Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

By ludziom żyło się lepiej

jazgdyni, 13.09.2016
 
 
Niepewność jest tym, co nas powoli zabija. Jesteśmy bez przerwy niepewni – niepewni przyszłości, niepewni zdrowia, niepewni partnera, niepewni pracy. Przez to nie jesteśmy nigdy tak naprawdę szczęśliwi.
Zawsze do pełni szczęścia potrzebne jest nam poczucie bezpieczeństwa.
 
Mój norweski przyjaciel Kurt ma starszego brata Kristiana. Spotkałem go w Kopenhadze. Jest kloszardem z wyboru. Trochę muzykuje na ulicach. Ponieważ robi to dobrze, zawsze parę koron na przeżycie ma. Nie ma stałego domu i nie ma też stałej partnerki. No i oczywiście nie ma też dzieci. Długo z nim rozmawiałem przy butelce Tuborga. I na koniec pojąłem, że jest to najszczęśliwszy człowiek, jakiego spotkałem. Wydawać by się mogło, że to absurd. Jakie on może mieć poczucie bezpieczeństwa? Przecież nawet nie wie gdzie on będzie spał. Odpowiedział mi, że spać może wszędzie, bo niczym nie jest związany. To niesłychane poczucie wolności dawało mu takie szczęście. Swoboda pokonała bezpieczeństwo. Bo bezpieczeństwo niestety wiąże się z obowiązkami. Taka właśnie życiowa pułapka.
 
Mamy potężny kapitał bezpieczeństwa tuż po urodzeniu. A potem już go tylko trwonimy. Rzadko komu udaje się zachować choć fragment tego poczucia do pełnoletniości. Już w wieku paru lat możemy czuć się niepewnie. Bardzo dużo zależy od domu, wychowania i otoczenia.
I później już tak jest zawsze. Coraz mniej jest poranków, gdy budzimy się z uczuciem – ach, nowy cudowny dzień przede mną. Raczej z rana robimy bilans aktualnych zagrożeń, obowiązków i ryzyka, które się z tym wiąże.
 
Już jest prawie 50 lat od momentu, gdy Hans Hugo Seyle, kanadyjski profesor z austriackimi korzeniami, rozpowszechnił i wprowadził do światowej świadomości pojęcie stresu (1956 „The Stress of Life). Mimo różnych późniejszych teorii, ta zdefiniowana przez niego nadal wydaje się najbardziej prawdziwa - stres jest zaburzeniem homeostazy spowodowanym czynnikiem fizycznym lub psychologicznym. Czynnikami powodującymi stres mogą być czynniki umysłowe, fizjologiczne, anatomiczne lub fizyczne.
Homeostaza, jak wiemy, jest optymalną równowagą całego organizmu, równowagą fizyczną i umysłową. Można z dużą pewnością powiedzieć, że pełna homeostaza to zdrowie i szczęście.
Stres jest reakcją, zarówno fizjologiczną, jak i psychologiczną będącą odpowiedzią na działanie stresorów (sytuacji wywołujących stres).
Stres zaburza homeostazę, lub mówiąc prościej, wyprowadza nas z równowagi. Silny stres może nawet zabić, lub mocno okaleczyć każdego.
Szereg chorób somatycznych związanych jest z niemożnością radzenia sobie ze stresem. Czyli chorób czysto fizycznych, nie psychicznych.
Oczywiście, istnieje w świecie naukowym opinia, że stres jest niezbędnym elementem życia, bez którego nie można się prawidłowo rozwijać. To też prawda. Ale istotny jest poziom stresu, poziom, przy którym dajemy sobie jeszcze z nim radę. Psychologia definiuje stres, jako dynamiczną relację adaptacyjną pomiędzy możliwościami jednostki, a wymogami sytuacji. Mamy wbudowany imperatyw, żeby w przypadku zaburzenia bodźcem zewnętrznym, bądź wewnętrznym, który jest czynnikiem powodującym stres, (czyli stresorem), natychmiast dążyć do przywrócenia równowagi.
 
Niejeden może powiedzieć – no dobrze, po co to dążenie do równowagi? Zawsze coś jest źle i musimy żyć w napięciu i nawet w cierpieniu. Trzeba się do tego przyzwyczaić i już. Czy ja wiem? Czy Bóg naprawdę każe nam cierpieć? Czy Bóg nie wzywa nas do dążenia do doskonałości? Może szczęście jest tą doskonałością.
 
