Smoleńsk pod choinkę

Prawda już została ustalona, żadne fakty jej nie zmienią” (Kolenda-Zalewska, TVN)
 
Nie jest możliwe zebranie w jednym artykule wszystkich, a choćby tylko tych najważniejszych konkluzji „smoleńskich”, jakie poczynili w swych internetowych śledztwach społeczni śledczy zajmujący się – przez wiele lat! – analizą wydarzeń określanych jako „katastrofa smoleńska”. Dysponując jedynie tzw. białym wywiadem (pamiętacie może „Trzy dni Kondora”?), przedzierając się przez niezliczone kłamstwa medialne (w tym i oficjalne, rządowe – w rodzaju przesławnych Raportów Komisji), grzęźli oni w fałszywych tropach, usłużnych „wrzutkach”, nieprawdziwych relacjach i niesprawdzonych sensacjach – wśród których odnalezienie ziarna prawdy od plew dezinformacji stawało się na tyle trudne dla początkowo licznego zastępu ludzi dobrej woli, bystrego umysłu i gotowości poświęcenia wolnego czasu, że wykruszali się po kolejnych latach swoich dociekań, pozostawiając bez klarownej odpowiedzi najważniejsze pytanie dotyczące Tragedii 10.04.2010: co się stało w Smoleńsku?  
 
Od razu wyjaśnię, że nie chodzi tu ani o ostateczny los Ofiar, czy przebieg „katastrofy samolotu” (tupolewa 101), a o kilka zaledwie minut - wcześniejszych od „ogłoszenia katastrofy” - których odtworzony przebieg diametralnie odmienia fałszywy ciąg zdarzeń „nad lotniskiem” (jak to ujął swego czasu Tusk); właśnie ten fałsz winien być określany jako Kłamstwo Smoleńskie.  
 
I oto dwaj „ostatni Mohikanie” sprawy smoleńskiej, blogerzy portalu Niepoprawni.pl, opatrujący tam swoje notki charakterystycznym tagiem Ruch Uporu – także zapowiedzieli koniec swoich prac – pozostawiając nam jednak szczególne ich podsumowanie*, które można by streścić w jednym, za to donośnym – bo przytłaczającym wagą zebranej przez nich dokumentacji zdaniu: ok. godz. 8.30 nad lotniskiem Siewiernyj pojawiły się dwa samoloty: polski tupolew (154M nr burtowy 101) i rosyjski iliuszyn (ił-76), dokonując przelotu i odlotu na wschód (w zapowiadanym  - w strzępkach udostępnionych nam rozmów dyspozytorów lotu i w relacjach polskich dyplomatów - kierunku na Moskwę).
 
Stwierdzić należy, iż ta wspólna im obu konkluzja tylko z jednej strony zaskoczyć może masowego odbiorcę (mającego dotąd wybór między „błędem pilotów” a „zamachem bombowym”): że mianowicie „tupolew odleciał” – bo o tym, że odleciał iliuszyn wiadomo było od samego początku (ale jedynie z deklaracji rosyjskich, gdyż kraj ten odmówił udostępnienia Polsce dokumentacji tego lotu) – choć problemem pozostawało, kiedy odleciał?
W konkluzji tej (jak się rzekło, obszernie i staranniej udokumentowanej) Autorzy zwracają uwagę na niezgodność pierwszych relacji świadków z ustalonym wkrótce urzędowo scenariuszem narracji oficjalnej: otóż oba statki powietrzne zlały się w tych relacjach w jeden, nieokreślony samolot, bo po dokładnym zapoznaniu się z przedstawionym w nich materiałem dowodowym można było stwierdzić, że obserwacje świadków rozróżnienia samolotów nie dokonują! – tak z powodu panującej wtedy mgły, jak i  w połączeniu ze zmieniającymi się po fakcie komunikatami oficjalnymi (co musiało wywrzeć na nich oczywistą presję psychologiczną). Mówiąc prościej – świadkowie widzieli samoloty, ale nie twierdzili, który z nich widzą. Jak zatem wydarzenia te  wyglądały?
 
