O dobrobycie

Wiele mówimy o dobrobycie, ale dobrobyt nie jest manną, która spada z nieba. Nie pojawia się znikąd, lecz zawsze jest efektem długotrwałego grupowego wysiłku; musi mieć konkretne podstawy i jakąś konstrukcję dziejową, stosowną do tego wiedzę i odpowiednią formację. To warunek. Nie obrażając nikogo, ale dzisiejszy sposób rozumienia tego pojęcia przypomina chłopa pańszczyźnianego: jak pan da, to będę miał lepiej, ale co będzie jutro, to już mnie nie obchodzi. Taki chłop będzie jęczał, narzekał, ale brak wiary w możliwość zmiany położenia przekracza jego wyobraźnię i wyklucza jakąkolwiek nadzieję i motywację. Najgorsze jest jednak to, że większość z nas nieświadomie ciągle tkwi w świecie komunistycznego paraliżu i niczego nie chce zmienić. Wiele więc wskazuje na to, że chłopami pańszczyźnianymi, a mówiąc językiem peerelu – proletariuszami, chcemy pozostać na wieki wieków. A skoro tak, to zacznijmy od podstaw, a więc od tego, jak widzimy siebie samych?

Czasy piastowskie
Piast, powszechnie, kojarzy się nam z Kargulem w białej koszuli, który robi koła do wozu, najczęściej kwadratowe. Jagiellonów oceniamy bardzo dobrze, ze względu na Grunwald, na stworzoną potęgę państwową i kresy, których już nie mamy. Zupełnie zapominamy, że historia Polski zatoczyła wielkie koło i wróciła do punktu wyjściowego. I tu mała rymowanka, która w pełni oddaje paradoks czasów popeerelowskich:

O ziemiach odzyskanych, które mamy – zapominamy, ale o kresach, których nie mamy – wciąż pamiętamy.

I być może jest to jedno z ważniejszych zdań określających całe 30 lat tzw. III RP. Wciąż jesteśmy bardziej podatni na propagandę niemiecko-rosyjską, niż na własną myśl. Mało tego, ta „kwadratura koła” z jednej strony rozmiękcza tożsamość i przynależność na ziemiach zachodnich i północnych, a z drugiej przekłada się na strach Polaków zamieszkujących tzw. ścianę wschodnią. Jaka hybryda się z tego wyrodzi, jeszcze nie wie nikt. Warszawa stała się miastem o cechach nuworyszowych z wieloma cechami przypadkowości – nie jest ani piastowska, ani jagiellońska. Gdy historia powie „sprawdzam”, może okazać się ziemią niczyją. Powstania Warszawskiego już nie będzie, powstań zresztą też.
 
Okres pojagielloński
Okres pojagielloński daje nam wiele poczucia dumy ze zwycięstw w naszej husarii, ale nie zauważamy, że model, w którym społeczeństwo okazywało się silniejsze (bogatsze) niż własne państwo, w naszych warunkach nie sprawdził się. Potem przyszły czasy saskie, których dziś nikt nie akceptuje, ale główna sentencja: „jedz, pij i popuszczaj pasa” uzyskała szczególną atencję. Nie ma też refleksji, że czasy saskie przyczyniły się do zaborów. Zresztą, okres zaborów nie funkcjonuje już w naszej pamięci – w przeciwności do Niemców, u których Grunwald wciąż jest żywy i Rosjan, którzy nadal pamiętają o polskich rządach w Moskwie.

