Przed wyborami byłem nastawiony bardzo optymistycznie, co do wyników wyborów. Niestety mój optymizm okazał się bezpodstawny. PiS co prawda formalnie wygrał wybory samorządowe. Ale łyżką dziegciu w beczce miodu okazała się niespodziewana wygrana Rafała Trzaskowskiego w pierwszej turze.
Jak to mogło się stać? Przecież tak dobrze szło. Jaki dwoił się i troił. W sondażach Trzaskowskiemu malało a Jakiemu rosło. W TVP Info Jaki był na okrągło. Trzaskowski też, ale od tej drugiej strony. Tej niekorzystnej. I nic nie pomogło. Trzaskowski wygrał w abcugach. W pierwszej turze i z bezpieczną przewagą, blisko 55%.
Teraz wszyscy żądają głów. Kampania Jakiego była nachalna i hałaśliwa. To odrzuciło wyborców. TVP też nachalnie promowała Jakiego. Kurski do dymisji! Oczywiście Jacek Kurski. Ja też szukałem przyczyny (w poprzedniej notce "Niebo płacze nad stolicą?" - jest na S24). I znalazłem ją w kamienicach. Że Jaki oparł swoją kampanię na szalbierczej reprywatyzacji. Czyli odwołał się do uczuć wyższych Warszawiaków. A to nie zadziałało. Bo o wygranej decydują wyborcy ‘ekonomiczni’. Czyli ci którzy podejmują decyzje wyborcze na podstawie tego czy żyje im się gorzej czy też lepiej. A Warszawiakom, generalnie żyje się lepiej (tak samo zresztą jak wszystkim Polakom). A ponieważ żyje im się lepiej to zagłosowali na opcję, która dotychczas rządziła. Czyli Trzaskowskiego z Platformy.
To wszystko prawda. Ale nie to zadecydowało, że do drugiej tury nie doszło. A przecież mogło dojść. Kampania Jakiego była dobra. Jaki zrobił wszystko, aby zebrać maksymalną liczbę głosów. I zebrał. W pierwszej turze nie było możliwe, aby mógł dostać ich więcej.
Do drugiej tury mogło dojść tylko wtedy, gdyby znalazł się ktoś inny, kto by odebrał Trzaskowskiemu te 5% głosów, które zadecydowały. Takiego kandydata nie było. I tu jest pies pogrzebany. Tu jest prawdziwa przyczyna, dlaczego nie było drugiej tury.
Zaraz, zaraz, jak to nie było? A Guział to gips? Przecież wstępne sondaże dawały Guziałowi blisko 10% poparcia. No tak, ale Guział w połowie kampanii zrezygnował z samodzielnej kampanii. I dołączył do drużyny Jakiego. Na pierwszy rzut oka wszystko prawidłowo. Przecież wygrywa się wtedy jak jest się razem. Gdy drużyna jest zjednoczona i duża. I muszę przyznać, że wtedy, gdy Guział dołączył do Jakiego, też nie zorientowałem się, że to był błąd. Choć muszę powiedzieć, że mnie zaskoczyła ta wolta Guziała, gdy o niej usłyszałem w telewizji. A właściwie, to nie tyle Guziała co Jakiego. Że on, człowiek prawicy, przyjął do swojej drużyny lewicującego burmistrza Ursynowa. I trochę zmartwiło mnie to, że teraz zwolennicy totalnej, będą mieli pretekst, aby fałszywie oskarżać PiS, że ma socjalistyczne ciągoty. Ale jeżeli Paryż wart był mszy dla Henryka IV, gdy zmienił wiarę, aby zostać królem Francji, tak i Warszawa jest warta tego, aby znosić takie pomówienia.
