Mondo cane

Przyznam się bez bicia. Od dzieciństwa uważałam, że świat jest urządzony źle. Zdumiewało mnie, że ktoś może zachwycać się harmonią przyrody zapominając, że naczelną zasadą tej harmonii jest łańcuch pokarmowy. Zdecydowanie wolałabym asymilować.

Przepraszam, że ciągle wracam do dzieciństwa. To już starcze. Gasnący mózg przewija po prostu taśmę do tyłu. Ale jestem w stanie jeszcze nad sobą panować. Jeżeli usłyszę zdecydowane basta, szlaban na wspominki- przestanę. Przestałam na przykład pisać po łacinie i francusku. Może tylko czasem przemycę jakieś słówko z drżeniem, które potęguje przyjemność ( jak to bywa z rzeczami niedozwolonymi).

Dopóki jednak nie usłyszałam „basta” jadę -jak to mówią na wyścigach – po kanacie ( czyli po bandzie).

Wydaje mi się, że ten ważny dla mnie incydent był związany ze sztuką „Romulus Wielki” Durrenmata z niezapomnianą ( jak to się pisze w recenzjach ) kreacją  Jana Świderskiego i że było to bodajże w 61 roku.
Na scenie kula i spięci łańcuchem dwaj ludzie. Chyba chodziło o dialektykę pana i niewolnika. Że niby pan jest niewolnikiem swego niewolnika. Gdy jeden był na górze- drugi był na dole. Ale za chwilę sytuacja się zmieniała. Albo jeden, albo drugi bezradnie ześlizgiwali się z kuli.
Zwierzę Państwu niezwykle intymną tajemnicę. Dla mnie była to moment iluminacji. Zrozumiałam, że przede wszystkim nie  istnieje partnerstwo w relacjach międzyludzkich.
Że nie ma żadnego złotego środka, stanu równowagi statycznej. Że równowaga dynamiczna wymaga nieustannego wysiłku. Zrozumiałam, że przez całe życie będę w poślizgu. Że bez przerwy będę musiała wybierać. Że nie pomoże mi żaden kulturowy gorset. Że nie obowiązuje  żadna zasada ekstrapolacji ani interpolacji.
Inaczej mówiąc. Jesteś na stromym, oblodzonym stoku bez czekana i raków. Pod tobą luft, którego nie jesteś w stanie ocenić.  Musisz poruszać się bardzo ostrożnie. Każdy krok grozi niekontrolowanym lotem.

Innym razem obudziłam się w nocy z gotową teorią wszystkiego: „wszystko ma strukturę rogalika" Słowo daję, że nie wąchałam żadnego kleju.
Spróbuję to wyjaśnić. Francuzi mówią, że między wzniosłością i śmiesznością jest tylko krok Ja to uogólniłam. Wyobraźmy sobie topologiczny rogalik. Pomiędzy jego rogami il n’y a q’un pas. ( jest tylko krok) Jednocześnie jest to przerwa, czyli odległość nieskończenie wielka. Francuzi mówią również : „ les extremes se touchent”.( skrajności się przyciągają).
I to też w modelu rogalika się zgadza.

Co to ma wszystko wspólnego ze zwierzętami?
Otóż w dokumentalnym, wstrząsającym filmie „Mondo Cane” ( z 62 roku) zblazowani smakosze delektują się mózgiem żywej małpy przywiązanej do stołu. To jest jeden biegun rogalika.
Francuski dziennikarz Raymond Maufrais opisuje w znalezionym po jego śmierci pamiętniku „ Zielone piekło” swoją samotną podróż przez dżunglę Gujany. Jadł żywe rybki, zmumifikowane zwłoki małpki ( dzieląc je z robakami) i wreszcie zjadł, a w każdym razie zabił swego psa. I tak nie uratowało mu to życia. To jest właśnie ten drugi biegun rogalika. Niby to samo, a odległość jest nieskończenie wielka.
I dlatego będę zajmować się psami na Ukrainie chociaż Chińczycy jedzą psy. Nie ma tu żadnej sprzeczności logicznej. Za każdym razem na własną odpowiedzialność dokonujemy pewnego wyboru. Tak się realizują rozum i wolna wola, które podobno posiadamy.

