Gdy parę miesięcy temu na moim blogu pisałem o tendencjach sondażowych, które wyraźnie pokazywały, że PO powoli, ale systematycznie traci, a PiS równie powoli, ale też systematycznie zyskuje, że gdyby wybory były wówczas, to byśmy je wygrali – śmiano się z tego, kpiono, krytykowano. Po dzisiejszym sondażu Homo Homini widać wyraźnie, że wychodzi na moje. Partia Tuska znalazła się na sondażowej równi pochyłej, a partia Kaczyńskiego na sondażowej fali wznoszącej. Jeżeli te tendencje, występujące przecież od wielu tygodni, utrzymają się, oznacza to, że PiS wygra wybory 9 października!
Tak samo, jak ja, sondaże te odczytują, paradoksalnie, stratedzy PO, którzy nakazali Tuskowi autobusową peregrynację po kraju. Uznali, że jest to ostatnia szansa na odwrócenie trendu, który wiódł PO do wyborczej klęski. Tuskobus jeździ, a sondaże PO i tak i tak lecą na łeb, na szyję.
Jeżeli nie zdarzy się nic nieprzewidzianego PiS jest o krok od zwycięstwa w październiku.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 3961
Przedstawił Pan tu jedną z możliwości, tę optymistyczną. Coraz popularniejsza jest jednak w obiegu publicznym teza, że Platformie Obywatelskiej być może wcale nie zależy na wygraniu, choć by "wyjść z twarzą" nie chciałaby także przegrać zbyt dużą ilością głosów. Przyczynkiem do tego uznane zostały zapowiedzi Prezesa RM, że"partia która nie wygra wyborów nie powinna tworzyć rządu". Prawdopodobieństwo takiej wersji zależy od... stanu świadomości co do spraw Państwa, głównie gospodarczych. Wszystko zależy od tego, na ile nasz ogląd stanu Państwa odpowiada rzeczywistości, a to wie być może tylko Donald Tusk.
osobiście uważam, że sondaże wyborcze są zbędne a wręcz szkodliwe społecznie i nie ma żadnego sposobu by nie stawały się narzędziem manipulacji socjotechnicznej. Nie jestem też zwolennikiem "moralności Kalego" - że jak "oni" manipulują - to źle, a jak my manipulujemy - to dobrze. Wybory są tajne i owa tajność powinna dotyczyć także i zamiarów wyborców, co najmniej na 1 miesiąc przed terminem wyborów. Nikt nie ma obowiązku podawania do publicznej wiadomości swoich zamiarów ani preferencji, dlatego nie biorę udziału w żadnych sondażach i taką postawę propaguję. Czy zna Pan jakieś argumenty za sondażami, uzasadniające ich obiektywną potrzebę czy wartość? Bo to, że kandydaci chcieliby wiedzieć na ile skuteczna jest ich działalność promocyjna - to nie jest żaden argument.
Paweł Antoni Baranowski
http://blogi.newsweek.pl…
Nie sądzi Pan , że o cale 4 lata spóznił się Pan ze swymi rewelacjami? Dopiero jak PO sondaże lecą w dół na łeb na szyję to pan diagnozę wystawia.Dziwne ,że pan wie lepiej czego PO chce , bo premier sam powiedział , że chce jeszcze 4 lata dokonczyć dzieła zniszczenia. Skąd pana przysłali?
Przez całe życie odmawiałem udziału w jakichkolwiek sondażach i to niezależnie od tego kto je robił. Uważam je za element służący manipulacji, a manipulacje PIS tak samo niedopuszczalne jak manipulacje PO. Propaguję i będę nadal propagował postawę odmowy udziału w sondażach bo służą one wyłącznie manipulantom. Odnośnie PO piszę i mówię od 4 lat to samo w różnych miejscach. Z punktu widzenia zwykłego człowieka nie ma "słusznych" i nie słusznych" manipulacji. Często dla nas, ludzi tzw. zwyczajnych - doświadczenie z lat PRL-u dowodzi, że to co "ludzie na mieście gadają" - nie bierze się znikąd a nawet często ma większy stopień prawdopodobieństwa niż oficjalne "zagrywki". Zapytałem po prostu Pana Czarneckiego, nie żadnych stańczyków albo błaznów - czy nie sądzi, że zbyt się epatuje rzekomo spadającymi wynikami PO w sondażach, skoro to nic nie znaczy, a jak "ludzie na mieście gadają" może znaczyć coś zupełnie przeciwnego niż by się mogło wydawać. Blogi "Niezależnej" to nie jest miejsce "rewelacji" a codziennego, cierpliwego działania, drążenia wszelkich monopoli, wyrażania poglądów z zasady osobistych czyli także dyskusyjnych i jeżeli jakieś stańczyki albo błazny mają się za wszystkowiedzących to jakby ich problem zdrowotny... Gdyby nie było sondaży, albo zaistniałby powszechny ruch ich bojkotu, nie było by pożywki dla takich pogłosek, ani dla wszelkich innych, partie zamiast socjotechniki zajęłyby się pracą dla społeczeństwa, służbą w zgodności z głoszonymi ideami, zainteresowałyby się człowiekiem, każdym człowiekiem... który dziś staje się abstrakcją, czymś nieistotnym w idiotycznych gierkach polityczno-ambicjonalnych, wartym zainteresowania jedynie w tym, czy pozwoli kontynuować "zabawę", czy już nie. Po akurat nie jest tu w niczym gorsze od PiS szczególnie w terenie, lokalnie.
Paweł Antoni Baranowski http://blogi.newsweek.pl…