Nie inaczej jest z powstaniami narodowymi nie pozwalającymi narodowi (w dzisiejszym rozumieniu), zczeznąć i do końca zgłupieć. Ale i one były „be”, bo szlachta tylko piła wódkę, żyła na koszt chłopa i biła go, a także urządzała niepotrzebne burdy, które kończyły się zbędnymi wywózkami na Sybir, konfiskatą majątków lub ucieczką zagranicę. Inteligencja wywyższała się i chciała odzyskać utracone majątki i swoich chłopów. I ciekawe, że najbardziej krytyczne głosy dochodzą z ziem, które albo nie mają już pojęcia czym dla każdego narody jest wyższa warstwa kulturowa, albo czynią to z pobudek niskich, myśląc, ze w ten sposób zachowają jakąś wyższość. Mało kto docenia, ba rozumie, wysiłek, jaki wykonały polskie elity w okresie zaborów. Nie rozumie się powszechnie, że 123 lata niewoli było okresem testowania nowych sposobów wybicia się na niepodległość. Niebotyczny wysiłek, jaki został wykonany od Wielkiej Emigracji po Polskie Państwo Podziemne, dziś przestaje mieć zastosowanie i nie ma świadomości, że gdyby nie owy wysiłek naszych przodków, owszem byłoby mniej bitew, ale dziś rozmawialibyśmy po rosyjsku lub niemiecku. Informacja, że w każdej toczonej grze politycznej liczy się całość doświadczeń dziejowych, jest już poza polem widzenia prawie wszystkich. W rozmowie prywatnej, każdy będzie się zaklinał, że to nie jest prawdą, ale gdy przyjdzie do działania, nie potrafi wyciągnąć odpowiednich wniosków i zastosować ich w praktyce. A w II RP było zupełnie inaczej.
 
Druga Rzeczpospolita
Nie ważny okazuje się też proces polityczny, jaki dokonał się w okresie zaborów. Wyłonił on najwybitniejszych przywódców, którzy po 1914 r. poprowadzili cały naród w kierunku niepodległości. Nie jest ważne też, że w prawdziwie niepodległej II RP materializowały się: nasze poczucie wolności, nasze wyobrażenia o niepodległości, nasza myśl kulturowa, narodowa, naukowa – słowem, powstawały zręby nowoczesnego państwa i wyartykułowane zostały te wszystkie parametry, bez których dziś nie może istnieć polska kultura i polski naród. Ważne, że przed II wojną była sanacja, bieda, zacofanie, a skoro tak, to takie państwo nie mogło być nowoczesne i nie mogło rokować żadnych nadziei. Powala prostota myślenia większości współczesnych Polaków, dla których upadający Zachód wciąż jest wzorcem do naśladowania. Z jednej strony wciąż dusimy się z braku kulturowego tlenu oddychając zgniłymi komunistycznymi oparami i uparcie trwamy w zaklętym getcie PRL-u i, a z drugiej, szalejemy bez umiaru i żadnego punktu odniesienia, sądząc, że można urwać się z łańcucha własnej przynależności kulturowej… Cała ta historia tkwi w naszych głowach, tylko rzecz w tym, że na sposób karykaturalny. Z takiego zaczynu nawet sam Pan Bóg cudu nie uczyni.

Tzw. Trzecia RP
Po 1989 r., przez 15 lat krzyczeliśmy: My chcemy do Europy i NATO. Kierunek był dobry, ale sposób jaki robiły to nasze powojenne elity polityczne miał sugerować, że właśnie tam spełnią się wreszcie nasze oczekiwania, nasze marzenia, że Zachód zrekompensuje nam 200 lat poniżenia, upodlenia, zniewolenia – słowem ozłoci nas na stojąco. Gdy w maju 2004 r. zostaliśmy wreszcie przyjęci, polskie gazety zaczęły straszyć nas co to teraz będzie. Po 30 latach, gdy zaczynamy się otrząsać z tego wszystkiego, do naszej świadomości zaczyna dochodzić wiadomość, że brakuje nam jednego pokolenia – wszędzie: na uczelniach, w szpitalach, w polityce itd. A co robią nasi biznesssssmeni? Zamiast budować fundamenty pod przyszłe państwo, wierzą w wolny rynek i notorycznie zaniżają swoje koszty, generując i tolerując w ten sposób bylejakość. Ta bylejakość nakłada się na jakąś potrzebę atawistycznej zemsty Polaków na Polsce, za swoje wyimaginowane krzywdy, za masochistyczne rozumienie świata, nie zdając sobie sprawy z żelaznej zasady, która kieruje polityką, że jakie społeczeństwo, takie państwo.