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika edek45

25-11-2011 [11:36] - edek45 (niezweryfikowany) | Link:

Gdy byłm jako tako sprawny fizycznie, miałem wspaniałych przyjaciół - psa i kotka. Obecnie mogę tylko opiekować się ptakami, co czyniłem nawet w szpitalach,łamiąc wszelkie regulaminy - dokarmiałjąc je na parapetach. Teraz żal mi kotów, które są zwalczne wszelkimi sposobami, aż w pozbawionych kotów miejscowościach pojawi się plaga szczurów i jest problem. Boleję nad losem psów w tzw. schroniskach. A przecież można tym zwirzakom pomóc np. otwierając okienka do piwnic w których koty by się trochę ogrzały, a opuszczone psy wyleczyć, no i niestety ale i również wysterylizować (i nie jest to głupi pomysł bo sprawdzony na ludziach. Dzięki temu można nawet zostać posłem) oraz szukać dla nich nowego właściciela i przyjaciela zwłaszcza wsród ludzi których los skazał na samotność w tłumie.

Obrazek użytkownika MW

25-11-2011 [15:36] - MW (niezweryfikowany) | Link:

Pan został trochę zaniedbany (w komentarzach) a niesłusznie. Pomysły sterylizacyjne są do dyskusji, to nie są dla mnie sprawy jednoznaczne, i diabeł tkwi w szczegółach (np. które psy sterylizować, bo chyba nie wszystkie? Z drugiej strony, może lepiej *jakieś* niż żadne). Tak w ogóle, to jakoś nie zazdroszczę temu posłowi (wiem, że Pan żartował). Problem, czy lepiej żyć bez jaj, czy nie żyć, pozostawiam otwarty, dodam, że mój kotek (Kicik) żyje bez jaj i ma się całkiem dobrze, choć trochę mi szkoda, że nie zapoczątkuje już żadnej dynastii. (Np. dynastia Sworzów zaczęła się od plebejusza, którego siła charakteru pobrzmiewa w tym nazwisku).

Ale to, co Pan napisał o sobie, szpitalu i ptakach poruszyło mnie, i mam nadzieję, że nie zostanie to odebrane jak wzruszenia pensjonarki. (Swoją drogą - już dawno odkryłem, że w moim dość zwalistym ciele kryje się w jakimś zakamarku - całkiem staroświecka - pensjonarka. Jedni mają "inner vikinga", ja mam inner schoolgirl, co zrobić, staram się nad tym panować.)

Co do ptaków i młodszych braci, na zajęciach plastycznych (dawno, dawno temu) prowadzonych przez wybitnego Malarza, podano nam temat "Święty Franciszek i ptaki". Namalowałem gołą ziemię, ciągnącą się po horyzont (klimat postnuklearny), turkusowo-niebieskie, kujące w oczy niebo, i niewielką postać w łachmanach, rzucającą ziarno upiornym czarnym ptaszyskom, kłębiącym się wokół postaci. Zostałem ochrzaniony przez wybitnego malarza za fatalne połączenie kolorów ("najgorsze z możliwych" - niebieski ze sraczkowym, pisząc bez ogródek) i za całą koncepcję obrazu (nie o to chodziło!). Tak więc wtedy (miałem z 9 lat) byłem bardziej Hitchcockiem niż pensjonarką. Człowiek po osiągnięciu dojrzałości (uzurpuję sobie, że osiągnąłem) chyba łagodnieje, teraz tak bym tego nie namalował (?). Byłem jednak oczkiem w głowie wspaniałego malarza, w tej chwili patrzę na jego obraz Chrystusa na Krzyżu (tytuł: "drzewo życia"), który mnie - gówniarzowi podarował, co było wielkim wyróżnieniem. W kwestii Chrystusa i ptaków też miałbym coś do napisania, w odniesieniu do iluminacji (tym razem jednak - wątpliwych), ale to już byłoby całkiem nie na temat.

Pozdrawiam Pana serdecznie, i mam nadzieję, Autorka będzie ukontentowana (nie sposób odmówić..).

