Czy min. Gowin jest w stanie zreformować szkolnictwo wyższe?

Motto:
Środowiska naukowego, w którym dominują postawy zachowawczo tchórzliwe
nie da się zreformować, bo w podupadającym burdelu
trzeba wymienić dziewczyny, a nie łóżka
(Krzysztof Pasierbiewicz)

Moim zdaniem, jeśli nawet min. Gowin zreformuje szkolnictwo wyższe, - to nie do końca. Dlaczego? Bo pan minister Gowin reformę szkolnictwa wyższego rozpoczął od spraw mniej ważnych, czyli od wprowadzenia zmian o charakterze strukturalno organizacyjnym, zaś przemilczał sprawę wagi zasadniczej, czyli problem gruntownej sanacji moralno etycznej środowisk akademickich, które są zdemoralizowane w równym stopniu, co społeczności sądownicze i lekarskie, jak nie gorzej. A więc, będzie to reforma niekompletna, czyli de facto pozorowana.

A zresztą najlepiej będzie, jak Państwu teraz zacytuję, co mówiłem w roku 2013 w referacie pt. "Sanacja moralno etyczna środowiska akademickiego warunkiem sine qua non powodzenia reformy szkolnictwa wyższego", wygłoszonym na II Konferencji Naukowej zorganizowanej przez krakowski oddział Akademickiego Klubu Akademickiego (AKO) im. prof. Lecha Kaczyńskiego nt. PRAWDA JEST NAJWAŻNIEJSZA, cytuję fragmenty:

Niedawno obchodziliśmy trzecią rocznicę pochówku na Wawelu Prezydenta Rzeczpospolitej profesora Lecha Kaczyńskiego i jego małżonki Marii. Profesor Lech Kaczyński dążył między innymi do przywrócenia właściwej funkcji etosu akademickiego. W tym kontekście moje wystąpienie będzie niestandardowe, gdyż zamiast wygłoszenia standardowego referatu przypomnę Państwu trzy znamienne zdarzenia związane z tematem naszej konferencji PRAWDA JEST NAJWAŻNIEJSZA, a wnioski nasuną się Państwu same.

ZDARZENIE PIERWSZE – jeszcze w stanie wojennym
Wciąż mam w pamięci, jak po ogłoszeniu stanu wojennego 13 grudnia roku 1981, moja Alma Matris Akademia Górniczo Hutnicza w Krakowie, jako jedna z trzech polskich uczelni przeprowadziła strajk czynny, co było w tamtych czasach aktem wielkiej odwagi. Jednakże, już wtedy dało się zauważyć, że na tę odwagę zdobyła się jedynie znikoma część populacji akademickiej. Bowiem na poprzedzającym strajk zebraniu członków „Solidarności” za strajkiem głosowali jednomyślnie wszyscy, a więc ponad dwa tysiące osób, zaś na strajku stawiły się trzy setki z niewielkim okładem. Reszcie rozchorowały się dzieci, pomarły teściowe, bądź dopadł ich niespodziewany atak woreczka żółciowego. Ale tych, którym wtedy zabrakło odwagi należy zrozumieć, bo za to wtenczas straszono więzieniem, bądź bardzo poważnymi represjami z karą śmierci włącznie.
Niestety po latach, jak zobaczyłem, co się stało z etosem, o który walczyliśmy wtedy, przekonałem się o czymś znacznie gorszym. Bowiem życie pokazało, że w tym samym czasie, kiedy jedni akademicy strajkowali i bili się z ZOMO o wolność w nowej Hucie narażając życie, inni w zaciszu swoich gabinetów naukowych tworzyli na sępa podwaliny zabójczego dla nauki systemu szkolnictwa wyższego Trzeciej Rzeczpospolitej, czego efekty widać dzisiaj jak na dłoni.  

