Ks. Max Metzger o roli duchownych oraz komentarz polityczny

Zależałoby mi, by dostrzegali Państwo związek pomiędzy wpisami na tym blogu, a otaczającą nas rzeczywistością. Przykładowo, proszę zauważyć, że im więcej osób będzie wykazywać zainteresowanie przedwojenną polską kulturą, ze szczególnym uwzględnieniem działalności społecznej i zarazem pracy intelektualnej przedwojennych kapłanów, tym częstsze i dokładniej opracowane będą ataki na polskich duchownych. Szczególnie takich, którzy wykazywali się charyzmą, nieprzeciętnym zaangażowaniem w sprawy społeczne kraju, posiadali niezbędną podwalinę intelektualno-duchową czy też odznaczali się dobrym rozeznaniem rozgrywających się zjawisk społecznych. Nie muszę dodawać, że przedstawianie kapłanów w krzywym zwierciadle ma na celu nie tylko tworzenie związków skojarzeniowych pomiędzy wizerunkiem współczesnego kapłana oraz uczuciami odrazy, automatycznie nasuwającymi się przykładami nagannych zachowań jakiejś garstki osób poświęconych Bogu, ale także blokowanie budzącego się w społeczeństwie zainteresowania działalnością kapłanów wykonujących swoją posługę w czasach wcześniejszych, jeszcze przed wybuchem II wojny światowej.
Sądzę, że wspólnymi siłami powinniśmy przeciwstawiać się różnorodnym oddziaływaniom mającym doprowadzić do osłabienia roli kapłana w polskim społeczeństwie.

Dlaczego ?

Spójrzmy na fatalną kondycję kapłanów w Stanach Zjednoczonych. Wszystkie przekazy medialne odnoszące się do niedawno transmitowanego pogrzebu amerykańskiego prezydenta George'a Busha seniora, zwracały uwagę na mało istotne rzeczy, pomijając przy tym kwestie fundamentalne. Czy wysłuchaliście Państwo mowy pogrzebowej amerykańskiego duchownego, który uczestniczył w pogrzebie amerykańskiej głowy państwa ? Jeśli tak, to cóż Państwo o tym sądzicie ? Czy kapłan ten był reprezentantem amerykańskiego duchowieństwa ? Jeżeli tak, to dlaczego nie odnosił się w swojej mowie do teologii ? Dlaczego nie zaakcentował podstawowych funkcji, samej istoty KAŻDEGO pogrzebu ?
Co dokładnie mam na myśli ? Otóż, na wspomnianym przeze mnie przykładzie doskonale uwidacznia się pewna herezja coraz szerzej propagowana w USA, a ostatnio także w Polsce. Na wszelkiego rodzaju pogrzebach z uporem maniaka powtarza się bzdurę, że zmarły jest już w Niebie i z uśmiechem spogląda na nas, stojących na ziemi i opłakujących jego stratę.

Prawda jest niestety zupełnie inna. Dusza KAŻDEGO zmarłego, po opuszczeniu ciała, udaje się na Sąd Boży (sąd indywidualny), na którym postawiona jest w stan oskarżenia !!!!!!! Praktycznie nie ma żadnych szans na automatyczne wejście do Królestwa Niebieskiego, z powodu grzechów nagromadzonych w ciągu całego życia ziemskiego. Niebywałym szczęściem dla takiej duszy jest wyrok skazania na wieloletnią (czasami wielowiekową) karę czyśćcową. Ogromną rolę, po śmierci danego człowieka mogą odegrać jego bliscy. To właśnie oni, poprzez swoje modlitwy, ofiarowane Bogu cierpienie, wytrwałą pracę nad stanem własnej duszy, mogą dopomóc zmarłemu w złagodzeniu kary, jaką ten ma odbyć lub już odbywa.
Niektórzy ludzie pozostawiają po sobie rozpoczęte zadania, których nie zdołali dokończyć. Im były one bardziej wartościowe, tym pilniejszej wymagają uwagi oraz doskonalszej kontynuacji przez tych, którzy byli ich świadkami. Życie niektórych godne jest naśladowania. Z wielu cnót słyną mężowie stanu. Ale z mnóstwa zalet zasłynąć powinni także przedwojenni kapłani, prowadzący ludzi do Boga.

Odnosząc się jeszcze w paru słowach do zapadłego niedawno niezwykle łagodnego wyroku sądowego w sprawie prawnej ochrony dobra osobistego (godności) Pana Jarosława Kaczyńskiego, które zostało naruszone idiotycznymi wypowiedziami Lecha Wałęsy, należy zauważyć, że polskie prawo jest wyjątkowo niedoskonałe. Sami prawnicy przyznają, że od strony proceduralnej nie można nic zarzucić pani sędzinie prowadzącej postępowanie. Ci sami prawnicy przyznają również, że nasze prawo jest ułomne. Pozbawia wyrokujących rozumu i serca.
Być może powinniśmy powrócić do scalenia przepisów prawa z nakazami religijnymi, podobnie jak ma to miejsce w krajach islamskich, gdzie panuje prawo szariatu.
Przytoczę Państwu pewien przepis, który swojego czasu był bardzo zwalczany przez różnorodne organizacje międzynarodowe, a zawiera on w sobie niezwykłą mądrość.

