Stankiewicz, Warzecha, Ziemkiewicz i Janecki uważani za niezależnych publicystów, a przez lemingów za pisowskich, wpisują się idealnie w wyżłobienia mainstreamu zarówno jeśli chodzi o dominujący przekaz jak i w warstwie językowej, utrwalającej fałszywe emocje.*** Depczą wybetonowanymi przez mainstream alejami manipulacji, wróżenia z fusów, wyciągania wniosków z logiką kaprala peerelowskiego wojska egzaminującego rekruta pytaniem "czym żołnierz je" ("obrońcą ojczyzny"), rzekomych gier i relacji wewnątrz PiSu. Robią wodę z mózgu po prawej stronie, co oznacza znacznie większą skuteczność niż mainstreamu, na który ludzie już uodpornili się.
Ogrom zadań jaki stoi przed Polską tylko chwilami przebija się w ich rozmowie, jakby niechcący, jako jakiś tam nie najważniejszy element rzekomych gier, na których się skupiają.
Zdumiewa mnie dobre samopoczucie i wysoka pozycja publicystów, którzy, biorąc na tapetę jakieś części rzeczywistości, nie najważniejsze, w swoich radosnych zabawach w odkrywanie kto kogo i jak, nie potrafią dostrzec choćby podstawowych odniesień do ponurej rzeczywistości państwa jako instytucji i wynikających z nich ograniczeń, a jeśli je uwzględniają, to w stopniu dalekim od warunkującego dla polityków Prawa i Sprawiedliwości. Częścią tej ponurej rzeczywistości są media i stan umysłów znacznej części Narodu...
Mniej dziwi mnie red. Stankiewicz, który pozycję swoją zawdzięcza występom w reżimowych mediach w charakterze przyzwoitki nieplującej na opozycję, a nie szczególnym talentom analitycznym. Również mniej dziwi efekciarz Warzecha gotowy na dowolny odlot dla wywołania wrażenia bo może inaczej nie może. Bardziej dziwi Ziemkiewicz, który ma wszystko to czego brakuje Stankiewiczowi i Warzesze (być może zaprasza ich, by jego gwiazda błyszczała najjaśniej). Kiedyś pisałem o jego uczuleniu na braci Kaczyńskich, Antoniego Macierewicza, na środowiska pierwszej "S", przypisując je jakimś pokoleniowym emocjom, ale jak długo może taki pryszczaty stan trwać? No i red. Janecki, którego nie można nie cenić: tu dokładnie wszedł w konwencję.
Jeśli tak dalej pójdzie to będziemy mieli powtórkę z medialnego walca z lat 2006-7 bez szans dla wolnej Polski, do której kluczem jest odkłamanie mediów.
*** Odcinek 97, 08.11.2015
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 15714
Obawiam się, że nie kontaktuje się Pan szanowny z czytanym tekstem.
Z całą pewnością nie "kontaktuję się z czytanym tekstem". W szczególności ze stwierdzeniem:
"Stąd może i czasem przesadzą w krytyce, ale lepiej żeby przesadzili..."
zwłaszcza jeśli ową "przesadą" jest zapamiętałe pogłębianie w mózgach Masowego fałszywych bruzd wyżłobionych przez mainstream.
Drogi Panie,
jeśli nie dostrzega Pan różnicy między "może i czasem przesadzą" a "oszukiwać i manuipulować by uchodzić za uczciwych", to ja, niestety, nie umiem Panu pomóc.
Pogubiłem się już.
To widać.
Jesli już coś widać, to ściganie się tupetu z tym z czym tupet chodzi zwykle w parze.
Nie ma tu za bardzo na co odpowiadać. Ale postaram się wyjaśnić jak krowa chłopu: Dyskutanci właśnie na to zwrócili uwagę, że "wybitni prawicowi publicyści" na czele z Ziemkiewiczem ochoczo włączyli się w "jałowe bicie piany, na które szkoda czasu". A słowotok zdań podrzędnie złożonych i okolicznikowych nie świadczy o wartości intelektualnej tekstu, lecz o kiepskim stylu.
Zgadzam się z każdą napisaną literą.
Chociaż u Janeckiego zauważyłem pewne takie jakby wewnętrzne opory.
W "Michnikowszczyźnie" (inny tytuł, ale wiadomo) sprzed wielu lat RAZ pogrzebal Kaczyńskiego jako polityka. Potem ten został premierem, brat jego prezydentem, dzis tworzy kolejny rząd. Wróżowi zabrakło fusów?
"RAZ pogrzebal Kaczyńskiego"
Być może taki miał zamiar, ale ja na przykład odebrałem to wówczas jako skrzywienie autora wynikające ze wspomnianych pryszczy, a ponieważ był to tylko epizod w niezłej analizie zjawiska michnikowszczyzny, niezłej to znaczy zwracającej uwagę czytelnika na wiele rzeczy, które mogły mu umknąć z samego tylko oglądu rzeczywistości, bilans wyszedł mi dodatni.