2 Hipotezy i Przykład

Aby udokumentować jakiekolwiek zjawisko, potrzebne są dowody jego zaistnienia. W praktyce sądowej, w przypadku braku oryginalnych dowodów, prowadzi się tzw. proces poszlakowy, w wyniku którego orzeczenie opiera się na wysokim prawdopodobieństwie przebiegu wydarzeń; prawdopodobieństwie, acz nie – pewności.
W badaniach naukowych takie prawdopodobieństwo nazywamy hipotezą.
 
W sprawie dotyczącej Tragedii Smoleńskiej mamy do czynienia z informacjami na temat toczonego śledztwa, w tym informacjami dot. braku oryginalnej dokumentacji lotu. Podkreślam – informacjami o braku, a nie o wiedzy śledczych, ta bowiem pozostawała (jak w przypadku amerykańskich zdjęć satelitarnych) i pozostaje nadal (jak w przypadku natowskich nagrań z kabiny pilotów) ukryta przed opinią publiczną. Z enuncjacji prokuratur wiemy jednakowoż, że (mowa o „stronie polskiej”):
- nie przeprowadzono nigdy badań wraku tupolewa
- nie dokonano oblotu „miejsca katastrofy” w dniu wypadku, ani
- nie dokonano jego zdokumentowania fotograficznego
- nie posiadamy urządzeń rejestrujących samolotu, ani
- oryginałów ich zapisów
- „nie zachowały się” wideorejestracje ze stanowiska wojskowej kontroli lotów na lotnisku Warszawa-Okęcie, dodatkowo
- brak jest jednoznacznych zaprzeczeń co do posiadania przez polskie instytucje innych zapisów (np. dokonanych przez SKW) tego lotu, w tym zapisów na nośnikach jego pasażerów.
 
W przedstawionym wyżej stanie rzeczy można mówić jedynie o hipotezie śledczej, wg której samolot Delegacji Narodowej rozbił się przed wschodnią płytą lotniska Smoleńsk-Północny w dn. 10.04.2010 o godzinie (jak nam się mówi) 10.41’.
 
Drugą narzucającą się wersją przebiegu zdarzeń (skoro pierwsza okazała się jedynie hipotezą) jest założenie alternatywne: innego miejsca i czasu Tragedii. O ile pierwsza pochodzi od Rosjan – tych samych, którzy ukrywają podstawowe dowody rzeczowe – druga wychodzi od powodów takiego zachowania się Federacji Rosyjskiej: są one niezrozumiałe w sytuacji, w której państwo to nie miałoby nic do ukrycia; to mataczenie (jak każde) nakazuje poszukiwać jego przyczyn.
I tak – o mataczeniu tym świadczą:
- niedopuszczenie w dniu i na miejsce katastrofy nikogo z polskich oficjeli i specjalistów (tych ostatnich przetrzymano do nocy w samolocie) oraz
- błyskawiczna zmiana topografii terenu (poprzez np. budowę „drogi dojazdowej”)
- pospieszne dokonanie ekshumacji zwłok Ofiar (zanim polscy specjaliści dotarli do Moskwy)
- wspomniane niewydanie Polsce urządzeń rejestrujących lot (i oryginałów zapisów), a także
- rzekome „zepsucie się” wideorejestratora obrazu radarowego lotniska
- narzucenie ram prawnych prowadzenia śledztwa.
 
Jakby tego było mało – dokonano „modyfikacji” zapisów czarnych skrzynek i magnetofonów z „wieży” (których stenogramy trafiły do Polski nie od razu, w dodatku otrzymywaliśmy ich różne wersje) – a to jest do dziś jedyna baza danych oficjalnych i tylko ubolewać należy, iż mimo powszechnej krytyki ich autentyczności, nadal (choć wybiórczo) podpiera się nimi Hipotezę Urzędową.
 
Powstała więc Hipoteza Analityków – wynikła z oprotestowania wzajemnych sprzeczności i ignorowania wskazówek zawartych w różnego rodzaju dokumentach i wypowiedziach. Prace prowadzono w czterech kierunkach analiz: obliczenia czasu trwania lotu tupolewa (blisko kwadrans krótszego), obliczenia „momentu wystąpienia katastrofy” (j.w.) – który nie wynikał wprost z pierwszej analizy, a z ilości podejść do lądowania, oraz - stanu „miejsca zdarzenia” i opisu ruchu lotniczego nad wskazanym miejscem. W ich wyniku wykluczono zaistnienie przebiegu zdarzeń opisywanych przez Hipotezę Urzędową.
 