ZDARZENIE DRUGIE – już w wolnej Polsce
Gdy na nas spadła jak grom z jasnego nieba katastrofa smoleńska, w dniu 16 kwietnia 2010, w kolegiacie św. Anny w Krakowie odbyła się akademicka msza żałobna za ofiary tej apokaliptycznej tragedii. Uznałem, że skoro będą tam moi studenci, moim obowiązkiem jest być razem z nimi. Studenci przybyli tak tłumnie, że żakowska brać nie mieściła się nie tylko w kościele, ale i na Plantach. Niestety, nauczycieli akademickich, również tych o poglądach prawicowych, można było policzyć na palcach. Dosłownie kilkanaście osób. Nigdy się tak nie wstydziłem za środowisko akademickie, jak wtedy u Świętej Anny. Ale być może naiwnie wciąż wierzę, że wielu profesorów i asystentów chciało tam być. Lecz nie przyszli ze strachu, gdyż się dali zaszczuć terrorowi poprawności politycznej, jako że trwała już dyskusja o planowanym pochówku pary prezydenckiej na Wawelu. Po mszy przeszliśmy z kościoła pod Collegium Novum Uniwersytetu Jagiellońskiego, gdzie studenci w hołdzie poległym na służbie śp. prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu, pierwszej damie i towarzyszącym im urzędnikom państwowym złożyli na skwerku symboliczny wieniec, ułożywszy jednocześnie krzyż z palących się zniczy. Odmówiono w zadumie modlitwę i dzień się zakończył.
Następnego dnia rano spotkałem się z moim przyjacielem z Poznania, którego córka studiowała na UJ-cie prawo. Zaproponowałem byśmy poszli pod Collegium Novum zapalić lampki w hołdzie oddanym ofiarom tragicznej katastrofy. Chciałem się przyjacielowi pochwalić postawą krakowskiego środowiska. Był piękny, pogodny poranek. Ze zniczami w dłoniach doszliśmy na miejsce. Niestety, po ułożonym ze zniczy krzyżu nie było śladu. Ktoś z władz uczelnianych, pod osłoną nocy, skwapliwie sprzątnął palące się znicze. I znów okropnie się zawstydziłem za tych, którzy skrycie wydali dyspozycje by krzyż zniknął, zanim na uczelnię przybędą studenci.

ZDARZENIE TRZECIE z okresu rządów Platformy Obywatelskiej
Pierwszego października roku 2014 wziąłem udział w pikiecie protestacyjnej przeciwko zapaści polskiego szkolnictwa wyższego, ustawionej przed Auditorium Maximum Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, gdzie miała się odbyć uroczysta inauguracja roku akademickiego z udziałem premiera Tuska i elit krakowskich uczonych. Przy głównym wejściu ustawiło się nas kilkadziesiąt osób z transparentami. Staliśmy spokojnie oczekując na akademicki pochód. Aż w końcu pochód nadszedł w sile kilku setek krakowskich uczonych. Przechodzili o dwa metry od nas. Nie mogli tedy nie zauważyć wielkich transparentów z hasłami broniącymi ich przecież interesu. Niestety żaden, powtarzam żaden z uczestników dostojnej parady nie odważył się choćby zerknąć w naszą stronę, uśmiechnąć, bądź ręką pokiwać w geście wspierającym nasz protest. Kroczyli potulnie patrząc w ziemię lub przed siebie niewidzącymi oczami. I znowu przyszło mi się rumienić ze wstydu za elitę krakowskich uczelni. Czego się bali panie i panowie rektorzy, dziekani i profesorowie udając, że nie widzą naszej demonstracji??? Przecież nie represji, bo żyliśmy już w wolnym kraju. No to powiem na głos to, co jak dotąd uchodziło za wstydliwe tabu. Ci uczeni bali się sprzeniewierzyć trendom salonu Trzeciej Rzeczpospolitej.

I czas już najwyższy powiedzieć, że te trzy zdarzenia, o których wspomniałem łączy niezmieniająca się od lat bojaźliwie, bądź interesownie zachowawcza postawa w obawie o grant, awans bądź stołek. Jak widać, wciąż stanowisko, pieniądz, birety i togi dyscyplinują - nawet w wolnym kraju, a jedynym, o co dbają polscy akademicy jest ich własny tyłek i strach by się komukolwiek nie narazić głoszeniem prawdy o katastrofalnym poziomie polskiego szkolnictwa wyższego.