Dosyć powszechnie dążenie do szczęścia jest uważane za grzeszną sprawę. Dzieje się tak, dlatego, gdyż błędnie rozumie się hedonizm*.
Hedonizm jest dążeniem do przyjemności a nie do szczęścia. Często za każdą cenę. A czy każda przyjemność to szczęście? Oczywiście, że nie! Bardzo dużo zależy od etyki.
 Już lepszy od hedonizmu jest epikureizm* – filozofia, która się pytała, jak osiągnąć szczęście w życiu doczesnym.
 
Czy jest ktoś taki, kto nie chce być szczęśliwym? Chyba nikt. Jeżeli mimo tego, ktoś się nie zgadza, to sam siebie okłamuje.
 
Dlaczego więc tak mało z nas może uczciwie przyznać, że jest naprawdę szczęśliwym? To właśnie przez ten nieustanny niepokój, w dużej mierze wypływający z poczucia zagrożenia bezpieczeństwa.
Lecz, czy ktokolwiek również pomyślał o tym, że nie zazna również pełni szczęścia ten, kto nie osiągnął absolutnej wolności.
Więc ważna jest kolejność – najpierw wolność, a potem szczęście.
 
***
 
Wbrew pozorom, jednostka o mentalności niewolniczej ma bliżej do pełni szczęścia, niż człowiek wolny – pan swojego losu. Wielu ludzi wprost marzy o tym, by zdjęto z nich ciężar decydowania, obowiązek nieustannych wyborów, by dano im miskę strawy i rozrywkę od czasu do czasu. Niewolnik jest zawsze dobrze usytuowany w strukturze społecznej i tak naprawdę, nie ma ochoty na zmiany. Zmiany oznaczają stres i zagrożenia. Kastowa struktura Hindusów, z takich prozaicznych powodów trzyma się dobrze.
 
Jednakże bywa i tak, że zawirowania społeczne lub polityczne, tak jak Polska w 1989 roku nagle uwalniają ogromne rzesze niewolników. Choć właściwie, to dają im złudzenie, iż zostali uwolnieni. Wówczas znaczna część reaguje tak, jak ten Grek, były niewolnik, w starożytnym Rzymie – nic się dla niego nie zmienia. Tylko frustracja jest większa, bo czuje się potencjalną, ale już z góry zmarnowaną szansę. Natomiast część tych nowych wolnych ludzi, zapatrzonych we wzorce, które im były podsuwane, różne pseudoelity, bohaterów shawbiznesu, fałszywych mędrców zaczyna straceńczą pogoń za nowym, wyścig szczurów, kończący się zazwyczaj samozagładą. To głównie ci młodzi, wykształceni z dużych miast. Posiedli krótkotrwałą wolność i w pogoni za ułudą natychmiast ją stracili w trybach korporacyjnego molocha. Jeszcze trochę będą się okłamywać, że tego właśnie chcieli, że to jest właśnie to szczęście, które na nich czekało. Naiwni, zostali kupieni i sprzedani, jak czarnoskóry Etiopczyk na targu w Marakeszu.
Daj Boże im tyle rozumu, by w końcu przejrzeli na oczy.
 