Ale co tam, będzie nam dobrze. Nie ważne, że nadal górą są ci, którzy nie chcą niczego zmienić, albo ci którym wielka przestrzeń odebrała rozum i pamięć; ważne jest to, że będzie nam dobrze. Ważne, że od lat nie mieliśmy tak doskonałych stosunków z wszystkimi państwami świata.  Inaczej nie może być, jak tylko dobrze.
 
Oczywista rzeczywistość
Spłodzić i urodzić dziecko może każdy. Ale zanim owa możliwość zaistnieć, musieli pojawić się mężczyzna i kobieta oraz jeszcze to „coś” szczególnego. Podobnie jest z państwem. Zanim powstało państwo Piastów, musiała pojawić się na odpowiednim poziomie elita, która w decydującej chwili nie zawiedzie i będzie zdolna utworzyć i utrzymać jego strukturę i organizację, posłuszeństwo społeczności i wewnętrzną spójność. Sygryda (Świetosława, zm. po 1016 r.) żona króla Szwecji i Danii oraz matka Kanuta Wielkiego, króla Anglii, była siostrą Chrobrego. Pierwsi Piastowie byli raczej sternikami, niż kołodziejami. Zmarły w 1066 r. Gall Anonim napisał pierwszą polską Kronikę. Na byle jakich dworach kronik się nie pisało. Drugi, Wincenty Kadłubek zm. w 1223 r. też napisał Kronikę, ale już bardzo wysublimowaną łaciną i z zachodnią uczonością. Jagiellonom należą się laury, ale dziś mieszkamy na ziemiach piastowskich (trzeba to wreszcie przyjąć do wiadomości) i, chcemy czy nie, podlegamy geopolityce piastowskiej będącej w konfrontacji z niemiecką polityką zagraniczną. Dziś ich partnerem nie jest tylko Rosja, ale też są Chiny. Nasze byłe kresy wschodnie dziś należą do przeszłości, tak samo, jak niemieckie ziemie wschodnie (nasze odzyskane). Obydwa narody muszą przyjąć do wiadomości, że tamte czasy już nie wrócą!

Polskie elity odradzały się wielokrotnie: za Łokietka i Kazimierza Wielkiego, za Batorego i Zamoyskiego, za Poniatowskiego – Szkoła Rycerska, Collegium Nobilium i Sejm Czteroletni (choć król nie należy do bohaterów) oraz na przełomie XIX i XX w. i oczywiście w II RP. Przez okres zaborów tradycyjne elity musiały przejść przez niezwykle dramatyczny proces dostosowawczy. Musiały narodzić się jakby na nowo. Odradzały się jednak na tym samym gruncie i doświadczeniu. Fałsz i kłamstwo miały już swoją twarz. Dlatego II RP mogła w pełni rozwinąć się i kontynuować wielkie 1000-letnie polskie doświadczenie.

Po 1945 r. elity nie odrodziły się. Tak zwana III RP powstała na bazie zupełnie innych, których 1000-letnia Polska nie chciała. Dziś minęło 70 lat od tamtego czasu i wszyscy możemy wrócić na łono swojej prawdy. Owszem, polityka w kraju jest tak prowadzone, aby uniemożliwić ten proces. I teraz pytaniem życia jest zagadnienie, czy mimo wszystko jesteśmy w stanie wrócić do swoich korzeni? Spadkobiercami szlachty i inteligencji jesteśmy my wszyscy, jeżeli tylko będziemy chcieli. To oni torowali nam drogę do naszych szans i naszych współzależności. Czy jesteśmy, mimo przeciwności w stanie pokonać ten irracjonalny polityczny nawis, który rozbija nas jako wspólnotę, odrzucić i wrócić do głównego nurtu? Jeżeli nie potrafimy, czeka nas wojna domowa, której nie chcemy, ale której chcą nasi wrogowie.

