Podręczny zestaw bareizmów...

...albo bezczelność najwyższą z cnót tudzież „najważniejszą ze sztuk”*

   To co najbardziej może ostatnim czasem uderzać w naszym rodzimym życiu publicznym, to nagromadzenie gdzieniegdzie pokładów zawartej w tytule notki cechy w stopniu wręcz horrendalno-imponującym, przywodzącym na myśl przeładowaną niemalże aż po podstawę chmur afgańską ciężarówkę (kto ciekaw jak się takowe pojazdy prezentują, może spokojnie znaleźć fotki w necie). W pierwszym rzędzie jej poziom bije dziś prawdziwe rekordy w szeregach dziwnego tworu, jaki ktoś w którymś dziejowym momencie raczył określić jako najgłupsza na świecie opozycja (cóż w takim razie należałoby powiedzieć o jej wyborcach?). Zanurzeni po uszy w milionowych, nadal nierozliczonych przekrętach, a w najlepszym razie odpowiedzialni za skutkujące częstokroć wielomiliardowymi stratami dla skarbu państwa zaniedbania i zaniechania, przeróżnej maści rothfeldziarze i inne szepleniące niutki występują oto do kamer w roli recenzentów „afer PiS”. No sam ichni mecenas by się uśmiał. Nic nie jest w stanie ich zrazić, spojrzenie w lustro nie wywołuje najwyraźniej u tego czy innego egzemplarza jakiegokolwiek cienia refleksji, że o poczuciu wstydu litościwie nie wspomnę. Z buńczucznie otwartą przyłbicą, w oczekiwaniu na postawienie zarzutów, ten czy ów potrafi przebierać się w szaty Katona i dalejże brejzić przed taką lub inną komisją o własnych rzekomych przewagach, rzecz jasna w kontrze do faszystowskiego/nieudacznego (niepotrzebne - w zależności od aktualnego kontekstu - skreślić) aparatu państwowego PiS. Niektórzy nawet z tego szacownego grona występować zwykli w roli – o ironio – tropicieli afer. Zazwyczaj takich rzędu zakupu dorsza za 8,60 PLN, niemniej jednak przekaz, powielany przez niezwykle usłużne w takich razach media, idzie w świat, docierając do jakże wielu inteligentnych inaczej, przyszłorocznych „decydentów przy urnach”, którym już dziś skutecznie wdrukowywany jest dość popularny szablonik pt. „PiS-PO – to samo zło”. Jakby tego było mało, dzielnie swoim ex-koalicjantom sekundują nasi wytrawni „działacze ludowi”, którzy nagle po dwóch kadencjach współrządzenia przypomnieli sobie, że reprezentują przecież partię „prospołeczną” i dalejże z uporem godnym lepszej sprawy forsować w parlamencie swoje księżycowo-socjalne postulaty i dziwić się, że nikt nie chce ich traktować poważnie.
   Pomysł na współuczestnictwo w owym festiwalu bezczelności chętnie podchwytują mieniący się być tutejszą „artystyczną bohemą” państwo wyrobnicy, którzy startując z pozycji zwyczajnych komediantów urośli nam ostatnim czasem do roli swego rodzaju ersatzu krajowej elity kulturalnej, żyjącego w jakowymś tajemniczym równoległym świecie, oddzielonym od ciemnych plebejuszy przede wszystkim kwotami branych lekką rączką dotacji, którymi na co dzień zwykli się pożywiać, a na które składać się całościowo jest zmuszone tak przez nich pogardzane pospólstwo, które do tego śmie jeszcze pobierać jakieś tam, całkowicie nienależne przecież zwykłym śmiertelnikom, pińcet plus, na które przecież żadnego szanującego się państwa nowoczesnej demokracji liberalnej zwyczajnie stać być nie może. Owa łżeinteligencka banda skończonych darmozjadów, taplająca się niezmiennie od lat w tym samym zatęchłym bagienku, jakie stanowi w swej istocie ichnie towarzystwo wzajemnej adoracji, jak niczego innego nie znosi odstępców od jedynie wyznawanej religii „otwartości”, „tolerancji” i tym podobnych bzdetów, którym - jak widać choćby na załączonym przykładzie - hołduje zresztą jedynie deklaratywnie. Zmagając się z okrutną „pisoską” codziennością, zwykła ona zresztą funkcjonować w swego rodzaju informacyjnej bańce, w której naczelnym problemem ludzkości nie jest już dla odmiany dziura ozonowa ani nawet kwestia przeludnienia, ale najmodniejszy w bieżącym sezonie wszechobecny smog, naprzemiennie ze zbrodniczym tłuczeniem karpia na święta, nad którym nie omieszkały się w ostatnim czasie po raz kolejny z troską pochylić jakieś kolejne koszmarno-cwelebryckie psiapsióły, podkręcające się nawzajem „na portalach” w przerwach pomiędzy aplikowaniem sobie kolejnych porcji botoksu pod przydymione odpustową manierą oko.
