"RUCHY CHARYZMATYCZNE" W KK - LUCYFERYCZNY PLAN ZNISZCZENIA.

CZĘŚĆ DRUGA.

VI KRÓTKI PRZEGLĄD „CHARYZMATÓW” U „CHARYZMATYKÓW”.

„Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w owczej skórze, a wewnątrz są drapieżnymi wilkami.  Poznacie ich po ich owocach. Czy zbiera się winogrona z ciernia, albo z ostu figi?” (Mt 7,15-16).

”W istocie niektóre modlitwy i niektóre obrzędy innych religii mogą przygotowywać na przyjęcie Ewangelii, ponieważ stwarzają pewne sytuacje lub są formami pedagogii, dzięki którym ludzkie serca zostają pobudzone do otwarcia się na działanie Boże. Nie można im jednak przypisywać pochodzenia Bożego oraz zbawczej skuteczności ex opere operato, właściwej chrześcijańskim sakramentom. Z drugiej strony nie należy zapominać, że inne obrzędy, jako związane z przesądami lub innymi błędami (por. 1 Kor 10, 20-21), stanowią raczej przeszkodę na drodze do zbawienia.” – (Z Deklaracji "Dominus Iesus" o jedyności i powszechności zbawczej Jezusa Chrystusa i Kościoła; pkt.21, (87 -89)).

[Ex opere operato (łac.„na podstawie dokonanej czynności”) – w teologii katolickiej formuła określająca obiektywną skuteczność działania sakramentów. Oznacza ona, iż sakrament jest skuteczny poprzez sam fakt jego udzielenia, niezależnie od pobożności udzielającego oraz przyjmującego sakrament.]

„Otóż czym dusza dla ciała, tym Duch Święty dla Ciała Chrystusowego, którym jest Kościół. Duch Święty sprawia w całym Kościele to, co dusza we wszystkich członkach jednego ciała. Ale chciałbym was ostrzec, zwrócić waszą uwagę, wskazać, czego macie się bać. Jeżeli od ciała ludzkiego odciąć jakiś członek, np. rękę, palec, stopę — czyż dusza biegnie za tym, co odcięte? Kiedy członek ten należał do ciała, ona go ożywiała; odcięty traci życie. Podobnie chrześcijanin jest katolikiem, dopóki żyje w ciele; odcięty staje się heretykiem. Duch nie podąża za odciętym członkiem. Jeśli zatem chcecie mieć życie od Ducha Świętego, zachowujcie miłość, kochajcie prawdę, tęsknijcie za jednością, a osiągniecie życie wieczne" - Św. Augustyn.
 
"Zobaczyłam dziwaczny, osobliwie wyglądający kościół będący w trakcie budowy. (...) Nie widziałam żadnego anioła pomagającego w budowie, lecz wielką liczbę najdzikszych duchów taszczących ku sklepieniu przedmioty najprzeróżniejszego rodzaju, gdzie osoby o krótkich kościelnych okryciach odbierały je i umieszczały w różnych miejscach. Nic nie było przyniesione z góry; wszystko pochodziło z ziemi i mrocznych rejonów, a cała konstrukcja była dziełem błędnych duchów.”;
„Widzę jak czarny, fałszerski, nieprawdziwy kościół odnosi coraz większe powodzenie, widzę jego zgubny wpływ na społeczeństwo";
„Wszystko musi zostać ponownie odbudowane; gdyż wszyscy, nawet duchowni trudzą się by zniszczyć Kościół – ruina jest w zasięgu ręki (...) Zobaczyłam znów wielki, dziwnie wyglądający kościół nie mający w sobie nic świętego”;
„Widziałam jak wszystko obraca się w ruinę, zniszczenie sakralnych przedmiotów, bezbożność i herezję wdzierające się do wnętrza" – Bł. Anna Katarzyna Emmerich.

[Cytowane fragmenty mistycznych wizji Błogosławionej A. K. Emmerich pochodzą z drugiego tomu "Żywota Anny Katarzyny Emmerich" autorstwa C. E. Schmoegera CSsR; pierwsze wydanie -1867r.]
 
„A ludzie sterowani diabłem w ogóle nie zdają sobie sprawy, że są manewrowani jak kukiełki" - Wanda Półtawska.

                                                              ***
 
Czas na przegląd wybranych „charyzmatów” u „charyzmatyków”.

Na pierwszy „ogień” – (chyba) najbardziej spektakularny, budzący wiele niezdrowych emocji „spoczynek w duchu”, jak nazywają ten stan, czy też takie zachowanie duchowni „charyzmatycy” i członkowie wspólnot.
Ja będę jednak przy każdym użyciu tego określenia używał cudzysłowu lub poprzedzał je frazą „tak zwany”.

Nie uważam, aby „spoczynek” był najbardziej kontrowersyjnym „zjawiskiem” występującym w  szeroko rozumianym kręgu tzw. wspólnot charyzmatycznych.
Nie uważam tak z tej oczywistej przyczyny, iż dostrzegam niebezpieczeństwo  odrzucania pewnej skrajności, by następnie tym łatwiej ulec pokusie podsuniętych przez Zwodziciela innych zatrutych owoców, które właśnie na tle skrajności mogą wydawać się nieszkodliwe. 

„Roztropnie odrzuciliśmy to, co niepewne, niezbadane, skrajne, i tak uspokojeni wykazaniem czujności możemy już przystąpić do praktykowania charyzmatów, które z pewnością są darem Ducha Świętego.”

Na tym właśnie polega strategia szatana; z psychologiczną kalkulacją zakłada on, iż najbardziej radykalne sposoby zwodzenia zostaną przez jakąś część uczestników jego gry odrzucone, w zamian, z tym większą łatwością zakorzenią się pozostałe, już jako rzekomo autentyczne działanie Ducha Świętego.

Twierdzę, iż żaden tzw. charyzmat o protestanckiej genezie nie jest bardziej kontrowersyjny niż inne, ponieważ – co dla katolika oczywiste - u heretyków nie mogą występować żadne charyzmaty pochodzące od Ducha Świętego. Wszystko jest tam efektem zwodniczego działania Złego, ponieważ ze złego drzewa pochodzi.
Czyż Pan nie przestrzega nas: „Czy zbiera się winogrona z ciernia, albo z ostu figi?” (Mt 7,16); „Nie może (…) złe drzewo wydać dobrych owoców.” (Mt 7,18)?

Na początku jest tzw. chrzest w duchu, który nie jest przecież niczym innym, jak szatańskim szyderstwem, parodią i dezawuacją katolickich Sakramentów - chrztu, bierzmowania, lecz także kapłaństwa.
Czyż katolikowi mają już nie wystarczać Sakramenty Kościoła? Czy Święte Sakramenty potrzebują jakiejś uzupełniającej formy, czy raczej (wyłącznie) konsekwentnej wierności? Czy tego rodzaju dodatki do życia religijnego pochodzące od tych, którzy Nauczanie i Sakramenty Kościoła Katolickiego negują mogą stanowić dla katolika jakąkolwiek wartość dodaną?

„Spoczynek w duchu” nie jest więc, ani bardziej kontrowersyjny, ani bardziej szkodliwy od „chrztu w duchu”, „charyzmatu modlitwy w językach”, „charyzmatu uzdrawiania”, „przepowiadania”, „świętego śmiechu”, tańców, pantomimy, biegania, flagowania, klaskania, modlitwy w podgrupach, oraz innych ekscesów w czasie Liturgii, czy sekciarskich „nabożeństw”. Wszystkie te „charyzmaty” warte są dokładnie tyle samo, i są tak samo szkodliwe, choć to „spoczynek w duchu” oprócz zwodzenia odgrywa także swoją rolę kontrastu  - w pewien sposób - uwiarygodniającego pozostałe, które z kolei łatwo przynoszą wyjątkowo obfite zatrute owoce diabelskiego planu.
Tak właśnie się dzieje; występują pseudokatolickie sekty, które wprawdzie „nie wpuściły ducha spoczynku”, za to z niezwykłą gorliwością przystąpiły do dewastacji Kościoła Katolickiego przy użyciu innych „charyzmatycznych narzędzi”, oraz przy oportunizmie, a niekiedy jawnej współpracy niektórych biskupów – tchórzy lub zdrajców. To, co wyrabiają łódzcy jezuici może stanowić tego przykład wręcz „wzorcowy”.

1. „Spoczynek w Duchu” – jeśli nawet, to w jakim?

Niejednokrotnie byłem świadkiem „spoczynków” (osobiście nigdy tego nie doświadczyłem). Zauważyłem też wśród członków „wspólnoty charyzmatycznej” (także tzw. liderów) pewien rodzaj ekscytującego pożądania doznania tego stanu; byłem także świadkiem świadectw wygłaszanych publicznie przez osoby, które ponoć doznały „spoczynku” (niektórzy rzekomo kilkakrotnie), twierdzące, iż wskutek tego doświadczenia została uleczona ich duchowość, relacje małżeńskie, rodzinne, a nawet ciężkie choroby psycho-fizyczne. Kto bywał na spotkaniach modlitewnych tzw. wspólnot charyzmatycznych ten wie, że jest w ich trakcie przewidziany czas „świadectw”.

Opisując „zjawisko” wypada jednak zacząć od charakterystyki i genezy:
„Odpoczynek w Duchu jest praktyką mającą miejsce przeważnie podczas publicznej modlitwy z nałożeniem rąk. Po spędzeniu pewnej ilości czasu na modlitwach i śpiewie, uczestnicy spotkania modlitewnego wychodzą przed zgromadzenie w celu otrzymania darów Ducha Świętego. Modlitwie o nowe zstąpienie Ducha Świętego z reguły towarzyszy gest nałożenia rąk przez prowadzącego spotkanie lub diakonię wstawienniczą, a także charyzmatyczne przejawy obecności Ducha Świętego, jakim są glosolalia i właśnie odpoczynek w Duchu Świętym. Osoby doświadczające odpoczynku w Duchu upadają, przeważnie do tyłu. W większości wypadków ich upadek jest amortyzowany przez przypadkowych ludzi lub specjalnych tzw. łapaczy.
Odpoczynek w Duchu Świętym jest najczęściej kojarzony z wielkim ożywieniem protestanckim. Journal Jana Wesleya wspomina o ludziach, którzy podczas jego przepowiadania padali na ziemię. Upadki ludzi towarzyszyły też przepowiedniom Petera Cartwrighta z kręgu metodystów. Podobne przypadki wiązane też są z nazwiskami takich charyzmatyków, jak: George Whitefield, Charles G. Finney, Maria B. Woodworth-Etter, Katthrin Kuhlman, Kenneth E. Hagin, Charles i Frances Hunter.

(…)
Opisywane zjawisko jest nieakceptowane przez większość wyznań chrześcijańskich, w tym przeważającą część zielonoświątkowców. Podstawą jego odrzucenia jest brak wyraźnego ugruntowania w Biblii – w najlepszym wypadku jest to zjawisko psychologiczne lub w najgorszym – ma pochodzenie od złego ducha.
Krytyka odpoczynku w Duchu opiera się również na tym, iż upadek następuje przeważnie do tyłu i z utratą kontroli nad ciałem. Opisywane w Biblii upadki przed majestatem Boga są świadomymi upadkami na twarz (do przodu). Wskazuje się też, że taki nieświadomy, niekontrolowany upadek do tyłu nie może być postrzegany jako oddanie chwały Bogu. Zgodnie z niereligijnym (naukowym) światopoglądem źródła tego doświadczenia tkwią w obszarze sugestii i hipnozy, używanej przy psychoterapii.”

https://pl.wikipedia.org/wiki/...

A oto, co na ten temat pisze cytowany już w tym opracowaniu ks. bp Andrzej Siemieniewski:
„Rodney Howard-Browne, jeden z najbardziej znanych propagatorów „błogosławieństwa z Toronto”, ostatniej w XX wieku fali pentekostalnych fenomenów, w 1994 roku w wywiadzie telewizyjnym na temat początków tego przebudzenia wyznał: „Moc Boża spadła bez ostrzeżenia. Ludzie zaczęli spadać z krzeseł i tarzali się po podłodze. Im mniej głosiłem, tym więcej ludzi dostępowało zbawienia” 
(…)
Toronto: czy na pewno błogosławieństwo?
Innym powodem potrzeby zadawania pytań pod adresem duchowości pentekostalnej jest coraz większy nacisk kładziony na doświadczenie. Niekiedy proces ten pogłębia się tak dalece, że zaczyna prowokować diagnozę duchowości „pneuma-somatycznej”. Najbardziej znanym na świecie i najbardziej wpływowym w kręgach pentekostalnych jest tak zwane błogosławieństwo z Toronto, fenomen zawierający w sobie zdecydowanie niezwykłe i niekiedy szokujące doświadczenia duchowej i zmysłowej natury.
Już w czerwcu 1994 roku donoszono z Anglii o „histerycznej fascynacji «błogosławieństwem z Toronto»”:
„Pewien proboszcz [anglikański] został zmuszony do odwołania wieczornego nabożeństwa Komunii świętej i do wyniesienia krzeseł z nawy głównej, gdyż tak wielu członków jego parafii leżało na podłodze po doświadczeniu «błogosławieństwa z Toronto». Obserwatorzy opisywali sceny, kiedy wierni padali masowo na podłogę i wybuchali śmiechem w czasie nabożeństwa” .
W kanadyjskim Toronto kościół na lotnisku stał się od stycznia 1994 roku sanktuarium „postmodernistycznego przebudzenia” . Budynek kościelny znajduje się na terenach przemysłowych przylegających do głównego portu lotniczego. Pomimo że członków lokalnej społeczności kościelnej jest zaledwie około tysiąca dwustu, to całkowita liczba pielgrzymów przekroczyła milion na przestrzeni lat dziewięćdziesiątych. Miejsce to stało się w ciągu ostatniej dekady centrum promieniującym na cały pentekostalny świat zaraźliwym typem duchowości, imitowanym lub z pożądaniem oczekiwanym w tysiącach miejsc pentekostalnego kultu na całym globie ziemskim.

