CZĘŚĆ CZWARTA
VI KRÓTKI PRZEGLĄD "CHARYZMATÓW" U "CHARYZMATYKÓW"- cz.3
.„Choć serce mi się kraje, gdy widzę spustoszenia dokonywane w winnicy Pańskiej oraz profanację sanktuarium Kościoła, jestem przecież pełen nadziei, ponieważ Pan nasz powiedział: bramy piekielne go nie przemogą.” ( „Koń trojański w mieście Boga”- Dietrich von Hildebrand).
„Kto modli się z heretykami, sam staje się heretykiem” – św. Agaton, Papież.
3. Cheerleaderki w Kościele, czyli „charyzmaty” niedrogo sprzedam.
W niektórych "wspólnotach charyzmatycznych” w czasie tzw. nabożeństw uwielbienia odbywa się występ kobiet z flagami zwany flagowaniem. Także i ta umiejętność traktowana jest jako „charyzmat”. Byłem kilkakrotnie świadkiem takiego pokazu w katedrze radomskiej właśnie w czasie tzw. nabożeństw uwielbienia organizowanych przez grupę ludzi z tzw. wspólnoty spod znaku Szkoły Nowej Ewangelizacji oraz ich moderatora księdza- egzorcysty mającego dość częsty zwyczaj oklaskiwania Pana Boga („trzy oklaski dla Pana Boga”).
Aby mieć pojęcie z czym mamy do czynienia oraz skąd flagowanie do Kościoła Katolickiego przychodzi zacznę od krótkiego opisu:
„Flagowanie – jest jedną z charakterystycznych praktyk religijnych stosowanych przez niektóre wspólnoty zielonoświątkowej, charyzmatycznej lub neocharyzmatycznej gałęzi ewangelikalnego protestantyzmu. Celem praktyki jest oddanie chwały i uwielbienie Boga. Zazwyczaj towarzyszy jednej z części nabożeństwa, określanej jako uwielbienie, podczas której wierni modlą się jednocześnie własnymi słowami lub w nieznanym języku, praktykują prorokowanie, uzdrawianie chorych, wypędzanie demonów i inne charyzmaty. Zazwyczaj w wyniku tych manifestacji narasta wśród wiernych potrzeba podziękowania Bogu i uwielbienia go, co swój wyraz znajduje w oklaskach, pieśniach religijnych, okrzykach, tańcu, flagowaniu itp. Flagowanie jest także częstym elementem uwielbienia odbywającego się podczas zielonoświątkowej uroczystości weselnej. Praktyka flagowania, podobnie jak większość charyzmatycznych praktyk uwielbieniowych, oparta jest na biblijnej Księdze Psalmów:
"Będziemy się weselić ze zwycięstwa twego i w imię Boga naszego wzniesiemy sztandary! Niech Pan spełni wszystkie prośby twoje!"
https://pl.wikipedia.org…
Właśnie osoby ze wspomnianej radomskiej „wspólnoty” Szkoły Nowej Ewangelizacji w styczniu br. roku rozsyłały do innych członków, a także do kandydatów do „wspólnoty” wiadomość tekstową sms następującej treści:
„Kochani. 21-22 stycznia 2017 w Jedlni w ośrodku Zacisze odbędą się Warsztaty Tańca z Flagami prowadzone przez Panią Iwonę Dreger- prowadzącą grupę Uwielbienia Flagami podczas spotkania Jezus Na Stadionie oraz Wrocławską Szkołę Tańca Z Flagami. Koszt warsztatów 120zł. W kwotę wliczone są obiady. Możliwy ewentualny nocleg w ośrodku (koszt noclegu 25 zł). Informacje dodatkowe oraz zapisy u mnie lub Ewy D…(nazwisko wykropkowane przeze mnie, A.W.) Z Panem Bogiem.”
Interes posiada więc wymiar szerszy niż lokalny i, jak widać, rozwija się. Wszystko oczywiście , w Imię Jezusa i dla Jezusa.
Z pewnością, jeśli tego rodzaju działalności nie zostaną przez Pasterzy zduszone, to po tym etapie doczekamy się w naszych kościołach kolejnych, i będziemy mieli okazję zapoznać się z ofertą głosicieli „ewangelii sukcesu” na światowym poziomie. Lecz ks. bp Siemieniewski mimochodem wspomina, że przypadki wynaturzeń większego kalibru już w Polsce się zdarzały.
