Divide et impera
Niby tylko – dziel i rządź. Lecz to także nauka - wzniecać wewnętrzne konflikty, by było łatwiej swoje wygrać...
*
Do żenującego spektaklu doszło w trakcie zawsze interesującego niedzielnego programu Michała Adamczyka "Bez retuszu" [1]. Pod koniec programu toczyła się gorąca dyskusja dotycząca Żołnierzy Wyklętych. W pewnym momencie dyskusją telewizyjną wymiana zdań przestała być (około 33 minuty), gdyż zamieniła się w ordynarną pyskówkę, którą w chamski sposób wywołał publicysta Andrzej Stankiewicz, nie pozwalając się wypowiedzieć Piotrowi Semce.
Piotr Semka bronił Żołnierzy Wyklętych. Andrzej Stankiewicz usiłował pod pozorem, typowego dla niego, obiektywizmu, wykrzyczeć, że Wyklęci, szczególnie dowódcy, to byli także pospolici bandyci.
Nigdy nie ceniłem Andrzeja Stankiewicza. Ani za mądry, ani za inteligentny. Jako swoje dziennikarskie motto przyjął taką wykładnię obiektywizmu, że polega on na atakowaniu władzy. Jak rządziła Platforma Obywatelska, to ją zwalczał. A teraz, gdy rozpoczęła się Dobra Zmiana, to wszelkimi sposobami zwalcza Prawo i Sprawiedliwość. Ot, jakie to niezależne dziennikarstwo proste, prawda?
Po doborze wykrzykiwanych przez Stankiewicza nazwiskach i konspiracyjnych pseudonimach (Rajs!!! Bury!!!, Kuraś!!! Ogień!!!) zrozumiałem, że podniecony do granic histerii publicysta czyta, albo właśnie przeczytał dopiero co wydaną książkę Piotra Zychowicza. I ona "otworzyła mu oczy".
Ilu jeszcze podobnym, niezbyt mądrym, jak Stankiewicz,uważającym się za prawicowych Polakom, Zychowicz otworzy oczy?
Z takim trudem budowana konsolidacja narodowa, młodzi, pełni podziwu i szacunku, patriotycznie wzbudzeni przykładem Niezłomnych, gdy na światło dzienne wychodzi na jaw, że Solidarność w dużym stopniu była ściemą i oszustwem, więc żaden młody nie da się już na to nabrać, a oni potrzebują bohaterów, mają zwątpić i niby ponownie oszukani, pakować się i dalej szukać pracy na zmywaku w Londynie, czy niemieckim domu opieki.
Czy o to właśnie Panu chodzi panie Piotrze Zychowiczu?
I czy to wyłącznie Pański wytwór, czy może ktoś za Panem stoi?
*
Krąg miłośników legendy Żołnierzy Wyklętych – Piotr Zychowicz, " Skazy na pancerzach", strona 261.
Pana Piotra Zychowicza, publicystę i pisarza, śledzę praktycznie od początku. Ma dobre pióro, interesująco i kontrowersyjnie wyszukuje tematy. Jest bardzo pracowity i jego prace są zawsze porządnie udokumentowane.
Błyskotliwie rozpoczął swą pisarską karierę w dziale historii najnowszej, książką z dziedziny political fiction, "Pakt Ribbentrop – Beck". Czyli, co by było, gdyby ten głupi i uparty Beck nie upierał się, że "nie oddamy nawet guzika", jak to buńczucznie wypowiedział generał Edward Rydz – Śmigły i zamiast podejmować beznadziejną wojnę z hitlerowskimi Niemcami, przyłączyć się do nich i razem pójść na Moskwę. Jakżeż dzisiaj mielibyśmy dobrze! Pokój, siłę i dobrobyt. ZSRS na kolanach, a my nigdy byśmy nie byli pod sowieckim jarzmem.
Tylko Panie Autorze, jest w momencie wydania Pańskiej książki rok 2012 i jest jak jest. I żadna fantastyka tego nie zmieni.
Lecz, czy tylko ten cel miała Pańska książka? Może właśnie chodziło o polsko – niemieckie zbliżenie? Powiedzenie, za szefem MSZtu, Radosławem Sikorskim: - Słuchajcie, zawsze jest dobrze słuchać Niemców i podążać razem z nimi.
No tak... Początkowo sobie myślałem: - nic w tym złego, człowiek buduje sobie karierę i lansuje się, pisząc kontrowersyjną książkę, która ma dużą szansę na sukces. Ludzie przecież kochają fantastykę. A metoda promocji, to nic nowego, bo niektórzy z czytelników może jeszcze pamiętają dwóch niezłych blogerów, którzy podejmując niesłychane, czy zaledwie kontrowersyjne tematy, jak na przykład, że obecny kształt i polityka Europy, to wyłącznie dzieło wyspiarskich spryciarzy z Wielkiej Brytanii, robiła to wyłącznie po to, by wylansować własne książki, a nawet utworzyć swoje wydawnictwo. Czy udało im się odnieść sukces? Nie wiem.