Opisywany fenomen ma swoje początki w przebudzeniu w Argentynie pod wodzą pastora Claudio Friedzona oraz w krucjatach południowoafrykańskiego ewangelizatora nazwiskiem Rodney Howard-Browne. Friedzon, należący do tradycyjnej zielonoświątkowej wspólnoty wyznaniowej Assemblies of God (Zbory Boże), już wcześniej przewodził podobnemu przebudzeniu w wielu częściach Ameryki Południowej, a Howard-Browne sprowadził swoje „przebudzenie śmiechu” (laughing revival) do USA z Południowej Afryki w roku 1987. Dopiero jednak budynek kościelny na lotnisku w Toronto nadał temu zjawisku światowy rozgłos . Dnia 20 stycznia 1994 roku Randy Clark, pastor Kościoła z sieci o nazwie Vineyard (Winni¬ca) z St. Louis w stanie Missouri został zaproszony przez pastora Johna Arnotta z Toronto do przeprowadzenia serii spotkań .
Duchowość „błogosławieństwa z Toronto” charakteryzuje się kształtowaniem świadomości idealnego stanu uszczęśliwiającego spotkania, graniczącego z „orgazmem mistycznym” (orgasmic mysticism) . W pieśniach pochodzących z tego najnowszego centrum duchowości pentekostalnej Jezus jest przedstawiany jako Oblubieniec, Kościół jako Oblubienica, przebudzenie zaś – w obrazach deszczu, fal lub rzeki. Mnożą się nieustanne wezwania, aby pozwolić się nasączyć przez Ducha Świętego, aby pożeglować na fali Ducha (surf on a wave of the Spirit), a wszystko to wśród powtarzania obietnic „poznania pocałunków Chrystusa”. Jest to -jak trafnie określono – „romantyczna miłość z Jezusem skoncentrowana na relacji Ja – Ty” .
Praktykuje się częste „padanie w Duchu”, co – biorąc pod uwagę powszechne pentekostalne nawyki lat ostatnich – nie byłoby jeszcze takie nadzwyczajne. Dochodzi do tego nie tylko „namaszczenie mocą” i ekstatyczne doświadczenia Boga, ale także trans, odmienne stany świadomości, drżenia, konwulsje, łkania, płacz, łzy i śmiech. Wiele z tych objawów znanych jest z osiemnasto- i dziewiętnastowiecznych zgromadzeń przebudzeniowych amerykańskiego (a także brytyjskiego) protestantyzmu ewangelikalnego. Niektóre zaś są istotnie nowe, jak na przykład wydawanie dźwięków imitujących odgłosy zwierząt. Pewien duszpasterz anglikański „leżał tam na podłodze i ryczał jak lew” , podczas gdy inni wydawali dźwięki „podobne do głosów królików”. „Święty śmiech” bywa – jak określają to świadkowie – „histeryczny, a nawet maniakalny” .

Jeden ze szczególnie aktywnych przy początkach Toronto blessing pastorów Rodney Howard-Browne zasłynął ze zdolności „sprowadzania mocy” na zgromadzonych (bring under power) oraz z umiejętności doprowadzania tych, co „padli w duchu”, do niekontrolowanego śmiechu, uważanego za „śmiech w Panu”. Inna z jego specjalności to doprowadzanie uczestników do takiego „padania w Duchu”, aby następnie nie byli w stanie podnieść się o własnych siłach.
Jedno z prasowych sprawozdań form dotyczących form pobożności praktykowanych w Chrześcijańskiej Społeczności Lotniska w Toronto (Toronto Airport Christian Fellowship – TACF) zawierało następujący fragment:
„Dywany w salonie zasłane były leżącymi ciałami ludzi wyglądających na pobożnych, którzy – jak czują – poruszeni zostali zjawiskiem nazywanym przez nich Duchem Świętym. Tak bardzo poruszeni, że wydają odgłosy wycia z radości lub z powodu uwolnienia od ukrytego bólu. Padają na ziemie, niektórzy sztywni, jakby umarli, niektórzy wiją się w konwulsjach histerycznego śmiechu. Z jednego pomieszczenia do drugiego przetaczają się dźwięki jak ze stodoły, dźwięki słyszane tylko w dziczy, jęki tak głębokie, że przypominają trudy zrodzenia dziecka, podczas gdy rzeczywiście mężczyźni i kobiety przybierają pozycję rodzenia dzieci [...] Pośród tych scen szaleństwa spotyka się kochające ramię podtrzymujące padających, uśmiechnięte twarze, szeptane modlitwy wsparcia, zachęty, aby poddać się temu wszystkiemu, aby się rozluźnić” .

Zapewne tu właśnie stosowne będzie przypomnienie uwagi Harveya Coxa: uczestnicy ruchu pentekostalnego stoją wobec pilnej potrzeby określenia, co właściwie rozumieją jako „doświadczenie”, gdyż w przeciwnym przypadku „może wytworzyć się wśród nich prawdziwy kult doświadczenia, który skończy się jakąś formą New Age” . To samo pytanie stoi przed katolicką wersją pentekostalizmu – eklezjalną Odnową Charyzmatyczną. O ile bowiem pod koniec lat 60. i w latach 70. katolicy tego kierunku przejmowali duchowość klasycznych wyznań zielonoświątkowych, jak na przykład Assemblies of God, i fascynowali się przełomowym przeżyciem chrztu w Duchu Świętym, to w latach 90. zdecydowanie zatriumfował styl „błogosławieństwa z Toronto” .
(…)
W dziewiętnastym wieku w USA zaszedł już raz stopniowy proces degeneracji pojęcia „religii doświadczalnej”. To, co w osiemnastym wieku było prawdziwie ewangelicznym powiewem Ducha w metodystycznym wydaniu Johna Wesleya i George’a Whitefielda albo w kongregacjonalistycznym wydaniu Jonathana Edwardsa, stało stopniowo zrytualizowanym schematem, następnie zostało określone jako pożądane dzieło ludzkiej przedsiębiorczości religijnej w pismach Ch.G. Finneya (np. Lectures on Revivals of Religion), aby w końcu przemienić się w produkt wyspecjalizowanych przedsiębiorców przebudzeniowych. Można obawiać się podobnego procesu w niektórych pentekostalnych i charyzmatyczno-katolickich kręgach: to, co było skoncentrowane początkowo na ofiarnym, nowym życiu w Chrystusie, może zmieniać się w poszukiwanie doświadczenia dla samego doświadczenia, a im bardziej owo doświadczenie staje się niezwykłe, tym lepiej….”

https://gloria.tv/article/N3Ab...
https://wobronietradycjiiwiary...
https://wobronietradycjiiwiary...

I jeszcze fragment innego ciekawego artykułu dotyczącego omawianego tematu:
„Charakterystyczne dla odnowy charyzmatycznej fenomeny występowały jednak w kościołach protestanckich, głównie w USA, skąd na początku XX w. Trafiły do Niemiec. Charyzmatyzm spotykał się i nadal spotyka z niezwykle ostrym potępieniem protestantów ewangelikalnych jako nauka niebiblijna, i rozbijająca wspólnoty oraz operująca demonicznymi darami uznawanymi za charyzmaty.
Rzekome dary Ducha Świętego zostały potępione jako demoniczne przez protestanckich pietystów w tzw. Oświadczeniu Berlińskim (Berliner Erklärung) 15. września 1909 czyli mniej więcej tyko pięć lat po tym, jak się pojawiły. Czytamy tam w punkcie 1:
„Tak zwany Ruch Zielonoświątkowy nie pochodzi z góry tylko z dołu. Wiele fenomenów tego ruchu przypomina spirytyzm. W ruchu tym działają demony, które, wiedzione chytrością przez szatana, mieszają fałsz z prawdą, aby zwodzić Dzieci Boże. W wielu przypadkach okazało się później, że tzw. „obdarzeni przez ducha” [charyzmatycy] byli opętani.”

„Duch tego ruchu doprowadza do duchowych i fizycznych działań mocy [manifestacji], ale jest to fałszywy duch i jako taki się objawił. Odrażające fenomeny takie jak upadki, grymasy twarzy, konwulsje, krzyki, wstrętny i głośny śmiech itp. występują i tym razem w tych zgromadzeniach. Nie rozważamy tego, co w tym demoniczne, co histeryczne, a co psychiczne, ale tego rodzaju fenomeny, nie są pochodzenia Boskiego.„
Na usprawiedliwienie niektórych katolickich charyzmatyków stwierdzić trzeba, że jeszcze kilkanaście czy kilkadziesiąt lat temu występowały jedynie takie fenomeny jak modlitwa w językach, proroctwa, uzdrowienia głównie wewnętrzne, rzadziej cielesne. Nie występowały natomiast:
• Spoczynki w duchu „świętym.”
• „święty” śmiech,
• „święte” szczekanie,
• „dar łez”
• „święte nie wiadomo co”.”

http://rzymski-katolik.blogspo...

Geneza „spoczynku” jest zatem całkowicie niekatolicka, co więcej, nawet liczni protestanci dostrzegali w tym działanie złego ducha, choć niektórzy „charyzmatycy” usiłują jednak powoływać się na przykłady Świętych Kościoła Katolickiego.
Skoro jednak zjawisko „spoczynku” zostało odrzucone przez część protestantów właśnie z powodu rzekomego braku biblijnych podstaw, trzeba zacząć od Pisma Świętego. Czy rzeczywiście brak jest biblijnych analogii dla tzw. spoczynku w duchu?

Natrafiłem na wyczerpujące opracowanie brata Jana Hruszowca OMFConv, który bynajmniej nie neguje „spoczynku w Duchu” jako autentycznego przeżycia duchowego, w swej analizie pochyla się natomiast nad jego ewentualnymi podstawami w Piśmie Świętym oraz Tradycji Kościoła.
Autor publikacji pisze we wstępie:
„Spoczynek w Duchu występuje najczęściej w modlitwie o uzdrowienie w czasie charyzmatycznej modlitwy wspólnotowej lub indywidualnej. Wynikiem tej modlitwy jest fakt otwarcia się danej osoby na działanie Boga oraz jej głębokie pragnienie stanięcia w Jego obecności.”

Po zaprezentowaniu i omówieniu przykładów z Pisma Świętego Autor dociera do konkluzji:
„Przedstawione powyżej cytaty, nie pokazują jednak wyraźnie upadku charakterystycznego dla zjawiska spoczynku. Powtórzmy jeszcze raz, że nie można w przytaczanych przykładach szukać punktów oparcia dla omawianego zjawiska spoczynku. Przykłady z Biblii nie mówią o kimś, kto otrzymuje od innej osoby lub grupy, wspólnoty nałożenia rąk, że upada do tyłu. Wszystkie przykłady w Biblii to upadki twarzą do ziemi. Ważne też jest by zauważyć, że nie wiemy czy osoby, które w Biblii ulegają temu upadkowi, czynią to świadomie lub czy jest to ich akt zamierzony, akt posłuszeństwa.”

Dalej br. Jan Hruszowiec przytacza:
„Jezuita Ojciec George Maloney SJ, po rozpatrzeniu tekstów mówi: „W żadnym z tych tekstów nie rozpoznaję zjawiska „slain in the Spirit”. Ekstaza nie jest porównywalna z omdleniem wywoływanym za pośrednictwem człowieka innego niż Jezus Chrystus. Nie udało mi się odnaleźć paraleli dla tego zjawiska. Wiemy, że Piotr, Paweł i inni uczniowie nauczali i uzdrawiali: Dzieje Apostolskie mówią o tym z całą pewnością. Lecz nie mamy żadnych podstaw, aby sądzić, że ludzie padali w tym typie spoczynku, gdy proszono nad nimi o wylanie . Jezuita jasno sugeruje, iż wszystkie przykłady biblijne mówią jedynie o upadku, o mocy Ducha Świętego, który otwiera serca i umysły poszczególnych osób, lecz żadne z przedstawionych wydarzeń nie jest spoczynkiem samym w sobie.”
 

http://www.petrus.kielce.opoka...

Trzeba tu też przypomnieć tzw. Dokumenty z Malines.
Otóż, Kardynał Suenens - entuzjasta i propagator Odnowy Charyzmatycznej w Kościele, któremu w czasie pontyfikatów Pawła VI i Jana Pawła II powierzono opiekę nad tym ruchem, wraz z gronem teologów wydał tzw. Dokumenty z Malines. Szósty z tych dokumentów, opracowany w 1986, zajmuje się zjawiskiem "spoczynku w Duchu".