Oddajmy Mu głos :
"(…)
Oto próbka takiego pseudoproroczego działania w najgorszym stylu: jeden z listów niezmiernie popularnego głosiciela pentekostalnej wizji health and wealth Gospel nazwiskiem M. Cerullo. List ten został rozesłany masowo w latach 90. w Wielkiej Brytanii. Niestety, nie jest to odosobniony przypadek, podobne ekscesy spotyka się niekiedy również w Polsce, zarówno w niekatolickich, jak i katolickich formach pentekostalno-charyzmatycznych.
„Bóg często działa w niezwykły sposób i dziś z drżeniem piszę o tym: Bóg powiedział mi, abym uwolnił Namaszczenie Finansowe Czasów Ostatecznych. Czy chcesz tego błogosławieństwa? Jeszcze nigdy w czasie mojej posługi Bóg nie polecił mi czegoś podobnego. Ale muszę być posłuszny Jego planom. Dla uczczenia moich 63. urodzin proszę cię, abyś modlił się, by poszerzyła się twoja wiara i byś przesłał mi 63 funty, jeden funt za każdy rok. Nie prosiłbym o to, gdybym nie wiedział, że Bóg obficie WYNAGRODZI CI TO.
Nie zwlekaj. Zrób to teraz. Zrób to duchowo. Zrób to zaraz – a ja połączę się w Duchu Świętym, modląc się w językach za twoje potrzeby. Nie czekaj. Uruchom swoją wiarę, odsyłając wypełniony formularz Namaszczenia Finansowego Czasów Ostatecznych” .
(…)
Kenneth Hagin, główny nauczyciel osławionego Ruchu Słowa Wiary, uczy: „Mamy modlić się o konkretny rezultat. Jeśli nie ma rezultatu, to nasze życie modlitwy jest klęską [.] jeśli modlisz się o pieniądze, to wydaj rozkaz, aby te pieniądze zostały uwolnione w imię Jezusa [.] W imię Jezusa mogę rozkazać pieniądzom, aby przyszły do mnie” . Jest to w pojęciu Hagina prosta i skuteczna technika: „Kiedy się modlisz o coś, nigdy nie używaj słowa «jeśli» w tej modlitwie. Gdybyś go użył, to zastosujesz błędną regułę, i modlitwa nie zadziała” . Gdyby zaś ktoś kłopotał się, że być może niektóre pragnienia wyrażane na takiej „modlitwie” są niewłaściwe, to uspokajająca odpowiedź jest gotowa: „człowiek zbawiony i chodzący w towarzystwie Boga ma właściwe pragnienia w swoim sercu” .
Jako komentarz do tych słów Hagina dodać można tylko już tylko jedno pytanie: jeśli to nie jest gnostyczna magia w najczystszym wydaniu, to co nią jest? Jakkolwiek chrześcijaninowi o tradycyjnych poglądach prawdopodobnie trudno w ogóle uwierzyć, że taki sposób myślenia jest możliwy u chrześcijanina, to jednak wcale nie jest wyjątkową rzadkością w środowiskach pentekostalnych.
(…)
Niech przekonaniu się, że realia są w tej mierze zatrważające, posłuży jeszcze jeden tekst, tym razem autorstwa Glorii Copeland. Jest to osoba popularna w kręgach ludzi poszukujących prowadzenia przez Ducha Świętego, a jej przybycie do Frankfurtu wraz z mężem Kennethem Copelandem we wrześniu 2001 roku anonsowało poważne pentekostalne czasopismo „Charisma” , tworzone przy współpracy Odnowy Charyzmatycznej głównych Kościołów Niemiec. Gloria Copeland, pisząc, że „wolą Bożą jest powodzenie”, rozwija nauczanie Johna Avanziniego i Morrisa Cerullo i snuje swoje refleksje na temat obietnicy Jezusa „otrzymania stokroć więcej” przez tych, którzy „opuszczą wszystko dla Niego” (Mk 10, 30):
„Daj 10 dolarów a otrzymasz tysiąc. Daj tysiąc, a otrzymasz sto tysięcy. Wiem, że umiesz mnożyć, ale chcę, abyś czarno na białym zobaczył, ile to naprawdę jest «stokroć». Daj dom – a otrzymasz sto domów; albo wartość jednego domu – a otrzymasz sto razy więcej. Daj samochód – a będziesz zaopatrzony w samochody przez całe życie. Krótko mówiąc, tekst Marka 10, 30 to dobry interes” .