Natomiast państwo raz upadło i jeden raz się odradzało w 1918 r. To coś wielkiego. Obecnie zaczyna się odradzać. Czy do tego dojdzie, pokaże czas. Ale bez świadomego i odpowiedzialnego społeczeństwa nic nie da się zrobić. To ono musi wyłonić ze swojego łona odpowiedzialne elity i to ono zadecyduje o tym, czy wszyscy w przyszłości będziemy mieli dobrobyt. Jak zwykle zadecyduje rozum i chęć poznawania i uczenia się, bo szkoła całkowicie zawiodła.
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Teresa Bochwic

24-03-2019 [20:26] - Teresa Bochwic | Link:

Piękna panorama historyczna. I wnioski o elitach

Obrazek użytkownika mjk1

24-03-2019 [21:40] - mjk1 | Link:

Nie wiem co robi Admin i dlaczego puścił taki tekst. Wydaje mi się, że na tym portalu treści pornograficzne są zakazane. Dlaczego? Dlatego, że podobnego pie…nia naprawdę próżno w sieci szukać. Do rzeczy jednak. Historycznie tzw. Rzeczpospolita nigdy nie była wzorem do naśladowania. Wzorem do naśladowania dla nikogo. Przede wszystkim nigdy nie miała elit. Elit, które dbały o pomyślność własnego narodu. Zawsze miała sprzedajne elity, które dbały tylko i wyłącznie o własny interes, kosztem reszty społeczeństwa, które było bezlitośnie wyzyskiwane, jak żadne inne. Ta” wspaniała” Rzeczpospolita z kolejnymi numerami, lub bez, była ostatnim państwem w Europie, która stosowała niewolnictwo. Okres nie rozliczony do dzisiejszego dnia. Nie rozliczony przez nas samych. Dlatego też, kiedy z krakowskich Oleandrów wyruszyła kamaryla pod wodzą bandyty spod Bezdan, ludzie okiennice zatrzaskiwali. Okiennice zatrzaskiwali, bo im się Rzeczpospolita  z niewolnictwem kojarzyła. I nie pomylili się.  Po micie najdłuższej wojny nowoczesnej Europy, stworzyliśmy, już całkiem realne, największe dziadostwo ówczesnej Europy. Przypomnę tylko, że pod względem dobrobytu mieszkańców, ta „wspaniała” II RP, zajmowała drugie od końca miejsce w Europie i nigdy nie osiągnęła poziomu dobrobytu z okresu zaborów. W żadnym z zaborów. Faktem niezaprzeczalnym jest, że nikt nie chciał narzuconego nam po 1945 roku ustroju zwanego socjalizmem, który z socjalizmem miał tyle wspólnego, co kino „Łuna” z lotem na księżyc. Nikt rozsądny  jednak nie chciał powrotu tego sanacyjnego dziadostwa, które odtworzyliśmy z całym jego „urokiem” w postaci biedy, bezdomności i głodu. Najgorsze jest jednak to, że my sami nie potrafimy wyzbyć się syndromu niewolnika i niewolniczej mentalności. Widać to, nie tylko w kraju, ale gdziekolwiek na świecie, w jakimkolwiek skupisku polskiej społeczności. Jak tylko komukolwiek uda się osiągnąć sukces, od razu odcina się od reszty rodaków. Dokładnie tak samo jak niewolnik, który wychodząc za stanu niewolniczego z pozostałymi niewolnikami nie chce mieć nic wspólnego. Dopóki więc nie zdamy sobie sprawy, że wszystko, tylko i wyłącznie od nas zależy, nic w kraju się nie zmieni. Na lepsze nie zmieni. Nikt inny tylko my musimy wiedzieć, co należy zmienić, chcieć to zmienić i zmienić. Niestety my, nie dość, że nie wiemy co należy zmienić, to nawet nie chcemy wiedzy tej posiąść. To nikt inny, tylko my sami jesteśmy do niczego. Inni to tylko wykorzystują dla własnych korzyści a na naszą zgubę.              
 

