Zadziwiające rzeczy dzieją się we Francji. W maju 2017 Emmanuel Macron wygrał wybory prezydenckie, mimo że chęć kandydowania zgłosił on dopiero w sierpniu 2016, a jego partia La Republique en Marche powstała w kwietniu 2016. Emmanuel Macron był typowym kandydatem "wystruganym z banana" przez establishment. Był pracownikiem banku Rotszylda, bliskim wspólpracownikiem prezydenta Hollande'a i ministrem w rządzie [patrz - Wikipedia.{TUTAJ}]. Został jednak "sprzedany" Francuzom jako "nowa twarz".
Naprawdę zdumiewające są jednak wyniki pierwszej tury wyborów parlamentarnych we Francji. Odbyła się ona w dniu 11.06.2017. "Fakt" pisze {TUTAJ}:
"Według opublikowanego komunikatu La Republique en Marche (LREM) wraz z sojuszniczym ugrupowaniem MoDem zdobyły 32,32 proc. głosów. Ocenia się, że ugrupowania te mogą liczyć na 400 - 445 miejsc w liczącym 577 deputowanych Zgromadzeniu Narodowym.
Prawica natomiast znalazła się na drugim miejscu zdobywając 21,56 proc. głosów (co może przełożyć się na 70 - 130 miejsc) a skrajnie prawicowy Front Narodowy (FN) zajął trzecie miejsce z 13,20 proc. głosów. (...) Radykalnie lewicowe ugrupowanie Francja Nieujarzmiona (LFI) Jeana-Luc Melenchona oraz Francuska Partia Komunistyczna (PCF) zdobyły 13,74 proc. głosów.
Komentatorzy zwracają uwagę na słaby wynik Partii Socjalistycznej (PS), która wraz z sojusznikami zdobyła zaledwie 9,51 proc. głosów i może liczyć na mniej niż 40 miejsc w Zgromadzeniu. Przywódca socjalistów Jean-Christophe Cambadelis powiedział, że wynik pierwszej tury wyborów parlamentarnych "to bezprecedensowy regres dla francuskiej lewicy i jego ugrupowania". Ugrupowania ekologiczne znalazły się na ostatnim miejscu z 4,30 proc. poparcia.
Absencja w niedzielnym głosowaniu była rekordowo wysoka i wyniosła, według komunikatu MSW, 51,29 proc.".
Oznacza to, że zagłosowała mniej niż połowa Francuzów. Zadziwiające jest to, że nieraz zdarzali się w różnych krajach "kandydaci wystrugani z banana". Pierwszy raz widzę jednak partię polityczną "wystruganą z banana" Ma ona nieco ponad rok, nikt nic nie wie o jej programie, lecz wygrywa ona pierwszą turę wyborów, zdobywając prawie 1/3 głosów. To naprawdę zastanawiające. Wiele wskazuje jednak na to, iż oszukani Francuzi wybierają "Hollande'a - bis" [Hollande był skrajnie niepopularny. Pod koniec pierwszej [i ostatniej] kadencji nie miał nawet 10% poparcia]. Jeśli tak jest - to wkrótce czekać ich będzie gorzkie rozczarowanie.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 8067
U nas jest tradycja nieufności wobec prasy. To zostało po komunie. Francuzi nie mieli tej lekcji. Co im podadzą, to zjedzą. Świadomym francuskim tubylcem jest chyba trudniej być niż polskim. Tak z dekady na dekadę bezsilnie się przyglądać bananowieniu – bananowemu prezydentowi, bananowej partii, bananowej republice.
Francuzi chyba nie chcieli zajmować się rozstrzyganiem dylematu czy socjaliści czy macroniści i dali sobie spokój, a światły elektorat zmienił preferencje na macronistów. Po coś Macron chyba występował pod piramidką przed Luwrem?
Na naszychblogach było kilka tekstów o Macronie. Sam napisałem jeden. A jeśli to nie wystarcza to może warto pogrzebać w internecie zamiast popisywać się ignorancją?
Gdy ja np. rozmawiałem jakiś czas temu ze znajomą, która kupę czasu spędziła we Francji to nawet nie bardzo czaiła kto to ten Macron. Taki to był znany polityk. Taki jak Petru rok przed wyborami. Moja znajoma stwierdziła że najlepiej medialnie prezentuje się Melenchon (komunista). Ma dobrą gadkę itd. Według niej rzecz miała się rozstrzygnąć między nim a Le Pen. Nawet nie wspomniała o Macronie.
Gdy wpadnie do Polski spróbuje ją trochę docisnąć i pogrzebać w sieci. Sprawa Macrona i jego żonki jest ciekawsza niż się ludziom wydaje ale narazie mam tylko pewne poszlaki, potrzebuję paru dodatkowych danych do dość specyficznego tekstu.
Który może przy okazji wyjaśni skąd nawet w Polsce, w osobach Domasuła, biorą się fani tego francuskiego przygłupa.
Identyczny modus operandi może wskazywać (jakkolwiek oczywiście nie musi), że kieruje tym ta sama ręka.
"...a mnie jest szkoda lata"
parafrazując powiem:
"...a mnie nie szkoda żabojadów"
ps
czekam kiedy islamiści zburzą Katedrę Notre Dame
(bo Bastylii to nie będą burzyli - przyda im się na meczet albo na ZOO dla wyznawców LGBT)