Oczywiście w środowisku naukowym są odważni i prawomyślni ludzie. Niestety, mimo upływu czasu i odzyskanej wolności, ludzie ci wciąż stanowią znakomitą mniejszość. Reszta zaś biernie patrząc na to, co się dzieje daje przyzwolenie postępującej zapaści polskiego szkolnictwa wyższego zarówno pod względem naukowym jak pod względem degeneracji postaw moralno etycznych. Nasuwa się tedy pytanie jak temu złu zaradzić? No cóż, od czegoś trzeba zacząć. Otóż uważam, że rolą nauczycieli akademickich, a szczególnie tych działających w Akademickich Klubach Obywatelskich im. profesora Lecha Kaczyńskiego jest odkłamanie wylansowanego ostatnimi laty stereotypu myślowego, że „lewactwo to cnota, a patriotyzm to obciach”. Uważam to za jedno z najważniejszych obecnie wyzwań dla uczciwych akademików złączonych w trosce o dobro ojczyzny. I choć cieszy rosnąca liczba prawicowych członków AKO, jest nas wciąż za mało. Ale to nieprawda, że ludzie nie chcą działać w Akademickich Klubach Obywatelskich. Chcieliby, ale wciąż się lękają jawnie opowiedzieć po konkretnej stronie sceny politycznej i chowając głowy w piasek starają się nie narazić ani jednym, ani drugim. I takie właśnie zachowania nauczycieli akademickich są moim zdaniem głównym hamulcem reformy szkolnictwa wyższego. Bo sprawy natury technicznej i finansowej, wbrew temu, co się powszechnie sądzi, są sprawą drugoplanową.

Dlatego ludziom nauki trzeba przywrócić wywodzącą się z etosu „Solidarności”, a zabitą w czasie stanu wojennego cywilną odwagę głoszenia i walczenia o prawdę. I trzeba raz na zawsze zapomnieć o dumnej zasadzie nie zniżania się do poziomu przeciwnika, bo w ten sposób zostawiamy drugiej stronie monopol na bezkarność i jedynie słuszne racje. Samą dumą i honorem nigdy nie wygramy. Trzeba tedy zacząć konsekwentnie demaskować miałkość ideową środowiska akademickiego. Bo najwyższa już pora by środowisko naukowe otrzeźwiało po zachłyśnięciu się upadkiem komuny i wejściem Polski do Europy. Trzeba  reanimować wartości właściwe etosowi wspólnoty akademickiej, którego podstawą jest, jak pisała pani profesor Ewa Chmielecka: „prawda i dążenie ku niej w badaniach, wytrwałość i odwaga jej głoszenia w nauczaniu, jej przenoszenie w sferę publiczną przez rezultaty badań i kształcenia oraz zaangażowanie środowiska w problemy moralne swych czasów”. Trzeba tedy zacząć odważnie mówić i pisać prawdę o tym, jak bardzo zdemoralizowano polskie środowisko naukowe. I trzeba to mówić ze zdecydowaną pewnością siebie i poczuciem racji, ale nie wyższości. Jak ognia unikać tonu kombatancko mentorskiego, a także stronić od tonów smutnych i martyrologicznych, bo młodzi biorą to za słabość. Musimy używać częściej języka zrozumiałego dla młodego pokolenia, również tego, który nas drażni. Trudno. Taki jest wymóg chwili. Szkody naprawimy później. I trzeba głosić prawdę dzień po dniu, miesiąc po miesiącu, rok po roku. Tylko w taki sposób będzie można wdrożyć w życie program naprawy Rzeczypospolitej, który powinien być czymś w rodzaju moralnej dezynsekcji środowiskowej. Bo naukę polską trzeba raz na zawsze zdekomunizować, co pozwoli ostatecznie zerwać ze zgubnymi nawykami z czasu, kiedy uczelniami zarządzali sekretarze Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. No i rzecz najważniejsza. Polskie Środowisko akademickie musi raz na zawsze zerwać z ugruntowanymi za komuny praktykami kumoterskiego „układu zamkniętego” działającego na zasadzie: Ty pochwalisz bądź obgadasz, kogo trzeba, przedstawisz korzystnie sprawę na senacie bądź radzie wydziału, zaopiniujesz jak należy wniosek, napiszesz recenzję, a w rewanżu my ci ułatwimy awans naukowy, zrobimy przewodniczącym stosownego komitetu, pomożemy wygrać przetarg, a jak będzie trzeba załatwimy lukratywny grant, nagrodę, bądź zlecenie i tak ustawimy komisję żebyś dostał nagrodę ministra, wydał książkę i tak dalej.