Dania jest często opisywana dwoma określeniami: to najnudniejszy kraj na świecie, oraz: to kraj najszczęśliwszych ludzi. Na oko widać pewien dysonans w tych opiniach. Czyżby? Nuda to stabilność, czyli coś, co dramatycznie zwiększa poczucie bezpieczeństwa ludzi.
Jak na tym tle wypada Polska szczególnie pod rządami obecnej ekipy i poprzedniej. Niewątpliwie było źle, lecz teraz jest pewna, ciągle nieufna, nadzieja. Głównie dlatego, że jest bardzo dużo rozgoryczenia. Prawie 30 lat minęło, lat pogoni za światem, a efekty są marne. To nie tak, że baza materialna się zwiększyła. Zwiększyła się jednocześnie świadomość i ludzie nagle widzą, że ciężko pracują, a efekty tego są marne. Jesteśmy jednym z najciężej pracujących narodów Europy. Powinniśmy być bogaci. A nie jesteśmy. Praca nasza jest nagminnie marnotrawiona. Stąd poziom frustracji jest wysoki. Na dodatek ekipa Tuska rozbudzała wyobraźnie malutkich, a to drugą Irlandią, a to „zieloną wyspą”. Niestety, były to chełpliwe obietnice bez pokrycia. Cynicznie wypowiadane. Polaryzacja społeczeństwa za poprzedniego rządu tylko się pogłębiła. Grupka beneficjentów była bardzo nieliczna. Dodatkowo jeszcze podeptano naszą godność narodową i wystawiono na szwank nasz honor. A wspólne bezpieczeństwo? Tylko się zmniejszało z każdą nową ustawą, czy rozporządzeniem. Pan Tusk sam się określił, że on jest tylko „od ciepłej wody”. Czyli „tu i teraz” – chleba i igrzysk. Zarządca niewolników powoli przykręcający im śrubę.
Chyba ciągle jest jeszcze żywa idea, bardzo szczytna, a ja mam nadzieję, że właśnie nią kieruje się prezes Kaczyński i jego ekipa, która była nazwana eudajmonizmem* państwowym.Zakładała ona, że obowiązkiem państwa jest pomnażanie szczęścia swoich obywateli.
Tu dodam jeszcze przy okazji, najważniejszą zasadę ekonomii, dawno już temu sformułowaną przez twórcę ekonomii Adama Smitha – Państwo jest bogate bogactwem swoich obywateli".
Oczywiście nie utożsamiam bogactwa ze szczęściem, ale nie da się zaprzeczyć, że pewien związek istnieje. Po prostu daje się wówczas uniknąć olbrzymiego, codziennego stresu, jaki niesie ze sobą nędza i ubóstwo.
 
Jeszcze na koniec warto wspomnieć o monumentalnym dziele Władysława Tatarkiewicza „O szczęściu”*. Krótki tytuł dla pracy, której poświęcił 30 lat swego życia, w tym dwie wojny światowe.
Pierwotnie tytuł miał brzmieć „O względności szczęścia”, co miało być nawiązaniem do innej pracy „O bezwzględności dobra” (bezwzględność dobra, czyż to nie piękne?).
W jednym z rozdziałów, bodajże w 17, wielki filozof stawia taką tezę – każdy z nas ma swoją własną pulę szczęść i nieszczęść. Bilans tego określa nasze subiektywne poczucie szczęścia. I ten bilans, w długich okresach życia, jest naszą osobistą wartością stałą, zasadniczo n iezmienną przez całe nasze życie. Po prostu – wszyscy ludzie są mniej lub bardziej szczęśliwi, bo to wynika z ich charakteru.
Jak ktoś, kto ma niskie poczucie szczęścia, co oznacza, że ma wysoki słupek swoich nieszczęść, a jako, że właśnie nikt mu ostatnio nie umarł, nie rozwiódł się i nie wyrzucili go z pracy, to znajdzie setkę drobnych nieszczęść, często wydumanych, by natychmiast uzupełnić swój przyrodzony bilans szczęść i nieszczęść.
 
W ostatnim rozdziale Władysław Tatarkiewicz pisze o najważniejszym – „Obowiązek szczęścia i prawo do szczęścia”.
Czy taki właśnie nie jest sens życia?  
*Hedonizm (gr. ἡδονή, hedone, "przyjemność", "rozkosz") – pogląd, doktryna, uznająca przyjemność, rozkosz za najwyższe dobro i cel życia, główny motyw ludzkiego postępowania. Unikanie cierpienia i bólu jest głównym warunkiem osiągnięcia szczęścia.
Wyróżnia się:
  1. hedonizm etyczny
  2. hedonizm psychologiczny
  3. hedonizm materialistyczny (hedonistyczny materializm, konsumpcjonizm, konsumeryzm)
 