Dokument został zatytułowany: „Spoczynek w Duchu – kontrowersyjne zjawisko.”
Oto najważniejsze jego tezy (podaję za ks. Jackiem Sochą):
„Jednym ze zjawisk pojawiających się w kręgach chrześcijan związanych z Odnową Charyzmatyczną, które zaniepokoiło belgijskiego kard. Leona Suenensa był tzw. spoczynek w Duchu. Refleksja teologiczna nad tym fenomenem doprowadziła do wydania w 1986 r. szóstego dokumentu z Malines zatytułowanego „Spoczynek w Duchu, kontrowersyjne zjawisko”. Pierwszy rozdział, zatytułowany „Opis zjawiska”, jest próbą charakteryzacji przedmiotu badań. Slain in the Spirit (porażony przez Ducha), Resting in the Spirit (spoczynek w Duchu) to głównie upadek do tyłu, dość częsty w związku z jakąś religijną posługą uzdrawiania lub modlitwy. W różnych kręgach chrześcijańskich spotykano ten fenomen już w tzw. ruchach przebudzeniowych w XVII w., zaś w Kościele katolickim wystąpił po II wojnie światowej wraz z przeniknięciem ruchu charyzmatycznego ze wspólnot protestanckich.
Kard. Suenens podaje dokładny opis zjawiska, opierając się na świadectwach, które zebrał w kręgach katolickich. Podkreśla także, że fenomen ten występuje również poza chrześcijańskim kręgiem kulturowym (wschodnie, azjatyckie sekty, prymitywne plemiona z Afryki i Ameryki Łacińskiej).
Rozdział drugi zawiera krytyczną analizą zjawiska. Autor podkreśla, powołując się na kilku teologów, że nie ma podstaw biblijnych dla zjawiska upadku. Również tradycja chrześcijańska nie pozwala utożsamić analizowanego fenomenu ze spoczynkiem duszy czy też modlitwą odpocznienia.
Kard. Suenens, ukazując niejednoznaczność zjawiska z punktu widzenia psychologii,cytuje wnikliwą analizę profesora psychiatrii Jeana Lhermitte, który, podkreślając występowanie nadnaturalnych zjawisk w życiu mistyków i osób przez siebie badanych, pisze: „Jeszcze raz uznajemy za konieczne podkreślić, że jeśli z punktu widzenia psychofizjologicznego lub fenomenologicznego nie potrafimy wyróżnić w tych stanach żądanego znaku usprawiedliwiającego specyfikacje stanu mistycznego, to w żadnym razie nie twierdzimy, że ich przyczyna leży w tej samej sferze. Czy Bóg nie może być naturalnym źródłem natchnienia i korzystać ze sfery psychosomatycznej, do poznawania której powołany jest psycholog?
Jak nauczali najwięksi z mistyków poczynając od świętej Teresy od Jezusa,tym, co rzeczywiście nadaje takim poruszeniom znamię boskiego pochodzenia są owoce. Tak więc dzieła fałszywych mistyków to rzeczy godne pożałowania,podczas gdy autentyczna mistyka ofiaruje nam prawdziwe kwiaty miłościvi miłosierdzia”.
W kolejnym punkcie omawianego dokumentu autor podaje obiektywne i ogólne kryteria charakteryzujące działanie Ducha Świętego. Jego obecność ujawnia się z pewnością tam, gdzie następuje wzrost wiary, teologalnej nadziei,miłości Boga i bliźniego. Zjawiska cielesne nigdy nie zdołają zdominować tego fundamentalnego kryterium.
Jan Paweł II, pisząc o działaniu Ducha Świętego podkreślał właśnie miłość przebaczającą jako jego główny przejaw.Innym kryterium jest wolność Ducha Świętego, która nie może być nigdy przez człowieka negowana poprzez wymuszanie i magiczny sposób myślenia i postępowania. Wydaje się także, że stylem działania Parakleta jest łagodność, delikatność i niespektakularność.
Trzeci rozdział omawianego studium nosi tytuł „Na planie duszpasterskim”.Ostrzega przed upraszczającym stosowaniem biblijnej zasady „drzewo poznaje się po owocach”. Pokój i radość towarzyszące zjawisku upadku nie muszą być efektem działania Ducha Bożego. Jak pisze Suenens: „Nie można przypisywać ich nieuchronnie wpływowi szczególnego dotknięcia Ducha. Nawet, jeśli modlitwy i religijne gesty «zdobią» i «przyoblekają» stosowaną grę ludzkich środków, integralne rozeznanie duchowe nie może wyłączać analizy całego kontekstu ludzkiego”.
Drugi punkt trzeciego rozdziału omawianego dokumentu dotyczy niebezpieczeństw związanych z fenomenem upadku. Autor streszcza je w pokusie szukania w tym zjawisku „anestezji duchowej”, która miałaby rozwiązać automatycznie wszystkie problemy. Niebezpieczeństwo tego zjawiska tkwi również w szukaniu dla jego samego i traktowaniu go jako wyznacznika bycia obdarowanym przez Boga. W końcowej części dokumentu autor zachęca, aby traktować zjawisko upadku jako naturalne (tzn. ludzkie, a nie nadnaturalne) aż do udowodnienia czegoś przeciwnego, choć nie można zakładać, że Bóg nie mógłby posłużyć się takim fenomenem. Kard. Suenens w swoim studium przytacza ciekawe i praktyczne wskazówki wypracowane przez Ko­ściół katolicki w Irlandii w odniesieniu do fenomenu upadku.
W dokumencie Komisji Badań Teologicznych i Duszpasterskich stwierdza się:
„Z duszpasterskiego punktu widzenia proponujemy:- by zawsze unikano określenia «spoczynek w Duchu», gdyż pobudza to ludzi do sądzenia, że na pewno lub prawdopodobnie pochodzi to od Boga.
Lepiej przyjąć neutralne określenie «upadek», zaproponowane przez wiel. Johna Richardsa. Pozostaje ono na płaszczyźnie deskryptywnej, zaprasza do bardziej obiektywnego osądu i do rozeznania nie przesądzającego przyczyny upadku;
- odradzamy tworzenie okoliczności, w których zjawisko mogłoby się
pojawić;
- nie zapraszamy duchownych, których modlitwa lub nauczanie są zwią­
zane z tym zjawiskiem;
- mówiąc o «upadku w Duchu», przyjmujemy zawsze postawę negatywną,
pozostając jednocześnie otwarci na możliwość, że w niektórych, bardzo rzadkich przypadkach, będzie to łaska Boża.
W żaden sposób nie zachęcamy wiernych do starania się o ten upadek jako o łaskę od Boga, gdyż wysta
wia ich to na ryzyko upadków spowodowanych
przez nich samych [...]”

http://bazhum.muzhp.pl/media//...

Również br. Jan Hruszowiec w cytowanej już publikacji nawiązuje do badania „zjawiska” przez kard. Suenensa:
„W świetle wszelkich niejasności i rozbieżności w tekstach, Kardynał poprosił o opinię pastora anglikańskiego Johna Richarda, który jest specjalistą w tej dziedzinie. Opublikował on studium zatytułowane Resting in the Spirit w czasopiśmie „Renewal in Wales today”. W artykule tym, pastor Richard czyni podsumowanie: „Nie ma podstaw biblijnych dla omdlenia spowodowanego przez dotknięcie jakiegoś uzdrowiciela. Jest powód, by zdać sobie sprawę, że istnieje upadek i upadek, że zachodzi zasadnicza i istotna różnica między upadkiem do przodu i upadkiem do tyłu. Upadek do przodu jest głęboką, naturalną odpowiedzią, która może być powodowana uczuciami szacunku i pokory. W przeciwieństwie do niego, upadek do tyłu jest bardzo mało naturalny i nasuwa na myśl rodzaj dziwnego zawładnięcia. Dorzućmy, że upadek jako uniżenie się sam w sobie jest mało popierany przez Pismo Święte, gdyż w trzech przypadkach na cztery (Dn 10,11; Ez 2,1; Mt 17,6-7) tych, którzy Go doświadczają, Bóg zaprasza do powstania na nogi. ” Wypowiedź pastora nasuwa pewną refleksję – Biblia jasno nie mówi o zjawisku spoczynku w Duchu Świętym. Wszelkie więc fragmenty z niej odnoszące się do pewnych postaw wywołanych obecnością Ducha Świętego, świadczą jedynie o trudności w jednoznacznej interpretacji omawianego zjawiska.”

http://www.petrus.kielce.opoka...

Przy całym zakwestionowaniu podstaw biblijnych dla omawianego tu stanu „spoczynku” należy odnotować jeszcze jeden biblijny przekaz. Jest to fragment Ewangelii Św. Jana dotyczący pojmania Jezusa (J 18 5-6). Chodzi jednak o rozszerzony, mistyczny opis tego wydarzenia, którego dostarczają nam wizje Błogosławionej Anny Katarzyny Emmerich zanotowane pod tytułem -„Pasja, czyli bolesna męka Pana naszego Jezusa Chrystusa”:

„A Jezus rzekł: „Jam jest”. Zaledwie wyrzekł te słowa, a żołdacy, jakby kurczem gwałtownym ogarnięci, rzucili się w tył i upadli na ziemię. (…)
Na powtórne pytanie Jezusa, kogo szukają, odpowiedzieli żołdacy znowu: „Jezusa z Nazaretu!”. A Jezus rzekł: „Jam jest!” (…) Na Jego słowo: „Jam jest” upadli powtórnie żołdacy na ziemię, powykręcani jak cierpiący na padaczkę (…) Jezus zaś rzekł do leżących żołnierzy: „Wstańcie!” I wstali zaraz przejęci strachem (…)”.

Taki opis zapewne jeszcze nie przystaje do „spoczynków” występujących w Polsce, lecz w stosunku do wynaturzeń etapu, który obserwowany był już wcześniej na Zachodzie, w części charakteryzującej zachowanie „spoczywającego”, może być adekwatny.
Gdyby rozpropagować możliwość takiej analogii, być może chętnych doznania tego stanu byłoby znacznie mniej, a i samo zjawisko uległoby (zamierzonej) atrofii.

Z opisem upadku siepaczy posłanych w celu pojmania Jezusa koresponduje  - w jakiejś mierze - zdanie księdza egzorcysty Mariana Rajchela, który wprowadza  pewne wątpliwości pośród tzw. charyzmatyków entuzjastycznie przyjmujących „zjawisko spoczynku”.
Według Księdza Rajchela upadek jest dokonywany wskutek Bożego dotyku, który powala szatana obecnego w życiu człowieka i dlatego nie należy, ani cieszyć się z upadku, ani go pożądać, lecz mieć świadomość, że przyczyną takiego stanu jest zło tkwiące we mnie, z którego jednak Bóg może mnie uzdrowić.

Tymczasem spotkałem osoby pragnące – z jakąś niezdrową ekscytacją - doznania tego stanu jako rzekomego dowodu głębokiego życia duchowego, czy rodzaju religijnej adrenaliny. Jaskrawym przypadkiem jest postać liderki jednej z tzw. wspólnot charyzmatycznych, która pełna euforii opowiadała wobec audytorium, w którym również się znalazłem, jak to jej dziecko najpierw zostało pominięte przez znanego „charyzmatyka”- ks. Włodzimierza Cyrana, co było powodem, jeśli nie rozpaczy, to, co najmniej dużego zawodu, a gdy jednak po pewnym czasie ów ksiądz powrócił do chłopca i ten „w wyniku nałożenia rąk” doświadczył w końcu upadku – poczucia nobilitującej satysfakcji.
Czyż nie jest to przykład idiotycznej pseudoreligijnej egzaltacji, a ponieważ – jak wspomniałem, mowa tu o tzw. liderce mającej wpływ na innych –  także szkodliwości?

Ksiądz Marian Rajchel dopowiada, że kompletnie bzdurne jest – jakkolwiek często występujące – myślenie: „Jak mam głębokie emocje to mam głębokie przeżycia duchowe”.
Lecz czemu, takie myślenie jest „często występujące” – wypada zapytać? Czy  przypadkiem nie z powodu tego, iż na niektórych wspólnotowych kursach u tzw. charyzmatyków (nie potrafię ocenić jak wielu, lecz przecież kursy owe odbywają się w oparciu o „z góry ‘’ założony schemat) liderzy wspólnot najpierw nakręcają emocje oczekiwań („zobaczycie, będzie się działo”), a jeśli potem uczestnicy nie doświadczą czegoś spektakularnego, to schemat odpowiedzi brzmi zawsze jednakowo – „jeszcze nie otworzyliście się na działanie Ducha Świętego”.
Kto wpuścił tego rodzaju sekciarskie zwodzenie do Kościoła Katolickiego? Bo, kto jest autorem takich manipulacji, a przy tym deformacji wiary, to wiadomo „od początku”.

Opinię księdza Rajchela odnotowuję z uwagi na jej ostudzający niezdrowe emocje wydźwięk, natomiast twierdzenie o „Bożym dotyku” postrzegam przez pryzmat jego posługi egzorcyzmowania, które to doświadczenie bez uzasadnienia i w sposób wątpliwy zostało użyte w nieuprawnionym kontekście.
Według mojej oceny, Ksiądz - egzorcysta dokonał tu pomieszania sytuacyjnych doświadczeń.