Niestety, wiedza oparta na pewności co się nie stało, nie daje tej pewności co do wskazania rzeczywistego przebiegu wydarzeń – tak jak nieprawdopodobny opis przebiegu wydarzeń nie może dać pewności, co się wydarzyło.
 
Pozostaje więc uznać, że bez pozyskania kiedykolwiek (a nawet na „kiedykolwiek” się nie zanosi) dowodów rzeczowych będziemy jedynie operować którąś z hipotez bez możliwości sfalsyfikowania jej – niezrozumiałe jest jedynie wykorzystywanie posiadanej przewagi instytucjonalnej lub/i medialnej do „udowadniania” rzekomego prymatu swojej racji.
 
Jak bowiem przyjmuje się w badaniach naukowych, każdy proces weryfikacji danej hipotezy zakładać musi przedstawienie hipotezy alternatywnej; odrzucanie jej a’priori dyskwalifikuje badacza (tzw. błąd drugiego rodzaju: przyjęcie hipotezy fałszywej za prawdziwą).
Problem polega zatem na braku oficjalnego sfalsyfikowania Hipotezy Analityków – i tylko cząstkowym usprawiedliwieniem tego braku jest brak twardych danych (z dowodów rzeczowych znajdujących się w Rosji), gdyż niektóre („taśmy jak-a”, dokumentacja „okęcka”, wojskowa oraz z obu Kancelarii) są od dawna w polskich rękach i zastanawiać musi, co nadal jest powodem niemożności ich publikacji.
 

Na koniec – obiecany przykład:
„Raport MAK”:
Przednia część kadłuba z kabiną załogi jest całkowicie zniszczona  http://doc.rmf.pl/rmf_fm/store/Tlumaczenie-finalne-projektu-raportu-koncowego.pdf s.90
„Raport Millera” – zał. nr 5: Cała przednia część samolotu w tym osłona radaru, kabina załogi i wyposażenie w tej części kadłuba zostało zgniecione i porozrywane na małe fragmenty. http://n-5-7.dcs.redcdn.pl/file/o2/tvn/web-content/m/p1/f/Z/a/ZalacznikiDoRaportuKoncowego.pdf  s. 6/25
 
Miller: Możemy się mylić co do godziny, natomiast co do obecności, się nie mylimy. Bo wiadomo, czyje ciała znaleziono w kokpicie.
GW: W kokpicie czy w sektorze nr 1 wyznaczonym na miejscu katastrofy, gdzie znaleziono ciała załogi?
- Sektor pierwszy to kokpit.
http://wyborcza.pl/1,76842,10991022,W_kokpicie_Tu_154_bylo_dwoch_generalow.html?disableRedirects=true
W sektorze pierwszym – z “kokpitem” Tu-154 znaleziono nie tylko zwłoki członków załogi i gen. Andrzeja Błasika. Łącznie było tam trzynaście ciał i ich fragmentów – podaje “Wprost”. “Rzeczpospolita” uściśla tę informację, dodając, że w sektorze pierwszym nie znaleziono ciał pilotów Arkadiusza Protasiuka i Roberta Grzywny oraz mechanika Andrzeja Michalaka. Te były w sektorach 2 i 3. Jak poinformował prokurator generalny Andrzej Seremet, na miejscu katastrofy, w kokpicie samolotu, było osiem ciał osób cywilnych. https://wiadomosci.wp.pl/w-kokpicie-tu-154m-znaleziono-13-cial-6032748220560513a
 
żadnego z pilotów nie udało się zidentyfikować. http://www.radiomaryja.pl/bez-kategorii/mojego-syna-rzucono-rosjanom-na-pozarcie-to-boli/
 
Jakie rzeczy osobiste Rosjanie zwrócili rodzinie? L.P[rotasiuk].: - Synowa dostała mundur, ale my go jeszcze nie widzieliśmy. Podobno jednak był czysty i cały, czyli nie brudzony błotem - jak w pozostałych przypadkach. Jedynie bardzo mocno pachniał paliwem.
http://stary.naszdziennik.pl/index.php?dat=20101014&typ=po&id=po01.txt
(specjaliści także nie są w stanie wytłumaczyć, dlaczego mundur ppłk. Roberta Grzywny ocalał – cyt. za: http://www.radiomaryja.pl/bez-kategorii/rosjanie-dezorientowali-rodziny/).
 