Obrazek użytkownika izabela

25-11-2011 [19:00] - izabela | Link:

W mojej kamienicy wyprowadzono koty zamykając okienka piwniczne. Teraz grasują szczury wielkości kotów. Z prawdziwą Schadenfreude opowiadam sąsiadom jakie choroby roznoszą szczury. Ja się ich nie boję a nawet je lubię , choć bywają kłopotliwe. Serdecznie pozdrawiam.

Obrazek użytkownika IW

25-11-2011 [13:11] - IW (niezweryfikowany) | Link:

Francuzi uwielbiają foie gras - jest to pasztet z otłuszczonych wątróbek gęsi lub kaczek. Te nieszczęsne zwierzęta "karmione" są poprzez wpychanie im "odpowiedniego" dla efektywnego stłuszczania wątroby pożywienia przez rurę wprost do przewodu pokarmowego. Trwa to aż do egzekucji zwierzęcia. Większość ptaków próbuje popełnić samobójstwo, waląc nieustannie głową w pręty klatek. Rodzina z Francji przywoziła te pasztety do Polski, aż do mojego protestu. Nie wiem, czy uratowałam w ten spoób, choc jedną gęś, ale jednak...gdyby nie było klientów, nie byłoby towaru...Te gęsi lub kaczki są w jakimś sensie jak małpy z wyjadanym im na żywca mózgiem, tylko z przerwą czasową między katorgą, a konsumpcją. Jestem świadoma, że, jeżeli ktoś musi jeść mięso, to je, ale niekoniecznie muszą to być foie gras. Ja bym dodała jeszcze banalną uwagę - konsumpcję mięsa, wg mnie, można znacząco minimalizować bez uszczerbku dla zdrowia. Wtedy działamy, jak zwolennicy słusznej idei, że chociaż nie potrafimy uratować wszystkich psów i kotów na świecie, to uratujmy kilka, albo nawet jednego....

Obrazek użytkownika MW

25-11-2011 [13:39] - MW (niezweryfikowany) | Link:

Doskonałe (i na temat).

Obrazek użytkownika izabela

25-11-2011 [14:17] - izabela | Link:

Dokładnie o to mi chodziło:)

Obrazek użytkownika MW

25-11-2011 [13:15] - MW (niezweryfikowany) | Link:

Znów świetne. Iluż ja to nie miałem podobnych (w swej zarozumiałości mniemam, że równie głębokich) iluminacji. Najwartościowsze nie miały nic wspólnego z żadnymi przyjmowanymi substancjami, a czasem punktem wyjścia było błahe wydarzenie, czy pozornie błaha rozmowa. Zwykle z człowiekiem starszym i bardziej doświadczonym, co nie oznacza, że posiadającym jakąś wybitną spekulatywną inteligencję. Ale czasami to było jak przejście z obrazu monochromatycznego do RGB. (Spekulatywna inteligencja z czasem dopiero nazywała to, co działo się poza nią, z nieuniknioną stratą informacji...) Ale obiecywałem sobie, że nie będę (przez jakiś czas) pisał długich komentarzy. Zresztą, niebezpiecznie brnę w coś, co bohater Emigrantów Mrożka (ten mniej rozgarnięty) nazwał "myśleniem o myśleniu". To jest naprawdę niebezpieczne, można popaść w rekurencję... Niektórzy twierdzą, że fraktale są istotą rzeczywistości, inni (też matematycy i fizycy) twierdzą, że są to tylko śliczne obrazki. Ja tam nie wiem, może wolę rogalik...

Obrazek użytkownika izabela

25-11-2011 [14:16] - izabela | Link:

Pisz MW, pisz długie komentarze. bardzo lubię Cię czytać:)

Obrazek użytkownika MW

25-11-2011 [18:56] - MW (niezweryfikowany) | Link:

Dziękuję za to wyróżnienie, postaram się sprostać. Może ręce nie przyrosną mi do pługa, a myśl skrzydlata i lekkie piórko (precz ze skromnością) będą miały się gdzie wyszaleć.