*Epikureizm – kierunek filozoficzny zapoczątkowany w starożytności przez Epikura, w ok. 306 r. p.n.e. kontynuowany także w czasach nowożytnych. Podobnie jak w większości kierunków filozoficznych hellenizmu dla epikurejczyków najważniejszą dziedziną filozofii była etyka – uważali oni, że podstawowym zagadnieniem filozoficznym jest szczęście, które upatrywali w przyjemności. *Eudajmonizm (z gr.εὐδαίμων eudaimon – "szczęśliwy", dosł. "mający dobrego ducha") – stanowisko etyczne głoszące, że szczęście (eudaimonia) jest najwyższą wartością i celem życia ludzkiego. Eudajmonizm występuje prawie wyłącznie w teoriach etycznych hellenizmu. Eudajmonista rozumie szczęście inaczej, niż zazwyczaj rozumie się je współcześnie: nie jako subiektywne zadowolenie, ale jako pewien stan zachodzący na skutek właściwego postępowania, np. apatheię, ataraksję czy eutymię.
W epoce nowożytnej powstał eudajmonizm państwowy, zakładający że obowiązkiem państwa jest pomnażanie szczęścia swoich obywateli.
*”O szczęściu” Władysław Tatarkiewicz - http://pl.wikipedia.org/…
===========================
  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 8265
Domyślny avatar

ruisdael

13.09.2016 12:21

Dywagując na niższym poziomie, uważam ,że wyznacznikiem postępu i rozwoju na tej planecie powinno być ograniczenie obowiązku pracy. Oczywiście jeśli dla kogoś praca jest przyjemnością to niech ją wykonuje. Ale obowiązek powinien być ograniczany- np. do 35 godz. tygodniowo jak we Francji i np. 60 roku życia. I choć nie samym chlebem człowiek żyje to byłby to widoczny wskaźnik po stronie profanum.
jazgdyni

jazgdyni

13.09.2016 12:44

Dodane przez ruisdael w odpowiedzi na Dywagując na niższym

Witam Też tak uważam. I już wiele na świecie tak uważa. Przykładów jest wiele. Choćby niedawne referendum w Szwajcarii o zapomodze 2500 Franków dla Szwajcarów. Jednakże wdrukowany protestancki etos pracy zwyciężył i odrzucono wniosek (bali się też imigracji). Także jeden z najbogatszych ludzi świata, Carlos Slim Helu (Meksyk) oświadczył, że wprowadza w swoich firmach system pracy - trzy dni w tygodniu po 12 godzin i cztery dni wolne. Naukowcy zgadzają się, że jest to optymalny, o wiele zdrowszy i najwydajniejszy system. Ja już parę lat pracowałem w systemie - 12 godzin przez siedem dni/tydz. przez cztery tygodnie, a potem cztery tygodnie wolnego w domu. A pracujący ze mną Norwegowie pracowali w takim systemie tylko dwa tygodnie, mając cztery wolnego. System i wymuszony obowiązek pracy to haniebne pozostałości XIX wiecznej kapitalistycznej rewolucji przemysłowej. Oraz neo-niewolnictwa, czym w rzeczywistości są dzisiejsze korporacje. Do momentu odrzucenia ideologii neoliberalizmu nic niestety się nie zmieni. Pozdrawiam
Jabe

Jabe

13.09.2016 15:17

Dodane przez jazgdyni w odpowiedzi na Witam Też tak uważam. I już

Gadający Grzyb swego czasu głosił „dywidendę obywatelską”, czyli że – moimi słowami – obywatele powinni mieć udział we własnym wyzysku. Taka samokolonizacja. Cieszy, że choć Szwajcarzy na tle europejskiego szaleństwa zachowali odrobinę rozsądku. „wymuszony obowiązek pracy to haniebne pozostałości XIX wiecznej kapitalistycznej rewolucji przemysłowej”. – Nie. Wcześniej ludzie też pracowali, też ciężko. Za to pracowanie 6 miesięcy w roku na państwo jest haniebną pozostałością XX-wiecznego socjalistycznego systemu odgórnego zbiorowego uszczęśliwiania. W korporacji nie trzeba koniecznie pracować, ale rezygnując z korporacji zwanej państwem, rezygnuje się z własnej ojczyzny, języka i kultury. I proszę nie liczyć, że państwowy eudajmonizm ludzi uszczęśliwi. Tak czy owak, to żadna recepta na cokolwiek, tylko więcej tego samego.
jazgdyni

jazgdyni

13.09.2016 16:47

Dodane przez Jabe w odpowiedzi na Gadający Grzyb swego czasu

Zapraszam na swobodną wędrówkę po Danii. Jak pisałem - to najnudniejszy kraj na świecie i kraj najbardziej szczęśliwych ludzi. Więc można? Można!
Jabe