By to opisać, na wstępie trzeba przytoczyć pewne odległe okoliczności, jak to się mówi z życia wzięte: w pierwotnej wersji zakończenia swojego filmu „Smoleńsk”, Antoni Krauze ukazał ginący we mgle samolot; scenę tę zastąpił potem, pod naciskiem producentów (Nie ja byłem dyrygentem powiedział potem w wywiadzie), obraz wybuchającego tupolewa…
…i drugi, mniej znany epizod: jak podawał kiedyś portal Rebelya**, doszło do zadziwiającej zmiany zeznań smoleńskiego dyspozytora lotów, Pawła Plusnina, który – wg stenogramów „z wieży” miał o godz. 7:54:01 powiedzieć: Передал, во-первых, чтобы он был, чтобы он был готов к уходу на запасной, вот, уточнить, сколько у него топлива, потому что он по-русски-то практически не понимает ничего (Przekazałem, po pierwsze, żeby on był, żeby on był gotów do odejścia na zapasowe, sprawdzić, ile ma paliwa, bo on po rosyjsku praktycznie nic nie rozumie) – sęk w tym że o tej godzinie nie nawiązał on jeszcze kontaktu z będącym nad Białorusią tupolewem! I jak z tego wybrnął przesłuchujący go polski prokurator wojskowy, płk Ireneusz Szeląg? Zadał mu tzw. pytanie naprowadzające: Skąd Pan wiedział, załoga polskiego samolotu TU-154 z 10 kwietnia 2010 roku słabo włada językiem rosyjskim? I Plusnin strasznie się w odpowiedzi wił, żeby nie powiedzieć czegoś, co by go wpędziło w prawdziwe kłopoty…
Oba te przykłady pokazują, że „opieka” nad „prawidłowym obrazem wydarzeń” nie szczędziła sił i środków – stąd też pierwsze relacje, tej opieki jeszcze pozbawione, okazały się w dążeniu do prawdy o Tragedii bezcenne. Zostały one jednak szybko stłumione „pod naporem potrzeb oficjalnego śledztwa” – potrzeb powtarzanych przez rosyjskie i polskie media i komisje; wśród tych „potrzeb” najważniejszymi stały się: moment i miejsce „katastrofy”.
 
Jeśli chodzi o „miejsce” - potrzeby te okazały się na tyle skuteczne, że od czasu do czasu jeszcze (rok temu niemiecki dziennikarz, tydzień temu ukraiński generał) pojawiają się sensacje mające udowodnić, że tam właśnie, na polance niewiele przekraczającej rozmiary samolotu, upadł w błotnista ziemię rozbijając się jednocześnie na tysiące (dziesiątki tysięcy!) polski tupolew (i to obojętne, czy  z powody bomby, czy też brzozy).
Jeśli zaś chodzi o czas „katastrofy” (pierwotnie zafiksowany na godz. 8.56), to zrobiono (w Polsce!) wiele, by zakłamać prawdę o czasie lotu tupolewa (ale także samolotu z dziennikarzami!) z Okęcia nad Siewiernyj: czas ten wyniósł w rzeczywistości godzinę.
I jeszcze jedno: redukcja nalotów nad lotnisko: z pierwotnych „czterech okrążeń tupolewa” (o czym w pierwszej chwili donosiły tak rosyjskie, jak i polskie media) zrobiło się jedno – to co tam jeszcze latało, skoro iliuszyn tylko dwa razy rzekomo nadlatywał?
 