Obrazek użytkownika gość

25-11-2011 [16:42] - gość (niezweryfikowany) | Link:

mój znajomy buddysta zen zrobił swojej żonie scenę przy mnie i koleżance za to ,że rozwiesiła lep na muchy i one w męczarniach ginęły, po katastrofie Smoleńskiej powiedział mi z wielką radością że dobrze że Lech Kaczyński nie żyje ,odpadłam.Zapytałam się go, czy nie kłóci się to z jego światopoglądem, że należy chronić i szanować każdą istotę?? Chyba nie zrozumiał. Należy chronić wszystkie istoty na tym świecie i nie życzyć im śmierci.Nie wolno palić żywcem żywych istot. Pozdrawiam.

Obrazek użytkownika MW

25-11-2011 [17:33] - MW (niezweryfikowany) | Link:

Może ci nasi rodzimi buddyści tak już mają, że "widzą wszystko osobno". Choć twierdzą, że "wszystko - jedno". Nie wiem, jak Pani znajomy, ale jakoś dziwnie często są to narkusy, które poszły w ślepą ścieżkę, i po jakimś czasie mózg im się lasuje, choć "wyjściowo" bywają to ludzie wybitnie inteligentni. [Ja tam nie próbuję obrażać wszystkich narkusów en bloc, to są sprawy bardzo zróżnicowane, ale statystyka jest zdecydowanie na ich niekorzyść (nazwijmy to, że stereotyp jest prawdziwy)]

Co do palenia żywych istot. Gdy palę ognisko (ach... przepraszam, rozmarzyłem się), więc gdy palę ognisko, staram się oddzielać od drewna ślimaki, czasem nawet trochę potrząsam, w nadziei, że wypadną jakieś pająki (b. sympatyczne stworzonka), jednak nie posuwam się do ostateczności i nie sterylizuję patyków (to byłoby zresztą bez sensu, bo sterylizacja to też zabijanie temperaturą, czy w inny sposób). I w ogóle - dopuszczam, że spali się jakiś karaczan, czy pająk pechowiec. Trudno, nie miał fartu. Shit happens.

Przypomniała mi się też (banalna aż do bólu zębów, ale napiszę to) przypowieść (chyba hinduska) o człowieku, który zawsze spod stóp wymiatał różne stworzonka specjalną miotełką, zanim zrobił krok. No i, topiła się kobieta. I nie zdążył. Mucha też ma zapewne swoje drobne cierpienia, ale... (Eh, ta natrętna mucha!)

Obrazek użytkownika izabela

25-11-2011 [18:55] - izabela | Link:

Ja też spotkałam się z podobnym  zachowaniem łamiącym nie tylko zasady. ale nawet konwencje dotyczące w naszej kulturze śmierci. To niepojęte. Pozdrawiam.

Obrazek użytkownika gość

25-11-2011 [17:24] - gość (niezweryfikowany) | Link:

znajoma - wielbicielka zwierząt ratująca koty, psy, niech pani zgadnie na kogo głosowała ??? na myśliwego.Na moje pytanie jak mogła głosować na człowieka zabijającego zwierzęta dla przyjemności odpowiedziała mi że wystosowała list do myśliwego z prośbą i nadzieję,że na czas prezydencji odwiesi strzelbę na kołku.Ratujmy zwierzęta nie głosujmy na myśliwych !!!

Obrazek użytkownika izabela

25-11-2011 [18:53] - izabela | Link:

Podobno odwiesił. Ale i tak nie było warto głosować na tego myśliwego.

Obrazek użytkownika MW

25-11-2011 [22:23] - MW (niezweryfikowany) | Link:

Mój dziadek mawiał do mnie: nie myśl tyle, bo zostaniesz myśliwym. (Sam był myśliwym, jeszcze przedwojennym, choć po wojnie też zdarzało mu się.) Ale TEN myśliwy, to chyba nie od myślenia... [Jemu myślenie musi sprawiać wielki "bul". Poszedłem na łatwiznę, ale nie mogłem się powstrzymać.]