Jabe

13.09.2016 22:40

Dodane przez jazgdyni w odpowiedzi na Zapraszam na swobodną

Myślę, że z wędrówki trudno wywnioskować. Intrygujące.
mjk1

mjk1

14.09.2016 08:31

Dodane przez Jabe w odpowiedzi na Myślę, że z wędrówki trudno

Jabe. Ponieważ swoimi wpisami udowadniasz, że nie rozumiesz o czym autor napisał, spróbuję Ci to wyjaśnić najkrócej jak można. Celem gospodarki jest tylko i wyłącznie zaspokajanie potrzeb a nie zarabianie pieniędzy. Po zaspokojeniu potrzeb, dalsze wytwarzanie jakichkolwiek dóbr, nie tylko nie ma sensu, ale jest szkodliwe zarówno dla wytwórcy, jak i konsumenta. Jeżeli natomiast za cel postawimy sobie zarabianie, to ani potrzeb nie zaspokoimy, ani pieniędzy nie zarobimy. Jeżeli nie rozumiesz, chętnie wytłumaczę Ci to na przykładach. Pozdrawiam.
Jabe

Jabe

14.09.2016 11:54

Dodane przez mjk1 w odpowiedzi na Jabe. Ponieważ swoimi wpisami

Gospodarka nie ma celu. To zjawisko.
Ula Ujejska

Ula Ujejska

14.09.2016 12:09

Dodane przez Jabe w odpowiedzi na Gospodarka nie ma celu. To

@Jabe Bzdury Waść pleciesz. Celem jest zysk, różnie tu rozumiany.
mjk1

mjk1

14.09.2016 13:33

Dodane przez Ula Ujejska w odpowiedzi na @Jabe Bzdury Waść pleciesz.

Właśnie dlatego, jak napisałem wcześniej, ani zysku nie osiąga, ani potrzeb nie zaspokaja.
Jabe

Jabe

14.09.2016 15:13

Dodane przez Ula Ujejska w odpowiedzi na @Jabe Bzdury Waść pleciesz.

Uczestnicy mają na celu zysk (różnie tu rozumiany), ale gospodarka po prostu jest. Rząd przyjmuje plany pięcioletnie i wyznacza cele, a gospodarka ma to w głębokim poważaniu, jak to zjawiska mają w zwyczaju.
mjk1

mjk1

14.09.2016 12:10

Dodane przez Jabe w odpowiedzi na Gospodarka nie ma celu. To

Przysięgam Wszem i Wobec, że naprawdę miałem szczere i dobre intencje a Admin miał mi za złe, że napisałem prawdę, całą prawdę i tylko prawdę, starając się o założenie bloga. Michał Kaczmarczyk.
Jabe

Jabe

14.09.2016 19:18

Dodane przez Jabe w odpowiedzi na Myślę, że z wędrówki trudno

p.s. W indeksie szczęścia, na który się Pan zapewne powołuje, Dania wysoko plasuje się w składowej „Trust”, „Social Support” i „Freedom to make life choices”. To pierwsze zapewne oznacza, że Duńczycy uważają, że mogą polegać na instytucjach, np. mogą liczyć na sąd. No i jest niska korupcja. Reszta to enigma. Przypuszczam, że istnieje też index szczęścia w którym Korea Północna jest na czele. Wystarczy przyjąć odpowiednie kryteria, np. intensywna opieka ojca narodu.
mjk1

mjk1

13.09.2016 21:18

Dodane przez Jabe w odpowiedzi na Gadający Grzyb swego czasu

Oj Jabe, znowu na własne życzenie robisz z siebie głąba. Ludzie zarówno w XIX wiecznym kapitalizmie, jak i wcześniej ciężko pracowali i z głodu umierali. A małpki nigdy żadną pracą się nie zhańbiły, o ciężkiej nawet nie wspominając, a nigdy głodu, ani niedostatku nie cierpiały. Czyżby małpki były mądrzejsze od ludzi? Jak sądzisz Jabe?
Jabe