Jak ustalili Autorzy, iliuszyn nadleciał po raz trzeci; stwierdzają oni w związku z tym faktem (opierając się na pierwszych relacjach), że świadkowie operują pojęciem „jakiś samolot” – bez określenia np. „polski”, czy np. „wojskowy”. Gdy do tego dodamy, że oba samoloty o których mowa: i tupolew i iliuszyn, miały te same silniki (turboodrzutowe Sołowiew D30KU), to uwzględniając jeszcze panującą mgłę, ta niedookreśloność jest zupełnie zrozumiała.
Ponieważ zaś, wg Autorów, oba samoloty po wykonaniu przelotów nad lotniskiem (myśmy jeszcze ten samolot słyszeli, jak przelatywał nad lotniskiem nisko – mówili zgodnie ambasador Bahr, reporter tvp Pyza i… rosyjski milicjant – ale to media „ustaliły”, że chodziło o tupolewa!) „odeszły na Moskwę” – to opis „zobaczenia” jednego z nich:  „tupolewa” (pochodzący z relacji montażysty Wiśniewskiego) wydaje się w tej konfiguracji niemożliwy; czy jednak Wiśniewski kłamał? Otóż nie: widział on (przez gęstą mgłę) jedynie „pionowo upadające skrzydło”! A więc nie samolot, tylko część samolotu – część, co do której można mieć zatem wątpliwości, że pochodziła z naszego tupolewa (choć nie mieć, że spadła z powietrza - jeśli np. dodać, że reżysera Krauze zainspirowała szczególnie historia zrzutu odczytanego w stenogramach z godz. 8.28; zrzutu, którego precyzja okazała się niezadawalająca dla rosyjskich „gospodarzy terenu katastrofy”) – zwłaszcza, że liczni świadkowie relacjonowali także oddzielny upadek ogona samolotu i w dodatku zaobserwowali też spore jego części po drugiej stronie ulicy (jest to też udokumentowane na wielu zdjęciach), co spowodowało ich natychmiastowe przenoszenie (także przy pomocy samojezdnych ładowarek - jak dokumentowała „Biała księga” ZP) „we właściwe miejsce wypadku”. A przypomnę tylko, że analizy słynnego filmu Mendereja (do którego przyznawali się kolejni autorzy – co wskazywałoby na „służbową” dokumentację dla potrzeb dezinformacyjnych) ukazywały pojawienie się w nim jakichś „zawiesi”…
 
Operacji „skrzydło” (i wcześniejszej - „zrzut”) z całą pewnością nie można więc przypisać do tupolewa, zatem udokumentowanie ich zaprzecza jego „katastrofie”; próbował to wykorzystać Putin, wyśmiewając „bombę”, choć sprytnie  zatajając, że „szczątki lecące z nieba” nie mogły być „brzozą zrobione”***.
Operacje te potwierdzają wg Autorów także inne pierwsze relacje naocznych świadków, które mówią o wznoszeniu się i odlocie jakiegoś samolotu i zaraz po nim przelocie drugiego samolotu w okolicy godz. 8.30 (a przypominam - ustalono w końcu, że tupolew miał podchodzić tylko raz: piszę w końcu, bo w dniu Tragedii rosyjski minister do spraw nadzwyczajnych Szojgu meldował Putinowi, że… dwa razy – co tylko potwierdza obecność nad lotniskiem dwóch samolotów w prawie tym samym, nieodległym czasie) – w wyniku czego rosyjscy świadkowie mówili o usłyszeniu „plaśnięć”, „trzasków”, następującej po tym ciszy,  ale nie precyzowali, jakie to były samoloty (była mgła). A ponieważ, sądząc po dokonanym w USA (na prośbę MAK) odczycie amerykańskiej czarnej skrzynki, który objął też niespodziewanie zapis trajektorii lotu tupolewa – tupolew nie znajdował się w tym czasie w miejscu „katastrofy”- to źródłem tych plaśnięć, trzasków (niektórzy świadkowie dodają także „huków”, błyśnięć”) musiał być inny samolot.
Należy więc zasadnie przyjmować, że opisy „odgłosów katastrofy” dotyczą zrzutu z transportowego iliuszyna (było kilka wersji tego, co on tam transportował – wszystkie załgane) – tym bardziej, że wiele z nich odnosi się nie do obserwacji wzrokowej (mgła), lecz do odgłosu „zamierających silników” (które jak już wiemy były te same dla obu samolotów) – co można przecież prosto tłumaczyć: odleciał (tak też pomyśleli ... dyspozytorzy lotu!).
 