@gość: Proszę sobie poczytać np. "Zapiski myśliwego" Turgieniewa. W myślistwie (nawet z użyciem broni palnej) był kiedyś pewien romantyzm. To była pewna kultura (w odróżnieniu od zdziczałego okrucieństwa). Ktoś może powiedzieć, że okrucieństwo to okrucieństwo, i już. Trudno zaprzeczyć. Ale też świat jest urządzony dosyć okrutnie (jak zauważyła Autorka). Myśliwy zaspokajał swój instynkt, czy jak kto woli - wymogi kultury, rytuału, bez niepotrzebnego okrucieństwa (to jest bardziej złożone, ale zostawmy to, wiem że trochę idealizuję). Myśliwymi bywali bardzo wrażliwi ludzie, a ich rozterki (w piękny sposób) opisane są np. przez Turgieniewa (to wątek marginalny, ale jest). Sadyści zawsze byli i będą.

Nt. obecnego myślistwa się nie wypowiadam, bo tematu nie znam zbyt dobrze. Ale znam dość wrażliwego i b. przyzwoitego człowieka (nie głosował też na Bula), który jest myśliwym. Nie wiem, czy to jest wszystko takie proste, że myślistwo jest "be" i już. Obecni myśliwi nie specjalnie mi się podobają, wolałbym może, żeby "tego nie robili", a o zwierzynę i las "dbali" w inny sposób (nie sposób nie zauważyć u nich pewnej hipokryzji). Z drugiej strony, ekosystem jest bardzo przekształcony, a myśliwi są jego elementem, gdyby tak nagle przestali, mogłyby się porobić niefajne rzeczy.

Albo weźmy rybaków (ryba też zwierzę, a niektórzy twierdzą nawet, że "też człowiek."). Apostołami byli rybacy. Jezus ich co prawda odciągnął od rybołówstwa, ale chyba nie dlatego, że rybołówstwo jest niemoralne. To nie są sprawy aż tak proste. (To co piszę jest elementarne, ale odniosłem wrażenie (może mylne!), że nie dla wszystkich komentatorów.)

Obrazek użytkownika MW

25-11-2011 [22:44] - MW (niezweryfikowany) | Link:

Z tymi rybakami, to (dodam na wszelki wypadek) dokonałem poszerzenia tematu. Ale granice nie są tak ostre, jak niektórym by się wydawało... Sądzę, że to może być wciąż na temat. ("okrucieństwo dla przyjemności", zresztą samo takie postawienie sprawy... hm, w ten sposób chyba do niczego nie dojdziemy)

Obrazek użytkownika UPS

25-11-2011 [22:46] - UPS (niezweryfikowany) | Link:

Miało być o ekonomii, finansach, gospodarce, społeczeństwie i takich tam , ale wyszło bez składu i ładu jak to u mnie zwykle.