Jabe

13.09.2016 22:38

Dodane przez mjk1 w odpowiedzi na Oj Jabe, znowu na własne

Św. Franciszek z Pana.
Jabe

Jabe

13.09.2016 14:53

Dodane przez ruisdael w odpowiedzi na Dywagując na niższym

A może „obowiązek pracy” po prostu znieść?
jazgdyni

jazgdyni

13.09.2016 17:36

Dodane przez Jabe w odpowiedzi na A może „obowiązek pracy” po

Jest jeszcze jakiś obowiązek pracy?
Jabe

Jabe

13.09.2016 22:38

Dodane przez jazgdyni w odpowiedzi na Jest jeszcze jakiś obowiązek

Ująłem w cudzysłów. W kwestii istnienia proszę się zgłosić do Ruisdaela. Ja oczywiście sprzeciwiam się odgórnemu normowaniu czasu pracy (w szczególności).
Krzysztof Pasierbiewicz

Krzysztof Pasierbiewicz

13.09.2016 13:24

Witam Panie Januszu! Moim zdaniem szczęście, lub prawie szczęście to życie przebyte na tyle wartko by mieć co wspominać, bo jak mówił Paulo Coelho: "ktoś, kto nie ma wspomnień to tak, jakby się wcale nie urodził" Widzę że dużo Pan rozmyślał na wakacjach. Pozdrawiam jak zawsze serdecznie, Krzysztof Pasierbiewicz
jazgdyni

jazgdyni

13.09.2016 17:39

Dodane przez Krzysztof Pasi… w odpowiedzi na Witam Panie Januszu! Moim

Witam! Tak, odczuwać satysfakcję z dobrego przeżycia życia jest bardzo ważne. Wydaje mi się, że my obaj wyglądamy na stosunkowo zadowolonych. Tak, często wakacyjnie nastrajam się nieco filozoficznie. Pozdrawiam serdecznie
Domyślny avatar

xena2012

13.09.2016 16:26

o szczęściu nie da sie tak ogólnie mówić,jest ono warunkowane różnymi sytuacjami i naszymi subiektywnymi uczuciami.Nawet to,że kolejne odebranie wyniku wycinka pozwala byc szczęśliwym do następnego badania i że został dany kolejny szcześliwy czas.
jazgdyni

jazgdyni

13.09.2016 17:43

Dodane przez xena2012 w odpowiedzi na o szczęściu nie da sie tak

Witam Każdy temat należy zaczynać od pewnego elementarza. Choćby po to, by wiedzieć, że mówimy o tym samym. A potem możemy wgłębiać się i rozkładać na czynniki pierwsze. By czasem dojść do niespodziewanych konkluzji. Na przykład Święte Oficjum w Watykanie, po wieloletnich rozważaniach, uznało, że wyrazem najwyższego szczęścia jest orgazm. Ciekawe, prawda?
Ptr

Ptr

13.09.2016 16:52

Ten świat ma pewną zasadniczą wadę , którą mógłbym lakonicznie nazwać syndromem zbyt krótkiej kołdry. Niezależnie od dostatku czy niedoboru zasobów i niezależnie od ludzkich wysiłków jest pewność , że w efekcie będą problemy mniejsze lub większe. W cały system wkomponowane jest zło , błąd i absurd, i one się od czasu do czasu pojawiają, "na powierzchni". Inaczej mówiąc mamy do czynienia z zepsutym mechanizmem, który na zewnątrz wygląda na prawie doskonały. Pewnie dojrzałością jest rozumienie ,że tak jest. (Czyżby właśnie o to chodziło Buddzie ?) Pewnie sensownym jest znalezienie w tym wszystkim rzeczy doskonałych, planu doskonałego przyszłego ładu.( Czyżby o to chodziło w Chrześcijaństwie ?) Pewnie sensowną rzeczą jest racjonalne układanie wszystkiego w jakąś ładniejszą całość, ale zarazem jest to praca nieco syzyfowa. ( Czy nie o to chodziło starożytnym Grekom i późniejszym wszelkim humanistom ?) Pozostają rewolucjoniści - zburzyć wszystko , zabić wszystkich , zbudować imperium i "wierzyć" , że samo się oczyści. I tu wracam do pierwszego zdania.^
Mind Service