Kończąc chciałbym zaakcentować, że ludzie nauki polskiej muszą przestać się bać własnego cienia. Muszą się nauczyć mówić na głos to, co myślą. Muszą sobie uświadomić, że praca nauczyciela akademickiego jest rodzajem posłannictwa. I dlatego nasi uczeni muszą więcej myśleć o sprawowanej misji niż o własnych partykularnych interesach. I jeszcze jedna bardzo ważna sprawa. Na uczelniach trzeba dopuścić do stanowisk decyzyjnych więcej ludzi młodych, którzy już nie pamiętają nie tylko czasów komuny, lecz także okresu po okrągłym stole, gdyż ludzie od nich starsi są zainfekowani komuną i niemającą końca wojną polsko polską. Kończąc jeszcze raz przypomnę, iż moim zdaniem gruntowna sanacja postaw moralno etycznych ludzi środowiska akademickiego jest warunkiem sine qua non by sprawy nauki polskiej ruszyły do przodu. Bez spełnienia tego warunku nie zreformujemy nigdy polskiego szkolnictwa wyższego”, koniec cytatu, a tu można obejrzeć relację filmową z mojego wystąpienia, a co ważniejsze, reakcje uczestników rzeczonej zamkniętej (dlaczego?) konferencji, którą prowadził ojciec obecnego Prezydenta RP pan profesor Jan Tadeusza Duda chyba nieco „przestraszony” moim wystąpieniem – vide: http://www.youtube.com/watch?v=7aXbax964Vo. Niestety na dyskusję nad moim referatem "czasu nie starczyło".

Wracając do „reformy Gowina” zauważyłem, iż rzeczony minister mówiąc o swojej reformie poruszał, jak dotąd wyłącznie problemy natury techniczno organizacyjnej, zaś ani raz się nie odważył wspomnieć o aspektach moralno etycznych totalnie zdemoralizowanego środowiska akademickiego. Słowem Pan minister nie pisnął ani jednym słowem, że od czasu stanu wojennego w zawstydzająco zachowawczym środowisku akademickim nic się nie zmieniło, a nasi uczeni nadal myślą wyłącznie w własnych tyłkach, zaś kondycja etyczna i stan nauki polskiej obchodzą ich tyle, co zeszłoroczne śniegi. Powiem więcej. Podobnie jak w wojsku, jeśli w środowisku akademickim nie będzie stosownego morale to nic nie będzie z tej pozorowanej reformy szkolnictwa wyższego. Pan Gowin lękliwie przemilczał także zasadniczą sprawę, że jak mówił profesor Kleiber 80% polskich profesorów nie wykonuje żadnej pracy naukowej. A więc reformowanie za nic nie odpowiedzialnej i całkowicie bezkarnej kasty profesorskiej nadal pozostanie tematem tabu.