Artykuł 295 C kodeksu karnego Pakistanu :
"Ktokolwiek słowem, ustnie lub pisemnie bądź przez działanie lub jakiekolwiek aluzje czy insynuacje, bezpośrednio lub pośrednio, sprofanuje święte Imię Proroka Mahometa, będzie skazany na karę śmierci lub dożywotniego więzienia".

Jak Państwo sądzicie, czy gdyby podobny przepis prawny obecny był w polskim kodeksie karnym (zamiast słów o Proroku Mahomecie mielibyśmy sformułowanie: "święte Imię Jezusa Chrystusa, Boga Trójjedynego" , a zamiast kary śmierci - karę dożywotniego więzienia lub wieloletnią karę pozbawienia wolności), to czy efektem takiego prawa nie byłoby przypadkiem większe baczenie na każde wypowiadane słowo, nie tylko odnoszące się do Boga, ale i kierowane względem drugiego wierzącego człowieka ?

Domyślam się, że część z moich Czytelników z niecierpliwością czeka na jakiś przedwojenny cytat, parę pięknych słów napisanych przez przedwojennych kapłanów.

Oto kilka fragmentów pochodzących z artykułu księdza Maxa Józefa Metzgera, zatytułowanego : "Ubóstwo kapłańskie na tle ducha czasu", a zawartego w książce " Kapłan wśród ludzi", wydanej w 1938 roku :

"Chrystusowa mądrość jest nie przeciw-, ale ponadrozumowa. mierzy ona miarami wieczności, które drwią z wszelkiej czepiającej się tylko chwili, ludzkiej mądrości. W ten sposób cała Ewangelia Chrystusowa, nie tylko Jego żywa nauka, ale całe Jego życie, jest jedną antytezą nadprzyrodzonej mądrości przeciw przyziemnej mądrości chwili, odpowiadającej "duchowi czasu" (Metzger, str. 97).

"Zawsze powołaniem kapłana jest, idąc za wzorem Mistrza, stać w przeciwieństwie do ducha czasu i właśnie przez to zapewnić wiarę posłannictwu wieczności" (Metzger, str. 101).

Przedwojenny kapłan powołuje się także na słowa księdza Petera Lipperta : "Kapłani są wodzami, sługami i narzędziami tego, co święte. Wodzowie jednak muszą stale samotnie kroczyć na czele. To, co święte, nie dopuszcza żadnego zmieszania ze sprawami życia powszedniego, choćby te nawet były zupełnie niewinne i bez zarzutu. Zawsze jest moją cichą troską, że ci kapłani, którzy ze swymi przyjaciółmi ze stanu świeckiego dzień w dzień razem jedzą, grają, jeżdżą samochodem, palą i wino piją, że oni dla tych swoich przyjaciół nie mogą już być przewodnikami. Kapłani jako przewodnicy i jako posłowie Boga są skazani na samotność. Nie mogą już więcej wysiadywać wciąż po ławkach parków, ni obozować z innymi ludźmi na murawie"(Metzger, str. 101).

Po czym sam Metzger dodaje :
"Kapłan z samej swej istoty jako poseł i zwiastun rzeczy wiecznych stoi w przeciwstawieniu do "ducha czasu". Duch ten to jest właśnie wygodna ucieczka przed tym, co wieczyste, co ma świat przemóc, co człowieka ponad jego naturę ma wywyższyć, bez usuwania doczesności i natury i pozbawiania ich praw przez Boga przewidzianych. Daleko idące przystosowanie się do podyktowanych chwilą "potrzeb" i przyzwyczajeń ludzkich wyrasta samo - nawet gdy jest uzasadnione przez taktykę duszpasterską - po największej części z ducha czasu, a nawet może z osobistego przylgnięcia duszpasterze do potrzeb czasu, do przyzwyczajeń i pożądań współczesnych ludzi. Żądza pieniędzy, żądza zaszczytów i panowania, żądza przyjemności to jest trojakie widmo demonicznego ducha czasu" (Metzger, str. 101 - 102).