Warto też przypomnieć słowa Czcigodnej Sługi Bożej Marthe Robin, które otrzymują potwierdzenie ich trafności w wielu wymiarach naszego „dziś”, także w Kościele Katolickim:
„Szatan potrafi naśladować wszystko, nawet Mękę Chrystusa, nie potrafi jedynie naśladować Najświętszej Maryi Panny”.
Trzeba tu jednak uczynić do słów tych pewną uwagę. Nie chodzi o to, iż nie potrafiłby imitować Postaci, lecz o to, że nie jest w stanie naśladować przymiotów Niepokalanej.
Ksiądz Rajchel w jednym z wywiadów słusznie twierdzi: „Przytoczę słowa złego ducha usłyszane podczas przeprowadzania egzorcyzmu: „Bo wielu księży myśli, że ja jestem tylko w piekle”. Nie, zły duch jest tam, gdzie ludzie go wpuszczą.”

A wpuścić go można wszędzie. Złudne i infantylne jest myślenie, że świątynia i praktyka religijna są całkowicie bezpieczne od jego bezczelnych, choć nieco zakamuflowanych działań. Dlatego zawsze potrzebujemy fundamentów rozeznania, które daje nam Pismo Święte interpretowane w świetle Tradycji Apostolskiej.

http://www.opoka.org.pl/biblio...
https://wobroniewiaryitradycji...

Zdaniem niektórych badających zjawisko „spoczynku”, występuje ono nie tylko w środowisku chrześcijańskim, ale także w wielu kultach prymitywnych i szamańskich (także w wydaniu „szamaństwa naukowego” – tzw. hipnozy magnetycznej – typowego elementu New Age czy w trakcie tzw. leczenia kwantowego i innych tego rodzaju "terapii").

Odnotujmy jeszcze jedną próbę rozeznania „zjawiska”.
W styczniu 1983 roku pod Paryżem odbyło się ósme doroczne spotkanie jezuitów z Odnowy, którego pokłosiem jest studium pt. „Spoczynek w Duchu, podstawy rozeznania”
Oto jego fragment;
"Wziąwszy pod uwagę istniejące ryzyko dewiacji, bardzo ostrożną postawę pasterzy Kościoła, na koniec fakt, że życie charyzmatyczne nie jest uzależnione od spoczynku w Duchu, korzystniejszym wydaje nam się nie wprowadzanie lub nie sprzyjanie temu zjawisku w katolickiej Odnowie Charyzmatycznej”.

Pomimo pewnej dozy asekuracji zawartej w cytowanym jezuickim studium, użycie określeń takich, jak „ryzyko dewiacji”, czy zaleceń, aby „nie sprzyjać” i „nie wprowadzać” stanowi jednak duszpasterskie wskazania wykluczające działanie Ducha Świętego w „zjawisku” stanowiącym przedmiot analizy.
Należy tylko ubolewać, że nie pochylono się należycie nad pytaniem o powody skłonności do ulegania tego rodzaju „dewiacjom” właśnie przez tzw. charyzmatyczne wspólnoty Odnowy.
Krótkotrwałe, więc słabe będzie zabezpieczenie przed zatruciem, gdy ostrzega się przed pojedynczym „owocem” nie wskazując zarazem „drzewa”, które zatrute „owoce” wydaje.
Żadna to diagnoza, która wspomina o skutkach nie pokazując przyczyny. Z tego właśnie powodu choroba trwa, mutuje i wciąż się rozprzestrzenia (co wykazane zostanie w dalszej części opracowania).

http://www.jhs.fora.pl/ruchy-o...

Niektórzy dostrzegają  w „spoczynku” cech charakterystycznych dla transu, czy autosugestii.
Jedną z takich osób jest wymieniony w części pierwszej moderator wspólnoty „Mocni w duchu” o. Remigiusz Recław. O. Recław wspomina więc o hipnozie i transie, oraz zaleca ostrożność w stosunku do „zjawiska”, zwłaszcza, gdy przybiera ono postać masową, lecz jednocześnie nie wyklucza, iż w ten sposób Duch Święty może przyjść do poszczególnej osoby.
Jest więc częściowo „przeciw”, zapewne zarówno pod wpływem przytoczonego jezuickiego rozeznania, jak i prawdopodobnie z ostrożności przed kompromitacją swej wspólnoty, a zarazem kontynuuje asekuranckie pozostawienie „furtki” niedomkniętej, gdyby jednak okazało się, że „Duch Święty” i w ten sposób powinien „podsycić” prowadzoną przez o. Recława grupę.

Ojciec Remigiusz Recław SJ pisze:
„Spoczynek w duchu jest jednym z bardziej wątpliwych charyzmatów. (…) Niech nasze zachowanie będzie przesadnie sceptyczne, a szczególnie wtedy, gdy podczas spotkania modlitewnego upada więcej niż jedna, dwie osoby.(…) Dlaczego powinniśmy być sceptyczni? Ponieważ spoczynek w duchu ma bardzo dużo wspólnego z hipnozą lub transem. Współcześnie ten rodzaj hipnozy nazywa się hipnozą magnetyczną. Bywają takie wspólnoty, w których prawie wszyscy padają. Słyszymy też czasem o takich „charyzmatykach”, którzy mają w sobie taką „moc” modlitwy wstawienniczej, że ludzie się zazwyczaj przewracają. Niektórzy są tak silni, że pada każdy, chce, czy nie chce. Nawet bez dotykania jej. Gdy spotykamy się z takimi sytuacjami, nie ma żadnej wątpliwości – jest to hipnoza. Nawet jeśli modlącym się jest kapłan czy lider wspólnoty.(…) Powiem jeszcze raz: nie neguję zupełnie tego, że Duch Święty może przyjść do kogoś ze spoczynkiem w duchu. Jednak byłbym niezwykle ostrożny, gdy jest to zjawisko masowe. Najczęściej będzie to hipnoza lub samowprowadzanie się w trans. (…)
Pamiętajmy, że spoczynek jest podstawową formą hipnozy. Bez tego hipnotyzer nie może pójść dalej. Ale jest też najłatwiejszą formą hipnozy. Kursy hipnozy magnetycznej zaczynają się właśnie od nauczenia się tego, by człowieka wprowadzania w spoczynek. Im lepszy hipnotyzer, tym robi to szybciej. Najlepsi – potrafią w jednej sekundzie wprowadzić w spoczynek nawet kilkadziesiąt osób.‘’

http://www.jhs.fora.pl/ruchy-o...

Zatem, jeśli upada jedna lub dwie osoby, to jeszcze może to być Duch Święty, a jeśli upada wiele osób - musi to już być mocno podejrzane.
Jaka liczba osób jest tą granicą, której Duch Święty nie przekracza, ani dlaczego zły duch nie mógłby spowodować upadku jednej tylko osoby, tego o. Recław nie określa i nie wyjaśnia. Ot, takie „charyzmatyczne” wskazówki dla wiernych.

A może po prostu: jeśli zatrute nasienie, to i złe drzewo, a następnie zwyrodniały owoc?  Jeden, dwa, czy cały plon zatruty, to już tylko kwestia ilości; nas zaś powinna interesować diagnoza przyczyn.

Chciałbym zacytować kilka spostrzeżeń pewnego komentatora, na które natrafiłem w internecie poszukując publikacji na temat omawianego tu „zjawiska” (pisownia oryginalna):
„W Szwecji jest grupa (protestancka) w której "Ducha Świętego" przekazuje się przez... rzut piłką. Kto łapie, ten pada.
Pamiętam jak Sauro z tzw. (mieniącej się katolicką…) "Wspólnoty Jan Chrzciciel" "posługiwał" tym charyzmatem - najpierw po kolei "kładł" osoby podnoszące a potem mu się znudziło i "kładł" całe rzędy sali pokotem.
Przy swych niewątpliwych zasługach Odnowa ma tendencję do braku zdrowego dystansu. Pochopne ogłaszanie różnego rodzaju "cudów" (uzdrowień, uwolnień itd) jest niestety w dużej części grup normą.
Gdy zaprzeczam, niektórzy mówią że „brak mi wiary”. Ale przecież muszą być jakieś PRZESŁANKI że zjawisko ma cokolwiek wspólnego z Bogiem, gdyż w przeciwnym razie nie jest to wiara w Boga, lecz w jakichś ludzi którzy Ci ni z gruchy ni z pietruchy powiedzieli że masz wierzyć że "padanie" jest z Ducha Świętego.

(…)
To że nie rozumiemy jakiegoś zjawiska nie znaczy że musimy go przypisać od razu Duchowi Świętemu - to BARDZO niebezpieczne podejście .
Przykładem jest wspomniana powyżej hipnoza magnetyczna.
Inny - bardzo jaskrawy i podobny przykład to to, co się działo w latach 70-tych kiedy to proboszcze wielu polskich kościołów organizowali spotkania z bioenergoterapeutą Harrisem.
Interpretowano bioenergoterapię jako... posługę działaniem Boga.
Piszę że przykład jest "podobny" bo odbyło się to na identycznej zasadzie jak wiele "cudownych" praktyk Odnowy - po prostu przez aklamację. Nikt jakoś tego nie rozeznał, nie spytał się "Skąd ten wniosek ?".
Prawdę mówiąc, władze hierarchiczne Kościoła w Polsce też "przespały" tę sprawę.
A argumenty zwolenników były łudząco podobne jak te o "padaniu":
"przecież to jest działanie Boga"

"nie widzisz że ludzie są uzdrawiani i bardziej radośni ?"
"czemu to ma być złe, skoro ludzie gromadzą się w kościele, modlą się i umacniają wspólnotę ?" (Harris często kazał przybyłym łapać się za ręce)
Sprawa Harrisa nauczyła mnie, że nie wolno niczego przyjmować za działanie Boga tylko dlatego że ktoś tak twierdzi (nawet jeśli mówi to sporo osób a część z nich to duchowni - tak było w przypadku Harrisa) ani tym bardziej nazywać czegoś działaniem Ducha Świętego tylko dlatego że zaspokaja naszą potrzebę "doświadczenia cudu" , "uczucia wybrania" lub jeśli potrzebujemy "namacalnego dowodu na istnienie i działanie Boga".

http://www.jhs.fora.pl/ruchy-o...

Przy niewątpliwie słusznych spostrzeżeniach Autor zamieścił zdanie, z którego kurtuazyjną ostrożnością zgodzić się nie sposób: „Przy swych niewątpliwych zasługach Odnowa ma tendencję do braku zdrowego dystansu.”
Jakież to zasługi miałoby posiadać owo ciało obce implantowane od heretyków do Ciała Chrystusowego Kościoła? Czy właśnie wszystkie wynaturzenia, które miały i mają miejsce, ów brak „zdrowego dystansu”, czy wspomniana wcześniej podatność na „dewiacje” nie są dowodem, iż mamy do czynienia wyłącznie z szatańskim podstępem i szyderczym parodiowaniem działania Ducha Świętego?
Czy, podążając tropem cytowanego na wstępie Św. Augustyna, nie należy  zapytać – jakąż to korzyść mogą przynieść Ciału odcięte członki, które poza Ciałem stały się martwe, a następnie, gdy już uległy rozkładowi próbuje się je na powrót w Ciało wszczepić? Czy zamiast oszukiwać Ciało rzekomymi korzyściami z przeszczepu truchła nie należy otwarcie przestrzec przed śmiertelnym skażeniem całego Organizmu?

Pan Bóg mocą Łaski może wskrzesić każdy pojedynczy członek, lecz jego powrót do Ciała Chrystusowego Kościoła możliwy będzie wyłącznie po odrzuceniu śmiertelnych błędów; właśnie odrzucenie błędów jest dowodem Łaski wskrzeszenia.
Każda próba przyjęcia kogokolwiek wraz z błędami, lub adaptacji błędów w imię fatalnie pojętej jedności jest realizacją planu szatańskiej epidemii, który – niestety – jest realizowany na naszych oczach.

Pasterz będzie poszukiwał każdej zaginionej owcy, lecz zakażonej zaraźliwą chorobą nie wpuści do Owczarni, by nie zaraziła pozostałych, a zaraza nie zniszczyła całego stada. Zanim dołączy ją do Owczarni – wpierw uleczy.
Sytuacja, w której odpowiedzialni za Owczarnię karmią ją trucizną, która wcześniej zatruła inne owce jest czymś nie do pomyślenia bez uwzględnienia podstępnego działania wrogów Kościoła oraz ewentualności utraty wiary i ducha powołania przez Pasterzy,  w wyniku czego następuje jakaś fatalna ich przemiana w wyrachowanych, oportunistycznych najemników. Bogu dzięki, nie wszystkich.

Już użycie terminu „odnowa”, który w istocie jest kwestionowaniem pełni działania Ducha Świętego w Kościele przedsoborowym (przed Vaticanum II) stanowi fundament szatańskiej manipulacji. Pojawi się zatem także slogan o potrzebie „nowej ewangelizacji”, lecz czym ona w istocie jest oraz, co ze sobą przynosi – tym przyjdzie się zająć przy okazji omówienia genezy oraz działalności wspólnot tzw. Szkoły Nowej Ewangelizacji, a także tego, co głosi ich współtwórca – Jose Prado Flores.