Wiceszef Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego Oleg Jermołow przedstawił w Moskwie dokumenty z polskiego Tu-154M, który rozbił się pod Smoleńskiem. Znajdują się wśród nich oryginały materiałów, które znaleziono na miejscu katastrofy, m.in. instrukcje, dokumenty nawigacyjne, tablice, schematy, wykazy. Jermołow potwierdził, że wśród tych materiałów nie ma książki eksploatacyjnej prezydenckiego Tu-154M, zawierającej zapis przeglądów i napraw samolotu. Książka ta znajduje się teraz w MAK i w porozumieniu z Edmundem Klichem pozostanie tam do dalszych badań.
http://www.rmf24.pl/raporty/raport-lech-kaczynski-nie-zyje-2/kaczynski-fakty/news-mak-przekazal-polsce-dokumenty-z-miejsca-katastrofy-w-sumie-,nId,294244;
znaleziono także inne dokumenty z kokpitu:
Na miejscu zdarzenia lotniczego był odnaleziony certyfikat zdatności do lotu samolotu nr 101, ważność którego wygasła 20 maja 2009 roku, a także aktualny certyfikat zdatności do
lotu innego statku powietrznego (nr 102), który w momencie zdarzenia lotniczego przechodził kapitalny remont. (Raport MAK, s. 149).
 
 
Tym, którzy mieliby trudności ze skomentowaniem powyższych cytatów wklejam komentarz jednego z Analityków:
zapis czarnych skrzynek kończy się właśnie w chwili „uderzenia w brzozę”, a to dopiero początek katastrofy, a nie jej koniec. A przecież, po tym momencie, Tupolew leci jeszcze 3-6 sekund, skrzynki pozostają nieruszone i muszą pracować normalnie, ale zapisu tej pracy nie ma. Brak zapisu przebiegu katastrofy, oznacza brak dowodów na to, że ona miała miejsce.
Skorupy poszarpanego wraku samolotu nie są dowodem katastrofy. Plac ich zalegania, nie jest automatycznym miejscem wypadku.
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika ruisdael

23-08-2017 [07:38] - ruisdael | Link:

Dodam konferencję prasową polskich prokuratorów z udziałem późniejszego min. ON Antoniego Macierewicza:
prok.- Na wraku stwierdzono ślady TNT
Macierewicz-Proszę powtórzyć
prok. (z zażenowaniem)- stwierdzono ślady TNT czyli TROTYLU
(nie pamiętam daty oraz dokładnych słów, ale takie były wypowiedzi)
 

Obrazek użytkownika damascen

23-08-2017 [11:27] - damascen | Link:

Świetnie, że Pan poruszył ten wątek, bo pouczająco ilustruje on alternatywność obu Hipotez, dodatkowo wskazując na rozdźwięki w h. Urzędowej - może zacznę od tych rozdźwięków: Komisja "Millera" zamówiła ekspertyzę zdjęcia satelitarnego (z 11.04.2010) w firmie SmallGis; eksperci wskazali, ze na miejscu "katastrofy" widoczne są dwa "ogniska wybuchów" , co bardzo skonfundowało Komisję, która postanowiła w Raporcie zamienić to określenie na "ogniska pożarów"...
Analitycy zauważyli tymczasem, że za płotem lotniska Smoleńsk-Północny znajduje się czynny, wszechrosyjski zakład utylizacji wysłużonych samolotów: nie ma to być może związku z "katastrofą" - ale może mieć.

Włosi - jak przebąknęła "wPolityce" - są bliscy ujawnienia śladów trotylu na dostarczonych im kawałkach blach: nie zdziwiłbym się (patrz ekspertyza SmallGis). Kwestią otwartą pozostanie jednak nadal pochodzenie tych blach, a na zwrot wraku się nie zanosi... 

Obrazek użytkownika ruisdael

23-08-2017 [13:27] - ruisdael | Link:

Wcale nie byłbym zdziwiony gdyby wymycie wraku było przygotowaniem do jego zamiany. Ileż to kawałków tupolewów posiadają. Ewentualne numery czy charakterystyczne znaki tego egz. też mogą być dodane. Ten właśnie wrak już nie jest żadnym dowodem.