   Kwestia tzw. walki ze smogiem zresztą również pozostaje jak najbardziej cool i trendy, zwłaszcza na poziomie szumnych deklaracji i działań pozorowanych, ale jedynie do czasu aż nie zajmie się nią na poważnie znienawidzony „pisoski” premier czyt. bankster i antydemokrata w jednym, jakby tego było mało robiący w powszechnym obiegu za kaczystowskiego delfina, bo przecież – tak jak w przypadku wszelkich działań zarezerwowanych dla zawodowych „ekologów” – od tego rodzaju szczytnej działalności ordynarnym „pisiorom” wara – „to jest nasze, przez nas zbudowane i to nie jest nasze ostatnie słowo!”* Bo jest przecież jeszcze i kultura, i sztuka, do tego finanse, media… A skoro już ponownie zahaczyliśmy o media i reprezentujących ów sektor tzw. dziennikarzy, to tutaj poziom bezczelności (obok sprzedajności, rzecz jasna) już dawno zasłużył sobie na miano jednego z grzechów głównych. Medialne presstytutki płci obojga nie licząc się z nikim i z niczym potrafią – same się następnie za to nagradzając i klepiąc wzajemnie po tyłkach – ścigać się pomiędzy sobą o to kto bardziej – oczywiście podążając za prawdą, za niczym innym – będzie w stanie obrzucić błotem znienawidzoną formację, albo jak tam już kto woli - całe państwo polskie wraz z zamieszkującym je nacystowskim narodkiem (a co tam – w końcu jak szaleć, to szaleć), podczas gdy jedyną nagrodą na jaką owo towarzystwo panów dziennikarzyków i pań żurnalistek zasługuje, stanowi „Hiena Roku”, która jednakże winna być w obecnych czasach nadawana hurtowo i w większości przypadków dożywotnio. Zresztą wspomniane towarzystwo wykazało się ostatnim czasem nie mniejszą niż nadmienieni w pierwszym akapicie post-ZSL-owcy dozą zdziwienia kiedy okazało się, że uosabiające niejako nowe pokolenie naszych tradycyjnych polskich „faszoli” środowisko, multiplikujące się w następnym pokoleniu pod postacią kolejnej złowrogiej pary bliźniaków, planuje wykupić jedno z „wiodących” radiowych koncernów medialnych, który niegdyś za najlepszych czasów dzięki poparciu m. in. samego - posiadającego naówczas niemalże nieograniczone wpływy we wszystkich istniejących branżach i resortach - Adasia Jąkały zgarniało wszelkie możliwe koncesje, tworząc całą szczekaczkową „grupę mediów” odsłuchowych z przeróżnymi „niezwykle dowcipnymi” prezenterami na głównym froncie walki z oszołomstwem. A to by się dopiero funkcjonariusze wszelakich niezwykle szczujnych gadzinówek mogli obruszyć na takową bezczelność i bezeceństwo!
   Tymczasem jednak nagradzają się na odwrót i wspak, spijając sobie wzajemnie z dzióbków swoje pseudodziennikarskie „osiągnięcia”. Bo i któż jest im w stanie zabronić (a takoż się będziemy nagradzać „i co nam pan zrobisz?”*)? W sukurs imć samonagradzającym się przychodzą rekordy popularności jakie podobnież bije ostatnio nowy twór (nowotwór?) dzienniku.ewski, na którego użytek sami jego wynalazcy raczyli nawet ukuć termin „reportażu uczestniczącego”. Polega on w skrócie na tym, że idzie sobie ekipa inscenizatorów - nie zapominając o stosownych rekwizytach - do lasu lub też w inne ustronne miejsce, kręci co trzeba, a w stosownym momencie publikuje i „obnaża”. Nagroda reportera roku murowana. Inne dekanowe wycieruchy publikują za to ponownie już dawno opublikowane taśmy. I też się wzajemnie nagradzają. A GWnożercy z ulicy Czerskiej dla odmiany kontynuują tudzież usilnie propagują kolejny cudowny „trend”, tym razem polegający na ubieraniu, bądź też jedynie „przepasywaniu” dowolnie wybranych pomników. Ostatnio – cóż za niespodzianka – na tapecie jest św. JPII.  GWniarsko-dziennikarskie bojóweczki same sobie takie „wydarzenia” „happeningują”, potem same sobie je „relacjonują” i interes się jakoś kręci. I tylko jakimś dziwnym trafem pomniki „bohaterów getta” czy innego „czynu rewolucyjnego” mogą stać spokojnie i nikt jakoś żadną miarą nie zamierza im fundować jakowychś niewczesnych przebieranek. Co zresztą stanowić może kolejny fakt z kategorii niespodzianek.
 