Oczywiście, zdarzało się aż nazbyt często w historii chrześcijaństwa niegodziwe czerpanie korzyści materialnych przez grzesznych chrześcijan w Kościele, to chyba jeszcze nikt nigdy w dziejach nie reklamował otwarcie Ewangelii Jezusa Chrystusa jako świetnego interesu finansowego, mając przy tym poklask milionów ludzi uważających się za chrześcijan.
https://gloria.tv/articl…
https://wobronietradycji…
https://wobronietradycji…
4. „Bogdanie, Pan właśnie uzdrawia Twój kręgosłup”, czyli „ charyzmatycy" prorokują cuda .
Albo: „Anno, cierpisz na niepłodność, ale Pan cię uleczy i będziesz miała sześcioro dzieci”.
To autentyczne wypowiedzi „ojca” Daniela Galusa z sierpnia 2016 roku wygłoszone do parotysięcznego tłumu zgromadzonego na spotkaniu w Przeprośnej Górce pod Częstochową przy Sanktuarium Św. o. Pio.
Jako ciekawostkę uczynię wtręt o konferansjersko-wodzirejskich zdolnościach „ojca” Daniela. Było więc m.in.: „teraz obrocik w tył, a teraz obrót w przód”.
Niech nikogo nie dziwi tak szeroki zasób umiejętności, wszak liderka grupy, w której podróżowałem, już w autokarze autorytatywnie oznajmiła, iż „ojciec Daniel posiada wszystkie charyzmaty”.
Wprawdzie w drodze powrotnej usłyszeliśmy, iż następny wyjazd w październiku do księdza Cyrana, a „ ten to dopiero ma moc”, więc należy przypuszczać, że istnieje zasób charyzmatów jeszcze większy niż „wszystkie”.
Wtrącam tę dygresję, aby pokazać poziom infantylności, żeby nie powiedzieć głupoty, a zarazem sposób nakręcania atmosfery, gdyż mamy tu do czynienia z „liderką wspólnoty”.
Na „nabożeństwach uwielbienia”, na których bywałem w radomskiej katedrze, ksiądz prowadzący, a także liderzy i członkowie wspomnianej już grupy ze Szkoły Nowej Ewangelizacji byli jednak bardziej nieśmiali niż „ojciec” Daniel. Schemat „charyzmatu prorokowania uzdrowień” wygląda w ich przypadku następująco: „ufam, że Pan uzdrawia dziś osobę z…” (wstawić dowolną niedyspozycję).
Cóż, to jeszcze nie ten poziom „charyzmatycznego” wtajemniczenie, co u „ojca” Daniela.
Odłóżmy na bok humorystykę.
Na różnego rodzaju spotkaniach „uwielbienia” i „uzdrowienia”, tych bardziej kameralnych (jak choćby w radomskiej katedrze), oraz tych o zdecydowanie większym rozmachu pojawiają się świadectwa „uzdrowionych”.
Niektóre brzmią humorystycznie, jak np. księdza – „trzy oklaski”, o którym wspomniałem wcześniej, odpowiedzialnego za Odnowę na swym terenie, który dał "świadectwo", jak to „Pan” uleczył jego bolący ząb, który następnie …został usunięty; albo takie, jak to „Pan” naprawił czyjś… samochód (proszę wierzyć, jedno i drugie słyszałem osobiście).
Lecz jest całkiem sporo poważnych wystąpień o uzdrowionych relacjach małżeńskich, czy uzdrowieniach z ciężkich chorób.
Nie czuję się na siłach, aby oceniać autentyczność takich świadectw, w sytuacji, gdy są to dla mnie osoby zupełnie anonimowe. Pamiętajmy jednak, jak głęboką ostrożność zaleca w takich przypadkach Kościół Katolicki. Jak głębokiej analizy i weryfikacji każdego przypadku dokonuje, aby można było ogłosić: tak, niewątpliwie mamy do czynienia z przypadkiem, z medycznego punktu widzenia, niewytłumaczalnym.
Lecz nawet, jeśli w dobrej wierze przyjmiemy prawdziwość takich świadectw, to znowu przypomina się kazus Harrisa, przed laty organizującego swe seanse także w bardzo wielu polskich kościołach.