Obrazek użytkownika Ryszard Surmacz

25-03-2019 [13:01] - Ryszard Surmacz | Link:

Wie Pan, Pański tekst przeczytałem do połowy, dalej - nie da rady. Jest Pan nastajaszczym produktem komunistycznym o wykrzywieniu narodowym (tak to się wówczas chyba mówiło). Następnym razem proszę się już nie wysilać. Po co Pan czyta moje wpisy?

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

25-03-2019 [15:15] - Imć Waszeć | Link:

Bzdury Panie mjk. Proszę posłuchać wykładów dr Jana Przybyła o romantyzmie polskim, a tam zobaczy Pan te prawdziwe, dziś nieosiągalne elity polskie. Choćby tu: https://www.youtube.com/watch?...

Obrazek użytkownika jazgdyni

26-03-2019 [05:43] - jazgdyni | Link:

Hej,hej, hej!

Wydaje mi się, że rozmyślamy/pracujemy w temacie równolegle.
Ponieważ ja jestem z połowy listopada, więc zapewne jestem młodszy i nie mam prawa pierwszy przechodzić na ty, ale niech tam - rozmawiamy przecie o dobrobycie.

Tysiąckrotnie już, gdy temat schodzi na dobrobyt, przywołuję najsłynniejsze stwierdzenie Adama Smitha - Państwo jest bogate bogactwem obywateli.
Masz pewną zadrę dotyczącą szeroko pojętego niewolnictwa, Też widzę ten problem, aczkolwiek mam wątpliwości, czy Rzeczpospolita była tu właściwym miejscem do rozważań. Chyba nigdy nie było w Polsce drastycznego wyzysku i uciemiężenia.
Parę lat temu, jeszcze gdy portal nie był ruską tubą, produkowałem się na Neonie24 (wtedy była inna nazwa). Jeden z poważnych blogerów zaczął lansować ideę cywilizacji polskiej. Ja, całkiem świeżo po lekturze Konecznego i poszufladkowaniu sobie wersji rozwoju społeczeństw, wyśmiałem go. A dzisiaj zacznynam udowadniać, że istniała oryginalna cywilizacja polska, nieco różniąca się od tej europejskiej - łacińskiej. I wydaje mi się, że należy zacząć przyjmować taką perspektywę w rozważaniu Polski piastowskiej, jagiellońskiej, czy saskiej.
Obecnie jestem skoncentrowany na zapomnianej idei i faktach Rzeczypospolitej Imperialne, w kontekście tworzenia się koalicji Trójmorza.

Wracając do "dobrobytu" to wydaje mi się, że jest to stan bardzo subiektywny. Czy Tusk Zielonej Wyspy dając obywatelom grilla, piwo i Taniec z Gwiazdami zapewniał im dobrobyt? Coś mi się zdaje, że wielu rodaków było usatysfakcjonowanych.
Jakoś wszyscy na razie pomijają problem pracy. Praca dzisiaj nie jest dobrowolnym wysiłkiem, tylko przymusem. Czy to nie pachnie ogólnoświatowym niewolnictwem? A produkcja wszystkiego, w tym żywności jest tak wielka, że ogromne ilości się wyrzuca, utylizuje lub marnuje. Coś tu wyraźnie nie gra.
Pisałem o tym przywołując kolejnego miliardera - wizjonera Carlosa Slim Helu, o 10lat starszego od nas, więc nie gówniarza, który w swoim imperium wprowadza trzydniowy, po 12 godzin, tydzień pracy i udowadnia, że w takiej pracy jest nie tylko lepszy klimat, więcej radości, ale i znacznie wyższa wydajność. Tu widzę poważny element do rozważań w temacie niewolnictwa. A na dodatek ze zgrozą patrząc na polską odmianę korporacjonizmu, mam podejrzenia, że ktoś ponownie zakłada uzdę na pysk narodu, tym razem dając domek na kredyt, suva przed domem i weekendowy reset za pomocą koki, chlania na umór i imprezowania.