Wróćmy do publikacji br. Jana Hruszowca, który usiłuje spojrzeć na „zjawisko spoczynku” także przez pryzmat tego, co przekazują nam Święci KK.
Br. Jan Hruszowiec pisze:
„Wiele razy popełnia się błąd, polegający na tym, że pojęcie „spoczynku duszy” o którym pisze św. Franciszek Salezy, stawia się na równi ze „spoczynkiem w Duchu Świętym”. Ale czym jest stan „spoczynku duszy”? Pisze św.Franciszek Salezy: "Dusza tak wewnętrznie skupiona w Bogu albo przed Bogiem pozostaje czasem tak cicho i spokojnie z uwagą zwróconą na dobroć swego Umiłowanego, że się jej zdaje, jakoby ta uwaga wcale nie była uwagą, tak jest subtelna i prosta. Niektóre rzeki płyną tak łagodnie i równo, że spoglądający na nie, albo po nich żeglujący nie widzą ani nie czują żadnego poruszenia, bo nie dostrzegają ani fal, ani brzegu rzeki. Taki miły spoczynek duszy błogosławiona dziewica Teresa od Jezusa nazywa "modlitwą odpocznienia". Niewiele się ona różni, jeśli się nie mylę, od tego rodzaju modlitwy, którą Święta nazywa "uśpieniem władz duszy” . Jeśli porównamy ten tekst, mówiący o spoczynku duszy ze zjawiskiem spoczynku w Duchu Świętym, to od razu widać, że zostaje nam jedno wspólne określenie tych stanów, a mianowicie słowo „spoczynek”. Brakuje jednak w opisie pozostałych elementów charakterystycznych dla spoczynku w Duchu Świętym co nie pozwala stanu tego zakwalifikować jako stan spoczynku w Duchu Świętym. Dlatego wiązanie spoczynku duszy z omawianym zjawiskiem i interpretowanie, że są to pochodne stany, jest zbyt daleko idącym wnioskiem. Można zaryzykować nawet stwierdzenie, iż są to dwa zupełnie różne zjawiska oraz iż jest błędem porównywanie i utożsamianie tych dwóch pojęć.
(…)
Zobaczmy co o tych stanach duchowych, i odniesieniu się do nich, mówią wielcy mistycy Kościoła, który to ogłosił ich doktorami Kościoła. Św.Teresa z Avila gdy pisała na temat fizycznych omdleń, które były w czasie modlitw, tak określała ten stan: „Czymże więc, może ktoś zapytać, stan taki różni się od zachwycenia, kiedy na pozór oba te stany zupełnie są do siebie podobne? To jest na pozór, ale nie istotnie. Zachwycenie, czyli zjednoczenie wszystkich władz w Bogu – jak mówiłam trwa krótko, ale wielkie po sobie skutki pozostawia, wielkie oświecenie duszy i wiele innych korzyści duchowych; rozum tu nic nie działa, tylko Pan sam działa w woli. W tym stanie, o którym mówię, jest zupełnie inaczej; choć ciało jest jakby pojmane i obezwładnione, ale wola, pamięć i rozum pozostają swobodne, tyle że działanie ich będzie bezwiedne i czego się w danym razie uchwycą, temu się oddają i tego się oburącz trzymają. Ja w tej mdłości ciała – bo nie jest to nic innego, choć z dobrego źródła bierze początek – żadnego pożytku nie widzę (…). Radzę za tym przeoryszom, niech z wszelką pilnością starają się zapobiegać takim długim omdlewaniem, z których zdaniem moim nic innego nie wynika…” .
Opisane przez świętą stany fizycznych omdleń, jak widać odbiegają od zdefiniowanego i omawianego zjawiska spoczynku w Duchu Świętym. Nie ma tu mowy ani o tym, że ktoś się modli, że ma wyciągnięte ręce nad daną osobą ani o upadku do tyłu. Tym samym porównywanie modlitwy odpocznienia do spoczynku w Duchu Świętym jest zbyt daleko posuniętym a nawet błędnym wnioskiem.

Zobaczmy jeszcze co na ten temat mówił św. Jan od Krzyża: „Trzeba zaś wiedzieć, ze wszystkie te rzeczy mogą się zdarzać zmysłom ciała drogą Bożą, nigdy jednak nie wolno im ufać ani dopuszczać, trzeba raczej od nich uciekać, nie badając nawet czy są dobre czy złe. Im bardziej bowiem są zewnętrzne i cielesne, tym mniej pewne jest ich pochodzenie od Boga. Dla Boga bowiem bardzo właściwe i zwyczajne jest udzielanie się w duchu, w czym jest więcej bezpieczeństwa i korzyści niż przy udzielaniu się zmysłom, w którym zazwyczaj jest wiele niebezpieczeństwa i złudy, ponieważ zmysł cielesny chce być sędzią i rozjemcą w sprawach duchowych, uważając je za takie, jakimi je odczuwa (…). Albowiem zmysły ciała jeszcze mniej pojmują rzeczy duchowe, aniżeli zwierze pojmuje rzeczy rozumne. Kto więc podobne rzeczy ceni, bardzo błądzi i naraża się na wielkie niebezpieczeństwo złudzenia a przynajmniej stawia sobie całkowitą przeszkodę w drodze do wartości duchowych” .
W zacytowanej opinii Jana od Krzyża wobec zjawisk, które mogą się pojawić w świecie duchowym widzimy osobisty stosunek autora oraz zalecaną przez niego postawę wobec opisanych i zaobserwowanych zjawisk. Tutaj także wyraźnie widać, że błędem byłoby powoływanie się i szukania w mistyce Jana od Krzyża początków, śladów lub choćby podobieństw do spoczynku. Wszystkie tego typu próby interpretacji są niewłaściwe i błędne, jeśli wciąż bazujemy na naszym opisie spoczynku i jakie zawiera zjawisko to elementy.
Istnieje jeszcze jedno ciekawe spostrzeżenie Jana od Krzyża, na które można się pokusić i przypisać mu największe podobieństwo do spoczynku: „Widzenie cielesne albo odczucie w jakimś innym zmyśle, czy też w formie bardziej wewnętrznego udzielania się, jeśli pochodzi od Boga, w tym samym momencie, w którym się ukazuje czy daje odczuć, sprawia swe skutki w duchu, nie dając duszy czasu na zastanowienie się, czy go szukać czy nie. Bo jak Bóg daje pewne rzeczy sposobem nadprzyrodzonym, bez wystarczającego uzdolnienia i starania ze strony duszy, tak bez jej starania czy uzdolnienia sprawia też skutek, jaki przez te rzeczy zdziałać w niej pragnie; jest to bowiem sprawa, która dopełnia się w duchu biernie. Dokonuje się to lub nie dokonuje niezależnie od tego, czy się tych rzeczy pragnie czy nie, podobnie jak gdy kogoś obnażonego wrzucą w ogień, nic nie pomoże chcieć czy nie chcieć spłonąć, bo ogień przemocą będzie czynił swoje.”
To ujęcie Jana od Krzyża można by było podciągnąć pod definicję opisywanego w pracy spoczynku. Z drugiej strony idąc za ścisłą definicją upadku, nie odnajdujemy tutaj jej istotnych elementów lecz według autora opis ten jest najbardziej zbliżonym do definicji zjawiska spoczynku w Duchu Świętym. Autor zacytował powyżej trzy autorytety duchowości Kościoła. Fragmenty ich wypowiedzi są jedynie zbliżone do opisywanego w pracy i definiowanego zjawiska. Autor pragnie jednak zauważyć, iż nigdy wprost nie nazwali oni i nie opisali omawianego w pracy spoczynku w Duchu Świętym według przyjętej definicji. W przytoczonych opisach brakuje motywu modlitwy z wyciągniętymi rękoma oraz motywu wskazania na upadek. Teksty te można interpretować, można je porównywać ale nie można stwierdzić, że przykłady te omawiają omawiane zjawisko. Można jedynie zaznaczyć iż w pewnym sensie odnoszą się one do zjawiska spoczynku w Duchu Świętym i są do niego podobne ale nie są tożsame.”

Tyle brat Jan Hruszowiec.

http://www.petrus.kielce.opoka...

„Święty Jan od Krzyża i inni mistrzowie życia duchowe­go nauczali, że przekonanie o Bożym pocho­dzeniu głosów wewnętrznych jest w 90 proc. autosugestią, a reszta – diabelskim mamie­niem. Nawet papież Paweł VI przestrzegał przed fałszywym darem proroctwa i podkre­ślał niebezpieczeństwo związane z wolnymi i subiektywnymi inspiracjami. Tymczasem liderzy ruchu charyzmatycznego często traktują sami siebie jak nowe “magisterium”. Takiej postawy nie można ocenić inaczej, jak tylko negatywnie.
(…)
W ruchu charyzmatycznym mamy za­tarcie granicy między nadzwyczajnymi zja­wiskami a prawdziwymi nadprzyrodzony­mi cudami. To co dzieje się na spotkaniach modlitewnych jest najczęściej tylko pozorem czegoś nadzwyczajnego. Jeśli jednak zda­rza się jakieś nadzwyczajne zjawisko, to jest ono od razu przez charyzmatyków klasyfi­kowane jako bezpośrednie działanie Ducha Świętego, jako prawdziwy, nadprzyrodzony cud. Tymczasem nadzwyczajne zjawiska są czymś diametralnie różnym od cudów. Mogą pochodzić i najczęściej pochodzą od diabła (zob. Mt 24, 24), gdy prawdziwe cuda są wy­nikiem Bożego działania. Do Kościoła należy ich kanoniczna ocena. Tymczasem chary­zmatycy oceniają je sami, nie odwołując się do autorytetu Kościoła. Nadzwyczajne zja­wiska nie będące nadprzyrodzonymi cudami są zwiastunem obecności mocy piekielnych i oznaką zbliżającego się lub już obecnego opętania – tak opisuje to Rytuał Rzymski (obowiązujący do 1998 r. i ponownie w użyt­ku od 2007 r.) oraz w opinii wszystkich teolo­gów – egzorcystów aż do 1965 roku.” - ks. Karol Stehlin FSSPX.

http://rzymski-katolik.blogspo...

Koniec części drugiej…



Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika elek

07-12-2016 [20:40] - elek | Link:

hmm.. , doprawdy ogrom pracy włożył Autor w tak szeroką analizę poglądów , postaw , ocen ...,
a,( zaniechując sporu o dokładną liczbę ) to już od jakiś 3000lat droga do Jego obecności znana
choć mało uczęszczana, z bezpłatnym "biletem wstępu":

..w Bramy JEGO z DZIĘKCZYNIENIEM ,w przedsionki JEGO z UWIELBIENIEM -
potem już tylko ŚWIĘTE ŚWIĘTYCH == JEGO OBECNOŚĆ ..... ( Psalmy,..)

ps. sami nie wchodzą , a tym którzy pragną - zabraniają ..

ps. Oczywiste iż wielu zwodzicieli działa, działać będzie , ale ochroną dla szukających
jest wskazanie na JEGO SŁOWO a nie na ,choćby najrzetelniejsze rozprawy !
Z poważaniem J.P.

Obrazek użytkownika Andrzej W.

07-12-2016 [21:51] - Andrzej W. | Link:

Na "JEGO SŁOWO" powołują i powoływać się będą najniebezpieczniejsi zwodziciele.
Czymże jest heretycka zasada "sola scriptura"?
Katolik otrzymał Jego Kościół, który podaje nam właściwą interpretację Jego Słowa ("rozprawy"). Na przekór temu, pycha - zatruty owoc Złego - będzie podsuwać kłamstwo, iż wystarczy nam - oczywiście egocentrycznie zinterpretowane - Jego Słowo.
Pozdrawiam.

Obrazek użytkownika ruisdael

08-12-2016 [08:15] - ruisdael | Link:

Witam, panie Andrzeju.
Od początku człowiek uzurpował sobie prawo do dowolnej interpretacji Słowa Bożego i kwestionowanie organizacji i stanowienia JEGO KOŚCIOŁA. Zawsze przodowali w tym Niemcy (vide walka z Papieżem o inwestyturę). W końcu doprowadzili do "Reformacji", a obecnie nie zaprzestali "kreciej roboty" a nawet niejednokrotnie głośno mówią o zerwaniu podległości Rzymowi. Zacytuję wypowiedź jednego z internautów: " co do Niemców to sieją zgorszenie. Niemcy słyną z tego ,że lubią wywracać świat do góry nogami, niestety na gorsze.Historia to potwierdza. Z niemieckiej pychy bierze się ich przekonanie o wyższości rasy, z pychy poprawiają przykazania Boże i z pychy ingerują w naukę Kościoła. Sprytnie manipulują papieżem Franciszkiem i wykorzystują jego dobroć graniczącą z naiwnością."
Pozdrawiam Pana.

Obrazek użytkownika Andrzej W.

08-12-2016 [16:20] - Andrzej W. | Link:

Ksiądz prof. Tadeusz Guz w jednej z konferencji mówi o tym poczuciu wyższości wywodząc ją właśnie od Lutra, a która następnie - została ugruntowana (i wywiedziona) z Hegla.
Co do Franciszka, to sądzę, iż wyjaśnienie poprzez "dobroć graniczącą z naiwnością" nie jest wystarczające.

Ks. M. Martin pisał:"Było dla niego oczywiste (dla Pawła VI), iż dekrety XXXII KG zaprowadzą elitę Kościoła (jezuici)
w przepaść i, co więcej, pociągną za sobą jeszcze niejednego papieża."