Zacytuję jeden z internetowych komentarzy:
„Skąd jednak pewność, że księża charyzmatycy także ci z innych kontynentów nie robią tego samego co Harris? Jeśli fenomeny te same i skutki te same, to i może źródło to samo? Jeśli ktoś naprawdę oczekuje cudownego uzdrowienia powinien pojechać do sprawdzonych sanktuariów maryjnych, jak Częstochowa lub Wąwolnica, gdzie prowadzona jest dokumentacja lekarska, ale przedtem powiedzieć: „Bądź wola Twoja”, „Panie, jeśli to możliwe zabierz ode mnie ten kielich…”. Pan Bóg być może wysłucha, a być może da ten krzyż dla uświęcenia, krótszego czyścca i lepszego miejsca w niebie.”
http://rzymski-katolik.b…
Warto też zawsze przypominać o tym, jak wielką wartość w chrześcijaństwie posiada cierpienie.
Ponownie sięgnijmy do analizy bp-a Siemieniewskiego (nieco ogólniejszej natury):
„Nie bez przyczyny jeden z autorów systematyzujących mnogość amerykańskich prądów religijnych nazwał ugrupowania tego nurtu (pentekostalno – charyzmatycznego, przypis mój, A.W.) sektami egocentrycznymi . Wliczył do ich grona Christian Science, Divine Scientists, Unity School of Christianity i New Thought. Wszystkie one stopniowo przekształciły religię chrześcijańską w system osobistych gratyfikacji dla wyznawców Ewangelii. Główną ich tendencją było zapewnienie wiernym psychicznego komfortu, powodzenia życiowego i zdrowia fizycznego. Chrystus jawił się w tych systemach jako człowiek, który posiadł tajemnicę dostępu do boskiej mocy. Celem członka egocentrycznych sekt było nauczenie się, jak wejść w posiadanie tej samej uzdrawiającej mocy i jak za jej pośrednictwem dowolnie sterować rzeczywistością.
(…)
Tragiczny stan, do jakiego zostali doprowadzeni wyznawcy pociągnięci orędziem „ewangelii sukcesu” obrazuje konieczność przypominania dziś w środowisku pentekostalno-charyzmatycznym dawniej zupełnie fundamentalnych oczywistości: „głoszone przez nas orędzie ma więcej wspólnego z problemem grzechu niż z bólami głowy, winy i przebaczenia – niż reumatyzmu” . Pewne nurty pentekostalizmu zeszły na dno tak głębokie, że należy wygłaszać takie właśnie zdania, informujące, co to jest chrześcijaństwo.
(…)
Z powodu zdecydowanego radykalizmu tych surowych ocen trzeba nam się odwołać do autora z całą pewnością niezmiernie przychylnego pentekostalizmowi, jakim jest protestant Harvey Cox:
„Pentekostalizm mógłby zniknąć, rozpływając się w fali New Age. Popularność «teologii zdrowia i zamożności» pokazuje, jak szybko mogłoby to nastąpić” .
https://gloria.tv/articl…
https://wobronietradycji…
https://wobronietradycji…
I jeszcze, dotyczący tej samej materii fragment znakomitej publikacji ks. prof. A. Kobylańskiego:
„Po pierwsze, bardzo często w nauczaniu wielu liderów zielonoświątkowych mamy do czynienia z daleko posuniętym synkretyzmem religijnym. Niestety, słuchacze nie mają najczęściej świadomości, że treści religijne, które bezkrytycznie przyjmują, są obce dla kościoła lub wspólnoty religijnej, do której obecnie należą. W wielu krajach katolicy przyjmują jako własne np. rozumienie cudu, uzdrowienia, interpretacji Pisma Świętego, obecności w naszym życiu złych duchów czy opętania, które są typowe dla teologii zielonoświątkowej i nie mają nic wspólnego z katolicyzmem.”
