekorzystne dla krajów na dorobku takich jak Polska z zapóźnioną infrastrukturą techniczną, ochrony środowiska ,telekomunikacji, informatyczną, wreszcie edukacyjną i naukową.
Otóż w budżecie wydatki tak zwane bieżące jak i te rozwojowe kwalifikuje się jednakowo, jako wydatki powodujące deficyt, gdy brakuje dochodów budżetowych na ich pokrycie.
Inaczej jest w przedsiębiorstwach jeżeli pojawia się dobry pomysł inwestycyjny, są pracownicy i jest zidentyfikowany popyt na przyszłe dobra i usługi, które będą dzięki tej inwestycji wytwarzane, przedsiębiorstwo bierze kredyt i nikt go nie rozlicza z wielkości kredytu tylko z przyszłych wyników finansowych pochodzących z tej inwestycji.
Przy naszym poziomie rozwoju gospodarczego aby w budżecie pojawiły się wydatki o charakterze rozwojowym nie powodujące deficytu, musimy albo prawie nie mieć wydatków na cele społeczne albo też podwyższać podatki.
Głębokie cięcia wydatków socjalnych przy takim poziomie biedy w Polsce, nie są możliwe. Podwyżki podatków i składek będą zarzynały naszą gospodarkę. Pozostaje tylko pożyczanie na cele rozwojowe albo zapaść infrastrukturalna w każdej dziedzinie życia.
5. Jeżeli szefowie rządów szczególnie tych mniej zamożnych krajów ,zdadzą sobie sprawę ze wszystkich konsekwencji rozwiązań proponowanych przez duet niemiecko-francuski tylko w zakresie wspólnej polityki fiskalnej, to wczorajsze wieczorne przyjęcie powinno być ostatnią wieczerzą w tym składzie.
Jeżeli jednak Angeli Merkel i Nicolasowi Sarkozy uda się przestraszyć swoich kolegów z pozostałych rządów, to być może ci mniej zamożni będą musieli także wziąć na swoje barki finansowanie góry długów, która powstała przez ostatnie 10 lat głównie dzięki warunkom jakie stworzyło wprowadzenie w UE wspólnej waluty.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 3539
Pytanie jakim kosztem. Dalsze brniecie w socjalistyczny etatyzm pogłębia katastrofę.
Pewno populacja Polaków w kraju spadnie szybko - w ciągu jednego czy dwu pokoleń - do 15 milionów osób...
Ale gigantyczna katastrofa ma też dobre strony. Daje szansę zaczęcia od początku. Co prawda z przepotwornym długiem, lecz za to niekoniecznie z przepotwornym etatyzmem, przeregulowniem i podatkowym rekordem świata /jak zsumować wszystkie podatki/.
No a czołowi złodzieje zwieją chociaż na jakiś czas do Niemiec czy gdzieś.
I za tysiąc lat nasi potomkowie być może spłacą lichwiarzom choć część naszych długów...
W tej sytuacji, skoro nie mamy głowy na karku do lepszych scenariuszy, to radujmy się tą gigantyczną finansową katastrofą !!
powieszą ich. Taki jest los zdrajców .
W Polsce najniższy próg podatku dochodowego wynosi 19%. Lecz doliczmy do tego składki na ZUS i wtedy opodatkowanie obywatela to znacznie więcej. Czy ktoś ma wątpliwości że ZUS to podatek? To proszę spróbować poprowadzić działalność i nie płacić składek ZUS.
Rekord świata, no ale przecież żyjemy w państwie niewolniczym, etatystyczno-socjalistycznym.
Na własne życzenie szanownych Polaków.
to jest coś do czego unia powinna dążyć a nie unikać - jest korzystna dla przedsiębiorców czyli dla całej gospodarki i społeczeństw - zmusiłaby administrację do oszczędności i unikania przerostu zatrudnienia - czego jak widać eurobiurokraci nie chcą.
Wolny rynek to jest to co potrzebne gospodarce aby wyszła z dołka. Wolny rynek w otoczeniu demokracji. W UE brak elementarnych zasad demokracji. Tuskowi bliżej do tyrana i despoty niż do demokraty. Co zrobił z Prezydentem Kaczyńskim? Kto się nie zgadza na dyktat ten do likwidacji.
wtrzyma z wolnym rynkiem transferu dlugow do biedniejszych krajow , jak chociazby POLSKA. To pelen obled. Bedziemy dofinansowywac bogatszych , a nie zapominajcie o "Pakiecie klimatycznym". Cala forsa nam przydzielona idzie abarot do unii jewropejskiej!Zdrajcy antypolscy nam to zafundowali.