"A żądza przyjemności ? Dopiero kapitalizm stworzył takie techniczne warunki, że ludzkość dzisiejsza mogła ulec wyrafinowanej żądzy używania wszelkiego rodzaju, bezprzykładnemu zadowalaniu zmysłów i popędów, przez co według prawa natury wszelka władza ducha, a zarazem ducha Chrystusowego staje się niemożliwa. Kto raz się rozejrzy w przerażających spustoszeniach, które czyni w duszach alkoholizm, używanie nikotyny, a w związku z nimi rozkiełznanie i rozwiązłość, ten osłupieje w smutku i przestrachu. I myślę przy tym nie tylko o najbardziej wulgarnych sprawach, ale przede wszystkim o wślizgującym się z wolna osłabieniu duchowym, o zagrożeniu delikatności uczuć, o zgrubieniu wszelkiego odczuwania duszy, o zmniejszeniu moralnej siły decyzji i władzy utrzymania osobowości wobec mącącego wpływu otoczenia" (Metzger, str. 103).

Kolejny wpis za 2 tygodnie.
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

07-12-2018 [18:12] - Imć Waszeć | Link:

Im więcej czytam wyjątków z konstytucji Pakistanu, tym bardziej nabieram przekonania, że Talibów trzeba gonić zawczasu, a nie dopiero wtedy, kiedy zaczynają już wpisywać swoje fobie do konstytucji.

Obrazek użytkownika Kazimierz Koziorowski

08-12-2018 [04:45] - Kazimierz Kozio... | Link:

"Dusza KAŻDEGO zmarłego ... Praktycznie nie ma żadnych szans na automatyczne wejście do Królestwa Niebieskiego" 
wyraz "automarycznie" - niczego tu nie wyjasnia a wrecz swiadczy ze Pani usiluje podac swoje przemyslenia jako prawde objawiona ktora nie przystaje do tradycji wiary - santo subito. 
"Automatycznie" - mniemam ze wiaze Pani z czasem, ze najpierw sad a pozniej wyrok. A skad Pani wie ze tam maja czas w naszym rozumienu? Czy naprawde wierzy Pani ze Bog ma jakies ograniczenia zwiazane z czasem i jakiekolwiek inne limity narzucone mu przez ziemskich teologow. Swieci Natychmiast to wlasnie Swieci "Automatycznie". Omnipotentny  JHWH moze grzesznika osadzic, odpuscic mu winy i przyjac do raju w jednej, tej samej chwili. procedura uproszczona jest dla wybranych wg.boskich kryteriow, ktorych czesc znamy z Pisma, czesc z objawien, a czesc pozostanie tajemnica 

Obrazek użytkownika dr Anna

09-12-2018 [13:13] - dr Anna | Link:

Szanowny Komentatorze,

zauważam w Twoim wpisie kilka błędów.

Po pierwsze, użyty przeze mnie wyraz "automatycznie" oznacza "bez kary", "z pominięciem kary", która jest elementem koniecznym  (nawet w przypadku niektórych Świętych).
Po drugie, w moim wpisie nie wspominałam nic o czasie, lecz o właściwej kolejności procesu Sądu Bożego.
Po trzecie, w jednej z wcześniejszych notatek na blogu, powiązałam "polskość" ze "świętością", wymieniając m.in. postać św. Karola Wojtyły (Jana Pawła II), co miało zwrócić uwagę na szczególny życiorys tego człowieka. Otóż, w odniesieniu do niektórych Świętych czy postaci biblijnych, mamy do czynienia ze zmianą postępowania w określonej chwili życia danej osoby. Oznacza to, że w przypadku niektórych ludzi wyróżnionych przez Boga, można odnotować mniejszą bądź większą liczbę "upadków", co oczywiście ma także swoje konsekwencje - przykładowo : Mojżesz, który z powodu różnych grzechów z młodości, nie mógł osiedlić się w Ziemi Obiecanej.
Szczęściarzami są ludzie, którzy od samego początku życia, aż do samego końca, nie odwrócili się od Boga. Zawsze stali na straży Jego przykazań, pokonywali własne słabości, nawykli do ciężkiej pracy czy też nigdy nie dali się zwieść żadnej pokusie oraz byli całkowicie niewrażliwi na negatywne wpływy otoczenia. Tylko tacy mają szansę na bycie uznanym niedługo po śmierci za "Świętych". W przypadku tych osób, absolutnie nikt nie ma najmniejszej wątpliwości, iż żyjąc jeszcze na ziemi cieszyli się opinią świętości, nieskalaności, prawości. Niestety takich osób jest naprawdę bardzo niewiele.