Na początku chciałbym wyjaśnić dlaczego bez składu i ładu. Ano dlatego, że nie będę dowodził, co jest dla społeczeństwa najważniejsze, ba nawet nie będę dowodził czy ważniejsze jest dobro jednostki czy dobro społeczne. Przyjmę jednak pewne prawdy jako podstawę do swoich rozważań.
Będą to oczywistości tak oczywiste, że na co dzień o nich zapominamy.
Oczywistość pierwsza – żyjemy w w zamkniętym ( ziemskim) ekosystemie od którego jesteśmy w sposób bezpośrednio uzależnieni.
Oczywistość druga (wypływająca z pierwszej) – nie jesteśmy elementem niezbędnym dla funkcjonowania ekosystemu w którym żyjemy, a wręcz przeciwnie.
Oczywistość trzecia – ekosystem w którym żyjemy rządzi się swoimi ustanowionymi przez naturę prawami.
Oczywistość czwarta (wypływająca z drugiej) – funkcjonujący ekosystem nie został, wbrew twierdzeniom rzeszy megalomanów, stworzony li tylko dla potrzeb człowieka.
Oczywistość piąta – zaburzenia równowagi w ekosystemie, w którym żyjemy, doprowadzają do automatycznych działań (bez żadnych preferencji) w celu przywrócenia zakłóconej równowagi.
Oczywistość szósta i ostatnia – jesteśmy jako ludzkość, największym „zorganizowanym” i wbrew naszym przekonaniom, najbardziej bezmyślnym zbiorowiskiem niszczącym ekosystem w którym żyjemy.
Te sześć prawd mogłoby zakończyć moje rozważania o finansach, ekonomi, społeczeństwie, jako nie mających sensu w sytuacji gdy świadomie niszczymy coś z czego żyjemy i w niedługim czasie skończymy jak te stada, modnych ostatnio, lemingów i to na własne życzenie.
Za nim przejdę do spraw, pozornie zasadniczych, chciałbym postawić fundamentalne pytania;czy bliżej nam do Darwina, czy do Boga, czy kieruje nami rozum czy instynkt przetrwania,a może konglomerat jednego i drugiego, a jeżeli tak to co w nas przeważa. Czasami odnoszę wrażenie, jakbyśmy byli krzyżówką za przeproszeniem darwinowskiej małpy i boskiego rozumu,a u poszczególnych osobników gatunku ludzkiego przeważa jeden lub drugi genotyp.
Na pewno zaś wpisujemy się w coś co ja nazywam egoizmem gatunkowym, który w przypadku ludzkości został rozdęty do niewyobrażalnych rozmiarów. Pozwólcie jednak, że nie będę rozwijał tego tematu, czyli egoizmu, który decyduje o naszych zachowaniach, a tym samym, o tym kim tak naprawdę jesteśmy. Czy potraficie spojrzeć na rzeczywistość, szeroko rozumianą, okiem pobocznego obserwatora. Obserwatora o galaktycznych rozmiarach, podglądającego ziemię przy pomocy kosmicznego mikroskopu. Widok zarówno wspaniały jak i przerażający. Należy tylko uściślić, czy ten gość przy mikroskopie, to tylko obserwator, czy też jest jednym z inicjatorów tego co zaistniało na ziemi, czyli życia, w tym człowieka jako jednostki rozumnej.A może ten kosmiczny eksperyment pod nazwą życie rozumne, został przez złośliwość, przypadek, dla żartu, zainfekowany przez innego eksperymentatora. Ten pierwszy po kilku nieudanych próbach przywrócenia eksperymentu do pierwotnych założeń, po prostu projekt zarzucił i mamy to co mamy.
Ekonomia, finanse, gospodarka, społeczeństwo – słowa klucze, a raczej wytrychy do szczęścia i dobrobytu ludzkości. Coś co ma tłumaczyć nasze zachowania te pożądane i niepożądane względem, właśnie względem czego ?
Chęci posiadania, zysku, władzy, spełnienia zachcianek, zachowania gatunku, wiedzy, dominacji,
wiary, mistycyzmu, a może wszystkiego po trochu.
Ekonomia, …....... - czemu mają służyć(?), na pewno nie ekosystemowi w którym żyjemy
i bez którego - jesteśmy martwi !

Obrazek użytkownika izabela

25-11-2011 [23:06] - izabela | Link:

Ekologia została niestety zaliczona do kontrkultury. Przyczynili się do tego wyznawcy ekologii głębokiej stawiający wyżej życie solitera od człowieka, na którym on  pasożytuje oraz eko-terroryści,  którzy z blokowania inwestycji uczynili sobie źrodło dochodu. Ekologia, ochrona przyrody, ochrona ekosystemu traktowane są jak dziecięca choroba lewicowości. Niesłusznie.

Obrazek użytkownika MW

25-11-2011 [23:22] - MW (niezweryfikowany) | Link:

Ekologia to nauka, a nauka nie może chyba być kontrkulturą. No, ale tak się porobiło. Można by jeszcze do "istot czujących" dorzucić skały i minerały (śniło mi się kiedyś, że byłem kryształem, ale nie będę tego opisywał, bo to nie na temat). Zresztą, co ja piszę, skoro cała ziemia jest podobno istotą żyjącą...

Obrazek użytkownika leszek hapunik

26-11-2011 [09:10] - leszek hapunik (niezweryfikowany) | Link:

Ze zgrozą łapie się czasem na refleksji, że gdyby Bóg z równą miarą troszczył się o to ,co stworzył, to winien dać człowiekowi mniej rozumu a wcale próżności. A tak mamy zabijanie nie dla przetrwania a dla ekonomii, finansów i gospodarki... .