(…)
Po czwarte, poważnym problemem etycznym w ruchu pentekostalnym są różnego rodzaju nadużycia związane z bardzo mocnym zaakcentowaniem problematyki uzdrowienia fizycznego i duchowego. Oczywiście spotkania charyzmatyczne mogą pomóc niektórym ludziom chorym i cierpiącym, ale niejednokrotnie dochodzi do sytuacji, w których ich uczestnicy doznają różnego rodzaju uszczerbku na zdrowiu ciała i duszy. Niestety, w wielu krajach liderzy charyzmatyczni stawiają zbyt łatwo i za szybko diagnozy dotyczące stanu zdrowia innych ludzi. Czasami tego rodzaju opinie mogą być tak sugestywne, że osoby autentycznie chore rezygnują z koniecznego leczenia medycznego. Można spotkać sytuacje, w których ktoś przestaje przyjmować konieczne lekarstwa, ponieważ chwilowo poczuł się lepiej podczas Mszy świętej z modlitwą o uzdrowienie lub podczas innego spotkania charyzmatycznego.”
https://www.academia.edu…
Jako puentę pozwolę sobie zacytować fragment świadectwa Kobiety, Która swym komentarzem zaszczyciła drugą część mojej publikacji:
„ (…) w przeszłości załapałam się na środowiska od "mszy o uzdrowienie", choć raczej należałoby powiedzieć "mityngów uzdrowicielskich".
Zaliczyłam z nimi Ojca Witko, księdza Jarząbka, ojca Daniela, ojca Cieleckiego i Bóg raczy wiedzieć, kogo jeszcze (…)
Moje otrzeźwienie przyszło szybko. Dziesiątki cudów, uzdrowień, świadectw, a towarzystwo dalej jeździ. Po krótkim czasie na tych mityngach w całej Polsce zaczęłam rozpoznawać te same twarze, tych samych organizatorów i pielgrzymów. Tyle razy uzdrowieni, a dalej chorzy.”
http://naszeblogi.pl/647…
5. „Po owocach ich poznacie”, czyli „charyzmat” nieco niewygodny.
Z kolejnej publikacji ks. bp-a Siemieniewskiego:
„Każdy, kto rozejrzy się po mapie wyznaniowej naszego kraju, zauważy grupy, które kiedyś były katolickie, a od kilku lub kilkunastu lat nie są już katolickie, gdyż wystąpiły z Kościoła. Co ciekawe, chociaż takich grup jest dużo i są rozsiane po całej Polsce – od Wrocławia przez Warszawę, Kraków, Kielce, Kalisz, Nowy Sącz i wiele innych miejscowości po Szczecin i Gdynię – to zjawisko nie jest rozsiane równomiernie po wszystkich ruchach kościelnych w Polsce. Problem występowania z Kościoła jest skoncentrowany w jednym ruchu – i jest to niestety szeroko pojęty ruch odnowy charyzmatycznej.
(…)
Nie trzeba daleko szukać, żeby wśród członków odnowy charyzmatycznej znaleźć ludzi, którzy dobrze się czują w gronie tych, którzy odeszli od Kościoła katolickiego, a nawet często razem z nimi świętują. Nie rozumieją, dlaczego nie mieliby świętować i chwalić Boga z tymi, którzy dokonali rozłamu i odeszli z Kościoła – bo przecież łączy ich charyzmatyczny sposób uwielbienia!
Zróbmy sobie rachunek sumienia. Rozłam, jak wskazuje rozejrzenie się po panoramie wyznaniowej w Polsce ostatnich kilkunastu lat, jest niestety specjalnością charyzmatyczną. To jest zjawisko, które rzadko występuje poza odnową. Może zdarzyć się w Ruchu Światło-Życie (ale raczej wówczas, gdy dotarły tam specyficzne formy zachowań i modlitwy charyzmatycznej). Może zdarzyć się we wspólnotach niezrzeszonych w Koordynacji Ruchu Odnowy w Duchu Świętym (ale jeśli te wspólnoty praktykują duchowość charyzmatyczną). Poza tym środowiskiem taki grzech rzadko się zdarza. Jest to więc nasz problem, problem charyzmatyków, a więc to my powinniśmy się zabrać za jego rozwiązanie.”
Następnie ks. biskup Siemieniewski podaje szereg przykładów odejść z Kościoła Katolickiego całych grup tzw. charyzmatyków. Jedni założyli własne „kościoły”, inni zasilili już istniejące – heretyckie. Aby nie przedłużać tej publikacji zacytuję tylko podtytuł, jakim Biskup opatrzył opis tych kazusów, a zainteresowanych konkretami odsyłam do publikacji Ks. Biskupa.