Ukształtowanie jezuickie ostatnich dekad z pewnością odgrywa swą rolę w wadliwym usytuowaniu (przeniesieniu) akcentów.
Z tych błędów biorą się różne deformacje wiary. To jednak znacznie dłuższy temat.
Pozdrawiam Pana serdecznie.
A.

Obrazek użytkownika Mind Service

10-12-2016 [00:57] - Mind Service | Link:

@Andrzej W. - Ty już lepiej dłuższych tematów teologicznych nie zaczynaj i znowu się nie kompromituj swoją niewiedzą i antykatolickim zacietrzewieniem...

Obrazek użytkownika elek

08-12-2016 [09:48] - elek | Link:

1.)Istotą herezji jest ZALEGALIZOWANIE POŚREDNIKA przy pomocy "własnego wykładu Słowa" ...
2.)Istotą JEGO SŁOWA jest wezwanie do osobistego spotkania/relacji,,wspólnej DROGI.
3.)Wśród chrześcijan jest zgoda iż jedynym sposobem usunięcia przeszkody do powrotu Jest PEŁNA, SKOŃCZONA.
raz na zawsze, ofiara JEZUSA CHRYSTUSA.
4.)Sznur u nogi Arcykapłana jest zbędny gdy usprawiedliwieniem jest ON SAM ( w J.Chr).
5.)Jest oczywistym dobrem każdy kościół który umacnia, uparcie wskazuje na NIEGO, odsyła do NIEGO.
6.)Zwodzicielem jest każda osoba/zgromadzenie/firma "załatwiająca sprawę" za mnie/ za Ciebie/ za Zainteresowanego.

ps. Nie po to by rozpoczynać nic nie wnoszący spór dogmatyczny, ale by upomnieć się
o prostowanie dróg, nie zaś komplikowanie- czynienie dróg zamkniętymi bez tego czy innego pośrednika.
Z Poważaniem J.P.

Obrazek użytkownika ruisdael

08-12-2016 [12:00] - ruisdael | Link:

Skoro zwodzicielem jest każde zgromadzenie "załatwiające"...etc. to po cóż Chrystus zakładał SWÓJ KOŚCIÓŁ na Piotrze i po cóż mówił "gdzie 2 lub 3 (!!!) zgromadzi się w IMIĘ MOJE tam JA będę między nimi". W innym wypadku wystarczy sola fide, sola scriptura i inne sole.

Obrazek użytkownika elek

08-12-2016 [14:53] - elek | Link:

Owych Dwóch czy Trzech nie zbiera się aby przyjąć JEGO ZBAWIENIE..
ONI najpierw są JEGO, a potem zbierają się..
( na własną rękę załatwili sobie powrót do DOMU OJCA ) - to tak na wesoło,
a na poważnie -> dokonali osobistego wyboru Drogi do ZBAWIENIA.
Ilu by ich nie było - nie mogą nikomu dać żadnego zbawienia-
ale mogą wskazać na NIEGO, tym skuteczniej jeśli ON jest pośród Nich..

Obrazek użytkownika Mind Service

10-12-2016 [00:12] - Mind Service | Link:

Dzięki, Ci Panie Jezu za Twój Kościół Święty, za współnoty charyzmatyczne, w których tak namacalnie działa Duch Święty!

"Uzdrowienie uzdolniło mnie na nowo do relacji małżeńskich. W końcu dotarło do mnie to, że ta "porażka" w moich oczach to zaproszenie do wypełnienia mojego powołania. Wreszcie jestem pewna, że Bóg przeznaczył mi właśnie tego człowieka za męża. Dziś wiem, że najgorszą chorobą jest nie kochać. Człowiek stworzony na obraz Boży potrzebuje miłować. Jeśli tego nie robi sprzeczne jest to z jego naturą. Dzięki Ci Jezu za tak wielką łaskę i za tak wielki cud, którego dokonałeś w moim sercu, za to że zabrałeś mą udrękę i za to że cudownie przemieniłeś moje serce. Siostry i bracia korzystajcie z działania Ducha Świętego."

- źródło: http://odnowa.diecezja.waw.pl/...

Obrazek użytkownika Andrzej W.

08-12-2016 [15:47] - Andrzej W. | Link:

Pkt 1. Proszę zatem konsekwentnie ogłosić, że Jezus Chrystus był pierwszym heretykiem.
Pkt.5. "Jest oczywistym dobrem każdy kościół..." - też "coś" tu kłóci się z Jego Słowem; poza tym, że Panu punkt 5. kłóci się z punktem 6.
Choć może opracował Pan nową definicję "kościoła"; "kościół to ja", więc bez "pośredników", zatem bez "zwodzicieli".

"Dlatego wciąż odwołuję się do Jego Słowa, a to co słyszę od ludzi traktuję jako ich suwerenny, ale tylko chwilowy pogląd-
rozstrzygającą instancją musi być JEGO SŁOWO."-(z Pańskiego komentarza powyżej).
Niebezpiecznie przypomina to -"nie ma boga poza mną" (np.sufizm, masoneria, New Age).

To tylko niektóre fragmenty Pańskich komentarzy. Proszę to jakoś najpierw uporządkować i ujawnić, czy należy Pan do któregoś z kościołów zarejestrowanych przez członków grup "charyzmatycznych", czy sam Pan sobie kościołem, lub głosić gdzie indziej.
Ja nie mam czasu prostować niedorzeczności. Proszę się modlić o Łaskę nawrócenia.

To nie tylko "nie te drzwi", ale w ogóle nie ten adres.

Obrazek użytkownika OLI

08-12-2016 [10:12] - OLI | Link:

"ps. sami nie wchodzą , a tym którzy pragną - zabraniają .."

- bo to nie te drzwi.

Wiem, bo się w przeszłości załapałam na środowiska od "mszy o uzdrowienie", choć raczej należałoby powiedzieć "mityngów uzdrowicielskich".

Zaliczyłam z nimi Ojca Witko, księdza Jarząbka, ojca Daniela, ojca Cieleckiego i Bóg raczy wiedzieć, kogo jeszcze.
Towarzystwo jeździ po całej Polsce i zwołuje się na telefon: jest nowy, nadzwyczajny duchowny, jest Msza, i "będzie się działo". Transport też już jest, trzeba się szybko decydować, żeby było wiadomo, czy załatwiać busa, dwa busy, czy autobus.

Moje otrzeźwienie przyszło szybko. Dziesiątki cudów, uzdrowień, świadectw, a towarzystwo dalej jeździ. Po krótkim czasie na tych mityngach w całej Polsce zaczęłam rozpoznawać te same twarze, tych samych organizatorów i pielgrzymów.

Tyle razy uzdrowieni, a dalej chorzy.
Spragnieni upadków w duchu - więc ustawiają się po kilka razy w kolejce do modlitwy z nałożeniem rąk, i za każdym razem padają. Za każdym razem "cudowne przeżycie". A ty siostro, nie miałaś upadku?!! widocznie nie otworzyłaś się na Ducha Świętego. Koniecznie musisz się otworzyć, z całych sił.

Przedziwne upadki, niektóre przerażające i dające do myślenia.
Niektórzy duchowni mocniej lub słabiej, ale w sposób odczuwalny popychają podchodzące osoby, aby upadły. Kilkakrotnie widzę zaskoczenie w oczach księdza, gdy nie upadam.

I zaliczam jeden wyjazd, na którym byłam świadkiem "bicia rekordu w upadkach". Po Mszy, która u wielu zostawiła niedosyt, najbardziej zagorzali zwołują się do zakrystii, a ksiądz chodzi od jednej do drugiej osoby i wszystkich "kładzie". "Położeni" wstają, podchodzą powtórnie, i znowu "upadają". W kącie dochodzi do siebie "pielgrzym", który jeździ na wszystkie tego typu msze (jego żona zdradza, że mają problemy duchowe z powodu wieloletniego praktykowania bioenergoterapii). Jak zwykle, tak i tym razem, doświadcza ciężkiego upadku, z wyprężeniem ciała, po którym długo powraca do świadomości.
Stoję w drzwiach i patrzę na to wszystko. Ksiądz podchodzi do mnie, nakłada na mnie ręce, popychając mnie na koniec. Nie upadam. Widzę w jego oczach zaskoczenie i zdumienie, jakbym mu "oddała", albo go "poraziła prądem". Nie wiem do końca o co chodzi, ale nie chcę już tego więcej, ostatecznie i zdecydowanie.

Obrazek użytkownika elek

08-12-2016 [12:00] - elek | Link:

najpierw zaznaczę iż to tylko moje zdanie !
Dla mnie to właśnie skutek akceptacji pośrednictwa, obojętnie czy pośrednictwa osoby ,
czy pośrednictwa - znaku, zdarzenia .
.. nie będzie żadnego innego znaku oprócz "znaku Jonasza" - zmartwychwstania ..
Nie znam tego przypadku , ale znam wiele innych mniej lub bardziej podobnych,
nie zawsze,ale w większości równie "opłakanych"
Dlatego wciąż odwołuję się do Jego Słowa, a to co słyszę od ludzi
traktuję jako ich suwerenny, ale tylko chwilowy pogląd-
rozstrzygającą instancją musi być JEGO SŁOWO.

ps. Tak, to nie drzwi- na myśli miałem "wejście" w JEGO ZBAWIENIE
i wszystkie tego późniejsze konsekwencje .
Z Poważaniem J.P.

Obrazek użytkownika Andrzej W.

08-12-2016 [15:53] - Andrzej W. | Link:

Bardzo Pani dziękuję za to uzupełnienie. Pani doświadczenie potwierdzają doświadczenia innych osób.
Pozdrawiam Panią.

Obrazek użytkownika Mind Service

07-12-2016 [22:26] - Mind Service | Link:

Antykatolicki paszkwil, pełen kłamstw i odwołań do heretyckich i antykatolickich źródeł, tfu!

Obrazek użytkownika elek

08-12-2016 [15:49] - elek | Link:

@ Andrzej.W.

Złośliwe, co najmniej, jest Pańskie oskarżenie: "Pkt 1. Proszę zatem konsekwentnie ogłosić, że .. ",
wobec, aż nadto jasnego, mojego stwierdzenia : " usprawiedliwieniem jest ON SAM ( w J.Chr)."
I w tym jednym sprawił mi Pan wielką przykrość..

Poza tym, nie kwestionując Pańskiej Pracy, podkreśliłem ogólnie akceptowany pogląd iż przyjęcie
zbawienia jest autonomiczną decyzją zainteresowanego i niemożliwe jest tu jakiekolwiek zastępstwo/pośrednictwo, upoważnienie osób trzecich, zorganizowanych grup itp. oraz podstawową misję
kościoła sprowadzającą się do "głoście JEGO Zbawienie aż po krańce ziemi .

Niestety, znam wiele niekończących się sporów doktrynalnych, których prowadzenia unikam,
a wynika z nich tylko tyle iż coraz więcej poobijanych , potłuczonych , zgorszonych.
Zatem nie potrafiąc zrozumieć się co do absolutnych podstaw, pozwoli Pan że na tym zakończę .

J.P.

Obrazek użytkownika Andrzej W.

08-12-2016 [16:06] - Andrzej W. | Link:

Drogi Panie.
Proszę nie manipulować. Punkt Pańskiego wywodu, do którego "co najmniej złośliwie" się odniosłem w zdaniu -"Proszę zatem konsekwentnie ogłosić...", brzmiał:
"1.)Istotą herezji jest ZALEGALIZOWANIE POŚREDNIKA przy pomocy "własnego wykładu Słowa"".

O usprawiedliwieniu pisał Pan w innym punkcie; w tym komentarzu natomiast dokonał Pan "zbitki". Poprosiłem, aby Pan uporządkował swój wywód, gdyż jest on sprzeczny sam w sobie.
W tym stanie rzeczy jaki mamy, ja również chciałbym na tym zakończyć.
Pozdrawiam.

Obrazek użytkownika Mind Service

10-12-2016 [00:21] - Mind Service | Link:

Po co są charyzmaty w Kościele?

"Charyzmat z gr. „charisma” oznacza „bezinteresowny dar”. Nie jest więc udzielany za zasługi, nie jest żadnym wyróżnieniem jak niekiedy potocznie się to odbiera. Jest darem ku zbudowaniu Kościoła. Charyzmatu więc nie można się ani nauczyć, ani kupić (zobacz Dz 8,18-23). Kodeks Kościoła Katolickiego (KKK 799) podaje: „Charyzmaty, zarówno nadzwyczajne, jak również proste i zwyczajne, są łaskami Ducha Świętego, bezpośrednio lub pośrednio służącymi Kościołowi”.

Inaczej mówiąc, charyzmat to zdolność, jaka pojawia się w człowieku dzięki Duchowi Świętemu."

źródło: http://www.kyrios.odnowa.org/?...

Obrazek użytkownika Andrzej W.

08-12-2016 [18:10] - Andrzej W. | Link:

Co się tyczy potrzeby zaznaczenia swego istnienia przez komentatora o pseudonimie "Mind Service".
Nie ma najmniejszego sensu odnosić się do kolejnego dowodu zniewolenia kłamstwem, chamstwem i nienawiścią, który okazał nam w jakże krótkiej treści.