Dopiero taki opis sytuacji wydaje się klarowny i uzasadniony, zmusza bowiem czytelnika do własnych przemyśleń, a nie podaje mu ich „do wierzenia” (jak to czynią obie, „polityczne” przecież – bo tworzone w braku dostępu do dowodów rzeczowych - wersje oficjalne):
relacje pierwszych naocznych świadków (po odsianiu ich późniejszej, wynikającej z przekazu medialnego, wiedzy) są wystarczająco jasne, by zaprzeczyć tej prawdzie, która została już ustalona, a choć podane w nich fakty być może jej nie zmienią (w przekazie oficjalnym), to z pewnością dadzą wielu powód do refleksji; kto chciałby bowiem – po siedmiu z górą latach – nadal pozostawać „lemingiem”? Już chyba tylko prawdziwy leming…
 
 
Winno się jeszcze, jak nakazują reguły każdej recenzji (uwzględniające prawo do repliki), oddać głos Autorom cytowanych tu prac – a ponieważ byłoby to trudne (nie są bowiem członkami naszej platformy blogerskiej), więc zaryzykuję taką domyślną ich reakcję:
jeśli spotkacie teraz, mili Czytelnicy, jakieś nowe teksty, w których będzie się Wam udowodniać iż „tupolew wylądował” (nawet w tym sensie, że „wylądowały” tam, na małej przedlotniskowej polance, już tylko „jego”części), to odpowiedzcie sobie na pytanie, dlaczego tych części – które natychmiast i metodycznie cięli i niszczyli -  nie chcą nam Rosjanie oddać, dlaczego tak pilnują tego złomu (a przecież także oryginałów czarnych skrzynek) i dlaczego takie teksty wciąż nadal inspirują.
 
Od siebie dodam, że hipoteza odlatującego  tupolewa ma tę przewagę nad utrwaloną niestety wersją rządowo-opozycyjną (brzoza-bomba), że choć tak samo jak tamte nie operuje żadnymi oryginalnymi dowodami rzeczowymi (których Rosjanie nam nigdy nie oddadzą, bo dali nam przecież te sfałszowane), to jednak odwraca sytuację tych dowodów: zmusza ona sprawców tej zbrodni do wiarygodnego zaprzeczenia jej poprzez… okazanie tych oryginalnych dowodów (skradzionych zresztą bezczelnie prawowitemu właścicielowi, tj. Polsce; i tu uwaga: na kradzież tę zezwolił rząd Tuska, a jego minister podpisał w Moskwie memorandum międzyrządowe, przyzwalające na ten zabór!) na swą „niewinność”; a jak mogą to uczynić, skoro te „dowody” która nam przekazano i na których bazują obie polskie komisje zostały przez Rosjan spreparowane? Ponadto udowodnienia niewinności zawsze ciążyło na oskarżonym, ale w tej sprawie zmuszono opinię publiczną do niepojętego odwrócenia sytuacji: to strona poszkodowana miała udowodnić, że została napadnięta!
 
Realia są takie, że „bombą” się tego udowodnić nie da**** i dlatego pozwoliłem sobie zrelacjonować Państwu te opracowania Blogerów: pozwalają nie tylko obronić honor śp. Pilotów i innych niewinnych Ofiar tej bezprzykładnej zbrodni, ale także Polski doby dzisiejszej.
 
 
 
* http://niepoprawni.pl/blog/civilebellum/rekwizytornia-katastrofy-smolenskiej
http://niepoprawni.pl/blog/romek-m/smolensk-czyli-jak-sie-nas-tumani
** http://rebelya.pl/forum/watek/11401/?page=2
*** patrz np. wypowiedź prof. Piotra Witakowskiego na II. Konferencji Smoleńskiej: ktoś musi mi wyjaśnić, jak odpadł ster kierunku. On nie mógł o cokolwiek zawadzić, jest przecież ostatnim elementem samolotu. Jednak on odpadł i to ponad 200 metrów wcześniej niż upadł cały samolot. (za: http://www.integrum-home.pl/forum/viewtopic.php?p=12091)
**** chyba że… chodzi właśnie o to, żeby „się nie dało”: jeszcze siedem lat temu, w grudniu 2010 r., na spotkaniu z nowojorską Polonią b. minister SZ Anna Fotyga wypowiedziała znamienne zdanie: „Polacy nie dorośli jeszcze do prawdy o Smoleńsku”. Tym, którzy chcieliby w tym miejscu przypomnieć, że Anglicy po raz kolejny przesunęli odtajnienie akt gibraltarskich, zwróciłbym jednak uwagę, że to obcokrajowcy o tamtym zdecydowali.
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika wielkopolskizdzichu

23-12-2017 [08:45] - wielkopolskizdzichu | Link:

Doktora Jana widziano na Bali i jest to informacja niepodważalna, tylko pożyteczni idioci się z tym niezgadzają.