Na razie tyle.
Pozdrawiam

Obrazek użytkownika Ryszard Surmacz

26-03-2019 [11:12] - Ryszard Surmacz | Link:

Witam!
Widzisz, problem z cywilizacją polską jest taki, że do świadomości przeciętnego Polaka nie może dotrzeć nawet termin, a co dopiero treść z nim związana. Przecież to takie wstydliwe. Nie dociera też sama istota - rodziła się na pograniczu nie kultur, lecz cywilizacji. Z tego powodu nie może być mowy o żadnej peryferyjności, czy niższości. Narodziła się i żyła przez kilkaset lat. Przechodziła przez różne meandry, aż została zabita w PRL. Ale nie dobita. Dobijają ja sami Polacy, a dokładniej, ten bolszewizm, który w nas siedzi i którego nie chcemy w odwecie wyplenić.
Ucieczka od cywilizacji polskiej, to ucieczka od samych siebie. Więcej, jest ona naszym naturalnym polem rozwoju, leżem, nawet arkadią. Druga RP szła w bardzo dobrym kierunku, była odpowiedzią na pytanie, jak sobie poradzić w nowej rzeczywistości i jaką przyszłość Polakom zapewnić. To w okresie międzywojennym stworzyliśmy, w ciągu 20 lat, najbardziej adekwatny typ społeczeństwa. Tamta Polska nie umarła, ale właśnie dlatego musiała właśnie zostać zamordowana. Okres przełomu XX/XXI wieku, to jeden z najmądrzejszych okresów w polskiej literaturze naukowej. Z tej mądrości korzystała cała II RP. Dziś ze świecą trzeba szukać jej śladów.  Cywilizacja polska, oczywiście istnieje, tylko wymaga wielu piór i jeszcze wielu opracowań - nie pracą pieczeniarzy i tych przestraszonych, lecz przez umysły w pełni niepodległe. Nie może to być jednak dyletantyzm, bo temat zostanie spalony. Tak, potrzebne jest myślenie imperialne, podczas, gdy samo słowo w nas powoduje już przerażenie.

Dobrobyt, to też kwestia świadomości. W dzisiejszym społeczeństwie nie stworzy się długotrwałego dobrobytu. Jako ludzie, na pracę  jesteśmy skazani - od czasu wygnania z Raju i dotąd, dopóki nasze życie będzie uzależnione od jedzenia i wydalania. Tak, dobrobyt to min. pewne wyciszenie i długotrwała perspektywa pewności egzystencjonalnej. Pomiędzy Niemcami a Rosją, dobrobyt nam nie grozi. To ciągła walka o wartości podstawowe: wolność, niepodległość państwa, ludzkie traktowanie, godziwą płacę, dobre wykształcenie i ciepłą wodę w kranie. Na naszym ruchomym terytorium państwowym wciąż pracujemy bardziej na innych, mniej na siebie. Niewolnictwo zostało nam wpisane w geny w okresie zaborów. II RP była wyzwoleniem, ale zdecydowanie nie dla wszystkich. Za dużo zginęło nas w czasie II wojny i w PRL. Dziś decyduje masa i model postpeerelowski. Polski korporacjonizm, to efekt właśnie tych zniewalających czynników - tak mi się wydaje. W III RP młodzież dała sobie wpisać wyścig szczurów. I to jest dopiero klęska. To tak pokrótce. Pozdrawiam

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

26-03-2019 [12:40] - Imć Waszeć | Link:

"Cywilizacja polska"... Go To link powyżej.

Obrazek użytkownika Ryszard Surmacz

26-03-2019 [14:00] - Ryszard Surmacz | Link:

Dzięki, dr Przybył jest bezcenny.

Obrazek użytkownika AntoniW

02-04-2019 [15:37] - AntoniW | Link:

Czy mogę prosić na priv kontakt mailowy do Pana?

Moja Mama poszukuje kontaktu do Pana - znajoma jeszcze z czasów pracy w branży budowlanej na Górnym Śląsku.