Opisując stan duszy po śmierci ciała, nie odnosiłam się do własnych przemyśleń, lecz do wielowiekowej tradycji Magisterium Kościoła Katolickiego, do pism Ojców i Doktorów Kościoła czy też publicznych i prywatnych oraz uznanych przez Kościół objawień. Praktycznie, dosyć dokładne dane na ten temat można także znaleźć w prawie każdej przedwojennej publikacji religijnej. Natomiast w dzisiejszych czasach można spotkać się z niezliczoną ilością różnorakich herezji, podważania odwiecznych prawd, wzbudzania wątpliwości itd. Bardzo zasłużoną postacią w zakresie "profesjonalnego" odciągania ludzi od wiary był psycholog Władysław Witwicki (wspominany już przeze mnie w niejednym wpisie). Naturalnie swoje uczynił także modernizm, postmodernizm itd. Niemały wkład w sianie niepewności w sferze religijnej mieli filozofowie (np. Condorcet i inni).
Zaskakujące jest jednak błyskawiczne uleganie ludzi wobec różnorodnych pseudo-autorytetów (głównie ze świata nauki), skutkujące całkowitym porzucaniem wszystkiego tego, w co uprzednio wierzyli, co stanowiło sens ich życia, wszelkich wartości, które wyznawali ich przodkowie.
 

Obrazek użytkownika Kazimierz Koziorowski

10-12-2018 [02:10] - Kazimierz Kozio... | Link:

prosze nie odbierac Bogu mozliwosci natychmiastowego zbawienia grzesznika wlacznie z darowaniem kary. byloby przyzwocie przynajmniej dopuszczac taka mozliwosc. proba narzucenia Bogu ograniczen ociera sie o pyche teologow wiedzacych lepiej od sw. Piotra dla kogo bramy niebieskie ma otworzyc.

Ile czasu Dobry Lotr, wg. Pani, musial czekac na wejscie do raju? czy ukrzyzowany Chrystus, obiecujac czy wyrokujac "dzis" mial cos innego na mysli? czy moze tlumacze zmanipulowali tekst Ewangeli, tak ze trzeba maluczkim objasniac iz natchniony autor mial jednak cos innego na mysli anizeli wyrazil to w pismie
 

Obrazek użytkownika dr Anna

09-12-2018 [13:18] - dr Anna | Link:

Obawiam się, że swoje "fobie" do konstytucji wpisują jedynie ateiści, co można dosyć dobrze prześledzić przyglądając się chociażby zmianom w polskiej Konstytucji na przestrzeni lat.

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

09-12-2018 [14:05] - Imć Waszeć | Link:

Zgadza się, bowiem są dwie formy ateizmu. Pierwsza to ateizm, a druga to bigoteria. Pierwsza odrzuca istnienie Boga, druga odrzuca tajemnicę z Nim związaną. Bigot wie lepiej od Boga, co Bóg ma myśleć i co robić, czyli po prostu redukuje Go poniżej miejsca w hierarchii bytów, które sam zajmuje. Przykładami są choćby protestanccy kaznodzieje, którzy wreszcie wyewoluowali do formy płaskoziemców, kreacjonistów, tudzież w ogóle przyśnili sobie jakieś nowe objawienia (Mormoni). Ponieważ w katolicyzmie nie dyskutuje się z poglądami papieża, a największym grzechem jest niewiara w słowo kościoła katolickiego (większym niż zabójstwo i kradzież), to wszyscy Polacy są warchołami i świńskimi apostatami, bo nie chcą przyjmować kolorowych w swoich domach. Krótka piłka, albo - albo. Albo z drugiej relatywizm jakiego nawet żydzi nie znają.

Obrazek użytkownika dr Anna

22-12-2018 [15:29] - dr Anna | Link:

Rzeczą pierwszoplanową wydaje się wyjaśnienie pojęcia "bigot" tudzież "bigoteria", gdyż zazwyczaj tym terminem posługują się ludzie świadomi własnej grzeszności, używając go na określenie tych, których postrzegają jako mniej skalanych różnymi nieprawościami.
Faktycznie, z niektórych upadków trudno jest się podnieść, ale  - tak jak zauważył to drugi z moich Komentatorów wymieniając ewangeliczny przykład "dobrego łotra" - nie jest to całkowicie wykluczone.

Życzę wesołych Świąt.
 

Obrazek użytkownika dr Anna

22-12-2018 [15:11] - dr Anna | Link:

Moim zdaniem "dobry łotr" miał cywilną odwagę przeciwstawić się dominującemu nastawieniu wśród uczestników egzekucji i jasno i wyraźnie przyznać się wobec wszystkich do własnej winy. Umierał z poczuciem podlegania słusznej karze. Tym też wyróżniał się nie tylko na tle tamtejszych złoczyńców, ale i współczesnych sprawców przestępstw. Można przypuszczać, iż swoim oświadczeniem ściągnął częściowo na siebie gniew, niewykluczone, że i w jego kierunku leciały różne urągania.
Jezus, chcąc go wyróżnić i uwiecznić jego postawę, obiecał mu szybszy dostęp do raju. Najwidoczniej ocenił jego duszę jaką godną uratowania zamiast wiecznego potępienia.

Życzę wesołych Świąt.