Chciałbym natomiast zwrócić Państwa uwagę na fakt, który chyba przemknął zbyt cicho.
Oto, pod tekstem Blogera Tsole pt. "Adwokaci diabła", bloger Gorylisko trafnie zwrócił uwagę na komentarz "MS". Oto fr. treści tego komentarza:

" Zbyt silne emocje „wyłączają” korę mózgową i wtedy zaczynamy działać wbrew rozumowi. Wiadomo też, że odczucia mają wpływ na nasze serce. Dla wielu ludzi „serce” jest po prostu duszą, czyli czymś niewidzialnym i trudnym do zrozumienia.
Przez wieki ludzie zastanawiali się nad tym, czym powinniśmy się w życiu kierować: czy tymże „głosem serca”, czy rozumem, myśląc trzeźwo i racjonalnie. Myślał nad tym Kartezjusz, zastanawiał się wykreowany przez Herberta Pan Cogito. Konsekwencje, jakie niesie za sobą postępowanie z pomocą serca i umysłu diametralnie się różnią. I mimo to, że zgodnie z I zasadą filozofii „myślę, więc jestem” powinniśmy nie zważać na to, co serce i zmysły nam dyktują, to tak, czy owak serce ma swoje racje, których rozum nie zna..."

Bloger Gorylisko podał link, pod którym znaleźć można treść wypracowania, którego fr. brzmi identycznie z treścią komentarza "MS":
http://sciaga.pl/tekst/47460-4...

"MS" do zarzutu plagiatu w ogóle się nie odniósł.

Kiedy czytamy tekst lub prowadzimy z kimś dyskusję powinniśmy przynajmniej posiadać pewność odnośnie do minimum uczciwości adwersarza. To minimum uczciwości nakazuje zamieszczać treści autorskie lub podawać źródło. Poza tym, że przedstawianie cudzych treści jako własnych jest kompromitacją, jest też obraźliwe dla Czytelników.

"MS" w stosunku do mnie użył niedawno niedorzecznego zarzutu, iż "skopiowałem" List Ap., w syt., gdy był to wyraźnie zaznaczony dłuższy cytat.

Proszę sobie odpowiedzieć na pytanie, skąd i dlaczego pojawiło się u niego takie skojarzenie.

Trzeba też podkreślić, iż mamy do czynienia także z blogerem NB. Musi więc pojawić się pytanie o sens czytania czegoś przy czym nie mamy pewności, iż nie jest to plagiat, czyli oszustwo.
Poddaję pod rozwagę.

Obrazek użytkownika Domasuł

09-12-2016 [04:12] - Domasuł (niezweryfikowany) | Link:

Bull's-eye. Trafiony-zatopiony

Obrazek użytkownika Mind Service

09-12-2016 [23:59] - Mind Service | Link:

W Kościele Katolickim działają różne ruchy charyzmatyczne, w których namacalnie działa Pan Bóg. Dlaczego zwłaszcza tam jest to widoczne, nie wiadomo, ale na pewno są tam ludzie głęboko wierzący i potrzebujący ingerencji Ducha Świętego, który odpowiada na to zapotrzebowanie łaską, dawaną darmo. Celem głównym zawsze jest nawrócenie i zbawienie konkretnego człowieka. Oto jedno z wielu świadectw:

"Dzięki Jezusowi jestem w Odnowie w Duchu Świętym. Tam poznałam wielu ludzi, którzy tak jak ja, z bagażem cierpień i zranień oddali swoje życie Chrystusowi. Moja dusza wciąż pragnie Boga, Boga dobrego, który ukochał mnie za nic, Boga, który nauczył mnie przebaczać i kochać ludzi takimi, jacy są. Moja dusz pragnie Boga, który pozwala mi patrzeć oczami Jego Syna na świat, na każdego człowieka. Bóg nauczył mnie pokory, pozwolił mi poznać Swojego Syna Jezusa Chrystusa na nowo. Moja wiara wciąż dojrzewa. Pomimo, że problemów wciąż przybywa, nieraz brakuje na podstawowe potrzeby dzieci, ja wyzbyłam się lęku. Ufam Bogu bezgranicznie, bo wiem, że On doprowadzi mnie do celu, jakim jest Zbawienie."

- całość tutaj: http://odnowa.bialystok.pl/kat...

Obrazek użytkownika Mind Service

09-12-2016 [00:39] - Mind Service | Link:

Ważne, aby wiedzieć, że wspólnoty charyzmatyczne, jak Odnowa w Duchu Świętym, czy Ruch Światło-Życie są rzeczywistościami w pełni akceptowanymi i pełno- prawnymi w Kościele Katolickim. Wspólnoty te zawsze działają w ramach Kościoła, w posłuszeństwie, w łączności z biskupem miejsca, proboszczem danej parafii i w pełni akceptują Magisterium Kościoła - o czym oczywiście Andrzej W. nie wspomina.

O czym jeszcze nie wspomina i jak manipuluje w swoich antykatolickich paszkwilach? - Np. pisząc o sakramentach wyrywa z kontekstu zdania, które akurat mu pasują i wyjaśnia działanie ex opere operato, ale pomija nie mniej ważne: ex opere operantis, przez co jego opis jest manipulacją i bardziej przypomina wyjaśnienie czym są magiczne zaklęcia niż prawdziwą rzeczywistość sakramentu w Kościele.

Tych zdań wyrwanych z kontekstu jest dużo więcej. A to rzuca coś z Św. Augustyna, a to z Bł. Anna Katarzyny Emmerich, albo Wandy Półtawskiej. Proponuję, aby samemu odszukać wspomniane zdania i przeczytać szerszy kontekst.

Chociaż Darów Ducha Św. jest co niemiara, to nie wiadomo dlaczego przyczepił się do "spoczynku w duchu"...

A na jakie źródła się powołuje i z czego tak ochoczo pełnymi garściami kopiuje materiał do swojego paszkwilu?

np.:
- http://rzymski-katolik.blogspo... - Bractwo Św. Piusa X - założone przez arcybiskupa Marcela Lefebvre'a. - zob.: https://pl.wikipedia.org/wiki/...

- http://www.jhs.fora.pl/ - strona Wirtualnego Klasztoru - forum dyskusyjnego, z którego bierze sobie wypowiedzi tamtejszych dyskutantów,

- Gloria.tv - polecam opis z czym mamy do czynienia: "Uczciwie o nieuczciwym kanale gloria.tv – fałszywe linki, fałszywe konta ksieży, kradzież praw autorskich" - https://wobroniewiaryitradycji...

Ostrzegam - ten osobnik nie jest katolikiem i nie ma pojęcia o teologii, chociaż niezaznajomiony czytelnik może odnieść takie wrażenie. Jego pseudo analizy, wybiórcze zestawienia, ataki na Kościół Rzymsko-Katolicki, Papieża, duchowieństwo; manipulacje nt. wiary, fałszywe interpretacje Pisma Świętego, Magisterium czytają państwo na własną odpowiedzialność...

Obrazek użytkownika Mind Service

09-12-2016 [00:45] - Mind Service | Link:

Dobrze, że Andrzej W. zmotywował mnie do napisania komentarza co o nim myślę i jego oszczerstwach wobec Świętego Kościoła Katolickiego, Wiary Świętej i Papieża Franciszka, któremu niedawno poświęcił nawet osobną obraźliwą notkę.

A więc najpierw trzeba wyjaśnić z kim mamy do czynienia. Nie, nie będę się bawił z podawanie danych personalnych, numeru IP blogera o nicku Andrzej W. Jest to nieistotne, bo przecież może on założyć nowe konto, pod innym nickiem i z innego urządzenia. Ważne jest aby poznać intencje i metody tej osoby, a będziemy mogli go zidentyfikować zawsze i wszędzie. Przestrzegam wszystkich przed Andrzejem W., gdyż mamy do czynienia z człowiekiem wyjątkowo niebezpiecznym o bardzo złych intencjach, gdyż atakuje on z pozycji rzekomo znajdujących się wewnątrz Kościoła Katolickiego i udający zatroskanego obrońcę wiary. Istotą jego działania jest wyjątkowo perfidna krytyka Kościoła Katolickiego, wynikająca z nieakceptacji Soboru Watykańskiego II-go. Stąd u tego osobnika np. wychwalanie Mszy Trydenckiej i deprecjonowanie Mszy w językach narodowych.

W zestawieniu o prowokacyjnym tytule "RUCHY CHARYZMATYCZNE" W KK - LUCYFERYCZNY PLAN ZNISZCZENIA", zaatakował charyzmaty Ducha Świętego podając nieprawdę, że są one wynikiem heretyckich wpływów protestantyzmu. Celowo kłamie, gdyż zapewne wie, iż są one rzeczywistością zapoczątkowaną w Dniu Pięćdziesiątnicy i trwają cały czas. Nie są one czymś aż tak nadzwyczajnym i nowym jak to podaje bloger Andrzej W. Pisze o nich Katechizm Kościoła Katolickiego i Biblia, np. Dz 8,18-23, Kodeks Kościoła Katolickiego (KKK 799).

Tutaj szersze wyjaśnienie czym są charyzmaty w Kościele Katolickim:
http://kanajg.vot.pl/nasza-pos...
http://www.odnowa.jezuici.pl/s...

Obrazek użytkownika OLI

09-12-2016 [10:35] - OLI | Link:

Atak personalny zamiast argumentów to faul.
A problem jest, i jest on definiowany i badany wewnątrz KK, a nie poza nim.
Pierwszy lepszy link, (a jest ich wiele):

ks. Andrzej Siemieniewski: ROZŁAM - CHARYZMATYCZNA SPECJALNOŚĆ?

http://rzymski-katolik.blogspo...

Informacje podane przez księdza Siemieniewskiego są jak najbardziej prawdziwe.
Wśród rzeszowskich charyzmatyków, którzy odeszli z Kościoła, jest grupka bliskich mi osób.
W pierwszym kroku przeszli do wspólnoty zielonoświątkowej, po czym kilka razy zmieniali religijną orientację, by ostatecznie stać się jakimś wolnym kościołem, które to kościoły, upraszczając teorię, mają pochodzić z Bożego zasiewu.
W identyczny sposób wyprowadzono z Kościoła grupę osób w Krakowie, gdzie również miałam bliską osobę. Udało się ją zatrzymać w Kościele modlitwą rodziny, perswazjami i autorytetem rodzicielskim, ale inni poszli się błąkać na bezdrożach.
W pewnym momencie wszystkich "złapała" ta sama przypadłość: przestali uznawać wykład wiary podawany przez Kościół, a wszystko zaczęli wykładać własnym autorytetem, czerpiąc "mądrość" od charyzmatycznych liderów, wśród których nie brakowało protestantów, jawnych, bądź ukrytych.

Obrazek użytkownika Mind Service

09-12-2016 [13:45] - Mind Service | Link:

Tyle, że nie mają prawa do takoej krytyki osoby nie będące w Kościele Katolickim, suspendowani, czy heretycy od Bractwa Św. Piusa. A ks. Siemieniewskiego znam osobiście i jestem ciekaw, czy w innych sprawach nie wydaje się Tobie kontrowersyjny, np. jego koncepcja sumienia, gdzie kwestionuje, że sumienie to nie jest glos w sensie informatywnym...

Obrazek użytkownika Domasuł

09-12-2016 [14:27] - Domasuł (niezweryfikowany) | Link:

Gorylisko twierdzi ze jesteś klechą. To prawda?

Obrazek użytkownika OLI

09-12-2016 [14:28] - OLI | Link:

Z mitomanami się nie dyskutuje, to i ja nie będę.
Mogłabym obalać powyższą autokreację, tylko po co?

Dopóki to @mind-service robi sałatkę z modernistycznych wynalazków, katolickich autorytetów i teologicznych problemów których, jak wszystko wskazuje, używa w charakterze pałki, ale ich kompletnie nie rozumie - śmieszny jest tylko on.

Obrazek użytkownika Mind Service

09-12-2016 [17:13] - Mind Service | Link:

@Oli - to nie dyskutuj. Ja też nie mam zamiaru ani z Tobą ani tym bardziej z tym prowokatorem i oszczercą Andrzejem W. Jedynie co, to będę bezlitośnie obnażał kłamstwa, manipulacje i ataki na Kościół Katolicki, wiarę i duchowieństwo. Już to mu pisałem, ale on jest tak tępy albo bezczelny, że nie przyjmuje tego do wiadomości . A tak wogóle, to NB nie są chyba właściwym miejscem na walkę z Kościołem Powszechnym, ani na heretycki prozelityzm aby wyciągnąć kogoś z Kościoła i zapisać do sekty Piusa X-go ?

Obrazek użytkownika Andrzej W.

09-12-2016 [11:28] - Andrzej W. | Link:

Komentator o pseudonimie "Mind Service" ponownie błysnął swoją "erudycją", "zrozumieniem" tematu oraz specyficznie rozumianą "uczciwością". Słowem nie zająknął się o celnym trafieniu Blogera Gorylisko (przypomnianym poniżej przeze mnie) udowadniającym mu kopiowanie cudzych tekstów i wklejanie tutaj jako własnych. Tego rodzaju dyskwalifikacja wyrzuca plagiatora poza krąg osób o minimum elementarnej uczciwości, a ponieważ mamy do czynienia z blogerem, wyklucza z kręgu publicystów, których przyzwoici ludzie czytają. Ponieważ jednak nachalnie wkleja swoje oszczerstwa na moim blogu zmuszony byłem jego komentarz przeczytać (miałem i tę skromną nadzieję, że do zarzutu udowodnionego oszustwa się odniesie). Mamy do czynienia z człowiekiem zniewolonym, a także infantylnym, a najlepiej o swej osobowości opowiada wszystkim on sam; więcej nic nie trzeba. Dlatego zwrócę tylko uwagę na kilka jego cytatów z dwóch poniższych komentarzy:

1."Nie, nie będę się bawił z podawanie danych personalnych, numeru IP blogera o nicku Andrzej W. Jest to nieistotne, bo przecież może on założyć nowe konto, pod innym nickiem i z innego urządzenia." - czyżby znowu projekcja?