Mind Service

14.09.2016 04:55

Brytyjscy psychologowie ułożyli wzór na szczęście. Przepis jest banalnie prosty. Szczęście = P + (5 x E) + (3 x H). Wystarczy pomnożyć i dodać. Wzór został opracowany na podstawie badań prowadzonych wśród tysiąca osób. Musiały one odpowiedzieć na kilka prostych pytań: "Czy jesteś elastyczny i otwarty na zmiany?", "Czy jesteś optymistą i masz poczucie, że kontrolujesz swoje życie?", "Czy zaspokojone są twoje podstawowe potrzeby życiowe - czy jesteś zdrowy i czy masz poczucie bezpieczeństwa, w tym finansowego?". "Czy odczuwasz satysfakcję z pracy i życia rodzinnego?". Z analizy odpowiedzi naukowcy wysnuli następujące wnioski: P (personal characteristics) oznacza cechy charakteru takie jak: podejście do życia, zdolność adaptacji, elastyczność (pytanie pierwsze i drugie). E (existence) we wzorze to egzystencja - czyli ogólna kondycja, stan zdrowia, finansów oraz życia towarzyskiego (pytanie trzecie). H (higher order) zaś to potrzeby wyższego rzędu, takie jak poczucie własnej wartości, ambicje i poczucie humoru (pytanie czwarte). Na ile ważne są te składniki w osiągnięciu szczęścia, mówią liczby, przez które należy je pomnożyć. Im większe, tym bardziej istotny składnik. Mówiąc więc najprościej: aby być szczęśliwym, musisz mieć zaspokojony byt materialny, czuć się kochanym, być optymistą i mieć poczucie własnej wartości. Proste?
jazgdyni

jazgdyni

14.09.2016 06:28

Dodane przez Mind Service w odpowiedzi na Brytyjscy psychologowie

Czyli dokładnie to samo, do czego doszedłem bez naukowego aparatu. Brawo ja!
Marek1taki

Anonymous

14.09.2016 09:13

Dodane przez jazgdyni w odpowiedzi na Czyli dokładnie to samo, do

Brawo Ty! Już samo czytanie o szczęściu wprawiło mnie w błogostan. Do tego stopnia, że wczoraj wpłynąłem na własną homeostazę 45min. chwilą relaksu kosztem 36 min. spóźnienia do pracy. A dla delektowania tematem odłożyłem skomentowanie go na dzisiaj. Ech, ci Duńczycy.

Stronicowanie

  • Wszyscy 1
  • Wszyscy 2
  • Następna strona
  • Ostatnia strona
jazgdyni
Nazwa bloga:
Żadnej bieżączki i propagandy
Zawód:
inżynier elektronik, oficer ETO (statki offshore), obecnie zasłużenie odpoczywa
Miasto:
Gdynia

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 1, 130
Liczba wyświetleń: 8,832,822
Liczba komentarzy: 31,995

Ostatnie wpisy blogera

  • PO/KO do góry a PiS dołuje. Dlaczego?
  • Spanikowany Bilderberg wściekle atakuje
  • PAŃSTWO NALEŻY DO NAS

Moje ostatnie komentarze

  • @@@Koncentrując się na antypolskich działaniach tych międzynarodowych cwaniaków z realizacją przez część władzy kraju można sobie wyobrazić w zakresie teorii spiskowych inny, bardzo prawdopodobny…
  • @@@Wyjątek: - cwaniacy z Berlina i opanowanej przez nich Brukseli, to dzisiaj wyjątkowi durnie.Wystarczy sobie przypomnieć zaproszenie emigrantów do siebie, bo tak socjalem rozleniwili swoich Niemców…
  • @Imć WaszećMam glupie pytanie, do dzisiaj zafascynowany linijkami zer i jedynek w chaoyucznej kolejności. Tak więć: - czy wy, matematyce, pracujecie głównie w systemie binarnym, czy również w…

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • PROWOKATOR
  • Czego my nie wiemy, choć powinniśmy wiedzieć.
  • Mafia powstała w Trójmieście. Tak, jak obecny rząd.

Ostatnio komentowane

  • spike, Jeżeli dobrze pamiętam, chodziło o Sumerów, odkryto że posługiwali się systemem liczenia trzydziestodwójkowym (32), co było zaskoczeniem.
  • Lech Makowiecki, [email protected] właśnie miało być. Dziękuję, już poprawiłem...Ostatni nabój (raper Basti & Lech Makowiecki)https://www.youtube.com/watch?v=qBI0g5ZR1uc
  • Zofia, Nastał już czas wskrzesić zapomnianą organizację późnych lat siedemdziesiątych XX wieku o nazwie TOTO. Kto walczył z komuną ten ten skrót rozszyfruje. Oni znowu łby podnoszą i protestują.

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności