Spotkanie w tramwaju i spacer Plantami na Wawel

Od czasu tragedii smoleńskiej, co roku 18-go czerwca, krakowski Akademicki Klub Obywatelski im. prof. Lecha Kaczyńskiego (AKO), w dniu urodzin swojego Patrona, tradycyjnie składa wiązankę kwiatów w Krypcie Prezydenckiej na Wawelu. Dziś kwiaty od prezydenta Andrzeja Dudy złożył także Podsekretarz Stanu w Kancelarii Prezydenckiej pan minister Wojciech Kolarski.

Wczorajsze wichury przepędziły smog z Krakowa i nad Królewskim Miastem rozpostarło się dzisiaj niebo tak błękitne, jakie tylko w Prowansji bywa, gdzie Van Gogh swoje słoneczniki namalował, a w promieniach wschodzącego słońca barwy stały się bardziej niż zwykle wyraziste, ostre i wysycone. Zaś budzące się do życia miasto zdawało się jakby czystsze, piękniejsze i jak w jakiejś zaczarowanej baśni kolorowe. Od kilku lat czegoś takiego w mieście Kraka nie widziałem. A opaska ze znakiem Polski Walczącej przybyłego dziś samotnie o kulach na Wawel sędziwego Akowca chyba nigdy nie była tak śnieżno biało czerwono krwista.

Nie chciałem się spóźnić, więc postanowiłem pojechać tramwajem.

Boże! Ale ten Kraków wypiękniał rozmyślałem patrząc na odnowione elewacje plotkujących ze sobą starych krakowskich kamienic. I wtedy zoczyłem w tramwaju małżeństwo dwojga schludnie, acz skromnie ubranych seniorów, a jak się bliżej przyjrzałem poznałem, że to, no zgadnijcie? Kto? Otóż tym samym, co ja tramwajem jechali na Wawel nieodróżniający się od innych pasażerów Mama i Tata prezydenta Andrzeja Dudy. Ona jak zawsze ujmująco urokliwie uśmiechnięta i On, troskliwy dla swej połowicy rycerski dżentelmen pomagał żonie kupić w automacie bilet.

Przywitaliśmy się jak zawsze serdecznie, bo przecież przepracowaliśmy całe lata na tej samej uczelni, a Mama pana Prezydenta zaproponowała żebyśmy się przespacerowali Plantami, bo taka dziś cudna pogoda. Wysiedliśmy tedy pod Filharmonią i wejściem opodal Bazyliki Franciszkanów i Pałacu Biskupiego wkroczyliśmy na rozbuchane soczystą zielenią Planty, gdzie w koronach starych kasztanów ptaki wyśpiewywały radość niezwyczajnie pięknego poranka.

Szliśmy wolnym krokiem gwarząc o polskich sprawach. I co mnie uderzyło? Jak rozmowa zeszła na tych, którzy obecnie tak zwierzęco nienawidzą demokratycznie wybranej nowej władzy wyrządzając jej tyle krzywd i upokorzeń, rodzice pana Prezydenta mówili o nich bez cienia agresji, bądź złości konstatując, że oni zeszli na złą drogę i modlić się na nich trzeba. Ja zaś, ze wstydem przyznaję, uświadomiłem sobie, że po tych wszystkich draństwach, które ci przegrani szubrawcy ostatnio Ich Synowi wyrządzili chyba bym jednak nie potrafił z siebie wykrzesać aż tyle chrześcijańskiej dobroduszności, co Rodzice Andrzeja Dudy. Słowem bez większej przesady święci ludzie!

I wtedy uwierzyłem, że otwiera się przed nami wielka szansa by Polacy przestali się wreszcie nienawidzić, bo skoro Pierwszy Obywatel Rzeczpospolitej ma takich Rodziców to przecież nie może być złym człowiekiem i, jeśli komuś to właśnie Jemu może się udać, jeśli nie pojednać to chociaż namówić do paktu o nieagresji w imię wyższej konieczności, jak nigdy dotąd zwaśnionych mieszkańców naszej wspólnej przecież Ojczyzny.

Dziś z Wawelskiego Wzgórza znowu Tatry było widać.

To dobry znak pomyślałem.

Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki)

Post Scriptum
Zapewne zaraz na mój blog zlecą się zawistni trolle i swoim zwyczajem będą szydzić, że znów Pasierbiewicz się lansuje i chwali znajomością z rodzicami prezydenta. Ale nie dbam o to, gdyż moją dzisiejszą notkę dedykuję nie im, lecz tym wszystkich nadłamanym, odrzuconym i często do ściany przyciśniętym skromnym i anonimowym ludziom, którzy się jednak w najtrudniejszym czasie nie poddali i mozolną pracą od podstaw i modlitwą, bez kamer telewizyjnych i reflektorów, każdy na miarę własnych możliwości walczyli przez ostatnie lata o to, by Rzeczypospolita odzyskała swoją godność i moralną świetność zakorzenioną w naszej ponad tysiącletniej tradycji chrześcijańsko narodowej.

A tym, którzy mogli pomyśleć, że jestem bezkrytyczny w stosunku do prezydenta Andrzeja Dudy ( miałem w tej sprawie kilka telefonów) chcę powiedzieć, że z dużą uwagą śledzę wszystkie poczynania Pana Prezydenta, zaś bezpośrednio po tym, jak Jarosław Kaczyński w kampanii prezydenckiej wystawił kandydaturę Andrzeja Dudy, w notce pod tytułem „Polityk, czy mąż stanu? Oto jest pytanie!” – vide: http://salonowcy.salon24.pl/61... napisałem cytuję:

Przed paroma godzinami prezes Jarosław Kaczyński namaścił krakowskiego euro-posła Andrzeja Dudę na przyszłego prezydenta Polski z ramienia Prawa i Sprawiedliwości.

I mam delikatny problem.

Bowiem jak wszyscy wiedzą serce Polski bije na Wawelu, bo tam przecież w chwilach ważnych ważyły się losy naszej Ojczyzny.
Czytelnicy mojego blogu wiedzą, że od dłuższego czasu pisałem, iż Polskę należy powierzyć w ręce ludzi młodych, gdyż pokolenia 60 Plus są już nieodwracalnie zainfekowane mentalnie komuną. 

Jako Krakus marzyłem by prezydentem Polski został ktoś z mojego miasta i nie ukrywam, że moim faworytem był profesor Wydziału Historycznego Uniwersytetu Jagiellońskiego pan Andrzej Nowak.  

Prezes wystawił jednak kandydaturę euro-posła Andrzeja Dudy.

Tak się składa, że mam zaszczyt znać osobiście obu panów i bez wahania powiem, że jeden i drugi są bez reszty oddani Polsce. Jeden i drugi są ludźmi młodymi. Jeden i drugi są z Krakowa i obydwu wykształciła Jagiellońska Wszechnica.

Ale.

Pan profesor Andrzej Nowak to moim zdaniem urodzony mąż stanu, który o Rzeczpospolitej wie, jeśli nie wszystko to prawie. Moim zdaniem to człowiek klasy Ignacego Jana Paderewskiego, w chwilach ważkich, jak powietrze potrzebny Polsce. Ale być może to jeszcze nie ten moment.

Zaś pan poseł Andrzej Duda to tylko, a może na dzień dzisiejszy aż, uzdolniony polityk potrzebny Polsce w trybie awaryjnym, by zrobić porządek w kraju, gdzie zdeptano polityczny obyczaj. A żeby tego dokonać trzeba mieć przede wszystkim prawniczą przebiegłość, grubą skórę i silne łokcie. Być może Jarosław Kaczyński namaścił właśnie jego przeczuwając, iż wrażliwość i subtelne wnętrze pana profesora Andrzeja Nowaka może prostactwa III RP po prostu nie wytrzymać. 

Wierzę, że pan Andrzej Duda się na mnie nie obrazi, jak z całym dla Niego szacunkiem powiem, że w kategoriach szerokości horyzontów intelektualnych mógłby u pana profesora Andrzeja Nowaka zaledwie terminować.

Więc na koniec powiem, że życząc panu Andrzejowi Dudzie jak najlepiej zobowiązuję go, że jeśli mu się uda wygrać wybory prezydenckie, będzie czerpał z dorobku i wiedzy pana profesora Andrzeja Nowaka, na którego mam nadzieję też przyjdzie kolej, jak już Rzeczpospolita dojrzeje do kategorii cywilizowanego, europejskiego państwa...", koniec cytatu.

Post Post Scriptum
Galeria fotografii - vide: http://salonowcy.salon24.pl/71...