Otóż, podtytuł publikacji biskupa Siemieniewskiego dotyczący odejść "charyzmatyków" z Kościoła katolickiego brzmi:„Od Bałtyku po gór szczyty…”
Żeby była pełna jasność – ks. bp A. Siemieniewski nie jest przeciwnikiem tzw. Odnowy charyzmatycznej w Kościele Katolickim, lecz w ruch ten jest w jakimś stopniu zaangażowany. Nie powołuję się zatem na zdeklarowanego przeciwnika „charyzmatyków”, a raczej – jak się wydaje – na umiarkowanego zwolennika, który dostrzega wynaturzenia i zagrożenia.
Warto przejść do puenty zawartej w publikacji Księdza Biskupa. Na zakończenie pisze On
„Powyższa garść przykładów wskazuje na to, że charyzmatycy katoliccy mają znacznie większe szanse znaleźć się w niekatolickim (a często wyraźnie antykatolickim) zborze niż przeciętny parafianin nie należący do ruchu charyzmatycznego. A przecież dodatkowo trzeba doliczyć jeszcze tych katolików-charyzmatyków, którzy nie utworzyli żadnych nowych zrzeszeń kościelnych, ale po prostu zasilili istniejące już wcześniej parafie zielonoświątkowe, baptystyczne i inne im podobne. W skali Polski liczba ta idzie w tysiące.
Co więc robić? Oto jest pytanie. Mam nadzieję, że usłyszymy głosy naszych czytelników, którzy mają w tej sprawie wartościowe opinie.”
http://rzymski-katolik.b…
Otóż, jako zagorzały sympatyk publikacji Księdza Biskupa odpowiadam: czas wreszcie spojrzeć prawdzie w oczy, wziąć na odwagę i wyciągnąć właściwe wnioski.
Jedności nigdy nie zbuduje się poza prawdą, a ta brzmi: CAŁY TEN RUCH NIE PRZESTAŁ BYĆ KATOLICKI NA PEWNYM ETAPIE; CAŁY TEN RUCH KATOLICKI NIGDY NIE BYŁ !
I nigdy nie będzie, ponieważ u jego podłoża tkwi negacja dwóch tysięcy lat katolickiej Tradycji Apostolskiej.
A im dłużej pozwoli się temu trwać w naszych kościołach, tym wynaturzeń będzie więcej (co zresztą każdego dnia obserwujemy); i coraz większy będzie problem, co z tym zrobić.
Szkoda, że ksiądz biskup Andrzej Siemieniewski nie zauważył, że de facto sam sobie odpowiedział już na początku swej publikacji: „Problem występowania z Kościoła jest skoncentrowany w jednym ruchu – i jest to niestety szeroko pojęty ruch odnowy charyzmatycznej.”
I może jeszcze jeden przykład, tym razem opisany szczegółowo:
„Członkowie ursynowskiej wspólnoty Chefsiba, wyrosłej z ruchu Światło-Życie, po latach flirtowania z herezją, publicznie wyznali wiarę i przeprosili za błędy. Nad ich powrotem do katolickiej nauki czuwać będą księża orioniści.
Wspólnota wyrosła w latach 80-tych z Ruchu Światło–Życie w parafii Wniebowstąpienia Pańskiego na Ursynowie. Jej członkowie, wyraźnie zafascynowani protestancką herezją, dostosowywali obrzędy i swoje działania do jej wymogów. We wspólnotowej formacji byli mocno skupieni na słowie Bożym i czerpali z doświadczeń Szkoły Nowej Ewangelizacji, coraz bardziej otwierając się na inne wyznania.
Liderzy wspólnoty wprost przyznają, że Kościół ze swoją tradycyjną hierarchicznością i obrzędowością w ich mniemaniu "przeszkadzał im w budowaniu osobistej więzi z Chrystusem". Nie dziwi zatem otwartość na tych, którzy w ten sam heretycki sposób krytykują Kościół. Członkowie wspólnoty w typowy dla protestantów sposób przedkładali „spontaniczne ewangelizowanie w dzielnicy” nad wierność Magisterium.”
http://www.pch24.pl/uwie…
***
Z pewnością przegląd „charyzmatów” powinienem rozpocząć od ich fundamentu tj. „chrztu w Duchu Świętym”, ponieważ to od tego aktu, zdaniem samych „charyzmatyków”, następuje wylanie „charyzmatów Ducha Świętego”.
