Jak odróżnić orła od sępa?

Raczej nikogo nie trzeba przekonywać, że spiskowa teoria dziejów posiada silne przesłanki świadczące o jej prawdziwości. Znane są już liczne przypadki szpiegów działających pod przykryciem, których celem było infiltrowanie konkurencyjnych środowisk, czy ośrodków władzy. Skandali z tym związanych historia dostarcza nam aż nadto.
 
Podobnie, myślę, że wszyscy zdają sobie sprawę z działalności innego typu agentury, tzw. agentów wpływu. Ludzi, którzy, najogólniej mówiąc, są nieszczerzy, a zdobywszy zaufanie, sterują opiniami i wydarzeniami w sposób pozornie prostolinijny i jawny, a w rzeczywistości realizują niejawne koncepcje, idee czy programy, zgodne z oczekiwaniami ich patronów, a nie z deklaracjami i obietnicami składanymi w "swoim" środowisku.
 
Komunikacja społeczna funkcjonuje zasadniczo w dwóch wymiarach. Jednym z nich jest formułowanie oczekiwań przez społeczeństwo i reakcja na nie władzy. Najpopularniejszy model przedstawia to, jako trójstopniowe sprzężenie zwrotne.
 
Społeczeństwo czegoś chce (czegoś oczekuje). Biurokratyczna machina władzy przetwarza te postulaty w swoim zorganizowanym poliarchicznie (rozproszenie władzy), komitetowym sposobie decydowania, po czym „wypluwa” gotowe decyzje – ustawy, rozporządzenia, uchwały, zarządzenia.
 
Treść tych dokumentów jest sygnałem zwrotnym dla społeczeństwa (sprzężenie zwrotne), które reaguje albo przychylnie, albo krytycznie.
 
Drugą płaszczyzną jest sam proces formułowania żądań i oczekiwań przez społeczeństwo oraz ocena zwrotnych sygnałów płynąca z Rządu (administracji państwowej). Jeżeli przyjąć, że ta cześć formowania opinii społecznej jest zaledwie jednym z elementów szerszej komunikacji, o której była mowa powyżej, to jednocześnie należy przyjąć, że jest to cześć wyjątkowo złożona i skomplikowana.
 
Idealny model tego procesu przedstawiany jest m.in. w postaci kilkustopniowej kaskadowo-przelewowej fontanny, w której na górze umieszczone są pluralistycznie działające, małe lokalne i bezpośrednie demokracje obywatelskie (stowarzyszenia, zrzeszenia, formalne i nieformalne). To właśnie w tych środowiskach wykuwają się nowe idee i są pracowicie nagłaśniane i publikowane szerszej publiczności w postaci recept i receptur na bolączki i patologie społeczne. Tam również definiuje się, co jest dla społeczeństwa korzystne, a co nie.
 
Grupki te są prawdziwą ostoją demokracji, chociaż nie są zbyt liczne. Na aktywną działalność społeczną decyduje się, ma czas, czy zamiłowanie, zdecydowana mniejszość społeczeństwa (kilka do kilkunastu procent). Na tym polega m.in. paradoks „ponadczasowego” trwania niszowego Korwina – na ponadprzeciętnej aktywności społecznej bardzo drobnej mniejszości, która potrafi sprawnie nagłaśniać swój światopogląd.
 
Nagłaśnianie to, jak łatwo się domyślić, przebiega poprzez media, w których wiodącą rolę pełnią medialni liderzy, czyli dziennikarze obdarzeni charyzmą, przenikliwością i umiejętnością łatwego, przekonywującego i potoczystego relacjonowania rzeczywistości.
 
Odbiorcami zaś przekazu medialnego jest trzeci „zbiornik” naszej fontanny, czyli wyborcy i obywatele. Charakterystyczną cechą tego modelu jest jego otwartość. Każdy może swobodnie „migrować” z każdego poziomu do każdego, będąc, zgodnie ze swoimi zainteresowaniami, temperamentem, czy kompetencjami, odbiorcą przekazu, czy też kreując ten przekaz jako działacz, czy lider społeczny, bądź wpływowy, opiniotwórczy dziennikarz.
 
Najważniejsza jest jednak cześć największa i najbardziej nieruchawa intelektualnie w swej masie, czyli ogół wyborców, którzy co cztery lata idąc do wyborów dokonują faktycznej selekcji naszych elit politycznych.
 
Jak zapewne zauważyliście Państwo, w modelu tym nie widać bezpośrednio wpływu i oddziaływania partii politycznych oraz ich liderów. Nie jest to przypadkiem, gdyż partie polityczne znajdują się na innej płaszczyźnie tej układanki.
 
Posiadają oczywiście olbrzymi wpływ na kształtowanie się opinii społecznej, również poprzez media, lecz w sposób decydujący poprzez konkretne decyzje polityczne lub obietnice wyborcze. To tam funkcjonują partyjni aktywiści – w środkowym module zwrotnie sprzężonej komunikacji społeczeństwo-państwo.
 
Dopóki jednak systemy te kooperują w sposób jawny, całość systemu politycznego (państwo+społeczeństwo) funkcjonuje sprawnie i w zgodzie z wolnościowymi i demokratycznymi standardami. Kiedy jednak dziennikarze ulegają wpływom władzy i przestają relacjonować i współtworzyć opinię społeczną, a zamieniają się w niejawną (agentura wpływy), partyjną tubę propagandową, system ten zaczyna skrzeczeć i zgrzytać.
 