A jeśli ktoś mnie zapyta, jak sobie w praktyce wyobrażam sanację moralno etyczną środowiska akademickiego odpowiadam, że na przykład poprzez zorganizowanie przez Ministerstwo całej serii otwartych debat publicznych na temat zdemoralizowania i mizerii moralno etycznej środowiska akademickiego z udziałem studentów i młodych pracowników naukowych oraz prominentnych twarzy tejże społeczności. A jeśli rzeczeni prominenci odmówią udziału w tej debacie, co dla mnie jest pewne, należy informować imiennie, kto stchórzył. Sęk jednak w tym, że obawiam się iż PIS się na to nie odważy, gdyż wiąże się to z ryzykiem rozbudzenia histerii opiniotwórczych profesorskich gremiów. Poza tym trzeba otwarcie powiedzieć, że do przeprowadzenia skutecznej reformy środowiska akademickiego konieczne jest zwolnienie, co najmniej 1/3 pracowników naukowych oraz 2/3 pracowników administracyjnych, gdyż jak powiedział profesor Kleiber, jego zdaniem 80% czynnych profesorów nie wykonuje żadnej pracy naukowej. Wiem, że to ogromne ryzyko, ale kto nie ryzykuje ten nie pije szampana. Więc, albo ryzyk fizyk, albo zapomnijmy o skutecznej reformie środowiska akademickiego. Należy też zlikwidować struktury nieformalne o pezetpeerowskim rodowodzie, które nadal rządzą uczelniami narzucając polskiej nauce lewackie standardy - vide: https://www.salon24.pl/u/salonowcy/575693,ministra-kolarska-bobinska-karci-jagiellonskich-jajoglowych
A jak chodzi o ludzi młodych to prawda jest taka, że nie mają absolutnie nic do gadania, bo na polskich uczelniach nadal panują para-feudalne układy strachu i szantażu, a młodzi i zdolni ludzie są usuwani na margines przez kliki ustosunkowanych zgredów. Stan polskiego szkolnictwa wyższego jest katastrofalny, jak nigdy wcześniej i dlatego reforma kosmetyczna jest nieporozumieniem. Dlatego potrzebna jest reforma rewolucyjnie radykalna. Innej drogi nie ma. Bo polskie szkolnictwo wyższe od lat zżera rak serwilizmu, oportunizmu i konformizmu, a ta śmiertelna choroba ma genetyczne podłoże.

Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki, niezawisły bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla polskiego państwa)

Czytaj także: "Ministra Kolarska-Bobińska karci jagiellońskich jajogłowych" - vide:
https://www.salon24.pl/u/salonowcy/575693,ministra-kolarska-bobinska-karci-jagiellonskich-jajoglowych
oraz "Kraj rad" - https://www.salon24.pl/u/salonowcy/730720,kraj-rad

 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika admin

22-10-2017 [10:00] - admin | Link:

A jak Pan sobie wyoboraża sanację etyczną środowiska w praktyce? Nie dysponując w kieszeni gromem, którym można strzelić w środowisko i oświecić je etycznie, albo nawet nie mogąc zbytnio ich krytykować bo zaraz będzie to okrzyknięte jako szczucie, pozostają zmiany "strukturalno-organizacyjne". Na moje oko isą w dobrym i przynajmniej w pewnym stopniu pozwolą na usamodzielnienie się młodych naukowców/edukatorów.

Proszę posłuchać tej debaty, zwłaszcza polemicznego wystąpienia wiceministra, gdzie jest sporo konkretów.
https://www.youtube.com/watch?...

Obrazek użytkownika Krzysztof Pasierbiewicz

22-10-2017 [12:50] - Krzysztof Pasie... | Link:

@admin

"A jak Pan sobie wyobraża sanację etyczną środowiska w praktyce?..."
---------------------------
Na przykład poprzez zorganizowanie przez Ministerstwo całej serii otwartych debat publicznych na temat zdemoralizowania i mizerii moralno etycznej środowiska akademickiego z udziałem studentów i młodych pracowników naukowych oraz prominentnych twarzy tejże społeczności. A jeśli rzeczeni prominenci odmówią udziału w tej debacie, co dla mnie jest pewne, należy informować imiennie, kto stchórzył. Sęk jednak w tym, że PIS się na to nie odważy, gdyż wiąże się to z ryzykiem rozbudzenia histerii opiniotwórczych profesorskich gremiów. Poza tym trzeba otwarcie powiedzieć, że do przeprowadzenia skutecznej reformy środowiska akademickiego konieczne jest zwolnienie, co najmniej 1/3 pracowników naukowych oraz 2/3 pracowników administracyjnych, gdyż jak powiedział profesor Kleiber, jego zdaniem 80% czynnych profesorów nie wykonuje żadnej pracy naukowej. Wiem, że to ogromne ryzyko, ale kto nie ryzykuje ten nie pije szampana. Więc, albo ryzyk fizyk, albo zapomnijmy o skutecznej reformie środowiska akademickiego. Należy też zlikwidować struktury nieformalne o pezetpeerowskim rodowodzie, które nadal rządzą uczelniami narzucając polskiej nauce lewackie standardy - vide: https://www.salon24.pl/u/salon...
A jak chodzi o ludzi młodych to nie mają absolutnie nic do gadania, bo na polskich uczelniach nadal panują para-feudalne układy strachu i szantażu, a młodzi i zdolni ludzie są usuwani na margines przez kliki ustosunkowanych zgredów. Stan polskiego szkolnictwa wyższego jest katastrofalny, jak nigdy wcześniej i dlatego reforma kosmetyczna jest nieporozumieniem. Dlatego potrzebna jest reforma rewolucyjnie radykalna. Innej drogi nie ma. Bo polskie szkolnictwo wyższe od lat zżera rak serwilizmu, oportunizmu i konformizmu, a ta śmiertelna choroba ma genetyczne podłoże.

Obrazek użytkownika michnikuremek

22-10-2017 [13:26] - michnikuremek | Link:

W czasach panoszenia się wszędzie (a szczególnie na wyższych uczelniach) neomarksizmu i związanej z nim poprawności politycznej nie ma miejsca na prawdę. Smutne, ale prawdziwe.

Obrazek użytkownika Krzysztof Pasierbiewicz

22-10-2017 [14:37] - Krzysztof Pasie... | Link:

@michnikuremek

"Smutne, ale prawdziwe..."
----------------
A co gorsza nie zanosi się na zmianę, bo trudno będzie skruszyć ten żelbeton. I myślę, że bez materiałów wybuchowych się nie obędzie.

Obrazek użytkownika HenrykHenry

23-10-2017 [11:47] - HenrykHenry | Link:

Prosze to przeczytac ... to blogowanie tutaj jest tez czyms. Pisalem o tym wielokrotnie , pozniej ponoszac konsekwencje ... Autor wprawdzie to "maly cykus" ale ... zadania wykonuje sumiennie

Obrazek użytkownika HenrykHenry

23-10-2017 [11:51] - HenrykHenry | Link:

Zapomnialem wkleic link do mojego poprzedniego komentarza . Oto on ...http://fakty.interia.pl/opinie...

Obrazek użytkownika Bona

22-10-2017 [16:11] - Bona (niezweryfikowany) | Link:

Diagnoza w pełni trafna, proponowana terapia też dobra, tylko; sam pan Gowin stwierdził przecież, iż czas na lustrację minął. Co prawda w późniejszych wypowiedziach nieco zelżył temperaturę jednoznacznej wypowiedzi, ale...! A przecież nie sposób wyobrazić sobie reformy bez odsunięcia ze znaczących stanowisk profesorów, którzy nimi NGDY być nie powinni, nie sposób wyrugować dotychczasowej, funcjonującej przez lata profesury zaprogramowanej genetycznie, ale i ideologicznie i towarzysko.
Jeśli ocenia się, że wśród belwederskich profesorów UJ jest nie więcej niż 5 % intelektualistów, to..... o czym mowa. A tu prof. Kleiber dodaje, że 80% z nich nie wykonuje żadnej pracy naukowej ! Czyli, jak w zeznaniach pana Belki w sprawie Amber Gold: przecież wszyscy wszystko wiedzą ! Pan min. Gowin to pudruje ... Zatem KTO dokona naprawdę istotnych zmian w szkolnictwie wyższym? W analizie krytycznych uwag dotyczących stanu nauki, rektor UJ wyprowadza jeden tylko wniosek za mało pieniędzy.! Czyli, jak będzie więcej pieniędzy to i nauka polska rozkwitnie ? Oczywiście, że NIE ! Wszak nie tylko chlebem i bułką żyje człowiek......Za rządów Tuska i spółki i wyższe uczelnie wystawiono na swoisty przetarg, czyniąc z nich przedsiębiorstwa (korporacje) produkujące osobników wyposażonych w dyplomy o żadnej praktycznie wartości. Mogli je dołączyć do paszportu, przy wyjeździe na zmywak. A koszty poniosła całe społeczeństwo.

Obrazek użytkownika Krzysztof Pasierbiewicz

22-10-2017 [21:11] - Krzysztof Pasie... | Link:

@Bona

BINGO!

Obrazek użytkownika Jabe

23-10-2017 [09:12] - Jabe | Link:

A moim zdaniem to właśnie intelektualiści są problemem.