No tak, wygrywa się gdy drużyna jest jedna. Problem w tym, że lewicowy Guział to nie jest ta sama drużyna, co prawicowy PiS. I drugi problem. W pierwszej turze nie chodziło o wygraną. Patryk Jaki nie musiał wygrać w pierwszej turze, aby była druga tura. A to, że wejdzie do drugiej tury, gdy Trzaskowski nie przekroczy 50% miał zapewnione. Napisałem wcześniej, że Jaki osiągnął maksimum głosów, jakie mógł osiągnąć w pierwszej turze. Czyli w pierwszej turze chodziło nie wygranie (bo to było niemożliwe), ale o to, aby odebrać Trzaskowskiemu tyle głosów, aby jego poparcie spadło poniżej 50%.
Kto mógł odebrać Trzaskowskiemu z lewicowo-liberalnej Platformy głosy, jak nie lewicowy Guział ze swoim komitetem Nasz Ursynów. Ale Guział dołączył do drużyny Jakiego. Niestety jego wyborcy nie dołączyli do wyborców PiS-u. I część z nich zagłosowała na Rafała Trzaskowskiego. Dając mu te 5%, które zadecydowało. Zamiast przyjmować Guziała do drużyny trzeba było robić wszystko, aby sam Guział jak i jego komitet zdobyli jak najwięcej głosów. W drugiej turze, owszem mógł Guział poprzeć Jakiego.
Ale się pospieszyli. Jednym słowem przekalkulowali chłopaki.
A Trzaskowski ma dozgonny dług wdzięczności wobec Guziała. Dzięki niemu został prezydentem naszej stolicy, Warszawy. Ale czy w polityce istnieje coś takiego jak wdzięczność?
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 6308
Na Jakiego głosowali ludzie wyrzuceni na bruk w wyniku złodziejskiej reprywatyzacji HGW. Reszta, zapomniała głównego hasła wyborów: „Pamiętaj !!! Nie idąc na wybory wzmocnisz tych , którzy obecnie rządzą (kradną).”
W takiej sytuacji Jaki po prostu nie miał szans ! Tym wyżej wymienionym Jaki nie pozwoliłby kraść.
Podobnie zresztą było w innych dużych miastach.
I trochę zmartwiło mnie to, że teraz zwolennicy totalnej, będą mieli pretekst, aby fałszywie oskarżać PiS, że ma socjalistyczne ciągoty. – PiS rządzi. Prowadzi socjalistyczną politykę. Jakie ma znaczenie dokooptowanie jakiegoś lewicującego burmistrza? Nonsens.
Zamiast przyjmować Guziała do drużyny trzeba było robić wszystko, aby sam Guział jak i jego komitet zdobyli jak najwięcej głosów. – Oczywiście. Z tego samego powodu należało dyskretnie promować Nowoczesną kosztem Platformy, żeby im się wydawało, że mogą startować samodzielnie. No ale widać prezes woli, gdy wróg jest zjednoczony.
A Trzaskowski ma dozgonny dług wdzięczności wobec Guziała. – Nie tyle Guziała co Jakiego. Oj, nie zyskał tym na wiarygodności.
Opowieści o tym jak bardzo liberalna i pragmatyczna, będzie polityka pisowskich prezydentów i radnych, opowieści serwowane za 5' dwunasta, to przecież oszukiwanie wyborców. zarówno z lewej jak i z prawej strony.
W momencie kandydowania można zmienić swe zapatrywania, na homosi, na aborcjonistki etc, z pełnej pogardy i agresji na akceptacje ich obecności w przestrzeni publicznej?
Umówmy się, że Jaki to nie Henryk Nawarski,a Warszawa to nie Paryż.
Czy Patryk Jaki mówiąc ( zapewne nie bez racji ) o słabych osiągnięciach Warszawy uderzył trochę w dumę niektórych Warszawiaków ? Wszak mit dwudziestosiedmiolecia to zachwycanie się - "Tu nowy dom , tam nowy dom...". I nawet Donald Trump powiedział ,że beautiful , ale na chłodno patrząc teraz w świecie każde większe miasto ma imponujący wygląd, ma co pokazać.