Przyznam, że pominąłem opis tego „wydarzenia” z pełną premedytacją; chciałem najpierw pokazać „owoce chrztu w Duchu”.
W sytuacji, gdy można już wyrobić sobie zdanie na temat „owoców”, sądzę, iż opis wydającego je „drzewa” jest zupełnie niepotrzebny .
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 32941
Jestem pewien, że Pana tekst dla większości - nawet chrześcijan - będzie niezrozumiały. Pojawią się pytania o co Panu chodzi? Dla mnie osobiście Pana intencja jest zrozumiała. Wiara jest intymnym przeżyciem - niech Twoja jedna ręka nie wie co czyni druga - tak mniej więcej mówił Jezus Chrystus (mimo, że czytam NT, to nieraz nie pamiętam szczegółów :).
Pycha kroczy przed upadkiem a pycha w wierze jest bałwochwalstwem. I niestety pyszni stali się w dużej części nasi apostołowie wiary. To przykre a jeszcze bardziej przykre jest to, że "zatrudnia" się do tego antychrystusowego dzieła młodych ludzi. Oni naprawdę wierzą w to, co robią. Wiem o czym mówię, bo mam z nimi kontakt.
Sądzę, że i tak nasza wiara zwycięży, choć nasze cierpienie jest duże. Ja też to doświadczam, ale nigdy nie skusiłbym się na żądanie płacenia za moje świadectwo ani nigdy bym się nim nie chwalił. Jeżeli kiedyś będzie mi to dane to opiszę moje nawrócenie, ale bez żadnych gratyfikacji i tyle.
Wiara jest w nas i wierzę, że pozostanie bez fałszywych i zwodnych podszeptów Szatana.
Pozdrawiam
Witam, Panie Krzysztofie.
Dziękuję za Pański komentarz.
Po pierwsze to jest taniec wokół "złotego cielca", którym jest...no właśnie, co?
Odpowiadam, najpospolitsza ludzka pycha, która podpowiada: mamy prawo do wszystkiego! Moim zdaniem nastąpiło doskonałe spotkanie: tego, co zaprojektowano odnośnie do Kościoła Katolickiego z podatnym gruntem w postaci wykreowania przez popkultszatana pokolenia młodych, których pozbawiono czegoś najistotniejszego.
Oczywiście, najsurowszą karę poniosą księża ("komu więcej dano...")..
Czy jednak młodzi są bez winy? Proszę tylko popatrzeć na filmikach (znajdzie Pan bez trudu) , że w pierwszych szeregach przed ołtarzem widać młode dziewuchy (inaczej trudno nazwać to obskuranctwo) i ...księży. Przecież to wstęp do orgii.
Nie, młodzi nie są bez winy; niewątpliwie brak im dobrego wychowania, lecz błędem byłoby przypisywać wszystko wychowawcom.
To już nie są dzieci.
Patrzmy na Fatimę .
https://www.youtube.com/…
bo tu już ktoś zakazał:
http://rzymski-katolik.b…
To tragiczne, lecz bez cienia wątpliwości polscy biskupi odpowiedzą kiedyś za zaniedbania.
Lecz wyborem wolnej woli to ich decyzja.
Pozdrawiam Panią.
A.
W Lourdes miejsce dla adoracji Najświętszego Sakramentu jest w namiocie cyrkowym po drugiej stronie rzeki. Do Bazyliki św. Piusa X wchodzi się, jak na boisko trzecioligowej drużyny piłkarskiej. W Fatimie obowiązkowym elementem zwiedzania jest modernistyczna szopka. A jeśli chcecie zlokalizować WC - nic łatwiejszego - jest w Kościele Trójcy Przenajświętszej, akurat naprzeciwko Najświętszego Sakramentu. Uczestnicy procesji w Bazylice Sacré-Coeur w Paray-le-Monial przechadzają się w kółko po ogrodach klasztornych nucąc coś pod nosem, żeby nie drażnić mieszkańców miasteczka, które przecież żyje z bazyliki i pielgrzymów. W katedrze w Maladze we mszy niedzielnej uczestniczy kilkunastu wiernych. Jeden z najpiękniejszych kościołów jakie znam, w klasztorze Madre Deus w Lizbonie to już nie kościół tylko Museo Nacional del Azulejo. I tak dalej, i tak dalej...