Uczelnie powinny być właśnie przedsiębiorstwami produkującymi absolwentów. Jedne wydziały mają produkować specjalistów od budowy mostów, którzy będą później budować mosty. Inne – specjalistów od budowy dżenderu, którzy później będą budować dżender, jeśli jest takie zapotrzebowanie w gospodarce. Obecnie największe zapotrzebowanie jest na dyplomy i uczelnie produkują osobników z dyplomami. Kwestia popytu.

Konieczna jest refleksja, po co właściwie są uczelnie wyższe, po co jest szkolnictwo w ogóle.

Obrazek użytkownika Mikołaj Kwibuzda

23-10-2017 [10:12] - Mikołaj Kwibuzda | Link:

"Przedsiębiorstwa produkujące absolwentów" są oczywiście potrzebne. Ba - niezbędne. Nazywają się "szkoły zawodowe". Niechby i "wyższe szkoły zawodowe". Dla uniwersytetu "produkcja absolwentów" jest tylko jednym z zadań. Innym - i głównym - jest produkcja wiedzy. Można, oczywiście, przyjąć, że jakiemuś narodowi wiedza nie jest potrzebna. Tak na przykład przyjęli Niemcy w okupowanej Polsce. Ciekawe, czemu.

Obrazek użytkownika Jabe

23-10-2017 [11:52] - Jabe | Link:

Ma Pan oczywiście rację. Jednak do produkcji wiedzy kryterium materialnego pożytku odnosi się tak samo. Inaczej uniwersytety stają się siedliskiem pozorantów, walczących o wpływy i granty.

Człowiek, który coś potrafi, częściej się szanuje niż wygadana miernota – to chyba oczywiste. Ten pierwszy, nie obarczony kompleksami, częściej promuje wartościowych następców, ten drugi – pilnuje, by mu konkurencja nie wyrosła. Tak dochodzimy do stanu obecnego. Dlatego kryterium utylitarne jest takie ważne.

Brutalna rezygnacja z uznawania jakichkolwiek dyplomów, połączona z rezygnacją z finansowania z budżetu, uzdrowiłaby sytuację w kilka lat. Na to jednak nikt się nie zdecyduje, bo to byłby koniec szacownych uniwersytetów z tradycjami.

Obrazek użytkownika Mikołaj Kwibuzda

22-10-2017 [17:33] - Mikołaj Kwibuzda | Link:

Wie Pan co... Gdzieś tam dziekanem został człek młody, czterdziestoparoletni, niezwykle aktywny naukowo - no, wypisz wymaluj, Pański typ. Właśnie okazało się, że w imię ambicji swojego macierzystego instytutu położył ankietę w spr. parametryzacji (ja wiem, że to bezsensowna czarna magia, ale na tym wisi finansowanie wydziału, uprawnienia habilitacyjne itp.). Nastąpiła katastrofa. Następnie, dla ukrycia swej odpowiedzialności, zaczął napuszczać jedne instytuty na inne. Zrobiła się dintojra wedle pezetpeerowskich wzorców, których wszak człek ów nie miał kiedy nabrać. Młodość to niestety dalece nie wszystko.

Obrazek użytkownika Krzysztof Pasierbiewicz

22-10-2017 [21:13] - Krzysztof Pasie... | Link:

@Mikołaj Kwibuzda

Ja o sprawie nadrzędnego znaczenia, a Pani mi tu wyjeżdża z jakimś incydentalnym przypadkiem.

Obrazek użytkownika Mikołaj Kwibuzda

23-10-2017 [09:16] - Mikołaj Kwibuzda | Link:

"Fakty teoriom bowiem przeczą, a to jest karygodną rzeczą". Ma Pan sporo racji, ale młódź może być równie zdemoralizowana, co geronci. Ten klucz jest do niczego.

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

22-10-2017 [18:08] - Imć Waszeć | Link:

Ma Pan rację. Żeby dokonać zmian, trzeba najpierw chcieć dokonać zmian. Tymczasem, zarówno działania ministra Gowina, jak i powierzenie mu tej działki przez prezesa, wskazują, że nikt tak naprawdę nie chce żadnych zmian w szkolnictwie wyższym. Zresztą Gowin nigdy dla mnie nie był typem rewolucjonisty. Jedni wyznaczają kierunki, a inni dają się nieść :/

...królowa wszystkiego: https://www.youtube.com/watch?...