Obrazek użytkownika Francik

23-12-2017 [16:54] - Francik | Link:

Zdzichu na posterunku. Jak dobrze, że ten samolot z nienawistną moherową babcią nie spadł. Dzięki temu nie zostaliśmy na święta pozbawieni błyskotliwości zdzicha. Jest ci on taki yntelygentny bo słucha Czajkowskiego, a muzyka łagodzi obyczaje.

Obrazek użytkownika wielkopolskizdzichu

23-12-2017 [19:25] - wielkopolskizdzichu | Link:

Gorszy sort słucha klasykę natomiast lepszy Martyniuka.

Obrazek użytkownika Ptr

24-12-2017 [10:46] - Ptr | Link:

Nie sądzę , by gorszy sort, który myśli , że jest lepszym sortem, słuchał klasyki. Chyba ,że klasyki pop. A raczej jej imitacji. 
Entuzjastycznie podchodzili też do  black metalu i kąpieli błotnych.

 

Obrazek użytkownika wielkopolskizdzichu

24-12-2017 [12:13] - wielkopolskizdzichu | Link:

Jestem gorszym sortem, kacapem, ubekiem, zdradziecką mordą, niepolakiem, targowicą etc jak to PiS mnie nazywa, ale zainteresowania muzyczne kieruję głównie w stronę klasyki. 

Obrazek użytkownika xena2012

25-12-2017 [16:22] - xena2012 | Link:

Jak to płynnie przesuwa się u pana Zdzicha temat poddany dyskusji.Tylko pan Zdzichu potrafi przejść od przyczyn katastrofy samolotowej do zainteresowań muzycznych.

Obrazek użytkownika wielkopolskizdzichu

25-12-2017 [17:51] - wielkopolskizdzichu | Link:

Nie ja, tylko komentator mojej wypowiedzi. Miałem być niegrzeczny,  i mu nie odpowiedzieć?

Obrazek użytkownika spike

23-12-2017 [10:34] - spike | Link:

Każdy trzeźwo myślący nie tylko Polak wie, że to był wspólny zamach zorganizowany przez Putina i Tuska, za cichym przyzwoleniem zachodu.
Niechby ogłoszono, że tak było i co? wypowiemy Rosji wojnę, zerwiemy stosunki z wszystkimi co mają na to dowody?

Mnie interesuje udział rządu Tuska w tej masakrze, za to powinni odpowiedzieć najwyższą możliwą karą.

PS
swego czasu byłem w Rosji, w rozmowie przewinęła się tam sprawa smoleńska, Rosjanie nie mają najmniejszych wątpliwości, że za tym stoi Putin, tylko w Polsce jest taki podział, sztucznie wytworzony przez Niemca Tuska i V kolumny medialnej.

Obrazek użytkownika Art

23-12-2017 [16:46] - Art | Link:

Prof Wolniewicz,człowiek stateczny,a jednak po sugestywnym pytaniu Stankiewicz-wstał i wyszedł ze studia.Znany jest też stosunek profesora do Macierewicza.Czyżby więc kręte drogi prowadziły do Macierewicza?

Obrazek użytkownika xena2012

25-12-2017 [16:34] - xena2012 | Link:

Gdyby pani Kolenda -Zalewska zajęła się czymś więej niż tylko nad możliwościami wstrzykniecia botoksu .Gdyby  obejrzała przynajmniej jeden odcinek dokumentalnego filmu ,,Katastrofy w przestworzach' może by nie wygadywała piramidalnych głupot.O jakim wyjasnieniu można tu mówić w przypadku katastrofy Tupolewa patrzac na niemrawe śledztwo a raczej jego parodię.Czy tak wygladają śledztwa pokazane w tym serialu dokumentalnym,gdzie badana jest każdą śrubka,każdy element wraków w porównaniu z naszymi ,,ekspertami'': Laskiem,Hypkim Klichem? 

Obrazek użytkownika Janko Walski

26-12-2017 [00:56] - Janko Walski | Link:

Brak słów. Jak można akie idiotyzmy wypisywać!