Oto ludzie dowiadują się, że wyprzedzamy w rozwoju gospodarczym Francję i Szwajcarię razem wziętą, co potwierdzają liczni eksperci, że na Marszu Niepodległości było 15 tysięcy ludzi, chociaż, ponieważ każdy był, albo patrzył przez Internet, i wszyscy wiedzą, że uczestników było wielokrotnie więcej.
 
W wyniku takiej działalności otrzymujemy konstrukt polityczny, tylko przypominający system demokratyczny. Fachowo zaś, określa się go mianem demokracji fasadowej.
 
Żyjąc w takim właśnie, celowo i z premedytacją spreparowanym systemie, zadajemy sobie pytanie, czy tak musi być? Czy politycy nie mogą być uczciwi?
 
Otóż mam dwie smutne wiadomości dla Państwa: tak być musi, ale nie determinuje to nieuczciwości polityków. Rolą partii politycznych bowiem, jest polityczna, a więc medialna, walka o władzę oraz takie publiczne przedstawianie podjętych przez rządzony przez siebie aparat państwowy decyzji, aby były one aprobowane przez społeczeństwo (w ramach sprzężonej zwrotnie komunikacji).
 
Dlatego działacz partyjny nie chce, ale musi być spolegliwy i partyjnie zdyscyplinowany (nawet w sejmie w czasie głosowań), bez względu na stan faktyczny. W innym przypadku przestaje być funkcjonariuszem partii, a staje się nielojalnym „szkodnikiem”, którego partia czym prędzej się pozbędzie. Jest to pewnym paradoksem, ale jak wspomniałem, takie wymuszone w sposób systemowy lobbowanie przeciwko ruchom obywatelskim, a za partią, nie musi wynikac z nieuczciwości, chociaż, oczywiście, często wynika.
 
Istnieją bowiem oszuści i zakamuflowani agenci wpływu – to kwestia wiedzy, intencji i kształtu konkretnych relacji (czy wypełnia polecenia, czy sugestie Patrona, czy też działa, spontanicznie jako partyjny, ideologiczny ORMO-wiec), czy też jest po prostu bezwiednie zmanipulowanym, ale „chcącym dobrze” pożytecznym idiotą.
 
Jedynym więc sposobem, aby fasadowość naszej demokracji runęła, jest uzdrowienie relacji społecznych w zakresie kształtowania opinii społecznej, co zaowocuje poprawą jakości doboru elit politycznych, w trakcie wyborów. Jedynym zas sposobem na uzdrowienie naszego życia społecznego, jest staranne odseparowywanie, czy rozpoznawanie, wpływów partyjnych, w procesie kształtowania opinii społecznej. Każdy może, i częstokroc tak własnie jest, działac jednoczesnie w partii, czy dla partii, i w stowarzyszeniu, jednak, jak poucza nas Mądra Księga, dwóm panom nie można slużyc. Trzeba się na coś ostatecznie zdecydowac.
 
Dlatego Stowarzyszenie RKW buduje siec niezależnych, umieszczonych na amerykańskich serwerach portali, w których ni mniej, ni więcej chce publikować prawdę – konkretne decyzje konkretnych urzędników, sędziów, polityków, czy partii, z podaniem nazwisk oraz stosownym komentarzem i interpretacją.
 
Tylko tyle, i aż tyle. Nie mniej, takie działanie określane jest potocznie, jako kontrola władzy, którą to kontrolę, tradycyjnie pełniły niezależne media, jednak, jak dobrze wiemy, obecnie w Polsce mediów niezależnych jest kropelka, a zbałamuconych i służalczych wobec aparatów partyjnych, czy wprost wobec służb i obcego, lobbującego korzystnie dla siebie (dla nich, a nie dla nas) kapitału, przytłaczająca większość.
 
W tym świetle działalność Stowarzyszenia Ruch Kontroli Władzy jest wzorowa i bez zarzutu, każda zaś próba obstrukcji – opóźnianie, czyli schładzanie entuzjazmu wolontariuszy, dezawuowanie, czyli hejtowanie na liderów RKW, czy dublowanie struktur – bo skoro nie da się zignorować tej inicjatywy, to chociaż rozbijmy ten ruch, i ile się da, poddajmy partyjnej kontroli - obstrukcja taka, obojętne, czy nie zamierzona, czy celowa, prowadzi do spacyfikowania RKW, poprzez wtłoczenie Ruchu w opisany powyżej schemat działania demokracji fasadowej.
 
Każdy z takich zatrutych ruchów uruchamia we mnie od razu sygnały ostrzegawcze, że mamy do czynienia z sabotażystami albo z pożytecznymi idiotami, czego ani sobie, ani Państwu nie życzę, ale z faktami raczej nie należy dyskutować.
 
Jeśli więc ktoś ma jeszcze czas i energię do pracy dla Polski, powinien bez dalszych deliberacji i zbędnych ceregieli przyłączyc się do Stowarzyszenia RKW-Ruch Kontroli Władzy.
 
Nabór trwa.
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika TKJ

13-11-2015 [16:10] - TKJ | Link:

Praca w Ruchu Kontroli Władzy będzie o wiele bardziej trudna i ... niebezpieczna! Ale innej drogi nie ma! Pozdrawiam bardzo serdecznie.

Obrazek użytkownika onion13

13-11-2015 [22:40] - onion13 | Link:

Dawno się podłączyłem do RKW i promuje,chociaż anonimowo. Praca od podstaw coś daje, widać efekty

Obrazek użytkownika JacBiel

14-11-2015 [09:19] - JacBiel | Link:

we wtorek 17 list. o g. 18.00 u św. Faustyny (pl. Niepodległości) będzie spotkanie powyborczo-podsumowujące - zapraszam wszystkich serdecznie

pozdrawiam