Dzisiaj już tak nie myślę o pracy tego publicysty i pisarza. Lecz o tym dalej...
Później była książka "Obłęd'44". Główna teza autora – Powstanie Warszawskie było wyjątkowo głupim i tragicznym idiotyzmem.
Następnie mamy trylogię: "Żydzi", "Sowieci", "Niemcy". Czytało się jednym tchem. I to z podziwem, jak wielki kawał roboty autor wykonał. Wprost niesamowite, jaki ten człowiek jest pracowity. Musi chyba spać tylko po dwie godziny na dobę.
Zastanowiło mnie tylko, że dwa tomy opowiadają o zaprzysiężonych wrogach Rzeczypospolitej, a jeden - o największych naszych przyjaciołach, wprost braciach – Żydach. Ciekawy dobór...
Wreszcie dochodzimy do wydanej właśnie, już w roku 2018, książki Piotra Zychowicza "Skazy na pancerzach", z podtytułem "Czarne karty epopei Żołnierzy Wyklętych" [2], która wywołała w TV atak histerii publicysty Andrzeja Stankiewicza.
Żeby było jasne – ja nikomu tej książki nie polecam.
Książka jest jednym wielkim oskarżeniem wszystkich legendarnych przywódców Żołnierzy Niezłomnych. Jak to stwierdził autor – żaden nie był bez skazy. Wielu dokonywało pospolitych morderstw, rabunków, a nawet ludobójstwa. Mimo, że autor co rusz podkreśla, że oni nadal pozostają jego bohaterami, ale...
Czy Piotr Zychowicz nie zdawał sobie sprawy, że jego książka może mieć właśnie taki impakt, który nawet dojrzałego publicystę doprowadził do ataku szału? A co będzie z mniej odpornymi czytelnikami? Takie potworne nagromadzenie opisów mordów, może być na miejscu w aktach sądowych, lub dostępnych wyłącznie dla historyków opracowaniach IPNu, PANu, lub również poważnych instytucjach i archiwach. Lecz jaki ma cel udostępnianie tych relacji szerokiej i zazwyczaj nieprzygotowanej opinii publicznej?
Przyznam się, że po przeczytaniu pierwszego rozdziału o Łupaszce, resztę książki tylko przekartkowałem, zatrzymując się tu i ówdzie.
I po co państwo Grażyna i Tomasz Szponderowie właściciele oficyny REBIS, zdecydowali się tą książkę wydać właśnie tu i teraz? Wyłącznie dla kasy?!
W tym dosyć dramatycznym momencie, gdy ostro jesteśmy krytykowani i oskarżani przez Żydów, tylko dlatego, że bronimy narodowej godności, przez Unię Europejską, bo chcemy pełnej suwerenności, a na dodatek bogacimy się, zagrażając zachodnim gospodarkom, przez Niemców Angeli Merkel, bo nie chcemy w kraju islamskiego zagrożenia i wreszcie przez Kreml, z wszystkich możliwych powodów, w tym z głównym – dopuściliśmy do stacjonowania na polskiej ziemi amerykańskich żołnierzy z ich paskudnym (dla Rosjan) uzbrojeniem.
Oczywiście, pan Zychowicz i państwo Szponderowie nie przemyśleli do końca i przez zupełny przypadek wypuścili niesprawiedliwą i wyłącznie szkalującą Żołnierzy Wyklętych książkę.
A całkiem serio, jest to bardzo nieuczciwe, bo prawdziwy i sumienny historyk powinien zważyć wszystkie za i przeciw, pomyśleć o kontekście i chaosie, jakim była PRL po IIWŚ.
Jak zaczynam sobie swobodnie rozmyślać, to się pytam: - a może to jest celowa robota? Rzucanie piachu w tryby Dobrej Zmiany?
Może realizowany jest jakiś "Projekt Zychowicz", o którym nie wiemy? Przecież to niemożliwe, żeby, wprawdzie jeszcze młody i silny człowiek, był w stanie samodzielnie dotrzeć do tak wielkiej ilości materiałów źródłowych, a następnie wykorzystać je w sposób odpowiedni do założonej tezy.
To wygląda na pracę licznego i dobrze zorganizowanego zespołu.
Grupy, która, jak widać, działa w wyraźnie określonym celu.
Przypomnę: divide – to również powodować wewnętrzne konflikty, siać niepokój i budzić wątpliwości.
.
[1] https://vod.tvp.pl/video/bez-retuszu,04032018,35977091
[2] Piotr Zychowicz, "Skazy na pancerzach", Dom Wydawniczy REBIS Sp. z o.o., Poznań 2018
Zychowicz - zgoda
To dobrze opłacani karierowicze.
jeszcze paru można by dorzucić.
Stankiewicz atakował rząd po-zsl to najbardziej śmieszne co ostatnio słyszałem .Ziemkiewicz go z buta ,no,no a czytał autor ziemkioewicza coroczne wydawane książki o powstaniu,co prawda już w zeszłym roku nic nie spłodził bo sponsora zabrakło .