Ale nie upadajmy na duchu.
Jedziemy przez Ugandę. Jest niedziela i trzeba by znaleźć jakiś kościół, najlepiej katolicki. Miejscowi mówią, że 30 km dalej w Nyabyeya jest włoski kościół (Włosi wybudowali w czasie 2 wojny światowej wiele kościołów w Afryce subsaharyjskiej). Jedziemy - i co widzimy? Białego orła. W koronie. Na czerwonym tle. Obraz Matki Boskiej Częstochowskiej i napis: Polonia semper fidelis. To tutaj zostali osiedleni Polacy, którym udało się ewakuować ze Związku Radzieckiego z Armią Generała Andersa. Nie było co z nimi zrobić, bo przecież Europa nie przyjmie polskich faszystów. To nie są socjalnie bliscy muzułmanie, trzeba ich umieścić w takim miejscu, żeby wyginęli z chorób i niedostatku i świat o nich zapomniał. A oni, sterani i schorowani nie dość, że przeżyli, to jeszcze wybudowali piękny kościół, który mieszkańcom służy do dziś. Po wojnie rozproszyli się po świecie nie mogąc wrócić do Ojczyzny. Ale przeżyli. I my też przeżyjemy.
Serdecznie dziękuję za otuchę. Kłaniam się o więcej.
Proszę Pana tylko o jedno: niech Pan zawsze pamięta o Niepokalanej.
U heretyków Jej nie ma, to już powinno wystarczyć.
Bardzo dziękuję za Pańskie świadectwo. Przepraszam, że tak zdawkowo.
Pozdrawiam.
A.
Matka Boża, lecz, na ile Nasza?
Może inaczej: na , ile my jesteśmy w swym postępowaniu Jej dziećmi.
Neokatechumenat jest judaizującą sektą nominalnie wciąż funkcjonującą wewnątrz Kościoła Katolickiego. Z czym można by dyskutować zważywszy ich manifestowaną niewiarę np. w obecność Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie, oraz kwestionowanie nauczania Kościoła wynikającego z dogmatów i Tradycji.
Trochę do poczytania znaleźć można na stronie należącej do wydawnictwa Antyk http://www.antyk.org.pl/ ( trzeba u góry, na czarnym pasku kliknąć w napis W OBRONIE DEPOZYTU WIARY, po czym można wybierać wśród dostępnych tekstów).
Warto też przejrzeć:
Neokatechumenat AD 2006 - cz. I i II :
http://www.piusx.org.pl/…
http://www.piusx.org.pl/…
Pani wie, że jest tu bardzo mile widziana.
Dziękuję za obecność.
A.
Ponieważ ja nie posiadam autorytetu, będę się na Autorytety powoływał, niektóre - jak sądzę, w miarę moich nad wyraz skromnych możliwości intelektualnych - nieco nadwątlając.
Pozdrawiam Panią.
Ja jestem człowiek grzeszny. Ale wiem, że Matka Boża mówi o Różańcu. Więc sięgam po Niego codziennie. Matka Boża nie mówi nigdy o jakichś tanecznych dziełach uwielbienia, które (rzekomo) dziś obserwujemy. Zawsze mówi o Różańcu. Anioł w Fatimie wzywa dzieci, aby przerwały zabawę.
Kto może dziś nakłaniać do czasu zabawy, choćby jako "uwielbienia Boga", skoro Boża sprawiedliwość wisi nad nami? No, kto?
Proszę Was, studiujcie Fatimę.
Pyta Pan "Kto może dziś nakłaniać do czasu zabawy, choćby jako "uwielbienia Boga", skoro Boża sprawiedliwość wisi nad nami? No, kto?"
Ależ tacy są właśnie ci, jak ich nazwać, "oszołomy z Odnowy"? Uwielbiają Boga godzinami (nie oszukujmy się: dla nas byłoby to nudne) i śpiewają z radości. Dlaczego? Bo oni czują się już osądzeni (żyją Ewangelią i dbają o sakramenty) a nawet zbawieni (czytałam na forum). Dlaczegóż mieliby nadal pokutować i płakać? Dla nich Królestwo Niebieskie już się rozpoczęło.
Ta właśnie pycha pozwala lekceważyć wszystko. Czy naprawdę potrzeba tu jeszcze wymieniać co?
Pozdrawiam Panią.
A.