Obrazek użytkownika spike

24-08-2017 [10:38] - spike | Link:

Jak dla mnie, nie mając szans na zwrot wraku i skrzynek, śledztwo powinno się skupić na polskim śladzie, bez pomocy i współpracy strony polskiej, do tej katastrofy by nie doszło.
Dlaczego odpowiedzialni za przygotowanie i ochronę tego lotu nie siedzą w aresztach wydobywczych?
Przy okazji przypomnę jeden szczegół, pamiętam jak sowiecki żołdak pokazywał ocalały prezydencki wieniec, który był w stanie nienaruszonym.

Nie ma wątpliwości, że to był dokładnie przygotowany zamach, w którym poprzednie władze brały udział.

Obrazek użytkownika spike

24-08-2017 [10:53] - spike | Link:

Swego czasu oglądałem cykl dok. o pracy jasnowidza dla FBI, jest to kobieta o wyjątkowym darze, dzięki któremu ma możliwość odtworzyć wydarzenia, fakt, że od lat współpracuje z FBI, uwiarygadnia jej osiągnięcia w rozwikłaniu wielu niewyjaśnionych z braku dowodów spraw, wskazując gdzie należy szukać i na czym się skupić.
Jest pewna szansa na wyjaśnienie, bodź na ukierunkowanie śledztwa przy pomocy tej jasnowidz, tylko ktoś by musiał się z tą panią skontaktować i dać przedmioty osób które zginęły.
tu jest oficjalna strona tej Pani.
http://www.noreenrenier.com/

Obrazek użytkownika Jabe

24-08-2017 [12:05] - Jabe | Link:

Wyjątkowy dar tej pani sprawi, nie wątpię, że wkrótce się sama zgłosi.

Obrazek użytkownika spike

24-08-2017 [12:18] - spike | Link:

będąc współpracownikiem FBI sama się nie zgłosi, kolega zapewne wie, że "walnęło, to urwało" i życie staje prostsze.

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

24-08-2017 [13:27] - Imć Waszeć | Link:

Jeżeli części od samolotu znajdowały się przed pancerną brzozą, to nie mogło ot tak sobie walnąć i urwać. Stoi to w sprzeczności z zasadą zachowania pędu. Popatrzmy na to zjawisko jak w ogólniaku na tej strasznej fizyce. Potraktujmy też samolot już jako kupę luźnych części, poruszających się w kierunku wektora v z prędkością 300 km/h. Jeżeli jakaś bardziej zdesperowania część zechce wracać od brzozy wstecz, to w pewnej chwili w układzie związanym ze środkiem ciężkości samolotu musi poruszać się z prędkością większą, niż sam samolot względem ziemi. Czyli na przykład z prędkością -320 km/h (minus oznacza przeciwny zwrot wektora v). Gdyby to był samotny biały silnik otoczony jakąś watahą kanistrów paliwa, to można w to nawet przez moment uwierzyć. Ale w przypadku jakiejś tępej blachy jest to fizycznie niemożliwe bez pojawienia się źródła dodatkowej energii kinetycznej, czyli np. wybuchu. Tylko w takim przypadku niektóre części mogą zmienić swoją prędkość aż o 320 km/h! Zapomnijcie drodzy wyznawcy brzozy o takich zmianach prędkości w przypadku zderzeń sprężystych, bo to pokazuje tylko pokłady waszej niewiedzy z ogólniaka.

Obrazek użytkownika spike

24-08-2017 [13:45] - spike | Link:

Drogi kolego :)
robisz wykład z fizyki, a nieuważnie czytasz komentarz, bo byś wyłapał, że to była wypowiedź nie kogo innego, a Millera czy Laska z poprzedniej "komisji smoleńskiej".
Co do tego trochę bezsensownego wywodu, dodam, że TU 145 nie mógł walnąć w brzozę, bo się nawet tam nie mieści, a jakby już się "uparł", to by wyciął i zrównał z ziemią całą działkę "posiadłość" Bodina, którego o mało nie porwał podmuch nisko przelatującego samolotu, ale nie naruszył całej "struktury" tej "posiadłości" ze śmieciami włącznie.