Obrazek użytkownika Krzysztof Pasierbiewicz

22-10-2017 [21:15] - Krzysztof Pasie... | Link:

@Imć Waszeć

"Zresztą Gowin nigdy dla mnie nie był typem rewolucjonisty..."
-------------------
Nigdy nie uwierzę w dobrą wolę człowieka, który zawierzył Platformie Obywatelskiej.

Obrazek użytkownika zbieracz śmieci

22-10-2017 [18:12] - zbieracz śmieci | Link:

Czy gowin ,nic nie zrobi bo on nie od tego jest i nie ma zamiaru czegokolwiek zmieniać bo w tym tkwi głęboko a to co zaproponował jest tego dowodem.
Moło kto wie ale mamy w Polsce 490 "uczelni" a one aby istniec potrzebuja profesorów i ich sie produkuje a tylko od Prezydenta zależy ilu ich da na rynek i jakiej jakości czy kierunkach naukowych.
Istnieje jeszcze coś takiego jak PAN ,instytucja pożerająca masę kasy ale poza wszelka kontrolą i o ile można sprawdzić poszczegóne uczelnie to PAN jest nie do ruszenia ale to tam akademicy rozdzielają między siebie granty !

Obrazek użytkownika Krzysztof Pasierbiewicz

22-10-2017 [21:17] - Krzysztof Pasie... | Link:

@Zbieracz śmieci

Ja zacząłbym tę reformę od likwidacji PAN-u.

Obrazek użytkownika xena2012

22-10-2017 [18:26] - xena2012 | Link:

Widząc drogę przez mękę przy reformowaniu sądownictwa nikt się nawet nie odważy ruszyć kasty tym razem profesorskiej.

Obrazek użytkownika Krzysztof Pasierbiewicz

22-10-2017 [21:18] - Krzysztof Pasie... | Link:

@xena

No, właśnie.

Obrazek użytkownika Starszy Młotkowy

22-10-2017 [21:52] - Starszy Młotkowy | Link:

Ktoś mądry powiedział, że Historia  lubi się powtarzać : raz tragicznie,a raz komicznie.Zgadnijcie jak się powtarza teraz nunc et tunc, na naszych oczach? Najpierw trzeba wymienić kadry, kadry są najważniejsze (Lenin), potem pozbawić autorytetu i zaufania takie instytucje niezależne od władzy jak sądy, niezależne media, czy zawody: sędziowie i prokuratorzy, potem ważni dla wprowadzania nowego ładu nauczyciele (wpajanie młodemu pokoleniu nowej historii,nowej ideologii - Stalin), a także i lekarze jeśli ośmielają się czegoś domagać czyli buntować się przeciwko władzy.Taka operacja niestety przynosi pożądane rezultaty: autorytety tzw. "kast" społecznych i najważniejszych instytucji państwa sypią się w gruzy. Mediom należy kazać mówić tylko prawdę objawioną, a kłamstwa powtarzać tyle razy aż staną się prawdą, naszą prawą (Goebbels).
A że pycha kroczy przed upadkiem (Pismo św.), to ani się bonzowie nasi spostrzegą,a burzenie autorytetów ich samych dosięgnie - już dosięga: prezydent RP to "infantylny bobasek", jak go nazywa jakaś blogerka,nieudacznik, miękisz, a w dodatku przez opozycję nazywany słusznie Adrianem albo nocnym notariuszem, teraz przez swoich otwarcie - zdrajcą. No i poleciało dalej: generałowie i ministrowie z prezydenckiego otoczenia, to komunistyczni agenci, pracownicy dawnych służb,poczekajmy na następne upadki autorytetów. A z takich upadków już nie ma powstania z kolan.
 

Obrazek użytkownika spike

23-10-2017 [00:32] - spike | Link:

Reformę szkolnictwa powinien przeprowadzić ktoś spoza środowiska, podobnie jak śledztwa oddaje się prokuratorom spoza danej miejscowości.
Gowin nie ma motywacji, bo sam jest z układu i nie tylko, a do tego niepewny prezydent.