2 "Przestrzegam wszystkich przed Andrzejem W., gdyż mamy do czynienia z człowiekiem wyjątkowo niebezpiecznym o bardzo złych intencjach,"

3."Istotą jego działania jest wyjątkowo perfidna krytyka Kościoła Katolickiego, wynikająca z nieakceptacji Soboru Watykańskiego II-go. Stąd u tego osobnika np. wychwalanie Mszy Trydenckiej i deprecjonowanie Mszy w językach narodowych."

4. "zaatakował charyzmaty Ducha Świętego podając nieprawdę, że są one wynikiem heretyckich wpływów protestantyzmu. Celowo kłamie, gdyż zapewne wie, iż są one rzeczywistością zapoczątkowaną w Dniu Pięćdziesiątnicy i trwają cały czas." :)

5. "Chociaż Darów Ducha Św. jest co niemiara, to nie wiadomo dlaczego przyczepił się do "spoczynku w duchu"..."

6."A na jakie źródła się powołuje i z czego tak ochoczo pełnymi garściami kopiuje materiał do swojego paszkwilu?
np.:
- http://rzymski-katolik.blogspo... - Bractwo Św. Piusa X - założone przez arcybiskupa Marcela Lefebvre'a"

Co się tyczy punku 6, to w przeciwieństwie do "MS" zawsze podaję źródło cytatu, aby Czytelnik sam wyrobił sobie zdanie.

Jeśli chodzi o rzekome posłuszeństwo ludzi z Odnowy wobec KK to będzie i o tym. I to by było na tyle...

Obrazek użytkownika Mind Service

09-12-2016 [13:38] - Mind Service | Link:

I to wszystko? Nie masz żadnych argumentów? No właśnie. Było by uczciwie z Twojej strony, gdybyś nie krył się ze swoimi przekonaniami i wiarą, choćby tak jak to robią Świadkowie Jehowy. Natomiast Ty udajesz zatroskanego katolika, a nim nie jesteś. Ale ta cała heretycka formacja od Piusa X tak ma. Oczywiście można toczyć spory teologiczne i dokyrynalne między różnymi odłamami chrześcijaństwa, ale po pierwsze trzeba jasno określić swoje, a nie podszywać się pod kogoś innych, i po drugie trzeba dysponować przynajmniej elementarną wiedzą teologiczną oraz znać Magisterium Kościoła, aby się na nie powoływać. Niestety Ty nie masz o tym zielonego pojęcia. Wygląda to tak jakbyś słyszał, że dzwonią tylko nie wiedział gdzie. O pewnych rzeczach związanych z wiarą można dyskutować, ale wiele trzeba po prostu przyjmować na mocy autorytetu, np. Papieża, gdy wypowiada się ex cathedra. Ja wiem, że Ciebie to nie obowiązuje, ale katolików tak. Dobrze by było abyś o tym pamiętał. Apeluję także do Ciebie o opamiętanie, abyś nie ranił uczuć religijnych katolików, nie atakował Kościoła w którym mieszka Chrystus, jego instytucji i duchowieństwa z Papieżem włącznie, bo nie masz do tego prawa.

Obrazek użytkownika Andrzej W.

09-12-2016 [15:13] - Andrzej W. | Link:

Bloger Zygmunt Korus słusznie zwrócił uwagę na jeden z elementów prowokacji stosowanych przez notorycznego manipulatora pod pseudonimem "MS". Otóż manipulator zwraca się do swych adwersarzy per "ty". Nie jestem małostkowy, więc nie zwróciłem na to wcześniej uwagi, lecz rzeczywiście w wydaniu tego kogoś stanowi to element manipulacji.
Oświadczam, iż żadna znajomość z manipulatorem mnie nie łączy, a gdyby nawet łączyła to po topornych prowokacjach oraz udowodnionej kradzieży intelektualnej byłaby zakończona.

Co się tyczy tego bloga, to Księża z mojej Parafii otrzymali ode mnie informację udostępniającą wgląd w to, co tutaj publikuję. Wiedzą o tym także moi znajomi. To mi wystarczy. Zachowując intelektualną uczciwość i dążąc do Prawdy czegóż miałbym się obawiać? Kto mnie nie zna może wierzyć lub nie.

Osoba ukrywająca się pod pseudonimem "Mind Service" jako osoba wielorako zniewolona wymaga przede wszystkim współczucia i modlitewnej troski, gdyż zmierza w fatalnie tragicznym kierunku. Niezależnie od tego, nie warto tracić czasu na jego manipulacje.

Obrazek użytkownika Mind Service

09-12-2016 [17:20] - Mind Service | Link:

Kłamiesz jak z nut.Księża z Twojej parafii nikogo nie interesują, bo są zapewne Twojego pokroju. Bractwo Piusa X-go to nie jest Kościół Katolicki, więc nie wciskaj kitu. Jeszcze raz powtarzam nie masz prawa w chamski sposób atakować Kościoła Katolickiego, Wiary Świętej i Duchowieństwa, w tym Papieża Franciszka. Czy to dla Ciebie jest jasne?

Obrazek użytkownika Andrzej W.

09-12-2016 [22:30] - Andrzej W. | Link:

Antychryst przy pomocy "narzędzia", które nazwał "Mind Service" znowu ujawnił (bo zawsze musi ujawnić) jakąś część swej nienawiści do Tradycji, czyli Kościoła. A zarazem pokazał, jakich pozycji, które udało mu się zawłaszczyć w Kościele, broni. Zawsze będzie przy tym podmieniał znaczenie pojęcia Prawdy i Piękna na pojęcie kłamstwa i bluźnierstwa. Będzie też ukazywał siebie jako obrońcę Wiary. Dla mnie to żadne zaskoczenie; co najwyżej motywacja, aby kontynuować tę pracę, która - z Bożą pomocą - kontynuowana będzie.

Wiem też, iż ponieważ pod pseudonimem "Mind Service" kryje się zaledwie jego zniewolone "narzędzie" - ofiara szatańskiej manipulacji, ponieważ zna moc Łaski, bardzo się wściekł na propozycję modlitwy za tego biednego człowieka.

Tymczasem, "narzędziu", któremu implant nienawiści odebrał możliwość widzenia i myślenia wydaje się, że można bezkarnie, bez szkody dla siebie samego kłamać przeciwko innym, również takim, o których absolutnie nic nie wie (np. wspomniani Księża z mojej Parafii). Dla Katolika jest natomiast oczywiste, że każde kłamstwo jest przede wszystkim wymierzone przeciwko Bogu, który JEST przecież Prawdą, Dobrem i Pięknem.
Kłamstwa tego zniewolonego "sługi" - niestety - do niego powrócą - w przestrzeni wirtualnej, a przede wszystkim w życiu.To tylko kwestia czasu.
Módlmy się, aby Pan okazał mu Łaskę.

Obrazek użytkownika Domasuł

09-12-2016 [23:10] - Domasuł (niezweryfikowany) | Link:

Mind Service to bardzo dziwny osobnik

Obrazek użytkownika Mind Service

09-12-2016 [23:33] - Mind Service | Link:

Twoje insynuacje w stosunku do mojej osoby nie robią na mnie żadnego wrażenia, ale od mojego Kościoła Wara!

Obrazek użytkownika Mind Service

09-12-2016 [23:49] - Mind Service | Link:

Ponieważ bloger Andrzej W. w obrzydliwy sposób zaatakował Kościół Katolicki insynuując, że działanie Ducha Świętego w nim jest jakoby "lucyferycznym planem zniszczenia Kościoła", warto przybliżyć czytelnikom rzeczywistość ruchów charyzmatycznych, gdzie w sposób szczególny działa Bóg. Nie chodzi o jakieś spektakularne upadki, albo "spoczynki", co w sposób groteskowy próbował opisać, ale o rzeczywiste nawrócenia i uzdrowienia. Tutaj pierwsze świadectwo, z którym warto się zapoznać i samemu wyrobić sobie zdanie na temat działania Pana Boga.

"Półtora roku temu w maju na kilka dni przed pierwszą komunią święta wypadły dla Mateusza włosy. Było to pięć placków wielkości monety 5 złotowej. Okazało się, że to jest choroba – łysienie plackowate. Nie są znane przyczyny tej choroby i nie ma na nią skutecznego leczenia. Jest to zaburzenie układu immunologicznego – organizm zjada sam siebie. Zrobiliśmy dla Mateusza wszystkie badania, wyniki wyszły bardzo dobre. Byliśmy u dermatologa. Dostaliśmy płyn i krem do smarowania tych miejsc. Przyczyną tej choroby może być stres. Przez wakacje włosy prawie odrosły. Mieliśmy nadzieję, że to już koniec choroby. Przyszedł pierwszy września początek trzeciej klasy i włosy wypadły dosłownie jednego dnia, zrobiły się cztery placki. Dni i miesiące płynęły, dwa miejsca zarosły a dwa zlały się w jeden duży placek z tyłu głowy. Mateusz na początku podchodził do tego bardzo spokojnie, że włosy to nie koniec świata i że najwyżej będzie łysy, ale sytuacja zmieniła się gdy został bardzo okrutnie wyśmiany przez swoich kolegów, którzy nie rozumieli sytuacji. O cud odrośnięcia włosów modliliśmy się cały czas."

cd: http://www.odnowa.org/?p=798

Obrazek użytkownika Domasuł

10-12-2016 [00:03] - Domasuł (niezweryfikowany) | Link:

Jak to "wypadly dla Mateusza wlosy"?

Obrazek użytkownika Mind Service

10-12-2016 [00:42] - Mind Service | Link:

"Jak to "wypadly dla Mateusza wlosy"?"

- Widocznie kobieta się przejęzyczyła, nie czepiaj się. Ważne jest tu coś innego: rzeczywiste i namacalne działanie Ducha Świętego. I to jest piękne, bo pokazuje prawdziwą rzeczywistość ruchów charyzmatycznych w Kościele. Tak inną od tej zmanipulowanej notki, której głównym przesłaniem jest kłamstwo, że ruchy charyzmatyczne są jakoby "lucyferycznym planem zniszczenia Kościoła Katolickiego". Nie są, za to każe przyjrzeć się głębiej antykatolickiej sekcie Bractwo św. Piusa X-go, jego działaczom i sympatykom, takim jak Andrzej W.

Obrazek użytkownika Andrzej W.

10-12-2016 [19:56] - Andrzej W. | Link:

"Mind service" - zakłamany, nienawistny, pożałowania godny mitoman, heretyk lub w ogóle satanista nieudolnie podszywający się pod katolicyzm, oszust intelektualny i plagiator (w przypadkach poważniejszych jest na to paragraf; w tym przypadku wystarczy, że ujawnił swoje skłonności), niezrównoważony emocjonalnie sługa Złego, za którego należy się modlić, lecz na którego nędzne pseudopublikacje szkoda nawet sekundy.
Tutaj jestem zmuszony dawać odpór, ponieważ uparł się zanieczyszczać to miejsce swoją obecnością

W żadnym z tematów, w których zabiera głos nie jest zorientowany. Jako słudze kłamstwa i nienawiści chodzi mu tylko zamęt i zakrzyczenie Prawdy.
W kwestii Bractwa Św. Piusa X: za pontyfikatu Franciszka, na którego tak lubi się powoływać (choć z absolutną pewnością można stwierdzić, że i to jest zakłamane) finalizowane są rozmowy nt prałatury personalnej (co potwierdził Watykan).
Nie chcę już rozwodzić się nad wypowiedziami tego żałosnego, do cna zakłamanego mitomana udającego katolika.
Może tylko jedna świadcząca o rozumieniu tematu, która będzie się już ciągnęła za nim zawsze: "a w niedzielę to i winko z kielicha". To o Krwi Pańskiej.

Sądzę, że to o takich w książce "Święta Pani" Fulla Horak pisała:
"Duchy złe, jako duchy wyższe w swoim złym gatunku, działają świadomie, umiejętnie i celowo, ale podobnie jak szatan, rzadko kiedy zajmują się słabym i uległym człowiekiem. Zostawiają go duchom marnym lub bardzo marnym, które sobie z nim łatwo poradzą, przekazując go duchom coraz niższym, aż do poziomu, gdzie się tak czy owak staje sługą demona".

Pamiętajmy jednak, że za takich bardziej musimy się modlić.

Obrazek użytkownika Domasuł

10-12-2016 [22:39] - Domasuł (niezweryfikowany) | Link:

A Pan faktycznie ma cos wspólnego z tym bractwem?

Obrazek użytkownika Andrzej W.

11-12-2016 [09:26] - Andrzej W. | Link:

Proszę Pana.
Mam wiele wspólnego z każdym, kogo interesuje dążenie do Prawdy i nie chcę mieć nic wspólnego z tym, kto kłamie.
Jestem parafianinem w Parafii Matki Bożej Częstochowskiej w Radomiu.