*Jak widać na załączonych wtrętach z nieśmiertelnego „Misia” (a mamy przecież jeszcze do dyspozycji równie znakomite „Co mi zrobisz jak mnie złapiesz”, „Nie ma róży bez ognia”, „Brunet wieczorową porą” czy „Poszukiwany, poszukiwana”), nieodżałowany śp. Bareja naprawdę pozostaje wiecznie żywy, o wiele bardziej niźli sam Włodzimierz Iljicz i to wcale nie ze względu na praktykowane ostatnio wycieranie sobie nim obmierzłych „szpar oralnych” (copyright by Szalony Stefan) przez co poniektóre indywidua z brudnego łona totalniackiej hydry. I niejaki Andrzej Krost ze swoim niemiłosiernie poszatkowanym (czy aby na pewno przez cenzurę?) sztandarowym dziełem, naprawdę może się schować.

A dla spóźnialskich: http://naszeblogi.pl/52163-byc-albo-nie-byc-i-bic-czy-nie-bic

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Novalia47

13-12-2018 [14:44] - Novalia47 | Link:

Samo wysilanie się złośliwościami i pseudo dowcipami autora na wykazanie "bareizmu" opozycji to trochę za mało,żeby ten "bareizm" zestawić np. z występami Dudy, Morawieckiego czy co ważniejszych ministrów jak Ziobro i jego "wicki". Trzeba tylko ich posłuchać "na żywo" czyi w bezpośrednich całościowych transmisjach w wolnych niezależnych mediach, a nie w "narodowych" przekazujących okrojone zmanipulowane nagrania.

Obrazek użytkownika paparazzi

13-12-2018 [17:10] - paparazzi | Link:

Droga Nowalijko a występy szoguna i jej mości chrabiego Komorowskiego w parlamencie japońskim to nie Bareja. A zabranie krzesła usadowiwszy się pierwszemu w wizycie oficjalnej za granica i zabranie parasola tow. Merkel to nie Bareja. O bigosie i wigwamach nie wspomnę.A lekarka Kopacz z wysuniętej rubieży co to kopała na 1 metr w głąb która została złapana za  ramie przez przytomna Merkel bo by odeszła w kierunku rubieży to to było "na martwo". O polskim sejmie nie wspomnę a które to niezależne mediach, a nie w "narodowe" Nowalijka AK47 ogląda? Tez chcem "bareizmu" bo com gorszy.

Obrazek użytkownika xena2012

13-12-2018 [16:13] - xena2012 | Link:

No cóż opozycja wypracowała sobie własny zestaw przy którym nawet Bareja wysiada.

Obrazek użytkownika Novalia47

13-12-2018 [19:09] - Novalia47 | Link:

Szanowi komentatorzy !
Przyznajecie, że nie da się obroni tezy autora, że tylko opozycja uprawia "berejozę" ), ale przede wszystkim  wierchuszka obecnej władzy,bo widać,że jej występy jednak cichaczem śledzicie w niezależnych mediach. A odwoływanie się do rzekomych gaff poprzedników jest dziecinne, przecież mamy teraz najlepszą ze zmian (czyli tę dojną), wszystko więc powinno sie zmienić na lepsze - czyż nie?

Obrazek użytkownika Jan1797

14-12-2018 [17:47] - Jan1797 | Link:

 .@Teutonick, zestaw bareizmów...
Uzupełnię więc, gratuluję Pryszczowi, wkładu w wybory warszawskie a co za tym idzie, wczorajszej
decyzji rady naszej stolicy, która to w ramach wycofania się z błędu rozdawnictwa obniżyła bonifikatę
przy przekształceniu użytkowania wieczystego z 98 do 60 proc. Proponuję w mediach ichniej prędkości
aspirujących po prawej stronie w obrocie postępowym na wschód, zauważyć wczorajszy postulat resetu
w wymianie handlowej ze wschodem, o czym sza. Jednocześnie zawiedzionym, polecam wsparcie kodu
w ramach koalicji w marszu na Nowogrodzką z cytatem na ustach, rozwałki w Polsce w ramach przykrywki
warszawskiego szamba zmiany nazw ulic. Że nie moja strata? A jednak stolica.