Ziemkiewicz nie ma poglądów ale ma za to duża rodzinę i dla niej powie i napisze wszystko aby tylko zapłacono.
Zamartwia się pan wydawca ,spoko ,wiedzieli co wydaja a wydali bo im zapłacono za konkretny nakład i z wliczonym zyskiem a czy się sprzeda to maja w dupie .Dla takich "prac naukowych" powołuje się najczęściej wydawnictwo na jeden tytuł i zwija.
Znając dorobek tego osobnika i kupuje pan kolejny tfur ,to nic mi do tego ,pana kasa i zainteresowania i na tym buduje pan swoją wiedzę.
Ale skoro już poruszony został temat walki Narodowych Sił Zbrojnych z okupantem niezależnie od ich lewicowych odcieni, to warto zwrócić uwagę na ślepotę polityczną rządu londyńskiego i Armii Krajowej na kolor czerwony. Są takie daltonizmy, że czerwień jest szarością, a jedynym postrzeganym kolorem jest brunatny.
Po wojnie utrwaliła się tradycja polityczna tego daltonizmu. Nie wiem na ile organiczna, a na ile czynnościowa - rodzaj adaptacji do polityki tzw. Zachodu. PiS jest spadkobiercą błędów AK i rządu Londyńskiego.
Często wracamy do oceny Powstania Warszawskiego i Akcji Burza. I jest to zwykle spojrzenie nie tylko obarczone daltonizmem politycznym, ale też krótkowzrocznością teherańsko-jałtańską, która nie pozwala spojrzeć na wschód od linii Kurzona.
Poglądy żołnierzy AK ziem wschodnich po Akcji Burza i żołnierzy NSZ nie pokrywają się z nagłaśnianym entuzjazmem części AKowców w sprawie decyzji o wybuchu Powstania Warszawskiego i jego kontynuowaniu. W ich poglądach na bestialstwo może nie być przekonania o wyższości hitlerowskich Niemiec nad sowiecką Rosją.
Ofiary Operacji Polskiej NKWD nie miałyby żadnego zrozumienia dla sensu Powstania Warszawskiego i pomysłu jakiejkolwiek Burzy.
Jestem przekonany, że to okres przejściowy w tym wrzącym tyglu, w jakim się akurat znajdujemy. Czy ktoś ma wątpliwości, że toczy się wojna? I to bardzo brutalna. Nie na karabiny, czołgi i samoloty, tylko na słowa. "Maszerowało 60 tysięcy nazistów w Warszawie"; "Każda ustawa obecnego Sejmu jest niekonstytucyjna"; " 200 tysięcy Żydów zostało zamordowanych w Polsce, zanim zobaczyło niemieckiego żołnierza". Itd, itd...
Jak z tym się uporamy i wreszcie nastanie pokój (i nasze zwycięstwo, o czym jestem przekonany), to spokojnie i uczciwie będziemy badać historię tak, by tylko prawda się ostała.
Pozdrawiam
AKowcy uciekali z objęć "braterskich", w które trafili z rozkazu (o roli Tatara we wprowadzeniu Akcji Burza pisał Pan Godziemba),
NZS nie miały takich rozkazów i do głowy by im nie przyszło oddawać krew za sojusz brytyjsko-sowiecki i przyspieszenie nowej-trwałej okupacji.
Zwraca uwagę, że jest cenzura polityczna na mówienie o NSZ. O AK wolno, o NSZ nie. Wystarczy porównać ile ulic nosi nazwę Narodowych Sił Zbrojnych. Ostatnio były zmiany w nazewnictwie, ale władze lokalne pozamieniały bohaterów PRLu na bohaterów IIIRP, wg tego samego klucza ideowego, a nierzadko narodowego.
Nie widzę powodów by utrzymywać stan fałszywego wstydu za żołnierzy NSZ i ukrywać ich rolę w walce z okupantem sowieckim. Było dla mnie zrozumiałe, że strzelanie do Armii Czerwonej i komuny było propagandowo naganne w PRLu. Teraz to jest wymowne przemilczenie polityczne. Zastanawiająco zbieżne z sowiecką-marksistowską propagandą jest jest szycie NSZ brunatnych koszul. Przykrywka określeniem "Niezłomni" nie rozwiązuje sprawy.
Pozdrawiam
A czyje to "zwycięstwo" ma ałtor na myśli? Czy nie przypadkiem przyjaciół ałtora w Kijowie i Lwowie, których ałtor tak czule tuli do piersi?
Wspomniana entuzjastyczna recenzja "Idy" wywołała śmiech i zażenowanie nawet na niezwykle przychylnym aułtorowi portaliku "niepoprawni".
Może ałtor powinien ograniczyć się jednak do opowiastek morskich, temat na którym być może się zna? Pozostałe tematy lepiej zostawić innym, bardziej rozgarniętym bo można jedynie narazić się na śmieszność.